Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

czy to ciąża...?


Tulla

Recommended Posts

Nie czytaj i się nie "staraj"

Nie stresuj się i nie myśl o dzidzi za dużo.

"Przyjdzie" sama w nieoczekiwanym momencie - mój juzek tak właśnie przyszedł i zamieszkał u mnie pod sercem

 

takie do tej pory miałam podejście - myślałam, że jak przyjdzie czas, to fasolka się zadomowi bez żadnych kalkulacji... ale to nie wyszło, więc przeszliśmy teraz na opcję wyliczania owu i brania różnego rodzaju witaminek oraz olejków z wiesiołka... :) boję się, że jak się wyleczę z takiej determinacji, to w najbliższym czasie nic nie zmajstrujemy, a tu trzydziecha szybkimi krokami nadciąga :-? :(

 

[:)

Pierwsza i trzecia ciąża "przyszły" bezproblemowo. Pierwsza szansa i strzał w dziesiatkę. Na drugą czekaliśmy ponad rok. I nie był to miły czas. Wtedy pierwszy raz w życiu miałam "znp". Huśtawka nastrojów: nadzieja - rozpacz. Metoda objawowo - termiczna, wizyty u lekarzy, którzy zgodnie olewali problem. czarna rozpacz. Aż wreszcie lekarz (oczywiście przywatnie), który zbadał, wypytał, i powiedział, że można spróbować coś zrobić. Umówiliśmy się na po wakacjach, bo leczenie wymagało kontroli usg w dokładnie określonym dniu, a my wybieraliśmy się w Polskę. Wyluzowaliśmy, termometr poszedł w odstawkę. Tyle tylko, że kwas foliowy zażywałam. Byliśmy między innymi parę dni w Lądku i zażywaliśmy kąpieli radonowych, które, o czym dowiedzieliśmy się po fakcie, podobno i na to pomagają. Po wakacjach zaczęłam planować wyjazd do tego lekarza, żeby realizować jego plan. Tylko, że jakoś @ nie miałam, nie miałam i nie miałam. I juz do niego nie pojechałam!

Znajdź mądrego lekarza. Wyluzuj. Jeżeli w to wierzysz, pojedź do Lądka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 103
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

A ja przez przypadek trafiłam do ginekologa specjalizującego się w leczeniu niepłodności. W trakcie wizyty kapnęłam się, że on tak dziwnie ze mną rozmawia, jakbym przyszła sobie zplanować dzidziusia. No i pomyślałam sobie: a co mi tam, i tak mieliśmy się właśnie za to zabrać. :lol: Dostałam jakieś globulki na oczyszczenie wiadomych dróg i po miesiącu miałam przyjść w 13. dniu cyklu, żeby zobaczyć na USG, czy jest okrąglutki pęcherzyk. Był, podręcznikowy. Pan doktor powiedział: dzisiaj! No to ściągnęłam męża, który był 150 km od domu. Na drugi dzień miał przyjechać na powtórkę z rozrywki, ale zapomniałam mu o tym powiedzieć. Dzięki temu wiem dokładnie, kiedy zapłonęła iskierka.

A jeśli chodzi o objawy... Czułam się bardzo dobrze, jak nigdy przed @, żadnych bółow głowy, pleców, żadnych wahań nastroju. Tknęło mnie coś w markecie na trzy dni przez spodziewaną jw., bo wyszłam z kolejki i wróciłam z wózkiem pod półkę z colą, której z zasady nie pijałam, i otworzyłam butelkę jeszcze przed kasą.

Te objawy ze śmierdzącymi lodówkami przyszły trochę później. :D

 

A temperatura może być jak najbardziej w ok. 37 w drugiej połowie cyklu, włącza się potencjalna "kwoka", dlatego jest nam wtedy trochę zimniej. Dopiero gdy utrzymuje się 16 dni od jajeczkowania, można się spodziewać, że inkubator się nie wyłączył z jakiegoś ważnego powodu. 8)

Pewna pani doktor biologii, która robi m.in. badania zw. z płodnością, mówiła mi, że na zajście to najlepsza jest lampka wina i dobry nastrój... a potem można jeszcze zrobić świecę... dla pewności (to zamiast tego łapania za nogi i otrząchiwania nad podłogą :lol: ).

