Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Chcę wziąć kredyt, ale trochę się boję...


assad

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 51
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

My gdy podjelismy decyzje o budowie co wiazalo sie z kredytem, obydwoje z mezem stwierdzilismy, ze kredyt wezmiemy ale pod warunkiem, ze nie moze sie on wiazac ze zmiana stylu zycia jakie obecnie prowadzimy. Gdybym miala splacac kredyt odmawiajac sobie tego co moge miec obecnie, to wymarzony domek stalby sie utrapieniem.

Dla kazdego to co ma i na co moze sobie pozwolic znaczy cos innego. Dla mnie jest to np. dziecko potrzebuje spodnie - ide i kupuje nie czekajac do wyplaty, wieczorkiem moge sobie wypic browarek jak mam ochote nie myslac czy bede miec na rate, musze isc do lekarza - nie czekam miesiac na swoja kolej tylko ide od razu i musze za to zaplacic ( moglabym wymienic jeszcze wiele takich przykladow). Nie wyobrazam sobie np. ze boli mnie zab, jest piatek wieczor, a ja musze czekac do poniedzialku aby isc do przychodni, bo na prywatna wizyte nie moge sobie pozwolic, no bo przeciez kredyt jest do splacania. W taki oto sposob podchodzilam do kredytu, gdy sie na niego decydowalam.

Kosztem zmiany stylu zycia juz sie kiedys budowalam (10 lat temu), budowe sprzedalam i nawet mi lza nie spadla.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opłaca sie wziąć kredyt. Wartość domów rośnie, zarobki też, rata więc relatywnie będzie malała. Ostatnio frank spadł na wartości.

Ale bywa różnie z pracą więc lepiej mieć dwie pensje, dwa źródła dochodu.

Strach przed kredytem, jak juz się go weźmie , wielu motywuje do podnoszenia kwalifikacji, rozwijania firmy, szukania lepszej posady i dobrze.

U nas w domu tak właśnie było . Ale znamy małżeństwo,które nienawidzi kredytów. W pewnym momencie wpadły im duże pieniądze. Wszystko włożyli w dom, troche zabrakło. Prawie ukończony dom stoi pusty od 4 lat . Oni po czterdziestce nadal mieszkają z rodzicami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opłaca sie wziąć kredyt. Wartość domów rośnie, zarobki też, rata więc relatywnie będzie malała. Ostatnio frank spadł na wartości.

Ale bywa różnie z pracą więc lepiej mieć dwie pensje, dwa źródła dochodu.

Strach przed kredytem, jak juz się go weźmie , wielu motywuje do podnoszenia kwalifikacji, rozwijania firmy, szukania lepszej posady i dobrze.

U nas w domu tak właśnie było . Ale znamy małżeństwo,które nienawidzi kredytów. W pewnym momencie wpadły im duże pieniądze. Wszystko włożyli w dom, troche zabrakło. Prawie ukończony dom stoi pusty od 4 lat . Oni po czterdziestce nadal mieszkają z rodzicami.

 

Wspolczuje... Szczerze wspolczuje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dylemat dotyczący kredytu. Działkę dostaliśmy od rodziców, dom-stan surowy otwarty wybudowany za własne oszczędności, najprawdopodobniej na wiosnę kupimy jeszcze za gotówkę okna. I na tym się skończy...Nie chcemy budować domu przez kolejne 10 lat więc myślimy o kredycie. Dodatkowo przemawia za tym fakt iż mieszkamy z moimi rodzicami, dziadkami i bratem. Mamy dla siebie 1 pokój ok. 20 m kw. (ja,mąż i 3-latek). Reszta domu jest wspólna i ciągle są z tego powodu jakieś zgrzyty.

Mąż w najbliższych dniach zaczyna nową pracę, w której będzie miał zarobki w wysokości ok.3000-3500 zł netto. Ja na razie nie pracuję.

I tu pojawia się dylemat czy damy rade z kredytem? Banki wyliczyły nam ok. 750 zł raty miesięcznej przy kredycie 100 000 na 15 lat.

