tb80 10.12.2006 20:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2006 Witaj. Bo jak piszesz, to tak naprawdę nie wiesz, czy i co do niej czujesz. No i czy masz choć trochę dobrej woli postarać się, by było lepiej? A lubisz chociaż swoją żonę? Bo, to bardzo ważne jest, by nie tylko kochać swoja połówkę, ale i lubić ją, lubić przebywać w jej towarzystwie, spędzać razem czas, przyjaźnić się. Pozdrawiam. Witaj, Tak wlasnie jest... w sercu pustka i poczucie straconych kilku lat zycia. W tej chwili nie potrafie powiedziec ze ja KOCHAM na zaboj - bo tak nie jest. Tak jak pisalem wczesniej raczej staram sie odpoczac, uciec z domu niz przebywac w jej otoczeniu. To juz chyba kolejny etap w ewolucji od źle poprzez gorzej itd... ciekawe jaki bedzie final. A co do przyjaźni - to w tym momencie najważniejsza cecha która nas łączy - pozwala nam usiąść na przeciw siebie czasem płacząć, czasem krzyczac i powiedzieć prosto w oczy co nas boli. Niestety troche za późno zacząłem walczyć o swoje miejsce w tym związku. Wiem że nie jestem bez winy, ale wydawalo mi sie ze na tym polega milosc - ciaglym dawaniu. No i sie chyba deczko wypalilem ... Jestem z zona szczery, czasami do bolu. Wie gdzie chodze, z kim sie bawie i co mysle o naszym zwiazku. Chyba nie potrafilbym tak jak burbur trzymac w sobie wszystkiego. Bylem sam przez 5 lat tylko z zona i teraz potrzebuje sie wygadac chyba ... Mozecie mi wierzyc albo nie, ale staram sie jakos przelamac, bo wiem ze kazdy popelnia bledy w zyciu. Niestety moja psychika odmawia troche posluszenstwa i czasami nie kontroluje swoich mysli - stad chyba ta blokada. Los bywa strasznie przekorny. Wczesniej to ja zabiegalem o zone a ona mnie odtracala, teraz role sie odwrocily. I co Ty na to Julietko ?? Z gory dziekuje za kolejne cenne uwagi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tb80 10.12.2006 20:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2006 Zaś historia tb80 - to zupełnie inna bajka (przy okazji tb80 - używaj częściej "Enterka" bo skondinąd fascynująca Twoja opowieść staje się trudnoczytelna). A rady nie szukaj przede wszystkim u kobiet (nic Im nie ujmując). Pozdrawiam. Witam, Co do interpunkcji - masz racje. Pisalem w sporych emocjach co mi mysli podpowiadaly. Wyszedl niezly belkot, ale to doskonale oddaje stan moich uczuc/mysli ... Czy moglbys rozwinac inna bajka ... co moze poradzic w tej sytuacji mezczyzna. Czy jest tu ktos, kto przechodzil podobne rozsterki zyciowe i podjal decyzje ... Bardzo prosze o pomoc. Pozdrawiam tb80 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
julieta 10.12.2006 21:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2006 tb80, rozumiem, że nie kochasz na zabój, nie jesteś zakochany, ale czy w ogóle kochasz? Czy może w tej chwili, w ostatnim okresie czujesz się tak zmęczony tą sytuacją, że nie możesz z ręką na sercu powiedzieć, że kochasz, ale tam gdzieś w głębi serca i duszy może jest jeszcze uczucie miłości? Co ja sądzę poza tym? Jeszcze nic. Rozumiem, że żona o wszystkim wie. Godzi się na to? Co o tym sądzi? O Twojej znajomości? A o Waszym związku, Waszej przyszłości, co sądzi? Bo przecież jezeli Ty nie widzisz wspólnej przyszłości, to ona może się starać i do końca świata i tak już przegrała. Przegrała, jeżeli Ty już tak naprawdę wybrałeś. