Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik budowy Eli i Maćka, czyli Gemini dla Bliźniąt


Recommended Posts

Co było wieczorem? Spotkanie wszystkich świętych. Pan kierownik budowy/prezes DQM, pan kierownik robót, pan kierownik projektu (obaj z DQM), pan dekarz (bo głównym punktem rozmowy miała być ta membrana dachowa, o której wspominałem w takim popłochu powyżej). Oprócz tego był pan inspektor nadzoru inwestorskiego (dr hab., biegły sądowy, tłumacz przysięgły, etc., etc.). Oraz ja (tak skromniutko, cicho stałem, bo całe to zbiegowisko niby przeze mnie...).

 

Weszliśmy na strych i zaczęła się rozmowa. Raczej monolog (na początku) pana inspektora, który wyjaśnił nam wszystkim zebranym, jak powinna wyglądać właściwa konstrukcja dachu i poszczególnych powłok (w skrócie dachówka, membrana, wełna, paroizolacja, karton-gips). Po omówieniu zagadnień teoretycznych przeszliśmy go zagadnień praktycznych, czyli moich zastrzeżeń co do folii. Zostałem uspokojony, że to, co mam na dachu, w niczym nie grozi i będzie działało, jak powinno. Wpis w dzienniku zrobiony, wszyscy podpisani (ja umywam rączki, teraz działa gwarancja i rękojmia - i mam nadzieję, że nie będę musiał z nich korzystać).

 

Potem omówiliśmy tynki (jak wspomniałem ja oceniłem je bardzo ok, pan inspektor dla utrzymania fasonu na "tylko" ok). Uścisnęliśmy dłonie i rozeszliśmy się. Z dużej chmury mały deszcz. Ja się cieszę.

 

Oceny DQM po ostatnich wyczynach: jakość niezmiennie "4 z malutkim plusikiem/4+", obsługa "3-/3". Ta ostatnia ocena wykazuje sporą zmienność (chciałoby się rzec w "lengłydżu" z pracy "wolatylność"). Ta pierwsza utrzymuje poziom z lekkimi wahaniami. W sumie ta pierwsza ocena jest o niebo ważniejsza, bo jak się na panów z DQM obrażę, to będzie mnie mało obchodziło, czy się z nimi dobrze pracowało, czy nie; natomiast w dobrze postawionym domu będzie mi się dobrze mieszkało przez długie lata. Gorzej, gdybym dawał doskonałe oceny za obsługę (w "lengłydżu": relacje interpersonalne), ale mizerne za jakość roboty. Co z tego, że ekipa do rany przyłóż, jak chałupa cała krzywa i "porozlatana"?

 

Wolę, jak jest i modlę się, aby na jakości nie opuścili.

 

Teraz czeka nas weekend. A ekipę czeka układanie podłogówek przed weekendem i wylewanie posadzek w następnym tygodniu.

 

Nasz weekend będzie mocno pracowity: będziemy kąpali szalówki w drewnochronie. I będziemy malowali poziome poprzeczki ogrodzenia. W przyszłym tygodniu spawanie, malowanie (na spawach) i przykręcanie. I cieszenie się ładniusim płoteczkiem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 136
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dzisiaj jestem MEGA wykończony. Zaliczyliśmy z Elą 7 godzin zabawy ze stalowymi poprzeczkami, do których będziemy przykręcali sztachety.

 

Poprzeczek jest prawie 50 (dokładnie 48 ). Mają po 250 cm długości. Każdą, ponieważ nie są ocynkowane, trzeba było najpierw dokładnie wyczyścić benzyną, potem dokładnie przetrzeć papierem ściernym, a potem dokładnie pomalować podkładem chlorokauczukowym.

 

Nieźle wykańczające... Ale po takim maratonie człowiek ma prawdziwą satysfakcję.

 

Spawanie w czwartek. W piątek i sobotę przykręcamy sztachetki (Teść spróbuje dowiedzieć się, czy w zaprzyjaźnionym tartaku nie wynajęliby nam rynienek do zanurzeniowego pomalowania sztachet impregnatem - jeżeli się uda, to sztachetki będą gotowe we środę, całe 600 sztuk!!).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniżej kilka fotek z malowania przęseł. Widać na nich trochę malowniczego krajobrazu podlaskiej miejscowości letniskowej, w której rodzice Eli mają działkę. Widać też przęsła czekające na obróbkę i trochę widać mnie pracującego przy nich... Nie widać Eli, bo robiła zdjęcia. Oprócz robienia zdjęć pracowała przy słupkach ciężko i sumiennie, aż mnie zawstydzała... Dzięki!

