Meb 09.11.2006 12:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2006 Witam, Podjąłem decyzje – zakładamy dziennik. Wiele razy podchodziłem do tego tematu ale w sumie zastanawiałem się po co? Czy kogoś interesują moje problemy czy postępy w budowie ? Ale dzisiaj zrozumiałem po co pisze się dziennik i już wiem że on nie jest dla innych (choć miło jak ktoś czyta) on jest dla mnie. To tutaj mogę bez oporów wylać swoje żale i ukoić nerwy dzieląc się wszystkim co człowieka spotyka na etapie tworzenia własnego DOMU. Czytałem wiele dzienników i przyznam że podziwiałem zarówno talent pisarski jak i umiejętności radzenia sobie z budową i przeciwnościami losu piszących. Podjąłem decyzję – zakładamy dziennik, a jeżeli ktoś będzie miał jakieś uwagi to bez oporu – forum jest cierpliwe i wszystko przyjmie. Wstęp Działkę (1150m2) kupiliśmy w Wilczej Górze k Lesznowoli Mazowieckie w grudniu 2005 r. Planujemy wybudować dom o nazwie M08 „Na każdą pogodę” z kolekcji Muratora. W dniu decyzji o założeniu dziennika jesteśmy na etapie: Uzyskane pozwolenie na budowę (efekt kompromisu marzeń z miejscowym planem ) ogrodzona działka barak (niby zaplanowany dla robotników ale na razie to nasz domek rekraacyjny).blaszany garaż zerwany humus, Odcinek 1 Kompromis marzeń z miejscowym planem Grudzień 2005 ....Na etapie badania dokumentów dot. znalezionej działki doczytuję się w miejscowym planie zapisu „zakaz zabudowy 25 m od lasu” – (działka leży ok. 7 m od lasu i ma długość 38,88 metrów). Alarm: to chyba niebezpieczny dla nas zapis.Ale od czego znajomi fachowcy i doradcy i rodzina – po szczegółowej analizie zapisów, rozmowach z sąsiadami słyszymy wniosek to was nie dotyczy tam przecież są już inne domy i są bliżej niż 25 metrów luzik – super działka kupuj. Musze to zbadać dzwonię do gminy Po kilku przełączeniach (oczywiście po opowiedzeniu całej historii kilka razy) mam kilka opinii z architektury, i z ochrony środowiska, że faktycznie to mnie nie dotyczy. Trochę się uspokoiłem. Innych przeciwności nie było. Poza tym przecież 38,88+7m (droga) = to prawie 46 m nawet jak się trochę każą cofnąć to luzik zostaje przecież 21 m. To na dom i ogród z tyłu wystarczy. Przecież domek ma być mały. Decyzja KUPUJEMY Styczeń / Luty Otrzymujemy 1 list z Gminy (Super- pierwsza korespondencja pewnie Gmina chce nas jakoś przywitać) treść już mniej ciekawa, ponieważ gmina chce żebyśmy oddali w użytkowanie 2m pasa działki na drogę. Żeby droga była szersza. Oczywiście za darmo. Nawet bym się zgodził bo droga szersza to lepiej. Stanąłem na działce: patrzę w lewo patrzę w prawo. Wzdłuż granicy piękne ogrodzenia sąsiadów domy blisko drogi – bez szans na cofnięcie się przez nich o 2m. Nawet ich o to spytałem – wszyscy twierdzą, że się nie cofną. No to ja też nie. Ja się cofnę a za chwilę mi przystanek zrobią albo mały parking mi sąsiedzi urządzą. Decyzja: OGRODZIĆ JAK NAJSZYBCIEJ. Okres od marca do lipca zbieraliśmy załączniki i wybieraliśmy projekt.Wygrał M05a domek nie za duży i ładny. Wygrał i co z tego ... Po analizie za i przeciw i wysłuchaniu wszystkich doradców zdecydowaliśmy się na większy M08. Podobno w domu powierzchnie liczy się inaczej niż w mieszkaniu i lepiej zbudować większy niż potem żałować. Nie byliśmy przekonani, ale M08 podobał nam się jeszcze bardziej. Usłyszałem wtedy takie stwierdzenie : „...mury kosztują najmniej ... „ zobaczymy Decyzja BUDUJEMY M08 19 lipca W końcu składamy wniosek o PnB. – Oczywiście nie bierzemy pod uwagę 25 m. (choć mnie znów tknęły wątpliwości i już nie byłem taki pewien). Umieszczamy domek zgodnie linią zabudowy sąsiadów po prawej i lewej - idealnie. Mija miesiąc i nic – dowiadujemy się, że urząd ma masę roboty i jeszcze nie przeanalizowali wniosku. (wakacje ) W końcu zniecierpliwiony wysyłam do Urzędu moją Ciotkę. Kobieta przebojowa, z branży, specjalistka nie da się odprawić z kwitkiem, ma moje pełnomocnictwo do działania. Popołudniu dostaje od Ciotki wiadomość, że usytuowanie domu jest złe bo..... Uwaga ”... nie cofnąłem domu o 25 m... od lasu ” !!! – ech doradcy, fachowcy i informacja telefoniczna. Jakoś to zniosłem kompromis ogródek z tyłu od południa - 6 m mało ..., ale pogodziliśmy się z tym. – (oj brakowało mi wtedy tego dziennika – i nie mogłem opisać na gorąco moich odczuć) ale może to i lepiej , teraz już na spokojnie przyjmuję to usytuowanie. Odkryłem nawet dobre strony – im dalej od drogi tym mniej się okna będą brudzić. Trzeba szukać pozytywnych aspektów – w końcu ta budowa to ma być przyjemna przygoda. 20 Październik 2006 MAMY POZWOLENIE. Odcinek 2 – budowa zaczynać przed zimą czy nie ? 27 październik Zastanawiam się czy zaczynać coś robić czy nie ? Szkoda czasu siedzieć i czekać do wiosny - nie umiem tak bezczynnie. Pogoda była ładna, prognozy optymistyczne. Decyzja : ZACZYNAMY i robimy ile się uda najwyżej tylko humus się zerwie i już. W międzyczasie zakupiliśmy i posadziliśmy trochę świerków. W miejscu odległym od planów budowlanych – zobaczymy czy przeżyją . 4 listopad sobota (śnieg pada jak cholera – i po co zaczynać ? ) - wyznaczyłem dom pod zerwanie humusu – geodeta powiedział że lepiej jak wytyczy dom na zerwanym humusie – chyba ma racje. Zrywanie humusu –lubię tak sobie postać (żeby nie pogoda ) i popatrzeć na koparkę– fajna robota spokojna, może sobie kupić koparkę i się przebranżowić? Zapomniałbym dodać ze koparka ledwo dojechała ponieważ kawałek obok rozkopali drogę na kanalizację odpływową od planowanego asfaltu. Dowiedziałem się co robią jak poprosiłem kopaczy żeby odjechali z mojego wjazdu na działkę (ulubione miejsce do parkowania wszelkiego typu samochodów energetyki, wodociągów i innych). Koparka musiała jechać naokoło i nadrobić 5 km. 6 listopada Ponownie rozmawiałem z geodetą – o wytyczeniu domu – Geo: pytanie jak wytyczyć na kołki czy na ławy Ja: eeee??? (szkoda że nie dzwoniłem z domu może bym coś na szybko znalazł w interce - wiec strategicznie, na czas, może on coś powie) – to jeszcze zobaczymy (a myślałem, że umiem konkretnie sprecyzować co potrzebuję) ....Geo: wg mnie to lepiej na ławy bo później robotnicy to na kołki narzekają (udało się strategia zadziałała ).Ja: Niech będzie przekonał mnie Pan – mam cos przygotować ? Geo: deski by się przydały ?Ja: spoko środa 12 na działce, zamiast mnie będzie ojciec bo pracuje i się nie wyrwę. Środa 8 listopad godz 11:50 Dzwoni Geo: Rano przejeżdżałem i widziałem że nie ma Pan zrobionych „ław ciesielskich” Ja: eeee??? (nie dość że konkretny jestem to jeszcze wygadany) Strategia: Atak: Przecież to Pan wyznacza dom, ja kupiłem deski jak się umawialiśmy. Ojciec zaraz będzie.Geo: Panie nie ma ław to nie mam po co jechać przecież ich nie będę ich robił nie mam czasu ?Ja: Wyznacz Pan na kołki. A w ogóle to na działce Ojciec zaraz będzie, jest za 5 min 12. Niech się Pan dogada. Godz 12:30Dzwoni Geo: Wyznaczyłem kołkami i umówiłem się z Pańskim Ojcem że na ławach wyznaczę jak je zrobicie. Ja: (? Po co on do mnie dzwoni? dogadał się z ojcem i styka. Ale nic wole takich co dzwonią niż takich co nie dzwonią, dobrze że nie musiałem tam jechać). Dobra jak zrobimy zadzwonię. Wnioski : jeżeli nie robisz czegoś sam nie da się tego zrobić w jeden dzień. W dodatku Ojciec mi powiedział że źle wyznaczyłem dom do zerwania humusu i dom jest cofnięty o 0,5 m dalej niż planowałem (ogród z tyłu to chyba będzie szerokości jednopasmówki). Chyba w sobotę zatańczę z łopatą (winno być ze szpadlem ale to niepolityczne). Aha dostało się jeszcze koparkowemu że humus jest w 2 pryzmach a nie w jednej - a to chyba ja moknąc na śniegu zasugerowałem koparkowemu że tak będzie lepiej bo potem łatwiej będzie rozsypać na skarpę. Nieobecni nie mają prawa do obrony. Rozpisałem się ale to efekt późnej decyzji że zakładamy dziennik. Cdn... (postaram się umieścić jakies zdj ale musze nad tym jeszcze popracować. Meb Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 10.11.2006 10:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Listopada 2006 10/11/2006 Jak obiecywałem zamieszczam kilka zdjęć. 1 zdj - 100 m do asflatu Po prawej stronie nasza (narożna) działka - ogrodzona jak to sie mówi "tymczasowo" słupkami i siatką + brama przesuwna. (Zobaczymy ile lat takie tymczasowe ogrodzenie będzie funkcjonować - prowizorki są najtrwalsze wiec starałem się zrobić to dobrze). Na drodze zaczynają ciągnąć asfalt więc będzie cywilizacja. Aha prawie na końcu w zatoczce jest brama (trochę nie widać ) wiec zamieszczam ją na 2 zdj (widok od środka działki). http://foto.m.onet.pl/_m/2778399308b896a3a7e00b50ec40af65,5,19,0.jpg http://foto.m.onet.pl/_m/269f922f614e2c28e7601055f1433342,5,19,0.jpg 3 zdj - barak i garaż na tle zerwanego humusu (tam gdzie brzózki kończy się nasza działka)http://foto.m.onet.pl/_m/6e171eec6f7ce33c4f2844231672b4ce,5,19,0.jpg 4 zdj widok na drogę z 1 zdj (foto mniej więcej z miejsca baraku)http://foto.m.onet.pl/_m/d610e67437b9097baf099c4a6d79b607,5,19,0.jpg Droga przy lesie od północy, brzózki od południa.Coś małe mi te zdj wyszły. Muszę nad tym popracować jeszcze. A w ogóle z perspektywy zamieszczania zdj na forum to chyba muszę zmienić technikę fotografowania. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 11.11.2006 23:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Listopada 2006 11/11/2006 - Dzisiaj nic specjalnego się nie wydarzyło. Usiadłem przed komputerem i postanowiłem opisać dzień dzisiejszy trochę inaczej. Trochę mnie poniosło, ale co tam. 11/11/2006 –Ławy ciesielskie czyli Meb&Father w akcji. Godzina 9:00Dźwięk budzika w komórce rozdarł ciszę sobotniego listopadowego poranka. Meb leniwie, wyćwiczonym ruchem przełącza na „drzemkę” ..... wszystko ma zaplanowane. 10 minut później zamierza powtórzyć tę czynność. Jest w tym niezły. Lepszy niż czasowstrzymywacz. Tego dnia nie dane mu było jednak igrać z telefonem. Dzisiaj pracujesz dla siebie – ta myśl trafiła go bezpośrednio miejsce w mózgu odpowiedzialne za motywację. Dzwonek telefonu wyrwał go z drzemki. DZWONIŁ FATHER: Jesteś gotów?, za godzinę tam gdzie zwykle. Transport w drodze. Nara. Silne poczucie obowiązku aktywowało w mózgu zadanie nr 1. Jak w transie rozpoczął przygotowania. Tuż przed wyjściem ocenił ekwipunek: elektryczna piła łańcuchowa, 3 kawałki karkówki + dodatki. Dzisiaj ja jestem SPRITE a on pragnienie pomyślał i wyszedł. * Było koło 10, Meb podjechał pod bramę placu budowy. Zwykły plac jak wszytkie inne ocenił: barak, garaż i jakieś wykopy (zerwany humus, fachowo przeanalizował sytuacje – a więc wszystko gotowe). http://foto.m.onet.pl/_m/c355254f9d5c35b9ff0338d26858510b,5,19,0.jpg Jednak coś było nie tak. Otwierając bramę zrozumiał, że to ta zatrważająca cisza. Już jadąc na miejsce coś nie dawało mu spokoju. Flagi, wszędzie biało czerwone flagi. Rozejrzał się nerwowo dokoła. U sąsiadów też flaga. (co się dzieje - zwariowałem ??? pomyślał). Zaraz zaraz, zamknął na chwilę oczy starając się złapać błąkające się po mózgu informacje. Spokojnie działaj logicznie przypomniał sobie słowa instruktora. Dzisiaj: 11 listopad, Jakaś data historyczna? TAK święto, czytał o tym gdzieś na tajnym forum organizacji MURATOR. Informacje powoli zaczynały się układać. Otworzył bramę i wsiadając do samochodu zaczął pod nosem przeklinać: święto qrwa, w weekend - „Wojownicy o mury” zrzeszeni w tej organizacji nie lubią takich dni. Na ogół muszą pracować wtedy sami. Meb lubił pracować sam, ale zadanie jakie miał do wykonania wymagało użycia specjalistów z kilku dziedzin, o których nie miał zielonego pojęcia. Był nowy w tej robocie, więc niestety musiał korzystać z nieznanych mu fachowców. Dzisiaj na szczęście pracował tylko z Fatherem. Nie mieli dużo czasu. W przyszłym tygodniu mieli się spotkać z Geo. Po poprzednim spotkaniu Geo pozostawił im zadanie o kryptonimie: wykonać ławy ciesielskie. Bez tego On nie wykona swojego zadania.Kto tu, komu płaci pomyślał Meb parkując pod ogrodzeniem. Father się spóźniał – może problemy z transportem ???. Meb miał ostatnio nerwy napięte do granic możliwości. Wszędzie czyhało niebezpieczeństwo. Niby nie miał się czego obwiać dokumenty mieli w porządku wszystkie pozwolenia, zgody. Ale Meb wiedział, że ONE czai się wszędzie. Nie wiedział jeszcze jaką postać przybierze ONE. Wiedział tylko, że wcześniej czy później, ale dopadną go na pewno. Do tej pory miał szczęście. ONE dopadło go już