Proszę o pomoc osoby, które spłacają podobny kredyt. Jak sobie radzicie, czy nie jest to zbyt duże obciążenie domowego budżetu? A przede wszystkim czy nie czujecie się trochę jak więzniowie własnego kredytu?

 

Na Twoim miejscu brałbym kredyt bez zastanowienia. 750 zł miesięcznie to nie jest tragedia - zważywszy na warunki w jakich musisz teraz mieszkać to nawet sie nie zastanawiaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też jestem za kredytem. Bedzie to już mój kolejny bo będzie to już 3 dom...

Tym razem będzie go znacznie więcej niż ostatnio bo około 200tyś. Za gotówke kupiłem działke i wpłaciłem firmie zaliczke na poczet domu. Reszta kasy pracuje (mam nadzieje) w funduszach. Po kilku latach mam nadzieje spłacić większość kredytu i spokojnie sobie żyć jeśli oczywiście spokojne życie istnieje...

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tylko tyle,że brałem kredyt w lipcu 2005r /180tys/ .W dniu dzisiejszym już jestem do przodu ze względu na wzrost cen nieruchomości,o ile w zeszłym roku realna wartość domu z działką to 350tys to obecnie około 500tys.

Ja kalkuluję tak: Wiadomo ,że w życiu jest różnie,czasem może się noga "poślizgnąć" i człowiek zostaje na aucie :( ale przed wzięciem kredytu policzyłem sobie ile zarabiam obecnie,ile będe zarabiał powiedzmy za 5-10-15lat ,zbilansowałem koszty /dzieci starsze-koszty większe/,policzyłem sobie ile mogę zarabiać gdyby mnie nagle zwolnili z pracy,co umiem i czy łatwo/trudno zdobęde nową pracę.Następnie policzyłem realny wzrost wartości nieruchomości przez te 5-10-15lat ,perspektywę wejścia do strefy euro,znalezienie się z moimi umiejętnościami w strefie euro :D:D:D ,oraz przede wszystkim jaką kwotę z kredytu pokryje cesja ubezpieczeniowa "na życie" w razie mojego zejścia z tego świata :):) i wyszło na to,że w ogólę się nie zamartwiam w stylu "boshe jak to teraz będzie".Martwię się jedynie o zdrowie /jakiś wylewik,paraliż itp :(:(:( tfu tfu/

.Szczęście rodzinne i zadowolenie z życia już mam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam ten sam dylemat, a moze wiekszy??

musze wziac 200 000 kredytu, bo nie mam grosza odlozonego, maz zarabia niezle, ale nie na papierku, wiec nie wiem czy mi dadza, czy nie trzeba bedziekombinowac, a ze splata sie nie boje, bo mam mieszkanie w centrum miesta, ktore wynajme i bedzie mi zarabiac na splate (mam nadzieje, ze jeszcze cos zostanie :wink: ), poza tym zaczynam prace u siostry w firmie i tez mam nadzieje, ze bedzie ok-boje sie tylko czy dadza mi taki wielki kredyt (oczywiscie pod zastaw dzialki i domu) i czy nie trzeba bedzie kombinowac :-?