 

http://images29.fotosik.pl/36/9339e136caba1149m.jpg http://images25.fotosik.pl/36/25b3ec10341ed0b2m.jpg http://images29.fotosik.pl/36/1b9c8c222b095464m.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga historia na dzisiaj to nawożenie ziemi. Niestety musiałem zostawić Elunię na działce jej rodziców. Spóźniły się sztachety (miały być w piątek, były w poniedziałek) i w związku z tym nie mogłem pomóc przy ich malowaniu. A dlatego, że musiałem pilnować spraw na działce.

 

Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień był, bodajże, najbardziej stresującym doświadczeniem budowlanym, jakie dotąd mnie spotkało. Podsumowując, zanim opowiem historyjkę obrazkową, powiem tylko, że ponad 5 godzin warkotu potwornych silników (fadromy, wywrotka), wdychania spalin, łomotu metalu, pyłu w powietrzu, I OBEZWŁADNIAJĄCEGO PRZERAŻENIA robią swoje...

 

Dlaczego przerażenia?? Bo 20-tonowe potwory mijały nasz domek o kilkanaście - kilkadziesiąt centymetrów!!! Momentami zamierałem patrząc na ich manewry.

 

Efekt: tył działki cały podniesiony prawie na gotowo. Prawie, ponieważ brakuje jeszcze ostatecznej warstwy czarnoziemu, który zwieziemy później, już po zakończeniu prac związanych z budową (będzie jeszcze kopanie podłączenia do studni, kopanie GWC, kopanie szamba, śmieci z elewacji; zatem bez sensu byłoby teraz zwozić czarnoziem, który i tak przez to wszystko wymieszałby się z pospółką).

 

Zatem po kolei... Na działce pojawiłem się dziś z samiuśkiego rana (jak dla mnie... 8.30). Pan Adam dzielnie kończył rozszalowywanie fundamentu bocznego ogrodzenia, a panowie hydraulicy walczyli z wyprowadzeniem rury kanalizacyjnej pod garażem i z wykonaniem kratki odpływowej w garażu tuż za bramą.

 

Na 9.00 miałem zamówioną fadromę, która miała zacząć rozwożenie ziemi po naszej działce. Fadroma to coś takiego:

 

http://images26.fotosik.pl/36/93d0bb74ea18a954m.jpg

 

Zauważcie, proszę, jakie to bydlę jest wielkie!! Tam stoi Pan Adam... Dla złapania lepszej perspektywy jeszcze rzut na tle tyłu domu...

 

http://images29.fotosik.pl/36/53452dc3695c8478m.jpg

 

A oto powód mojej trwogi i przerażenia, palpitacji serca i bólu żołądka wywołanego nadmiarem stresu i przyjętej dzisiaj kofeiny... Żeby dojechać za dom, te potwory (tak, tak, były DWIE fadromki) musiały przejechać OBOK domu... One mijały dom w odległościach, które w ludzkiej skali równe są GRUBOŚCI OŁÓWKA.... A łycha z przodu, wyposażona w stalowe zębiska, mieści na raz 5 ton ziemi. Pan kierowca (ten, co wcześniej ratował naszą gruchę z betonem) powiedział, że kiedyś wjechali w dom... tak przypadkiem (!!). Im nic nie było, ale dach do robienia od nowa... (co gorsza, dach zerwali na odpowiedzialność właściciela, który kazał im wjeżdżać, gdzie oni sami nie chcieli, mówiąc, że mogą zawadzić).

 

http://images26.fotosik.pl/36/d0c3e32a96e14fe2m.jpg http://images28.fotosik.pl/36/f5d089b61952fb0em.jpg

 

Jak już się przecisnęły, a moje ciśnienie spadło ze stratosferycznych poziomów, zaczęło się szuflowanie. Jedno machnięcie takiej wielkiej łychy to 80-100 taczek ziemi, czyli dobre 4 godziny pracy jednej osoby... W dzisiejsze popołudnie zaliczyliśmy robotę, której ręczne wykonanie zajęłoby dwóm osobom spokojnie 3 tygodnie.

