Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Chcielibyscie wiedzieć? Powiedzielibyście bliskim?


Capricorn

Recommended Posts

Chodzi mi o nastepująca sytuację: choroba śmiertelna. Komuś zostaje kilka-kilkanaście tygodni, miesiecy. Medycyna nie widzi nadziei.

 

1. załóżmy, że sprawa dotyczy nas (nie życze tego nikomu, of kors) - chcielibyście być świadomi tego, że umieracie? Czy wolelibyście być utrzymywani w nieświadomości i slyszeć teksty typu: "lekarze mówią, ze bedzie lepiej"?

 

2. załóżmy, ze sprawa dotyczy bliskiej Wam osoby (nie życzę tego nikomu, of kors) - lekarz mówi Wam. Informujecie umierającego, że umiera? Czy tez okłamujecie go, że "lekarze mówią, że bedzie lepiej?"

 

 

[/url]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 56
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

1. nigdy nie chciałabym byc okłamywana ! Traktowanie w ten sposób człowieka, który gubi się w domysłach jest dla mnie objawem małej wiary w jego dojrzałość. Poza tym jeśli ktoś ma jeszcze zawalczyć, to powinien wiedziec z czym walczy.

 

2. powiedziałabym prawdę, chyba że ktoś wcześniej deklarowałby, że pod żadnym warunkiem nie życzy sobie wiedzieć. W innych okolicznościach - powiedziałabym na pewno.

 

Obym nie musiała!!! :cry: I nikt z Was.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zdecydowanie chciałabym wiedzieć. Zwłaszcza, jeśli byłby czas na świadomą aktywność, pozwalającą pewne sprawy pozałatwiać i przygotować. Szczerze mówiąc, to chyba nawet tak sobie wyobrażam dobrą śmierć.

 

Czy powiedziałabym bliskim - nie wiem. To zależy od konstytucji danej osoby. Generalnie tym, dla których poczucie kontroli jest ważne - tak.

 

Za najgorsze uważam takie mówienie przez kwiatek, albo niepotrzebne straszenie.

 

Albo nieudolne udawanie - bo strach jest wtedy największy i poczucie beznadziei najbardziej dojmujące. Taką sytuację niestety w bliskiej rodzinie widzę. Nie mam prawa się wtrącać, ale boli mnie to dodatkowe niepotrzebne cierpienie chorego, który ma jeszcze czas by trochę nacieszyć się życiem, ale tkwi w paraliżującej depresji przez taki teatrzyk, który podszyty jest nieustanną trwogą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba każdy powie że On chciałby wiedzieć.

Ale powiedzieć komuś :x Cieżka sprawa

Ciężka.

I w ogóle niejednoznaczna.

Moja bliska koleżanka ma tatę z nowoworem. Diagnoza była juz zmieniana co najmniej kilkakrotnie. Przy czym druga brzmiała: 3 tyg. zycia. bo przerzuty wszedzie. /to było rok temu/

Kolezanka ojcu o tym nie powiedziała, /popadał w depresję bo się domyslał najgorszego/ i okazało sie ze dobrze /po miesiącu nie ukrywajmy kopert wiec i badań/, bo jednak przerzutów nie ma, dostał chemię, nowotwór jak na razie hamuje.

Czy kolezanka zrobiła dobrze czy źle?

Nigdy więc nie wypowiem sie kategorycznie w takich sprawach, bo różnie bywa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w ubiegłym roku pożegnaliśmy Przyjaciela .Chorował ponad rok -początek choroby był niesamowity - opowiadał wszystkim wkoło ,że ma raka ,ale go pokona bo jest pełen sił i chęci życia .Był radosny -wszyscy mu dopingowaliśmy w tym wyścigu o życie ......niestety -poddał sie kiedy kolejne chemie nie przynosiły efektu a jego organizm wskazywał na pogłębiającą się chorobę .

Był świadomy ,że umiera ....to my w to nie wierzyliśmy .

 

Myślę ,że każdy chory bez mówienia mu o tym wie ....ja nie potrafie odpowiedzieć na ptanie czy umiałabym wprost powiedzieć najbliższej osobie ,że pozostało Jej kilka tygodni życia .....To jest niezwykle delikatna sprawa ,a są przypadki ,że medycyna jest bezsilna kiedy pacjent chce żyć .

W sierpniu ub. inny nasz przyjaciel miał bardzo chorą żonę - kiedy wracał ze szpitala przychodził do nas i nam opowiadał o tym jakie sa rokowania lekarzy -a były bardzo złe ......żonie nie mówił ,bo bał sie że sie podłamie i nie zawalczy .

A Ona walczyła i..... na razie jest dobrze -od kilku miesięcy jest w domu -w nowym domu ,do którego wprowadzili sie wiosną ....