 

No to

Alleluja! I do przodu!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że klimat świąteczny będzie sprzyjał...robieniom świec 8) :oops: bo akurat tak by wychodziło. I nareszcie zmobilizowałam się, zeby pójśc do dentysty-podobno w czasie ciąży zęby szybko się psują, więc miałam dodatkowego kopa, żeby o nie zadbac (a gabinet stomatologiczny szerokim łukiem skutecznie omijałam od 2 lat)

 

A ja przez przypadek trafiłam do ginekologa specjalizującego się w leczeniu niepłodności. W trakcie wizyty kapnęłam się, że on tak dziwnie ze mną rozmawia, jakbym przyszła sobie zplanować dzidziusia. No i pomyślałam sobie: a co mi tam, i tak mieliśmy się właśnie za to zabrać. Dostałam jakieś globulki na oczyszczenie wiadomych dróg i po miesiącu miałam przyjść w 13. dniu cyklu, żeby zobaczyć na USG, czy jest okrąglutki pęcherzyk.

a robiłaś jakieś dodatkowe badania,np. testy na toxoplazmozę, różyczkę? Zastanawiam się nad zrobieniem szczepień przeciwko żółtaczce...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że klimat świąteczny będzie sprzyjał...robieniom świec 8) :oops: bo akurat tak by wychodziło. I nareszcie zmobilizowałam się, zeby pójśc do dentysty-podobno w czasie ciąży zęby szybko się psują, więc miałam dodatkowego kopa, żeby o nie zadbac (a gabinet stomatologiczny szerokim łukiem skutecznie omijałam od 2 lat)

 

A ja przez przypadek trafiłam do ginekologa specjalizującego się w leczeniu niepłodności. W trakcie wizyty kapnęłam się, że on tak dziwnie ze mną rozmawia, jakbym przyszła sobie zplanować dzidziusia. No i pomyślałam sobie: a co mi tam, i tak mieliśmy się właśnie za to zabrać. Dostałam jakieś globulki na oczyszczenie wiadomych dróg i po miesiącu miałam przyjść w 13. dniu cyklu, żeby zobaczyć na USG, czy jest okrąglutki pęcherzyk.

a robiłaś jakieś dodatkowe badania,np. testy na toxoplazmozę, różyczkę? Zastanawiam się nad zrobieniem szczepień przeciwko żółtaczce...

 

Jeśli chodzi o mnie - przeciw żółtaczce szczepię się juz od kilku lat. Żadnych testów nie robiłam - juzek tak niespodziewanie przyszedł :)

Czasem jednym z objawów niemożności zajscia w ciążę, a takze poronień, jest właśnie obecność wirusa toxoplazmozy w organizmie matki.

Zęby mam zdrowe (odpukać ;) ), byłam juz na kontroli miesiąc temu (ale dzidziuś domaga się mleka - więc pół litra dziennie minimum :oops: , wtedy juzek mi nie wyssie wapnia z zębów ;) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zęby mam zdrowe (odpukać ;) ), byłam juz na kontroli miesiąc temu (ale dzidziuś domaga się mleka - więc pół litra dziennie minimum :oops: , wtedy juzek mi nie wyssie wapnia z zębów ;) ).

Nie żebym szalała na punkcie alergii (wręcz przeciwnie - wkurzają mnie lekarze, którzy zamiast leczyć i zastanawiać się, o co naprawdę chodzi, od razu mówią "alergia na mleko"), ale z tym mlekiem to może ciut przyhamuj. Moja koleżanka tak dużo mleka piła, a potem jej córcia rzeczywiście się na nie uczuliła i kumpela miała szlaban na wszystko, co z mlekiem :o . Horror! Przez to wcześniej skończyła karmienie, bo już nie wyrabiała. Dziecię z alergii wyrosło.