 

http://images28.fotosik.pl/36/c52b50343d92522em.jpg

 

Najfajniejsze były momenty, kiedy oba potwory "szczerzyły zęby". Miał człowiek wrażenie, że mu jakieś smoki, albo dinozaury latają po podwórku... :)

 

http://images23.fotosik.pl/36/a1b659466cf10267m.jpg http://images24.fotosik.pl/36/98f7f4f6f52ec3ecm.jpg

 

W sumie rozplantowane zostało ok. 20 wywrotek ziemi (13 kupionych, reszta w prezencie od sąsiadów w postaci niepotrzebnej im ziemi z wykopów lub równania działek). Koszt całej zabawy w mojej wielkiej piaskownicy to prawie 4,000 zł. ( :o )

 

---------

 

A jutro ciąg dalszy. Z uglą odesłałem obie fadromki na zasłużony odpoczynek (najbardziej cieszyły się moje uszy i płuca: silniki w tych maszynach są NIEWIARYGODNIE głośne, a ich spaliny do najczystszych i najładniej pachnących nie należą).

 

Jutro jeszcze trochę ziemi (2-3 wywrotki) i dorównanie w miejscach wymagających większej precyzji i MNIEJSZEJ maszyny. Zamiast fadromy przyjedzie Caterpliar, wielkością przypominający zwykły traktor. Phi... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha, żeby nie było tak różowo, że operacja udała się bez strat... Niestety przy manewrowaniu jeden pan zahaczył o nasz nowiusi płot i wygiął dość znacznie jeden ze świeżo zabetonowanych słupów...

 

Wygląda to nieciekawie i będzie się teść głowił, jak to naprawić... A ja będę negocjował z panią z firmy wypożyczającej kopary odszkodowanie...

 

W międzyczasie panowie hydraulicy skończyli układanie podłogówek. Poniżej dwa zdjątka. W sumie mamy ponad 100 mkw orurkowanej podłogi (większość parteru oraz dwie łazienki i pralnię na górze).

 

Tu parter (a w tle ... fadromka):

 

http://images25.fotosik.pl/36/cc22d707bc991db1m.jpg

 

A tu pralnia i (głębiej) duża łazienka na piętrze:

 

http://images23.fotosik.pl/36/9591fba1eb600541m.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniał mi się jeszcze jeden wątek. Jutro jadę do STOENu walczyć o prąd. Robotników od prądu ani widu, ani słychu, a termin realizacji naszego przyłączenia coraz bliżej... Trzeba się przypomnieć.

 

Natomiast - o dziwo! - gazownia odezwała się sama (!!). W czwartek rano chcą się spotkać z nami i omówić plany inwestycji. I to na miejscu (to jest na budowie). Szok... A może tylko kwity zbiorą, a cała zabawa i tak potrwa cały rok? No, zobaczymy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W STOENie powiedzieli, że "na pewno wyrobią się przed 30 września". Za dwa tygodnie skończą uzgadnianie projektu "reorganizacji ruchu drogowego" i przyślą geodetę do wytyczenia wykopu pod drut, którym podepną nas do prądu.

 

Może będzie dobrze... Jutro spotkanie z kimś od gazu.

 

Pozdr.

M

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najświeższe doniesienia z frontu robót budowlanych:

 

Działeczkę MAMY JUŻ OGRODZONĄ (sztachetkami!!) z trzech stron! Do wykonania został nam tylko front, czyli najtrudniejsza część. Zbieramy wyceny bram wjazdowych, zastanawiamy się nad wysokością fundamentu ogrodzenia i rozważamy umieszczenie furtki, śmietnika, skrzynek (elektrycznej, gazowej, pocztowej), etc.

 

Być może do końca wakacji płot będzie kompletny. Już teraz wygląda imponująco i wcale nie widać, że do domorosła robota. Jestem dumny z Teścia, Eluni i pozostałych osób nam pomagających w tym przedsięwzięciu. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj kupiliśmy już płytki (glazura + terakota) do wszystkich pomieszczeń i na wszystkie podłogi, przewidziane do przykrycia takim właśnie materiałem. Wyszło tego tyle, że muszą nam to zwieźć na budowę HDS-em... Potrzebne nam są jeszcze kafelki do kotłowni, garażu i na schody wejściowe. Ale to na końcu, jak już reszta płytek trafi na swoje docelowe miejsce.

