Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Inka i MazaQ - wymarzony domek krok po kroku...


Recommended Posts

Witam wszystkich!

 

Na początek powiem tak: nie jest łatwo...

Borykamy się po kolei ze wszystkim... :(

 

1. Wybór działki - zajęło nam to około 2 miesiące i zakończyło się sukcesem tylko i wyłącznie dzięki pomocy rodziny i najbliższych znajomych. Zjeździliśmy okolice Warszawy chyba kilkanaście razy, najedliśmy się wstydu i upokorzeń pytając, błagając a nawet grożąc potencjalnym posiadaczom działek na sprzedaż. Najbardziej wkurzało nas, że co drugi chłop stwierdzał: Panie no ja mam działeczkę ładną ale nie sprzedam... - Dlaczego? - A bo ja nie potrzebuję pieniędzy... No i gadaj tu z takim.

Na szczęście dzięki bardzo zorientowanej i wpływowej cioci Eli znalazła się w końcu śliczna działeczka w Halinowie.

2. Kredyt... Sytuacja jaka jest każdy widzi. Jak się nie kradnie to trzeba domek na kredyt budować, tak więc postanowiliśmy w 100% finansować nasz domek marzeń wraz z działką z kredytu hipotecznego. W sumie o kredyt nie było ciężko ale zebranie wyszystkich wymaganych dokumentów oraz sam wybór oferty banku to już inna para kaloszy. W końcu stanęło na BPH. Formalności choć uciążliwe poszły dość sprawnie.

3. Wybór i adaptacja projektu - tu mieliśmy o tyle łatwiej że przyszła Teściowa jest architektem :) Łatwiej bo oczywiście nie mamy kosztów, trudniej bo jednak dla rodziny więc najpierw kończy się rozpoczęte projekty a dopiero na koniec robi się dla rodziny (nijako w wolnych chwilach, których w zasadzie brak). Jak się weźmie pod uwagę jeszcze zmiany, poprawki, kolejne wrysowywania tego wszystkiego... to można się po prostu załamać ile to wszystko trwa...

4. Papierologia związana z rozpoczęciem budowy... ( o tym to chyba oddzielny odcinek będzie :) ). Żeby nie zwariować, albo nie zamordować któregoś urzędnika trzeba się uzbroić w anielską wręcz cierpliwość. Ale dokładnie o wszystkim jeszcze napiszę.

 

na razie tyle. Na tym etapie jesteśmy teraz... ale wszystko to nic w porównaniu z radością przy wyobrażaniu sobie tego:

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/mazaqi.jpg

 

bardzo podobnie będzie wyglądał nasz domek więc zaciskamy zęby i przemy dalej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 82
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

tak jak obiecałem kilka słów o papierologii:

 

1. najprostsze było skompletowanie papierów dla banku o kredyt, w sumie wszystki wymagane dokumenty zebraliśmy w niecały tydzień - to było łatwe...

2. zakup działki - tu było już trochę gorzej z uwagi na to, że działka była dzielona z większej, której właścicielami było kilka osób - tu stos papierów koniecznych do zakupu i skonstruowania umowy, aktu a później założenia księgi wieczystej znacznie urósł, ale po około miesiącu i to udało się załatwić i staliśmy się właścicielami działki.

3. powrót do punktu 1 - mając już papiery po kupnie działki z częścią z nich + mapy trzeba wrócić do banku aby zaktualizować dane do kredytu a także obniżyć odsetki które już się płaci oraz ubezpieczenia - to już było całkiem skomplikowane.

4. na potrzeby banku potrzebny jest również operat szacunkowy (dla wyliczenia kredytu) a do jego sporządzenia potrzebne są kolejne papierki...

5. do punktu 4 potrzebny jest przede wszystkim projekt... w naszym przypadku liczył się czas bo braliśmy kredyt w CHF tak więc załątwiliśmy pierwszy lepszy projekt mniej więcej odpowiadający naszemu przyszłemu i dla niego został przygotoway operat i złożony w banku. oczywiście później projekt po kilkunastu zmianach powstałzupełnie inny więc robiliśmy kolejny operat i składaliśmy do banku a tam oczywiście potrzebny był aneks do umowy kredytowej... koejne miesiące i kolejne papiery...

