Jagna 13.10.2006 08:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2006 Wydaje się to niby proste, ale mam talent do utrudniania sobie życia, więc wolę się spytać. Mam wszędzie trawę. Jak sadzę drzewko, to usuwam ją dookołą i ściółkuję. Ale co jeśli chcę posadzić dużo kwiatów typu nagietki, niecierpki, rudbekie i aksamitki? Jak najsprytniej przygotować pod nie teren, żeby nie wyrastała tam trawa ani nikt nie jeździł (zanim dobrze wzejdą) kosiarką i żeby dała to radę zrobić sama, średniej budowy kobita? Macie jakiś patent? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ivonesca 13.10.2006 12:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2006 Jagna - zalezy chyba czy to będą tylko kwiaty i jak sie one rozrastają. u mnie najpierw były rabatki a dopiero potem trawa (choć z reguły chyba większość osób robi odwrotnie i tak było polecane na forum), ale że miałam dużo perzu to ubawiałam się z jego wyrywaniem Z mojego doświadczenia ogrodniczego (bardzo małego jednak): - oddzielić trawnik od rabaty (rollborder, kamienie, cegła i takie tam rózne wg gustu) -jeśli to ma byc typowa rabata kwiatowa to wywaliłabym stamtąd całkowicie trawę (niestety ręczna robota ), nasadziła kwiatów, ale czekając na ich rozrost i zasłonięcie całkowicie ziemi niestety trzeba pielić, - lub wyłożyć agrowłókniną (tez po usunięciu trawy), w niej zrobic nacięcia i w tym miejscu sadzić rośliny, a całość wysypać kora czy kamyczkami - plus jest taki że praktycznie chwasty nie rosną, minus że kwiaty są tylko w kępach i za bardzo nie moga się rozrosnąć dalej u mnie większość rabat kwiatowych jest bez włókniny pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jagna 13.10.2006 17:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2006 Dzięki, Ivonesco kochana! Naprawdę zaleca się napierw trawę a potem "wycinanie" w niej rabat? Fakt faktem, że zaczynam dochodzić do coraz większej wprawy w wykopywaniu trawy przy pomocy szpadla i motyczki (najgorsze jest wywożenie taczką tego co się wykopało... ), ale na przykład pamiętam, że moja sąsiadka przykrywała całe kawałki trawnika czarną folią i czekała aż to wszystko się pod spodem wyparzy i nie wiem jak to robiła, ale po jakimś czasie miała łyse place bez trawy, bez kopania i bez tego cholernego wywożenia. Dzisiaj zrobiłam pięć niewielkich okrągłych rabat pod tulipany i krokusy i zajęło mi to pół dnia.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 13.10.2006 21:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2006 Robimy grządki kwiatowe w bardzo prosty sposób. Dobrą łopatą/ sztychówką( polecam profilowanego, leciutkiego, damskiego Fiskarsa lub Frispo) wyznaczam zarys grzędy ( u nas fala wzdłuż płotu). Sztychówkę wbijam na ok10-15cm, czyli na tyle, na ile sięgają korzenie traw i większości rosnących tam chwastów Potem to wyznaczone w pionie pole dzielę sztychówką na kwadraty/prostokąty, tnąc w głąb. Nastepnie tylko podbieram , jak tort łopatką, sztychówką w poziomie, ścinając placki trawy i wrzucając je na taczkę. Teraz- można je pracowicie trzepać z ziemi lub..wrzucać do kompostnika, by za rok mieć mniam, mniam, pyszną próchnicę. Łysy placyk bez trawy trzeba przekopać i użyźnić tym czego wymaga rodzima gleba. U nas, jako, że nie chcę borderów, grządki są wyższe niż trawnik o 10 cm ( była przekopana kora i torf, bo tu glina straszna). Trawnik nie wchodzi na grzędy, bo tam pełzają już okrywowe - bergenie, które zagłuszą każdy chwast, barwinki, trzmieliny i dużo, dużo innych dywanowych. Dwa razy do roku tylko podcinam sztychówką pare niesfornych trawek, które wyrywają się z trawnika na górę, na grzędę. Kosiarką jeżdzi się wygodnie, bo koło wchodzi dokładnie w dołek u podstawy grządki, więc trawnik jest koszony dokładnie, bez konieczności użycia podkaszarki http://images2.fotosik.pl/202/f204abaac13fbd4f.jpg http://images1.fotosik.pl/211/53f2372b89c709e3.