Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Z27 L GL


Recommended Posts

Pogoda dopisuje, murarze zasuwają i już jest wymurowana prawie cała piwnica i cokół. Jutro prawdopodobnie skończą i zabiorą się za ocieplanie murów piwnicy, a do końca tygodnia obiecują zalać strop nad piwnicą.

 

Kredytu nadal nie ma. Podobno jutro ma się znaleźć dyrektor (ciekawe gdzie sie zgubił) i ma podpisać umowę. Mieliśmy wpaść dzisiaj do jeszcze jednego banku, który możliwe, że by nam dał na dobrych warunkach, bo według moich obliczeń, razem z działką mamy juz ponad 30% inwestycji, a jest to warunek uzyskania u nich kredytu w naszym przypadku. Tylko ciekawe jak oni wyliczają te procenty i ile to dodatkowo kosztuje. Niestety nie znaleźliśmy czasu i zajdziemy tam jutro.

 

Kolejne wydatki z dzisiaj:

- bloczki betonowe - 2.990,00 zł (wkońcu trzeba było za nie zapłacić)

- pustaki kominowe- 74,80 zł (kolejna partia przywieziona w bagażniku ;) )

- cement - 504,00 zł

- klej do styropianu -120,00 zł

- folia kubełkowa - 500,00 zł

- transport - 80,00 zł

- kaucja za paletę - 10,00 zł

- szkło wodne - 30,00 zł

dotychczas w sumie wydaliśmy 32.277,90 zł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj podpisaliśmy wreszcie umowę na kredyt. To niestety nie koniec problemów. Okazało sie, ze faktury, które bralismy do tej pory, mozna sobie wsadzic w d..., bo uznaja tylko te z datą późniejsza niż uruchomienie kredytu.

A my mamy już prawie cały cały stan 0 i faktury, rachunki na odpowiednią kwotę. Nie wiem co teraz zrobimy, mam nadzieje, ze przynajmniej część uda sie przedatować.

Ostatanio nie było dużych zakupów, murarze robią tym co jest na placu, a i płacić juz nie bardzo było czym ;) .

Podsumowanie dotychczasowych wydatków:

poprzednio było 32.277,90 zł

- 53,00 zł - hydrobet

- 207,99 zł - izolbet

razem 32.538,89 zł

 

Postepy z ostatnich dni

 

http://images20.fotosik.pl/246/cd0790e295e7b579m.jpg

 

http://images21.fotosik.pl/192/9e2836ccc759d68cm.jpg

 

http://images21.fotosik.pl/192/9b263ce3452ad80em.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj jak zwykle odwiedziliśmy budowę, przy okazji dowożąc troche drobiazgów i robiąc kilka aktualnych fotek. I tak wydatki powiększyły się o:

- ostani moduł do komina w piwnicy - 18,70 zł

- 8 kg gwoździ - 44,00 zł

razem wydaliśmy 32.601,59 zł

 

A tak zmeinił sie krajobraz w ciagu 3 tygodni

tak było 3 tyg. temu:

http://images20.fotosik.pl/186/31bb04fe09915114m.jpg

 

a tak dzisiaj na fajrant:

http://images20.fotosik.pl/250/a63cb45b2e390970m.jpg

 

http://images21.fotosik.pl/196/452289e562efe0adm.jpg

 

Za tydzień powinien być zakończony stan 0. Tempo budowy wadaje mi się expresowe. Stan zero prawie gotowy, a my jeszcze nie wypłaciliśmy pierwszej transzy kredytu. Budżet 43.000,00 zł za stan 0 z przyłączami, ale bez papierologii chyba uda się zamknąć. W ogóle z transzami to jest jakies nieporozumienie. Przykłąd: jeśli kupię belit, który jest przewidziany na drugi etap i ma być finansowany z drugiej transzy, przed wypłatą drugiej transzy, to faktury za niego nie mogę rozliczyc w drugiej transzy. Nie mogę też rozliczyc jej w pierwszej transzy, bo nie bedzie jeszcze wykorzystany do budowy. Co oni sobie wyobrażaja w banku, że belit lezy sobie na składzie i czeka na mnie?? Nie te czasy! We wtorek jadę po belit i mam nadzieję, że zgodza się wystawić mi jakies potwitowanie odbioru, a fakturę za jakiś czas jak juz wypłacimy drugą transzę. Tak samo będzie z reszta materiałów. Jak nie uda się tak tego załatwiać, to nie wiem jak rozliczymy ten kredyt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero wtorek, a mi się wydaje, jakby ten tydzień trawał juz nie wiem jak długo. Ciągle jakieś załatwiania i nerwy.

Po kolei.

W piątek przy podpisywaniu umowy kredytowej okazało się, że jeszcze wnóstwo formalności zostało do załatwienia, a jak chcemy mieć szybko uruchomiony kredyt, to trzeba to zrobić w poniedziałek. Później, że we wtorek trzeba jechać po belit, a ja cały ten tydzień miałem mieć na rano, więc albo załatwię sobie urlop, albo nic nie załatwię. W poniedziałek z rana zadzwoniłem do kierownika i udało się. Poniedziałek - urlop na życzenie, na wtorek przesunięcie urlopu z grudnia. Wykorzystałem w ten sposób ostatni juz UŻet i jak teraz wypadnie coś pilnego to dupa blada.

Mając wolne dwa dni można było zabrac się za załatwianie.

Najpierw do US zapłacić podatek (to jest złodziejski kraj - podatek od braku pieniędzy, bo gdybym je miał, to po co by mi był kredyt???) - 352,00 zł i 19,00 zł. Troche nerwów przy tym, bo nie wypełniliśmy pitów w domu, a nie pamiętaliśmy swoich NIPów. Na szczęście żona miała gdzieś swój zapisany, a że jest podobny do mojego, to i ja sobie przypomniałem swój.

Z dowodami opłaty "podatków od braku pieniędzy" poszliśmy do sadu złozyc wnioski o wpisy do hipoteki - 2x200,00 zł. Na szczęście US i Sąd sąsiadują ze sobą, więc poszło sprawnie.

Teraz pozostało juz tylko udac się do banku. W banku, żeby uruchomić kredyt, trzeba najpierw trochę wpłacić, dwa ubezpieczenia w sumie 1073,00 zł. Podpisaliśmy dyspozycję wypłaty transzy i uruchomiliśmy dostęp do konta przez neta i telefon. Teraz pozostało tylko dzwonić na infolinię i czekać na zasilenie konta. Kilka minut po 18-ej pierwsza transza BYŁA na koncie.

Żona dzwoniła na infolinię banku a ja do kierowcy.

Mieliśmy zamówione dwa samochody po belit, ale jeden chciał, żeby jeszcze w poniedziałek skontaktowac sie z nim i umówic dokładnie. Jak już załatwiliśmy sprawy w banku zaczałem dzwonić do gościa, a tu nikt nie odbiera. Raz, drugi, trzeci, po może 10-ej próbie około 19-ej zaczałem się niepokoić, a o 21-ej byłem przekonany, ze gościu mnie wystawił. Już obmyślałem co tu zrobić? Jak o 21-ej znaleźć samochód na drugi dzień rano, jak problem jest, zeby znaleźć na kilka dni? Może drugi kierowca zna kogoś wolnego na jutro, może zrobi dwa kursy? Jak nic sie nie załatwi przywiezie się tylko połowę. Trudno.