Ja byłam ostrożniejsza - piłam mleko w ilościch umiarkowanych, raczej jogurty, kefiry, serki. Mleko przetworzone już tak nie uczula. A i tak dwa razy miałam zalecenia od pediatry, żeby odstawić mleko i obserwować. Na szczęście nic nie wyszło i nadal raczyłam się jogurtami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a robiłaś jakieś dodatkowe badania,np. testy na toxoplazmozę, różyczkę? Zastanawiam się nad zrobieniem szczepień przeciwko żółtaczce...

 

Nie robiłam. Nie zdążyłam. W ciążę zaszłam "z marszu". Wychowywałam się z psami i kotami, więc liczyłam na to, że już toksoplazmozę przeszłam. Tylko zakażenie w czasie ciąży jest groźne. W ciąży unikałam obcych zwierząt, swojego psa oczywiście nie. Różyczkę miałam w dzieciństwie.

Jeśli chcesz robić te wszystkie testy i szczepienia, to chyba na razie wiadome próby trzeba odsunąć w czasie... Chyba nie byłoby wskazane, żeby zajście w ciążę zbiegło się z okresem poszczepiennym? Zapytałabym lekarza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zęby mam zdrowe (odpukać ;) ), byłam juz na kontroli miesiąc temu (ale dzidziuś domaga się mleka - więc pół litra dziennie minimum :oops: , wtedy juzek mi nie wyssie wapnia z zębów ;) ).

Nie żebym szalała na punkcie alergii (wręcz przeciwnie - wkurzają mnie lekarze, którzy zamiast leczyć i zastanawiać się, o co naprawdę chodzi, od razu mówią "alergia na mleko"), ale z tym mlekiem to może ciut przyhamuj. Moja koleżanka tak dużo mleka piła, a potem jej córcia rzeczywiście się na nie uczuliła i kumpela miała szlaban na wszystko, co z mlekiem :o . Horror! Przez to wcześniej skończyła karmienie, bo już nie wyrabiała. Dziecię z alergii wyrosło.

Ja byłam ostrożniejsza - piłam mleko w ilościch umiarkowanych, raczej jogurty, kefiry, serki. Mleko przetworzone już tak nie uczula. A i tak dwa razy miałam zalecenia od pediatry, żeby odstawić mleko i obserwować. Na szczęście nic nie wyszło i nadal raczyłam się jogurtami.

 

 

Z tym mlekiem to racja. Moja bratowa piła litrami, na dodatek ktoś jej przywoził takie prosto od krowy. Dzieciak był wściekle uczulony na wszystko, co obok mleka stało. Trochę mu przechodzi, ale to jest koszmar nie móc dziecku niczego dac do jedzenia bez sprawdzenia, czy nie ma w tym śladowych ilości masła, mleka w proszku itp.

 

Mnie mleko nie służy, nie katowałam się więc w ciąży i piłam jak zwykle jogurty, może tylko w większej ilości. Synek w pierwszym trymestrze wyciągnął ze mnie wszystkie soki, hemoglobina spadła mi do granic anemii. Musiałam jeść mięso (kaczka najlepsza), chociaż rosło mi w ustach. Najlepiej chyba dość wcześnie zacząć brać żelazo - oczywiście preparat zapisany przez lekarza, nie jakieś multi.

Zęby zawsze miałam słabe, ale ciąża w ogóle im nie zaszkodziła. Widocznie dobrze się odżywiałam (do czego, nie ukrywam, niejednokrotnie się zmuszałam), na słodycze nie patrzyłam, wmawiałam sobie, że chce mi się tego, co akurat przy okazji jest wartościowe. :D Zamiast ogórków, w nocy otwierałam sobie fasolkę szparagową z puszki, w przypływie szaleństwa odgrzewałam pyzy.

 

O przepraszam, na wspominki mi się zebrało... Ale to był taki miły, spokojny czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się przed drugą ciążą zbadałam na toksoplazmozę i różycczkę, żeby mieć spokój i miałam, bo okazało się że obie przechodziłam.