Mówienie lub niemówienie jest bardzo indywidualne .... wymaga wyczucia i taktu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony, to sama chciałabym wiedzieć.

Z drugiej - niektórym moim bliskim, nie wiem, czy mogłabym powiedzieć. Pewnie nie przeszłoby mi przez gardło.

Gdyby to mnie zostało tych kilka miesięcy, mojej rodzinie najbliższej myślę, że powinnam powiedzieć. Ale moim rodzicom? Nie chciałabym. Chociaż gdyby wiedziały dzieci pewnie dowiedzieliby się i rodzice.

Gdyby np. któremuś z rodziców zostało tylko kilka miesięcy życia i ja bym o tym wiedziała a on nie? Nie wiem, czy mogłabym powiedzieć. Mamie nie umiałabym, bo jest niezrównoważona. Tacie, który jest bardzo zrównoważony, chyba jeszcze trudniej... Nie wiem, czy potrafię o czymś takim mówić. Wątpię bardzo w swoje siły. Boję się, że wyszłaby z tego jedna wielka histeria.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ad. 1 na pewno tak, byłam raz w sytuacji "zawieszenia" i niepewność, czy dożyję do rana była przerażająca, a lekarze nic nie chcieli powiedzieć, może sami nie wiedzieli?

 

Ad.2 tu moim zdaniem bardzo dużo zależy od wielu okoliczności, stopnia zażyłości, osobowości tej osoby, rodzaju choroby, stopnia jej zaawansowania itp.

 

Co do osobowości, to mam jeszcze takie spostrzeżenie, że dopóki ktoś nie znajdzie się w sytuacji ekstremalnej, nigdy nie wiadomo, jak się zachowa. W moim przypadku (tym z ad.1) zawiodłam się bardzo na jednej osobie, która totalnie nie odnalazła się w sytuacji, za to osoba, której ze względu na charakter (zamartwianie się, nadwrażliwość, delikatne zdrowie itp.) balismy się powiedzieć o mojej sytuacji, zaskoczyła wszystkich swoja piękną postawą i bardzo mnie wsparła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle , ze to bardzo indywidualna sprawa i latwo mowic kiedy nas to jeszcze nie dotyczy.

Bylam dosc powaznie chora i na pewnej konsultacji zapytalam lekarza czy ja musze miec ta opercje -powiedzial TAK , bo sie guz na 99% uzlosliwi.

Kiedy czekalam w sali przedoperacyjnej ,

takiej do ktorej nie mogl wejsc moj Maz ...no ciezko powidziec co wtedy myslalam , ale bylam w panice i mialam zycie przed oczami cale :-? .

Obudzona po 8 godzinach narkozy bylam taka szczesliwa , ze zyje ,

chociaz nie zagrazala ta operacja mojemu zyciu .

Przerzaona sytuacjaw jakiej bylam do dzisiaj niewielka zwracam uwage na uboczne efekty operacji , krotko mowiac stracilam na urodzie :roll:

I moze teraz tez ciesza mnie inne rzeczy niz ludzi bez takich przejsc :D

Nie wiem czy chcialabym wiedziec .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie powiedziałabym (i nie chciałabym usłyszeć) wyroku w stylu: "zostało ci niewiele, może rok, może kilka miesięcy". Ta graniczna wartość i nieuchronne zbliżanie się do niej by mnie zabiło.

Walka z chorobą musi opierać się zawsze o nadzieję. Można powiedzieć:"jest daleko od ok" ale nigdy nie wolno mówić "to już koniec".

Wobec ciężkiej choroby trzeba być rzeczowym. "Niektórym się udało, walcz! Do końca!!!"

Nie powiedziałabym.

Tym bardziej, że to tylko opinia lekarza-człowieka. A jeśli się myli?

Nie powiedziałabym.

I nie chciałabym usłyszeć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. nigdy nie chciałabym byc okłamywana ! Traktowanie w ten sposób człowieka, który gubi się w domysłach jest dla mnie objawem małej wiary w jego dojrzałość. Poza tym jeśli ktoś ma jeszcze zawalczyć, to powinien wiedziec z czym walczy.

 

2. powiedziałabym prawdę, chyba że ktoś wcześniej deklarowałby, że pod żadnym warunkiem nie życzy sobie wiedzieć. W innych okolicznościach - powiedziałabym na pewno.

 

Obym nie musiała!!! :cry: I nikt z Was.

 

Podpisuję sie czterema kopytkami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mysle ze Was troche zaskocze swoja opinia w tym temacie....

 

ja bym nie chcial wiedziec ze nie ma juz nadzieji. dla mnie ZAWSZE jest nadzieja!

 

 

moja przyjaciolka zmarla w zeszlym roku. wiedziala ze to nieuleczalna choroba... smiertelna, jak kazdy nowotwor, pomimo ze miala stosunkowo dobre rokowania... nie udalo sie.