Dzwonię więc do drugiego kierowcy, że tamten mnie chyba wystawił, a tu sie okazuje, że się znają, że się zgadali, że mają jutro wspólny kurs i że wszystko jest ok, a tamten ma poprostu problem z komórką i nie można sie do niego dodzwonić. Ufff... Można było spokojnie się położyć, żeby wstać z samego rana i jechać po belit.

Wtorek.

Pełni optymizmu podjeżdzamy pod fabrykę, samochody juz czekają (mieliśmy przyjechac przed nimi i zająć kolejkę :wink: ), idziemy do biura zapłacić,a NAS NIE MA NA LIŚCIE SZCZĘŚLIWCÓW, którym dzisiaj miał być sprzedany, jeden z najbardziej obecnie pożądanych towarów w Polsce. Jak to? Miało wszystko być załatwione! Pani w okienku jest bardzo miła, więc nawet ja nie wybuchnąłem złością. Normalnie w takiej sytuacji bym się zagotował, a tym razem byłem ta sytuacją raczej rozbawiony. Pani przejżała listy z innych dni, bo w pierwszej wersji odbiór miał byc w piątek, ale nie załatwiłem transportu. Niestety, nie było nas na rzadnej liscie. Dzwonimy do głownego organizatora i "winpowajcy", do teścia. On do kogoś, ten ktos do kogoś. Wszystko ma byc za chwilę wyjaśnione, ale czas mija, a nas na liście nie ma. W międzyczasie liczę ile zapłacimy za wycieczkę dwóch ciężarówek, zastanawiam się gdzie teraz zdobyc belit i po ile? A MOŻE TO NIE TA FABRYKA?? W okolicach Lublina jest kilka. To oczywiście żart, ale jak tę watpliwość powiedziałem głośno, to żona nie poznała sie na żarcie :-? .

Po około godzinie czekania przyszła wyczekiwana wiadomość. Wszystko sie zgadza, jest dla nas na dzisiaj BELIT. Płacimy, ładujemy, odjeżdżamy szczęśliwi.

Dwa dni pełne przygód, ale każdy dzień budowy to nowe nieoczekiwane przeszkody do pokonania. Pokonywanie tych przeszkód zaczyna mi sie co raz bardziej podobać :lol: .

Po południu mogliśmy wreszcie wypłacić część kredytu, pooddawać długi rodzicom, wyzerowac kartę kredytową, która była trzymana na czarna godzinę, która wybiła właśnie dziasiaj o 6 rano (kredytu jeszcze nie można było wypłacić, bo wczoraj jak kasa wpłynęła na konto to ban juz był zamknięty, a rano jeszcze był zamknięty i gdyby nie karta, to nie byłoby czym zapłacic za belit, bo pożyczyc tez juz nie było od kogo), zapłacić za ostani transport bloczków i dokupić trochę cementu i wapna.

 

Przez wczoraj i dzisiaj udało nam się załatwić jeszcze jedna ważną rzecz. Przepisaliśmy prawie wszystkie faktury i inne rachunki, tak żeby można je rozliczyc w pierwszej transzy. Zostały jeszcze tylko dwie na niewielkie kwoty.

 

Na budowie praca wre, chociaż przez ostatnie dni postępy wydają sie niewielkie. Utwardzenie gruntu i chudziak w części bez piwnicy, szalowanie tropu do piwnicy, szalowanie szchodów do piwnicy i murowanie ścianki oporowej przy wejściu zewnętrznym do piwnicy. Na zdjęciach wydaje się , że nić nie przybyło, a ta robota jest czasochłonna a mało efektowna.

 

Kilka aktualnych fotek.

Świeżo rozładowany belit:

http://images21.fotosik.pl/209/7edb2e815f31ec54m.jpg

 

szalunki schodów (jeszcze nie gotowe) widok z góry i z dołu:

http://images20.fotosik.pl/264/62925bba40e755ebm.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/264/1f6c446afc9a0c5cm.jpg

 

tu będzie zewnętrzne wejście do piwnicy:

http://images20.fotosik.pl/264/e0e827dc34610de7m.jpg

 

pierwsze zdjęcia wnętrza domu - piwnica i kotłownia:

http://images20.fotosik.pl/264/e1494f31b49a7c8em.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/264/8ecc534c1e81822dm.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/264/8a5aac6286b2670fm.jpg

 

Na koniec podsumowanie dotychczasowych wydaktów:

- podatki - 371,00 zł

- hipoteka - 400,00 zł

- ubezpieczenia - 1073,00 zł

- piach - 1000,00 zł

- bloczki betonowe - 1820,00 zł

- cement, wapno - 2366,18 zł

- folia do izolacji poziomej - 127,15 zł

- belit - 5117,76 zł

- transport - 840,00 zł

poprzednio było: 32.601,59 zł

W sumie dotychczas wydaliśmy 45.716,68 zł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hejka. Domek fajny i dobrze że robaota idzie do przodu. W której dokladnie miejscowości budujesz? letko jakby znajome okolice (ja -Snopków)....

 

Witam.

Rzeczywiscie jest to blisko Ciebie, ta sama gmina, a dom budujemy w Panieńszczyźnie.

Budowa posuwa sie w zawrotnym tempie.

 

Wczoraj dojechał wreszcie na budowe blaszak, co ucieszyło murarzy. Nie będą musieli juz wozic sie ze wszystkimi gratami samochodem.

Dzisiaj po przyjeździe na budowę spotkało nas miłe zaskoczenie. Naszym oczom ukazała się ściana parteru, oczywiście nie pod sam sufit, ale kilka warstw suporku było juz równiutko ułożone, warstwa na warstwie.

Przyjechaliśmy w odpowiednim momencie, bo postanowiliśmy w ostatniej chwili powiekszyć frontowe okna i zamiast 120x120 bedą 150x150, drzwi frontowe umiescić na środku i poprzestawiać trochę ścianki działowe w sieni i holu. Godzinę później byłby problem.

 

Porcja fokek z dzisiaj:

nasze sciany:

http://images20.fotosik.pl/270/d45a5e9968ac4bfem.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/270/5f1eb929d434ccf7m.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/270/fba887ba4932c537m.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/270/b07a6435fe6eca04m.jpg

prawda, że równiutkie :)

 

zazrbojony strop nad piwnicą:

http://images20.fotosik.pl/270/759cd54d852cf1b5m.jpg

 

http://images21.fotosik.pl/216/72b765368fc5b40cm.jpg

 

schody do piwnicy wewnętrzne i zewnętrzne:

http://images20.fotosik.pl/270/3c68f0d7cd6655fdm.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/270/622c6d43c8a3be53m.jpg

 

wspomniany blaszak (w tle):

http://images21.fotosik.pl/216/d71c219bf87d65d5m.jpg

 

i kilka ujęć ogólnych:

http://images20.fotosik.pl/270/8fe924db0ae726d6m.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/270/8a8365a1abd4212cm.jpg

 

Kolejne wydatki:

- blaszak - 1400,00 zł

- piach - 500,00 zł

- dopłata do cementu - 60,00 zł (jedenka zamiast dwójki),

więc dotychczas wydaliśmy 47.676,68 zł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwa najdłuzszy weekend w galaktyce. Wszyscy swietują lub urlopują, nasi murarze też. Co prawda wczoraj (poniedziałek) jeszcze przyszli, ale murowali bez większej ochoty, ale po kolei, bo zauważyłem, że dawno nie pisałem co się dzieje, a robota konkretnie popchnięta, wiec troche wolnego należy im się.

