Gafinka 20.05.2007 19:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2007 A ja wbrew wrzucenia mnie do jednego worka np. przez jedną z forumowiczek do osób apelujących o podwyższenie podatkow np. czy nakaz sterylizacji - nie pisałam, że uważam, że to dobra droga - wręcz przeciwnie - bo podany przeze mnie link nie jest pochwalą dla podnoszonego tu apelu ( w związku z Ozzym) - tylko pewnie nikomu nie chciało się tam zajrzeć i przeczytać tego co tam się znalazło Napisałam, że pieniędzy w tym kraju na jakoby pomoc bezdomnym zwierzętom wydaje się dużo - tylko w mojej ocenie nie wydaje się ich w sposob wlaściwy. W 1997 roku Polska przywróciła do życia zawod hycla. I pieniądze, które gminy moglyby wydać lepiej płaci na hycli. Jeśliby te pieniądze skanalizować inaczej np. opłacać z nich sterylizacje to za pieniądze wydane na hycli ( w wojewodztwie mazowieckim szacowane na przeszło 3 miliony) staryczylyby na wysterylizowanie pewnie ok 10 000 zwierząt rocznie. Sam budżet schroniska na Paluchu to kilka milionów złotych rocznie - a co gorsza przy tak dużych sumach schonisko nie sterylizuje wszystkich zwierząt - wbrew temu co tu zostało napisane. Może gdyby miasto zwyczajnie wolało wydać na sterylki ( bezpłatne dla ludzi chętnych) to nie musiałaby po jakiś 3 czy 4 latach wydawać ogromnych sum na wiecznie przepełnione i wcale nie przyjazne zwierzetom schronisko. Może wlaśnie wtedy mniej byłoby zwierząt w schronisku - gdyby Państwo dostrzegło to, że lepiej byłoby wydawać na przyczyny a nie na skutek - jak jest obecnie. Ja sądzę, że od tego powiinno się zacząć. Gdyby nie przyniosło to oczekiwanego efektu w postaci zmniejszenia liczby zwierząt porzucanych i niechcianych - wtedy byłabym za zdopingowaniem ludności np. poprzez prowadzenie zasady - masz zwierze wysterylizowane ( możesz je wysterylizować bezpłatnie) nie płacisz podatku, masz niewysterylizowane ( potencjalnie twoje zwierze może być matką, ojcem zwierząt niechcianych, którymi później musi zająć się gmina) płacisz podatek. Dodatkowo konieczne wydaje się uregulowanie hodowli - należaloby zakończyć mit z tym, że to działalność hobbystyczna i Państwo powinno uregulowac ( państwo a nie związek kynologiczny) kwestie hodowli - określić kryteria jakie powinny być spełnione przy hodowli zwierząt domowych jasno i wyraźnie, wyłączyć hodowlę psów i innych zwierząt domowych z działu produkcji rolnej i traktować jak każdą inną dzialalność gospodarczą - opodatkowaną, z jasnymi wymogami dotyczącymi warunków przetrzymywania, znakowania i handlu zwierzętami, a w końcu określić zasady opodatkowania. Wtedy wielu namnażaczy być może nie chciałaby się bawić w namnażanie - bo za dużo roboty by z tym było. W końcu hodowcy psów rzeczywiście rasowych powinny dokładać wyjątkowej staranności i dbałosci o to, aby zwierzęta rodowodowe nie trafiały do osob chcących je rozmnażać - bo prawda taka, że bezpapierowe boksery, dogi, rotki i dobermany nie są psami z dziada pradziada nie rasowymi - obstawiam, że najdalej ich dziadkowie byli psami rodowodowymi. Tylko gdzieś ktoś wlaśnie postanowił mnożyc je bez papierowo i mnożyć dla mnożenia. Może powinny byc jasne zasady, że jak ktoś kupuje zwierze rodowodowe i deklaruje, że nie chce go wystawiać i nie interesuje go to, a zwierzę ma wyłącznie do towarzystwa to umowa jaką zawiera hodowca z kupującym powinna zawierać zobowiązanie do sterylizacji takiego psa i powinno się to egzekwować. Przy walce netowej osób często walczących z osobami które chcą rozmnożyć psa rodowodowego, ale nigdy nie wyrobiły mu uprawnień hodowlanych ( także w tym wątku) rażą mnie argumenty - chcesz rozmnożyć to pojedź na trzy wystawy to nie wysiłek i wtedy rozmnażaj - wtedy wszystko będzie ok - a tak nie jest - nie będzie - bo nadal w tym rozmnażaniu brak celu ( poza celem - ja chcę mieć szczeniaczki) brak także być może wiedzy takiego już całkiem legalnego, zdaniem wielu, hodowcy. Ten temat tak naprawdę jest dość złożony - a katastrofalna sytuacja w naszym kraju związana z nadprodukcją psow i ich ogromem nikomu niepotrzebnych w schroniskach ma podłoże dość złożone -zaczynająć od tego, że to Państwo nauczyło ludzi, że zwierzęta niepotrzebne można oddać do schroniska - schroniska, które do 1997 roku było legalnym zakładem utylizacyjnym ( zakladało odbiór zwierzęcia od właściciela lub odłapanie z ulicy, przetransportowanie do zakładu utylizacyjnego i tak po 14 dniach (ryzyko wścieklizny ) miało być zutylizowane - tak było to zorganizowane. TOZ - dotowany przez Państwo - mógł sobie zająć się dłużej jakimiś pieskami jeśli chciał. Tak więc to Państwo nauczyło ludzi, że jesli zwierzę jest im niepotrzebne mogą przerzucić odpowiedzialność na ogól społeczeństwa ( schroniska były utrzymywane z środkow