Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Odszedł nasz RED.....


Szanta

Recommended Posts

Witam

 

To są najsmutniejsze Święta, jakie spędziłam wspólnie z moimi chłopakami- nmężem i 6-letnim synkiem.

W czwartek 21 grudnia podjęliśmy ostateczną decyzję o uśpieniu naszego ukochanego ON - Reda. Miał 12 lat. Z nami był dokładnie 11,5 lat. Nie mogę pogodzić się z tą stratą. Mamy jeszcze 12-letnią suczkę collie, ale brakuje nam Redzia w domu :cry: .

Kiedy odszedł, zrozumiałam jakie dawał nam poczucie bezpieczeństwa. Był wspaniałym psem, ale tylko dla najbliższej rodziny. Wielokrotnie płakałam przez Jego agresję w stosunku do innych ludzi i zwierząt. Ale to nie była Jego wina. Kiedyś (12 lat temu) z mężem pracowaliśmy w pewnej fabryce, do której zakupiono 2 szczeniaki ON. Miały one pilnować terenu fabryki przed potencjalnymi złodziejami. Wyrządzono wówczas naszemu Redziowi ogromną krzywdę (On by jednym z tych szczeniaków). Psiaki do ok. 4 miesiąca trzymano na strychu w odosobnieniu, z dala od ludzi (żeby były agresywne). Później zamknięto je w klatce, gdzie zachorowały na parwowirozę. Brat naszego Reda nie przeżył. My wzięliśmy Reda do domu, żeby wydobrzał, bo był w fatalnym stanie. I.... tak już z nami został, mimo sprzeciwów i awantur ze strony właściciela fabryki (zresztą wkrótce potem oboje z mężem zmieniliśmy pracę).

 

Nie mieliśmy wówczas doświadczenia z agresywnymi psami. Mieliśmy suczkę collie, niezwykle łagodną, co zreszta jest typowe dla tej rasy. Red przez całe swoje życie sprawiał nam wiele kłopotów, ale byliśmy odpowiedzialnymi właściecielami (przynajmniej tak mi się wydaje). Przeszedł szkolenie na psa towarzyszącego, co w pewnym stopniu pozwoliło utemperować Jego charakterek. Dla nas był oddanym, wiernym psem. Kochał nas ponad wszystko. Jednak każdy spacer był mordęgą. Praktycznie trzeba było bez przerwy mieć się na baczności, czy gdzieś nie pojawi się jakiś psiak, bo raczej nie miał szans przeżycia. Potrafił też rzucić się na przypadkowo spotkanego na łąkach człowieka, który Jego zdaniem mógł mi zagrażać, bo podniósł rękę podczas rozmowy ze mną. Oj..... było z Nim kłopotów co niemiara. Nawet raz sąsiadka, która nie cierpiała naszych psiaków wezwała policję, bo Red ją "obwąchał" i doznała stresu.

 

Na szczęście mieliśmy ogród, w którym po solidnym zabezpieczeniu wysoką siatką i zamknięciu na klucz oraz zawieszeniu tabliczki ostrzegawczej, nasz Redzio spokojnie biegał sobie i przeganiał koty sąsiadki (o dziwo nigdy żadnego nie dopadł, na szczęście :p ).

 

Teraz... pozostała pustka. Widziałam, że z Redem jest coraz gorzej. Mam ogromne poczucie winy, bo zajęta swoim zdrowiem, przeprowadzką i codziennymi kłopotami zbagatelizowałam to, że z psem było coraz gorzej. Za miesiąc urodzi nam się drugie dziecko, ale już nigdy nasz ukochany pies nie położy się koło wózka i nie będzie pilnował śpiącego maleństwa, tak jak to było w przypadku naszego pierwszego synka.

 

Nigdy nie zapomnę tych smutnych, brązowych oczu i tej wyciągniętej w pożegnalnym geście łapy, gdy po raz ostatni zasypiał.

 

Żegnaj RED......

 

 

Oto zdjęcia naszego Reda. Był pięknym psem.

 

http://foto.onet.pl/3n0br,cc40k40ugou4,624me,u.html

 

http://foto.onet.pl/3n0br,cc40k40ugou4,624mz,u.html

 

http://foto.onet.pl/3n0br,cc40k40ugou4,624m5,u.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przykro mi... :cry:

 

RED byl slicznym pieseczkiem, a jego spojrzenie... cudne

 

Na pewno jest gdzies nadal obok was, troszke inaczej ale was chroni, teraz juz nie cierpi

 

moze za jakis czas przygraniecie pieska, ktory moze choc troszke wypelni pustke za Redem, i suczka colli sie ucieszy, pewnie i jej brakuje towarzysza...

 

pozdrawiam Was

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też to przeżyłam.Moja Watra odeszla w listopadzie. Nie umiałam się znaleźć.Te kluchy w gardle, i ciągłe szarpnięcia...uczucia, o których trudno opowiedzieć.Teraz mam młodą bernardynkę, pozwala mi nie myśleć o tym jak bardzo kochałam Watrę, ale przecież...ciągle porównuję.

Czas leczy rany- ciągle na to liczę.

Pozdrawiam Halszka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za słowa otuchy.

 

Powoli dochodzę do równowagi. Nawet muszę, bo za 2 tygodnie przyjdzie na świat nasze drugie dziecko. Żałuję tylko, że nasz kochany Red nie powita naszej córeczki w domu, tak jak powitał naszego synka 6 lat temu.

 

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...