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żelka 10.12.2006 21:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2006 ... Nie wiem czy "wszyscy sa zadowoleni", bo wszyscy nie sa tej sytuacji swiadomi.... Codziennie wieczorem dziękuj Bogu Zelijko że ludzie nie są świadomi wszystkich rzeczy które dookoła nich się dzieją. Gdybyś wiedziała wszystko (nawet z otoczenia swojej rodziny) życie byłoby koszmarem. Rozumiem co chcesz powiedziec i masz w tym swoja racje... Jedank, nie jeden z nas nie chcial by takiego szczescia o jakym pisze autor tego watku.... Ja wiem, ze ja na pewno nie.... Ale ile ludzi tylu upodoban. Stad bron Boze, nie osadzam, tylko wyrazam swoja opinie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tb80 11.12.2006 01:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2006 tb80, rozumiem, że nie kochasz na zabój, nie jesteś zakochany, ale czy w ogóle kochasz? Czy może w tej chwili, w ostatnim okresie czujesz się tak zmęczony tą sytuacją, że nie możesz z ręką na sercu powiedzieć, że kochasz, ale tam gdzieś w głębi serca i duszy może jest jeszcze uczucie miłości? Niestety dla mnie śmierć dziecka, apogeum zmęczenia ciągłym ustępowaniem, chęć wyjścia z domu z ludźmi, gdzie żona jest typowym domatorem zbiegły się w najmniej korzystnym czasie i obawiam się że spowodowały olbrzymi uszczerbek na psychice. Nie chce się użalać nad sobą, ale czasami tylko prochy pomagaja uspokoić sie. Co do uczucia - nie wiem czy to jest jeszcze miłość, czy strach przed świadomością, że skrzywdzę ją kończąc ten związek. Wiem tyle - męczę się jak cholera a tym samym nie daję innym szczęścia. tb80, Rozumiem, że żona o wszystkim wie. Godzi się na to? Co o tym sądzi? O Twojej znajomości? A o Waszym związku, Waszej przyszłości, co sądzi? Bo przecież jezeli Ty nie widzisz wspólnej przyszłości, to ona może się starać i do końca świata i tak już przegrała. Przegrała, jeżeli Ty już tak naprawdę wybrałeś. Tak jak pisalem, szczerze wygarnalem jej wszystko co mnie bolalo i przyznala racje ze jednym slowem dala ciala na calej lini. Ja tez nie jestem swiety ale do tej pory to ja bardziej zabiegalem o jej wzgledy. Staram sie sobie tlumaczyc ze moja "znajomosc" i fascynacja inna kobieta to proba ucieczki od wlasnych problemow. Nie wiem ile w tym prawdy a na ile oszukuje sie probujac wybic sobie to z glowy zanim sprawy zabrna zbyt daleko. Jestem mlodym, zagubionym i moze troche bardziej doswiadczonym przez los niz inni kumple mezem i w chwili zalamania zaczalem spogladac w usmiechniete, Bogu ducha winne Sloneczko. Przyznaje Ci racje Julieta, czasem wydaje mi sie ze juz wybralem, ze miarka sie przelala, ze to ze nasz synek jest w niebie jest dla mnie ostatecznym dowodem ze nie powinnismy byc razem, ze kazde swieta i wyjazd do rodzicow bedzie okupiony sprzeczkami, narzekaniami itd ale z drugiej strony wiem ze musze sprobowac dac nam szanse. Nie mam zadnej gwarancji ze z ta druga byloby lepiej, ba nawet nie wiem czy mialbym szanse, ale z drugiej strony czasem dochodze do wniosku ze nie mam nic do stracenia ... na koniec olbrzymim problemem jest dla mnie fakt iz jestem osoba wierzaca i praktykujaca. Czasem glupio mysle ze bardziej boje sie palca Bozego niz wizji bycia z kims kogo nie kochałbym. Ide spac... Dobranoc Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Herne 11.12.2006 08:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2006 bur bur, przede wszystkim, nie wiedfziałem , że w Google od razu pojawia się moja relacja - załamałeś mnie troszkę. Skoro uważasz (i ja też), że mamy trochę podobne problemy, to spróbuję Ci poradzić, chociaż wiem, że jej nie posłuchasz. I chyba mimo wszystko jesteśmy bardzood siebie różni pomimo podobnych rozterek. Więc ja stwierdziłem, że wszystko powiem żonie, że po pierwsze do takiego zauroczenia (związku) między mną a koleżanką doszło, bo wiedziałem, że nie jestem wobec żony w porządku. To po pierwsze. Zrobiłem tak, bo po pierwsze, chciałem dać Jej wybór - a byłem gotowy na akceptację każdej Jej decyzji. Po drugie, niepowiedzenie Jej prawdy w moim wewnętrznym odczuciu nie pozwoliłoby na odbudowanie pełnej relacji i mimo wszystko długofalowo zaufania w związku. Po drugie, zerwaliśmy