Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Przedszkolaki


ged

Recommended Posts

Obrazek pierwszy:

Nowoczesne krakowskie osiedle, obserwuję mojego prawie 6 letniego syna bawiącego się w przyblokowej piaskownicy. Radość, radość, radość. Nowe przyjaźnie, łatwe kontakty. Osiedle doskonale zorganizowane. Chodzimy do piaskownicy 5 klatek dalej, bo ta przed oknem, pomimo że na widoku, ma mniejszą klientelę, a tamta - mniejsza - ścisk ogromny. Dzieciaki i rodzice przychodzą nie dlatego, że jest tam piasek, ale dla towarzystwa.

Obrazek drugi:

Rezydencja, przepiękny plac zabaw: huśtawki, zjeżdżalnie drewniane budowle, kolor, trawka. I ... jedno smutne samotne dziecko.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam zupełnie inne doświadczenia. Mieszkałam na dużym osiedlu: plac zabaw to zniszczone sprzęty, piaskownica zasikana przez psy i koty, pety na ziemi, na ławeczkach menelstwo.

A u mojej siostry na osiedlu domków jedorodzinnch na uliczce jest istna Ulica Sezamkowa. Dzieciaki na hulajnogach, rowerach, z piłkami, z paletkami. Ganiają od ogródka do ogródka - a w ogródkach baseniki, piaskownice i co kto chce. Moja córka (obecnie 7 lat) ciągle chce tam jeździć. Mam nadzieję, że u nas będzie podobnie.

P.S. Moja siostra ma 3 dzieci. Na osiedlu domków, na którym mieszka, nie ma ANI JEDNEGO jedynaka - dzieci jest ze 20. Sama radość.

 

[ Ta wiadomość była edytowana przez: magmi dnia 2003-06-02 09:41 ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na razie mieszkamy w domu z teściami i tam faktycznie jest tylko nasze dziecko. Ale za to przy naszej działce są trzy domy i kilkoro dzieci (w wieku mojego Misia). My zakupiliśmy huśtawkę i piaskownicę. Także myślę że dziecko nie będzie samotne.

 

[ Ta wiadomość była edytowana przez: Ciechanka dnia 2003-06-02 12:56 ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nasz wygląda to tak:

"Mamusiu, chodźmy na plac zabaw" - "Zaaaaraz, muszę jeszcze posprzątać, pranie niech się skończy...."

W końcu idziemy, wielka radaość, zakładamy małemu buci, plac zabaw, piaskownica, kumpelki itp.

Po dwóch godzinach odmarsz do domu na obiad i wielkie buuuuuuuu na dwa głosy, powrót do klitki przez nasze dzieci odbieranej raczej jako klatkę :sad:.

A w wakacje u babci prawie na wsi to jest rano komunikat: "Babciu, idę na dwór!" albo i bez komunikatu, śmiganie przez cały dzień na rowerze i szaleństwa z psem a babcia robi w tym czasie co chce. Powrót wieczore na dobranockę, przerwy na posiłki... Kumpelek nie ma co prawda, ale czasem są dochodzące do swojej babci po sąsiedzku :smile:.

Masz rację Ged, kumple są potrzebni bo dziecko "zdziczeje", ale wszystko ma dobre i złe strony.

Pozdr. B.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie,.memu dziecku /lat 3/ samotność w ogrodzie nie przeszkadza /niestety w promieniu pół kilometra brak jakiegokolwiek dziecka ,a może i dobrze bo jak przyszedł znajomy z 5 letnim syneczkiem-to syneczek sypnął córce garść piachu w oczy i mała chodziła dwa dni z piekącymi i opuchniętymi oczkami-na szczęście nic poważniejszego się nie stało,niektóre dzieci są takie agresywne / Na codzień chodzi do przedszkola i tam 8 godzinny kontakt z dziećmi zupełnie jej wystarczy .Po powrocie z przedszkola od razu biegnie do ogrodu ,samochody,piasek zabawki no i sąsiedzi to jej koledzy do rozmowy :smile:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja córa kończy właśnie zerówkę, zauważyłam, że ma tak dosyć przedszkolego harmidru, że nawet nie zawsze chce iść do koleżanki albo na podwórko... Woli zaszyć się w domu z ksiażką albo klockami i pobyć chwilę sama. Trochę się nudzi w wakacje, ale wtedy chodzimy do znajomych, którzy mają dzieci w podobnym wieku...

