Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Szkoła podstawowa ,państwowa-zbieranie opłat .


julcik

Recommended Posts

Jak u Was wygląda sprawa zbierania opłat np.na dzień nauczyciela.U mojego dziecka w pierwszej kalasie ,zrobiła się bardzo niezdrowa atmosfera i doszło nawet do sprzeczki.Otóż mamy trójkę kalsową złożoną z trzech koleżanek,dodam baardzo majętnych.Większość rodziców jest oburzona ich postępowaniem.Panie ustalają między sobą np.stawkę na dzień nauczyciela ,wychodzi na to ,że raz taką jak w innych pierwszych klasach i wszystko jest załatwiane w strasznej tajemnicy,co kupiły ,za ile itd.Ostatni niektóre mamy coś się tam z nimi popstrykały i panie z trójki poskarżyły się np.nauczycielce?!Fakt jest taki,że nie napiszą żadnej i informacji,że zbieramy się po tyle i tyle,tylko ja np.dowiaduję się pokątnie od kogoś innego.Część rodziców dała ,część nie.

A sprawa pasowania na ucznia?Składaliśmy się na tuby, i znowu jest 100 wersji,czy po uroczystości mamy iść z dziećmi do klasy i jeść ciasto.Podobno w szkole dotychczas było tak,że dzieci po uroczystości szły do domu.U nas pewnie będzie tak ,że porobią się grupki,częśc pójdzie do domu,część do klasy.

Czy też macie takie problemy u Was w szkole?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 134
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Jeśli trójka klasowa coś kupuje to powinna rozliczyć się - posiadać rachunki i je przedstawić.

Jesli planuje jakis zakup - to powinna tę kwestię ustalić na zebraniu i otrzymać zgodę wszystkich. Jesli nie ma zgody - to niech sobie sama finansuje swoje wybryki.

U mnie teraz jest tak, że rozbimy składkę miesięczną ( 5 pln) do wspólnej "kasy". POtem - na zebraniu - ustalamy co i jak - jak chcemy nauczycielowi kupić prezent to go grzecznie prosimy żeby zostawił nas (rodziców) na chwile samych w klasie , po zebraniu i to ustalamy.

Nie ma obowiązku partycypacji w kosztach - trudno, ludzie są różni i mają rózne sytuacje.

W kwestii prezentów czy imprez dla dzieci - wszyscy albo nikt - złota zasada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Julcik - to zwykły problem braku właściwej komunikacji interpersonalnej ... :D

A ja mam pytanie z innej beczki?

Przyznam, że dopiero od 2 miesięcy poznaję tajniki zycia szkolnego.

No i mam problem w zrozumieniu zasad dot. obchodzenia Dnia Nauczyciela i wszelkich zwyczajów obdarowywania nauczycieli z różnych okazji.

Za moich czasów nauczycielom wręczało się kwiatki na koniec roku szkolnego - tj. wychowawczyni i ja ew. miałam po jednej róży dla każdego z moch ukochanych nauczycieli i to wszystko.

I do tej pory żyłam w naiwnym chyba przekonaniu że takie zwyczaje panują i dzisiaj.

No i poległam już przy pierwszej okazji, tj. Dniu Nauczyciela. Podobno, oprócz różnych akademii (to było i za moich czasów nauki w szkole) i uroczystą Mszą św. (to jednak nowum w stosunku do starych czasów) jest zwyczaj wręczania nauczycielom: no właśnie, czego? kwiatów? Prezentów? jeśli prezentów to jakich? jakiej wartości????

I że niby to mają wręczać dzieci? albo rodzice????

I z jakich jeszcze okazji dzieci (rodzice) mają gratyfikować nauczyciela???? :o

Przyznam, że nie bardzo mi się takie zwyczaje podobają. A może się czepiam ? staromodna jestem" Nie mam racji? A może zwyczaje jakie zaobserwowałam są takie lokalne i nieuniwersalne?

Co o tym wszystkim sądzicie?

czy panują w szkołach Waszych dzieci wyczaje obdarowywania nauczycieli prezentami z róznych okazji (dzień nauczyciela, zakończenie roku)? Jeśli tak - to czy to uważacie za normalne czy chore.

A jeśli akceptujecie ten zwyczaj to jakie prezenty uznajecie za stosowne?