publicznych) i to także jest błąd - bo w zasadzie byłabym za tym, że jeśli ktoś oddaje psa czy kota swego własnego to powinień płacić za jego utrzyanie dokąd opieki nad zwierzęciem nie przejmie inna osoba. Tak człek gdyby raz płacił za utrzymanie zwierzęcia, którego pochopnie wziąl, ale zwierzę mu się znudziło - myślę, że zastanowił by się po stokroć następnym razem,gdyby miał wziąć kolejnego pieska dla dziecka pod choinkę, a wywalić go w lecie bo mu koliduje z wakacyjnym wyjazdem. Prawda jest taka czego tu nikt wyraźnie nie napisał, że dziś koszty opieki bądź utylizacji zwierząt bezmyślnie przez kogos na świat powołane a przez często kogoś innego bezmyślnie wywalone - ponosimy my wszyscy. Z naszych pieniędzy gmina oplaca hycla, z naszych pieniędzy utrzymuje miejskie schroniska które często są zakladami utylizacyjnymi. To my płacimy za cudzą nieodpowiedzialność - a powinien on sam ponosić koszty tej nieodpowiedzialności. Ja jestem raczej przeciwnikiem zakazów - tak więc każdemu wolno, każdemu wolno np. rozmnażać - ale przy uregulowanej kwestii hodowli ( i to zarówno psów rodowodowych zrzeszonych w ZK jak i wszystkich innych) i obrocie zwierzętami - znacznie łatwiej znaleźć tego, kto ma ponieść odpowiedzialność za to, że mu się odwidziało. Zwierzęta gospodarskie mają chipy, kolczyki, paszporty i wszystko inne, okreslone są zasady jakie ma spełniać obora czy stajnia, wiadomo jakim badaniom ma być zwierze poddane ( bo my ludzie dbamy o własne zdrowie i nie chcemy chorować na chorobę wściekłych krów, nie chcemy gruźlicy) - tylko w przypadku zwierząt domowych jest wolna amerykanka "hodować może każdy", nie musi rejestrować zwierząt, nie musi ich znakowac, nie są określone standardy jakie ma spełniać pomieszczenie przeznaczone na hodowlę - nie jest uregulowane nic w tej kwestii. Płaca za to zwierzęta umierając w syfie i brudzie - ale płacimy za tą cudzą "hobbystyczną" bo wszak nie gospodarczą działalnośc także my - i nie mówię tu o dobrowolnych datkach - bo to wolna wola każdego - ale o pieniądzach z podatków, o ogromnych pieniądzach w skali kraju rocznie. Dlatego wydaje mi się, że problem nadprodukcji zwierząt domowych w tym kraju nie jest wyłącznie problemem "oszołomów kochającyh zwierzątka" ( piszę np. o sobie więc nikt nie powinien czuć się urażony tym określeniem) ale problemem nas wszystkich, bo wszyscy za to płacimy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 20.05.2007 19:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2007 Gafinka nareszcie piszesz z sensem. Tylko nie rozumiem po co to owijanie w bawełnę: A ja wbrew wrzucenia mnie do jednego worka np. przez jedną z forumowiczek... A tak na marginesie wrzuciłam Cię do jednego wora z ludźmi, którzy obrażaja swoich rozmówców kiedy brak im logicznych argumentów. Tak więc nieco rozminęłaś się z prawdą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
n_e_m_o 20.05.2007 22:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2007 A ja wbrew wrzucenia mnie do jednego worka np. przez jedną z forumowiczek do osób apelujących o podwyższenie podatkow np. czy nakaz sterylizacji - nie pisałam, że uważam, że to dobra droga - wręcz przeciwnie - bo podany przeze mnie link nie jest pochwalą dla podnoszonego tu apelu ( w związku z Ozzym) - tylko pewnie nikomu nie chciało się tam zajrzeć i przeczytać tego co tam się znalazło Napisałam, że pieniędzy w tym kraju na jakoby pomoc bezdomnym zwierzętom wydaje się dużo - tylko w mojej ocenie nie wydaje się ich w sposob wlaściwy. W 1997 roku Polska przywróciła do życia zawod hycla. I pieniądze, które gminy moglyby wydać lepiej płaci na hycli. Jeśliby te pieniądze skanalizować inaczej np. opłacać z nich sterylizacje to za pieniądze wydane na hycli ( w wojewodztwie mazowieckim szacowane na przeszło 3 miliony) staryczylyby na wysterylizowanie pewnie ok 10 000 zwierząt rocznie. Sam budżet schroniska na Paluchu to kilka milionów złotych rocznie - a co gorsza przy tak dużych sumach schonisko nie sterylizuje wszystkich zwierząt - wbrew temu co tu zostało napisane. Może gdyby miasto zwyczajnie wolało wydać na sterylki ( bezpłatne dla ludzi chętnych) to nie musiałaby po jakiś 3 czy 4 latach wydawać ogromnych sum na wiecznie przepełnione i wcale nie przyjazne zwierzetom schronisko. Może wlaśnie wtedy mniej byłoby zwierząt w schronisku - gdyby Państwo dostrzegło to, że lepiej byłoby wydawać na przyczyny a nie na skutek - jak jest obecnie. Ja sądzę, że od tego powiinno się zacząć. Gdyby nie przyniosło to oczekiwanego efektu w postaci zmniejszenia liczby zwierząt porzucanych i niechcianych - wtedy byłabym za zdopingowaniem ludności np. poprzez prowadzenie zasady - masz zwierze wysterylizowane ( możesz je wysterylizować bezpłatnie) nie płacisz