Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

czy to będzie równouprawnienie?


mozelka

Recommended Posts

w styczniu, po 15 latach zajmowania się domem i dzieckiem, wracam do pracy. Czy mogę wymagać od mojego męża, jak wrócę wieczorem i rozwalę się przed telewizorem, aby podał mi gorący i smaczny obiad? I kto wtedy będzie prał i sprzątał? Do tej pory było to moje zadanie, ale teraz ja będę pracować i to dłużej i ciężej od niego. Acha, rozmowa nic nie dała /chciałam podzielić obowiązki/. I tak pomyślałam o "terapii szokowej" - przyjdę, rozwalę się, zażądam obiadku i spytam czy ładnie wszystko poprał /łącznie z moimi majteczkami/ i co jutro smacznego nam ugotuje... Myślicie, że to zadziała?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 15 latach? Jak to wytrzymałaś?? Ja po 1,5 roku siedzenia w domu powiedziałam mężowi albo idę do pracy, albo się rozwodzimy :wink: podziwiam Cię za wytrwałość. Czy to podziała?? Raczej nie. Nie wierzę, żeby ktoś kto przez 15 lat miał podawany obiadek i poprane ubrania nagle zaczął to robić dla drugiej strony. Ale cuda się zdarzają. Może kup mężowi na święta fartuszek i komplet miotełek? :wink: :wink: :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

też sądze ,że to nie zadziała-zreszta sama napewno znasz juz odpowiedz-bo najlepiej wiesz czy pomaga ci na co dzień,ile pracuje-czy 8 godz i reszta w domciu.Ja ,,siedzę,,już w domu 12 lat i cię rozumiem .Ja na pomoc mojego lubego mogę liczyc sporadycznie-pracuje po 10-14 godzin i tylko ma niedziele wolna wiec wybaczam choc to drazni-ale cos za coś,Wczoraj po 2 miesiacach naprawił kontakt,antene-ja wcześniej kupiłam zasilacz i podłaczyłam, :lol: i wymienił żarówki u dzieciaków-ja na takie duperele przestałam reagować .życzę powodzenia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pomoc męża nie mogłam nigdy liczyć-tak jak napisałam, przychodził po 8 godz. i na kanapę. Nawet te typowo męskie czynności załatwiam sama, np. malowanie, tapetowanie, wiercenie dziur itp. No ale myślę tak: on 8 godzin i potem nic, a ja 10-12 i znowu do garów i prania? Zaryzykuję i nie będę nic robić jak przyjdę z pracy, bo przecież on będzie wcześniej w domu, to chyba coś ugotuje?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najlepiej... pokaz mu ze sobie radzisz sama swietnie... zarob wiecej... badz niezalezna...

 

moze bedzie sie probowal 'zrealizowac' inaczej... no i tu twoja szansa... :D... musisz go tylko delikatnie podsterowac... ty wiesz jak :D

 

negocjacje w stylu 'teraz ty BO JA...' hm... no nie wiem...

ja jestem jakos odporny na zbyt sugestywne formy persfazji.

 

hehe... napisz jak poszlo....... hm... interesujace :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

warto spróbować.

Zasada nic nie mówić, tylko sie uprzejmie dziwić. Jak wrócisz do domu rzeknij

" ale jestem zmęczona, miałam cięzki dzień, położę sie kochanie, dziekuję nie bede nic jeść"

na drugi dzień to samo, ewentualnie dodaj " może przynieś mi coś lekkiego do zjedzenia i połóż się kolo mnie"

trzeci dzień j.w dodaj "kochanie, zepsuła się zmywarka? tyle rzeczy widzę nie umytych"

itd.

 

Albo padnie z glodu i brudu, albo na kolana :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pomoc męża nie mogłam nigdy liczyć-tak jak napisałam, przychodził po 8 godz. i na kanapę. Nawet te typowo męskie czynności załatwiam sama, np. malowanie, tapetowanie, wiercenie dziur itp.

 

Sorki dziewczyny za takie pytanie, ale gdzie Wy znajdujecie takich facetów? I po co komu taki facet? :o

 

Normalnie jak słysze/czytam coś takiego to czasem się wstydze, że jestem facetem.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

warto spróbować.