6. początek papierologii dotyczącej samego domku:

- warunki tech przyłączenia energii (otwock)

- warunki tech przyłączenia wody i kanalizacji (halinów)

- warunki tech przyłączenia gazu (warszawa)

- opinia melioracji (otwock)

Załatwienie tego nadal trwa a bawimy się już od miesiąca z hakiem. pojawiły się również problemy z melioracją.... Oczywiście znalazł się jakiś zabłąkany sączek i teraz mam po pachy uciechy w bawieniu się w górnika żeby znależć jego prebieg, kolejna walka z wykopami w kolejną sobotę... a powoli zaczynam mieć już dość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam w Nowym Roku! najlepszego dla wszystkich budujących :) !!

 

Dziś kilka fotek z poszukiwań sączka (część pierwsza):

 

1. Działeczka widok ogólny

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/6.jpg

 

2. Pierwszy wykop a w nim MazaQ

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/2.jpg

http://www.mazur-design.alpha.pl/3.jpg

 

3. Tak wygląda gotowy wykop (odkrywka) o długości 11 m (po 5,5 w lewo i w prawo od spodziewanej lokalizacji sączka), na pierwszym planie również ofiara kopania w glinie z kamieniami...

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/4.jpg

 

4. Jak widać sączka brak...

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/5.jpg

 

5. Wykop nr 2 przy drugim końcu działki w miejscu spodziewanego przebiegu sączka już płycej bo to w strone drogi a w niej prawdopodobnie zbieracz lub dren.

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/7.jpg

 

6. No i niestety BINGO... sączek jest ale kompletnie niezgodny z planami melioracji, nie zgadza się ani przebieg ani kąt pod którym biegnie ta ceramiczna rurka...

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/8.jpg

 

7. I na koniec podobne wykopy (acz glebsze o okolo 20-30 cm) po stronie sąsiada - u niego również nie dopatrzyłem się żadnych urządzeń melioracyjnych

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/1.jpg

 

W obecnej sytuacji postanowiliśmy szukać realnego przebiegu sączków i dopiero później podejmować decyzje o ewentualnej przebudowie... eh. Zapowiada się kolejny pracowity weekend...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś kolejna minirelacja z placu boju: MazaQ kontra sączek - Vol. 2

 

Jakoż że mamy prawie połowe stycznia więc od rana siąpi paskudny deszcz i jest koło 5 st. C - wymarzone warunki na babranie się w ziemi... Inka to ma szczęście - siedzi na studiach a ja chcąc, nie chcąc koło dziesiątej przemogłem swoją niechęć, ruszyłem na działkę i ostro zabrałem się za poszukiwania zaginionego sączka. Po trzech godzinach działka wyglądała tak:

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/10.jpg

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/11.jpg

 

Kombinując jak koń pog górkę gdzie i jak też przyszło panom "robolom" do głowy ułożyć drenaż (bo na pewno nie wg planów) zryłem pół działki ledwo przy tym nie oddając ducha ale na koniec ustaliłem to co chciałem:

Sączek jest przerwany i dlatego nie zgadza się z planem melioracji, skoro jest przerwany to nie spełnia swojej funkcji a skoro nie spełnia swojej funkcji to można go zamknąć i wreszcie ruszyć sprawę pozwolenia na budowę!

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/12.jpg

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/13.jpg

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/14.jpg

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/15.jpg

 

Upaprany jak nie boskie storzenie ale szczęśliwy z efektów mogłem wreszcie wrócić do domku i wskoczyć pod prysznic :)

 

Przy okazji miałem okazje poznać dwóch sąsiadów: jednego przez ulice - bardzo sympatyczny i pomocny pan, a drugi z pustej działki obok - mieszka gdzieś niedaleko od lat i okoliczna ziemia z tego co się zorientowałem należy w większości do jego dalszej lub bliższej rodziny. Na razie nie zamierza się budować ale wierzbe stojącą w granicy to poprzycina ze swojej strony bo bóg wie co mu tam zacienia... chyba się nie polubimy... no nic, to tyle na dziś :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzis troche z innej beczki...