podatku, masz niewysterylizowane ( potencjalnie twoje zwierze może być matką, ojcem zwierząt niechcianych, którymi później musi zająć się gmina) płacisz podatek. Dodatkowo konieczne wydaje się uregulowanie hodowli - należaloby zakończyć mit z tym, że to działalność hobbystyczna i Państwo powinno uregulowac ( państwo a nie związek kynologiczny) kwestie hodowli - określić kryteria jakie powinny być spełnione przy hodowli zwierząt domowych jasno i wyraźnie, wyłączyć hodowlę psów i innych zwierząt domowych z działu produkcji rolnej i traktować jak każdą inną dzialalność gospodarczą - opodatkowaną, z jasnymi wymogami dotyczącymi warunków przetrzymywania, znakowania i handlu zwierzętami, a w końcu określić zasady opodatkowania. Wtedy wielu namnażaczy być może nie chciałaby się bawić w namnażanie - bo za dużo roboty by z tym było. W końcu hodowcy psów rzeczywiście rasowych powinny dokładać wyjątkowej staranności i dbałosci o to, aby zwierzęta rodowodowe nie trafiały do osob chcących je rozmnażać - bo prawda taka, że bezpapierowe boksery, dogi, rotki i dobermany nie są psami z dziada pradziada nie rasowymi - obstawiam, że najdalej ich dziadkowie byli psami rodowodowymi. Tylko gdzieś ktoś wlaśnie postanowił mnożyc je bez papierowo i mnożyć dla mnożenia. Może powinny byc jasne zasady, że jak ktoś kupuje zwierze rodowodowe i deklaruje, że nie chce go wystawiać i nie interesuje go to, a zwierzę ma wyłącznie do towarzystwa to umowa jaką zawiera hodowca z kupującym powinna zawierać zobowiązanie do sterylizacji takiego psa i powinno się to egzekwować. Przy walce netowej osób często walczących z osobami które chcą rozmnożyć psa rodowodowego, ale nigdy nie wyrobiły mu uprawnień hodowlanych ( także w tym wątku) rażą mnie argumenty - chcesz rozmnożyć to pojedź na trzy wystawy to nie wysiłek i wtedy rozmnażaj - wtedy wszystko będzie ok - a tak nie jest - nie będzie - bo nadal w tym rozmnażaniu brak celu ( poza celem - ja chcę mieć szczeniaczki) brak także być może wiedzy takiego już całkiem legalnego, zdaniem wielu, hodowcy. Ten temat tak naprawdę jest dość złożony - a katastrofalna sytuacja w naszym kraju związana z nadprodukcją psow i ich ogromem nikomu niepotrzebnych w schroniskach ma podłoże dość złożone -zaczynająć od tego, że to Państwo nauczyło ludzi, że zwierzęta niepotrzebne można oddać do schroniska - schroniska, które do 1997 roku było legalnym zakładem utylizacyjnym ( zakladało odbiór zwierzęcia od właściciela lub odłapanie z ulicy, przetransportowanie do zakładu utylizacyjnego i tak po 14 dniach (ryzyko wścieklizny ) miało być zutylizowane - tak było to zorganizowane. TOZ - dotowany przez Państwo - mógł sobie zająć się dłużej jakimiś pieskami jeśli chciał. Tak więc to Państwo nauczyło ludzi, że jesli zwierzę jest im niepotrzebne mogą przerzucić odpowiedzialność na ogól społeczeństwa ( schroniska były utrzymywane z środkow publicznych) i to także jest błąd - bo w zasadzie byłabym za tym, że jeśli ktoś oddaje psa czy kota swego własnego to powinień płacić za jego utrzyanie dokąd opieki nad zwierzęciem nie przejmie inna osoba. Tak człek gdyby raz płacił za utrzymanie zwierzęcia, którego pochopnie wziąl, ale zwierzę mu się znudziło - myślę, że zastanowił by się po stokroć następnym razem,gdyby miał wziąć kolejnego pieska dla dziecka pod choinkę, a wywalić go w lecie bo mu koliduje z wakacyjnym wyjazdem. Prawda jest taka czego tu nikt wyraźnie nie napisał, że dziś koszty opieki bądź utylizacji zwierząt bezmyślnie przez kogos na świat powołane a przez często kogoś innego bezmyślnie wywalone - ponosimy my wszyscy. Z naszych pieniędzy gmina oplaca hycla, z naszych pieniędzy utrzymuje miejskie schroniska które często są zakladami utylizacyjnymi. To my płacimy za cudzą nieodpowiedzialność - a powinien on sam ponosić koszty tej nieodpowiedzialności. Ja jestem raczej przeciwnikiem zakazów - tak więc każdemu wolno, każdemu wolno np. rozmnażać - ale przy uregulowanej kwestii hodowli ( i to zarówno psów rodowodowych zrzeszonych w ZK jak i wszystkich innych) i obrocie zwierzętami - znacznie łatwiej znaleźć tego, kto ma ponieść odpowiedzialność za to, że mu się odwidziało. Zwierzęta gospodarskie mają chipy, kolczyki, paszporty i wszystko inne, okreslone są zasady jakie ma spełniać obora czy stajnia, wiadomo jakim badaniom ma być zwierze poddane ( bo my ludzie dbamy o własne zdrowie i nie chcemy chorować na chorobę wściekłych krów, nie chcemy gruźlicy) - tylko w przypadku zwierząt domowych jest wolna amerykanka "hodować może każdy", nie musi rejestrować zwierząt, nie musi ich znakowac, nie są określone standardy jakie ma spełniać pomieszczenie przeznaczone na hodowlę - nie jest uregulowane nic w tej kwestii. Płaca za to zwierzęta umierając w syfie