z koleżanką wszelkie kontakty (co nie jest łatwe, bo mamy biura dwa pokoje obok siebie). I co wcale nie było łatwe, bo chodziłem po ścianach, praktycznie cały czas o niej myślałem itp. Totalne wyjałowienie emocjonalne. Obecnie mijamy się bez słowa, mijamy się na stołówce, obce lub nienawistne sobie osoby. Szok, ale tak właśnie obecnie jest. Dodatkowo chodziliśmy z żoną do psychologa rodzinnego (który tak na marginesie uważam nic nie pomógł, przynajmniej mnie). Może oprócz odchudzenia portfela. Początkowo rzeczywiście było ciężko i nie raz, nie dwa myślałem, że najłatwiej byłoby to wszystko rzucić w diabły. A zerwaliśmy z koleżanką 8 m-cy temu. I kiedyś weekend to był najgorszy okres, bo jej nie widziałem, to teraz na nowo cieszę się moją rodziną. I obecnie nawet gdyby koleżanka chciała wskrzesić strarą znajomość, to ja wierzę, że mam już dość siły, żeby jej powiedzieć, żeby dała sobie spokój. Bo ja nie jestem zainteresowany. I coraz bardziej cenię moją żonę, po raz drugi zaczynam odkrywać w niej super kobietę.I niezależnie od tego są nasze dzieci, które są naprawdę cudowne i wbrew wszystkiemu chyba cementują mnasz związek, bo w dwójkę darzymy je baaardzo mocnym uczuciem. Więc moja rada, daj sobie spokój, bo tak naprawdę coraz bardziej się angażujesz i uwierz mi, Twoja żona jeśli jeszcze nie, to szybko wyczuje że coś jest nie tak. A jeśli stwierdzisz, że seks z żoną jest lepszy, czestszy itp, to właśnie jest Jej podświadoma walka o Ciebie. I długofalowo takiego stanu nie utrzymasz, bo się coraz mocniej będziesz zngażował w ten drugi związek. Więc jeszcze raz moja rada, zerwij wszystkie kontakty, zamknij drzwi od biura. Wiem, że jest to bardzo ciężkie, ja sam do dzisiaj mam dni słabości. Ale wiem, że to właśnie jest właściwa droga. Załóż, że wcześniej czy później staniesz przed wyborem lub wybór dokona się bez Ciebie, bo np. żona się z Tobą po prostu rozwiedzie, czy będziesz tego chciał czy też nie. Lub koleżanka da sobie z Tobą spokój. I niezależnie od wszystkiego krzywdzisz żonę. Naprawdę nie jesteś Panem sytuacji i nie ty pociągasz za sznurki. A jeśli jeszcze nie poszedłeś z nią do łóżka, to po tym fakcie na pewno nie będzie tak samo. I to nie jest tak, że tylko raz spróbujecie i na tym koniec. Mam nadzieję, że nie będziesz musiał się o tym sam przekonać. Pozdrawiam i życzę trafnych decyzji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jabko 11.12.2006 09:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2006 bur bur, przede wszystkim, nie wiedfziałem , że w Google od razu pojawia się moja relacja - załamałeś mnie troszkę. Skoro uważasz (i ja też), że mamy trochę podobne problemy, to spróbuję Ci poradzić, chociaż wiem, że jej nie posłuchasz. I chyba mimo wszystko jesteśmy bardzood siebie różni pomimo podobnych rozterek. Więc ja stwierdziłem, że wszystko powiem żonie, że po pierwsze do takiego zauroczenia (związku) między mną a koleżanką doszło, bo wiedziałem, że nie jestem wobec żony w porządku. To po pierwsze. Zrobiłem tak, bo po pierwsze, chciałem dać Jej wybór - a byłem gotowy na akceptację każdej Jej decyzji. Po drugie, niepowiedzenie Jej prawdy w moim wewnętrznym odczuciu nie pozwoliłoby na odbudowanie pełnej relacji i mimo wszystko długofalowo zaufania w związku. Po drugie, zerwaliśmy z koleżanką wszelkie kontakty (co nie jest łatwe, bo mamy biura dwa pokoje obok siebie). I co wcale nie było łatwe, bo chodziłem po ścianach, praktycznie cały czas o niej myślałem itp. Totalne wyjałowienie emocjonalne. Obecnie mijamy się bez słowa, mijamy się na stołówce, obce lub nienawistne sobie osoby. Szok, ale tak właśnie obecnie jest. Dodatkowo chodziliśmy z żoną do psychologa rodzinnego (który tak na marginesie uważam nic nie pomógł, przynajmniej