Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Tabu


adam_mk

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 56
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Nie mam czego ukrywać, ale czuje się urażona Twoja aluzją co do mojej tamtejszej wypowiedzi, napisałeś to tak, jakbym co najmniej Cie zbluzgała... To trochę nieładna manipulacja.

 

A poza tym to właśnie uważam, że chcąc powiedzieć komuś, że jego dom nam się nie podoba trzeba zachować trochę taktu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam czego ukrywać, ale czuje się urażona Twoja aluzją co do mojej tamtejszej wypowiedzi, napisałeś to tak, jakbym co najmniej Cie zbluzgała... To trochę nieładna manipulacja.

Manipulacja ?:o

Nie zacytowałem, bo nie pamiętam juz w jakim to było wątku i nie chce mi sie przeszukiwać ich setek.

Pamiętam jednak ton Twojej wypowiedzi w której potraktowałaś mnie jak odmieńca który w przeciwieństwie do pozostałych ośmiela sie nie zachwycać kiczowatymi figurkami na pięknym skądinąd dachu.

"no zawsze znajdzie sie taki"( przygłup?) - jakoś tak.....

Kicz - to dzieło o nikłej wartości artystycznej, apelujące do przeciętnych gustów odbiorcy.

Co złego że komus to grzecznie odradzałem?

I kto tu powinien czuc sie urażony?

A poza tym to właśnie uważam, że chcąc powiedzieć komuś, że jego dom nam się nie podoba trzeba zachować trochę taktu.

Nieprawda. Pamiętam że podkreśliłem wyraźnie coś w stylu "masz piękny dom", odradzając tylko oszpecanie go.

Rady maja to do siebie że można z nich korzystać.........albo nie. :wink:

 

PS. Czy Ty czasem nie jesteś pedagogiem ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jednak ton Twojej wypowiedzi w której potraktowałaś mnie jak odmieńca który w przeciwieństwie do pozostałych ośmiela sie nie zachwycać kiczowatymi figurkami na pięknym skądinąd dachu.

To źle pamiętasz. Upomniałam Cię, że oceniając wygląd czyjegoś domu należy zachować odrobinę taktu. Ot i wszystko...

 

Co złego że komus to grzecznie odradzałem?

Wygląda na to, że grzecznie to pojęcie względne.

 

PS. Czy Ty czasem nie jesteś pedagogiem ?

Nauczycielem akademickim a co to ma do rzeczy ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam czego ukrywać, ale czuje się urażona Twoja aluzją co do mojej tamtejszej wypowiedzi, napisałeś to tak, jakbym co najmniej Cie zbluzgała... To trochę nieładna manipulacja.

 

A poza tym to właśnie uważam, że chcąc powiedzieć komuś, że jego dom nam się nie podoba trzeba zachować trochę taktu.

 

Joshi , własnie zyskałaś kolejnego - "przyjaciela" :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESKIMOS napisał:

PS. Czy Ty czasem nie jesteś pedagogiem ?

 

Nauczycielem akademickim a co to ma do rzeczy ?

 

Myślę, że to wiele wyjaśnia.

 

Sama jestem nauczycielem akademickim.

 

Otóż obserwuję jak zmieniają się moje koleżanki ze studiów, pracujące na tej samej uczelni.

 

Z osób, z którymi mozna było przysłowiowe konie kraść, stały się... kimś innym.

Szczególnie te, które na pierwszym miejscu w swoim życiu stawiają karierę zawodową. Z różnych przyczyn.

 

To jest temat tabu.

 

Na pozór sympatyczne, ale tylko w kontakcie z osobami, które im nie "zagrażają", bo zadowalają się tym, co mają, realizując się na innych polach.

Nawet nie lubię słuchać plotek na temat, jak to podstawiają sobie wzajemnie nogi.

 

Nie lubię z nimi rozmawiać http://forum.muratordom.pl/images/smiles/icon_confused.gif bo zawsze, w pewnym momencie nie wytrzymuję i mówię "NIE JESTEM TWOJĄ STUDENTKĄ". Chodzi o ton rozmowy.

 

Niestety u siebie też zauważam "ton pouczający" gdy rozmowa z osobami postronnymi schodzi na temat dotyczący mojej pracy.

 

Kiedy tylko to dostrzegę robi mi się głupio, nie chcę nikogo pouczać (oprócz studentów, ale i ich wolę uczyć niż pouczać).

 

Niestety dostrzegam pewną prawidłowość w myśleniu nauczycieli akademickich: ja wiem lepiej, a kto się nie zgadza zasługuje na pouczenie.

 

Tylko, że te osoby nie mają prawdziwych przyjaciół. Mówię tu o tych, których znam oczywiście. Wszyscy się do nich uśmiechają, bo się ich boją.

 

Bo nigdy nie wiadomo, kiedy taka osoba może nam zaszkodzić i co może wymyślić, aby dopiąć celu, do którego sama dąży. A cel uswięca środki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z własnego doświadczenia pamiętam, że "najgłupsi" , najbardziej aroganccy i "nieomylni" są ci nauczyciele akademiccy, którzy mają niski stopień naukowy (ledwo magisterium) ale już ze dwa lata pracy.