 

Schody i strop nad piwnicą wylane:

http://images20.fotosik.pl/274/f259029ae7e6f63am.jpg

 

http://images21.fotosik.pl/219/b1210eeb6cd67628m.jpg

 

Miało im to zająć dwa dni, a zrobili do południa w piątek. Dzięki chłodnemu weekendowi, nie trzeba było dużo podlewać.

W sobotę było zamkniecie stanu 0, wypłata i mała popijawa z ekipą budowlaną. Pierwszy grill na naszej działce ;) .

Jak jestesmy zadowoleni z murarzy, to nie moge powiedziec tego samego o epipach od przyłaczy. Ciągle nie mamy zrobionych przyłączy wodnego, szamba i energertycznego, a bez tego nie zamkniemy pierwszego etapu budowy i nie wypłacimy drugiej transzy. Mury juz rosną i rosna wydatki.

Wydatki z ostatnich dni i podsumowanie:

- pospółka - 500,00 zł

- murarze - 10.000,00 zł

- belit - 5.117,61 zł

- transport - 840,00 zł

- zaliczka teriva - 1.900,00 zł

poprzednio było 47.676,68 zł

więc dotychczas wydalismy 66.034,29 zł

Nasz domek wygląda juz tak:

cała zachodnia sciana parteru juz stoi:

http://images21.fotosik.pl/232/c49994ebded4e7ecm.jpg

 

a tak dom wyglada od frontu:

http://images21.fotosik.pl/232/9ab88819ee38a786m.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie skończył się najdłuższy weekend w galaktyce i wczoraj murarze wrócili do pracy. Gdy wczoraj przyjechaliśmy na budowę juz ich nie było, a nam pokazał się taki widok - widok od frontu:

http://images22.fotosik.pl/109/3933e3c8d41e0b5am.jpg

 

przybyło też trochę ścian w środku:

http://images21.fotosik.pl/262/7d686976dfeb9f70m.jpg

 

postępy prac ocenił nas pies Bejrut:

http://images22.fotosik.pl/109/c61cad90686b5c4dm.jpg

 

chyba był zadowolony z postępów, bo zgodził sie na pozowane zdjecie z inwestorką:

http://images20.fotosik.pl/316/2e7f601019e8fd37m.jpg

 

mury powoli, acz systematycznie zasłaniają dom sasiadów:

http://images20.fotosik.pl/316/418e5c925fc23f3am.jpg

 

Wczoraj przyjechaliśmy późno na budowę, gdyż wcześniej byliśmy w banku rozliczyć pierwszą transzę kredytu. Mogliśmy zrobić to wczesniej, ale czekaliśmy na przyłacza wodne i kanalizacyjne, a okazało się, że do rozliczenia pierwszej transzy nie potrzeba przyłaczy, mimo że były ujete w pierwszym etapie. Przyłacza możemy zrobić, kiedy chcemy. Szkoda, bo franek znów poleciał w dół i jak tak dalej pójdzie, to zamiast 350 tys, dostaniemy 300, albo nawet mniej. Trzeba bedzie pisac aneks, bo 300 tys., to nam napewno nie starczy. Przestaliśmy się już przejmować kursem, bo bysmy zwariowali. Może jak juz zaczniemy spłacać, to nie zacznie nagle rosnąć.

W banku okazało się, że możemy rozliczać transzę z inspekcją, albo dołożyć faktury na 4800 zł i nie bedzie inspekcji, bo wtedy na faktury będziemy mieli 80% transzy. Akurat na taką kwotę powinniśmy dostac dzisiaj rachunek od elektryka za przyłacze elektryczne, więc postanowiliśmy odłozyć rozliczenie na dzisiaj, dowieść fakturę i od ręki dostać druga transzę. Niestety, elektryk choć dobry fachowiec, wszystko załatwił jak trzeba, to na koniec zachował się nie fair. A może mi się tak tylko wydaje, ale z tego co pamiętam, to ustaliliśmy kwote z rachunkiem, a przy rozliczeniu o rachunku nie chciał słyszeć. Owszem jak dopłacę mu za VAT i podatek. Niech mu bedzie ten VAT, ale jeszcze podatek? Z 4800 zrobiłoby się 7 tys! Miałem sie z nim rozliczyc dzisiaj, ale nie spotkałem go i przełożyliśmy na jutro. Zobaczymy!

Wczoraj załatwilismy przy okazji wizyty na wsi ekipe od przyłaczy wod-kan.

Troche historii. Mieliśmy umówionego fachowca. Przyjechał, obejrzał, zaproponował dobrą cenę, zgodzilismy się i mieliśmy dzwonić, jak już będzie można robić, czyli jak bedzie piwnica, bo umawialiśmy się jak było jeszcze łyse pole. Zblizał się odpowiedni czas i zaczałem kontaktowac się z gosciem, a własciwie próbowałem, bo telefon milczał. Po tygodniu udało mi się skontaktować z nim. Pamięta, będzie robił. Kolejny tydzień, bez mozliwości skontaktowania się, a czas nagli. Po tygodniu znów udało mi sie dodzwonić, tylko, że klient nawalony w trzy dupy bez możliwości dogadania się. Juz miałem szukać innego, gdy na drugi dzień dzwoni i przeprasza, że tak wyszło. Ze zamówił juz materiały, tylko czeka na jakis jeden drobiazg i będzie robił. Umówiliśmy się na termin sroda-piątek. Wiadomo, wszystko zależy od zdobycia tego "drobiazgu". Minęła środa i piatek. Klient nie odezwał się i jego telefon znów milczy jak zaklęty. Chcieliśmy być w porządku, bo jeśli klient kupił juz materiały to nie chcielismy, żeby był stratny. Dzwonię sobota, niedziela, poniedziałek. Powiedziałem sobie, że trudno, jak do południa w poniedziałek nie dodzwonię się i nie dostane jasnej deklaracji kiedy bedzie robił, szukam innej ekipy.

Niestety nie dodzwonilem się i skontaktowałem się z miejscowym administratorem sieci wodociągowej. Umówiliśmy się na popołudnie na budowie. O ironio, pół godziny przed spotkaniem z innym wykonawcą zadzwonił pierwszy, ale i tak nie potrafił okreslić dokładnego terminu. Powiedziałem, że zadzwonię do niego po spotkaniu z drugim. Gdyby drugi zaproponował odległy termin i kosmiczne ceny, wrócił bym do pierwszego lub szukał innego. Drugi zaczał od terminu - sobota, ja mówię że sprawa jest pilna (chociaż wiedziałem, ze juz nie jest pilna, ale miałem juz dość przeciągania tej sprawy), na to on, ze może czwartek jak sie wyrobi. Cena 1500 zł z materiałami za wodę i 2000 zł za kanalizację z materiałami, ale bez zbiorników. Przekalkulowałem szybko, ze to jeszcze taniej niz chciał pierwszy. Niech robi, tylko kiedy. Skończyło sie na tym, że za chwilę przyjechał geodeta do wytyczenia przyłaczy, a gdy dzisiaj przyjechaliśmy, w domu była juz woda :D !!!