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jagna 14.10.2006 18:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Października 2006 Dzięki, Hanka. No to ja właśnie ten prosty sposób stosuję, ale miałam nadzieję, że istnieje jakiś prostszy i szybszy (ja też wrzucam te kawały ziemi z trawą na taczkę i potem wywożenie tej taczki to najgorszy etap całej roboty... nie lubię... ) chociaż przyznam się, że na to, że szybciej robić to łopatą a nie małą motyczką wpadłam zaledwie miesiąc temu... Ale jak to się dzieje, że masz grządki wyżej niż trawnik? Ja starając się ścinać tuż pod korzonkami jednak wyrywam porządny kawał ziemi (mam bardzo gęstą trawę ) i zawsze robi się tam dołek. Przy drzewkach to jest ok, bo sypię dużo kory i poziom się wyrównuje, ale mam zamiar zrobić spore grządki pod kwiaty wiosenne, oraz wyciąć ścieżki, które potem wysypię kamykami i boję się, że wszystko będzie jakby wyżłobione w trawie a nie wiem czy o taki efekt mi chodzi. Może to dlatego, że nie przekopywałam łysego placka i ta gliniasta ziemia zostawała zbita ? A jak sobie pomyślę ile tego zaplanowałam....chyba z pół roku mi to zajmie A tak z innej beczki. Na fotce nr 2 ten największy krzew to dereń ? Takie to wielkie wyrasta?! Przycinasz to czasem? Bo moje są młodziutkie i mają tak z 1,50m ale chcę przyciąć, żeby się bardziej zagęściły. Ten Twój jest cudny! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 14.10.2006 20:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Października 2006 Yhm, to dereń biały odmiana Argentomarignata. Jest jeszcze po poprzednim właścicielu, więc ma ok.10 lat i co roku jest mocno pitolony, bo wychodzi na chodnik Ale gdyby go nie ciąć to miałby swobodnie 4 metry szerokości. Podcinam go od dołu, bo zacienia tawułę i machonię. A co do grządek i kopania. Przyjemnościa jest pracować, gdy taczka aluminiowa i lekka jak piórko ( ok.90zł), a w ręce damska, wyprofilowana aluminiowa sztychówka, która tnie trawę jak brzytwa. Wypraktykowałam kiedyś mordowanie się" zwykłą łopatą" i taczką z lat 60-tych. I nie życzę takiego sprzetu najgorszemu wrogowi !!!! Można dostać i dyskopatii, i zrazić się do ogrodnictwa na zawsze. To coś takiego jak piłowanie drzewa scyzorykiem. No, niby można, ale przecież są piły łańcuchowe... Tylko, że my kobietki, musimy same zadbać o swój kręgosłup i ergonomię narzędziową. I szkoda, że tego nie doceniamy, bo dobry sprzęt, to tylko 20% wysiłku, który wkładamy w tyranie archaicznymi urządzeniami. No, bo przecież..są w domu(, albo od Taty, od sąsiada, etc) A miejsce po wyciątej trawie, faktycznie- przekopuję z torfem lub kompostem i dlatego się ono wybrzusza:D A potem jeszcze ściółka, więc po pierwszym roku, już jest o 10 cm wyżej niż trawnik. We Wrocławiu- mieliśmy bordery z cegły. Trawa i tak przechodziła na grządki, bo cegła była tylko wsadzana w ziemię, bez betonowania, więc korzenie i tak penetrowały pod cegłą. Pod Wrocławiem - najpierw były drewniane palisady - chory pomysł, bo trzeba było latać z podkaszarką. Potem robiłam bordery z zagłebionego kamienia rzecznego - koszmar, bo nie jest on równy i od czasu do czasu zawieszała się na którymś kamieniu kosiarka, sypiąc iskry... Potem - połozyłam wzdłuż warzywnika belki ze starych murłat... i znów podkaszarka musiała byc w użyciu... Więc z wszystkich trzech pomysłów ten z podwyższonymi rabatami, bez borderów, u mnie, sprawdział się najlepiej. Jest płynne przejście od kwiatów do zieleni, bez koszmarnych, sztucznych plastików, wysypisk kamieni, czy wystających drewienek. A to, że 2 x w roku przelecę brzeg trawnika łopatą lub równiarką ( były za 10 zł na allegro)? Najmniejszy z problemów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jagna 15.10.2006 09:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2006 Przyjemnościa jest pracować, gdy taczka aluminiowa i lekka jak piórko ( ok.90zł), a w ręce damska, wyprofilowana aluminiowa sztychówka, która tnie trawę jak brzytwa. Wypraktykowałam kiedyś mordowanie się" zwykłą łopatą" i taczką z lat 60-tych. I nie życzę takiego sprzetu najgorszemu wrogowi !!!! Można dostać i dyskopatii, i zrazić się do ogrodnictwa na zawsze. Łopatę mam fajną, lekką, ale taczkę to właśnie taką ogromną, budowlaną i na dodatek z chwiejącym się na boki kółkiem.... Mój mąż właśnie wybiera się po coś do Obi. Poprosiłam grzecznie, żeby coś kupił . Taczkę dla żony. Trochę się zdziwił, ale tylko trochę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.