Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jazda konno - konie, jeździectwo, miłośnicy jazdy konnej


fijak9

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Zmienna Jutro lub pojutrze będę w stajni. Porozmawiam, popytam fachowców, a jest ich tam kilku i to naprawdę dobrych. Czego się dowiem, to Ci opowiem :p

 

Dzięki z góry. Mściwój Kiecoń nie umiał mi powiedzieć. Powiedział, że od tego ma trenera :roll:

No cóż... :roll: :roll: :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

verunia: ja jeżdżę od kilkunastu lat, albo i dłużej, a spadam regularnie z różnych powodów. U mnie w pracy to trochę niebezpieczne, bo jednak tempo mamy trochę szybsze od rekreacyjnego, ale też spadam. I to własnie najczęściej z głupich powodów. Konina się spłoszy, hyc w boczek ucieknie, a ja zostaję na tym samym miejscu. Ale mam tę satysfakcję, że jeszcze nigdy treningu nie zawalilam, zawsze konia udało mi się przytrzymać, coby nie zwiał do stajni. Wszyscy jeźdźcy wyścigowi, trenując konie, trzymają się paska od wytoku. Ja już też się nauczyłam i naprawdę, często mi to pomogło zostać razem z koniem.

Zmienna: toś mi ćwieka zbiła tym pytaniem. Nigdy nie zastanawiałam się ile czasu powinien trwać trening. O ścięgna nie masz co się martwić, bo u nas konie w rekreacji chodziły po 4-6 godzin dziennie i przy odpowiedniej pielęgnacji dożywały sędziwego wieku. Ja swojego Siwka pracowałam czasem dwa razy dziennie. Rano ujeżdżalnia - mniej więcej godzina, wieczorem pół godziny lonży. Albo jeździłam w tereny, nawet 2-3 godzinne. Trening koni wyścigowych u nas trwa około godziny - codziennie. Niedziela wolna, wtedy karuzela. Jeśli koń jest zdrowy, młody, a Ty prowadzisz rozsądny trening z odpowiednim czasem rozgrzewki i wystepowania po pracy, przeplatany jazdą na ujeżdżalni, lonżą i terenami, to może chodzić nawet 2 godziny, albo 2 razy dziennie po godzinie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to z jednej strony mnie pocieszyłyscie bo juz myslałam ze ze mnie to jakaś oferma jest i moze się do tego nie nadaję, a z drugiej to widzę że jeszcze sporo tych upadkow mnie czeka :roll:

Między tymi stwierdzeniami jeżdzca i poczatkujacego ja tak gdzies między nimi sie odnajduję :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmienna: toś mi ćwieka zbiła tym pytaniem. Nigdy nie zastanawiałam się ile czasu powinien trwać trening. O ścięgna nie masz co się martwić, bo u nas konie w rekreacji chodziły po 4-6 godzin dziennie i przy odpowiedniej pielęgnacji dożywały sędziwego wieku. Ja swojego Siwka pracowałam czasem dwa razy dziennie. Rano ujeżdżalnia - mniej więcej godzina, wieczorem pół godziny lonży. Albo jeździłam w tereny, nawet 2-3 godzinne. Trening koni wyścigowych u nas trwa około godziny - codziennie. Niedziela wolna, wtedy karuzela. Jeśli koń jest zdrowy, młody, a Ty prowadzisz rozsądny trening z odpowiednim czasem rozgrzewki i wystepowania po pracy, przeplatany jazdą na ujeżdżalni, lonżą i terenami, to może chodzić nawet 2 godziny, albo 2 razy dziennie po godzinie.