 

Jadąc do przyjaciół do Brennej na Sylwestra natknęliśmy się na całkiem niebrzydki domek :)

 

Niebrzydki bo dość podobny do naszego wymarzonego :)

 

Niemniej nasz bedzie:

 

1. nizszy o jakies 2-3 stopnie (czyli ok. 45 cm)

2. nie będzie dostawionego garażu (pojedynczy garaż będzie w miejscu lewego okna)

3. wnęka wejściowa będzie bardziej cofnięta i nieco innego kształtu

4. nie będzie balkonu tylko "wole oczko" (a za nim Inki i mój gabinecik do pracy)

 

Jak tylko uda mi się skończyć projekt nad którym obecnie pracuje postaram się zrobić wizualizację naszego przyszłego domku i się pochwalić :)

 

a póki co fotki znalezionego domku:

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/dom1.jpg

http://www.mazur-design.alpha.pl/dom2.jpg

 

ps. no ten delikatny "różyk" na tym domku to lekka pomyłka ale o gustach się nie dyskutuje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No!, jutro konfrontacja z panami z melioracji.. Dziś używając agresywnych technik negocjacji zmusiłem panów do odbycia wizyty na działce(a jakże trzeba ich przywieźć z Otwocka i odwieźć ale to i tak spory sukces szczególnie, że dziś przed 15.00 dzwoniłem a jutro o 8.00 będą!).

 

Pozostaje trzymać kciuki za pozytywną opinię w sprawie sączka... jakby im przyszło do głowy coś dodatkowo komplikować to wrócą do Otocka na pieszo... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczyna dziać się lepiej! (byle nie zapeszyć), choć niektóre sprawy żywo przypominają scenariusze, które pisał mistrz Bareja...

 

po pierwsze:

 

Mamy już warunki przyłączy: wody, kanalizacji i prądu dla placu budowy i budynku docelowego! :)

 

po drugie:

 

Dziś, po dwugodzinnej walce z ciałem urzędniczym w osobie Pana Kierownika, udało się kompromisem między bezdusznym prawem a polską kreatywną przedsiębiorczością uzyskać wymagane stemple na mapie oraz opinie wraz z oświadczeniem - a wszystko to NARESZCIE pozwala nam się starać o pozwolenie na budowę (czekamy tylko na warunki dla przyłącza gazu).

 

Ale o punkcie drugim napisze nieco szczegółowiej bo naprawdę warto (ku doświadczeniu ale i przestodze innych forumowiczów)

 

Otóż jak z powyższych postów wynika znaleźliśmy sączek. Sączek KOMPLETNIE nie zgadza się z sączkiem na mapach administracyjnych z melioracji. W dodatku niniejszy sączek zaczyna się na naszej działce (lub kończy w zależności od interpretacji stron świata :) ). Tak więc doszliśmy do wniosku, że niech sobie nieszczęsne owo urządzenie w tej ziemi siedzi - co na tam, i szczęśliwi dzisiaj o 8.00 stawiliśmy się w Otwocku aby zawieźć świtę urzędników na nasze zabłocone i rozkopane włości w celu naocznego stwierdzenia oczywistych dla nas faktów...

 

Tak więc śmiało wszedłem do biura... No może biuro to za dużo powiedziane: do walącego się budynku w opłakanym stanie, gdzie wszystko wyglądało jakby się lada chwila miało rozpaść ze starości.... łącznie z niektórymi pracownikami. Po chwili zza szafy wyłonił się sam Pan Kierownik i zaprosił mnie do środka.

Przywdziałem najbardziej "kumpelski" uśmiech i wypaliłem:

- Witam o poranku! to co? możemy jechać?...