Zasada nic nie mówić, tylko sie uprzejmie dziwić. Jak wrócisz do domu rzeknij

" ale jestem zmęczona, miałam cięzki dzień, położę sie kochanie, dziekuję nie bede nic jeść"

na drugi dzień to samo, ewentualnie dodaj " może przynieś mi coś lekkiego do zjedzenia i połóż się kolo mnie"

trzeci dzień j.w dodaj "kochanie, zepsuła się zmywarka? tyle rzeczy widzę nie umytych"

itd.

 

Albo padnie z glodu i brudu, albo na kolana :lol:

 

oh... to jest poezja dla moich uszu... :)

przyznam sie szczerze ze na mnie by to podzialalo :D

uwielbiam slodkie negocjacje :D... bo przeciez to nawet moze byc zabawne... a wiadomo ze jak wesolo to wszystko ladwiej przepchnac ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się nie dziwię, że 15 lat w domu wytrzymałaś. Ja się dziwię, że z takim facetem :o !

W okresach, gdy "siedziałam" w domu (właśnie taki okres trwa) zajmując się dziecięciem, podział pracy był prosty: małż w pracy, ja w pracy domowej (dziecko, spacerki, zabawy, sprzątanie, gotowanie, pranie itp.) Kiedy wrócił z pracy, zjadł, odpoczął, to, co zostało robiliśmy razem. Zajmowaliśmy się dziećmi, praniem, wieszaniem, prasowaniem i czym tam jeszcze trzeba było. Dzięki temu mieliśmy czas na inne rzeczy niż prace domowe i tego czasu mieliśmy po równo. Ja często wolałam coś robić, niż bawić się z dziećmi, bo po całym prawie dniu, byłam już tym zmęczona. Wtedy dziećmi zajmował się tatuś, dla którego stanowiło to odmianę po pracy zawodowej, a ja robiłam coś innego, często były to moje rozrywki. Dzięki temu dzieci często mówią "rodzice", zwracając się do nas, a nie "mamo". Kiedy ktoś pyta córcię "mama kupiła ci takie ładne butki", mała odpowiada ze zdziwieniem: "nie, rodzice mi kupili".

Kiedy pracowałam, wracałam do domu wcześniej, więc logiczne było to, że to ja gotowałam obiad (w weekendy często gotuje małż). Za to inne prace dzieliliśmy po równo, żeby jednocześnie je skończyć i jednocześnie mieć "wolne".

Co ciekawe, nigdy nie musieliśmy dyskutować, kto robi więcej, kto ma co robić i jak często. Po prostu w danym momencie patrzyliśmy, co trzeba zrobić i szybko dzieliliśmy się tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie na razie po staremu ,ale czuć i to bardzo, że coś wisi w powietrzu.

Jest niby normalnie, ale wiem, że wkrótce nastąpi "wybuch" - tylko w jakiej postaci? I trochę się boję :( :roll:

 

Dodam swoje 5gr. ponieważ miałem cos podobnego w domciu.Po 15 latach nie da sie szybko zmienić przyzwyczajeń rodzinnych.Jeżeli w tym okresie obowiązki domowe były podzielone i nic sie nie działo to podpisaliście nieformalną umowe w pamieci,że się na to godzicie.Nie bronie tu nikogo ale weż pod uwage fakt ,że Twoja druga połowa po takim okresie wiele rzeczy robi mechanicznie.Dużo podpowiedzi masz już podanych na tacy,wybierz te ,które wkleisz w swoje życie i po kłopocie.Ja wygrałem i wszystkim jest z tym ok.

 

22 lata przyzwyczajałem rodzine do tego ,że robie zakupy ,gotuje,płace rachunki,itp.Kiedyś(2lata temu) jak powiedziałem ,że zmieniamy troszku nasze zycie rodzinne...myślałem,że mnie zjedzą.Ale nauka nie poszła na darmo.Jak mnie nie ma w domciu muszą zapłacić rachunki bo np.nie będzie tv,prądu(np.cyfra+),nie ma nic ugotowanego -jedzonko jest kanapkowe,lodówa zaczyna straszyć-samochodem do sklepu po puszki,oczywiście jak paliwo jest itd itd itd.Do tego trzeba czasu ,żeby zmienić poprzednie przyzwyczajenia.Dasz rade...spokojnie i na luzie.

 

Pozdro... :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...