Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

To były czasy... ;)


mTom

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 133
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Tedii, młody już nie jestem, najlepsze lata przeżyłem w Peerelu i nie tęsknię za nim. Najlepsze, bo byłem młody i przystojny. A teraz: "Minęła młodość i uroda, została reszta - szkoda". :wink: :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe,że co niektórzy tęsknią za tymi czasami absurdów.Chyba tylko dlatego że są starzy a wtedy byli młodymi ludźmi.Ja bym sobie życzył, abyśmy za 10-20 lat nie wspominali jakie absurdy były w 2006 roku (m.in. mulat ,koniogłowy itd.)

 

Tedii - będziesz tęsknił, bo to Twoje oswojone absurdy; a przede wszystkim, jak Tomek słusznie zauważył, nie będziesz piękniejszy ani młodszy niż teraz. :lol:

 

A swoją drogą gdyby nam ktoś wtedy powiedział kogo naród za 20 lat dobrowolnie obdarzy władzą, to byśmy chyba zjedli własne kartkowe buty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
a Maluch kosztował ......... 60.000 :):):)

a ja nie rozumialem dlaczego ludzie kupuja rozne samochody, w roznych kolorach i ksztaltach... :o

jakby jeden zle dzialal :wink:

 

 

a poza tym byla zima i snieg na ferie...

 

byla woda z sokiem malinowym w saturatorach...

 

byly czeskie cukierki owocowe w takich przezroczystych papierkach... mniaaam :)

 

i... mleczarz rozwozil mleko do mieszkan...

 

i byly.... 'lody na patyku' :D (o! i casatte tez byly ;) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto pamięta tzw. "linię"?

 

Nie wiem czy w każdym mieście, ale w moim, po 22.00, pod numerami telefonów takich jak zegarynka, program TV i co tam jeszcze pod trzycyfrowymi było - istniał świat będący takim prekursorem forum :)

 

Technik jakiś w centrali tak crossował kabelki, że po wybraniu numeru łączyło kilka (czasem max 4 a czasem kilkanaście) osób naraz i trwały dysputy nieraz do rana. Ludzie mieli ksywki (zamiast nicków) i czasami spotykali się w realu, ale mało kto się decydował. :D To było niemal mistyczne.

 

Potem niestety zatrollowało :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto pamięta tzw. "linię"?

 

Nie wiem czy w każdym mieście, ale w moim, po 22.00, pod numerami telefonów takich jak zegarynka, program TV i co tam jeszcze pod trzycyfrowymi było - istniał świat będący takim prekursorem forum :)

 

Technik jakiś w centrali tak crossował kabelki, że po wybraniu numeru łączyło kilka (czasem max 4 a czasem kilkanaście) osób naraz i trwały dysputy nieraz do rana. Ludzie mieli ksywki (zamiast nicków) i czasami spotykali się w realu, ale mało kto się decydował. :D To było niemal mistyczne.

 

Potem niestety zatrollowało :(

 

faaaaaaaaaaajne. I pierwsze słysze o tym, ale nic dziwnego, na mojej prowincji w TAMTYCH czasach nie było telefonów :D :D :D :D

 

