jarkotowa 22.01.2007 21:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2007 Ciekawa jestem co o tym myślicie.Cale życie mieszkalam w bloku i cale życie marzylam o domu z ogródkiem.Częściowo moje marzenie się spelnilo bo kupiliśmy chatę na wsi (avatar), w ciszy i spokoju. Ale jest daleko od naszego miejsca zamieszkania i w zasadzie jest naszym "letniskiem". Ale nadal, tu, w mieście, halasie, marzę o domu. A mąż mówi, że jak dzieci będą dorosle (teraz mają 6 i 3lata) to sprzedamy mieszkanie i kupimy trzy male - dla nich i dla nas, żeby im zapewnić start życiowy. A dalej niech sobie radzą.Nasze mieszkanie by wystarczylo na dom. Ale rozmawiając z rzeczoznawcą nieruchomości dowiedzieliśmy się, że budując dla siebie, nie sprzedamy go "dobrze", bo najważniejsza jest lokalizacja a nie standard. Bo co z tego, że będą egzotyczne parkiety, jak dom będzie na tzw zadupiu.A ja nadal marzę o domu. Pod oknem jeżdż autobusy - slychać nawet przy zamkniętych oknach. Za ścianą wiercą, na górze tupią. A ja nadal marzę o domu.Co wy na to? Mąż ma rację? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ddoommiinniikk 22.01.2007 23:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2007 Obydwoje macie rację. Należy tylko znaleźć kompromis pomiędzy potrzebą ustawienia życiowego startu dzieciom i własnymi pragnieniami. Mamy dzieci w tym samym wieku i dla ich startu życiowego zrobiliśmy pewien manewr. Mamy zaciągnięty kredyt na budowę. Planowaliśmy znaczącą jego część spłacić po sprzedaży mieszkania - przewidywaliśmy spory czas oczekiwania, bo jest to mieszkanie w małej parotysięcznej miejscowości. Niespodziewanie znalazł się kupiec, a tu dom jeszcze niegotowy, kredyt przez to nierozliczony przez bank. Zamiast wpłacać na lokaty czy inne fundusze, postanowiliśmy załapać się do pędzącego pociągu cenowego mieszkań w dużych miastach. Wsiedliśmy nie na początku,ale na jednej z wcześniejszych stacji. Na jedną z córek będzie czekać dwupokojowa dziupla w wielkim mieście wojewódzkim, znaczącym ośrodku akademickim.W Waszym przypadku - jako mieszkańcow stolicy, gdzie za samą nazwę płaci się ekstra - będzie trudniej. Można pokupować właśnie takie dwupokojowe dziuple na kredyt i spłacać go z wynajmu tychże.Jest jednak pewne niebezpieczeństwo - jak dużo ludzi wpadnie na taki pomysł, to ceny wynajmu spadną na tyle, że nie starczy na ratę. Inna droga - kupić grunt rolny o możliwie najlepszej (tj najbliższej) lokalizacji, z nadzieją, że za ok. 15 lat będzie gruntem budowlanym z pełną infrastrukturą.A swoje marzenia można próbować w międzyczasie realizować. Tyle, że tu nie da się podskoczyć wyżej niż wartość obecnego lokum. Ewentualnie można próbować tak pokierować swoimi losami życiowymi, aby była możliwość zarabiania pieniędzy w tamtym rejonie i aby ten domek z awatarka był miejscem życia rodziny.To na tyle. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ania1719508426 23.01.2007 10:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2007 Mąż nie ma racji bo planowanie przyszłości swoich dzieci z taaakim wyprzedzeniem jest bez sensu. Potem jedno wyjedzie do Ameryki, drugie wyjdzie bogato za mąż i to mikro-mieszkanko, które im planuje mąż będzie niepotrzebne. A tobie życie przeleci w jakimś bezsensownym oczekiwaniu. P.S. Rzeczoznawca ma rację. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 23.01.2007 11:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2007 Mój mąż myśli o przyszłości dzieci w inny sposób: zmusza (starszego to prawie siłą ) do nauki, twierdząc, że miałby większą satysfakcję, gdyby sami sobie zapracowali na mieszkania. Tak jak my, zresztą. Uparcie inwestuje w edukację. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dode 23.01.2007 11:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2007 Mąż nie ma racji bo planowanie przyszłości swoich dzieci z taaakim wyprzedzeniem jest bez sensu. Potem jedno wyjedzie do Ameryki, drugie wyjdzie bogato za mąż i to mikro-mieszkanko, które im planuje mąż będzie niepotrzebne. A tobie życie przeleci w jakimś bezsensownym oczekiwaniu. P.S. Rzeczoznawca ma rację. ania ubrała w słowa moje zdanie nie poddawaj się ze swoimi marzeniami i swoim zdaniem! pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 23.01.2007 13:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2007 drugie wyjdzie bogato za mąż mam dwóch synów To tak dla rozluźnienia powagi tematu. Pomijając start życiowy dzieci, mąż boi się jeszcze jednego. Mianowicie tego, że po sprzedaniu mieszkania (coby tę dzialkę kupić i dom zbudować - bo kredyt nie wchodzi w grę) padniemy ofiarami jakichś oszustów i zostaniemy z ręką w nocniku, bez kasy, mieszkania..... Zresztą wymyśla coraz to inne preteksty, na "nie". A znajomi się budują, już zbudowali, dowożą dzieci