i brudzie - ale płacimy za tą cudzą "hobbystyczną" bo wszak nie gospodarczą działalnośc także my - i nie mówię tu o dobrowolnych datkach - bo to wolna wola każdego - ale o pieniądzach z podatków, o ogromnych pieniądzach w skali kraju rocznie. Dlatego wydaje mi się, że problem nadprodukcji zwierząt domowych w tym kraju nie jest wyłącznie problemem "oszołomów kochającyh zwierzątka" ( piszę np. o sobie więc nikt nie powinien czuć się urażony tym określeniem) ale problemem nas wszystkich, bo wszyscy za to płacimy. Pomysł bardzo dobry Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Goni_Mnie_Peleton 20.05.2007 23:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2007 Gafinko , swietny tekst , podpisuje sie pod wszystkim co napisalas z wyjatkiem tego fragmentu : bo w zasadzie byłabym za tym, że jeśli ktoś oddaje psa czy kota swego własnego to powinień płacić za jego utrzyanie dokąd opieki nad zwierzęciem nie przejmie inna osoba. Tak człek gdyby raz płacił za utrzymanie zwierzęcia, którego pochopnie wziąl, ale zwierzę mu się znudziło - myślę, że zastanowił by się po stokroć następnym razem,gdyby miał wziąć kolejnego pieska dla dziecka pod choinkę, a wywalić go w lecie bo mu koliduje z wakacyjnym wyjazdem. Takie oplaty sprawia , ze ludzie beda czesciej porzucac zwierzeta. Bylbym nawet za tym aby zwracac zaplacony za psa podatek z jednego roku ( oczywiscie po przedstawieniu dowodu wplaty) jesli ktos oddawalby go do schroniska. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gafinka 22.05.2007 10:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2007 Od razu zaznaczę, że może nie rozumiem o co chodzi ? Gafinko , swietny tekst , podpisuje sie pod wszystkim co napisalas z wyjatkiem tego fragmentu : bo w zasadzie byłabym za tym, że jeśli ktoś oddaje psa czy kota swego własnego to powinień płacić za jego utrzyanie dokąd opieki nad zwierzęciem nie przejmie inna osoba. Tak człek gdyby raz płacił za utrzymanie zwierzęcia, którego pochopnie wziąl, ale zwierzę mu się znudziło - myślę, że zastanowił by się po stokroć następnym razem,gdyby miał wziąć kolejnego pieska dla dziecka pod choinkę, a wywalić go w lecie bo mu koliduje z wakacyjnym wyjazdem. Takie oplaty sprawia , ze ludzie beda czesciej porzucac zwierzeta. Dla mnie jest tak - Pan X ma pieska i postanawia, że np. wyjeżdza na wakację i piesek mu już zbędny więc niesie go do schroniska - tak schronisko przyjmuje psa, ale obciąża właściciela kosztem utrzymania zwierzęcia do czasu jak inny człowiek nie zdecyduje się przejąć opieki nad psem ( pies nie znajdzie nowego wlaściciela) Wg mnie Pan X zwyczajnie nigdy więcej nie zdecyduje się pochopnie na zwierze a co za tym idzie nie będzie miał czego porzucić. NIe będzie miał nie będzie porzucał. Nie wiem jak taki zapis miałby wpłynać na porzucanie zwierząt - bo właśnie porzucac się nie opłaca. Bylbym nawet za tym aby zwracac zaplacony za psa podatek z jednego roku ( oczywiscie po przedstawieniu dowodu wplaty) jesli ktos oddawalby go do schroniska. A ja tego nie rozumiem, załóżmy hipotetycznie ktoś bierze psy na jesieni płaci podatek i oddaje psa do schroniska przed wakacjami bo tak mu wygodnie i ma mu się zwracać podatek - to można tak w kółko - bierze na jesieni odwozi przed wakacjami - w ciągu 10 lat zapełnia schroniska kolejnymi 10 pieskami i nic ? W tekście napisałam, że Państwo nauczyło ludzi nieodpowiedzialności i nauczyło, że zwierzę oddać do schroniska jest ok - a tak nie jest ( jak zresztą napisałam) pomijając aspekt dobra zwierzecia ( schroniska w większości są schroniskami tylko z nazwy) to jest właśnie przerzucanie kosztów i odpowiedzialności za coś co chcieliśmy mieć, ale nam się odwidziało - na ogól społeczeństwa. Ja oczywiście dostrzegam to, że są sytuacje kiedy zwierzę trzeba oddać ( bo np. opiekun z powodów zdrowotnych stracił możliwość opieki nad zwierzęciem, zmarł ktoś a nikt z bliskich nie może zaopiekowac się zwierzakiem, pies np. źle reaguje na dziecko ) ale wtedy zachowanie odpowiedzialne to poszukanie zwierzęciu innego domu a nie spychanie tej roboty na innych ( patrz schronisko) dopiero po wykorzystaniu własnych możliwości dopuszczam oddanie zwerzęcia do schroniska. Poprostu uważam, ze jak indywidualny czlowiek zdecydowal, że chce mieć zwierzę - to musi ten właśnie indywidualny człowiek ponieść koszty ( zarówno te ekonomiczne jak i nie związane z pieniędzmi) za zmianę decyzji a nie inni ludzie mają płacić za jego zachcianki. Przyrównując do przedmiotów - jeśli kupujesz coś co ci nie potrzebne i postanawiasz to wyrzucić to zapłacisz za wywóz i utylizację tych śmieci ( ktoś za Ciebie śmieci utylizuje, ale ty mu za to płacisz) - noo chyba, że wywozisz do lasu lub podrzucasz do śmietnika sąsiada . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 22.05.2007 17:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2007 Od razu zaznaczę, że może nie rozumiem o co chodzi ? Widzę, więc pozwól, ze przedstawie ci bardziej prawdopodobny scenariusz. Pan X ma pieska i postanawia, że np. wyjeżdza na wakację i piesek mu już zbędny. Normalnie zaniósłby go moze do schroniska, ale jakiś nawiedziny urzędnik wymyślił, ze Pan X zostanie obciążony kosztem utrzymania psa do czasu aż nie znajdzie sie nowy opiekun. Pan X normalnie nie ma ochoty utrzymywać dalej tego psa, gdyby miał taka ochotę na czas wyjazdu oddał by go znajomym albo do hotelu. Poza tym obawia się, że koszty te będą naliczane nieuczciwie, niewspółmiernie do rzeczywistych zymanie typowej w Polsce biurokracji utworzonej wokół tego zagadnienia. Dlatego tez Pan X bierze psa, zawozi do lasu i w najlepszym wypadku po prostu porzuca. Może również przywiązać do drzewa w obawie, że pies znajdzie jednak drogę do domu... Jeśli scenariusz wydaje Ci sie nieprawdopodobny to chyba jesteś niepoprawną idealistką. Po prostu uważam, ze jak indywidualny czlowiek zdecydowal, że chce mieć zwierzę - to musi ten właśnie indywidualny człowiek ponieść koszty ( zarówno te ekonomiczne jak i nie związane z pieniędzmi) za zmianę decyzji a nie inni ludzie mają płacić za jego zachcianki. Wszystko się zgadza, ale niestety nie ma mechanizmów i narzędzi pozwalających rzeczywiście egzekwować taką odpowiedzialność. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gafinka 22.05.2007 18:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2007 JoShi - całkiem na poważnie i nie po to, aby się sprzeczać - dziś są tacy co psy odprowadzają do schroniska a są tacy co je i tak i tak przywiązuja w lesie - moim zdaniem i z mojego doświadczenia wynika, że ci co przyprowadzają psy do schroniska nie mają zamiaru zabić ich w bestialski sposób - oni nie widzą nic złego w tym, że tak robią, ale nie posunęli by się dalej - poprostu są nauczeni, że można, że nic ich to nie kosztuje, że ktoś zajmie się psem za nich. Ci co przywiązują w lesie i ci co zabijają własnoręcznie łopatą dając w łeb nie przyprowadzają psa do schroniska - bo szkoda im kasy na bilet, paliwo, bo szkoda im zachodu - człowiek oddający psa do schroniska uważa, że nie robi nic złego i czegoś oczywiście złego 90% tych osób by nie zrobiła.. Tak na powaznie - moim zdaniem ci co by się nie chcieli pogodzic z tym, że jak przyprowadzą to zapłacą wywieźliby go dalej od domu i tam puścili - tak robią i dziś (choć nic za to nie placą) ci co nie chcą podać swoich danych w schronisku. Sytuacje taką mogłby utrudnić system identyfikacji zwierząt - choćby poprzez chipy - wtedy właściciel zawsze prawie byłby do ustalenia i można by go pociągnać do odpowiedzialności za to za co dziś w zasadzie nie można bo nie można mu udowodnić, że zwierzę jest jego - czyli za porzucenie albo np. za szkody wyrządzone przez walęsającego się bez opieki psa Oczywiście chipa można psu wydłubać - tylko pytanie ilu normalnych ludzi posunie się do wydłubania z psa chipa - ci co by się do tego posunęli nie oddają psa do schroniska tylko zwyczajnie dają mu w łeb łopatą i po sprawie. Ja uważam, że ludzie tak beztrosko podchodzą do tego, że można zwierzę wziąć i można je za moment zaprowadzić do schroniska wlaśnie dlatego, że nie ponoszą żadnych tego konsekwencji. Konsekwencją dla mnie jest konieczność płacenia za pobyt psa w schronisku, ale jest nią także ewentualne psychiczne uporanie się z czymś co już nie jest tak łatwe jak oddanie psa do schroniska( przywiązanei w lesie, zabicie nawet) Obie te dolegliwości moim zdaniem w równym stopniu mogą zniechęcać od wzięcia sobie kolejnego pieska i porzucenia kolejnego. Mnie osobiście wydaje się, że przynajmniej połowa z porzucanych zwierząt pochodzi od tych samych osób - biorą psa bo lubią zwierzęta - ale nie są odpowiedzialni i jak cokolwiek im wypada, albo pies nie spełnia ich oczekiwań to go oddają, wymieniają starszego na młodszego, brzydszego na ładniejszego itd. Tych ludzi skutecznie by taka metoda zniechęciła - moim zdaniem. Oni poprostu po jednokrotnym zapłaceniu nie wzięli by kolejnego psa po to, aby po jakimś czasie go oddać. Ludzie oddają psy do schroniska bo im się nie chce wymyśleć nic innego - a oddanie psa nie jest obciążone żadnymi dolegliwościami - prawda jest taka, że do schroniska poza zwierzakami starszymi i schorowanymi trafiają piękne młode, nawet rasowe zwierzęta - gdyby ich właścicielowi chciało się dać choćby ogłoszenie do gazety, że chcą je oddać - pewnie znaleźliby chętnych - ale nie chce im się tego robić ( a nie jest to kwestia kasy bo można dać ogłoszenie bezplatnie w necie czy w gazecie, w warszawie nawet w telewizji można psa