Nefer 17.11.2006 10:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2006 Nefer - Skąd to zdziwienie? naprawdę nie byłaś tego świadoma? Mnie też bardzo podoba sie Twoje podejście do różnych spraw. Strasznie jesteś zdecydowana i kategoryczna w swoich poglądach, ale z dużą dozą zdrowego rozsądku. Nie byłam świadoma zupełnie Zuzka A prawdą jest, że ja raczej z tych zdecydowanych osóbek ( ale przy mężu robię się słabą i delikatną kobietką :)) NIestety zdarza mi się mówić (lub pisać) szybciej niż myślę Jea - no to jeszcze trochę ten avatarek pohula ( a już miałam zmienić ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
raffran 17.11.2006 19:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2006 Jako nasz kredyt zaufania ma jeszcze karte kredytowa podczepiona do naszych.Nigdy,ale to nigdy nie zdarzlo sie zeby naduzyl naszego zaufania. To gratuluję. A ile ma lat?................ No juz nie jest maly,wlasnie pisal probna mature. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 17.11.2006 21:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2006 Jako nasz kredyt zaufania ma jeszcze karte kredytowa podczepiona do naszych.Nigdy,ale to nigdy nie zdarzlo sie zeby naduzyl naszego zaufania. To gratuluję. A ile ma lat?................ No juz nie jest maly,wlasnie pisal probna mature. TO jeszcze mały :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 18.11.2006 07:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2006 Fajny post .Przeczytalem z uwagą i nawet niektóre wasze wypowiedzi zacytowalem moim milusinskim.Córka 21 dostaje 200 zł na konto.Dodatkowo na dojazd z domu na uczelnie i z powrotem. Raz w miesiącu na ciuch jakiś exstra.(wiem ,że lubi lumpexsy i tam czasami lubi przyoszczędzić).Zapytałem ją własnie przed chwilą do kiedy powina dostawać kasiorke.Stwierdziła ,że to i tak mało a dopóki sie uczy to mamy niepisany obowiazek ja utrzymywac.Argumentując tym,że ona tak samo bedzie robić ze swoim dzieckiem.Młody 13 lat .5zl dziennie gazeta komputer.za 20zł na miesiąc. pozdrawiam i może Nefer mi coś doradzisz jeżeli oczywiście nie sprawi Ci to kłopotu.Siakoś w twoich wypowiedziach jest taka normalność z życia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 18.11.2006 10:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2006 Fajny post .Przeczytalem z uwagą i nawet niektóre wasze wypowiedzi zacytowalem moim milusinskim.Córka 21 dostaje 200 zł na konto.Dodatkowo na dojazd z domu na uczelnie i z powrotem. Raz w miesiącu na ciuch jakiś exstra.(wiem ,że lubi lumpexsy i tam czasami lubi przyoszczędzić).Zapytałem ją własnie przed chwilą do kiedy powina dostawać kasiorke.Stwierdziła ,że to i tak mało a dopóki sie uczy to mamy niepisany obowiazek ja utrzymywac.Argumentując tym,że ona tak samo bedzie robić ze swoim dzieckiem.Młody 13 lat .5zl dziennie gazeta komputer.za 20zł na miesiąc. pozdrawiam i może Nefer mi coś doradzisz jeżeli oczywiście nie sprawi Ci to kłopotu.Siakoś w twoich wypowiedziach jest taka normalność z życia. Jak zrozumiałam Twoja córka ma 21 lat. I się uczy. Przyznam szczerze, że ja w jej wieku zarabiałam na siebie i byłoby mi wstyd brać kasę od rodziców :): No, ale jeśli ta koncepcja nie razi żadnej ze stron....Do kiedy utrzymywać ? Ja myślę, że rzeczywiście można się "dorzucać" dziecku dopóki się uczy. Tu też jest inaczej - zależy czy dziecko jest z nami w domu czy np. studiuje w innym mieście. Jeśli zostaje z nami w domu to prawda jest taka, że nawet nie zauważyliśmy, że już jest "dorosłe". Utarty schemat działa. Ale pewnie tez będę finansować moich synów ( ale w mniejszym zakresie) Fakt, że moje dzieci rwą się do zarabiania, ale uważam, że zatrudnianie 13 latka to przesada. Na pewno po ukończeniu 18 lat wolałabym, żeby zarabiali - cokolwiek, ale zaczęli pracować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