 

Również dzisiaj daliśmy do wyceny całą armaturę i ceramikę łazienkową. I tu ważna uwaga: należy bardzo sprawdzać ceny!!! W sklepie, który zaoferował nam bardzo dobre ceny na glazurę i terakotę (porównywalne z allegro), ceny baterii były DUŻO wyższe niż np. w "zaprzyjaźnionym" (kupowaliśmy tam stelaże i kaloryfery) punkcie. Różnice w cenie potrafią być BARDZO zastanawiające.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bosh... jak ta kasa leci na wykończeniówki.. NIC nie jest jeszcze zrobione, a poszło tyle, że głowa boli. Ciągle te zaliczki i zaliczki (a to materiały typu kleje, folie, profile, a to drzwi wewnętrzne, a to coś tam jeszcze). No po prostu masakra. Powiedziało się A, to trzeba i B, ale czemu to B takie ciężkie?

 

No nieważne. W każdym razie od dzisiaj MAMY DRZWI!!! :D

 

Są białe. Jak okna i jak brama garażowa (którą, mam nadzieję, zamontują nam w piątek). Zdjęć jeszcze nie wklejam - zaczekam, aż do drzwi dołączy brama garażowa.

 

Drzwi są bieluteńkie. Mają płytę na zewnątrz i od wewnątrz z wytłoczonymi kasetonami. Są firmy GERDA. Trochę się bałem, że wyjdą ciut kiczowato, ale - ku mojej OGROMNEJ radości - wyszły CUDNIE. Naprawdę tak dobrze, że obecny przy montażu kierownik budowy (właściciel firmy DQM) nie potrafił ukryć miłego "rozczarowania" (porponował mi wcześniej, abyśmy wybrali jednak drzwi drewniane; po zobaczeniu naszej Gerdy zmienił zdanie). Skrzydło głónwnych drzwi waży... 110 kg (szerokość skrzydła 100 cm)! Takie same (tylko węższe) mamy też zamontowane w kotłowni (ważą 100 kg; szer. 90 cm). Wzbudzają zaufanie.

 

Dlaczego nie wybraliśmy pięknych drewnianych drzwi, tylko pospolitą Gerdę? Po pierwsze, okna mamy białe i bramę garażową też. Trudno wybrać inny kolor na drzwi wejściowe... Po drugie, skoro drzwi miały być białe, to okrutnym barbarzyństwem byłoby montowanie drzwi drewnianych malowanych KRYJĄCĄ farbą na biało. Szkoda drewna! Po trzecie, drewno pracuje. Wiadomo, że jak drzwi nie wyjdą spod rąk naprawdę dobrego stolarza i nie będą zrobione z naprawdę SUCHEGO drewna dobrej jakości, to mogą się krzywić. Nawet te dębowe "klejone". Po czwarte, drzwi drewniane nie są (zazwyczaj) antywłamaniowe. Po piąte, Gerda ma fajny system bolców rozmieszczonych po obwodzie skrzydła. Po szóste, Gerda była SPORO tańsza od porządnych drewnianych drzwi. A i tak nasze drzwi są po prostu ŁADNE.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś miał być wielki dzień, bo z harmonogramu wypadało, że zleci się masa ludzi na budowie... Ale była wielka klapa :(

 

Najpierw zadzwonili kominkarze. Ich kamieniarz źle przygotował dwa elementy obudowy kominka, przez co otwór w obudowie stał się o 4 cm za niski, aby zmieścił się w niej wkład... (!!!). Trzeba czekać do przyszłej środy (8.VIII) na poprawione elementy.

 

Potem (nie) zadzwonił DQM (my do nich zadzwoniliśmy), żeby potwierdzić montaż szamba. W zakładzie produkującym żelbetowe konstrukcje, z którego brali nasze szambo, popsuła się "suwnica" do ładowania towaru na transport. Termin montażu przesunięty na przyszłą środę (8.VIII).

 

Potem nawalił kolejny podwykonawca DQM, firma, która miała dostarczyć i zamontować bramę garażową. Przesunęli termin na... środę (8.VIII).

 

Na szczęście pojawili się chociaż goście od alarmu i pan Marcin od wyokończeniówek, więc dzień nie minął zupełnie bezproduktywnie.

 

Modlę się teraz, aby ("tfu! tfu") nie zadziałało prawo serii (tudzież Murphy'ego) i nasz pech nie przesunął się znowu na tego 8.VIII, kiedy to znowu mamy niezły tłok w kalendarzu! Wszelkie wsparcie w modlitwie mile widziane :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzę na wpis powyżej i się zastanawiam. Przecież ta magiczna środa, w którą tyle ma się dziać (dla przypomnienia: montaż szamba, montaż bramy garażowej, montaż kominka), jest już jutro. A nikt nie dzwoni i nie zapowiada, że jakaś klapa i nie uda się do nas dotrzeć. Wychodzi na to, że (tu mocno ściskam kciuki) jednak powinni się pokazać.