Skończy się dowożenie jej beczką! Jest też wykopany rów pod kanalizację i jutro ma być ułożona. Zbiorniki zrobi się później, bo ziemia z wykopu teraz by przeszkadzała, a później od razu rozplantuje sie ją po działce. To jest tempo. Wczoraj w południe telefon, po południu spotkanie, a dzisiaj wykonanie roboty. Takie załatwianie sprawy to mi sie podoba. Do pierwszego juz nie zadzwoniłem, bo i po co? Co miałbym mu powiedzieć? Chyba bez tego wie, ze zawalił sprawę.

Dzisiaj rozliczylismy pierwsza transzę kredytu. Bez faktury za prad nie mielismy 80% udokumentowanych kosztów i trzeba było przeprowadzic inspekcję. Umówilismy się z miła panią z banku, ze ja zawieziemy. Pani obejrzała budowę i nie miała zadnych zastrzeżeń. Jutro druga transza trafi na nasze konto :) .

Wczesniej musiałem uporac się z kolejnym nieoczekiwanym problemem. Całkiem zapomniałem o kominach. Kominy muszą być ze specjalnych pustaków. Kilka juz kupiłem i gdy je kupowałem plac był nimi zawalony. Dzisiaj chciałem dokupić resztę, a tu niespodzianka, nigdzie w Lublinie i okolicach ich nie ma. Musiałem zamówic je w partnerskim składzie producenta, na szczęscie producent ma je na magazynie i za tydzień będą. Ufff..., bo bez kominów staneła by robota. Szukalismy stropów, dachówek, a zapomnielismy o kominach.

W ostanim czasie, nie sięgaliśmy głęgoko do kieszeni. Jedyny wydatek dzisiaj to zaliczka 200,00 zł na wspomniane kominy i 7 zł na kserówki więxby co daje w sumie kwotę 66.241,29 dotychczasowych wydatków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj znów trzeba było głębiej sięgnąć do kieszeni.

-przyłacze elektryczne - 5.800,00 zł

-deski - 1.524,75 zł

co w sumie dotychczas daje kwotę 73.566,04 zł

 

Pierwsza transza została juz rozliczona, a druga jest na koncie, więc nie potrzebowalismy rachunku od elektryka. W ramach tej opłaty obiecał przenieść tymczasowe gniazdo przenieśc do budynku oraz poinstruować przy rozprowadzaniu elektryki w domu (zamierzamy zrobic to własnoręcznie), podłaczenie jej do sieci oraz odbiór instalacji. Mam nadzieję, że dotrzyma słowa.

 

Pogoda nie rozpieszcza naszych murarzy, ale dzielnie pracują i co przyjedziemy to sa widoczne efekty. Dzisiaj przybyło znów scian oraz pojawiło sie kilka nadproży i stopy pod filary.

 

Kilka aktualnych fotek.

Wspomniana wczoraj woda :)

http://images20.fotosik.pl/324/40d171106ccf1c37m.jpg

 

w tym dole jest juz kanalizacja, musicie uwierzyc na słowo:

http://images21.fotosik.pl/269/587edb1213eb5f3am.jpg

 

stopy pod filary:

http://images20.fotosik.pl/324/3d37240c6ab743efm.jpg

 

kilka fotek ze srodka domu:

http://images20.fotosik.pl/324/2df7a65ef6a3d301m.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/324/54561fbe0f16d7e4m.jpg

 

i na koniec aktualny widok od frontu:

http://images20.fotosik.pl/324/09186675fe431979m.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo nic nie pisałem, co nie znaczy, ze nic sie nie działo. Działo sie i to dużo. Ale brak nowych wiadomosci z budowy, był bardziej wynikiem złości niz braku czasu. Byłem tak zły, że nie chciało mi sie nic pisać. A wszystko przez architekta i kierownika budowy w jednej osobie i belkę nad salonem, którą miał przeprojektować. I przeprojektował!!! Architekt z bożej łaski!.

W piatek 11-05 wieczorem zadzwonił do mnie murarz, co ja na to, bo dostał przeprojektowana belkę i ma ona teraz 50 cm wysokości. Ja na to, że ok, że spodziewałem się, że będzie wyższa niż oryginalna. Murarz na to, że to nie tak, że 50 cm to wysokość samej belki, do tego jeszcze wieniec w sumie 74 cm, a te 50 cm bedzie wystawać z sufitu, czyli belka bedzie niżej niż nadproża okien, a nawet drzwi!! Czy ktos z was może sobie to wyobrazić?! Ja nie, murarz też nie, ale kierownik jak najbardziej TAK! Weź tu uśnij spokojnie, jak o 22-ej dostajesz taką wiadomość. Zapada błyskawiczna decyzja - szukamy szybko profesjonalnego architekta, który przeliczy nasza belkę i zaproponuje coś rozsądnego, a jak nie znajdziemy takiego szybko, to przerywamy budowę i szukamy do skutku. Jedno wiemy na pewno. Nie będziemy mieć w salonie belki wystajacej az tyle z sufitu, bo jak to bedzie wygladać. Po godzinie intensywnego myslenia przychodzi olśnienie. Niedawno dowiedziałem się, ze jeden z moich klientów ma biuro projektowe, mam z nim całkiem dobre kontakty, nawet grał na naszym weselu, bo ma tez zespół muzyczny. Moze zrobi nam to od ręki. Zapada kolejna decyzja - rezygnujemy z obecnego kierownika. Jest juz za późno, zeby dzwonić. Próbujemy usnąć, a rano zacząc działać.

Sobota 12-05.

Rano dzwonię do tego znajomego. Niestety jeszcze śpi. Po godzinie oddzwania do mnie, gdy jestem juz w drodze do niego. Spotykamy się. Omawiamy problem. Niestety gra na weselu w ten weekend i może zabrac się za to dopiero w poniedziałek wieczorem, ale co najwazniejsze zajmie sie tym. Zgadza sie tez przejąć obowiązki kierownika. Dlaczego nie wiedziałem wczesniej, że zajmuje sie takimi rzeczami! Za dokończenie budowy chce 800,00 zł! Poprzedni by mnie kosztował w sumie 2500,00 zł, a juz dostał 700,00 zaliczki. Adaptacja projektu kosztowała mnie 5500,00 zł, a ten chciałby 2000,00 zł. Cóż przepadło.

Poniedziałek 14-05

Wieczorem dostaję pierwsze wtepne wyniki i totalna załamka. Wychodzi mu belka 60 cm. Czyżby rzeczywiście nie dało się nic zrobic z ta przklęta belką?? Ma jeszcze nad tym posiedzieć, pokombinować z konstrukcja belki, zastosować większe przekroje drutów itp.