Pozdrawiam,

gaga2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W szkołach moich dzieci na szczęście tylko kwiatki... W podstawówce "zrzutka" rodziców - ok. 20 zł na semestr, wspólnie ustalamy, co za to kupić ( kwiatki dla pani, pączki na dzień dziecka i inne taki tam), trójka się rozlicza z pieniędzy. Dzieciaki w gimnazjum załatwiają dzień nauczyciela we własnym zakresie - w tym roku nauczyciele dostali po wieeelkim lizaku w kształcie serducha i kokardkę gratis.

 

Prezent dostała wychowawczyni od nas, rodziców, gdy dzieci opuszczały podstawówkę - pióro w ładnym etui.

 

Dużo zależy od tego, jaka "ekipa" rodziców się trafi . Panie w innych klasach dostawały obrusy, miksery, sztućce.... :-? Pióro bardziej na miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez przesady kobity !

 

Moje dziecko chodzi już do kolejnej szkoły, ale pierwsze słyszę o dawaniu prezentów nauczycielom.

 

Moze na zakończenie szkoły... Ale i tak by tu kwiatek wystarczył. Jak ktoś ma ochotę to nich sobie daje... ale zmuszanie to całej klasy to jest tu raczej nie na miejscu....

 

Te aktywistki to muszą byc jakieś baby z kompleksami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w Niu Wsi sprawa jest prosta, zrzuta była po 5zł na kwiatki dla pani. Podobnie jak gaga też zaczynam zgłebiać tajniki szkoły z tą różnicą, że ja jestem w trójce ( na dodatek przewodniczący). Chociaż nas jest stać, zdaję sobię sprawę, że nie wszystkich (jak pisałem w Niu Wsi..). Nie podoba mi się dzisiejsze podejście niektórych rodziców i zapewniam, że u mnie nie będzie prezentów tylko kwiatki ( daj palec....).

P.S.

Z tej piątki jeszcze zostanie na Mikołaja dla dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) No i poległam już przy pierwszej okazji, tj. Dniu Nauczyciela. Podobno, oprócz różnych akademii (to było i za moich czasów nauki w szkole) i uroczystą Mszą św. (to jednak nowum w stosunku do starych czasów) jest zwyczaj wręczania nauczycielom: no właśnie, czego? kwiatów? Prezentów? jeśli prezentów to jakich? jakiej wartości????

I że niby to mają wręczać dzieci? albo rodzice????

I z jakich jeszcze okazji dzieci (rodzice) mają gratyfikować nauczyciela???? :o (...)

 

Droga gago, odpowie Ci nauczyciel ;-)

 

Dzień Nauczyciela ma dłuuuuuuuuugą tradycję - nie wierzę, że "za Twoich czasów" ;-) nie przynoszono kwiatów z tej okazji. Oczywiście, nigdy nie było to obowiązkowe ;-)

Chyba żaden nauczyciel nie oczekuje prezentów gratyfikacyjnych. Kiedy mój syn odchodził z zerówki przedszkolnej rada rodziców wymysliła prezenty "dziękczynne". Ja byłam autorem pomysłu "bukietowego" - argumentojąc to w ten sposób, że sama, jako nauczyciel, czułabym sie skrępowana prezentami. Niestety, zostałam przegłosowana (przez nie-nauczycielki ;-) ), panie dostały bizuterię, coś tam jeszcze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Capricorn,

dzięki za odpowiedź, jest szczegółnie cenna, bo pochodzi od nauczyciela.

Mam nadzieję, że nie odebrałaś mojej wypowiedzi jako uszczypliwość w stosunku do stanu nauczycielskiego, nie było to moim zamiarem.

Moim zdaniem, jeśli chodzi o prezenty materialne, to raczej "winę" (o ile można w takich sytuacji pisać o jakiejkowiek winie) w tej sytuacji ponoszą nadambitni rodzice...

Oczywiście to moja ocena.

Co do obchodów Dnia nauczyciela: z tego co pamiętam z mojej szkoły, to była zawsze akademia i jeśli nauczyciele dostawali kwiaty (chybga dostawali) , to były one finansowane z funduszu szkoły, a nie poprzez zrzutki rodziców ad hoc. Zrtesztą uważam, że do dobrych obyczajów należy wręczanie kwiatów nauczycielom z okacji ich święta. Ale finanse powinny pochodzić z funduszów szkoły czy ogólnego funduszu rady rodziców itp. Tak było np. w przeszkolu . Nawet na zakończenie nauki w przedszkolu kwiaty dla nauczycielek zostały sfinansowane z ogólnego funduszu Rady Rodziców.

czekam na Wasze opinie,

pozdrawiam,

gaga2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda moj syn chodzi do przedszkola jeszcze, ale na Dzien Nauczyciela i na koniec roku sa skromne kwiatki.