 

A tak dla odmiany, po tygodniu ciszy, zapanował u nas znowu niezły harmider. Najpierw pan-koparka wynajęty przez DQM, pod okiem hydraulików, rozkopał nam działkę, żeby hydraulicy mogli podłączyć dom do studni (stosowną niebieską rurą). Potem pan-koparka działkę zasypał.

 

Potem panowie od rekuperatora wynajęli tego samego pana-koparkę do rozkopania działki (wcześniej przez niego zasypanej) na nowo i położenia stosownej (również niebieskiej, tylko duuuużo grubszej; REHAU) rury do gruntowego wymiennika ciepła podłączonego potem w domu do rekuperatora.

 

W tym samym czasie do pracy przystąpiła trzecia ekipa od DQM, czyli panowie od elewacji i ociepleń. Do wykonania mają: poddasze (ocieplenie + płyty), ocieplenie garażu, wykonanie parapetów zewnętrznych, położenie wierzchniego tynku (po uprzednim oczyszczeniu i zagruntowaniu kleju).

 

I dalej, w tym samym czasie mój teść (a Eli tato), wespół z sąsiadem, WYCIĄŁ NAM BRZOZĘ (na co mamy stosowne pozwolenie), a nawet obie brzozy stojące nam w osi wjazdu do garażu i jednocześnie w linii ogrodzenia. Żal straszny, serce krwawi, drzewko było CUDNE. Ale zadecydowała siła wyższa. Po wycince okazało się, że nie było na co czekać, bo drzewo w istocie było chore (i za 2-3 lata mogłoby stanowić kłopot, bo wyciąć takie coś, jak nie ma płotu jest rzeczą prostą; jak jest płot, to "nieco" trudniejszą).

 

Na sam koniec dnia (za dodatkową stówkę) pan-koparka (po uprzednim ponownym zasypaniu działki, rozkopanej na potrzeby panów od rekuperatora) wyciągnął z ziemi karpę po brzózkach. Była OGROMNIASTA. Męczył się dobre pół godziny, a koparką tak rzucało, że parę razy miałem wrażenie, że się zaraz przewróci. Na szczęście skończyło się na strachu.

 

Jeżeli jutrzejszy dzień będzie równie udany, to mamy do odtrąbienia mały sukces. Oby!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam do powiedzenia jedno słowo: SUKCES :)

 

Przyjechali panowie od bramy i drzwi między garażem i kotłownią. I zamontowali obie rzeczy.

 

Przyjechali panowie od kominka. Osadzili wkład, przygotowali elementy obudowy do montażu. Całość, razem z rozprowadzeniem DGP, mają skończyć do soboty.

 

Na koniec dnia wkopaliśmy szambo.

 

Jest się z czego cieszyć.

 

(a oprócz tego, poruszony wątkiem w głównej części forum, a także mailem od znajomego, którego koleżanka z pracy uległa wypadkowi, poszedłem oddać krew; całe 450 ml grupy 0 Rh-; człowiek czuje się po tym jakiś taki lżejszy na duchu...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, jedna ścianka (wykusz kuchenny) już maźnięta finalną wyprawą! Panowie tynkarze mówią, że trzeba tak do 2 dni poczekać, aż tynk w pełni zaschnie (silikonowy). Dopiero wtedy można w miarę dokładnie stwierdzić, jaki właściwie położyliśmy sobie kolor.

 

To, co dziś zobaczyłem wydało mi się bardzo ładne, bardzo stonowane i w sam raz. Jeżeli troszkę sciemnieje wysychając, to tym lepiej. Powstanie kontrast między kolorem budynku a bielą pilastrów w okół okien, drzwi i bramy garażowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie ogarnia mnie uczucie, że już bliżej niż dalej! Panowie od wykończenia poddasza (ocieplenie + płyty G-K) i elewacji pracują, aż się kurzy! Ekipa jest F E N O M E N A L N A! Nie piją; dwaj (z czterech), którzy palą, zawsze zażywają dymka poza budynkiem (nigdy w środku), czyści (dbają o: swoją pracę i jej efekt, o resztę budynku, o... siebie samyc :o ); pracują szybciutko i bardzo (!!) dokładnie. Aż mnie strach oblata, że ktoś mógłby ich nam z budowy podwinąć (tfu!).