bezplatnie pokaać, że szuka domu) tylko im się nie chce i już - może gdyby przeciw temu niechceniu stanęły konsekwencję finansowe to by im się zachcialo bo nie chciałoby im się płacić. I od razu dodam, uważam, że schronisko powinno mieć z jednej strony prawo do pobierania takiej opłaty a z drugiej strony powinno mieć prawo do odstąpienia od wymierzania takiej "kary" - bo każda sprawa jest indywidualna i powinna być indywidualnie rozpatrywana - bo dla mnie oczywiste jest, że w przypadku, gdy starsza osoba idzie np. do hospicjum gdzie nie może zatrzymać psa a rodzina odmawia zajęcia się psem ( najczęściej chętnie zajmująca się majątkiem i mieszkaniem takiej osoby ale nie jej często jedynym i ukochanym przyjacielem) to schronisko powinno odstąpić od pobierania opłaty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 22.05.2007 18:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2007 JoShi - całkiem na poważnie i nie po to, aby się sprzeczać - dziś są tacy co psy odprowadzają do schroniska a są tacy co je i tak i tak przywiązuja w lesie - moim zdaniem i z mojego doświadczenia wynika, że ci co przyprowadzają psy do schroniska nie mają zamiaru zabić ich w bestialski sposób - oni nie widzą nic złego w tym, że tak robią, ale nie posunęli by się dalej - poprostu są nauczeni, że można, że nic ich to nie kosztuje, że ktoś zajmie się psem za nich. Tylko jaką masz pewność, że kiedy zostaną uświadomienie iż będą nadal ponosić kosztu utrzymania psa nie przejdą do grupy osób porzucających zwierzęta w lesie? Tak na powaznie - moim zdaniem ci co by się nie chcieli pogodzic z tym, że jak przyprowadzą to zapłacą wywieźliby go dalej od domu i tam puścili - tak robią i dziś (choć nic za to nie placą) ci co nie chcą podać swoich danych w schronisku. Sama widzisz. Wprowadzenie jakichś opłat dodatkowo zwiększy ta grupę osób i niczego nie zmieni. Sytuacje taką mogłby utrudnić system identyfikacji zwierząt - choćby poprzez chipy - wtedy właściciel zawsze prawie byłby do ustalenia A jak wyegzekwować chipowanie psów? Oczywiście chipa można psu wydłubać - tylko pytanie ilu normalnych ludzi posunie się do wydłubania z psa chipa Normalny człowiek nie porzuca psa w lesie. Sądzisz, że nie ma skrupułów porzucając psa a będzie je miał jak trzeba będzie usunąć chip? Poza tym zawsze może się znaleźć wprawny weterynarz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gafinka 22.05.2007 20:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2007 Joshi ja twierdzę ( a sądzę, że mam ku temu podstawy bo od 2001 roku zajmuję się zwierzakami porzuconymi – najpierw funkcjonowałam przez ponad 3 lata w rzeczywistości jednego z największych schronisk w Polsce, a później w fundacji, gdzie mój telefon prywatny jest podany jako telefon interwencyjny, więc widziałam, rozmawiałam, miałam kontakt z setkami osób chcących oddać lub oddających psy do schroniska a o takich tu mówimy) że do schronisk przyprowadzają psy ludzie normalni ( nie bestie) ot tacy np., którym weterynarz powiedział, że sterylizacja po pierwszych szczeniakach więc suka miała szczeniaki – urodziła 12 – potencjalni chętni się rozmyślili nikt z forum muratora się nie zgłosił a psy rosną i rosną i jak się nie chce zostać VV to co – to się prowadzi psa do schroniska. Taka jest przeciętna osoba oddająca psa do schroniska. Jakieś jej cechy nie pozwala jej tego psa zabić, nie pozwalają go wywalić na ulicę, nie pozwalają mu wydłubać chipa. Obciążenie kosztami oddania psa dotyczy takich osób siłą rzeczy bo mówimy o sytuacji ktoś przyprowadza psa i oddaje, schronisko przyjmuje ale obciąża delikwenta kosztami. Zakładasz, że taki człowiek się wycofał – ok., szkoda mu kasy, nie zostawia psa bo nie chce płacić. Moim zdaniem taki człowiek nie posunie się dalej niż do ewentualnego wysadzenia psa kilometr od schroniska i odjechania w siną dal. Krzywdy czynnej temu psu nie zrobi bo gdyby był właśnie zwyrodnialcem, który zatrzymuje się w lesie i drutem kolczastym wiąże psa do drzewa – uczyniłby to wcześniej. Ja zwyczajnie uważam, że do tego aby tak postąpić trzeba mieć rzeczywiście nierówno pod sufitem, ale jak ktoś ma nierówno to ma i już- i on w ogóle nie będzie próbował psa zawieść do schroniska – tylko zrobi sobie tą frajdę i od razu psa zawiezie i przywiąże w lesie. Pomiędzy człowiekiem oddającym psa do schroniska ( normalnym acz nieodpowiedzialnym), a przywiązującym psa w lesie jest przepaść według mnie. Podobnie zresztą jak przepaść jest pomiędzy tym, który pozwala się psu „zgubić” czyli wypuszcza go samopas z dala od domu co by się przypadkiem nie znalazł i tym, który przywiązuje psa u płotu schroniska ( nie drutem kolczastym i nie w lesie) a takim co podejmie się czynnego dłubania w psim ciele, aby wydłubać chip. To