Wtorek 15-05

Murarze czekają nadal na kształt belki i robota w zasadzie stoi. Szaluja schody, kończą jakies drobiazgi. Około południa dostaję telefon - belka ma 30 cm! Jestem szczęśliwy, dzwonię, do żony żeby sie juz nie martwila i do murarzy, zeby mogli juz tę belkę w końcu szalować. Po chwili nachodza mnie wątpliwości i moja radośc zostaje zmącona. Te 30 cm to z wieńcem, czy bez bo jesli bez to nadal bedzie nam wystawać 30 cm z sufitu - ZA DU ŻO!

Znów dzwonię do znajomego i znów załamka! 30 cm to sama belka na to jeszcze wieniec, bo ponoć inaczej sie nie da. Cholera ja czuję, ze jednak da się. Niestety jestem w drodze z tartaku, bo własnie zamówiłem drzewo na dach i nie mam przy sobie rysunków, ale pamiętam, że w oryginalnym projekcie belka, co prawda krótsza, była częścią wieńca, więc dlaczego teraz tak nie może być??

Pzyjeżdżam wkońcu do domu, wertuję, projekt i znów dzwonię, przedstawiam swój pomysł. Architekt nie jest pewien czy tak można, tzn. czy to zgodne ze sztuka budowlaną, ale ma to skonsultować z kimś doswiadczonym. Czekamy. Wieczorem dostaję najlepszą wiadomość ostatnich dni. Nowa belka o wysokości 30 cm może być częścią wieńca!!!!! :lol: :lol: :lol:

Ufffffff.............. Co za ulga.

A tak będzie zazbrojona:

http://images20.fotosik.pl/354/a6ca2c94d9dd4f30m.jpg

 

Teraz można znów spokojnie budować.

Wraz z postepami prac naturalnie rosna nasze wydatki. W ostatnim tygodniu nie było to dużo, trzeba było dać kilka zaliczek i dokupić pare drobiazgów m.in. trzy 12-metrowe pręty fi20 na wspomnianą belkę.

- gwoździe - 120,00 zł

- szalunki na filary - 153,12 zł

- drut fi6 - 870,00 zł

- pręty fi20 - 284,22 zł

- transport - 70,00 zł

- zaliczka na strop - 500,00 zł (domówiliśmy także na garaż)

- zaliczka na drzewo - 500,00 zł

- woda i kanalizacja - 3500,00 zł

co daje w sumie 79.563,30 zł

 

Mimo problemów postęp w budowie jest widoczny.

widok z drogi:

http://images21.fotosik.pl/295/b64bddac890e8a96m.jpg

 

widok z holu na salon:

http://images21.fotosik.pl/295/f608a51c06df2497m.jpg

 

widik z salonu:

http://images21.fotosik.pl/295/43f35a8ee2d06600m.jpg

 

schody na poddasze też się robią:

http://images21.fotosik.pl/295/7ba17de30a43edc5m.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uporalismy się z problemem belki, to teraz pojawił się problem kominów. W piatek przywiozłem resztę pustaków kominowych. Sa to pustaki keramzytowe. Czy ktos może budował z tego komin? Byłem przekonany, że do pieca węglowego wystarcza same pustaki, że wkład jest potrzebny tylko do gazowego. Ale zadzwoniłem do producenta, zeby sie upewnić i okazuje się, że wkład jest potrezbny też do pieca weglowego. Nie mogłem sie dodzwonic do murarzy, wczoraj pojechaliśmy na budowę, a kominy juz wymurowane. I teraz nie da się juz włożyć wkładu ceramicznego. Będę musiał jeszcze porozmawiać z klientem, który będzie mi montował piec i z kierownikiem budowy, bo czuję, że producent wkręca mnie w zakup dodatkowych, a niekoniecznych elementów. Jesli okaże się jednak, ze wkład musi być, to trudno, trzeba będzie teraz szukać wkładu z kwasówki żaroodpornej, tylko, że taki wkład wg moich wtępnych obliczeń bedzie 4xdroższy od ceramicznego :( .

Nasza piękna beleczka nad salonem jest już zazbrojona i lezy na swoim miejscu w oczekiwaniu na zalanie.

widok z dołu:

http://images20.fotosik.pl/365/50999a6be90584cbm.jpg

 

widok z góry:

http://images21.fotosik.pl/310/be65ee60d33c2e60m.jpg

 

Są juz wymurowane wszystkie ściany parteru więc porobiłem pierwsze zdjecia poszczegónych pomieszczeń. Co prawda jeszcze bez sufitów, które będą prawdopodobnie w piątek.

 

kuchnia:

http://images20.fotosik.pl/365/80e21c4947887318m.jpg

 

salon:

http://images20.fotosik.pl/365/5b690f4b2881697dm.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/365/cab1e5776d92278cm.jpg

 

pokój na parterze:

http://images20.fotosik.pl/365/228e4746a3eba3a8m.jpg

 

schody na poddasze:

http://images20.fotosik.pl/365/e413c2721210c856m.jpg

 

przejście do garażu - spizarka:

http://images20.fotosik.pl/365/57f126ed8963e485m.jpg

 

mała łazienka na dole:

http://images21.fotosik.pl/310/5edf1956b4c64a25m.jpg

 

garaż:

http://images20.fotosik.pl/365/cc2aef098332606em.jpg

 

Na ogrodzenie teść załatwił słupki z odzysku i teraz w ramach sobotniego relaksu oczyszcza je z rdzy i nagaru:

http://images20.fotosik.pl/365/99d74056e1cfb002m.jpg

 

Na koniec prezentacji aktualne zdjecie frontowe. Widać, że przybyły filary i balkon nad wejściem:

http://images20.fotosik.pl/365/aeba5029512c23a9m.jpg

 

Do wydatków z ostatnich dni należy zaliczyć:

- kominy - 1437,68 zł

- transport - 120,00 zł

- dachówka + dodatki - 14.786,64 zł

W sumie dotychczas wydaliśmy na budowę: 95.906,98 zł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Tak ładnie wszystko szło do tej pory, aż w końcu przyszła ponad tygodniowa obsuwa. A wszytko przez pustaki stropowe, a właściewie przez ich brak. Miały być 21-maja, a dowieźli nam je dzisiaj. Tak często nachodziłem skład, w którym je zamówiłem, że mieli mnie dosyć i wysępiłem od nich w piątek 200 sztuk z czyjegoś zamówienia (szkoda mi tego kogoś, że mu zabrakło, ale mi tez były potrzebne :) ). Belki przyszły w terminie, więc od razu w piątek zabrałem wszystkie belki i te 200 szt, żeby murarze mogli szykowac strop. Dali mi też telefon do producenta, żebym ich bezpośrednio molestował :D . Tak tez zrobiłem. W poniedziałem zostałem zapewniony przez szefową, że pustaki już kończa leżakowanie w fabryce i w środę wioza je do Lublina. W składzie słyszałem juz wielokrotnie takie zapewnienia, więc we wtorek zadzwoniłem żeby się upewnić, czy aby nie zmienili planów. Pustaki napewno będą. Fajnie, tylko czym je przywieźć. Kierowca, który woził mi wszystko do tej pory na dzisja miał juz zamówione kursy, a znaleźć kogos w ostatniej chwili nie jest proste. Na szczęście udało się i jeszcze przed południem wszystkie pustaki były na naszej budowie. W końcu! Chyba w ramach rekompensaty za długie czekanie udało mi się jeszcze kupić i przywieźć przy okazji paletę cementu, chociaż wszystko co było na składzie było już sprzedane, znów z czyjegoś zamówienia ;) .