W tamtym roku na Dzien Nauczyciela kupilam od syna dla Pan skromną bombonierkę zamiast kwiatkow. Byli rodzice co nic nie kupili.

Ale zeby bizuterie? :o matko z corka - nie do pomyslenia jak dla mnie.

Jakas forma lapowki czy jak? :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gaga, co do pieniędzy z konta Rady Rodziców - większość rodziców zdaje sobie sprawę, ze jest to wpłata DOBROWOLNA. Więc jej nie wnosi. Jestem wychowawcą kklasy trzeciej szkoły średniej - w pierwszej klasie na komitet zebrałam około 500 zł, w drugiej już tylko 60. I nie mam zamiaru nikogo o tę forsę nagabywać.

Powiem więcej, sama na Radę Rodizców w szkole mojego syna (II kl. podstawowki) nie płacę - płacę za to, nie do końca zgodnie z prawem ;-) co miesiąc 5 zł na pieniądze "klasowe" - tak się umówiliśmy z wychowawczynią w ubiegłym roku. Kupuje ona za to np. słodycze na jakieś tam imprezki, art. papiernicze, i jakieś tam duperelki. W ubiegłym roku niezbędnym zakupem była również taśma do uszczelniania okien. Wychowawczyni dysponuje szczegółowym rozliczeniem, do wglądu w każdej chwili. Za pieniądze, ktore zostały an koniec ubiegłego roku, kupilismy KAŻDEMU uczniowi książkę-nagrodę. Fundusz klasowy to dużo lepszy pomysł niż enigmatyczna Rada Rodziców. [/url]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas do trójki ,te trzy panie zgłosiły się same.

Dzień nauczyciela wyglądał tak,że każde dziecko dostało różę dla pani,oprócz tego był bukiet dla pani z angielskiego i dla zakonnicy.Pani wychowawczyni dostała w prezencie -filiżankę z porcelany +zestaw herbat pięknie zapakowane.

Na "zaślubiny"przewidziano tuby ze słodyczami,bukiet dla pani dyrektor i mamy po wszystkim iść na cisto do klasy(jedna z mam zamówiła dwa ciasta w cukierni).

Wszystko byłoby o.k.,było elegancko,gdyby nie to,że panie z trójki nie konsultują się z nikim ,tylko zarządzają.Zdążyły się nawet poskarżyć pani,że one się angażują,załatwiają ,a jeszcze komuś się nie podoba.

Wogóle przy każdej nadarzającej okazji wchodzą do klasy,zagadują panią itp.Są to kobitki,które nie pracują,do szkoły odprowadzając dzieci ubierają się jak myślę większość z nas na większe wyjście,no i niestety dają odczuć przerażającej większości,że są lepsze.Ostatnio dowiedziałam się od koleżanki,która pracuje w znanej sieci sklepów,że jedna z tych pań potrafi dziennie wydać na ciuchy 2000 zł.Myślę,że jak na przeciętne polskie warunki to dużo,no i nie ma się potem co dziwić,że dla niej takie szkolne składki to śmiechu warte pieniądze.Dziwię się jedynie,ze nie wysłały swoich pociech do prywatnych szkoł,gdzie przebywałyby w podobnym dla siebie towarzystwie.Może dlatego,że właśnie w pobliżu rozleciała się za długi prywatna szkoła?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas do trójki ,te trzy panie zgłosiły się same.

Dzień nauczyciela wyglądał tak,że każde dziecko dostało różę dla pani,oprócz tego był bukiet dla pani z angielskiego i dla zakonnicy.Pani wychowawczyni dostała w prezencie -filiżankę z porcelany +zestaw herbat pięknie zapakowane.

Na "zaślubiny"przewidziano tuby ze słodyczami,bukiet dla pani dyrektor i mamy po wszystkim iść na cisto do klasy(jedna z mam zamówiła dwa ciasta w cukierni).

Wszystko byłoby o.k.,było elegancko,gdyby nie to,że panie z trójki nie konsultują się z nikim ,tylko zarządzają.Zdążyły się nawet poskarżyć pani,że one się angażują,załatwiają ,a jeszcze komuś się nie podoba.