kilka razy, ale zawsze udawało mu się jakoś poradzić. ONE stawało się jednak coraz trudniejsze do pokonania. Trzeba się przygotować, Trzeba się przygotować. Powtarzał słowa jak mantre. O godzinie 12 dotarł transport. Father przywiózł specjalne gwoździe. Czasy były ciężkie Tego typu materiały można było dostać tylko w czarnorynkowych specjalnych składach. Nie było tanio, ale mieścili się w budżecie. Najważniejsze, że się udało. Znów się spóźniłeś na zaczepkę przywitał się Meb z Fatherem. Nie bądź taki mądry cisnął ripostą Father – co już zrobiłeś? Nic - ty zrobisz, bo ja świętuje odparł Meb zachowując powagę. Tylko on był w stanie przezwyciężyć gromy z oczu Fathera. Znał się na tym, szkolił się w tym od lat.Zabierajmy się do roboty to może zdążymy jeszcze poświętować. Father nie miał poczucia humoru. Mężczyźni zabrali się do pracy. Cały dzień pracowali w skupieniu robiąc przerwy na posiłek. Drobne sprzeczki nie zakłóciły ich koncentracji. Nie przestali uważać na to co się dzieje wokoło. ONE cały czas dawały znaki o swojej obecności. Obaj rozumieli się bez słów. wiedzieli, że ONE może pojawić się w każdej chwili... *Agentka ONE o imieniu DzU siedziała przed monitorami inwigilacyjnymi. Od prawie roku miała za zadanie obserwację Meba – jednego z „wojowników o mury” podejrzanego o kontakty z Muratorem. Jej koleżanki miały podobne zadania. Tysiące agentek śledziły na swoich monitorach wszystkich zidentyfikowanych wojowników. Swoje obserwacje przekazywała do zespołu analitycznego. Tam komputery i analityczki opracowywały programy zwalczania wojowników. DzU marzyła, żeby dostać się do analityczek. Udało jej się w ostatnim okresie podrzucić kilka pomysłów, które pokrzyżowały plany jej „wojownika” – Np. ingerencja w procesy zdobycia PnB. Cofnięcie lokalizacji bazy Meba o 25 m od linii lasu to był świetny pomysł – zaśmiała się w myślach na samo wspomnienie. DzU zaczęła wsłuchiwać się w rozmowę Meba z Fatherem (miała rozpracowaną całą rodzinę i znajomych Meba). Musiała wiedzieć o nim wszystko. To co usłyszała było ważne. Miała już następny pomysł. Sprawnym ruchem zrobiła zbliżenie i nacisnęła PrintScreen. Wiedziała już co przygotuje dla analityczek. Zaplanowała też, że po godzinach przygotuje swoją analizę i prześle ją do szefowej. Zaczęła pisać raport dla analityczek... Fragment Raportu Agentki DzU (tekst częściowo zaszyfrowany, załączone zdjęcie. Zdekodowane - oryginalny obraz nieczytelny). ... Z obserwacji w dniu 11/11/2006 cel wraz z osobnikiem nazywanym Father przeprowadził kilka działań (odszyfrowane) Zaobserwowane - obrót garażu o 360 stopni- budowa ław ciesielskich - dosadzenie pozostałych świerków- porządek w baraku (zaszyfrowane) PodsłuchaneFather poinformował Meba o negocjacjach z jakąś Ekipą. Podobno nieźli. Cenowo do zaakceptowania. Na koniec listopada wykonają zlecenie. (odszyfrowane). Załączony screen – Ława ciesielska -brak możliwości zdekodowaniahttp://foto.m.onet.pl/_m/f23c405008e773b19c85eae6f3d03266,5,19,0.jpg * Było już ciemno Meb zaparkował pod domem. Drogi w ogóle nie pamiętał. Cały czas analizował cele i modyfikował harmonogram na kilka następnych dni. Mózg pracował mu na najwyższych obrotach (ostatnio miał z nim problemy: głównie szwankowała pamięć). Jeszcze tylko meldunek do Muratora pomyślał wchodząc po schodach. Obiecał sobie, że będzie składać meldunki regularnie. Dzięki temu mógł wrócić do wszystkiego, o czym zapomniał. Wiedział już, co napisze. Ostatnie słowa raportu brzmiały „...jesteśmy gotowi na spotkanie z Geo... „ CDN... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jean_Luc 14.11.2006 05:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2006 Meb jednak nie pomyślał o osobnym miejscu na komentarze Mój geodeta powiedział: "Spotykamy się w sobotę rano. Proszę mieć 18 porządnych kołków o długściach od 1 do 2 m i do tego kilkanaście porządnych łat" Tyczenie trwało 3 godziny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 14.11.2006 08:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2006 14/11/2006 Meb pisał właśnie kolejny raport, kiedy otrzymał wiadomość. Jean_Luc, jeden z Wojowników przesłał mu istotną informację. Podziekował krótką odpowiedzią. Oczywiście szyfrowaną, nie chciał żeby ONE przechwyciło tą korespondencję. Szyfrogram: "Komentarz był założony, zapomniałem o linku w podpisie, już naprawione". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 14.11.2006 20:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2006 Postanowiłem kontynuować tę formę prowadzenia dziennika - żona twierdzi, że czytam za dużo fantasy ale co tam na razie mam niezły ubaw opisując nasze działania w ten sposób. Zobaczymy jak długo? Akcja "Lepik" Niedziela 12/11/2006Meb nerwowo rozejrzał się przed wejściem do składu. Przebywanie w okolicach czarnorynkowych składów w niedzielę może nie jest niebezpieczne, wszak dużo ludzi z nich korzysta a władza na razie przymyka na to oko, ale trzeba mieć się na baczności. Lubił przebywać w składach –zawsze kupił tam coś interesującego po okazyjnej cenie. Tym razem nie miał czasu na zwiedzanie. Musiał odszukać niejakiego OBI-ego (prze wielu nazywanych „Drogi OBI” i to nie ze względu na ich sympatie do niego). Meb wiedział, że u niego znajdzie to, czego szukał. Na dzisiaj zaplanował mała potyczkę z ONE. Mała 5 litrowa bańka zamaskowana napisem „Lepik” zawierała specjalną substancję ochronną umożliwiającą ochronę przed inwigilacją ONE. Meb zamierzał pokryć nią dach swojej prowizorycznej bazy ukrytej w Wilczej Górze. Już dawno zauważył, że w baraku na ścianach są jakieś dziwne zacieki i sufit w jednym miejscu jest po deszczu mokry. Na początku nie podejrzewał, że to może być technologia ONE. Później domyślił się, że to pewnie jakaś nowa metoda do przesyłania obrazu i dźwięku ( w sumie woda nieźle przewodzi). Zakupiona tajemnicza substancja miała uszczelnić dach i spowodować odbicie promieni inwigilatora. Meb musiał przygotować barak dla Ekipy, którą zatrudnił. Nie chciał żeby ONE wiedziało o wszystkim co się dzieje w jego bazie. Szczególnie zadowolony był ze swojej małej hakerskiej roboty. Pół nocy siedział przy komputerze i wymyślał sposób przeprowadzenia swojego planu. *Godzina 11:00 Meb zaparkował samochód na terenie swojej przyszłej bazy. Wiedział, że ONE prawdopodobnie śledzi każdy jego krok. Zaraz zobaczycie wyszeptał i wyjął z bagażnika nieduży stary czarno-biały telewizor oraz bańkę „lepiku”.Zainstalowanie starego TV przerobionego na specjalny zagłuszacz zajęło mu kilka minut. Stara sprawdzona technologia. Plan był prosty uruchomić zagłuszasz, pokryć dach tajemniczą substancją i mieć nadzieję, że jakaś inteligentna agentka ONE będzie próbowała znaleźć wyjaśnienie braku sygnału i złapie się na jego sztuczkę.Koło godziny 12 Meb uruchomił zagłuszacz. Teraz najtrudniejsza część planu. Wiedział, że aktywacja trwa kilkanaście minut. Starał się niepostrzeżenie przedostać z baraku do garażu. Miał tam przygotowaną drabinę. Rozstawił ją koło ściany baraku i ostrożnie wszedł na dach: quwa zaklął w myślach widząc, że na dachu jest pełno wody. O tym nie pomyślał. Miał mało czasu. Woda zbierała się w zagłębieniach. Szybko wziął szufelkę i szczotkę i usunął wodę z dachu. Dawno tak szybko nie namachałem szczotą powiedział do siebie zziajany. Koło 13 dach (i Meb nie wiadomo, co bardziej) był wymazany „lepikiem”. Teraz możecie sobie obserwować zaśmiał się Meb – ciekawe czy i na jak długo to zadziała? * Była godzina 12:30 Agentka DzU stała wpatrzona w monitor obserwacyjny. BRAK SYGNAŁU. Chwile wcześniej próbowała się zalogować do systemu obserwacyjnego . Spóźniła się do pracy. Do późna pisała swoją analizę i zaspała. Po odpaleniu systemu jej oczom ukazał się pusty ekran. Brak zarejestrowanych działań od godz. 12. Zaczęła odpalać procedury awaryjne. Zesłała deszczowiatr serwisowy o mocy 0,1 PjwK pozwalający wzmocnić jakoś sygnału. Nic to nie dało. Postanowiła, że zanim rozpocznie alarm przeszuka sieć, w szczególności tajne forum MURATORA (ONE oczywiście miało dostęp do forum). W ostatnim raporcie Meba znalazła coś co ją zaciekawiło. Ostatnie zdanie „...jesteśmy gotowi na spotkanie z Geo... „ to był jakiś link. Kliknęła (nieświadoma faktu uruchomienia aktywacji planu Meba). Przesłało ją do jakiegoś albumu. Na zdjęciach rozpoznała budynki bazy Meba. Ponownie uruchomiła ekran podglądu celu. Nagle na ekranie pokazał jej się obraz bazy w Wilczej Górze. Uspokojona postanowiła sprawdzić wszystko jeszcze raz. Zrobiła zbliżenie żeby zobaczyć więcej szczegółów. Zorientowała się, że to co widzi to nie jest aktualny obraz. Na ekranie widziała bazę celu, ale sprzed kilku lat. (Meb wtedy nawet nie myślał o tym żeby zmienić miejsce swojej Bazy). Widok działki Meba z satelity http://foto.m.onet.pl/_m/5b714b1e31124eaf7580cf6778efac24,5,19,0.jpgZwyczajny PUSTY plac. Próbowała ponownie restartować system, wzmacniać moc nadajników, zesłała też ponownie kilka deszczowiatrów o mocy od 0,2- do 0,4 PjwK. Sprzęt tej klasy nie powinien się psuć. Może w nocy Meb wszystko gdzieś przetransportował- przestraszyła się DzU. Wcisnęła w końcu ALARM IT. Teraz pozostało jej tylko przejrzeć nagrania z nocy. Niestety na taśmach nic nie było. Na ostatnim nagraniu zobaczyła tylko jak Meb przekrada się do garażu. Dziwne, po co się przekradał pomyślała DzU?. Później wszystko zgasło. DzU zastanowiła się chwile - tajemnicze zachowanie Meba musiało mieć jakiś cel - uśmiechnęła się tajemniczo - lubiła wyzwania zwłaszcza intelektualne. Nie miała wątpliwości, że to nie jest zwykła awaria sprzętu, Meb musiał coś kombinować. Postanowiła zaatakować: Wstukała polecenie ANTYSPAF, podała koordynaty celu i nacisnęła Enter.... Było to jedno z wielu narzędzi, jakie zgodnie z procedurami miała do swojej dyspozycji bez zgody analityczek. Nie miała już dzisiaj nic do roboty. Resztą zajmie się IT . Miała nadzieję ze do jutra uda im się odzyskać łączność. Zabrała się za pisanie raportu. *Meb otworzył Żonie bramę. Do jej przyjazdu spędził czas na aktywnym wypoczynku. Zdążył pomalować do końca słupki od bramy i zrobić porządek w baraku. Był zadowolony z dzisiejszego dnia – sporo zrobił. Barak na spotkanie ekipy przygotowany. Przydałyby się jeszcze łóżka piętrowe, ale gdzie je kupić ?. Na dzisiaj zostało im tylko posadzić „klona japońskiego”, którego dostali od przyjaciół. Żadnej magii i spisków. Lubił trochę spokoju. Zamykając bramę zobaczył, że na słupku dolotowym bramy puściły spawy i słupek dziwnie się kiwa. ONE nie dawały za wygraną. Wiedział już, że jego plan się powiódł. CDN... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 15.11.2006 18:10 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Listopada 2006 "Meb i doradca korporacji" Poniedziałek, 13/11/2006 godzina 18:50. Warszawa, ulica Puławska (w świecie równoległym na wysokości kina Moskwa). Meb razem z żoną pojechał na spotkanie z nieznanym mu przedstawicielem korporacji finansowej. Tego typu spotkania są niezbędne w tej robocie w szczególności, kiedy szuka się środków na sfinansowanie swojej misji. Minęły już czasy, że człowiek mógł udać się do okienka bankowego i poprosić o kredyt na 30 lat. Teraz, żeby pozyskać finansowanie trzeba spotkać się z wieloma przedstawicielami różnych finansowych korporacji. Meb, wyszukał przedstawiciela w sieci – słyszał o nim wiele pozytywów. Nie było łatwo doprowadzić do spotkania. Wcześniej spotykał się już z kilkoma bezpośrednimi przedstawicielami wielkich finansowych korporacji. Widział, że musi wybrać najlepszego. Ten doradca miał pomóc mu wybrać tych, którzy są najlepsi. Meb nie lubił pośredników. Rozsądek nakazywał jednak spotkać się także z tego typu doradcą. Ciekaw jestem czy jest tak dobry jak o nim mówią? Jechali ulicą Puławską w stronę centrum. Możesz tutaj zawrócić, powiedziała żona wskazując skrzyżowanie. On zajęty był spoglądaniem we wsteczne lusterko. O pewnego czasu jechał za nimi patrol Policji. W ostatniej chwili wrzucił kierunkowskaz zawrócił na skrzyżowaniu i pomknął, piszcząc oponami, w stronę przeciwną. Skręcił w prawo w ul. Olszewską przejechał 100 m i na pierwszym wolnym miejscu zaparkował. Zgasił silnik i światła, czekali. Nic nie przejechało. To przypadek powiedziała Ag. Może mi się wydawało powiedział do żony. Zauważał jednak zbyt dużo znaków sugerujących mu, że ONE cały czas go obserwują. Nie wierzył w przypadki. Wysiedli z samochodu i poszli na spotkanie. W siedzibie korporacji (ładny biało-fioletowy salon ) czekał już na nich tajemniczy mężczyzna. Nazywam się Openfi, Nance Openfi. przedstawił się doradca. Usiedli na fotelach. Pan Openfi rozpoczął swoje procedury. Nałożył im na głowy KZK (kaski zdolności kredytowej) i pobierał dane do analizy. Meb wiedział, że to standardowa procedura. Pracował kiedyś dla kilku korporacji finansowych. Zajmował się trochę innymi tematami, ale miał pojęcie co może go czekać. Ustawił swój mózg na nadawanie. Będziesz miał w analizie to, co chcesz zobaczyć - kolego pomyślał Meb i skoncentrował się na transmisji odpowiednich danych. Wcześniej przygotował specjalne pakiety danych dla siebie i Ag. Transmisja poszła bez problemu zdolność OK. brzmiał wynik. Ciekawe czy on także pracuje dla ONE – zastanowił się Meb, na pewno. Doradca zakończył analizę. Przeszli do następnej części teraz Pan Openfi musiał się zaprezentować. Meb pozwolił mu na omówienie wszystkich tematów weryfikując to, co sam przeanalizował wcześniej. Spodziewał się tego, co usłyszał. Około godziny 20 skończyli. Umówili się, że następnego dnia Doradca zaprezentuje im dokładne dane i stosowaną dokumentację. Firmy, jakie im przedstawił nie były złe. W drodze do samochodu analizowali spotkanie. Dupa powiedział Meb – nic nowego nie wniósł do sprawy. Obie firmy Meb miał już przeanalizowane i odbył spotkanie z bezpośrednimi przedstawicielami. Oboje wiedzieli jednak, że przez tego doradcę mogą załatwić korzystniejsze warunki. Teoretycznie wychodziło na plus – doradca potwierdził prawidłowość analizy Meba. Czekamy na telefon on ostatniego doradcy Pana Inga, może on coś wniesie do sprawy. Nie jest źle, powiedziała Ag, teraz musimy tylko wybrać najlepszych. * Agentka DzU zaśmiała się do siebie. Miała Meba jak na widelcu, ale on sprytnie wymkną się spod opieki agentów. Wiedziała jednak, że spotkał się z Nancem Openfi. Wystukała numer doradcy, halo Nance ? Cześć mówi DzU, mam prośbę opóźnij Mebowi trochę procedurę. Analityczki pracują nad jakąś nową koncepcją - może coś się uda przeprowadzić. Szkoda, że sama na to nie wpadłam pomyślała DzU odkładając słuchawkę. Wysłała potwierdzenie wykonania polecenia i zaczęła dopracowywać swoją analizę. Wtorek godzina 20:00. Meb wrócił do domu z biura, był zmęczony. ONE przygotowało mu dzisiaj całą serię niespodzianek. Tym razem zaatakowało z innej strony. W biurze, w którym pracował zdarzyło się kilka niespodziewanych rzeczy. Rozwiązanie wszystkich problemów zajęło mu cały dzień. Wrócił późno, zjadł kolację i usiadł do komputera. Po raz kolejny sprawdził pocztę. Nic - Pan Openfi nie przesłał obiecanych materiałów. Ech doradcy. Powoli zaczynał się przyzwyczajać, że do każdego terminu trzeba coś dodać. Pan Ing miał dzwonić w tym tygodniu. Zalogował. się na forum Muratora. Sprawdził jak idzie pozostałym wojownikom. W szczególności interesowały go postępy prac zakładających podobne bazy Wstukał Kod M08 wyskoczyło kilkanaście wyników. Aktywnych wojowników było kilku. Byli na bardziej zaawansowanym etapie niż on. Każdy na własną rękę przeprowadzał operację. Dobrze idzie, powiedział do siebie, - cieszył się z postępu kolegów. Forum organizacji Murator i wzajemna pomoc pozwalała im skutecznie bronić się przez siłami ONE. Przeczytał jeszcze kilka sprawozdań, a potem przeniósł się na strony sportowe. Coś dla ducha - w środę mecz: WYGRAMY 2:1 postawił w myślach. CDN... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 17.11.2006 01:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2006 „Błąd Tadeusza Kierbuda” 16/11/2006 Środa godzina 13:00 Meb nawiązał kontakt z Geo treść szyfrogramu brzmiała : Baza W.G. piątek godzina 12:30. Otrzymał potwierdzenie. Pogrążył się w myślach. Miał w zanadrzu jeszcze jeden temat. Do tej pory nie opisywał go w raportach. Sprawa nie była łatwa. W planach z koordynatami budynku prawdopodobnie był błąd – typowa literówka mająca chyba wpływ na usytuowanie bazy. Całe szczęście, że pozostałe koordynaty są OK. Zobaczymy co powie Geo. Meb z Fatherem odkryli błąd w momencie kiedy robili ławy ciesielskie. Okazało się, że wymiary w realu oznaczają zupełnie co innego w matematyce a jeszcze co innego na planie. Nic się nie zgadzało. Meb podjął już decyzję. Nie mógł jednak przeprowadzić akcji sam. Pewną część planu musiał przeprowadzić jego spec od mokrej roboty Father. Najgorsze ze nie wiedział jak przeprowadzić zmiany formalnie. A może nie musiał? Meb wiedział, że każdy atak na ONE kończy się zmasowaną kontrakcją tej organizacji. No cóż na razie miał plan jak sobie poradzić. Przesłał szyfrogram z planem Fatherowi. Treść szyfrogramu brzmiała: przesłuchać Tadeusza Kierbuda. Zmusić do poprawy błędu i spotkania z Geo.. *godzina 17:30Tadeusz Kierbud, emerytowany architekt i kierownik budowy z uprawnieniami, siedział zapatrzony w plany klienta w swoim małym warszawskim mieszkanku. Poza budową Meba nie miał za dużo obowiązków. Po raz kolejny siedział i analizował mapy i projekt zagospodarowania bazy jego klienta. Wiedział, że popełnił błąd. Nie mógł uwierzyć, że się tak pomylił wiedział jednak, co miało wpływ na jego pomyłkę. Przypomina sobie ten dzień. Działo się z nim coś dziwnego, na samą myśl o tym zdarzeniu zaczyna się trząść. Pamięta jak pracował nad planami i nagle jego umysł zaczęło coś wypełniać jakby wąż sunął mu po labiryncie mózgu. Przed oczami stanęły mu spadające zielone liczby, zalał się piekącymi łzami. Ciało odmówiło mu posłuszeństwa, do rąk i nóg docierały rozkazy z mózgu, - to nie były jego rozkazy. Wymachiwał rękami i biegał po pokoju w szalonym tempie, w końcu ZEMDLAŁ.Oprzytomniał leżąc na dywanie. Nie wiedział co ma zrobić. Do dzisiaj nikomu o tym nie powiedział, nawet żonie. Od tamtego dnia Kierbud się bał. Nie wiedział tylko czy bardzie boi się tego co go spotkało czy tego co może go spotkać. Kierbud znał Fathera i Meba z wcześniejszych czasów i wiedział jak skutecznie potrafią załatwiać swoje interesy. Wiedział że Meb nie toleruje błędów. Zapalił, drżącymi na samo wspomnienie rekami, papierosa - nagle usłyszał pukanie do drzwi, że też ona nigdy nie nosi kluczy pomyślał z niechęcią o swojej żonie otwierając. W progu stał Father. Bez pytania wszedł do mieszkania architekta. Kierbud wiedział już, że Meb odkrył jego błąd. Leżący na podłodze niedopałek wypalał dziurę w wykładzinie. Father wprawnym ruchem przydeptał kiepa. Spalisz się Tadziu powiedział - musimy pogadać. Father przystąpił do przesłuchania. Po 10 minutach wiedział już wszystko łatwo poszło. Architekt przyznał się do błędu. Ma to jakoś naprawić -oczywiście bezpłatnie. Po wyjściu od Architekta Father wyjął komórkę i zadzwonił do Meba. Załatwione – powiedział, zgodził się też na spotkanie z Geo, strasznie się boi, ONE coś mu zrobiło. Musimy uważać. Nara. „Chroń mnie Panie przed znajomymi fachowcami przed wrogami obronie się sam” pomyślał Meb chowając telefon. Wiedział już, że sam nie będzie mógł być na spotkaniu z Geo. Miał inną robotę. Będą musieli dać sobie radę, powiedział do siebie. * Agenta DzU, siedziała wściekła nawet nie patrząc na monitor. Pomysł, który kiedyś poddała analityczkom one lekko zmodyfikowały i kazał jej realizować bez żadnego prawa głosu. Teraz świętowały w swoim pokoju wznosząc toasty szampanem- jej nikt nie zaprosił. Łza spłynęła jej po policzku – miała żal do całego świata. Nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Stała nad nią szefowa analityczek. Bardzo ładnie to wszystko przeprowadziłaś – pochwaliła i podała kieliszek z szampanem. Ten numer z przejęciem świadomości niejakiego Kierbuda na piątkę . Pracuj tak dalej, a może wezmę Cię do zespołu. Wszystkie żale minęły DzU jak ręką odjął. Zmotywowana, wypiła szampana jednym haustem i rozpoczęła przygotowania do piątkowego spotkania Fathera i Kierbuda z Geo. Jeszcze im wszystkim pokaże. CDN... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 19.11.2006 14:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Listopada 2006 „Spotkanie z Geo” 17/11/2006 Piątek godzina 12:00. W pokoju, który zajmowała DzU trwało spore zamieszanie. Przy przeprowadzaniu dzisiejszej akcji DzU była nadzorowana przez 2 analityczki. Wiedziała, że sobie poradzi. Nie było to nic wielkiego. Cały proces miała oprogramowany. Wystarczyły tylko wydawać po kolei komendy. Pokażę wam, że się nadaję pomyślała DzU odpalając procedurę startu. * Godzina 12:15 Father razem z Tadeuszem Kierbudem, dojeżdżali właśnie do bazy w WG.Nagle drogę zagrodził im człowiek w kamizelce odblaskowej i czerwonym kasku w rękach trzymający tabliczkę STOP. Father od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Uśmiechnął się szeroko, zaczął udawać, że się zatrzymuje i musi wysiąść porozmawiać. Widząc po minie przeciwnika, że dał się on nabrać na tą sztuczkę wcisnął gaz do oporu i w tumanach kurzu przejechał obok wymachującego tablicą robotnika. Pędzili tak leśną drogą koło setki, kiedy nagle ich oczom ukazał się: (bynajmniej nie las ... krzyży), widok bazy Meba, wokół której kręcili się jacyś robotnicy. Było też mnóstwo ciężkiego sprzętu. Wsypa pomyślał Father gwałtownie hamując. Zaparkował pod lasem ukrywając samochód. Zostań, rzucił do Kierbuda, zaraz wracam wyskoczył z samochodu i zniknął w lesie. Podkradł się jak najbliżej okolic bazy. Wiedział już, że dojazd jest zablokowany. Obserwował przez chwilę co się dzieje. Na pierwszy rzut oka wyglądał na to, że robotnicy przygotowują drogę do kładzenia asfaltu. Father domyślał się jednak, że to przykrywka do zbudowania specjalnej betonowej puszki podsłuchowej (Rosjanie zamontowali taką w jakiejś polskiej ambasadzie przypomniał sobie). Nagle zobaczył, że z przeciwległej strony nadjeżdża samochód Geo. Na szczęście zatrzymał się w bezpiecznej odległości. Father pobiegł do swojego samochodu. Postanowił objechać las i podjechać od tej samej strony co Geo. Po chwili jazdy leśnymi drogami zaparkował za samochodem Geo. Ten stał oparty i obserwował wszystko przez lornetkę obok niego stał jego asystent. To jak działamy ? Zapytał Geo nie odrywając lornetki od oczu. Zostawili samochody zaparkowane z dala od bazy i przedarli się od tyłu na posesję. Usiedli w baraku i zaczęli radzić. Geo zgodził się, że to tylko błąd literowy i wytyczy budynek na podstawie pozostałych parametrów. Nad resztą formalności ma się zastanowić Geo. Fathera dziwił ten spokój i łatwość w rozwiązaniu tego problemu. Oczekiwał, że ONE wręcz powinny cos przedsięwziąć. Ci budowlańcy na zewnątrz to za mało. Father nie wiedział jednak, że DzU ma zupełnie inne problemy. * DzU siedziała na krześle wpatrzona w bezużyteczny sprzęt. W całej Warszawie nie było prądu. Systemy ONE korzystały z lokalnych źródeł. Cały plan szlag trafił. Nie mogła tego przewidzieć. Około 14:30 straciła kontrolę nad akcją. Teraz mogła już tylko czekać. Nie wiedziała co się dzieje w bazie Meba. Musiała czekać. Około godziny 15:00 odzyskała łączność. Natychmiast przywołała obraz bazy Meba. Niestety Geo, Fathera i Kierbuda tam już nie było. Nie mogła im w niczym przeszkodzić. Nie wiedziała też, co ustalili. Wiedziała jednak jedno. Geo zrealizował powierzone mu zdanie. * Meb, miał w biurze „Sajgon”. Brak prądu to dla niego stan podwyższonej gotowości. Nie działają serwisy, łączność ze światem ograniczona, klienci dzwonią domagając się wyjaśnień lub pomocy. UPS gonią ostatkiem sił. Meb był w swoim żywiole. Do takich zadań był szkolony. W międzyczasie odczytał SMS od Fathera. Wszystko w porządku. Geo wykonał zadanie. Budynek wytyczony. Koszt 500 PLN. Meb, mógł poświęcić się pracy. Teraz już trzeba tylko poczekać na przyjazd ekipy. Wieczorem, musze tam pojechać i zobaczyć postanowił. Wiedział, że to niebezpieczne. Jednak jakaś podświadoma myśl kazała mu tam pojechać. Musiał przecież napisać raport. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 22.11.2006 23:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Listopada 2006 "Oczekiwanie na asfalt" Sobota 18/11/2006Meb siedział zamyślony nad planami Bazy. Czekał go teraz ciężki okres. Rozpoczął procedury współpracy z Panem Openfi. Śmiać mu się chciało jak działają na tym rynku doradcy. Pan ING nawet nie raczył zadzwonić drugi raz, choć zadeklarował się że będzie miał ciekawą propozycję. Zamiast niego zadzwonił Pan Ing2 i zaczął zadawać pytania na, które ich korporacja zadawała już 2 razy. Coś im się popieprzyło w rozdzielniku, pomyślał wyrzucając pomysł współpracy z tą korporacją z głowy. Śmieszne bo zadzwoniła do niego także Pani Banka Multi z pytaniem „ bez większej wiary w głosie - Czy jest Pan jeszcze zainteresowany finansowaniem? Już chciał brutalnie wylać swoje żale, że miesiąc oczekiwania to chyba za długo i jeszcze ona ma czelność do niego dzwonić i zadawać mu jeszcze raz pytania na które odpowiedział na stronie internetowej przechodząc kilka kroków kalkulatora kredytowego ? –powstrzymał się. Najbardziej uprzejmie jak potrafił powiedział, że nie jest zainteresowany współpracą z firmą, którą reprezentuje i odłożył słuchawkę. Na domiar złego ONE zablokowały dojazd do Bazy. Fikcyjne roboty drogowe utknęły w martwym punkcie. Patrząc: w lewohttp://foto.m.onet.pl/_m/9eff5aa4191101263d226f0108eb2140,5,19,0.jpg w prawo http://foto.m.onet.pl/_m/69f34229b8c35b16574402e56c85c079,5,19,0.jpg Na jego wjeździe zamontowano duży krawężnik (nawet lekko obniżony). Niestety po wybraniu ziemi na drogę była to przeszkoda nie do przebycia dla jego samochodu . Robotnicy nawet kulturalnie nasypali trochę ziemi, ale nie pomogło mu to w niczym.Współczuł sąsiadom, którzy już tam mieszkali. Ci to mieli dopiero problem. * DzU szykowała się do pracy w swoim małym mieszkanku. Miała trochę czasu na rozmyślania. Cieszyła się, że jej pomysły w czasie awarii prądu w Warszawie, spotkały się z uznaniem Szefowej analityczek. Te dwie panienki nie wpadły na żaden pomysł i spanikowały. Jej koncepcja z zablokowaniem ulicy i dojazdu okazała się fenomenalna i dająca ciekawe możliwości na przyszłość. Teraz Meb miał niezły orzech do zgryzienia. Roztaczała wokół niego coraz większą sieć. Dzisiaj ma jeszcze zaplanowane spotkanie z dziewczynami od zjawisk meteorologicznych. Może podrzuca jej kilka pomysłów. Wyszła z blokhausu. Na planecie OZIR wszyscy mieszkali w blokhousach. Różniły się one tylko wielkością i wystrojem. Planeta OZIR główna siedziba ONE od lat borykała się nadmiarem ludności. Działalność tej organizacji obejmowała tak wiele spraw, że konieczne było zatrudnianie dużej ilości kadr. Na szczęście wielu agentów pracowało bezpośrednio na ziemi. DzU miała marzenie, chciałaby choć raz polecieć na ziemię. W głębi duszy zazdrościła swoim celom. Niedziela 19/11/2006Meb miał do załatwienia kilka spraw w okolicy Bazy w WG. Postanowili z żoną pojechać i sprawdzić jak wyglądają możliwości dojazdu po sobotnich pracach asfaltowców. Na miejscu nie czekały ich żadne nowości. Prace za bardzo nie posunęły się do przodu. Postanowili, spróbować odnaleźć drogę do bazy innego wojownika M08. Wiedzieli, że co prawda nie mają raczej szans się z nim spotkać, ale może chociaż zobaczą jego bazę z zewnętrz. Skręć tutaj, powiedziała Ag obserwując okolice i porównując ją z koordynatami w komputerze i ich umiejscowieniem pozycji przez GPS. To będzie dobra droga. Na pewno ! pomyślał Meb, przypominając sobie ich poprzednią próbę dotarcia przez las. Dojechali do rozjazdu. No i co ? w którą stronę. Horyzont przesłonięty był najbliższymi zabudowaniami. Od pewnego czasu jechali na azymut. Dokładność wspomagaczy elektronicznych skończyła się już dawno. Meb zaryzykował w prawo. Po chwili w oddali zobaczyli bazę przypominająca ich plany. Filmuj - rzucił do żony kiedy podjeżdżali. Sam zwolnił i wolno przejechał obok bazy. Nie zatrzymywali się. Nie chcieli, żeby ONE wiedziały czyja baza jest obiektem ich zainteresowań. Po jakimś czasie zawrócili. Udawali, że się zgubili. Przejedź jeszcze raz cyknę parę fotek. Super, fajny i wcale nie takie wielki jak myśleliśmy - CUDO zachwycali się oboje. O jakie duże „lukarny” u nas też takie będą? Zapytała Ag. – zobaczymy standardowo odpowiedział Meb (zupełnie nie pamiętał rozmiarów lukarn. Te wydawały mu się jednak większe). Jedźmy zdecydował, szkoda że ich nie ma. Była by okazja się poznać. Nawiążę z nimi kontakt na muratorze powiedział do żony i spokojnie odjechał nadal udając, że czegoś szukają. Poniedziałek 20/11/2006 Meb po nadaniu kilku szyfrogramów na forum Muratora nawiązał kontakt z wojownikiem. Dowiedział się kilku istotnych rzeczy. Wojownik podesłał mu też namiary na Ekipę. Super. Wojownicy M08 musza się trzymać razem. Meb skorzystał z nowego namiaru. Wydała się to sprawdzony i konkretny kontakt. Umówił się z szefem ekipy na środę. Zobaczymy. Może uda się zacząć wcześniej. Wątpliwości dotyczące pogody powróciły – a jak będzie mróz? fundamenty w taką pogodę !? myśli Meba przekrzykiwały jedna drugą. Tkwił jednak w swoim postanowieniu. Zaczynamy ...,Meb przygotował szyfrogram do Openfi. Kilka pytań i proponowany harmonogram działania. Rozesłał też polecenia do swoich współpracowników dot. przygotowania dokumentacji dla Doradcy. Na końcu zabrał się do pisania raportu. * DzU obserwowała forum Muratora. Meb ma ambitne plany oceniła i zaraz dodała – próbuj, próbuj roześmiała się. Miała zaplanowanych kilka niespodzianek na najbliższe dni. DzU popełniła jednak błąd. Nie zauważyła, że podświadomie zaangażowała się w sprawę. Nie była już obiektywna. System ONE czuwał. Szefowa DzU dostała zalecenie z systemu centralnego – zwiększyć poufną kontrolę nad Agentką DzU. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 24.11.2006 00:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2006 "Czarny asfalt nocą" Wtorek 21/11/2006 Meb skupił się na pracy, w biurze miał masę zajęć. W międzyczasie nadzorował kilka czynności związanych z bazą, ale wszystkie raczej zdalnie. Nie lubił takich sytuacji – dziwny okres jakaś bierność. Sporo się działo, ale jego praca dla budowy Bazy ograniczała się jedynie do zarządzania, roboty papierkowej i ewentualnych kontroli. Wysłał spis zadań do Fathera . Środa 22/11/2006 Father jechał w kierunku bazy. Zerknął na wyświetlacz palmtopa. Meb zaplanował mu na dzisiaj kilka zadań. Sam sobie siedzi przy komputerku a ja ganiam po mieście na stare lata. Uśmiechnął się pod nosem – wciągnęła go budowa tej bazy. Spojrzał jeszcze raz na ekran zadanie nr 1 -spotkanie z ekipą, dogadanie szczegółów. Zadanie Nr 2 – Przesłuchać szefa asfaltowców jaki mają harmonogram, Zadanie Nr 3 podjechać do kilku czarnorynkowych składów. Zadanie nr 4 „Akcja sławojka „ roześmiał się na głos to dobre powiedział i zanucił przebój razem z radiem „...Aśka miała faaaaaajny biust ... „ Spotkanie z szefem nowej ekipy wypadło nad wyraz pomyślnie. Father był zadowolony. Jest szansa, że zaczną wcześniej. Miał trochę wyrzutów sumienia, bo niby jedna ekipa już była umówiona. Zadzwonił do nich rano przed spotkaniem z nowa ekipą. Od ich szefa usłyszał ”... wisz Pan jeszcze nie skończyliśmy quwa, troche to jeszcze quwa potrwa wisz pan jak jest w listopadzie nie damy rady może w grudniu... Father pozbył się skrupułów. Zbliżał sie do Bazy. Nagle zaskoczony stwierdził, że jedzie po płaskim czarnym asfalcie. Nie wierzył. Zaparkował w Bazie. Co się stało? zaczał się zastanawiać. Robotnicy robili wjazdy na posesje sąsiadów. Ładna czerwona kostka bauma. Szok. Odpada mu jedno zadanie. Składy też już załatwione. Miał luz. Usiadł na krześle przed barakiem i odpoczywał w listopadowym słońcu. I taka pogoda do stycznia pomyślał zadowolony. (Meb w tym czasie siedział zniecierpliwiony i czekał na raport Fathera!!!). * DzU siedziała w gabinecie szefowej. Nie rozumiała co się dzieje. Wdrożyła świetne pomysły, wszystko rozwijało się zgodnie z planem. O co mogło chodzić? Do gabinetu weszła szefowa analityczek. Spojrzała na koleżankę, ta delikatnie skinęła głową i wyszła. Zostały same. Widzisz zaczęła analityczka jesteś niezła, ale za bardzo się zaangażowałaś. Weź kilka dni urlopu odpocznij. A potem mamy kilka planów i będziemy je realizować. Cenię Twoje pomysły. Dokończysz Meba i biorę Cię do siebie, jest już na to zgoda. Aha Mebowi na razie wyluzuj, za dużo nas to wszystko kosztuje a efekty mizerne ze wszystkim sobie radzi. Dajmy mu zabrnąć trochę a potem się zobaczy. Zgadzasz się ? Tak pisnęła cichutko DzU. Głośniej Agentko! ryknęła szefowa DzU poderwała się na baczność TAJEST!. Szefowa się roześmiała. No od razu lepiej i pamiętaj u mnie nie jest łatwo, ale wierze że sobie poradzisz. Wiesz, że analityczki mają misje na ziemi ? Powiedziała do DzU wychodząc ... zobaczyła jeszcze zdumione oczy DzU. System wiedział o marzeniach wszystkich agentek. * Meb odebrał telefon, dzwonił Father. Ekipa OK chyba będzie dobrze zobaczymy. Mam z nimi jeszcze spotkanie w czwartek. Wezmę Kierbuda. Aha. Ty coś się dzieje ? Mamy asfalt, mają zrobić podjazd, wszystko w kilka dni ? Dziwne! ONE dały na razie spokój? zahakowałeś im coś czy co ? Ty się obijasz a ja pracuje odpowiedział tajemniczo Meb, zastanawiając się, co się mogło wydarzyć. Nara i dzięki powiedział do Fathera i zakończył rozmowę. Musiał to sprawdzić osobiście. * Tadeusz Kierbud miał dzisiaj dobry dzień poczuł jakaś dziwną ulgę. W dzień na chwile znów poczuł się dziwnie. Znowu pomyślał. Lecz tajemniczy wąż w mózgu poruszył się tyko nieznacznie i zniknął. Architekt poczuł dziwna pustkę. Ogarnęła go radość. Nalał sobie kieliszek wódki. Już miał golnąć sobie jednego kiedy zadzwonił telefon. Father wyświetliło się na ekranie – strach na chwile wrócił, ale architekt odebrał. Halo powiedział buńczucznie. Tadziu sie masz, powiedział przyjaźnie Father. Mamy misje jutro bądź gotowy o 11 OK? rozłączył się nie czekając na odp. Kierbud spojrzał na telefon i na kieliszek. Na zdrowie powiedział i wypił. Godzina 22:00 Meb dojeżdżał do Bazy. Dziwne od dawna nie czuł się tak jak dzisiaj. Nie czuł tego dziwnego uczucia jakby ktoś go obserwował. Coś musi być nie tak. Było ciemno Powoli podjechał do bramy. W świetle reflektorów zobaczył, że nie da się wjechać na posesję. Zaparkuje trochę dalej. Zaczynało lekko padać. Zaparkował pod płotem sąsiadów. Zamknął cicho drzwi i zaczął skradać się do swojej posesji. Nagle przy płocie zobaczył dziwny błysk i po chwili ostre białe kły! Odskoczył przestraszony od ogrodzenia. Pies sąsiadów wydał z siebie dziwny charkot. No co ty głupi sąsiada nie poznajesz? powiedział do niego Meb. Ciśnienie 180/110 całe szczęście, że jest płot. Meb bez przeszkód dotarł do swojej bramy. No asfalcik super jeszcze tylko podjazd. Coś na reszcie zaczynało się układać po jego myśli. Zrobił kilka fotek - do raportu i wrócił do domu. Jutro Kierbud ustali szczegóły z ekipą i zaczynamy. Rock’n rolla czas zacząć. Asfalt nocą http://foto.m.onet.pl/_m/a7df0cc3a5cf411ffb6688330dcf26b0,5,19,0.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 28.11.2006 00:47 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2006 Ostatnie przygotowania Meb siedział nad raportem. W ostatni tygodniu wiele się wydarzyło, a on nie miał czasu pisać sprawozdań. Sam nie brał aktywnego udziału w pracach przy bazie. Większość akcji spoczywała na barkach Fathera. Meb odsłuchiwał właśnie nagrane raporty telefoniczne Fathera. W punktach wypisał, co zostało zrealizowane w czasie kilku ostatnich dni. Czwartek 23/11/2006Raport Fathera Nr 1Godzina 11:00, odebrałem Kierbuda i dostarczyłem do na spotkanie z szefem ekipy o pseudonimie „Realizator” Kierbud wystawił POZYTYWA dla Realizatora. Zadanie dla Meba – osobiste spotkanie z Realizatorem piątek 7 rano. 7:30 spotkanie z Koparkowym.Piątek 24/11/2006Meb przypominał sobie ten dzień. Odgrzebał w mózgu szczegóły. To nie było łatwe spotkanie . Wyruszył o godzinie 6:20 do Bazy. Wczesna pora spotkania pozwalała na poufne przeprowadzenie rozmów. Był na miejscu o 6:50. Zatrzymał samochód. Rozejrzał się dookoła. Nikogo jeszcze nie było. Wyciągnął aparat. Pierwszy raz widział za dnia roboty wykonane przez asfaltowców. Ładnie pochwalił i cyknął kilka zdjęć. Zbudowali nawet podjazd. Szkoda, że za wysoki i trzeba będzie podnosić bramę. I tak pewnie ciężarówki w czasie budowy to rozwalą. Domyślał się, że pod spodem może być ukryta aparatura podsłuchowa, o której mówił mu Father. http://foto.m.onet.pl/_m/db2690800e37b004c2984986914932ad,5,19,0.jpg Godzina 7:20 Nikt nie nadchodził. Meb zniecierpliwiony wyjął telefon. Nagle usłyszał hałas zobaczył pędzącego prosto na niego KAMAZA. W ostatniej chwili rozpędzona ciężarówka zahamowała. Z szoferki wyskoczył znajomy Koparkowy. W tej samej chwili z tyłu podjechała biała furgonetka. To Realizator. Meb dokonał prezentacji. Obaj specjaliści mieli się dogadać co jest do