A co do jedzenia - to ja nie jem mięsa, trochę się obawiałam, ale wyniki miałam i mam bardzo dobre. Maluch też. :)

Tulla życzę powodzenia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zęby mam zdrowe (odpukać ;) ), byłam juz na kontroli miesiąc temu (ale dzidziuś domaga się mleka - więc pół litra dziennie minimum :oops: , wtedy juzek mi nie wyssie wapnia z zębów ;) ).

Nie żebym szalała na punkcie alergii (wręcz przeciwnie - wkurzają mnie lekarze, którzy zamiast leczyć i zastanawiać się, o co naprawdę chodzi, od razu mówią "alergia na mleko"), ale z tym mlekiem to może ciut przyhamuj. Moja koleżanka tak dużo mleka piła, a potem jej córcia rzeczywiście się na nie uczuliła i kumpela miała szlaban na wszystko, co z mlekiem :o . Horror! Przez to wcześniej skończyła karmienie, bo już nie wyrabiała. Dziecię z alergii wyrosło.

Ja byłam ostrożniejsza - piłam mleko w ilościch umiarkowanych, raczej jogurty, kefiry, serki. Mleko przetworzone już tak nie uczula. A i tak dwa razy miałam zalecenia od pediatry, żeby odstawić mleko i obserwować. Na szczęście nic nie wyszło i nadal raczyłam się jogurtami.

 

 

Z tym mlekiem to racja. Moja bratowa piła litrami, na dodatek ktoś jej przywoził takie prosto od krowy. Dzieciak był wściekle uczulony na wszystko, co obok mleka stało. Trochę mu przechodzi, ale to jest koszmar nie móc dziecku niczego dac do jedzenia bez sprawdzenia, czy nie ma w tym śladowych ilości masła, mleka w proszku itp.

 

Mnie mleko nie służy, nie katowałam się więc w ciąży i piłam jak zwykle jogurty, może tylko w większej ilości. Synek w pierwszym trymestrze wyciągnął ze mnie wszystkie soki, hemoglobina spadła mi do granic anemii. Musiałam jeść mięso (kaczka najlepsza), chociaż rosło mi w ustach. Najlepiej chyba dość wcześnie zacząć brać żelazo - oczywiście preparat zapisany przez lekarza, nie jakieś multi.

Zęby zawsze miałam słabe, ale ciąża w ogóle im nie zaszkodziła. Widocznie dobrze się odżywiałam (do czego, nie ukrywam, niejednokrotnie się zmuszałam), na słodycze nie patrzyłam, wmawiałam sobie, że chce mi się tego, co akurat przy okazji jest wartościowe. :D Zamiast ogórków, w nocy otwierałam sobie fasolkę szparagową z puszki, w przypływie szaleństwa odgrzewałam pyzy.

 

O przepraszam, na wspominki mi się zebrało... Ale to był taki miły, spokojny czas.

 

Ale ja "muszę" trochę mleka dziennie wypić :)

To jest silniejsze ode mnie ;)

Moja mama w drugim trymestrze po litrze mleka dzień w dzień przyswajała i jej wyrosły wieeelkie dzieci (ja 182cm, młodszy brat - 198cm :) ).

A tak na serio, to nie przepijam mlekiem wszystkiego. I w sumie dobrze, bo widzę po waszych wypowiedziach, ze mozna się nabawić nieprzyjemnych konsekwencji. Ale nie tknę teraz mięsa, wędlin itp. Mam "rzut" na owoce i warzywa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja "muszę" trochę mleka dziennie wypić :)

To jest silniejsze ode mnie ;)

Moja mama w drugim trymestrze po litrze mleka dzień w dzień przyswajała i jej wyrosły wieeelkie dzieci (ja 182cm, młodszy brat - 198cm :) ).

A tak na serio, to nie przepijam mlekiem wszystkiego. I w sumie dobrze, bo widzę po waszych wypowiedziach, ze mozna się nabawić nieprzyjemnych konsekwencji. Ale nie tknę teraz mięsa, wędlin itp. Mam "rzut" na owoce i warzywa :)

W ciąży można pić mleko do upojenia - dziecku nie szkodzi. Gorzej, kiedy się karmi. Ja nie mówię, żeby nie pić wcale, zwłaszcza, gdy dziecku nic nie jest, ale lepiej nie przesadzać. Pediatra polecał mi raczej jogurty, kefir, sery itp.