Na piątek rano mamy zamówiony beton na strop, więc murarze muszą sie nieźle sprężać, żeby zdążyć, bo drugi raz nie uśmiecha mi się przekładać terminu lania betonu. Powiedzieli, ze zdążą więc jest ok.

Niestety ta tygodniowa obsuwa będzie nas kosztować ponad 5 stów za wypozyczone stęple :( .

Nie wklejam nowych zdjęć bo nie wiele się zmieniło. Zalane schody na górę, porozkładane belki stropowe i troche pustaków to wszystko co ostatnio wydażyło się.

Dzisiaj załatwiłem też dwie inne ważne sprawy związane z budową. Ubezpieczyłem swoje nędzne cztery litery i budowany dom. Gdyby tak mi się odpukać zmarło, to nie wiem jakby żona poradziła sobie z kredytem. Zdecydowałem się na Alianz. Za 200 zł miesięcznie mam polisę na 185.000 zł i opcję, że w przypadku śmierci w skutek NW Alianz wypłaca 200% sumy ubezpieczenia. Dom ubezpieczyliśmy głownie z obawy na nieprzewidywalne warunki atmosferyczne. Niewielki huragan mógłby roznieść niedokończony dach po całej wsi i za co później kupić nowy, a tak za jedyne 266 zł mamy spokojną głowę i nie trzeba z obawa patrzec w niebo. Za te nędzne 266 złmamy polise na rok na kwotę 400 tys zł. w sumie to mógłby na nim teraz wyladowac awaryjnie jakiś samolot. 100% zniszczenia i nieźle bysmy zarobili ;) .

Ostatnie wydatki:

- dopłata za strop 5.693,00 zł

- transport 550,00 zł

- zaliczka za spęple 600,00 zł

- cement 673,00 zł

- kaucja za palety 140,00 zł

w sumie 103.562,98

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba ktoś na górze czuwa nad nasza budową, bo znów wykonane prace idealnie zgrały się z warunkami pogodowymi. W piątek zgodnie z planem w drugim terminie zalaliśmy cały strop. W tym czasie juz zaczęło delikatnie dżdżyć, a później coraz mocniej i mocniej. Zaoszczędziliśmy przez to mnóstwo czasu i wody na polewanie betonu. Gdybyśmy lali beton kilkadni wcześniej przy temperaturze sięgającej 30 st.C, to chyba nie zakręcalibyśmy kranu z wodą. A tak strop pięknie związał bez dodatkowego polewania :) . Niestety napstrykałem zdjęc w czasie przygotowań do zalewania i na samo zalewanie padły mi akumulatory w aparacie i nie ma zdjęć :( .

Ostatnie ulewy wykazały też jakąś niedoróbkę w izolacji piwnicy. Naciągnęło do piwnicy masę wody przez już zaizolowane ściany, więc cała izolacja jest do poprawki. A tak chwaliłem murarzy :( .

Teraz znów kilka dni przerwy, a potem kończymy mury.

Ostatnie wydatki:

- specyfik do izolacji - 287,00 zł

- druga część dla murarzy - 10.000,00 zł

- tablica informacyjna (w końcu trzeba było kupić :) ) - 34,00 zł

- polisa na dom - 266,00 zł

po dodaniu poprzednich wydatków uzbierało się już 114149,98 zł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Hmm..., albo tak dawno nic tu nie pisałem, albo zginął mi co najmniej jeden wpis, już sam nie wiem. Faktem jest, że ostatnie 2 tyg. byliśmy bez reszty pochłonięci szukaniem okien, drzwi zewnętrznych i bramy garażowej.

Będę musiał teraz przejrzeć rachunki i dopisać do kosztów. Ostatnio nie wydaliśmy dużo, ale trochę tego było. Wydaje mi się, że nie mam zapisanych wydatków za beton na strop, cement, cegłę, gwoździe, stemple.

Trzeba będzie przejrzeć.

W tym tygodniu wchodzą, a przynajmniej mają wejść dachowcy.

Dzisiaj był klient od okien, pozdejmował wymiary i podpisaliśmy umowę. W sumie będą nas kosztowały 12.300 zł.

Jak znajdę rachunki, to dołaczę tez aktualne fotki. Teraz mi sie nie chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Witam po baaardzo długiej przerwie.

Kiedy ostatni raz opisywałem nasza budowę zalewaliśmy strop a obecnie sa już wszystkie ściany, więźba, częśćiowo ocieplony dom. Za dwa tygodnie będzie stan surowy zamknięty i zamienimy sie w jaskiniowców, mieszkając w obawie przed złodziejami prawie na gołej ziemi. Ale co tam, czas szybko zleci, a do zimy powinny byc juz bardziej cywilizowane warunki. Woda juz jest, co prawda tylko w piwnicy, prąd tez jest, co prawda jeszcze nie w domu, ale instalacja juz wytrasowana i położę jak tylko zamknie się dom.

Nie obyło się bez nerwów. Czym bliżej było końca murowania, tym mniej chciało sie robić murarzom, na dodatek zaczęły wychodzić fuszerki, jak źle uwardzony grunt pod chudziak w salonie, przy fundamentach piwnicy i w całej kuchni, przez co znaczną część trzeba skuwac i robic od nowa. Przychodza kiedy chcą i jak pokazuję, że cos jest niedokończone i trzeba poprawić lub dokończyć, to mam wrażenie, jakbym mówił coś obraźliwego.

Na szczęście zostało juz im tylko parę drobiazgów i nasza współpraca sie skończy. Fachowcy od dachu też sa nieźli. Robia u nas i jednocześnie na sąsiedniej wsi. Kończa przykładowo w sobotę i mówię, że mam nadzieję, że w poniedziałek sie widzimy. Oczywiście. Pytam sie czy napewno w ten najbliższy poniedziałek. Oczywiście. Później mija poniedziałek, wtorek, a w środę dzwonię za nimi. Ale oni przynajmniej w odróżnieniu od murarzy nie obrażają się że za nimi dzwonię.