 

dzięki... każdy mówi co innego można zwariować 0.o

Galicja, klacz, którą się opiekuje nie ma karuzeli, stoi w gospodarstwie i jest oczkiem w głowie właścicieli, ale moim zdaniem niezbyt dobrze sie nią zajmują - ona stoi sama, nie ma towarzystwa, zachowuje sie troche jak pies (chodzi przy nodze i prosi o smakołyki). Ma malutki padok i takie miejsce wydzielone między drzewami - niestety - staram się teraz załatwić by w pegasusie jezdzic i raczej mi się uda tego dokonac. Zastanawia mnie czy gdy koń stoi dzień i noc, n aokrągło na dworzu to dobrze? Ma w sumie wiatę. Ale mimo tego iż boks ma to z niego nie korzysta :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie dobrze, jak koń w sezonie letnim stoi na dworze. Oczywiście musi byc do tego przyzwyczajony, a nie z dnia na dzień wypuszczony samopas. Teren musi być bezpiecznie ogrodzony, no i musi mieć co jeść, dobra trawa albo siano. A jeśli ma wiatę to tym lepiej, schowa się w razie silnego, zacinającego deszczu. A tam dla przykładu to wszystkie nasze konie w treningu oraz klacze ze żrebiętami ze stadniny stoja w tej chwili 24 godziny na dobę na łąkach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po dziesiątym upadku po prostu przestałam liczyć. Jedno jest pewne - lepiej z wysokiego konia.

Motywacja dopozostania jednak na końskim grzbiecie bywa różna. Kiedyś rozbawiłam instruktora, który stwierdził, że jeszcze takiej woli przetrwania nie widział. A było tak: konie wróciły z rajdu, odparzone pod siodłami, chude jak nieszczęście, więc jeździło się na nich bez zachwytu na oklep. Przypadł i mi ten zaszczyt w udziale. Drugiego dnia marzyłam tylko o tym, żeby jakoś lewitować nad końskim grzbietem, bo pewna część ciała protestowała boleśnie przed takim jej traktowaniem kolejny raz (gdyby nie wrodzona wstydliwość, pochwaliłabym się, do jakich patentów mnie to zmusiło potem). Zaletą tej sytuacji było to, że nie musiałyśmy jeździć w zastępie i mogłyśmy dostosować tempo jazdy do podpowiedzi naszych ... Wadą to, że w pewnym momencie znalazłyśmy się po przeciwnej niż cały zastęp stronie padoku, a koń istotą stadną jest, więc spłoszony ciągnie do kolektywu. I tak się stało. Dwa skoki i ja, średniozaawansowana amazonka, znalazłam się tuż przy uszach konia. Jednak myśl, że będę musiała z powrotem się na jego chudy grzbiet wystyrmać dodała mi sił i jakims cudem szybciutko wróciłam na właściwą stronę kłębu. Obserwatorzy obstawiali już moją glebę, podczas gdy koleżanka dosyć dobrze poradzila sobie na starcie (jeździlyśmy obok siebie - towarzyszki niedoli), ale nie zniosła hamowania i, wbrew przepowiedniom, rozstala się z rumakiem na chwilę.

Kiedy indziej w terenie przed upadkiem nie udało mi się uratować, ale opóźniłam go do momentu, kiedy koń wyskoczył z wody (przechodziliśmy przez bród) i glebnęłam na suchą ziemię.

Jak widać, właściwa motywacja może zdziałac cuda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Motywacja to podstawa, chociaż nie zawsze kończy się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli!!! Pamiętam, kiedy po raz pierwszy tzw. metrówkę skoczyłam. Trzy razy przeszłam święcie przekonana przez moją młodą instruktorkę, że skaczę 70 cm. Podchodzę powoli do razu czwartego a tu jedna z dziewcząt (nie wtajemniczona w spisek) woła z zachwytem: "O!!! Panie Marzenka metrówę skacze!!!". Gorąco mi się zrobiło, ale honor nakazał brnąć dalej w tym szaleństwie. No i po oddanym skoku (świadoma ile skaczę) czuję, że się zsuwam z siodła. Nogi żyły własnym życiem i chciały w zupełnie inną stronę - wysunęły mi się ze strzemion a ja na przechyle gnam jak jacht jakiś dalekomorski w halsie :wink: No i gonitwa myśli: kontrolowany upadek czy walka o przetrwanie? Wybrałam to pierwsze, po ostrej batalii (oczyma duszy widziałam już to, co będę musiała postawić :wink: ). No i glebnęłam z wdziękiem prosto pod nogi konia. Ufff! Nie powiem, doświadczenie niczego sobie.