 

wiekszosc z Was nie wie co to znaczy chemia, naswietlania, przeszczep.

prawda jest taka ze.... (wcale nie chce tego demonizowac)... wszystko jest do zniesienia i wcale nie musi byc takie straszne... ba nawet wspomnienia z tego 'innego' okresu moga byc wesole...naprawde wszystko zalezy od podejscia. zawsze jest miejsce na smiech i kawaly, podrywanie 'peronelu medycznego' ;) dlatego tak wazne jest zeby widziec pozytywy i nie patrzec na to tylko negatywnie. trzeba brac zycie jakim jest.

 

nikt tak na prawde nie ma 100% pewnosci ze umrze juz dzis, teraz.

moze to byc za 5, 10, 15 moze 100 lat. powiedzenie komus ze umrze za pol roku jest okrutne i moim zdaniem szkodliwe.

 

nie powinno sie ukrywac trudnej sytuacji, ale nie wolno rokowac co do rzeczy ktore nie sa do przewidzenia.

 

lekarz ktory powie pacjetowi ze przezyje max X miesiecy nie jest profesjonalista, pacjent tez nie powinien sie dopytywac o taka informacje.

 

to co jedynie lekarz moze powiedziec to % przywalnosci pacjetow w podobnym stadium dla danego okresu... NIC WIECEJ!

 

dlaczego tak sie rozpisuje nad tym....?

 

bo pamietam ostatnia rozmowe z ta kolezanka... pare godzin przed jej smiercia. zadzwonila do mnie ze szpitala... ona juz czula...

powiedziala.... "marek... ja juz tego nie wytrzymam"...

dobrze pamietam siebie w tym momencie... w 2 sekundach musialem cos odpowiedziec... i czulem ze rozmowa idzie w zlym kierunku...

...ale pomyslalem ze poki ona JEST... to zawsze jest nadzieja na to zeby ja dzwignac...

no coz... nie do konca sie udalo... pare godzin pozniej umarla.

 

tak... ciezko mi teraz... ale nie oczekuje pocieszenia...

 

pisze to dla tego zebyscie za wczasu przemysleli sprawe...

nie odpowiem Wam co nalezy zrobic... to bardzo indywidualna decyzja.

czytalem wiele ksiazek jak sie nalezy zachowac... i zgadzam sie co do jednego... za wszelka cene nie wolno stracic 'bliskosci' z ta osoba...

bliskosc jest dla niej szczegolnie wazna w tym momencie...

to niestety moze oznaczac czasem pogwalcenie tego w co wierzycie...

dlatego tak trudna jest to sytuacja.

 

ja stracilem ta bliskosc podczas tej ostatniej rozmowy... poprostu bylem tak zawziety w walce o jej zycie ze nie zauwazylem ze ona tak naprawde juz stoi o bok... wiem ze widziala ze ja ciagle w wierze w to o co sobie obiecalismy, w co razem wierzylismy... ale...

ona na to patrzyla... juz tak nie myslala :(

 

tak trudno dac komus odejsc, ja nie potrafilem :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. nigdy nie chciałabym byc okłamywana ! Traktowanie w ten sposób człowieka, który gubi się w domysłach jest dla mnie objawem małej wiary w jego dojrzałość. Poza tym jeśli ktoś ma jeszcze zawalczyć, to powinien wiedziec z czym walczy.

 

pacjent powinien wiedziec tylko tyle ile musi.

To oznacza ze:

a) jezli nie ma juz zadnej nadzieji... lekarze powinni powiedziec prawde, ale nie rokowac do do czasu zycia

b) jest jakas nadzieja - NIE WOLNO pacjetowi mowis wszystkich szczegulow. ABSOLUTNIE NIE!!! nie ma potrzeby aby snuc domysly... moze sie tak wiele zdazyc... a rownie dobrze moze wszystko pojsc calkiem niezle...

po co martwic sie na zapas... trzeba brac to co jest.

kondycja psychiczna pacjenta jest bardzo wazna.

 

powiem brutalnie:

czy to wazne czy wsadza komuc rurke do d..py czy do serca?

ma ona byc tam gdzie potrzeba i ma przez nia plynac to co potrzeba i jak potrzeba!

jakby pacjent wiedzial ile jest roznych niuansow ktore NIE sa przestrzegane w lecznictwie a ktore maja olbrzymi wplyw na jakosc leczenie... dostalby prawdopodobnie zawalu...

powiem tak... wielu lekarzy nie ma pojecia jak dzialaja pewne rzeczy...

robia to na czuja albo tak jak im sie podoba...

jezeli ktos jest skuteczny w tym co robi, moze probowac z tym walczyc... ale... to nie latwe a napewno nie widze pacjeta w roli walczacej o to osoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...