izat 18.11.2006 12:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2006 Drodzy Rodzice wypowiadający się powyżej ciekawi mnie jakie Wy dostawaliście kieszonkowe w wieku swoich dzieci nasunęly mi się pewne przemyślenia ale nie chcę o nich na razie mówić o ile to możliwe proszę o wypowiedzi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zuzka 18.11.2006 12:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2006 Izat - jakie kieszonkowe???? To nie była popularna forma w czasach naszego dzieciństwa. Poza tym wtedy NIC nie można było kupić (poza octem) więc po pierwsze nie było pokus, a po drugie, jak coś "rzucili" to rodzice biegli razem ze mną, żeby kupić 2 sztuki! A tak na poważnieto pamiętam jak było mi przykro, że nie mogę iść z koleżankami na ciastko do kawiarni i nie chciałam, żeby moje dziecko to przeżywało. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 19.11.2006 22:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Listopada 2006 Izat,ja dostawałam jakieś bardzo skromne kieszonkowe już w podstawówce, starczało na jakieś czasopismo i czasami na słodycze. Jak miałam 10 lat to latem zbierałam porzeczki, na studiach uczyłam francuskiego, miałam stypendium naukowe i zbierałam jagody w Holandii. To mi wystarczało na moje wydatki, a nawet jeszcze coś zaoszczędziłam. W okresie studiów rodzice uzgadniali ze mną w jakim zakresie dołożą się do moich wydatków, ale np. w tym czasie ciuchy kupowałam już sobie sama. Za to byłam na ich utrzymaniu (mieszkałam razem z nimi i studiowałam w tym samym mieście). Tyle o mnie.Teraz mojemu pierwszoklasiście wręczamy po 1 zł każdego roboczego dnia i jest to przeznaczone do jego swobodnego użytku. Niestety okazało się że kupuje w sklepiku w szkole słodysze, których jeść nie może (alergia) i dlatego teraz ma zakaz zabierania pieniędzy do szkoły. Trudno, dopóki nie nauczy się, że pewnych rzeczy jeścć nie może, dopóty będę musiała stosować tę sankcję. Z kieszonkowego kiedyś raz potrąciłam za rzecz zniszczoną w domu.... a jeśli nie znajdzie czapki którą zostawił w szkole, to nowa czapka zostanie zakupiona na jego koszt.Chciałabym, żeby moje dzieci umiały gospodarzyć się pieniędzmi, żeby znały ich wartośc i trud zarabiania. Jest dla mnie ważniejszej niż to, aby niczego im nie brakowało... ale jak do tego doprowadzić, nie wiem... Pozdrawiam,gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 19.11.2006 22:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Listopada 2006 Drodzy Rodzice wypowiadający się powyżej ciekawi mnie jakie Wy dostawaliście kieszonkowe w wieku swoich dzieci nasunęly mi się pewne przemyślenia ale nie chcę o nich na razie mówić o ile to możliwe proszę o wypowiedzi Zero kieszonkowego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 20.11.2006 00:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Listopada 2006 Izat, ja dostawałam jakieś bardzo skromne kieszonkowe już w podstawówce, starczało na jakieś czasopismo i czasami na słodycze. Jak miałam 10 lat to latem zbierałam porzeczki, na studiach uczyłam francuskiego, miałam stypendium naukowe i zbierałam jagody w Holandii. To mi wystarczało na moje wydatki, a nawet jeszcze coś zaoszczędziłam. W okresie studiów rodzice uzgadniali ze mną w jakim zakresie dołożą się do moich wydatków, ale np. w tym czasie ciuchy kupowałam już sobie sama. Za to byłam na ich utrzymaniu (mieszkałam razem z nimi i studiowałam w tym samym mieście). Tyle o mnie. Teraz mojemu pierwszoklasiście wręczamy po 1 zł każdego roboczego dnia i jest to przeznaczone do jego swobodnego użytku. Niestety okazało się że kupuje w sklepiku w szkole słodysze, których jeść nie może (alergia) i dlatego teraz ma zakaz zabierania pieniędzy do szkoły. Trudno, dopóki nie nauczy się, że pewnych rzeczy jeścć nie może, dopóty będę musiała stosować tę sankcję. Z kieszonkowego kiedyś raz potrąciłam za rzecz zniszczoną w domu.... a jeśli nie znajdzie czapki którą zostawił w szkole, to nowa czapka zostanie zakupiona na jego koszt. Chciałabym, żeby moje dzieci umiały gospodarzyć się pieniędzmi, żeby znały ich wartośc i trud zarabiania. Jest dla mnie ważniejszej niż to, aby niczego im nie brakowało... ale jak do tego doprowadzić, nie wiem... Pozdrawiam, gaga2 Gaga, też dorabiałam już w podstawówce, dziś uchodzę za dziwoląga, bo od zawsze pieniądze pożyczane od rodziców spłacałam i to z odsetkami (większość moich znajomych żeruje na staruszkach bez umiaru) - ale Twój dryl wydaje mi się zdziebko za surowy jak na siedmiolatka. Chodzi mi o potrącenia za zniszczenie, lub zgubienie. Nie znam szczegółów, ale jeśli to nie był wielokrotnie powtarzany uporczywy i wyraźnie złośliwy wandalizm... Zresztą nawet jeśli był. Wydaje mi się, że jeszcze za wcześnie. On jeszcze chyba nie całkiem łapie wartość rzeczy, a tym bardziej pieniędzy, które na tę okoliczność są mu odbierane. To trochę jakby a reborus z tą edukacją. A czapki w szkole zostawia połowa klasy, nie dlatego że nie szanują, tylko są ciekawsze rzeczy na świecie, np. kolega wpadł do kałuży, albo woźna tak na kogoś krzyczała, że się cała czerwona zrobiła, a może nawet Franek urwał nogę pająkowi. O! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 20.11.2006 08:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Listopada 2006 Bratki, przemyślę to... a gwoli wyjaśnienia: moje malkuchy są bardzo nieuważne, ciągle coś tłuk (lub co najmniej rozleją) a głównie dlatego że przy posiłkach zawsze sobie znajdą jakąs zabawę zamiast zabrać się za jedzenie... I podczas takich wygłupów zwykle coś jest narażone na zniszczenie. Jak to były talerzyki z nielubianego serwisu, to tylko kazałam posprzątać po sobie i tyle. Ale jak mój mały wpadł na chwilę do kuchni, zaczął jeździć samolotem po blacie i zrzucił moją ulubioną filiżankę, to nie "strzymalam".... Co do czapek: też nieustannie coś gdzieś zostawia, gubi ... i już nie wiem jak z tym walczyć... on też musi umieć pomóc samemu sobie zwalczać swoje roztrzepanie. Wiem o czym mówię bo sama taka jestem i wiem ile wysiłku mnie kosztuje, żeby czegoś nie zapomnieć... a on zwyczajnie nawet nie próbuje pamiętać, bo wie, że rzecz zgubiona zostanie zastąpiona nową. Niestety nie może chodzić bez czapki (konsekwencja naturalna) no to niech chociaż zapłaci za nową. To i tak równowartość ok. 2 miesięcznego kieszonkowego... Póki co nawet nie podejmuje wysiłku żeby ją znaleźć... Ciekawe jak Wy sobie radzicie z maluchami które nie szanują swoich rzeczy... Pozdrawiam, gaga2 PS. A co myślicie o wydatkach na słodycze w szkole. Mój naprawdę nie może jeść wielu rzeczy, czasami już sam się gubi i nie wie, że dana rzecz może mu zaszkodzić.... a wszystko to przez uczulenie na pszenicę.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 20.11.2006 09:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Listopada 2006 Gaga, co do słodyczy to nie masz chyba póki co wyjścia (plus jeszcze uprzedzenia nauczyciela, żeby miał oko, bo na kolegów można czasem w tym wieku też liczyć). Swoją drogą to straszne świństwa są do kupienia w szkołach - nawet dla dzieci bez uczuleń to paskudztwo. A wracając do zgubionych czapek. Odebranie pieniędzy jeszcze nie jest chyba tak naprawdę karą, bo jeszcze nie nauczył się ich mieć, zwłaszcza że z powodów obiektywnych i tak nie służą mu do zaspokajania tych zachceń, które by chciał. Każdy dzieciak jest inny, ale pozwól, że trochę poteoretyzuję. Myślę, że na czapki dość dobrym sposobem jest, żeby to była JEGO ulubiona (to działa zresztą też wtedy gdy przestają gubić, ale noszą... tylko w kieszeni). W każdym razie, żeby to on wybrał sobie sam, najbardziej rajcującą go czapkę. Choćby z gwizdkiem i fontanną w kanarkowym kolorze. Jeśli jednak zgubi - pomagasz mu szukać. Jeśli nie znajdzie(cie) - Ty mu odkupujesz, ale najtańszą niemal kompromitującą przed kolegami i niepodobającą mu się (wyjaśniając, że taka brzydka, bo zabrakło pieniędzy na ładniejszą). I jak najszybciej, przy najbliższych urodzinach czy świętach - znów w prezencie szansa na samodzielne wybranie (nie kup takiej samej jak zgubił, bo już się mu pewnie preferencje zdążą zmienić). Innym tropem są - Twoje emocje. Jemu rybka ta czapka, ale to że Tobie przykro - to już raczej go obejdzie (w odróżnieniu od "jesteś zła". To ważne, bo na złą następnym razem jeszcze szybciej będzie wypierał). Dopiero za jakiś czas mu się to zacznie zlewać - znaczy szacunek dla Twoich odczuć i dla przedmiotów materialnych, a na koniec nałoży się na to szacunek dla abstrakcyjnego pojęcia pieniądza. (Tak przynajmniej powinno być - problem jest tylko taki, że dzieci nie czytają podręczników z psychologii rozwojowej ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 20.11.2006 15:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Listopada 2006 Jezeli moge to podziele się z Wami takim spostrzezeniem.Mając 17,18 lat na wakacje dorabialem razem z kumplami przy rozładunku wegla z wagonow(60 ton w ciągu 12h ,żeby nie płacoć osiowego we dwóch.) i w cukrowni rozładunkiem cukru.Za rozladunek wapna płacili x2.Miałem tyle kasiorki ,że stać mnie było nad jeziorkim na bardzo dużo.Zbijałem z odpadów skrzynki na owoce i zrywałem len na polu dostajac 1zł za snopek. pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.