Wogóle przy każdej nadarzającej okazji wchodzą do klasy,zagadują panią itp.Są to kobitki,które nie pracują,do szkoły odprowadzając dzieci ubierają się jak myślę większość z nas na większe wyjście,no i niestety dają odczuć przerażającej większości,że są lepsze.Ostatnio dowiedziałam się od koleżanki,która pracuje w znanej sieci sklepów,że jedna z tych pań potrafi dziennie wydać na ciuchy 2000 zł.Myślę,że jak na przeciętne polskie warunki to dużo,no i nie ma się potem co dziwić,że dla niej takie szkolne składki to śmiechu warte pieniądze.Dziwię się jedynie,ze nie wysłały swoich pociech do prywatnych szkoł,gdzie przebywałyby w podobnym dla siebie towarzystwie.Może dlatego,że właśnie w pobliżu rozleciała się za długi prywatna szkoła?

 

Julcik, myślę, że przesadzasz. Chcesz mieć wpływ na decyzje? TO się zgłoś do komitetu rodziców.

Wiele lat jestem w różnych "trójkach klasowych" Uważam, że Twoja ocena tych kobiet nie jest sprawiedliwa. A co Cie obchodzi ile wyda któraś na ciuchy i gdzie do szkół chodzą ich dzieci ? Co to ma wspólnego z tematem ?

Ja wiem, że jak przychodzi co do czego ( wybranie knajpy na Dizęń Dziecka, kina, wycieczka, dodatkowa opieka na wyjazd) to jakoś ci rodzice co mają najwięcej uwag są zajęci.

Ja pracuję czasem po 16 godzin na dobę i mogę czasem kupić maskotki dla dzieci w klasie.

 

P.S. Nie wiedziałam o co chodzi z tym oporem materiału. Coś proponowałam i zaraz podnosił się krzyk, że nie, że coś innego ( tylko nikt nie wie co), że po co ......... aż w końcu usłyszalam: "No wie pani. Wiemy jakim samochodem jeździ pani i pani mąż".

NO zaje......ście. Szkoda tylko że wielu chętnych do gadania a żadnego do roboty.

Tylko jak nie było jednej mamy stać na wyjazd jej dziecka na Zieloną Szkołę to ja mu zasponsorowałam. Tylko nikt o tym nie wiedział i nie było o czym mówić i się mądrzyć.

A co poniektórzy wydawali więcej miesięcznie na wódę i fajki.

Nie zapominajmy, że jak ktos ma kłopoty finansowe to może dostać dopłatę ze szkoły ( właśnie również po to jest Komitet Rodzicielski - dziwi mnie, że nawet niektórzy nauczyciele nie wiedzą o tym drobnym fakcie...). W Radzie Rodziców też bywam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zapominajmy, że jak ktos ma kłopoty finansowe to może dostać dopłatę ze szkoły ( właśnie również po to jest Komitet Rodzicielski - dziwi mnie, że nawet niektórzy nauczyciele nie wiedzą o tym drobnym fakcie...). W Radzie Rodziców też bywam :)

 

 

Jeżeli przypadkiem ;-) jest to komentarz do mojej wypowiedzi, to spieszę donieść, iż wiem, na co TEORETYCZNIE można przeznaczyć pieniądze z Rady Rodziców - i obserwuję, jak to wygląda W PRAKTYCE, przynajmniej w szkołach, w których uczyłam/uczę, i do której chodzi mój syn. Przyznaję, że dysponowanie pieniędzmi z RR to w dużej mierze kwestie organizacyjne, i można się dogadać co do priorytetów. Ale za dużo widziałam przypadków negatywnych, krzywdzących, aby wyskakiwać z 50 zł na RR, a potem I TAK składać się na malowanie klasy czy uszczelnianie okien, bo "na koncie RR nie ma pieniędzy na ten cel".

 

[/url]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zapominajmy, że jak ktos ma kłopoty finansowe to może dostać dopłatę ze szkoły ( właśnie również po to jest Komitet Rodzicielski - dziwi mnie, że nawet niektórzy nauczyciele nie wiedzą o tym drobnym fakcie...). W Radzie Rodziców też bywam :)

 

 

Jeżeli przypadkiem ;-) jest to komentarz do mojej wypowiedzi, to spieszę donieść, iż wiem, na co TEORETYCZNIE można przeznaczyć pieniądze z Rady Rodziców - i obserwuję, jak to wygląda W PRAKTYCE, przynajmniej w szkołach, w których uczyłam/uczę, i do której chodzi mój syn. Przyznaję, że dysponowanie pieniędzmi z RR to w dużej mierze kwestie organizacyjne, i można się dogadać co do priorytetów. Ale za dużo widziałam przypadków negatywnych, krzywdzących, aby wyskakiwać z 50 zł na RR, a potem I TAK składać się na malowanie klasy czy uszczelnianie okien, bo "na koncie RR nie ma pieniędzy na ten cel".