inne osoby. A większość i to zdecydowana psów w schronisku to nie są psy porzucone przez bestie, odebrane za znęcanie się – większość to psy normalnych acz nieodpowiedzialnych., to strasznie fajne psy, wiele z nich jest nawet dobrze wychowanych, wiele trafia zapasionych, wiele trafia ostrzyżonych lub trymowanych, mają pozakładane obroże przeciwpchelne, są zadbane i grzeczne – tylko przestały być komuś potrzebne. Osoby przyprowadzające psy do schroniska z zasady nie chcą ich skrzywdzić – właśnie dlatego przyprowadzają je do schroniska ( paradoksalnie, ale tak jest). Dlatego sądzę, że taki zapis nie pogorszył by sytuacji – ci co oddają by oddawali lub w ogóle zrezygnowali z oddania i szukali np. nowego domu dla psa, ci co porzucają na ulicy nadal by to robili ( dokąd niemożliwa byłaby identyfikacja zwierzaka) a ci co przywiązują w lesie lub zakopują żywcem – nie odmówili by sobie tej przyjemności – bo i teraz robią to nie z oszczędności tylko z powodu jakiś porypanych cech charakteru. Nawet, gdyby jakaś część osób wbrew sobie – przymuszona ekonomicznie – zamiast do schroniska, porzuciłaby zwierzę na ulicy to zrobiłaby to wbrew sobie ( wcześniej chcieli oddać do schroniska) i sądzę, że byłby to ostatni pies w ich życiu, a właśnie o to chodzi – aby ci co nie chcą zajmować się zwierzęciem w sposób odpowiedzialny zwierząt nie posiadali i już. Co do chipów to akurat proste jak drut – przez np. 2 lata kategorycznie przy pomocy policji egzekwować obowiązkowe szczepienia na wściekliznę ( a przy okazji szczepienia na wściekliznę wszczepiać chipy ( finansowane z środków publicznych) i umieszczać dane o właścicielu w jednej ogólnopolskiej bazie danych. Po tym okresie przy założeniu rzeczywistego egzekwowania obowiązkowych szczepień masz populację żyjących psów oznakowaną. Przy założeniu uregulowania przez państwo zasad hodowli i znakowania zwierząt nowych ( jako hodowlę rozumiem hodowlę zarówno psów rodowodowych jak i wszystkich innych) nowe też mamy znakowane i w chwili ich sprzedaży lub nieodpłatnego zbycia dane o właścicielu także są wprowadzane do bazy. Po paru latach masz oznakowane psy, straż miejska odłapuje wałęsającego się psa – czyta chip – ma właściciela. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gafinka 22.05.2007 21:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2007 Joshi a teraz taki maly żarcik: Mój weterynarz powiedział, że sterylizacja po ciąży. Twój weterynarz to konował. Sterylizacja już w 6 miesiącu... Ależ w tobie dużo jadu - od razu konował - taki troszkę jeno nie uświadomiony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rzyraf 23.05.2007 08:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2007 Co do chipów to akurat proste jak drut – przez np. 2 lata kategorycznie przy pomocy policji egzekwować obowiązkowe szczepienia na wściekliznę ( a przy okazji szczepienia na wściekliznę wszczepiać chipy ( finansowane z środków publicznych) i umieszczać dane o właścicielu w jednej ogólnopolskiej bazie danych. Po tym okresie przy założeniu rzeczywistego egzekwowania obowiązkowych szczepień masz populację żyjących psów oznakowaną. Przy założeniu uregulowania przez państwo zasad hodowli i znakowania zwierząt nowych ( jako hodowlę rozumiem hodowlę zarówno psów rodowodowych jak i wszystkich innych) nowe też mamy znakowane i w chwili ich sprzedaży lub nieodpłatnego zbycia dane o właścicielu także są wprowadzane do bazy. Po paru latach masz oznakowane psy, straż miejska odłapuje wałęsającego się psa – czyta chip – ma właściciela. A dlaczego ze srodków publicznych?? Po raz kolejny - jesli ktoś decyduje sie na psa,musi sie liczyć z kosztami posiadania, do których nalezy wszczepienie czipa (idobrze, zeby teraz odezwał sie ktos zorientowany w realiach przekraczania granicy z zaczipowanym psem, szczególnie w kwestii czytników) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gafinka 23.05.2007 20:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2007 A dlaczego ze srodków publicznych?? Po raz kolejny - jesli ktoś decyduje sie na psa,musi sie liczyć z kosztami posiadania, do których nalezy wszczepienie czipa (idobrze, zeby teraz odezwał sie ktos zorientowany w realiach przekraczania granicy z zaczipowanym psem, szczególnie w kwestii czytników) A dlatego, że lezy to w interesie panstwa a nie indywidualnych nieodpowiedzialnych opiekunów. Dziś urzędnik w gmnie odbiera telefon, że wałęsa się pies - nie jest w stanie ustalić właściciela psa - więc dzwoni po hycla ( któremu płac nawet i 1500 złotych) aby ten psa odłapał. Gdyby pies mial chip - nie byłoby problemu z ustaleniem właściciela i nie trzeba by wydać na hycla i jemu płacić. Brak identyfikacji zwierząt naraża i dziś publiczne środki na duzą