 

Jedna ściana domu JUŻ W KOLORZE!!! Wygląda cudnie.

 

A oprócz tego:

 

1) kominek prawie gotowy (panowie skończyli już obudowę, zostały detale);

 

2) dzisiaj mieliśmy wizytę stolarza, który wykona i zamontuje u nas meble do kuchni i do łazienek - za dwa miesiące będą u nas;

 

3) w przyszłym tygodniu zaczynamy wykończeniówki: na pierwszy ogień pójdą zabudowy z G-K.

 

I oby tak dalej!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłem wkleić kilka zdjęć pomalowanych już ścian domu. Czekają nas jeszcze prace malarskie na dwóch ścianach, a także wykończenie tarasu i podmurówki (płytki klinkierowe). Na koniec przygotowany będzie drenaż łączący rynny i odprowadzający wodę z dachu do ogródka.

 

Ściana boczna z wykuszem kuchennym wygląda aktualnie tak:

 

http://images30.fotosik.pl/63/2b49b6c68b54d8e4m.jpg

 

Ściana tylna (w kilku odsłonach):

 

http://images29.fotosik.pl/63/8bad0895d31e1e2am.jpg http://images25.fotosik.pl/63/efce6d456b5a31d8m.jpg http://images23.fotosik.pl/63/60e7d55c30c67742m.jpg

 

Nam bardzo się podoba :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh... problemy budowlane...

 

Pierwszy, bardzo "prawdopodobny" plan zakładał, że ekipa od prac wykończeniowych wewnątrz "otworzy front robót" w ostatnim tygodniu lipca. Potem nastapiły opóźnienia - najpierw tynkarze zamarudzili na poprzedniej budowie jakieś 2 tygodnie (to materiały nie przyjechały, to coś jeszcze innego), a potem posadzkarze dołożyli tydzień opóźnienia.

 

Od końca lipca czuję na karku oddech pana od wykończeniówek, który w blokach startowych siedząc ciągle nie może ruszyć do akcji... Dzisiaj przyjechał, popatrzył i powiedział, że niestety zbyt liczna jest ekipa panów od elewacji (dzisiaj było 7). Nie widzi możliwości, aby mogli spokojnie podzielić się domem i nie przeszkadzać sobie nawzajem w pracy (panowie od elewacji ocieplają też garaż oraz strych). Zatem postanowił (pan od wykończeniówek), że rozpocznie prace w przyszły poniedziałek. Tym samym realistyczny plan zakończenia wykończeniówek na początku lub w połowie września uroczyście wziął w łeb... A tu już czekają drzwi wewnętrzne, parkieciarze, meble...

 

A ja zaczynam zaraz nową pracę i kto to wszystko teraz skoordynuje? Oj czarno to widzę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj był dzień poświęcony klamkom do drzwi wewnętrznych (wybraliśmy takie, tylko nie złote i na rozecie, bez szyldów).

 

Drugą sprawą był wybór materiału na wyłożenie podjazdu do garażu, ścieżki do bramy, opasek wokół domu, a także do obłożenia tarasu i schodów wejściowych. Z wyborem materiałów układanych na ziemi nie było zasadniczych problemów. Natomiast rzucił mi się na mózg pomysł, aby wykorzystać płyty betonowe (ładnie wykończone od góry, co by ktoś nie pomyślał, że taki typowy chodnik se strzelimy) o grubości 4 cm do wyłożenia tarasu i schodów. Kłopot taki, że nie wiem, czy takie płyty można mocować na zaprawie... Nawet zarzuciłem wątek z takim zapytaniem (i będę ogromnie wdzięczny za dobre rady!!!!).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz ponarzekam na naszą bramę garażową. Jest biała (bo tylko taka pasowała nam kolorystycznie do koncepcji elewacji) i da się z tym żyć. Tylko po 10 dniach od montażu pojawiła się na niej... RDZA :o

 

Nie wiem, czy to wina producenta (niemiecki Novoferm), sprzedawcy (firma "Wiga" z Białegostoku), który nie zadbał o właściwe przechowanie i transport bramy (w miejscu, gdzie pojawiło się ognisko rdzy, wyraźnie widać obtłuczenie i małe zarysowanie powłoki), czy niedbałych montażystów (też z 'Wigi").

 

Mają nam wymienić cały panel na gwarancji. Mam nadzieję, że pofatygują się jak najszybciej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...