do szkoly (albo dzieci chodzą do okolicznej szkoly) i jakoś żyją. A przecież można zbudować dom i kupić kawalerkę - niech się wynajmuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ania1719508426 23.01.2007 13:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2007 Twój mąż powinien zdobyć się na szczerość i przyznać, że nie chce budowy bo woli święty spokój. Reszta jest tylko pretekstem. Szukaj innego rozwiązania - dom do remontu albo dom do rozbudowy.Będzie wilk syty i owca cała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 23.01.2007 13:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2007 Założyłam polisy posagowe dzieciom - nie wiedza o tym. Zawsze będzie na część mieszkania dla nich. Nie liczcie na to , że za jedno mieszkanie kupicie trzy ( w stolicy ? - chyba, że macie 200 metrów na Marinie :)) Jest 1000 metod by "zabiezpieczyć" dzieci i zbudować dom. Ponadto dom to również zabezpiecznie dla nich :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 23.01.2007 14:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2007 Twój mąż powinien zdobyć się na szczerość i przyznać, że nie chce budowy bo woli święty spokój. Otóż to. Nie mamy 200m na Marinie, ale bądź spokojna, kupię za nie trzy male mieszkanka. A jakim zabezpieczeniem dla dzieci jest dom rodziców? Też mam polisy dla naszych dzieci, ale wolę je przeznaczyć na edukacje (np zagraniczne studia). A jaki masz jeszcze pomysl na "zapewnienie" dzieciom startu życiowego? Podpowiedz coś Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mobby 24.01.2007 10:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Stycznia 2007 Patrząc realnie na budowę jako mężczyzna ( odpowiedzialny i ostrozny) nigdy nie widziałem realnej szansy pobudowania. ALe.... udało się. Też byłem sceptykiem aż do momentu kiedy nie miałem działki. Zresztą nigdy nie szukałem działki budowlanej tylko rekreacyjnej. Ale trafiła się taka, która idealnie nadaje się na rekreację i na mieszkanie całoroczne. Powiedz mężowi, że chcesz kupić jako lokatę działkę budowlaną , dla dzieci , oczywiście jako lokata kapitału . A potem podsuwaj mu projekty, najpierw małe ( takich domów co na stare lata można byłoby zamieszkać). A potem kręć na opłacalność budowania, zacznij od 80 m, przejdź spokojnie do 100, potem jeszcze troszeczkę aż dojdziesz do takiego jaki CIę zadowoli. Spróbuj Bo warto Pozdrawiam Mobby Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tamcia 14.02.2007 16:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Lutego 2007 U mnie byla podobna sytuacja /i tez mam 2 synow/ nie rezygnuj z marzen -ja mezowi robilam pranie mozgu przez 2 lata, a gdyby nie poddal sie pewnie zatrulabym mu reszte lat zycia .. obecnie jestem na etapie szukania dzialki-niestety przez te 2 lata ceny fajnych dzialek poszly w gore... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anbyl 07.03.2007 11:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2007 witam, przeczytałam co macie do powiedzenia i jakbym słyszała swoje myśli. Też mam dwóch synów w wieku szkolnym w jednym pokoju w dwupokojowym mieszkaniu. Gdy kupilismy działkę kilka lat stała pusta. Poniewaz jestem w gorącej wodzie kąpana i wystarczy mi wizyta na forum lub kilka zdjęć kupno stuletniej chałupy z bala trwało kilka dni. Kiedy zawiozłam męża, żeby obejrzał ten dom - popukał się w głowę. Gdzie ja go przywiozłam i co to za staroć. Ale ja w głowie już miałam wszystko poukładane. Ponieważ dom łącznie z uprzątnięciem po nim terenu kosztował w 2003 r. 5 tys zł jakoś dał się omamić. Kupiliśmy, miejscowy cieśla zobowiązał się do przeniesienia na naszą działkę i tak się zaczęło (oczywiście koszty rosły, ale i tak to nieduży wydatek). Sama zrobiłam projekt wewnątrzny i zewnętrzny. Mąż każdą wolną chwilę spędzał na bejcowaniu, malowaniu, przybijaniu, pilnowaniu. Mimo, że w ogóle sie na tym nie znał, to powoli w jego mniemaniu wie już prawie wszystko, po tym jak musiał latać po urzędach, gminach, załatwiać papiery, mapki, pozwolenia, projekty itp, itd. To jest najgorsze i tego jest najwięcej. Postawienie naszego siedliska trwało naprawdę chwilę. Korzystaliśmy z niego już jak jeszcze nie było stropów (wisiała folia) i ocieplenia. Powoli wymieniliśmy okna zrobiliśmy łazienkę. Papa jak leżała tak leży, drzwi są jeszcze stare. Ale mamy gdzie jechać na każdy weekend i wakacje. Powoli organizuję ogród (2900). Szkoda tylko, że dzieci się nudzą. Dorastają za szybko ... trochę im sie nie dziwię. Wiadomo, że działka - bo tak to traktujemy mimo że jest to dom całoroczny, to nie to samo co mieszkanie w mieście. Ale zawsze coś. Naszczęście mój mąż dojrzał również do zamiany mieszkana na większe. Może być parter... z ogródkiem. Pozdrawiam anbyl Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.