mnie). Może oprócz odchudzenia portfela. Początkowo rzeczywiście było ciężko i nie raz, nie dwa myślałem, że najłatwiej byłoby to wszystko rzucić w diabły. A zerwaliśmy z koleżanką 8 m-cy temu. I kiedyś weekend to był najgorszy okres, bo jej nie widziałem, to teraz na nowo cieszę się moją rodziną. I obecnie nawet gdyby koleżanka chciała wskrzesić strarą znajomość, to ja wierzę, że mam już dość siły, żeby jej powiedzieć, żeby dała sobie spokój. Bo ja nie jestem zainteresowany. I coraz bardziej cenię moją żonę, po raz drugi zaczynam odkrywać w niej super kobietę. I niezależnie od tego są nasze dzieci, które są naprawdę cudowne i wbrew wszystkiemu chyba cementują mnasz związek, bo w dwójkę darzymy je baaardzo mocnym uczuciem. Więc moja rada, daj sobie spokój, bo tak naprawdę coraz bardziej się angażujesz i uwierz mi, Twoja żona jeśli jeszcze nie, to szybko wyczuje że coś jest nie tak. A jeśli stwierdzisz, że seks z żoną jest lepszy, czestszy itp, to właśnie jest Jej podświadoma walka o Ciebie. I długofalowo takiego stanu nie utrzymasz, bo się coraz mocniej będziesz zngażował w ten drugi związek. Więc jeszcze raz moja rada, zerwij wszystkie kontakty, zamknij drzwi od biura. Wiem, że jest to bardzo ciężkie, ja sam do dzisiaj mam dni słabości. Ale wiem, że to właśnie jest właściwa droga. Załóż, że wcześniej czy później staniesz przed wyborem lub wybór dokona się bez Ciebie, bo np. żona się z Tobą po prostu rozwiedzie, czy będziesz tego chciał czy też nie. Lub koleżanka da sobie z Tobą spokój. I niezależnie od wszystkiego krzywdzisz żonę. Naprawdę nie jesteś Panem sytuacji i nie ty pociągasz za sznurki. A jeśli jeszcze nie poszedłeś z nią do łóżka, to po tym fakcie na pewno nie będzie tak samo. I to nie jest tak, że tylko raz spróbujecie i na tym koniec. Mam nadzieję, że nie będziesz musiał się o tym sam przekonać. Pozdrawiam i życzę trafnych decyzji. Tak czy naczej cały wywód Herne sprowadza się do takiego podsumowania: BUR BUR BUR ZOSTAW JĄ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 11.12.2006 13:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2006 Nie no, jak czytam takie historie czy to faceta czy kobitki to mi się ...... scyzoryk otwiera. Każdy człowiek ma jakieś priorytety....a jakie Ty masz priorytety "bur bur bur" ? Co dla Ciebie jest w życiu najważniejsze? -stabilność -żona -wzajemny szacunek i zaufanie -poukładane życie -ciepły dom i stała praca zabezpieczająca byt Twojej rodziny -dzieciaczki z kobietą której przysięgałeś czy -ty sam i odrobina adrenalinki? -kobieta która byc może wydaje Ci sie na tą chwile interesująca, ale a kilka miesięcy kiedy spadna już różowe okulary okaże sie że tak naprawdę to ona jest przecież cholernie podobna do każdej innej kobiety..... A wtedy będzie juz za późno...... często nie daje się wrócić do żony...... a nawet jesli to nigdy nie jest już to samo co było przed nadszarpnięciem zaufania..... NIE WARTO I jeszcze jeden aspekt....odwróć sytuację.... usiądź wygodnie , zamknij oczy, rozluźnij się i wyobraź sobie swoją żonę jak siedzi w parku na ławce z jakiś mężczyzną....obejmują się, całują, rozmawiaja czule..... co czujesz? Przyjemne to dla Ciebie? A nie pomyślałeś co ona będzie czuła kiedy się dowie? I Ty twierdzisz że ja kochasz? Człowiekowi którego się kocha nie zadaje się takiego bólu. Jesli zdradzisz ją, to życzę Ci żeby ona Tobie zrobiła to samo....i jeszcze opowiedziała ze szczegółami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ESKIMOS 11.12.2006 14:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2006 Czy moglbys rozwinac inna bajka ... co moze poradzic w tej sytuacji mezczyzna. Czy jest tu ktos, kto przechodzil podobne rozsterki zyciowe i podjal decyzje ... Bardzo prosze o pomoc. Pozdrawiam tb80 tb80 - swoje przemyślenia o Tobie, wysłałem Ci na priv. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mdzalewscy 12.12.2006 21:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Grudnia 2006 co do przespania się z koleżanką,to tak na marginesie powiem,że wogóle mi na tym niezależy zdecyduj się w końcu.. na dzisiaj propopnuję puknij ją , potem zobaczymy co i jak i jak będziesz się czuł. Może się wyszumisz, potraktuj to jak sport, spróbujesz nowych żeczy.... Żona się nie dowie, wcześniej czy później z koleżanką się rostaniesz, zostaną miłe wspomnienia........ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 13.12.2006 09:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2006 Nie no....."żona sie nie dowie".... po prostu wybitne założenie . Ciekawe że mężczyźni mają na ten temat zgoła inne zdanie niż kobiety. Ja bym w tej sytuacji poleciła waszym żonom puknij go, mąż sie nie dowie, spróbujesz nowych rzeczy....pozostaną miłe wspomnienia . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wartownik 13.12.2006 09:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2006 puknij go, mąż sie nie dowie, spróbujesz nowych rzeczy.... samo zycie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Asiula7771 13.12.2006 09:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2006 Prosta sprawa - mkiłośc to miłość a fascynacja to fascynacja. Po przespaniu się z koleżanką czar pryśnie ale kac moralny zostanie. Można tylko trochę zyskać a wszystko stracić. Życie zmusza nas do wyborów. Moja rada - spraw by koleżanka zniknęła z twego życia - po jakimś miesiącu zapomnisz o niej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cisza1 13.12.2006 22:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2006 wymazywac calkiem kogos z zycia w sytuacji gdy ewidentne pozytywy przewazaja we wzajemnych relacjach... co za marnotrastwo!.... i niby czego to ma uczyc? ilez potencjalu tam dzemie... przeciez to wszystko przy odrobinie wspolpracy moze sie przeobrazic w cos bardzo fajnego, pozytywnego... i wcale nie musi prowadzic do niszczenia czegokolwiek. najwazniejsze to byc zdecydowanym czego sie chce... dogadac sie... i byc konsekwetnym... to ostatnie bywa trudne... ale pocieszajace jest jedno... to my decydujemy i to od nas zalezy jak ten problem rozwiazemy... nikt ani bur bur'owi ani innym nie powie co jest najlepsze dla nich samych... tylko oni to wiedza... i to tylko oni sami musza podjac decyzje... tylko oni stwierdza czy byla ona trafna czy nie. szkoda tylko zeby podjeta decyzja psula cokolwiek co jest pozytywne... w wielu przypadkach mozna tego uniknac. trafnych wyborow zycze. PSCzy przez cale zycie bedziecie sie pytali kogos co macie robic?Hm... czas sie obudzic Panowie!!!Co bedzie jak forum muratora zniknie, hm..? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
długi 14.12.2006 08:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2006 ,wiem że krzywdzę żonę,ale ona o niczym nie wie, Nawet jak nie wie to na pweno się domyśla baby mają taki radar niestety Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
długi 14.12.2006 08:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2006 Prosta sprawa - mkiłośc to miłość a fascynacja to fascynacja. Po przespaniu się z koleżanką czar pryśnie ale kac moralny zostanie. Można tylko trochę zyskać a wszystko stracić. Życie zmusza nas do wyborów. Moja rada - spraw by koleżanka zniknęła z twego życia - po jakimś miesiącu zapomnisz o niej. A niby dlaczego ...kac?????????? przecież jeżeli się zakochał to znaczy ,że system alarmowy ma do dupy i przestała mu się zapalać czerwona lampka ostrzegawcza, a przecież ...pomyśl...lepsze jest superfajne ekscytujące koleżeńskie megabzykanko niż płomienny nieskonsumowany