biore na max lat bo inaczej nie dam rady

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzis juz sie zalamalam totalnie :( powinnam wziac jakies 250 000-300 000 kredytu, ale za chiny mi tyle nie dadza, poza tym nie wiem czy te wszystkie zabezpieczenia im wystarcza, moze lepiej wziac wspolkredytobiorcow??? juz sama nie wiem-mam metlik do tego czytania i kalkulacji-za kazdym razem wychodzi inaczej i przy tym trzeba duuuuzo zarabiac-no to co maja powiedziec osoby, ktore zalo zarabiaja, ale maja duzo w nieruchomosciach??? przeciez z wynajmu da sie i zyc i placic raty-to po co im te duze zarobki, skoro czlowiek dzis pracuje a jutro moze ta prace stracic??? :-?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja troszeczkę w innym kontekście - mianowicie w odpowiedzi na pytanie, czy brac kredyt czy czekac. Moi rodzice oszczedzali na kupno domu 17 lat, bo zawsze byli przeciwni kredytom i od kilku lat juz mieszkają i sa z siebie bardzo dumni. Ja z nich też, tylko ze te 17 lat wcale nie było przyjemne, wręcz przeciwnie...prawie, że koszmar, bo mieszkanie w którym mieszkalismy...hmmm....szkoda opisywac... w kazdym razie, gdy teraz na to patrze z perspektywy czasu, to widze, jak przyjemnie moglibysmy zyc przez te wszystkie lata....kredyt by sie juz dawno spłaciło, bo problemów z pieniedzmi nigdy wiekszych nie było jako tako, a i rodzice nie musieliby sie tak meczyc przez te wszystkie lata. Bo myslę, że te 17 lat tego oszczedzania przysporzyło im wiecej kłopotu niż to, że mieliby w tym czasie spłacac kredyt.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja troszeczkę w innym kontekście - mianowicie w odpowiedzi na pytanie, czy brac kredyt czy czekac. Moi rodzice oszczedzali na kupno domu 17 lat, bo zawsze byli przeciwni kredytom i od kilku lat juz mieszkają i sa z siebie bardzo dumni. Ja z nich też, tylko ze te 17 lat wcale nie było przyjemne, wręcz przeciwnie...prawie, że koszmar, bo mieszkanie w którym mieszkalismy...hmmm....szkoda opisywac... w kazdym razie, gdy teraz na to patrze z perspektywy czasu, to widze, jak przyjemnie moglibysmy zyc przez te wszystkie lata....kredyt by sie juz dawno spłaciło, bo problemów z pieniedzmi nigdy wiekszych nie było jako tako, a i rodzice nie musieliby sie tak meczyc przez te wszystkie lata. Bo myslę, że te 17 lat tego oszczedzania przysporzyło im wiecej kłopotu niż to, że mieliby w tym czasie spłacac kredyt.

 

Sensowne oprocentowanie kredytów jest dostępne na rynku od ca. 4-5lat.Nie dziwie się ,że Rodzice byli przeciwni kredytom.Sam do tych paru lat wstecz byłem przeciwny.Przez całe lata 90-te oprocentowanie było makabryczne a kredyty nie były rozkładane na 30lat tak jak teraz ale na 5-8-10lat maximum.Dla przeciętnie lub nawet nieźle zarabiających kwoty rat i odsetek pożerały większość budżetu domowego.Poza tym jak sobie przypomnę sytuację na rynku pracy choćby za "wczesnego buzka" lub nawet za "późnego millera" to daleki byłem od wzięcia jakiegokolwiek kredytu nawet na auto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

masz Arequ zupełną rację, jeśli chodzi o kredyty, rzeczywiscie rodzice nie mieli szansy wziac kredytu z banku za bardzo...mogli pozyczyc gdzie indziej...ale w kazdym razie chodziło mi głównie o to, ze nie warto poswiecac sporej czesci zycia na "składanie" pieniędzy...to jest gorsze niz kredyt...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

masz Arequ zupełną rację, jeśli chodzi o kredyty, rzeczywiscie rodzice nie mieli szansy wziac kredytu z banku za bardzo...mogli pozyczyc gdzie indziej...ale w kazdym razie chodziło mi głównie o to, ze nie warto poswiecac sporej czesci zycia na "składanie" pieniędzy...to jest gorsze niz kredyt...

 

Zgadzam sie z toba.

Wydaje mi sie ze "standart zycia" tego co bierze kredyt,a tego co oszczedza przez lata moze sie roznic.

Z reguly jest tak,ze splacajac rate kredytu wiemy jak duza ta rata bedzie i mozemy pozostala czesc peiniedzy pozostawic na zycie,rozrywke,wakacje......

Niestety oszczedajac wpadamy w pewna pulapke.Kupujemy tansze jedzenie,

tansze kosmetyki,tanszy proszek do prania czy paste do zebow.I to tylko dlatego,zeby jak najszybciej,jak najwiecej odlozyc.Sami siebie w tym momencie pozbawiamy czerpania przyjemnosci z zycia.A zycie jest zbyt krotkie.