 

[/url]

 

 

Capricorn - to nie był komentarz do Ciebie:) Jeśli chodzi o RR to wszystko zależy od ludzi, którzy tam siedzą. Przez 5 lat byłam w RR i gównym moim zadaneim była kontrola finansowa wydatków oraz sprawdzanie ich prowidłowego rozdzielania. Nie zdarzały się sytuacje niesprawiedliwe. Praktycznie każdy kto złożył podanie o dofinansowanie (książęk, wyjazdów etc) dostawał pieniądze. Remont szkoły nie był opłacany z tych pieniędzy nigdy. Tu załatwiało się dofinansowanie z gminy albo środki pomocowe z UE. NIgdy z pieniędzy rodziców. Dla samej szkoły pieniądze z RR szły raz do roku na karton papieru do ksero...

Ale wiem, że są układy i układziki....:)

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykładów na sprawiedliwe i niesprawiedliwe wydatkowanie pieniędzy z rady rodziców możemy pewnie podać sporo. tymczasem odchodzimy od problemu julcik - moim zdaniem w tym przypadku należy albo spróbować dogadać się z tymi Cruellami DeMon ;-) albo zabiegać o zmianę trójki klasowej, przecież to nie jest fucha dożywotnia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co sobie przypominam to nie wolno pracownikom instytucji budżetowych do których zaliczają się min. nauczyciele szkół publicznych brania prezentów rzeczowych (wspomnianych serwisów kawowych, biżuterii ,bombonierek, etc) !!!

Szkoły publiczne oraz pozostałe instytucje publiczne np. szpitale winny się utrzymywać z tzw. państwowych pieniędzy a te pochodzą przedewszystkim z podatków obywateli RP !!!

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są to kobitki,które nie pracują,do szkoły odprowadzając dzieci ubierają się jak myślę większość z nas na większe wyjście,no i niestety dają odczuć przerażającej większości,że są lepsze.Ostatnio dowiedziałam się od koleżanki,która pracuje w znanej sieci sklepów,że jedna z tych pań potrafi dziennie wydać na ciuchy 2000 zł.Myślę,że jak na przeciętne polskie warunki to dużo,no i nie ma się potem co dziwić,że dla niej takie szkolne składki to śmiechu warte pieniądze.Dziwię się jedynie,ze nie wysłały swoich pociech do prywatnych szkoł,gdzie przebywałyby w podobnym dla siebie towarzystwie.Może dlatego,że właśnie w pobliżu rozleciała się za długi prywatna szkoła?

I znowu masz klopot .

Ja Ci Julciu normalnie calym sercem wspolczuje .

Dobrze jest czasem porozmawiac z kims zyczliwym ,

poleczyc kompleksy .

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O,rrmi straszny kłopot :cry: .A tak na poważnie zapodałam temat,bo sama jestem jeszcze nieobyta w zwyczajach panujących w szkołach.

Ja uznałam ,że nie będę się burzyć,bo jak na razie jeszcze mnie stać na składki.Na wycieczki na razie też,a jak nie to poprostu dziecka nie poślę,choć jestem dobrej myśli i będzie o.k.Burzy się natomniast większość rodziców i to wcale nie tych najuboższych,chociaż już wiem,że jedna osoba nie zapłaciła ,powiedziała ,że jest w ciężkiej sytuacji finansowej i nie stać jej na prezenty.

Ogólnie biorąc zrobiła się na wstępie bardzo niezdrowa atmosfera i porobiły się grupki.

Myślę ,że jak ktoś już tutaj zauważył ,właśnie owe pańcie mają kompleksy,a ich jedynym zajęciem są bzdety,typu w co się ubrać odprowadzając dziecko do szkoły.

Dziecko ma się w szkole przede wszystkim uczyć i dobrze czuć,to jest chyba najważniejsze.Wiadomo,że są bogaci,średnio zamożni i biedni,ale wszystkie dzieci mają prawo do równego traktowania.Jedna z córuś "pańć"rzuciła hasło-zapłaćmy więcej za wycieczkę,ale tak,żeby były wszystkie luksusy.

Mała chyba sama na to nie wpadła.

No ,to tyle droga Rrmi na temat moich kompleksów.Pocieszam się faktem ,że moje dziecko jest bardzo zdolne i jak na razie ma same pochwały, a kasa tłumokowi i tak nie pomoże,tłumok pozostanie tłumokiem.

Pozdrowienia dla Rrmi z Hameryki :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...