Pan Kierownik wlepił wzrok w nieodgadnioną dal za moimi plecami i wyjęczał:

- Tiaaaaa, pojechać mówi pan..., no..., w sumie...., w zasadzie... może... tego...

W lot pojąłem Jego intencje i dokonczyłem pośpiesznie:

- A może by nie jechać??? W sumie po co, przecież wszystko widział Pan w mailu!

- No właśnie! - prawie krzyknął uradowany - przecież wszystko widziałem w mailu! A ma Pan papiery? To zaraz napiszemy tam coś!

 

:)

 

Zacząło się fantastycznie! Ale niestety dalej już nie bylo tak dobrze...

 

Po rozłożeniu wszystkich map, poprzednich opinii, kolejnych map itp. Pan Kierownik zanużył się w swej ulubionej biurokratycznej materii:

- No niestety tak prosto jak by Państwo chcieli to nie można, bo nie da się od tak zmienić na mapie i cześć... Trzeba by może zamknąć w myśl art. X ustęp Y, ale to by trzeba żeby Państwo złożyli wniosek, to my go rozpatrzymy, to my się zastanowimy, to my zbierzemy komisje, .... etc.... Albo może by przebudować..., ale to trzeba operat do starostwa..., bo tak są skonstruowane przepisy i my nic nie możemy a w ogóle to nie nasza wina, tylko tych ze starostwa, bo oni częściowo grunty odrolniają a to nie tak trzeba, bo reszta to jednak rolne, więc urządzeń nie można zdjąć z planów...

No słowem NIC nie mogą zrobić choć sprawa jest oczywista...

Przed rozmową zapomniałem powiedzieć Ince żeby pod żadnym pozorem nie zaczęła na gościa naciskać bo to ten typ co się zamyka w sobie i tupie nogami pod biurkiem a nie popuści... Więc jak było do przewidzenia Inka zaczęła podjeżdżać:

- Przecież to Wasze urządzenia nie zgadzają się z Waszymi mapami, to my mamy wiedzieć co trzeba zrobić?! Pan nas w błąd wprowadza, poprzednio inna była rozmowa! Ile my będziemy na to czekać?! TO CO MY W OGÓLE MAMY ZROBIĆ?!

- Trzeba było kupić działkę bez drenów... - odpowiedział z rozbrajającą miną Pan Kierownik...

W tym momencie zorientowaliśmy się, że łatwo skóry nie odda...

 

Zmieniłem technike: - No wie Pan co, po prostu co w tym starostwie wyprawają to tylko ludziom kłopot robią! (przerzucenie odpowiedzialności często odblokowuje ludzi pokroju Pana Kierownika)

- A proszę pana, nie Państwo pierwsi z taką sprawą przychodzą, ale co ja mogę zrobić - Kierownik zdecydownie odtajał - No to zadzwonimy do starostwa i się dowiemy jak to wygląda!

 

I tu nastąpiła blisko godzinna rozmowa pomiędzy PANAMI URZĘDNIKAMI... Jak można się spodziewać zakończyła się wnioskiem, że żałują ale nic nie mogą zrobić, no ewentualnie mogą powołać komisję z przedstawicielami starostwa, województwa i pomyśleć jak uznać, że urządzenie (cały cas mowa o jednej rurce o średnicy 3 cm) można zamknąć bo nie działa... (ale czy aby na pewno nie działa? i skąd ta pewność)

 

Ręcę nam zaczęły opadać więc powróciliśmy do odrzuconego na początku wątku o podpisaniu oświadczenia, że mamy sączek na działce i bierzemy za niego odpowiedzialność i takie tam, z tym że uparliśmy się, żeby Pan Kierownik oświadczył równocześnie, że sączek zaczyna sią na naszej działce a jego przebieg nie zgadza się z mapami i nie przechodzi na działkę sąsiada (co dawało nam względne zabezpieczenie przez ewentualnymi roszczeniami sąsiada w przypadku awarii czy zalania jego działki). O dziwo Pan Kierownik najwidoczniej zmęczony dwugodzinnymi ostrymi negocjacjami ZGODZIŁ SIĘ i zaczął wykazywać wyraźną chęć współpracy i szybkiego zakończenia sprawy.