Pewnie sa tacy co do oszczedzania podchodza inaczej,ale to sa chyba jednostki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że trzeba to bardzo dokładnie przemyśleć. W grę wchodzi kilkanaście a nawet kilkadziesiąt lat wyrzeczeń. Kredyty bierze się lekko, gorzej je spłacać. Jest kilka uwarunkowań za i kilka przeciw. Czy praca którą mamy jest pracą pewną i po krótkim czasie nie będziemy musieli szukać innej. Powiększenie się rodziny-dzieci kosztują. Ewentualny krach złotego- przy kredytach walutowych. Kredyty w zł, są droższe. "Odpukać" - choroba lub inne przykre nieprzewidziane wypadki.( I nie myślę tu o ubezpieczeniach, że w tych najtragiczniejszych przypadkach połowa zostanie spłacona. Pozostanie przecież druga połowa kredytu na głowie współmałżonka)ITP. Na plus- materiały są coraz droższe i jak kupimy wszystko od razu na pewno zaoszczędzimy na cenach. Odkładanie na kupkę pieniędzy nie zawsze wychodzi. Nie trzeba czekać latami na wprowadzenie się do wymarzonego własnego domu.

Reasumując powiem tak; Ja na razie mam gdzie mieszkać i nie mam na głowie rodziców, buduję z oszczędności. Przy końcówce jakiś niewielki kredyt wezmę na pewno, bo nie mam zamiaru budować się więcej jak 5 lat. Ale w Waszym przypadku wzięcie kredytu jest warte rozwagi, Pozdrawiam!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że trzeba to bardzo dokładnie przemyśleć. W grę wchodzi kilkanaście a nawet kilkadziesiąt lat wyrzeczeń. Kredyty bierze się lekko, gorzej je spłacać. Jest kilka uwarunkowań za i kilka przeciw. Czy praca którą mamy jest pracą pewną i po krótkim czasie nie będziemy musieli szukać innej. Powiększenie się rodziny-dzieci kosztują. Ewentualny krach złotego- przy kredytach walutowych. Kredyty w zł, są droższe. "Odpukać" - choroba lub inne przykre nieprzewidziane wypadki.( I nie myślę tu o ubezpieczeniach, że w tych najtragiczniejszych przypadkach połowa zostanie spłacona. Pozostanie przecież druga połowa kredytu na głowie współmałżonka)ITP. Na plus- materiały są coraz droższe i jak kupimy wszystko od razu na pewno zaoszczędzimy na cenach. Odkładanie na kupkę pieniędzy nie zawsze wychodzi. Nie trzeba czekać latami na wprowadzenie się do wymarzonego własnego domu.

Reasumując powiem tak; Ja na razie mam gdzie mieszkać i nie mam na głowie rodziców, buduję z oszczędności. Przy końcówce jakiś niewielki kredyt wezmę na pewno, bo nie mam zamiaru budować się więcej jak 5 lat. Ale w Waszym przypadku wzięcie kredytu jest warte rozwagi, Pozdrawiam!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zakros74 masz dobre rozwazania-ale nigdy nie bralabym kredytu nie majac zabezpieczenia, bo jak napisales z praca nie wiadomo jak, z dziecmi tez nie, a co bedzie jak...odpukac, itd...

mam mieszkanie, ktore bede wynajmowac i starczy na splate kredytu i na jakies wydatki-w zaleznosci czy wynajme na mieszkanie czy na lokal uzytkowy, poza tym moge je w kazdej chwili sprzedac, a jak wiadomo mieszkania rosna poki co :) boje sie brac, ale nie moge czekac w nieskonczonowsc, poza tym firma nam sie z siorka rozwija, wiec nie bedzie zle (mam nadzieje :oops: )za to moja przyjaciolka ma tyle kasy, ze wybudowala dom chyba w rok-ponad 300 m2, ale ona ma firme, ktora przejela po rodzicach-ciuszki, sweterki, a to zawsze idzie :wink:

ale zawsze bac sie bede, bo nie lubie pozyczac 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...