Za to nikt nie chodził za dziećmi i nie mówił: "nie bierz śniegu do rąk, bo ci zmarzną. Nie zrywaj sopli. Nie liz sopli,. nie jedz śniegu. Nie wchodź w zaspy, bo będziesz mieć mokre spodnie / buty / rajstopy i bedziemy musieli wrócić do domu". itp. :D :D :D :D Dzieciaki na śnieg chodziły bez rodziców, wracały do domu jak jeszcze było wiadomo, jak do domu iść (ale w ostatnim momencie ;-) ) zdejmowały z siebie wszystko, suszyły gdziekolwiek, jak odzyskiwaly władzę w dłoniach, to odrabiały lekcje - a jak nie, to nie ;-) I następnego dnia szły do szlkoły,a po szkole na snieg...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne, nikt nie jeździł do Rumunii?? To znowu moje dzieciństwo, lata 70-te, co wakacje wyjazd wypoczynkowo-handlowy. Takich pomarańcz do dzisiaj nie jadłam! I namiot na plaży w Constancy. Pewnie moim rodzicom nie było tak wspaniale przez tą handlowoą otoczkę, ale ja to wspominałam jako cudowne wakacje. I magnetofon miałam co roku nowy (Grunding, Jola i inne), bo latem "schodził", i namiot był co rok inny, tylko kiepsko było, jak się kupiec trafił w połowie urlopu i zamiast pięknego domku zostawał nam malutki jamnik brany jako zapas... Trabantem do Rumunii przez Karpaty. Do dziś mam uraz do zakrętów, bo biedny trampek nie zawsze chciał podjechać, czasem musiałyśmy z mamą wysiadać... Raz jechaliśmy bez wstecznego, na granicy kazali nam się cofnąć a ojciec wysiada i pcha... I nie zawrócili nas! Kiedyś z Jugosławi pojechaliśmy na dziko do Włoch. Mama krzyczy, że nas zamkną a tata filozoficznie" jak nas nie wypuszczą to lepiej tylko bedzie" Cóż, dopiero austryjacy się zorientowali, że my na dziko, bez wiz i w ogóle. Mieli dylemat, ani nas do tyłu (Włochy) ani do przodu (Austria). W końcu dali nam jakiś tymczasowy papierek na przejazd przez Austrię, byle byśmy im zeszli z oczu :D I nikt się więcej nie czepił. Dojechaliśmy do Polski, nasz WOPista miał dziwną minę, ale nie drążył tematu.

A dziennikarza Maja pamiętacie? To było okno na "wielki świat".

Ogólnie lata 70 były dla mnie fajne, gorzej w 80 - nagle pustka w sklepach, kolorowy świat zrobił się szary i smutny. Koniec lat 80 to mój ślub. Nic nie ma w sklepach, wynajjeliśmy salę i panią kucharkę ale mięso trzeba dostarczyć. Z wesela pamietam najlepiej dwie rzeczy: flaki, które tata wiózł swoim samochodem i się wylały, potem pół wesela czyścił bagażnik, i kurczaki - piekły się u nas w mieszkaniu, u teściowej i mojej szwagierki. Potem w zamieszaniu ostatnia partia u teściowej została zapomniana - znaleźliśmy je dopiero po 2 dniach w piecyku. A tydzień poślubny mój mąż spędził w kolejce po pralkę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My wzielismy slub w 1981, zaraz po weselu w poniedzialek rano rzucili telewizory, stalismy w kolejce pol dnia, a kto by tam myslal o podrozy poslubnej! Sukienke slubna sprzedalam tez zaraz w poniedzialek, drzwi sie nie zamykaly.

 

Mama pracujaca w GS-ie zalatwila nam bez kolejki meble kuchenne i segment pokojowy. Myslicie, ze widzialam co nam wioza? Wazne bylo, ze mieszkanie, za ktore nie placilismy czynszu(PGR) bedzie umeblowane. Nie mialam dylematu czy meble kuchenne maja byc jasne czy ciemne, jakie do nich uchwyty, blaty itp.

A lazienka nie miala plytek, podloga byla betonowa, ktora pomalowalismy i bylo o.k. Wanne obudowalismy drewnem, maz zrobil poleczki, byla pralka automatyczna i bylo pieknie!

Pamietam jak stalam w kolejce po zdechle kurczaki, jaka to byla zdobycz na jutrzejszy obiad.

Kolejki po mieso na kartki byly horrorem, z dwojka zryczanych , znudzonych malych dzieci. Kiedy przyszla na mnie kolej powiedziano mi, ze maz po mieso na swoje kartki musi przyjsc sam!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Podtrzymam temat bo mi się przypomniało dziś kiedy odbierałam paczkę mikołajową dla córki.

 

Zamiast słodyczy kupowałyśmy z koleżanką vibovit i chlorochinaldin w aptece.

A na ZPT (w podstawówce) pani uczyła nas robić słodycze z niczego: kulki z okruchów ciastek, z masłem i miodem. To było obtoczone w mielonych orzechach. Rewelacja.

I jeszcze ciastka z marchewki i toffi z mleka gotowanego z cukrem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...