Rewolucja w przepisach budowlanych!!!

[ivvka]

Witam,

Chcę kupić działkę, która jest objęta miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego jako działka pod budownictwo mieszkaniowe. Działka ta powstała w wyniku podziału w 1999r. działki matki na cztery części, w tym wydzielono pasek o szerokości 4m na drogę dojazdową do drogi gminnej. Dowiedziałam się w urzędzie gminy, że w świetle aktualnych przepisów nie dostanę pozwolenia na budowę na tej działce, bo dojazd do niej jest za wąski (wymagane 5m).

Pośrednik, od którego kupuję działkę zapewnia mnie, że po wejściu w życie nowej ustawy budowlanej, w zgłoszeniu budowy, nie będę musiała wykazywać 5-metrowego dojazdu.

Czy agent mnie nie okłamuje?

Czy mogę jakoś obejść wymaganie 5-metrowego dojazdu z działki do drogi gminnej?

A może są inne rozwiązania tego problemu?

Nadmienię, że miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego wymaga dojazdu o szerokości 5m.

Bardzo proszę o pomoc

 

Iwona

[oskar0259]

Ivvka, agent moim zdaniem wprowadza Ciebie w błąd. Czy wg nowych, czy wg starych przepisów zamierzenie budowlane musi być zgodne z zapisami MPZP. Nadzieja dla Ciebie: sprawdź, jak plan odnosi się do "zaszłości", tzn. podziałów dokonanych przed uchwaleniem planu - być może plan sankcjonuje je, mimo nie spełniania przez dojazd parametrów określonych przez nowe zapisy.

 

Co zaś do "rewolucyjnych" zmian ministerialnych. W przypadku wielu proponowanych zapisów jest to moim zdaniem, żeby użyć podobnego słownictwa, KONTRREWOLUCJA, a nie rewolucja.

 

Po pierwsze obowiązkowe kontrole. Jest to próba przerzucenia na inwestorów kosztów utrzymania organów inspekcji nadzoru budowlanego. Powstała pod koniec lat 90-tych ze znikomym źródłem finansowania działalności (na powiat przyznawano np. środki na 1,5 etatu kalkulacyjnego) i powiatowi inspektorzy musieli żebrać o dodatkowe środki - nie tylko od wojewody, ale również na miejscu - dotacje od powiatów. Jak to uzależniało - sam widziałem (i zapewne Państwo też). Obecnie PINB-y mają noieco węcej środków, ale ciągle za mało (bo to nadal administracja rządowa finansowana z budżetu wojewody, a ten ma tle wydziałów, komórek i jednostek podległych). Z kontaktów z inspekcją budowlaną wiem, że od początku (czyli od 6 lat) obiecywano im, że będą mieli własne źródło finansowania - coś na kształt proponowanego obecnie. Nikt jednak do tej pory nie zdecydował się na wprowadzenie opłat od inwestorów. Myślę, że to rozwiązanie będzie szczególnie dotkliwe dla budujących domy jednorodzinne, dziś praktycznie nic nie płacących za wydanie pozwolenia na budowę.

 

Po drugie proponowane przez Ministerstwo Budownictwa zmiany w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Skupię się na szczegółach.

Sprecyzowana ma być definicja działki sąsiedniej. Będzie nią tylko działka stykajaca się przynajmniej jednym bokiem z naszą. To co dziś robią SKO i sądy administracyjne odnosząc sąsiedztwo do działek w obszarze analizowanym przestanie być aktualne. Większość osób, któe obecnie WZ dostają, w przyszłości nie będą mieli na to szans.

 

Po trzecie - jeszcze raz o definicji działki sąsiedniej, Oprócz boku mówi się w niej o dostępie "do drogi". Podkreślam, nie do "drogi publicznej", ale do "drogi". Wyeliminowałoby to kolejnych inwestorów, np. przy nowo wydzielonych drogach wewnętrznych. Toć one mogą nigdy (a na pewno do uchwalenia MPZP) nie być zabudowane. Jak w polu znależć dobre sąsiedztwo? Kiedyś można je było znależć na drodze publicznej, a nawet na działce naprzeciwko. Teraz to nie byłoby możliwe.

 

Po czwarte - czas zawieszenia postępowania - obecnie może to trwać do 12 miesięcy, resort proponuje do 18 miesięcy. Krok w dobrym kierunku?

 

Po piąte, w innym projekcie ustawy przygotowanym przez ten resort znalazłem definicję dostępu do drogi publicznej. Byłby nim juz nie dostęp bezpośredni albo za pośrednictwem drogi wewnętrznej lub służebności drogowej, ale tylko i wyłącznie bezpośredni dostęp do drogi publicznej.

 

Tyle na razie. Wystarczy, żeby wnioskować, jaki może być efekt zmian?