Własnego, często mylnego, no bo co oni mogą tak naprawdę DOBRZE wiedzieć, zdania będą bronili jak lwica młodych. Zniszczą, "zabiją" ale udowadnią że to ONI mają rację.

Żałosne i niezmienne.

( ze mną kilku [3] miało ku.rewski problem!)

 

Co zrobić , jak powierzone zadania przerastają możliwości takiego pacana?

 

Oczywiście, jak ma się poczucie zależności, władzy nad sobą (bo może zrobić tak, że mnie wyleją) to zostaje położyć uszy "po sobie" , kłaniać się nisko i "szklić du,pę" słowami, w które i tak nikt nie wierzy.

 

A co, jak się tego ograniczenia (głównie mentalnego) nie ma?

 

Ja nie miałem a oni mieli prze.srane! :lol:

 

Stare dzieje....

 

Ale - fakt! to TABU

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chodziło mi o relacje uczeń - nauczyciel. Te moim zdaniem zależą głównie od kultury osobistej obu stron.

 

Chciałam tylko zwrócić uwagę na używanie mentorskiego tonu w życiu codziennym i generowanie swojego "nauczycielstwa" na nie-studentów.

 

Co do miernoty obdarzonej władzą ma to zastosowanie w każdej dziedzinie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż obserwuję jak zmieniają się moje koleżanki ze studiów, pracujące na tej samej uczelni.

 

Z osób, z którymi mozna było przysłowiowe konie kraść, stały się... kimś innym.

Szczególnie te, które na pierwszym miejscu w swoim życiu stawiają karierę zawodową. Z różnych przyczyn.

1. Z założenia nie kwalifikuję się do tej grupy. Gdyby tak było skończyłabym doktorat już kilka lat temu ;)

 

2. Można wiedzieć w kogo przedzierzgnęły się Twoje koleżanki i dlaczego Ty uważasz, że nie podążyłaś ich śladem ? ;)

 

3. A jeśli chodzi o podstawianie sobie wzajemnie nóg, to raczej nie zauważyłam takiej mody w naszym małym światku fizyków. My tu sobie nawzajem nie zagrażamy. Taka specyfika pracy. :)

 

4. A juz zupełnie nie rozumiem w czym miałby mi zagrażać kolega ESKIMOS :)

 

5. Wbrew temu co Ci się wydaje ja mam prawdziwych przyjaciół, głównie w gronie fizyków, także byłych fizyków :)

 

6. Trochę mi przykro, ze wwaliłaś mnie do jednego wora z Twoimi znajomymi, z którymi się nie identyfikuję, szczególnie w dążeniu do niszczenia innych.

 

7. A co do pouczania. Może to i wygląda jak pouczanie, ale z mojego punktu widzenia jest to jasne komunikowanie w stylu: "Zrobiłeś/powiedziałeś coś co innym/mi sprawiło przykrość". Jeśli coś mnie zaboli to mam odwagę mówić o tym głośno. Czy to pouczanie jest ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem na Twoje pytania JoShi.

 

Moje koleżanki zmieniły się w osoby, które banalne pytanie odbierają jak atak na siebie. W każdej dyskusji muszą mieć ostatnie zdanie i jest to jedyne słuszne zdanie.

Ponieważ nie stoję obok siebie mogę tylko mieć nadzieję, że nie podążyłam ich śladem. Jeśli jednak tak jest a ja o tym nie wiem liczę na to, że ktoś życzliwy mi to uświadomi.

 

Co do punktu 3 - masz szczęście: pracujesz w instytucji pełnej aniołów w ludzkiej skórze.

 

O zagrożeniu ze strony ESKIMOSA nic nie wiem i nie mogę dopatrzeć się, gdzie o tym pisałam?

Moja wypowiedź dotyczyła li i jedynie stosunków międzyludzkich na pewnej uczelni.

 

To samo dotyczy posiadanych przez Ciebie przyjaciół. Nie mam podstaw, żeby insynuować Tobie fakt nie posiadania ich.

 

Punkt 6 jest dla mnie równie przykry. Nie pisałam o Tobie. Ciekawe czemu wszystko bierzesz dosłownie jako dotyczące Ciebie?

 

Natomiast punkt 7 to już inna bajka.

Masz typowe podejście: ja mogę komuś, ale ktoś mnie to już nie, bo jest mi przykro.

Nie będę przytaczać tu cytatów z wielu Twoich wypowiedzi, na które natknęłam się na forum, a które skutecznie zniechęciły mnie do wypowiadania się wewątkach.

 

Nie będę więcej wypowiadała się w stylu osobistym, temat wątku brzmi "tabu" a nie "wiwisekcja JoShi".

Podjęłam temat ogólnie, mogę wszak mieć własne zdanie na temat nauczycieli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi!

 

NO TO JA CIĘ NINIEJSZYM POUCZAM! :evil:

 

NIE MA "BYŁYCH" FIZYKÓW! :evil:

 

Albo się tym fizykiem jest, albo nie!

 

Adam M.

 

Fizyka na U. Śl.

 

Ale fakt. To jest fajny "naród". :lol:

Masz rację to typowy dla mnie (chyba dla wielu fizyków) skrót myślowy. Chodziło mi o fizyków nie pracujących w branży... Niestety wielu zdolnych poszło sobie "za chlebem".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...