Mięsem się nie przejmuj - mam trzy dorodne córki, a mięsa nie jem. Tylko na wegetarianizm lepiej nie przechodzić nagle w takich momentach jak ciąża czy karmienie. A tak w ogóle to organizm sam najlepiej podpowie, czego mu trzeba (no chyba, ze woła wyłącznie o czekoladę :wink: ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny...błagam, pomocy! Jakie są najwcześniejsze objawy ciąży? Takie, które mogą się pojawic już ok. tygodnia po zapłodnieniu. Mój organizm zachowuje się nienaturalnie, a ja nie chcę się nakręcac, bo mogłabym się później rozczarowac...

Może powiem dokładnie o co chodzi:

1. ból piersi (a dokładniej sutków)

2. po dwóch dniach doszło uciskanie w podbrzuszu i podwyższona temperatura (ok. 37,3)

3. płaczliwośc i rozdrażnienie można zrzucic na stres (albo po prostu za bardzo się wczułam :-? )

Aha, co najwazniejsze - udało nam się przez przypadek wstrzelic w dzień owulacji (kiedyś w kwestii dzidziusia uznaliśmy, że będzie to "wpadka kontrolowana" - bez obliczania i planowania, co ma byc, to będzie)

Niestety, robienie testu będzie miało sens dopiero za jakis tydzień, a ja już nie wiem, co ze sobą zrobic. Z nikim nie chcę rozmawiac, bo primo: nie chcę zapeszyc, secundo: zaraz będzie jakis przeciek i w razie pomyłki będę musiała się tłumaczyc nie jednej, ale kilku osobom. A do lekarza przecież teraz nie pójdę!!!

Mamusie - obecne i spodziewające się!!! Pomocy! Jak można przetrzymac ten czas oczekiwania? :cry: :cry: :cry:

 

:o :o :o

ani mnie nie strasz, :roll: :roll: :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1950, czyżbyś miał podobne objawy :D :wink: ? To faceci też tak mają? :o

Tulla, dzięki :D . Porody przeżyłam już dwa, więc jeśli tylko nie będzie gorzej, będzie OK. A jak Wasze starania?

Premiumpremium, czuję się całkiem, całkiem. Kilogramy jeszcze nie doskwierają.

To Twój pierwszy dzidziuś? Znasz już płeć? Ja dowiem się, mam nadzieję, co urodzę w następnym tygodniu. W domu mam już dwóch synków, w sumie jest mi zupełnie wszystko jedno, choć przydałaby się mała odmiana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Premiumpremium, czuję się całkiem, całkiem. Kilogramy jeszcze nie doskwierają.

To Twój pierwszy dzidziuś? Znasz już płeć? Ja dowiem się, mam nadzieję, co urodzę w następnym tygodniu. W domu mam już dwóch synków, w sumie jest mi zupełnie wszystko jedno, choć przydałaby się mała odmiana.

 

Mój pierwszy :)

Mam usg 22 stycznia i mam nadzieję, ze zobaczę siusiaka :oops: :p

 

Mi kilogramy też nie doskwierają, jedynie ból w krzyżu się pojawia od czasu do czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie chyba nic z tego i tym razem :( Wczoraj jedna I jak wół :( , jutro potwórzę test, ale czuję, że kolejny miesiąc świecowania czeka :oops: :wink: (nie mówię, że to jest nieprzyjemne, tylko jakiegoś innego wymiaru nabrało. Świecowanie to świecowanie, a przytulanie to przytulanie :wink: )

premiumpremium

siusiak powiadasz :) a jak się malutkie pupiną wypnie i gucio zobaczysz? :wink: Fajnie by było miec najpierw chłopca :) , chociaż w pierwszym momencie człowiek myśli o tym, żeby przede wszystkim zdrowe było...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...