 

Po pół godzinnej walce najpier z komputerem, później z klawiaturą, następnie z drukarką a w końcu z poprawną treścią papierów (którą na koniec sam mu podyktowałem bo byśmy z tamtąd nie wyszli) dostaliśmy ostemplowane mapy, oświadczenie oraz opinie... UPRAGNIONĄ OPINIĘ o tym, że nie zgłaszają zastrzeżeń do naszego projektu!!!!

 

uffffffffffffffffff...

 

Niech ta niesamowita, przydługa historia pomoże Wam drodzy forumowicze i da wiarę i nadzieję w obchodzeniu się z urzędami.... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W związku z pytaniami o treść podpisanego przez nas oświadczenia zamieszczam co i jak podpisaliśmy żeby dano nam spokój:

 

Niniejszym oświadczam, że cześć działki nr... położonej w ....., obręb ....., na której przebiega odcinek rurociągu drenarskiego - sączka nr .... (wg map z melioracji) obiektu ... (z map melioracji) nie jest planowana do zabudowy i pozostaje jako grunt rolniczy. (Chodzi tu o to że WYŁĄCZENIE cześci działki z gruntów rolnych nie jest równoznaczne z jej ODROLNIENIEM więc urządzenia które znajdują się na cześci nadal rolnej muszą funkcjonować nadal - nie można ich zdjąć z ewidencji). W związku z powyższym nie przewiduję przebudowy w/w odcinka rurociągu drenarskiego zobowiązując się jednocześnie do jego naprawy na własny koszt oraz pokrycia szkód wywołanych przez jego awarię. (i tu urzędnicy kryja własną d..., bo tak naprawdę to co mnie obchodzi ich urządzenie na mojej działce, to oświadczenie zwalnia ich z obowiązku dbania o drenaż na mojej działce i w razie skarg sąsiadów to ja odpowiadam za stan rzeczy). Ponadto stwierdzam, że w/w sączek zaczyna się na mojej działce i ma inny przebieg niż na mapie do uzgodnienia ............. (nr z melioracji). Stan faktyczny przedstawiam na załączonej mapie. (to z kolei zapis który świadczy o tym że sączek zaczyna się u mnie więc w żaden sposób nie może szkodzić sąsiadom powyżej mnie, a jedynie poniżej - w dodatku kawałek sączka który jest u mnie w żaden sposób nie będzie wpływał na funkcjonowanie ich kawałka)

 

to oświadczenie ma sens jedynie z załączeniem mapy realnego przebiegu sączka (potwierdzonej przez meliorację) i pismem od kierownika zarządu melioracji stwierdzającego, że na podstawie przeprowadzonych odkrywek gruntu potwierdza się, że sączek rozpoczyna się na działce nr (mojej) i nie jest zgodny z przebiegiem ustalonym na mapie nr (nr z melioracji), i że wobec tego nie koliduje z projektem zagospodarowania działki a zarząd melioracji nie wnosi uwag do projektu. (jest to w miare pełne zabezpieczenie przed marudzeniem urzedników i sąsiadów w razie czego)

 

no, tak to mniej - więcej wygląda :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No... żarło, żarło i zdechło...

 

Stoimy.

 

Dziś pojechaliśmy z Inką odebrać podobno gotowe wyznaczenie wjazdu na naszą działkę. Pojechaliśmy, posiedzieliśmy, posłuchaliśmy rozmów urzędniczych typu:

"Wie Pan Panie Stasiu, no może by się i dało, ale czy ja wiem? W sumie by można, ale nie do końca, bo wie Pan jak to jest" i takie za przeproszeniem pierd%$#@ odbywało się przez pół godziny między urzędnikiem a jakimś znudzonym życiem petentem, który najwidoczniej miał urlop i mu się nigdzie nie śpieszyło (a co go w sumie obchodzi skoro już wszedł że inni czekają). W końcu wkurzeni siedzeniem i wysłuchiwaniem niekompetencji urzędasów wtargnęliśmy do innego pokoju (a w zasadzie Inka wtargnęła) i tam się dowiedzieliśmy, że rozpatrzone pozytywnie (jakby mogło być inaczej!!) ale niestety jeszcze nie gotowe bo Pan nie zdążył wrysować (w końcu to nie lada zadanie takie wrysowanie...). Tak więc zmarnowawszy poranek wróciliśmy do pracy z niczym...