Wszyscy ci fachowcy najbardziej wkurzają mnie tym, że wydaje im się ze ja znam sie na budowaniu domów, wiem kiedy co sie po czym robi, co potrzeba, ile, co po czym sie robi i co musi byc zrobione, żeby można było robić kolejna rzecz. Tydzień temu musiałem w ciagu dwóch dni znaleźć ekipę od ociepleń. Okazało się, że przed przybiciem łat i później kładzeniem dachówki, muszą być ocieplone lukarny, przynajmniej z ich boku. Najpierw mieła mi to zrobić ekipa murarzy, ale wieczorem majster zadzwonił, zebym sobie szukał kogo innego, bo oni tego nie zrobią. On wyjeżdża na tydzień za granicę po jakies graty, rusztowania czy cos tam (oficjalna wersja, bo podobno pojechał sobie na wczasy), jeden z ekipy sie rozchorował, a reszcie dał wolne, bo bez niego będa pić, a nie robić. Cóż, z niewolnika nie ma pracownika, wiec sie zgodziłem, bede szukał kogos innego do tej roboty. Nie planowalismy ocieplenia w tym roku, więc wogóle się nie rozgladałem za ekipami. Na szczęście mam szwagra, który robi ocieplenia i po długich namowach zgodził się zrobić. Tylko, ze nastepnego dnia okazało się, że nie dasie ocieplić lukarn, bo sa niedokończone! Murarze poszli sobie w piz..., zostawiając robote w stanie uniemożliwiającym dalsze prace. Do majstra nie mogłem sie dodzwonić, zaczałem wydzwaniać do reszty murarzy, a ten na drugi dzień dzwoni do mnie z pretensjami, że gonię jego chłopaków do roboty. Co za tupet!

Na szczęście do jednego z murarzy nie dotarła informacja o wolnym i przyjechał na dudowę. Takim fartem udało skończyć sie lukarny i były gotowe do ocieplania. Szawagier ostatecznie ma ocieplić do jesieni cały dom. Nie spieszy sie nam, wiec może sobie to robic w wolnych chwilach.

Przez te półtora miesiąca wydaliśmy mnóstwo kasy:

- 48,29 zł - folia do izolacji pozionej

- 11038,00 zł - drzewo na więźbę

- 577,60 zł - impregnat

- 669,00 zł - folia kubełkowa i impregnat

- 135,00 zł - folia kubełkowa

- 1500,00zł - wypozyczenie stempli

- 150,00 zł - rozładunek więźby

- 200,00 zł - transport więźby

- 244,00 zł - kier.bud.

- 200,00 zł - impregnowanie

- 3520,00 zł - beton na strop

- 1180 zł - cegła

- 7550,28 zł - elementy dachu

- 677,00 zł - elementy dachu

- 12300,00 zł - okna

- 300,00 zł - zaliczka na drzwi

- 147,50 zł - gwoździe

- 1480,00 zł - styropian i klej

- 75,02 zł - gwoździe

- 345,15 zł - kątowniki

- 314,00 zł - kątowniki

- 130,00 zł - wkręty

- 2760,00 zł - styropian, klej, siatka

- 800,50 zł - styropian, klej, siatka

- 71,99 zł - kratki do kominów

- 17,00 zł - wiertło

- 20,50 zł - cemplast

- 2500,00 zł - zaliczka brama, drzwi

- 22,00 zł - wietła

- 3500,00 zł - dekarze

- 5,50 zł - puszki

- 250,00 zł - przewód elektryczny

- 15,00 zł - tarcza

- 12,00 zł - gwoździe

- 20,00 zł - gwoździe

- 400,00 zł - piach

- 1524,44 zł - elementy dachu

Razem z poprzedmini wydatkami uzbierało się 168.849,75 zł

 

Dom wygląda obecnie tak

widok od frontu:

http://images27.fotosik.pl/40/62e617a18d792b52m.jpg

 

widok z tyłu:

http://images26.fotosik.pl/40/1f731be2f208cd37m.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dach nabiera kształtów az miło popatrzeć. Tak wygladał dzisiaj , gdy odjeżdżalismy.

 

http://images27.fotosik.pl/43/13681ded8bfadcf3m.jpg

 

Niestety murarze znów dzisiaj nie przyszli, obiecują ze przyjda jutro i w końcu dokończa kominy.

Dzisiaj dostałem telefon, że chcą przyjeżdżać montowac okna. Miały być w połowie sierpnia, w tej chwili jeszcze nie można ich montować, więc poczekają dwa tygodnie w magazynie.

Ostatnie wydatki:

249,00 zł - cegła zwykła i klinkier

2400,00 zł - styropian i klej

140,00 zł - tarcze

Razem dotychczas wydaliśmy 171.638,75 zł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj przeżyłem niemałego stresa. Pojechałem na budowę, a dachowcy oznajmili mi że rozpakowali palety z dachówką i mają tylko 13 gąsiorów. Nie miałem czasu sprawdzać, bo wyrwałem sie na chwilę z pracy, tylko od razu za telefon i dzwonię do żony, zeby sprawdziła, czy sa gąsiory na fakturze i wz-tce. Są. Koszt ponad 3 tys. Cholera, jak odbierałem dostawę ze składu miałem taki dym, ze nie sprawdziłem dokładnie czy wszystko zgadzało sie z wz-tką. Już zdażyłem zadzwonić do kolegi ze skladu, ze wcięło mi gąsiory, przyjeżdżam po południu na budowę i pierwsze co widzę, to rozpakowana paleta z gąsiorami. Zamiast zadzwonić do mnie, że znalazły sie gąsiory to nic. Narobili dymu, a później się nie odezwali jak je znaleźli.

Kolejne wydatki:

- 47,54 zł- tasma aluminiowa

- 2424,00 zł - styropian, klej

- 261,40 zł - listwy do boniowania

- 2046,20 zł - elementy dachu

- 65,00 zł - wkręty

- 12,00 zł - gwoździe

razem 176.494,69 zł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miała być dzisiaj dalej kładziona dachówka i styropian, ale pogoda kokrzyzowała plany. Byłem za to w jednym składzie drewna obejrzec boazerie na podbitke. Mają w cenie 29zł/mkw. Na allegro można kupić za mniej niż 20zł/mkw ale na drugim końcu Polski.

Fachowiec od podbiti kazał mi kupić boazerię z dwoma podłużnymi wrebami od wewnętrznej strony, które ponoć przeciwdziałają wichrowaniu się desek na dworze, a facet w składzie twierdzi, ze to pic na wodę. Może tak mówi, bo ma gładkie bez tych bruzd?

Wydatki:

- 1000,00 zł - dachowcy

razem 177.494,69 zł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracowity był dzisiejszy dzień, jak to wolna sobota ;) . Murarze wkońcu wynieśli się z budowy i można było zrobic trochę porządków i popopawiać troche po nich. Tak, tak poprawiac po "fachowcach". Tak ich na poczatku chwaliliśmy, ale mądre jest powiedzenie "nie chwal dnia przed zachodem słońca". Im dłużej trawała budowa, tym było gorzej. Wszystko było pięknie póki nie wyszły na jaw fuszerki i domagaliśmy sięich poprawienia lub gdy zaczęliśmy domagać się wykonania pewnych rzeczy zgodnie z projektem, które wg fachowców były niepotrzebne. Po kolei. Zaczęło się od ilozacji pionowej fundamentów. Była i w projekcie i zakresie prac ustalonym z murarzami. Co się pytaliśmy, kiedy sie za to zabiorą, to najpierw było, ze na tym gruncie nie potrzebna. Moze i niepotrzebna, ale ja wole ją mieć. Zresztą, gdybym się zgodził na rezybnację z izolacji, to przecież nie zapłaciłbym mniej za robotę. Od tego czasu skończył się murarzom dobry humor i przyjacielska atmosfera na budowie. Problem izolacji udało się rozwiazać, ale spieprzony chudziak pozostał do dzisiaj :( . Zrobili chudziak na niedostatecznie utwardzonym gruncie, nastepnie woda przesiękajaca przez niego spowodowała opadniecie gruntu. Powstała wisząca w powietrzu skorupa, szczególnie widoczne to było w kuchni, do której woda lała sie strumieniem z całego stropu przez dziure na kanał wentylacyjny i w salonie przy scianie piwnicy, gdzie ziemia była wykopana na ponad 2 metry. Wielokrotnie zwracałem na to uwagę, ze chudziak wisi w powietrzu, w kuchni wkońcu cały potrzaskał, przy stuknieciu słuchac było pustkę. W salonie nie było tak tego widać, ale pewnego razu zapadł sie pode mną i poprostu noga wpadła mi w dziurę. Po tym zdarzeniu obiecali poprawić. Poprawienie polegało na tym, ze kuchnię podziubali trochę jakimś szpikulcem, a w salonie skuli pasek pół metra od ściany i wszystko zalali wodą. To była ta poprawka! Następnego dnia okazało się, że w kuchni nadal przy uderzeniu w podłoże słychać głuchy dźwięk, a w salonie wdłuż całego odkutego paska woda podmyła kolejne kilkadziesiąt centymetrów w głąb salonu. Przecież na czymś takim nie da wylać się posadzki, bo tez kiedyś siadzie, razem z podłogą i bedzie trzeba robic totalna rozpierduchę. Tego było juz dość. Wiedziałem, że nie zrobia tego nigdy jak trzeba. Wzieliśmy znajomych do roboty, żeby nie było problemów, a oni odwalili taki numer. Mieliśmy już ich dość. Postanowiliśmy wypłacić im resztę pieniędzy i niech wynosza sie z budowy, a to co spieprzyli zrobimy sami jak trzeba. Nastepnego dnia zadzwonił majster, że "skończyli" robotę i trzeba się rozliczyć. I że miał trochę dodatkowych prac na łaczna sumę 2 tys. zł. Ze tak mu wyszło z roboczogodzin. Cholera, 2 tys. to prawie 10% całej sumy za budowę. Czyżby wybudowali mi o 10% większy dom?? Może jakiś dodatkowy pokój, którego nie zauważyłem?? Gdyby powiedział kilka stów, moze bym się nie zastanawiał i mimo niedoróbek, tak dla świętego spokoju bym zapłacił, ale 2 tys.? Jak liczymy roboczogodziny, to liczmy w obie strony. I tak wyszło mi, ze to co zrobili dodatkowo , równoważy sie z tym co znacznie im ułatwiłem. Po za tym nie mam zamiaru płacić za sprzęt, który wynajęli (koparka do odkopania fundamentów do izolacji pionowej), a o którym nie było w umowie. Gdyby jeszcze wszystko zrobili jak trzeba. Co za tupet. Niech sie cieszą, ze dostali to co mieli dostać, bo gdyby trafili na kogos innego, to dziobaliby do skutku. Wysłałem właśnie przelew na resztę i nie dostana grosza więcej. Pewnie nas teraz obsmarują, że nikt z okolicy nie przyjdzie robić :D .

Dzisiaj od rana były porządki i skuwanie felernego chudziaka.

 

Spaliliśmy mnóstwo śmieci, worków, folii, tektur, butelek.

http://images29.fotosik.pl/55/3bcb91c3cfffff78m.jpg

 

a tyle zostało z chudziaka:

http://images24.fotosik.pl/55/e6c70fcffb478ce5m.jpg

 

za to z zewnątrz wyglada to juz co raz lepiej - widok z frontu:

http://images28.fotosik.pl/55/b2fc49fe5a851e26m.jpg

 

i z tyłu:

http://images25.fotosik.pl/55/0c26d51a62a44909m.jpg

 

ostatnie wydatki:

2500,00 zł - drzwi, brama - dopłata

200,00 zł - kabel

RAZEM: 180.194,69 ZŁ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...

Witam po baaardzo długiej przerwie. Mimo tak długiej przerwy w pisaniu nie wiele wydarzyło się. Właściwie, to działo się dużo, ale robota za bardzo nie poszła do przodu. Niestety. Wkrótce po ostatnim wpisie wyszła na jaw poważna sprawa z dachem, a dokładnie z dachówką, przez co robota na budowie stanęła na niemal 3 m-ce. Gdyby nie wnikliwe obserwacje mojej żony, nikt nie zwróciłby na to uwagi i dzisiaj pewnie, tak jak było zaplanowane, wykańczalibyśmy nasz domek. Na szczęście żona dostrzegła, że na naszym dachu leżą dwa rodzaje dachówki. Jeśli ktoś otworzy i powiększy ostanie zdjęcie w poprzednim wpisie i przyjrzy się dokładnie, to zobaczy, że dachówki różnią się odcieniem. Mówiła mi o tym wcześniej, ale ignorowałem to, twierdząc, że to pewnie pył, albo blask. Kiedy jednak wkońcu po kilku deszczowych dniach zmusiła mnie do dokaldnego przyjrzenia się, stwierdziłem, że ma rację. Szkoda, że nie posłuchałem jej wcześniej. Dach już prawie cały położony, a tu trzeba przerwać roboty i cos z tym zrobić.

Złożyliśmy reklamację do składu budowlanego, po kilku dniach przyjechał przedstawiciel producenta i stwierdzili, że rzeczywiście mamy dachówkę w róznych odcieniach. Jak sie później okazało na składzie mieli pomieszane palety i wydali nam palety z dwóch różnych fabryk.

Mysleliśmy, że sprawa zostanie szybko załatwiona, a trwało to jak juz pisałem 3 m-ce. Nie bedę juz opisywał dlaczego. Generalnie były targi jak to załatwić. My chcieliśmy przełożenia dachówki, więc na czyj koszt. Sklad zgodził się zaplacić, ale nie tyle ile chciał nasz wykonawca. Gdy już uzgodniliśmy sume za przełożenie, to wychodziły kolejne problemy. Mieliśmy juz tego dość i wkońcu zapłaciliśmy im tyle co chcieli za tę dodatkowa robotę, a teraz staramy się odzyskać od składu te pieniądze, dodam nie małe.

Niestety straconego czasu nie da się nadrobić i plany zamieszkania w nowym domku trzeba odłożyc do wiosny. A spieszyć się trzeba, bo na wiosnę powiększy sie nam rodzina i będzie trochę ciasno w jednym pokoju zmieścić trzy osoby, wózek, łóżeczko i psa.

Aktualnie wygląda tak:

http://images34.fotosik.pl/56/51e030d4f4f6a7e8m.jpg

 

i po akcji fadromy:

http://images27.fotosik.pl/118/71b7c57ebb1c67f4m.jpg

 

Jak widać na załączonych obrazkach są już okna, drzwi, brama garażowa, ocieplenie ścian, a czego nie widać: instalacje kanalizacyjna, elektryczna, tv i internetowa. Jest też nowy chudziak,a w tym tygodniu pracę zaczęli tynkarze. Za dwa tygodnie mają skończyć. Wtedy wróci hydraulik, żeby zrobić instalację c.o. i wodę. Jak się uda, to jeszcze w tym roku posadzki, tak żeby wyschły do wiosny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...