zrobienia. Koparkowy od razu zaczął narzekać. Meb skarcił go wzrokiem. Z końcowych ustaleń wynikało, że może robotę wykonać już dzisiaj. Super pomyślał Meb. Zadzwonił do Fathera. Słuchaj jest robota możesz? Ok. będę odpowiedział Father. Dzięki bez odbioru. Meb pożegnał podwykonawców i pojechał do biura. Raport Fathera Nr 2W bazie kłótnia - Realizator pokłócił się z Koparkowym. Musiałem interweniować. Wykop wykonany. Koparkowy 200 zł. W załączeniu zdjęcie wykopu.http://foto.m.onet.pl/_m/b87885ba94641d594532567ada8715a6,5,19,0.jpg We wtorek 28/11/2006 Ekipa wchodzi na budowę. * Meb podniósł głowę. Bolała go twarz. Rozejrzał się dookoła był u siebie. Chyba zasnął przy klawiaturze. Przejechał ręka po twarzy. Poczuł dziwne wgłębienia od klawiszy. Ciekawe ile spałem ?. dokończył Raport. Tak jak przypuszczał. Zaczęła się robota i czasu na raportowanie mniej. zamyślił się na chwile. ONE dały mu ostatnio spokój – wydawało mu się to podejrzane. Czekały go trudne dni. W sobotę miał umówionych kilka spotkań. Mieli razem z Fatherem odwiedzić kilka składów. Trzeba to porządnie zaplanować. Meb zabrał się do pisania harmonogramu. W głowie miał już tylko jedną myśl. We wtorek rozpoczyna akcje o kryptonimie „BBM08„. czas przygotowań się skończył. Czuł od kilku dni buzującą w nim adrenalinę. Jak zajączek Duracela zażartował w myślach. Nagle spoważniał Wiedział, że ONE zaatakują – musiał się przygotować. * DzU siedziała rozparta wygodnie w leżaku popijając drinka z palemką. Takie wakacje to przyjemność. Należały jej się. Rozmarzyła się szkoda, że nie wysłali jej na ziemie. NA OZIR mogła niestety skorzystać tylko z kabin iluzyjnych. Basen i palmy dookoła to tylko iluzja. Lepsze to niż leżenie na łóżku w blochousie i gapienie się w TV. Nagle zabrzęczał jej komunikator – dostała wiadomość. Kończ urlop We wtorek cel rozpoczyna akcję. Świetnie pomyślała DzU. Miała już dość tej sztuczności wolała działać i obserwować. Na ziemi działy się fascynujące rzeczy. Przeprogramowała iluzję wrzuciła program Bałtyk w sierpniu. Z głośników poleciał przebój „...Morza szum ptaków śpiew... zanuciła. Zostały jej jeszcze 2 dni odpoczynku. We wtorek wszystko zaczyna się na nowo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 28.11.2006 23:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2006 Drewno i Stal Wtorek 28/11/2006 Godzina 8:00 Okolice Warszawy, dwaj mężczyźni parkują pod zielona bramą jakiejś budowy. Wysiadają z samochodu bacznie uważając na wszystko co się dzieje dookoła. Ich szef Realizator kazał im zbadać teren. Dostali nowe zlecenie. Od dzisiaj to był ich nowy teren działania. Mężczyźni otworzyli bramę kluczami, które otrzymali od szefa. Zaczęli rozglądać się po ich nowej tymczasowej bazie. Fajna okolica - powiedział jeden - chyba będą tu dobre warunki do działania. Jak widzę wszystko przygotowane na nasze przybycie - powiedział drugi. Obaj, słysząc warkot podjeżdżającego samochodu, jak na komendę obrócili się w kierunku bramy. Father, zanim podjechał do Bazy, zaparkował samochód w zasłoniętym miejscu i obserwował 2-óch facetów kręcących się po ich bazie. Wiedział, że mieli być dzisiaj rano. Sam ich wynajął. Zanim jednak się z nimi spotka chciał upewnić się czy nikt ich nie śledzi. Dzisiaj był ten dzień, kiedy ONE miały świetną okazję do ataku. Nie było z nimi ich szefa. Gość jest ostrożny, to dobrze - pomyślał Father. Dam im jeszcze chwilę - pomyślał i zaczął w myślach analizować plan na dzisiaj. Oprócz zakwaterowania ekipy i rozpoczęcia prac, dzisiaj miał dotrzeć transport. Oficjalnie zamówili 2 tony stali oraz 3 m3 desek. Father przywołał w myślach spotkanie w składzie w sobotę. Sobota 14:00 Meb razem z Fatherem podjechali pod jeden z ukrytych składów. Ustalmy plan powiedział Meb ”... Ja idę z bronią, ty się witasz...” (PSY II) głosem Lindy powiedział Meb. na poważanie. Ja jestem ten zły, idziemy. Mężczyźni wyszli z samochodu i poszli do biura W pokoju za biurkiem siedziała kobieta obok na krześle jakiś petent. Meb spojrzał spode łba na siedzącego mężczyznę i wymownym wzrokiem spojrzał na drzwi. To wystarczyło, aby ten się pożegnał i wyszedł. Father usiadł na krześle i przywitał się wylewnie. Musimy porozmawiać. Mamy zamówienie. Specjalne zamówienie. „Poleciła nam Panią Goździkowa” powiedział hasło. Kobieta wymownym gestem położyła palec na ustach i pokazała palcem dookoła sugerując podsłuch. Father zaczął rozmawiać o pogodzie i innych dyrdymałach pisząc jednocześnie zapotrzebowanie. Po ile kalosze? – poważanie spytał Meb. 38 zł. odpowiedziała zdziwiona. Father wezmę Ci chcesz ?. Bierz roześmiał się Father kładąc zamówienie na stole. Na jutro, powiedział, da rade ?. Na dole jest adres. Kobieta skinęła głową. Father pożegnał się i wyszedł. Meb wybrał największe kalosze. Położył 38 zł na stole i podszedł do drzwi. W drzwiach odwrócił się i powiedział Do widzenia. Kobieta drgnęła przestraszona eeee Do wiiiidzenia odpowiedziała. Father powrócił myślami do realnego świata. Spojrzał na zegarek. Ok 5 minut minęło. Wycofał samochodem na drogę i pojechał w stronę bazy. Dwaj mężczyźni odwrócili się, kiedy wjeżdżał przez bramę. Szybcy są pomyślał Father – to dobrze. *DzU weszła do budynku ONE. Dziwnie się czuła po urlopie, ciekawa była, co u jej celu. Miała pewnie sporo do przeanalizowania. Otworzyła drzwi do swojego pokoju i stanęła zaskoczona. W jej pokoju siedziała jakaś kobieta. Elegancka blondynka, o inteligentnym wyrazie twarzy. Kobieta wstała widząc DzU. Z wystudiowanym uśmiechem podeszła do DzU z wyciągnięta ręką. Dzień dobry, Mam na imię NaBu będziemy razem pracowały. Nasz cel to trudny przypadek. DzU wpatrywała się w nowa koleżankę. Kobieta była bardzo piękna. Zazdrość ścisnęła serce DzU. Drgnęła na słowa wypowiedziane przez kobietę. Nasz cel zapytała?Miej klasę, skarciła się w myslach. Cześć jestem DzU podała rękę nowej koleżance. * Meb jechał samochodem Żony w kierunku Bazy. Musiał wcześniej zakupić części i wymienić hamulce. Miał wrażenie, że ONE coś przy nich majstrowały. Cholerne żabojady pomyślał. Kupno czegokolwiek do francuskiego samochodu było wróżeniem z fusów. Na ogół zakupiona cześć nie pasowała. Miał przed sobą jeszcze kilka kilometrów. Po głowie chodziły mu zmiany, które ostatnio zobaczył u znajomego wojownika, u którego był w sobotę. Kolega miał Fajne pomysły. Meb myślał jak niektóre zastosować. Niestety mogło już być za późno. W głowie miał jeszcze jedną rzecz. Dostarczono mu niedawno specjalną kabinę Ciszy umożliwiającą ukrycie się przed podsłuchem ONE. Zastanawiał się gdzie ją postawić. Miał już wstępnie wytypowane miejsce. Kabina Ciszy http://foto.m.onet.pl/_m/50da44219fda5d110dfdd8285a0fef7e,5,19,0.jpg Dotarł do Bazy. Tam czekał na niego Father. cześć i jak gdzie oni są ? spytał Meb wysiadając? Pakują poprzednia bazę. Dzisiaj mają jeszcze zacząć odpowiedział Father Meb spojrzał na wystrojonego w kalosze Fathera widzę, że Ci się spodobały. Do posesji podjechała wielka ciężarówka z HDS. To stal powiedział Father. Odpinamy zapasowy wjazd inaczej się nie zmieści. Dobrze, że to zaplanowaliśmy przez bramę by nie wjechał. Super powiedział Meb siłując się z drutem. Po 10 minutach STAL leżała na terenie bazy. Mężczyźnie usiedli w baraku. Przyszykowali już wszystko na przyjęcie ekipy. Muszę lecieć o 12 powiedział Meb. Może jeszcze wpadnę. Godzina 16:00 Meb przeklinał francuskie samochody. Części, które kupił oczywiście nie pasowały. Pierwszy dzień budowy a ja nawet nie zobaczyłem ekipy pomyślał. Super. Co za dzień. Zrobię im kontrolę jutro pomyślał. Rano wyślę tam Fathera. Postanowił. CDN... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 30.11.2006 21:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Listopada 2006 "Budowa we mgle" Środa 29/11/2006Godzina 13:58Meb siedział w biurze pisząc jakieś pismo z odpowiedzią. Jednocześnie myślami był gdzieś daleko w okolicach Bazy w Wilczej. Zamknął na chwilę oczy i rozmarzył się. Jak to pięknie będzie mieszkać pod lasem z dala od miejskiego zgiełku. Zobaczył siebie w myślach na czarnym koniu galopującego przez las. Złapał konia mocniej za grzywę i przywarł mocniej. Szybciej koniku szybciej szepnął koniowi do ucha Meb. W porządku odpowiedział koń i przyspieszył. Mknęli tak przez las. Meb uchylał się co chwila przed nisko rosnącymi gałęziami. Wczuł się w rytm galopującego konia. Człowiek i zwierzę stanowili jedność. Po kilku minutach szalonej jazdy Meb pozwolił koniowi odpocząć. Stanął na małej polance i wdychał leśne powietrze. Na horyzoncie nad drzewami zobaczył dziwną iglice jakby pałac. Przyciął konia i ruszył żwawo w tamtym kierunku. Na miejscu zaciekawiony zsiadł z konia i przywiązał go do bramy – do swojej bramy. Coś było nie tak. Kto tutaj postawił replikę Pałacu kultury. Cholera zaklął Meb i rozejrzał się dookoła. Oczywiście nikogo nie było - ale chłopaki szybko zasuwali pochwalił w myślach ekipę. Jakiś mniejszy ten pałac niż normalnie stwierdził. To dobrze może nie zużyli całego Porothermu. Tylko co będzie jak przyjdzie nadzór budowlany. Rany przecież ja mam pozwolenie na zupełnie inny projekt pomyślał. Trzeba to rozwalić rozejrzał się nerwowo za jakimś kilofem. Tylko ostrożnie może da się jeszcze coś odzyskać. Zanim go rozwalisz to zobacz jak jest w środku, może ci się spodoba! powiedział do niego koń. Masz rację odpowiedział Meb. Postanowił obejść pałac dookoła. Jednak dużo mniejszy stwierdził ponownie. Postanowił wejść. Pchnął drzwi - ani drgnęły - oczywiście zamknięte pomyślał. Spróbował łomem. Łom wygiął się nienaturalnie. Q..wa zaklął Meb licząc, że drzwi otworzą się na hasło. Nic z tego. Spróbuj pociągnąć krzyknął koń. Nie bądź taki mądry a w ogóle konie nie mówią. Pociągnął za klamkę. Drzwi uchyliły się ze skrzypieniem. Ciężkie te drzwi jak w prawdziwym PKiN. Meb wszedł do ciemnego holu. A może pójdę na basen. ? Znał pałac nieźle jeszcze z młodzieńczych czasów zajęć w „Pałacu młodzieży”. Zaczął przemierzać korytarze. W środku pałac był chyba naturalnych rozmiarów. Iść na basen, a może do planetarium? A może Otrębusy może wystawiają jeszcze jakieś Oldtimery. Tak idę do planetarium a po drodze zwiedzę salę z samochodami. Po 30 minutach błądzenia za każdym razem dochodził do wejścia na salę kongresową. Co jest przecież znałem drogę? Spróbował jeszcze raz znów doszedł do tego samego wejścia. Zrezygnowany wszedł na salę i usiadł zmęczony na pierwszym z brzegu wyściełanym na czerwono krześle. Spojrzał na scenę – pusta. Nagle usłyszał dzwonek. A to pierwszy dzwonek – pomyślał - może będzie jakaś sztuka ucieszył się. Drugi dzwonek. Ludzie no co jest ?! siadajcie zaraz się zacznie rozejrzał się nerwowo, ale nikt nie przychodził . Trzeci dzwonek – dziwny jakiś melodyjka jak w mojej komórce. Dzwonek dzwonił coraz głośniej. Meb poderwał się na dźwięk telefonu - Halo ? zapytał No co jest ? dzwonie i dzwonię usłyszał w słuchawce głos Fathera. Byłem z koniem w kongresowej odpowiedział Meb zaspanym głosem. Co jest .? Z jakim koniem ? jaja sobie robisz ? Jestem na budowie, aha wziąłem ze sobą Niki (najwyższa izba kontroli inwestycji) No i jakie postępy ? spytał Meb spoglądając na zegarek godzina 14:00. Kończą szalowanie garażu fajnie nie?. Praca wre. Podeśle Ci później zdjęcia. Nara. Father rozłączył się. Praca wre http://foto.m.onet.pl/_m/e4a3eba96e317db4944fb47103070fbd,5,19,0.jpg Meb rozejrzał się po pokoju. Chyba jestem przemęczony pomyślał. A jutro jeszcze spotkanie z Panem Openfi. Muszę wieczorem dokończyć kosztorys. * DzU siedziała przy swoim monitorze. Patrzyła jak NaBu próbuje zobaczyć co się dzieje bazie Meba, ale mgła jej wszystko zasłania. Uśmiechnęła się pod nosem. Zaprzyjaźniła się niedawno z jedną z meteorolożek o imieniu Imgw. Ta na jej prośbę ściągnęła nad Polskę mgłę. Przez kilka dni nie będzie można zobaczyć, co się dzieje na ziemi. To da jej czas na wymyślenie jakiegoś pomysłu jak pozbyć się NaBu. To był jej projekt! Wiedziała, że Meb ma zaplanowane czwartek spotkanie z Nancem. Od niego wszystkiego się dowie. Pokaże im wszystkim, że potrafi pracować sama.NaBu spokojnie obserwowała monitor. Wiedział, że DzU coś knuje, Nie może mnie lubić w takiej sytuacji. Ja bym nie lubiła. Rozumiała swoją nową koleżankę. NaBu była jednak bardziej doświadczona od DzU. Przy takim projekcie kilka dni nic nie znaczy. Trzeba czekać. Zawsze znajdzie się odpowiedni moment. Musiała jednak pokazać tej amatorce, że zna się na rzeczy. Zadzwoniła do znajomych z wywiadu. Ściągnijcie mi proszę scan mózgu Kierbuda. Tylko delikatnie żeby się nie domyślił. Wieczorem będzie wiedziała wszystko. Przypomniała sobie o jeszcze jednej rzeczy. W sprawozdaniach DzU z poprzednich dni przeczytała, że raporcie Meba pod zdaniem Jesteśmy gotowi na spotkanie z Geo...; był link do jakiegoś albumu. Meb chyba uaktualnia swoje raporty na bieżąco. Może tam będzie coś nowego. Kliknęła na link z nadzieją... CDN... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 03.12.2006 22:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Grudnia 2006 „Szaluny finisz- czyli Chudy B w akcji” Sobota 2/12/2006Meb i Ag zdecydowali się dokonać inspekcji prac w bazie. Stan prac znali jedynie z raportów Fathera. Dodatkowo zamierzali spotkać się z wojownikiem Krzycho_p budującym swoje M08L niedaleko za lasem. Pogoda była ładna, mieli trochę wolnego czasu. Meb był trochę wczorajszy po małej imprezie z kolegami. Ty prowadzisz powiedział do Ag zadowolony i rozsiadł się na siedzeniu pasażera. Zamyślił się nad kilkoma tematami, które poruszył z Panem Openfi w czwartek. Przede wszystkim kwestia wyceny nieruchomości. Musi to szybko załatwić, bo czas leci budowa się zaczęła a kasa się kończy. W poniedziałek miał donieść resztę dokumentów. W szczególności kosztorys podpisany przez Kierbuda. To nie będzie łatwe pomyślał. Kierbud będzie tworzył trudności. ONE chyba znów coś próbowały mu zrobić. Po kilkunastu minutach kluczenia po mieście i sprawdzania w lusterku czy nikt ich nie śledzi wyjechali na trasę w kierunku ich bazy. Po 20 minutach byli na miejscu. Ich oczom ukazał się widok zakończonych szalunków. Chudy już leży powiedział Meb. Co ? spytała Ag- nikogo nie ma! powiedziała rozglądając się nerwowo. Chudy Beton kochanie powiedział i –poszedł przejrzeć szczegółowo wykonana robotę. Zdjęcia szalunków albumhttp://foto.m.onet.pl/_m/7f4f15c5550643853df02ac0ae6b2c53,5,19,0.jpg http://foto.m.onet.pl/_m/5a1cd2fd69f7679266a985f4b001634d,5,19,0.jpg NaBu siedziała przy monitorze i obserwowała, co robi Meb. Popatrzyła kątem oka na DzU. ciągle ze sobą nie rozmawiały. NaBu była zła na DzU i wyraziła swoje zdanie może nazbyt dosadnie. Teraz trochę żałowała, że obraziła koleżankę. Wszystko przez to, że DzU, kiedy zobaczyła, że NaBu korzysta z albumów Meba zablokowała mu internet. NaBu dowiedziała się o tym ze stenogramów podsłuchowych. Meb wkurzał się, że nie ma łączności. Wzbudziło to jej podejrzenia. DzU siedziała wściekła. Nie dość, że się pokłóciły to jeszcze NaBu wiedziała, że DzU próbuje jej przeszkodzić. Na dodatek Nance się buntował. Kiedy do niego zadzwoniła w czwartek wieczorem powiedział jej tylko, że Meb ma już szalunki i nic więcej jej juz nie powie. Powiedział jej też żeby więcej do niego nie dzwoniła. Podobno piszą o nim na forum Muratora i to szkodzi jego interesom. DzU wściekła cisnęła słuchawką. Kontakt był spalony. Szlag by to wszystko trafił. Na dodatek nie mogła nic wymyślić, co by pomogło jej pozbyć się NaBu. Popatrz, NaBu wyrwała ją z zamyślenia. Meb planuje jechać zobaczyć inną bazę. Mam pomysł zaatakujmy czarem koncepcji – spędzi z kilka dni myśląc nad różnymi rozwiązaniami. Może popełni jakiś błąd. W najgorszym razie zyskamy trochę czasu. Niezłe pomyślała DzU. Szkoda, że sama na to nie wpadłam! co ona knuje ? czemu dzieli się ze mną tym pomysłem? Muszę uważać . Zaczęła przygotowywać zestaw czarów koncepcji wzbogaciła je czarem wątpliwości. Meb zgłupieje powiedziała do NaBu i obie kobiety roześmiały się szczerze. DzU przypomniała sobie jednak, że nie lubi NaBu i zamilkła. Zobaczymy co zrobi - obserwuj forum może cos napisze powiedziała NaBu. * Meb z Ag po kwadransie kluczenia przez las dojechali do bazy Krzychów. Zdecydowali się jechać przez las, bo wiedzieli, że ONE mają utrudnioną obserwację. Na miejscu już na nich czekano. Krzychowie pokazali im cały dom. Gadali o budowie baz chyba z 1,5 godziny. Choć już gaduło powiedziała Ag do męża - zmarzłam. Krzycho dzięki wielkie. Do zobaczenia. Meb zaobserwował w drodze powrotnej, że Ag zachowuje się jakoś dziwnie. Po zobaczeniu domu Krzychów zaczęły ją targać jakieś wątpliwości. Z prędkością karabinu zaczęła wyrzucać swoje pomysły i nowe koncepcje co do zmian w bazie. Dom nowych znajomych bardzo ją zainspirował. Ale fajne te lukarny powiedziała Ag. Meb wiedział, że coś jest nie tak. ONE musiały maczać w tym palce. Wiedział już, że czekają go godziny przed komputerem i projektowanie poddasza od nowa. * Co jest nie tak? dlaczego czar nie trafił w Meba tylko w Ag? zastanawiały się obie agentki. Nie wiedziały, że Meb pół nocy uodparniał się z kolegami na działanie czarów na jego mózg. Jak widać z sukcesem. Musimy o tym zameldować powiedziała NaBu. Brak reakcji na czary to poważne zagrożenie. Meb wymykał im się spod kontroli. Niedziela 3/12/2006.Meb zakończył projektowanie nowej koncepcji poddasza. Nacisnął wyślij i umieścił informacje dla wtajemniczonych na forum Klub budujących M08 . Ciekaw był jak zareagują pozostali wojownicy. Jeszcze tylko raport. Jutro spotkanie z Openfi - muszę się przygotować. Aha jeszcze o zdobyciu podpisu Kierbuda pod kosztorysem - napiszę jutro - postanowił. Niepokoiło go, że ONE ingerują w mózgi jego rodziny. Domyślał się już, że forum także jest przeglądane. Musiał wymyślić jakąś dezinformację. Miał już pomysł. CDN... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 07.12.2006 00:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2006 "Akcja Grucha" Niedziela 4/12/2006 godzina 18:00Meb wysiadł z samochodu. Było ciemno. Okolica raczej nieciekawa. Podszedł do klatki starego bloku z płyt. Stanął przy domofonie myśląc jak może wejść bez dzownienia. Może jakiś uniwersalny kod dla listonoszy ? Próbował wystukać jakiś numer wydobyty z piwnic mózgu. Nie wchodził – no tak oczywiście zepsuty drzwi nie były zablokowane. Wszedł na brudną klatkę . Gdzie są schody? Mógł pojechać windą, ale wolał unikać przypadkowych ludzi. Nigdy nie wiadomo czy ONE nie mają tu swoich agentów. Po wejściu na klatkę schodową od razu wpadł na grupę wyrostków, którzy pewnie zwykle zbierali się tutaj żeby pić i palić różne rzeczy. Stanął naprzeciw nim wyprostowany gotowy na wszystko pewną miną spoglądając na blokersów. Ci wydawali się bardziej przestraszeni niż on sam. To ziom - powiedział jeden z nich i wyciągnął do Meba rękę. Blokersi rozstąpili się przed nim. Meb przypatrzył się temu, który go rozpoznał. Nie znał gościa, chyba go z kimś pomylił. Nasterdydowane monstrum przybiło mu piątkę puszczając go na schody. Uff - udało się pomyślał Meb. Schody odrapane i posprayowane były galerią kiczu amatorskich artystów. Pod nogami chrzęściło szkło i walały się niedopałki. Schody to taka enklawa dla młodzieży. Normalni lokatorzy jeździli tylko windą i nie zapuszczali się na klatkę schodową. Wyszedł na korytarz. Tuz za drzwiami poczuł się jakby wszedł do innego świata. Korytarz odmalowany wszędzie kwiaty. Ładnie pomyślał. Gdyby nie przepisy Ppoż to pewnie zamurowaliby te drzwi. Poszedł w kierunku mieszkania Kierbuda. Próbował wsłuchać się czy u Kierbuda jest ktoś jeszcze. Po chwili zapukał cicho. Nikt nie otwierał. Po chwili wahania nacisnął klamkę, było otwarte. Wszedł do mieszkania. Wszędzie ciemność. Skierował się do pokoju na końcu korytarza. Kolejne drzwi. Pchnął je nogą delikatnie spodziewając się jakiegoś zgrzytu jak to w takich sytuacjach bywa. W kącie pokoju przy stole siedział Kierbud. Nie zauważył, że Meb wszedł do pokoju. W głowie Meba urodził się najczarniejszy scenariusz. Zrobił krok w kierunku Architekta. Ten nagle wyrwał się z letargu, odwrócił się i popatrzył na Meba zdziwiony. Witam powiedział Meb byliśmy umówieni. Aaaa taaak czekałem na Ciebie powiedział Kierbud nieco dziwnym głosem. Mam Ci coś do pokazania. Meba zaniepokoił trans, w jakim zastał Kierbuda. Jak by ktoś go wyłączył i skanował mu mózg. Dziwne. Trzeba uważać pomyślał Meb. Architekt wydawał się już kompletnie świadomy. Zapalił światło i zaprosił Meba żeby ten usiadł. Drżącymi rękami zaczął wyjmować jakieś kartki. Eureka powiedział do Meba. Mam pomysł na schody. Popatrz .... Meb z ulgą opuścił blok nie spotykając już nikogo. W głowie analizował nowe koncepcje. Dobrze, że nie zapomniałem o podpisie na kosztorysie powiedział do siebie. Wsiadł do samochodu i pojechał do domu. * Poniedziałek 5/12/2006 . 19:00Szara obdrapana uliczka w centrum Warszawy. Było już ciemno, wiatr i mżawka. Wprawny obserwator mógłby zauważyć, że od zaparkowanego nieopodal samochodu oderwał się jakiś cień. Więcej by już nie zobaczył. Meb przekradł się zacienionym kawałkiem chodnika w kierunku ul Puławskiej. Miał kolejne spotkanie z Nancem. Miał mu przekazać komplet dokumentów. Musiał uważać. Dokumenty były ważne i nie było je łatwo zdobyć. Niezauważony podszedł do drzwi biura Pana Openfi. Zapukał i pchnął drzwi nie czekając na odpowiedź. Witam, przywitał go zaskoczony Nance. Wszystko w porządku? Nikt za Panem nie szedł?. Meb nie odpowiedział na to retoryczne pytanie. Podał dokumenty. Zależy mi na czasie powiedział. Bardzo -podkreślił jednocześnie ściskając mocno rękę pośrednika. Czekam na kontakt Do widzenia. Meb zniknął w mroku zanim Nance zdołał cokolwiek powiedzieć. Najważniejsze, że miał te dokumenty. Mógł działać dalej. Nance cieszył się, że odmówił DzU. Psuła mu interesy. Nie mógł sobie pozwolić na jakiekolwiek wątpliwości ze strony jego klientów. * NaBu wyostrzyła obraz z podglądu wejścia do biura Pana Openfi. DzU przeglądała monitory skanując przylegające do biura uliczki. Miała wrażenie, że jakiś cień przemknął jej na obrazie. Może kot albo lecąca gazeta pomyślała. Obserwowały już tak monitory od godziny Meb się nie pojawiał. Może nie przyjdzie? NaBu przyglądał się drzwiom biura Openfi. Idę po herbatę powiedziała i wyszła. DzU nadal przeczesywała uliczkę. Kątem oka zobaczyła na monitorze NaBu rozmytą postać wchodzącą przez drzwi. Nie była w stanie stwierdzić czy to Meb. Była jednak pewna, że tak. Nic jej nie powiem postanowiła. * Godzina 20:30 Meb z Ag chodzili po jednym z czarnorynkowych składów. Musieli kupić żarnik do lampy oślepiającej. Reazliator poradził że najlepiej użyć specjalnych lamp, które po zapalaniu całkowicie zagłuszają odbiór ONE. Teraz szybko robi się ciemno pomyślał Meb. Takie lampy to podstawa. Miał nawet w baraku ze 2. W jednej przepalił się żarnik. Kupił od razu 4 w komplecie (300W po 15 zł komplet). Jak znam życie w drugiej zaraz się też przepali powiedział do AG odwracając sie w jej kierunku. Jej jednak przy nim nie było. Została przy zasłonkach... *Wtorek. Godzina 10:00.Meb odebrał telefon. Dzwonił Father. Słuchaj miałem telefon od Realizatora. Mam dostarczyć Kierbuda o 14:00. Ma ocenić i odebrać zbrojenie z wpisem do dziennika. Jutro lejemy z gruchy. Nara. Środa 10:00.Father podjechał pod plac budowy bazy. Na miejscu ekipa gotowa była na przyjazd gruchy. Dzisiaj był ważny dzien. Father obserwował drogę. Czekał na spory konwój. Zamówili pompę do betonu i kilka betoniarek. Po południu miał podjechać transport bloczków. Spojrzał na zegarek, 10:05 trochę się spóźniali. Miał nadzieję, że ONE nie sprawią dzisiaj żadnej niespodzianki. Nagle zobaczył jadącego Jelcza, za nim jedną gruchę. A gdzie reszta? Pewnie dojeżdżać będą na raty pomyślał. Ekipa sprawnie rozpoczęła pracę. Father obserwował ich z boku. Cyknął kilka zdjęć do raportu. Praca trwała pół dnia. W międzyczasie skoczył do Krzycha po umówione stemple. Pod wieczór wszystko było gotowe. Usiadł do latopa i napisał krótki raport. Raport Fathera. (zaszyfrowany) Ławy wylane, robota OK. wyszło 31 m3 betonuWziąłem od Krzycha I partie stempli,Piasek dostarczony - zapłaconyBloczki I partia dostarczone - zapłaconeZaliczka na Porotherm wpłacona. http://foto.m.onet.pl/_m/561343ee73fbc0c52efa2c5cd023924c,5,19,0.jpg http://foto.m.onet.pl/_m/93a9104d6c34074a1257f53be0e74363,5,19,0.jpghttp://foto.m.onet.pl/_m/5f6b79eab5b3b7cf5dc011fab4c2d8c0,5,19,0.jpg http://foto.m.onet.pl/_m/38704e3e98c383772a1f4845a04e3992,5,19,0.jpg Nacisnął wyślij i pomyślał: Meba pewnie skręca ze złości że nie może tu być uśmiechnął się pod nosem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 11.12.2006 00:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2006 Kontrola Czwartek 8/12/2006Meb przeczytał raport Fathera. Jak