 

A jakby tego nie dość po miesiącu oczekwiania na warunki przyłącza gazowego nie jesteśmy nawet o kroczek bliżej ich uzyskania, bo jak to ujął Pan w Gazowni, nie ma nas nawet jeszcze w systemie bo do nich dopiero wnioski z października spływają... No paranoja jakaś. Dziś szukam jakichś informacji czy można się do nich przychrzanić o nieterminowe rozpatrywanie dokumentów i czy ktokolwiek może im cokolwiek zrobić. (acz czarno to widzę...)

 

A marzec coraz bliżej.

 

A właśnie, jutro jedziemy rozmawiać z kolejnym wykonawcą za ile i na jakich warunkach wybuduje nam domek... to się dopiero będzie działo biorąc poduwagę kompletny brak ludzi i szalejące ceny budowlańców...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Daaaaawno nie uaktualniałem naszego dziennika więc szybko nadrabiam zaległości:

 

Ogólnie rzecz biorąc nie jest źle! (choc od "dobrze" w sumie też spory kawałek...)

 

1. Mamy wytyczony wjazd (acz leży w urzędzie bo podobno sami go sobie wezmą jak będzie potrzebny)

2. Złożyłem wniosek o podpisanie umowy z gazownią (pierwsze słyszę żeby składać wniosek o podpisanie umowy i to osobiście na piśmie) - umowa powinna być w przyszłym tygodniu

3. Podpisałem umowę na przyłączenie prądu do obiektu docelowego czyli domku - nie podpisałem na plac budowy ale o tym za chwile...

4. Złożyliśmy wniosek o pozwolenie na budowę i po odstaniu swojego być może w przyszłym tygodniu będzie do odbioru... (trzymamy kciuki!)

 

ad.3. Wybrałem się jakieś 2 tyg temu podpisać umowę z ZEWT Otwock na wykonanie przyłącza prądowego do placu budowy i później do domu. Jakież było moje zdziwienie kiedy uświadomiono mi, że w tym przypadku zarówno na przyłącze robocze jak i docelowe będę czekał.... 19 miesięcy [!!!]

Zatkało mnie...

Pytam więc jeszcze nieco zbaraniały Pana znudzonego urzędnika - o co kaman? (czyli zapytałem: przepraszam ale czy jeśli za 18 miesięcy dostanę przyłącze docelowe to potrzebuje jeszcze roboczego do czegokolwiek?). Pan urzędnik spojrzał na mnie jak na niedorozwoja i odpowiedział: - no nie, bo po co... Zamurowało mnie już dokładnie więc wykrztusiłem tylko: - to po co mi Pan tu to wtyka o tym przyłączu roboczym? I tu Pan urzędnik chyba nawet nie zdając sobie z tego sprawy dobił mnie kompletnie: - no bo przecież Pan składał to Pan dostał...

 

eeeeh, czyli tłumacząc sytuacja wygląda tak:

 

Przez 3 metrową, nieutwardzoną uliczkę mamy sąsiada, który prąd oczywiście ma. Ale nie można w żaden oficjalny sposób się tam podłączyć tylko trzeba ciągnąć osobną linię od początku ulicy - jakieś 300-400 m. Ale się nie da bo droga jest za wąska a poza tym jej stan prawny jest w gminie nieuregulowany... no i leżymy... oficjalnie.

 

Na szczęście rozwiązaniem okazał się nowopoznany sąsiad, który jak się okazało na cztery łapy jest kuty bo budowę obok nas zaczyna za rok ale już rok temu wystąpił o podłączenie prądu i za około 3 miesiące powinien mieć - no i pozwolił nam korzystać :) za co WIELKIE DZIĘKI!!!!