A w szkole zaczną sie też zajęcia pozaszkolne, kółka zainteresowań, języki - ja w dzieciństwie nie miałam wręcz czasu zeby siedzieć na podwórku i się nudzić, tyle miałam zainteresowań :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dni powszednie, gdy chodzi do przedszkola - to prawda - woli posiedzieć w domu, ale w soboty i niedziele rozsadza dom. Może rzeczywiście nie będzie to problem. w wolne dni zawsze się do kogoś idzie, ktoś przychodzi. "Moja" wieś jakaś taka smutna, cisza spokój. Po powrocie do miasta przy zapadającym zmroku tyle młodzieży, szumu, radości - menelstwa nie ma, wszystko pięknie utrzymane. Niech by tam jakaś ławka była złamana - jeden telefon do prezesa i konserwator traci pracę - za coś płacimy ten czynsz. To muszę przyznać - spółdzielnia porządek trzyma.

Po co mi wieś? - cóż 45m to dość ciasno jak na 4 osoby :sad:

Ged

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ged,

Nie jest łatwo "mieszczuchowi" zostać "wieśniakiem" - myślę że to jest tak naprawdę Twój problem, a nie Twojego dziecka. Tu szum, gwar, życie tętni, człowiek czuje sie ciągle otoczony ludźmi, tam cisza, spokój, przyroda wokół - niby o tym marzymy, a jednak często ogarniają człowieka wątpliwości, czy aby na pewno?...

My też jesteśmy od urodzenia "mieszczuchami" i powiem szczerze, wizja prawdziwej wsi nas nieco przerażała (może jeszcze do tego nie dojrzelismy :smile:?) - wybralismy działkę na wsi, ale tuż pod miastem, w sąsiedztwie dużej, ładnej dzielnicy domów jednorodzinnych - no i na zaplanowanym mini-osiedlu (będzie 10-12 domów przy uliczce). Jest raźniej, gdy ma się sąsiadów na tym samym etapie - bo gdy wokół całkiem pusto, to owszem, może być bardzo pięknie, ale nieco smutno człowiekowi (istocie społecznej:smile:), a z kolei zasiedziali sąsiedzi często-gęsto nie tylko nie chcą się zaprzyjaźnić, ale wręcz rzucają kłody pod nogi... Jadę dzisiaj na zebranie z naszymi przyszłymi sąsiadami (wałkujemy sprawy uzbrojenia) na naszych działkach - myślę że pielęgnowanie od początku dobrosąsiedzkich stosunków dobrze wróży na przyszłość także dla naszych pociech. :smile:

 

[ Ta wiadomość była edytowana przez: magmi dnia 2003-06-02 14:30 ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Wywlekam na wierzch ten stary wątek, żeby Wam zameldować, że jest dobrze. :D

Moje starsze dziecko (młodsze jest jeszcze mało społeczne) zapoznało ostatnio na działce 2 sąsiadki, jej rówieśniczki (skądinąd wiem, że dzieci w podobnym wieku w sąsiedztwie będzie więcej). Ganiały całe popołudnie po łące (i po budowie sąsiadów :o), a na koniec obiecały sobie solennie znowu się wkrótce spotkać i pobawić. Od tego czasu moja córka ciągle chce tam jeździć i za każdym razem sprawdza, czy sąsiadeczki czasem też nie przyjechały. Sądzę, że samotność nie grozi naszym dzieciom :D.

 

Z innej beczki - ostatnio oddział banku przenieśli mi na osiedle-mrowisko. Po raz pierwszy od dłuższego czasu znalazłam się na takim osiedlu (jak to barwnie Ged opisał: szum, gwar, pełno ludzi, życie tętni).

I wiecie co? ZA NIC NIE CHCIAŁABYM JUŻ MIESZKAĆ W TAKIM MIEJSCU.

A przecież kiedyś mi to nie przeszkadzało, kiedyś to lubiłam. Teraz nie mogę się doczekać przeprowadzki na moją wieś. I, co więcej, moje dziecko też nie może się doczekać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...