by się domyślał, że nie mogę usiedzieć. Ech życie.Odebrał dzwoniący telefon. Dzwonił gość znający się na rzeczy –(tj. rzeczoznawca). Korporacje, z którymi współpracuje Nance używają takich agentów. Meb założył w mózgu blokadę na skan. Na pewno będzie próbował pomyślał. Jego zadania to ocenić wartość inwestycji mojej bazy. Meb wiedział ile warta jest jego inwestycja (mniej więcej). Wiedział także, że metodologie stosowane przez agentów „znających się na rzeczy„ nie odzwierciedlają faktycznego stanu. Po krótkiej rozmowie i udzieleniu odpowiedzi Meb spytał: wynik, jaki jest wynik? Kiedy usłyszał wynik mało co nie spadł z krzesła. Żart powiedział do wyceniającego. Dlaczego tak mało? - Ziemia drożej jak cholera dobrej działki nie można kupić a ten mu mówi, że przez rok jego działka nie podrożała, od początku wątpił w ich metodologie. Panie powiedział trochę wzburzony jak pan znajdziesz taką dzisiaj za tyle na ile Pan wycenia to ja kupuje. Ja też powiedział rzeczoznawca. Meb zgłupiał. Takie są metody mętnie zaczął się tłumaczyć agent. Wie Pan w pańskiej okolicy nie ma działek, w ostatnim roku było tylko kilka transakcji a ostatnia w maju, wszyscy zaniżają, trudno znaleźć podobne itp. wiesz pan jak jest. Meb uwielbiał to sformułowanie „wiesz pan jak jest”. Wiedział, że na szczęście do finansowania dla korporacji liczy się końcowa wartości inwestycji. Ta wartości trochę Meba uspokoiła. OK. powiedział. Dziękuję za informację powiedział uspokojony. Absurd goni absurd pomyślał. Tego nawet ONE by nie wymyśliły. Piątek 8/12/2006Kolejny dzień w biurze mija a Meb znał budowę tylko z raportów Fathera. Izolują donosił Father, zdj w załączeniu http://foto.m.onet.pl/_m/8b52733272ae20363eb5b5f31060db04,5,19,0.jpg Sobota 9/12/2006Meb zerwał się z łóżka nad ranem, nie mógł spać. Musiał pojechać do bazy. Postępy w pracach znał tylko z lakonicznych raportów Fathera i kilku zdjęć. Po standardowych porannych procedurach wybiegł z mieszkania połykając ostatni kęs kanapki. Nie miał za wiele zadań na dzisiaj. Generalnie kontrola. Zajechał do bazy bez przeszkód. Przywitał się z ekipą i zaczął oglądać całość wykonanych prac. Wiedział, że ONE go obserwują. Niestety na tym etapie nie mógł ukryć efektów prac ekipy. Trudno powiedziało siebie. Trzeba czekać na atak. Zaczął fotografować bieżący stan prac. http://foto.m.onet.pl/_m/5d959e25f8d9fa3f1b75041e9ebdbc06,5,19,0.jpg http://foto.m.onet.pl/_m/e329c68c58a29e904d74a181accac894,5,19,0.jpghttp://foto.m.onet.pl/_m/ac25baee156a2c396c426d26b5bb4cc6,5,19,0.jpg http://foto.m.onet.pl/_m/9d42534c75c6cc3a343e1541b2347300,5,19,0.jpghttp://foto.m.onet.pl/_m/39a53431cdd33cfa11d03cb901ca82f3,5,19,0.jpg Fundamenty Album * DzU jadła śniadanie patrząc obojętnie na to, co robił Meb. Ostatnio jakoś nie miała nawet ochoty przeprowadzać ataków. Współpraca z NaBu jej się nie układała. NaBu miała inną strategię. DzU lubiła krótkie ataki nękające, NaBu planowała akcje spektakularne i małe sukcesy jej nie cieszyły. Ta współpraca nie mogła być udana. Teraz, kiedy NaBu poszła na jakieś zebranie DzU miała możliwośc i ochotę na jakiś mały atak. Postanowiła posłać kilka czarów w kierunku ekipy Meba. Wstukała komendę przerwa opuścić plac i patrzyła spokojnie na to co się będzie działo. * Do Meba podszedł najstarszy z ekipy. Realizatora nie było musiał wyjechać ze swoimi najlepszymi ludźmi. EEE wie pan musimy na godzinkę przestać, bo tutaj niedaleko mamy jedną robotę do skończenia. Meb był na to przygotowany. Pomimo że był zadowolony z efektów nie mógł popuścić dyscypliy. Skończycie te ścianki to pójdziecie powiedział. Reszta ma być zrobiona do jutra. Sprawdzę ostrzegł. Ekipa wróciła do pracy. Wtem z piskiem opon pod jego bramą zahamował Mercedes. Z samochodu wyskoczył zdenerwowany gość słusznego już wieku. Meb przygotował się na jakiś atak nie mając pojęcia,o co może chodzić. Gość mimo wzburzenia widząc wzrok Meba, przywitał się ładnie i… zaczął krzyczeć na ekipę, że mieli być u niego już dawno, że coś schnie i będą to kuć na własny koszt. Po tych słowach opuścił bazę. Wsiadając do samochodu powiedział do Meba . Cały czas trzeba ich pilnować. To pilnuje powiedział Meb do obcego. Gość odjechał zdenerwowany. Klient nie trzyma ciśnienia pomyślał Meb. W sumie mogę być nie długo na jego miejscu, to może być jeden z wojowników innego klanu. Już myślał, że będzie musiał motywować swoich ludzi ponownie - ale nie dalej pracowali kończąc zadanie. Chyba nie lubili pracować u tamtego gościa. Po godzince ekipa skończyła obiecane ścianki. Meb myślał, że pognają do tamtego zdenerwowanego gościa, ale oni zaczeli się myć i jeść 2 sniadanie. Meb się zdziwił. Zaczęli rozmawiać o obcym gościu. Panie powiedział jeden z ekipy. My całą budowę od niego wysłuchujemy, że coś będziemy na własny koszt robili. Gość cały czas krzyczy i ma pretensje. Meb - no, ale jak mu schnie!. Panie spokojnie nie pierwszy raz to robimy i wiemy ile mamy czasu. Szef powiedział, że mamy być tam o 2 to będziemy. A klient by chciał żebyśmy od rana z nim tam stali i patrzyli jak schnie. Może macie rację wycofał się z dyskusji Meb. U niego na razie wszystko było wg planów. Aha możliwe, że trzeba będzie podnieść fundamenty o jeden bloczek. Czekam na opinie Kierbuda. Decyzje przekaże wam Father w poniedziałek. Meb wracał do domu i w myślach układał raport. Po drodze wpadł na chwilę do Krzycha. Wracając analizował dzisiejszą sytuację. Starał się zrozumieć obie strony. Jak on powinien się zachować? Wiedział, że ONE lubią płatać mu takie figle. Dziwił się nawet, że ostatnio było tak spokojnie. CDN... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 18.12.2006 00:48 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Grudnia 2006 "STAN 0" Niedziela 17/12/2006 wieczór Meb siedział skołowany przy komputerze. Był zmęczony cały dzień ganiał za podarkami na gwiazdkę. Straszne. Najgorsze, było to, że niedziela się kończyła. Szok pomyślał patrząc w exelu ile wyniosły go fundamenty. Wczoraj zakończono Stan „0”. Poszło sporo kasy pomyślał. Zaczął porównywać z raportami Mario_pa, czemu wyszło dużo więcej? Czym jego baza różniła się od bazy innych wojowników. Starali się z Fatherem żeby wszystko było jak najtaniej. Sporo kosztował beton i bloczki, piasek i stal. No, ale fundamenty wylane zaizolowane położona kanalizacja. Popatrzył na swoje zdjęcia. http://foto.m.onet.pl/_m/1a1f3a4fec956a0051afe1f5a2ef23fd,5,19,0.jpg http://foto.m.onet.pl/_m/6cb7ddf5e3e620f701a211514fe1284e,5,19,0.jpg Zajrzał do dziennika mario i popatrzył tez na jego zdj Zupełnie inne ? Jego fundamenty są lekkie, a moje wyglądają jak bunkier. Czy nie przesadziłem ??? – pomyślał i zatopił się w myślach. Zostału mu jeszcze podniesienie poziomu dzialki i zasypanie fundamentów. http://foto.m.onet.pl/_m/474edf91116eb76a58d1611a0349bc35,5,19,0.jpg Powrócił do pisania raportu. Co się działo w minionym tygodniu .... Poniedziałek 11/12/2006Mały budowlaniec wracał właśnie ze sklepu. Jego szef Realizator wraz z najlepszymi z ekipy wyjechał na kilka dni. Teraz on tu jest najważniejszy. Miał pod sobą teraz 2 młodziaków. On im pokaże jak należy pracować. Zatrzymał się na chwilę żeby łyknąć trochę gorzałeczki. Szef wróci i zobaczy jak ja rządzę. Robota będzie dzisiaj ino furczeć. Wypił jeszcze łyka. Musiał zaklinować. Wczoraj pokazywał młodzikom jak pije prawdziwy majster. Wszedł do bazy, którą właśnie budowali. Od soboty właściwie niewiele się zmieniło. Musieli dzisiaj sporo zrobić. Słuchajcie zaczął swoją wypowiedź. Dzisiaj będziecie tak pracować jak jeszcze eee tego nigdy. Jak by cos sie stało sie to mówcie. U mnie nie będzie obijania sie, nie będzie, nie i nie będzie eee niczego. Jak skończymy to im pokażemy że tego no i .... do roboty krzyknął na koniec. Ja wam pokażę jak wygląda organizacja pracy. Młody - powiedział do jednego z podwładnych. Skocz no po piwo do sklepu, bo inaczej ściany krzywe wychodzą, a my synku do roboty powiedział do drugiego. Father miał być w bazie koło 10. Dojeżdżając do Bazy zobaczył jednego z młodszych członków z ekipy niosącego naręcze browarów. Młody, gdy zobaczył samochód Fathera próbował nieudolnie pochować niesione butelki. Father wjechał na plac i wysiadł z samochodu. Uśmiechnął się pod nosem. Kota nie ma myszy harcują. Robota wyglądała inaczej, gdy był Realizator i podstawowa Ekipa... Niewiele sobie robiąc z tego co zaobserwował, nakazał 2 młodym wsiąść do samochodu i pojechać z nim do Bazy Krzycha_p. Mieli tam coś do odebrania. Raport Fathera: Paleta bloczków od Krzycha zabrana. 2 kursy. Wtorek 12/12/2006 8 rano,Meb wiązał krawat stoją w oknie. Usta same wypowiadały bluzgi nt. pogody. Śnieg, skąd q..wa śnieg w grudniu ? pomyślał zdając sobie sprawę z bezsensowności swojej wypowiedzi. Nie miał kiedy spaść. Niech szlag trafi przepowiadaczy pogody. Jaja sobie z ludzi robią. Meb pilnie śledził prognozy. O zimie w tym roku to już nawet żarty sobie ludzie robili. W radio telewizji wszyscy trąbili, że zima to może będzie w lutym. Jeszcze wczoraj napisał na forum do Mario_pa, że planuje działać dalej i chwalił piękną pogodę. A tu proszę : śnieg w najczystszej postaci, najbielszej znaczy. Miał być q...wa deszcz ze śniegiem, a potem znów ciepło krzyknął w stronę okna i wyszedł do biura.Idąc po schodach Meb zastanawiał się nad ogarniającym go obłędem. Miał wrażenie, że ONE atakowało go w jakiś dziwny sposób. Wyczuwał zmianę taktyki. To już nie są takie krótkie ataki bezpośrednie. Nie ma w nich takiej dziwnej złośliwej zajadliwości. Miał wrażenie, że teraz jakby się coś pozmieniało. Jest jakoś sprytniej długofalowo i bardziej czuje jakiś dziwny wpływ na psychikę. Na nic blokady, które stosował. Płynoblokowacze, które spożywał działały za krótko. Coś cały czas ingerowało w jego świadomość.Za tym musi stać jakąś grupa trzymająca władzę no i specsłużby. Nie mogło być inaczej. Raport Fathera: Realizator postawił załogę do pionu. Niestety musi jutro wyjechać. Zdjęć brak. Środa 13/12/2006Raport fathera: Zgodnie z sugestia Kierbuda domurowali jeszcze 2 bloczki w górę. Od jutra izolują styropianem. Zdjęć brak Czwartek 14/12/2006.Father całe przedpołudnie załatwiał materiały do izolacji i uregulował zaległe płatności. o 12 miał być Koparkowy. Dzisiaj zasypywanie fundamentów. godzina 16. Koparkowy właśnie kończył swoją robotę. Father stał i patrzył na efekty. Podszedł do niego Realizator, ładnie idzie zagaił, jutro mogą wchodzić hydraulicy. ???? co ? spytał Father. Jacy hydraulicy. No eee a kanalizacja ? powiedział Realizator. To nie mógł mi Pan wcześniej powiedzieć, że na jutro ? Jak ja panu na jutro ekipę załatwię ?Zrobił kilka zdjęć dla Meba, zastanawiając się co napisać w raporcie. Może Meb mógłby załatwić ekipę. Zdj z raportu Fathera http://foto.m.onet.pl/_m/bca063b7c0f0803954058217f78006fe,5,19,0.jpg http://foto.m.onet.pl/_m/48b258e5ea5d2aff0d14f4a66864ba6a,5,19,0.jpg Piatek 15/12/2006Od rana Meb i Father poszukiwali hydraulika. Krzycho podesłał im namiar. Niestety gość mógł dopiero w poniedziałek. Father zapuścił sercha po mózgu. Po chwili wziął komórkę i zadzwonił do brata. Sie masz. Masz hydraulika jakiegoś znajomego ? Spoko odpowiedział Brat. Daj mi chwilę. Po 2 minutach nadeszła zaszyfrowana wiadomość. Hydraulik leci z Francji będzie o 12. Raport Fathera:Skończyliśmy o 19. Kanalizacja zrobiona. Zdjęć brak. Zdjęcie Meba z soboty Rura:http://foto.m.onet.pl/_m/3e945f8cf3079ffef64d29dd4ad48aee,5,19,0.jpg Sobota 16/12/2006Meb miał wpaść na kontrolę. dzisiaj zalewanie i skończenie stanu 0,Podjechali Ag na inspekcję. W bazie zastała ich niespodzianka Beton był już wylany. Zostały juz ostatnie wykończenia izolacji. W bazie Meb poprosił Realizatora o raport i plan na najbliższe dni. Ag robił zdjęcia. Pogoda była piękna. Stan 0 skończony. Meb i Ag korzystając z dobrej pogody zrobili sobie mały off-road po leśnej drodze w stronę Bazy Krzycha. Niestety nikogo nie zastali. * DzU i NaBu obserwowały od kilku dni co się dzieje u Meba. Przez cały tydzien pokłócone nie odzywały sie do siebie . DzU po swojemu rzucała na Meba małe czary. Załatwiła też u Meteorolożek trochę śniegu. Według niej NaBu nic nie zrobiła. Nie wiedział jednak, że NaBu zesłała do Meba czar wątpliwości o temacie prawnym. Meb miał dylemat do rozwiązania. * Meb kończył raport. Ostatnio zalegał z raportowaniem. Jeszcze ten dylemat. W dzienniku z Muratora jest kilka miejsc na wpisy Geo. Meb miał wpisy z naniesienia budynku itp. Tam jeszcze są wpisy o zgodności fundamentów z naniesieniem i inne. Geo twierdzi, że to niepotrzebne. Powiedział, że zrobi inwentaryzacje na koniec. I co - pomyślał Meb. Jak powinno być prawidłowo? Wysłał raport na stronę Po chwili dopisał:KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ W części drugiej. Meb i Father stawiają stan surowy otwarty.Juz od poniedziałku rusza budowa ścian Bazy Meba. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 05.01.2007 21:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Stycznia 2007 Część Druga – Aby do dachu Towarzysze! Obywatele! Ludu pracujący stolicy! W ciągu ubiegłych lat nagromadziło się w życiu Polski wiele zła, wiele nieprawości i bolesnych rozczarowań. Idee socjalizmu, przeniknięte duchem wolności człowieka i poszanowania praw obywatela, w praktyce ulegały głębokim wypaczeniom. Słowa nie znajdowały pokrycia w rzeczywistości. Ciężki trud klasy robotniczej i całego narodu nie dawał nam oczekiwanych owoców. Wierzę, towarzysze i obywatele głęboko, że te lata minęły bezpowrotnie w przeszłość. (Źródło: Przemówienie Władysława Gomułki na Placu Defilad z października 1956 r.) Minęło 50 lat a mam wrażenie, że te słowa są ciągle na czasie, pomyślał Meb. Nie wierzył jednak, że te/takie lata minęły bezpowrotnie w przeszłość. Klasa robotnicza wyemigrowała a ciężki trud tych, co pozostali nadal nie dawał oczekiwanych owoców. Żadnego poszanowania Praw obywatela a i idea socjalizmu jakby powracała. Tyle o polityce - refleksja poświąteczna nt. rozmowy Polaków przy stołach wigilijnych. Ostatnie 2 tygodnie odpoczywał od sprawozdawczości na forum. Miał wrażenie, że każdy wojownik tego doświadczał. Z przyzwyczajenia zaglądał co jakiś czas co się dzieje w wątkach o M08, ale było pusto. Nie zaprzestał jednak działań terenowych. Przez te 2 tygodnie sporo się wydarzyło... 18/12/2006Meb dokończył pakowanie torby podróżnej. Musiał polecieć służbowo do Londynu na 2 dni. Fuck - kto to wymyślił złościł się w myślach. Dwa dni przed świętami wyruszać na jedno z najbardziej zatłoczonych lotnisk na świecie. Spojrzał na zegarek 2 w nocy nie zostało mu wiele czasu na sen. Musiał wstać o 5. Chwile przed zaśnięciem analizował jeszcze kwestie budowy ekipa ma do środy postawić ściany w obrysie jak wrócę to może zdążę tam jeszcze pojechać. Zadzwonił budzik – już 5. 20/12/2006Lotnisko Heathrow. Hałas i zgiełk, tłumy koczujący ludzi różnych narodowości. Gdzie-niegdzie usłyszeć można swojskie qrwa. Niektórzy koczują tutaj od rana. Mgła nad lotniskiem uniemożliwiała start samolotom. CNN podała, że 230 lotów zostało w dniu dzisiejszym odwołanych. Meb ze spokojem sączył piwo przy barze. Przy jego locie ciągle było Delay to 6:50 PM. Przy innych Canceled. Meb miał o czym myśleć wiedział, że ekipa postawiła sporą część bazy. Martwił się, że dzisiaj trudno mu będzie zobaczyć efekty ich prac. Ostatnia iskierka nadziei zgasła, kiedy odwołali lot do Warszawy będący kolejnym po jego locie. Dzisiaj już budowy nie zobaczę pomyślał. Oby wrócić na święta do domu. Zamówił kolejne piwo i znów oddał się myślom budowlanym. Tylko to umożliwiało mu spokojne przetrwanie. Nagle na lotnisku usłyszał oklaski i okrzyki po polsku. Spojrzał z niedowierzaniem na tablicę –6:50 PM - WARSZAWA nr 280 Go to gate Nr..., Nie wierzył we własne szczęście. Dopił piwo i ruszył w kierunku wyjścia. Z trudem przedarł się przez tłum koczujących na lotnisku pasażerów. Na plecach czuł zazdrosne spojrzenia. 20 na 21/12/2006Godzina 0:30 Ag stała przy wyjściu z nowego terminala na Okęciu. Czekała na Meba. Wiedziała, że czeka ją jeszcze wycieczka do Wilczej (1 w nocy). Znała upór Meba. Meb wyłonił się z torbą na ramieniu. Witając ją czule zapytał z nadzieją i co jedziemy ? rozumieli się bez słów. Oczywiście kochanie. Ag też była ciekawa jak to wygląda. Kilka zdjęć z wizyty. (z nocy nic nie widać więc zamieszczam zdj dzienne.) http://foto.m.onet.pl/_m/1ab507b86c4a5f7a721dbb116e66fc70,5,19,0.jpg http://foto.m.onet.pl/_m/f9b33d6b5cfa0756462fb5a9a23cbf1d,5,19,0.jpg 3/01/2006Ekipa powróciła na budowę. Jeden z majstrów spojrzał w niebo i powiedział a to się Mebowi pofarciło z tą pogodą....Meb wiedział, że mu się pofarciło, w największych marzeniach nie przewidział, że w styczniu zastanawiać się będzie nad więźba dachową. Usiadł wieczorem przy kompie i analizował tematy nadane przez Realizatora.... - System kominowy – po dłuższej analizie, poszukiwaniach w sieci i telefonach znalazł zdecydował się wreszcie na system Leier najlepsza cena jaką znalazł - Skład pod Piasecznem w Henrykowie U. http://www.leier.pl/-Stropy – Father ma rozeznanie (jakiś skład z Pruszkowa) -Więźba – na razie na 1 miejscu firma Ol-bud z Żabienca (analiza trwa nadal) Meb zakończył analizę. Zrobił listę zadań w Matrixie dla Fathera na dzień następny. Rany jeszcze Dziennik pomyślał. Dawno już nic nie napisał. Czas zadzwonić do królowej Weny. Ostatnio miała urlop i jakoś nie potrafiła mu pomóc. On też nie miał czasu na pisanie. Tempo prac zarówno w bazie jak i w biurze pochłaniało go całkowicie. * DzU i NaBu siedziały u Szefowej. Obie ze spuszczonymi głowami. Ich konflikt przerodził się w sukces Meba. Na domiar złego szefowa zdobyła kopię dziennika budowy i widząc wpisy Kierbuda postanowiła zainterweniować. Meb dochodził do etapu stropu a ONE nie przeprowadziło żadnej spektakularnej akcji. Nakazała Agentkom sporządzić raport stanu faktycznego i stawić się w gabinecie. Raport W okresie od 18 grudnia Meb zniknął. W bazie trwały w tym czasie prace, ale prognozy z Działu analiz nie identyfikowały możliwości znacznego postępu. W środę Ekipa opuściła plac budowy ok. 15. Z powodu opadów i ciemności nie było możliwości zidentyfikowania stanu prac. Meb niemożliwy do zlokalizowania. Systemy namierzania identyfikują brak celu. Pierwsze sygnał namierzania odkryto 21 w nocy (chwilowo ) później sygnał zniknął. Ekipa powróciła 3/01/2007. System nadzoru zidentyfikował znaczny postęp prac i procentowy wzrost budowli. System skanowania odkrył dużą aktywność celu w sieci i wzmożone kontakty z wojownikami MURATORA.Ostanie doniesieniaMeb znalazł Finansowanie. Openfi załatwił kontakt z konsorcjum Millennijnym. Na dzień raportu system odnotował znaczne postęp prac w bazie Meba.W dniu 4/01/2007 wizytacja Kierbuda. W zał zdjęciahttp://foto.m.onet.pl/_m/c15af476c915fde34525fced8dd3b5c2,5,19,0.jpg Kierbud na budowie http://foto.m.onet.pl/_m/3d69acb4146fd5d0afcdb2ed821c527a,5,19,0.jpghttp://foto.m.onet.pl/_m/15f4e7d88fe1cd7fb5e16db5642dc91f,5,19,0.jpg No i co moje drogie powiedział szefowa czytając Raport. Co robiłyście przez ostatnie 2 tygodnie. Meb zniknął a wy stwierdziłyście, że macie wolne. A on tymczasem zdobył finansowanie, a budowa bazy przekracza normy prędkości. A wy co ? żadnej reakcji. Nawet Kierbuda nie potrafiłyście wykorzystać. Wiem, że macie konflikt, ale od dzisiaj macie współpracować zrozumiano?. Tak jest odpowiedziały agentki. Wyjść poleciła szefowa i do pracy. 4/01/2007Tadeusz Kierbud spędził pół dnia na budowie. Chodził mierzył rozmawiał z Realizatorem. Usiadł w końcu przy kawce i zaczął wypełniać dziennik budowy. Prace szły dobrze i szybko. Meb powinien być zadowolony pomyślał.Zrobił kilka zdjęć do raportu dla Meba. ALBUM CDN Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Meb 08.01.2007 20:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Stycznia 2007 Choinka w ogrodzie 6/01/2007 (Sobota) Meb obudził się z silnym uczuciem sknerstwa. Kuło go w boku na samą myśl, że dzisiaj musi zapłacić za strop i inne materiały. A gdyby tak kupić sobie coś fajnego. Zwlókł się z łóżka. O 11 miał odebrać Fathera i mieli razem jeździć dzisiaj z opłatami. Na początek zapłacić za Strop.Meb patrzył przed siebie. Pogoda kiepska na drodze ślisko, jechali w kierunku Pruszkowa. Father w międzyczasie telefonował do Ekipy. Nie dowieźli wszystkiego powiedział po zakończeniu rozmowy. Ile jest? spytał Meb. Około 3/4 . Zapłacimy 3/4; powiedział Meb. Niech gość nie liczy, że dostanie wszystko. Po chwili wjechali na spore podwórko, na którym leżało sporo różnego rodzaju elementów betonowych. Standardowo, ja zły ty dobry powiedział Meb. Weszli do biura. Zanim zobaczyli sprzedawcę betonu zostali zaatakowani wściekłym zapachem jajecznicy na kiełbasie i cebuli. Meb spojrzał na Fathera. Nic jakoś to wytrzymają. Ślinianki aktywowały swoje działanie. Płać i wychodzimy powiedział Father i się oblizał. A sprzedawca okazał się nad wyraz gadatliwy – taki dziadek mantykant. Na dodatek pomylił się przy liczeniu. Jadźka - zawołał żonę, choć tu policz, bo ja się mylę. Jadźka otworzyła drzwi z pomieszczenia, w którym gotowała jajecznicę. Nowe kłęby pary o zapachu jajecznicy dotarły do nozdrzy Meba i Fathera. Jadźka w miarę sprawnie uporała się z kasą. Resztę zapłacimy kierowcy przy ostatniej dostawie powiedział Meb i zaczął się żegnać. Dziadek się na nich jednak uwziął. A może panowie potrzebujecie ogrodzenia betonowe?. Meba skręcało. Father zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki. Chodźcie Panowie pokażę wam. Dziadek wyszedł na podwórko. Meb z Fatherem oszołomieni zapachem na miękkich nogach opuścili biuro. Kilka wdechów i doszli do siebie. Ogrodzenia fajne przyznał, Meb ale my już mamy, bez ogródek powiedział Meb. No chyba, że na tył działki. Tam by się może przydało. Zastanowimy się powiedział obiecująco pożegnał się i wsiadł do samochodu. Jechali przez pewien czas, Father siedział otumaniony. Meb wiedział, że Father uwielbia jajecznice. Sam za bardzo nie przepadał, ale zapach zrobił na nim wrażenie. Father oprzytomnij. Dzwoń do koparkowego. Meb otworzył okno po stronie Fathera. Zadzwonił telefon. Ekipa donosiła, że skończył się cement. Jedziemy na budowę powiedział Father. Realizatora nie było. Wzięli majstra na przesłuchanie. Potrzeba 10 worków cementu i drut wiązałkowy. Father zadzwonił do składu. Nie mają jak dowieźć już dzisiaj fajrant mają, przekazywał ... a może my przyjedziemy z przyczepą ? OK. powiedziała pani ze składu tylko nie ma kto załadować. Nie ma problemu. Jedziemy. O ładowaniu ( w końcu 20) worków cementu Meb postanowił się nie rozpisywać. Dobrze tylko ze wziął kurtkę do roboty. Jeden worek był trochę pęknięty. Po załatwieniu wszystkich spraw i płatności Meb w końcu udał się na wędrówkę korytarzami bazy. To był pierwszy raz. Ag się spodoba. Jutro ją tutaj przywiozę. Wieczór. Meb usiadł do komputera. Królowa Wena wciąż nie odbierała telefonów. Przeczytał ostanie opisy dziennika. Wszystko szło jakoś w miarę łatwo. ONE siedziało cicho i nie przeszkadzało w pracach. Meb stwierdzali, że z tego wszystkiego uleciał gdzieś element grozy, która towarzyszyła od początku. Ciesz się powiedział do siebie. Oderwał wzrok od komputera. W TV leciała prognoza pogody. Nadal optymistyczna ucieszył się. Szkoda, że jutro ma padać. Chcieli posadzić choinkę. Specjalnie na święta kupili srebrnego świerka (Father kupił drugiego), żeby wsadzić go w bazie. 7/01/2007DzU obserwowała monitor. Nie miała żadnego punktu zahaczenia. Chciała jak najszybciej coś wymyślić. Chciała zdążyć przed NaBu. Obserwowała jak pod bramę podjechały 2 samochody. Father i Meb wyjęli choinki z bagażników. Ag i NIKI (żona Fatehra i mama Meba) przeszły się po działce wytyczyć miejsce. DzU wpadła na pomysł. Szybko wystukała komendę Deszcz, koordynaty Wilcza Góra. Z uśmiechem patrzyła jak Meb kopie dziurę na choinkę i klnie. Coś małego a cieszy. NaBu weszła do pokoju, kątem oka zobaczyła, co się dzieje u Meba w bazie i uśmiech DzU, też mi coś prychnęła pod nosem i usiadła do komputera. Nie cieszyły jej takie małe operacje. Lubiła duże spektakularne akcje. Zrobiła zbliżenie i udała się na wirtualny spacer po bazie Meba. Może coś znajdzie lub wpadnie na jakiś pomysł. Najpierw zrobiła zbliżenie ze strony bramy na panoramę stan obecny, potem poszła do salonuhttp://foto.m.onet.pl/_m/8b09c3114424b7bcfa225cfd81ba7a86,5,19,0.jpg http://foto.m.onet.pl/_m/8a3fc3a2deaf802dc1edf3ebd7b9b789,5,19,0.jpgNastępnie obejrzała kuchnię i wróciła przez przedpokój do części z sypialniami reszta w ALBUMIE http://foto.m.onet.pl/_m/0044f41a1554009024267d4d3768b97f,5,19,0.jpg http://foto.m.onet.pl/_m/d463385bb7a2df9f0975ca94c3cf0eed,5,19,0.jpg Czas na stropyCDN... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.