 

No! tak więc powoli i z kolejnymi kłodami ale wciąż do przodu.

 

Gorzej, że ekipa z którą się ugadujemy (podobno dobra, solidna i sprawdzona) wyleje nam funfdamenty przed latem a za resztę weźmie się dopiero na jesieni... Mają jakąś inną robotę na oku (pewnie lepiej płatną). Generalnie tak się porobiło od zeszłego roku, że ekipa rządzi. Warunki i ceny ustalają oni i koniec. Nie ma alternatywy. Powody sądzę, że wszyscy zainteresowani znają...

 

Tyle na dziś. Adios!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Witam po krótkiej przerwie!

 

Kolejne kroczki do przodu:

 

1. PRAWIE mamy pozwolenie :) Musieliśmy poprawić drobne pierdółki w wymiarach na projekcie i wczoraj podjechaliśmy z sąsiadem do urzędu w celu odebrania powiadomienia o rozpoczęciu postępowania adm. - za tydzień podjedziemy raz jeszcze i będzie pozamiatane. Mam nadzieję, że to koniec przeszkód z tym pozwoleniem...

2. Podpisaliśmy umowę z gazownią (i rozpoczęliśmy rozmowy z wykonawcą przyłącza)

3. Rozpoczęliśmy rozmowy z wykonawcą przyłączy wod-kan - dziś ma już być projekt!

 

Tak więc powoli ale do przodu. Jest też światełko w tunelu co do ekipy. Możliwe, że zaczniemy w drugim tygodniu kwietnia i może uda się pociągnąć nie tylko fundamenty ale o tym na razie sza... (żeby nie zapeszyć :) )

 

Wkrótce kolejne wieści a teraz jeszcze garść pierdółek:

 

Od przyszłego domku do pracy mam 26 km a droga średnio zajmuje od 30 do 45 minut.

 

Okoliczne działki w dużej mierze stoją obecnie w wodzie... Nasza na szczęście nie, ale woda w wykopach po poszukiwaniu sączków wyraźnie się podniosła.

Niemniej wyżej już chyba nie będzie. W końcu wiosna...

 

a już na koniec wieść dość średnia: będziemy mieli po sąsiedzku obwodnice... eh: http://www.halinow.pl/135-45dac8c69eda9.htm

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

W środę 14 marca odebraliśmy PRAWOMOCNE POZWOLENIE NA BUDOWĘ!!!

ekipa wchodzi budować do stanu zero w kolejną środe czyli 21 marca

 

a my nie mamy ani wody, ani prądu, ani jeszcze wypłaconej kolejnej transzy kredytu :)

 

ale za to ekipa wróci do nas pod koniec maja i skończy nam domek do konca września (przynajmniej tak mówią)

 

więc jakoś się wyprostowało wszystko

 

pozdr

Inka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tiaaa, jutro środa - 21.03, początek wiosny i początek naszej budowy... A my właśnie dowidzieliśmy się, że bank ma pewne "ale". Po miesiącach leżakowania naszych dokumentów w banku nagle okazało się, że coś się Paniom specjalistkom bankowym nie zgadza i w efekcie zamiast przelewać pieniądze z kolejnej transzy wykonawcom to załatwiamy na gwałt gotówkę żeby w ogóle zacząć... Bo oczywiście jeśli nie teraz to ekipa bierze inne zlecenie a my zostajemy z ręką w wiadomym miejscu.

 

@#$% !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

!!! RUSZYLIŚMY !!!

 

Środa - 21.03.2007 - wedle planu! Humus zdjęty, ekipa przygotowuje zbrojenia, a my się cieszymy :)

 

Choć nie do końca...