Zmienna Jestem i podaję, czego się dowiedziałam o treningach. Otóż, podstawowa zasada brzmi tak, cytuję: "Wszystko robić z głową. Dbać o nogi i ścięgna konia, po każdym treningu zlewać nogi zimną wodą nawet przez 5 minut. Po treningach intensywniejszych lub w bardziej gorące dni stosować nawet wcierki chłodzące. Jeśli koń jest zdrowy i dba się o jego nogi, to taki trening na pewno mu nie zaszkodzi" - koniec cytatu. A mówili to ludzie, którzy naprawdę wiedzą, co mówią. Tak że spokojnie, dbaj o nią a będzie dobrze :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmienna Jestem i podaję, czego się dowiedziałam o treningach. Otóż, podstawowa zasada brzmi tak, cytuję: "Wszystko robić z głową. Dbać o nogi i ścięgna konia, po każdym treningu zlewać nogi zimną wodą nawet przez 5 minut. Po treningach intensywniejszych lub w bardziej gorące dni stosować nawet wcierki chłodzące. Jeśli koń jest zdrowy i dba się o jego nogi, to taki trening na pewno mu nie zaszkodzi" - koniec cytatu. A mówili to ludzie, którzy naprawdę wiedzą, co mówią. Tak że spokojnie, dbaj o nią a będzie dobrze :p

 

dzięki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Hej, końscy szaleńcy :p Czyżby wszyscy na wywczasy się udali, że tak tu cicho i smutno? Przez dwa dni w K-gu na Dzikim Zachodzie odbywały się eliminacje do mistrzostw Polski w stylu Western (coś dla corki Veruni :wink: ). Było mnóstwo ciekawych rzeczy do oglądania. Nie preferuję westernowego stylu jazdy bo jak dla mnie trochę niewygodny, ale jedno zachwyca mnie absolutnie i całkowicie - totalne zgranie jeźdźca z koniem i to, co te konie potrafią robić "same z siebie" zaganiając np. cielaka do zagrody. Patrzy się na to z - dosłownie - otwartą gębą. Mogę następnym razem wstawić parę zdjątek, jeśli jeszcze ktoś to zagląda :p
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez dwa dni w K-gu na Dzikim Zachodzie odbywały się eliminacje do mistrzostw Polski w stylu Western (coś dla corki Veruni :wink: ). Było mnóstwo ciekawych rzeczy do oglądania.

 

Szkoda, że dopiero teraz o tym piszesz... trza było kilka dni przed...

 

Mogę następnym razem wstawić parę zdjątek, jeśli jeszcze ktoś to zagląda :p

 

Wstawiaj... czekamy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie to niedopatrzenie w kwestii informacji, ale tak tu cichutko było ... to gwoli usprawiedliwienia. Cztery fotki, jeszcze parę gdzieś tam jest w archiwach domowych :wink:

http://preview.mkuznicka.photosite.com/~photos/tn/11868824_348.ts1184003852493.jpg

http://preview.mkuznicka.photosite.com/~photos/tn/11868645_348.ts1184003227862.jpg

http://preview.mkuznicka.photosite.com/~photos/tn/11868724_348.ts1184003560106.jpg

http://preview.mkuznicka.photosite.com/~photos/tn/11868593_348.ts1184002928115.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja mam swój western i rodeo w robocie w tej chwili, więc nie mam czasu nawet odezwać się na forum :-? Ale imprezka fajna, pewnie mi by się podobało jeżdżenie takim stylem, ale nigdy nie próbowałam :(

A ja tak i ... wolę klasykę (lub styl angielski, jak kto uważa) :wink: Trochę niewygodnie - nogi do ziemi, siodło jakieś takie ... no.... uwierające, ale podoba mi się sposób trzymania wodzy, czy jak kto woli w ogóle nie trzymania, bo jeździ się tylko na łydki. Ale ja pod kierunkiem mojej kochanej (pierwszej) instruktorki też nauczyłam się, że przede wszystkim łydki. Wodze są tylko jako eksluzywny :wink: dodatek do całości

Ile koni dziennie objeżdżasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...