romans Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Asiula7771 14.12.2006 09:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2006 Ludzie - co się z wami dzieje!!!?Pewnie że superfajne bzykanko jest fajne ale gros kobiet angażuje uczucia nawet w bzykanie a z tego mogą być tylko problemy. Oczywiście gość będzie robił co chce ale znam mnóstwo facetów, których zostawiła żona (i dzieci!) bo zachciało im się superfajnego bzykanka i co dalej - puste ściany i okazyjne bzykanka z byle kim. Uwierzcie - pokusa jest silna ale bilans zysków i strat wychodzi na minus. Wiem, dużo przeżyłam i zawsze kończy się tak samo - chwila czadu i przyjemności a w konsekwencji samotnośc i pustka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
długi 14.12.2006 09:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2006 Ludzie - co się z wami dzieje!!!? Pewnie że superfajne bzykanko jest fajne ale gros kobiet angażuje uczucia nawet w bzykanie a z tego mogą być tylko problemy. Oczywiście gość będzie robił co chce ale znam mnóstwo facetów, których zostawiła żona (i dzieci!) bo zachciało im się superfajnego bzykanka i co dalej - puste ściany i okazyjne bzykanka z byle kim. Uwierzcie - pokusa jest silna ale bilans zysków i strat wychodzi na minus. Wiem, dużo przeżyłam i zawsze kończy się tak samo - chwila czadu i przyjemności a w konsekwencji samotnośc i pustka. asiulla widzę ,że mnie nie zrozumiałaś 1. Panienka ma chłopaka więc zakładam ,że chłopak ją bzyka 2.bur bur się zakochał platonicznie więc nie bzyka tylko "przeżywa romans" 3.Faceci których znasz i których zostawiły żony byli na tyle głupi ,że dali się przyłapać więc czym prędzej zerwij te znajomości bur bur - laska ma faceta i dobrze - facet nie daje jej tej całej romantycznej otoczki której potrzebuje więc znalazła sobie ciebie i ma komplet z ty jesteś po prostu wykorzystywany więc powtórzę za mdzalewscy póknij ja i zobaczysz jak będziesz się czuł - jeśli to koleżanka z pracy to raz -jeśli koleżanka to możesz powtórzyć - jeśli zauważysz objawy choroby zwanej przezemnie bluszczowatością (zacznie być zbyt natrętna ,zacznie żądać deklaracji ,itp.) to wyjedź na dłuższy urlop i wyłącz telefon jak będziesz na prawdę potrzebował rady to wal na priv bu tutaj zaraz mnie zeżrą Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bur bur bur 14.12.2006 15:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2006 hehe dzięki długi,myslę że twoje spostrzeżenia na tą sprawę są celne w 100%,właśnie jest tak jak napisałeś,dokładnie tak jest,ale co do przespania się z koleżanką to sam nie wiem,czy to oby ja się jeszcze bardziej nie zaangażuję,ale co tam jak nie spróbuję to się nie dowiem,więc...do dzieła :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jabko 14.12.2006 20:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2006 .... póknij ja i zobaczysz jak będziesz się czuł - jeśli to koleżanka z pracy to raz -jeśli koleżanka to możesz powtórzyć - jeśli zauważysz objawy choroby zwanej przezemnie bluszczowatością (zacznie być zbyt natrętna ,zacznie żądać deklaracji ,itp.) to wyjedź na dłuższy urlop i wyłącz telefon... puk puk dziwne te zasady Może lepiej takie: - jeśli kolezanka z pracy to nie ruszaj (uwodź ale nie ruszaj) - jeśli kolezanka naptkana gdzieś daleko - to raz - objawów bluszczowatosci nie zauważysz bo koleżanka wie to co ma wiedzieć (nie szukasz zony, żonę już masz). Nie można zmieniać zasad gry gdy gra już się toczy. To nieuczciwe i niebezpieczne. Wariatek nie brakuje a bur bur powinien zadawać się tylko z kumatymi koleżankami. Tak czy inaczej nie podoba mi się to i wydaje mi sie że źle to się skończy. Zresztą sławny "Długi" uwodzony przez Sellima w Twoim przypadku też Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.