 

Na kilka dni przed rozpoczęciem robót ktoś (jeszcze nie wiemy dokładnie kto) rozkopał naszą uliczkę dojazdową, ułożył w niej rurę i podłączył do znajdującej się przy naszej działce studzienki. Wszystko to po to, żeby (naszym zdaniem) pozbyć się wody stojącej na działkach oddalonych od nas o ok. 200 m. No i skutek jest taki, że u nas już jest wody po kostki, a tam gdzie woda stała to stoi nadal w niezmienionym stanie. Zirytowaliśmy się mocno i zadzwoniliśmy do melioracji ale to podobno nie ich sprawka. Gmina albo Spółka Wodna. Dziś będziemy dalej szukać tego "geniusza" który to wymyślił.

 

a teraz pierwsze fotki, na których z resztą dokładnie widać o czym mówię...

 

http://images22.fotosik.pl/63/706f29cac3a6cd7fmed.jpg

MazaQ versus Tablica :) po kostki w błocku, które wcześniej było naszą normalną, utwardzoną drogą dojazdową...

 

http://images21.fotosik.pl/106/9e700c7ba2b97074.jpg

Humus zdjęty, woda stoi... piękne okoliczności przyrody...

 

 

http://images22.fotosik.pl/63/a3b0a0c6a3b83ddb.jpg

Drugie ujęcie naszego placu budowy z częścią ekipy w tle :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny "piękny" wiosenny dzień :)

 

Siąpi deszcz, jest zimno, szaro i nieciekawie... eh. Podobno jutro ma być ładnie - tak mówią w telewizji od dwóch dni.

 

Dzisiaj załatwiłem chłopakom toj-tojkę wreszcie bo przez dwa dni biedaki nie mieli (jakoś się mi nie pomyśłało...)

 

Wykopy pod fundamenty rozpoczęte:

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/Zdjecie009.jpg

 

http://www.mazur-design.alpha.pl/Zdjecie008.jpg

 

Jakość marna bo z telefonu, acz widać, że się dzieje :)

 

Jutro jadę obgadać "siłę" od sąsiada, mam nadzieję że z pozytywnym wynikiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to mamy pierwszy poważny KLOPS :(

 

Po rozmowie z sąsiadami przez ulicę okazało się, że warunki przyłączenia wod-kan to chyba sobie możemy w .... wsadzić bo istniejący kawałek sieci wodociągowej jest wykonany z małej średnicy rur co uniemożliwia podłączenie kolejnego punktu (czyli nas). Ciśnienie spadłoby tak bardzo, że niemożliwe byłoby normalne korzystanie z wody w 3 domach.

 

W tej chwili próbujemy ustalić czyja to wina: czy gminy, że źle zaprojektowała ten odcinek sieci, czy wykonawcy że odstąpił od projektu.

 

Po ustaleniu na czym stoimy zacznie się batalia... i znowu papieologia.

 

Świetnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pomimo problemów coś zaczyna wylazić z ziemi :)

 

dziś w wykopy poszlo 20 m3 betonu - fotodokumentacja:

 

http://images21.fotosik.pl/121/73fa4ac14ee769e7med.jpg

 

http://images21.fotosik.pl/121/fb391e55774573bfmed.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/171/e1685cf16926931amed.jpg

 

niedugo więcej zdjęć z placu boju!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ominęły nas niestety ogólnopolskie problemy z materiałami budowlanymi... :( Nie dość, że na przestrzeni ostatniego pół roku materiały zdrożało o ok. 200% to jeszcze ich najzwyczajniej nie ma... Taka sytuacja potrafi zdołować...

Udało nam się wczoraj zamówić MAXa29 na ściany zewnętrzne po 6,65 zł z transportem (dla porównania pod koniec ubiegłego roku cena oscylowała w granicach 2 zł), nadal szukamy MAXa25 i cegły K3, o cenach szkoda gadać bo w momencie jak to piszę to pewnie już parę % poszły do góry.

Nie wygląda to wszystko najlepiej ale nie bardzo jest sens przejmować się problemami, teraz już po prostu nie ma odwrotu, więc zaciskamy zęby i przemy dalej.

Żeby było śmieszniej nadal nie wiadomo co z naszą wodą i prądem...

Nic, tylko siąść i płakać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...