niegospodarność. Przy jego braku np. hycle ( a nastawieni sa na zysk więc dbają o ten zysk) mogą np. łapać kilkakrotnie tego samego psa na terenie kilku gmin i inkasować za każdym razem niezłą sumkę. System identyfikacji pozwala Państwu na egzekwowanie obowiązków od indywidualnych opiekunów. To jak z samochodem - jak ktoś ma zarejestrowany samochód to się go nie wyprze i jak po latach nie będzie chciał zabulić za jego złomowanie np. to odpowiednie władze usuną go, ale na jego koszt bo łatwo jest ustalić czyj jest. W przypadku samochodów każdy musi sam ponieść koszty rejestracji - bo samochód w chwili kiedy go ktoś kupuje przedstawia konkretną wartość rynkową i raczej człowiek w chwili jego zarejestrowania nie zakłada, że nie będzie chciał do niego przyznawać natomast w przypadku psa istnieje duże ryzyko, że przy niewielkiej wartości rynkowej - przyznawanie się do niego nie leży w interesie posiadacza. Identyfikacja ułatwiła by także np. egzekowanie nalezytej opieki nad zwierzęciem i karanie za np. samowolne i bez kontroli człowieka wypuszczanie psów, które w niesprzyjających warunkach mogą stanowic zagrożenie dla innych ludzi. Zwyczajnie - gdyby państwo stworzyło mechanizm identyfikacji i znakowania zwierząt domowych - byłoby w stanie kontrolować wszystko co z nimi związane - hodowlę, handel, przestrzeganie obowiązującego prawa ( szczepienia na wściekliznę), oraz w przypadku wałęsającego się psa byłoby w stanie obciążyć kosztem związanym z jego odłapaniem i przetrzymywaniem konkretną indywidualną osobę a nie ogól społeczności. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rzyraf 24.05.2007 13:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Maja 2007 A tatuaż Ci nie wystarczy?? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 24.05.2007 16:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Maja 2007 chipy to fajny pomysł. Łatwiej byloby odnaleźć zagubionego pieska Wiecie ile ludzi szuka swoich domowników? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rzyraf 24.05.2007 17:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Maja 2007 chyba chciałas napisac nadajnik radiowy:)?? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gafinka 24.05.2007 20:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Maja 2007 A tatuaż Ci nie wystarczy?? Z doświadczenia tatuażowego. Tatuaże w bardzo wielu przypadkach są mało widoczne w dość krótkim czasie ( jeszcze przy gładkowłosych psach i jasnoumaszczonych jako tako - u ciemnych i obsierścionych - masakra) Po drugie tatuaże stosuje związek kynologiczny i stosowały go też schroniska - jest taki bajzel w tatuażach, że hej. ( Związku Kynologicznego,. Polskiego zwązku Psa Rasowego, i schroniskowe). Operacja sama w sobie ( tatuowania wydaje mi sie znacznie bardziej kłopotliwa niż wszczepienia chipa) Jeśli znajduje się psa znacznie łatwiej jest w okolicy jego karku przejechać czytnikiem - niż np. próbować rozczytać tatuaż w pachwinie psa - zwlaszcza dużego, obcego, obsiercionego, dominującego - wiem bo parę razy nieźle się nagimnastykowałyśmy, żeby sprawdzić tatuaż np. dorosłego samca akity lub azjaty - naprawdę nie polecam. Wywrócenie do góry kołami wielkiego dorosłego samca i gmeranie mu w okolicach brzucha czasem jest wysoce ryzykowne , zresztą doczytanie tatuażu często bardzo nieyraźnego w uchu - także jest nie proste - zwłaszcza jak ucho bolące bo chore - wiem z praktyki, że mastinowi się nie bardzo podobal taki zabieg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 25.05.2007 06:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2007 chyba chciałas napisac nadajnik radiowy:)?? napisałam to co chciałam, a nie to, co ty myslisz, że napisalam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 25.05.2007 07:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2007 Przecież za czipa płaci właściciel, płacąc podatek za psa. Łatwiej wtedy egzekwować podatki i obowiązek szczepień, poza tym nie sądzę, żeby to był jakiś wielki koszt, biorąc pod uwagę oszczędności, które wymieniła Gafinka.Mnie zależało żeby zaczipować psa, było za darmo, gdyby trzeba było płacić też bym to zrobiła. Jestem trochę bardziej spokojna na myśl, że mogłaby się zgubić. Mam tylko nadzieję, że ten system identyfikacji działa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gabryjella 11.02.2008 23:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Lutego 2008 Podpiszcie albo nie w zależności od Waszego zdania oczywiście: http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=2920 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta-mam niebieski dach 12.02.2008 06:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Lutego 2008 Podpisana. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.