Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kurz na ścianie powyżej kratki wentylacyjnej


Recommended Posts

Niepokoi mnie myśl, że wentylator może zostać porażony wysoką temperaturą, kiedy wyłączą nam prąd (ostatnio dość często się to zdarza). UPS nie wytrzyma dłużej niż godzinę, a co później? Jakiś bypass jednak by się przydał. Jak teraz oceniasz mój plan?

Obawa słuszna. Rozwiązaniem jest bypass wentylatora i filtra albo poniższe rozwiązanie, które mam w moim kominku.

Też zaciągam powietrze wentylatorem bo dom jest niepodpiwniczony, więc nie było gdzie dać wentylatora. Nie mam bypassa tylko klapę zwrotną w kominku na drodze od kominka do wentylatora. Pokonuje ją wentylator, grawitacja nie. Może być poza kominkiem, aby przed filtrem i wentylatorem. Jednak to nie wszystko. W obudowie kominka mam czujnik wysokiej temperatury ustawiony na 80stC, ktory włącza alarm tak głośny, że prawie umarłego obudzi, oraz ręcznie wyjmowaną część przedniej ściany obudowy kominka, którą można wyjąć na wypadek alarmu. Stanowi awaryjny wylot gorącego powietrza z obudowy kominka gdy ten jest rozpalony, a wentylator działać nie może.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 55
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Czyli tak: wkład > obudowa metalowa > rura > przelotka z klapą bezp. > filtr > wentylator > skrz. rozdz. > kratki?

Wg mnie wkład > rura > bypass lub klapa zwrotna (jeśli klapa to z awaryjnym wylotem w obudowie) > filtr > tłumik > wentylator > skrz.rozdz. > kratki

Zwracam uwage na brak obudowy metalowej. To często nazywany tzw. dystrybutor. Moim zdaniem niepotrzebnie dzieli przestrzeń wokół wkładu na wewnętrzną, z której zaciągane jest ciepłe powietrze do sieci DCP i zewnętrzną, z której kratkami ciepłe powietrze jest wypuszczane do salonu. Ja uważam, że kominek powinien ogrzewać salon przez promieniowanie i również kanałem lub kanałami tak samo jak inne pomieszczenia. Poza tym po co dystrybutor, jeśli powietrze ciągnę jedną rurą? Może w przypadku grawitacyjnej DGp ma sens, ale tę odrzucam.

1) czy należałoby zmodyfikować obudowę regipsową czopucha? Co z kratkami?

Nie wiem jaką konstrukcje ma Twoja obudowa. Czy z tym feralnym dystrybutorem, czy nie. W każdym razie nie może być kratek jeśli dystrybutora nie ma, bo osłabią przepływ powietrza wokół wkładu.

2) jak często wymienia się wkład w filtrze FFR?

Nie wiem. Nie mam tego filtra. Mam zrobiony przez siebie. Ale kupię go w tym roku, jeśli jego wytrzymałość temperaturowa będzie chociaż 60stC. Jednak przypuszczam, że wkład trzeba czyścić co 2 tygodnie, a wymienić co rok, dwa. Sam wkład kosztuje około 100 zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne pytania ;-)

 

1) czy z kratek dmucha dużo silniej niż przy obiegu wymuszonym "normalnym" aparatem nawiewnym?

2) czy wentylator ma jakąś regulację prędkości obrotów?

3) Miałeś jakieś sytuacje awaryjne - przekroczenie temperatury itp.?

4) Mógłbyś wystawić gdzieś mi fotę obudowy z tym wyjmowanym elementem? (ew. maile, podałbym Ci adres na p.w.)

5) Nie odpowiedziałeś - jak często zmieniasz wkład filtrujący?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) czy z kratek dmucha dużo silniej niż przy obiegu wymuszonym "normalnym" aparatem nawiewnym?

Jasne, że silniej. Mam dwa wentylatory nawet, działające równolegle. Jeden mniejszy, drugi większy. I włącza się kolejno mniejszy, większy, albo obydwa. Tak więc regulacja obrotów jest u mnie zbędna. Obydwa razem ciągną jakieś 1200m3/h. Ten większy około 800m3/h nie daje rady, gdy rozpalę kominek 16kW na maksa. Ale gdy mniejszy mu pomoże, to temperatura w kominku spada.

2) czy wentylator ma jakąś regulację prędkości obrotów?

Powinien mieć. Choćby po to aby w lecie nawiewać świeżym powietrzem wszystkie pomieszczenia bez konieczności wpuszczania much lub komarów przez otwarte okna.

3) Miałeś jakieś sytuacje awaryjne - przekroczenie temperatury itp.?

Tak, ale wynikły z tego, że za długo nie czyściłem filtra, więc za bardzo tłumił przepływ i alarm w kominku dopingował mnie do wyczyszczenia filtra.

4) Mógłbyś wystawić gdzieś mi fotę obudowy z tym wyjmowanym elementem? (ew. maile, podałbym Ci adres na p.w.)

Foto chętnie przesłałbym, ale może za kilka miesięcy, bo kominek i cały dom jest jeszcze wykańczany. Ale paliłem nim non stop całą zeszłą zimę. A była prawdziwsza od tegorocznej. Teraz tymczasowo mieszkam w innym domu.Wyjmowany element to płyta izolacyjna o wymiarach ok. 50 x 50 x 2,5 cm. Docelowo ma stanowić tył obrazu, który będzie się jakby wieszać na kominku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się minęliśmy ;-)

 

Tak, mam ten cholerny dystrybutor. Kominkarz (z polecenia, a jakże), który wydawał mi się fachowcem przekonywał mnie, że innego wyjścia nie ma. Że musi myć kratka dekompresyjna i takie tam.

A prawda jest taka, że przy ostrym grzaniu kominkiem kurzy się aż strach.

Kratka i komora dekompresyjna być musi. Ale ma to nijaki związek z tzw. metalowym dystrybutorem, który moim zdaniem jest zbędny. Obudowa kominka powinna mieć tylko dwie komory. W dolnej powinno zmieścić się prawie wszystko - wloty powietrza, wkład, rura dymowa z wejściem do komina i wylot do sieci DCP. A górna (dekompresyjna) to tylko izolacja między komorą dolną i sufitem. Co najwyżej może przez nią przechodzić tylko izolowana rura doprowadzająca ciepłe powietrze z komory dolnej do sieci DCP. W górnej powinny być nawet nie jedna ale dwie kratki, jedna niżej (wlot) i druga wyżej (wylot), aby grawitacyjnie była chłodzona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dokładnie realizujesz nawiew zimnego powietrza w lecie?

Po prostu rura doprowadzjąca świeże powietrze pod kominek jest wtedy jedynym źródłem powietrza rozprowadzanego siecią DCP. Inne wloty powietrza do kominka przysłaniam całkowicie.

 

Nie myślałeś o nawilżaczu kanałowym za filtrem? Natknąłem się na takowe w sieci... To byłby pełny wypas 8)

Potrzeba nawilżania jest pozorna. Bierze się stąd, że w zimie domy są wentylowane zbyt intensywnie mroźnym bardzo suchym powietrzem, bo wentylacja grawitacyjna wtedy szaleje. Niestety prawie nikomu nie chce się wtedy regulować przepustnic w kratkach wywiewnych. A wiele osób tych przepustnic nie ma i nawet nie dostrzega potrzeby ich posiadania. Tymczasem dławienie wywiewów grawitacyjnych w zimie to konieczność, aby nie wysuszać mieszkań. Wiele osób nawet na tym forum trudno do tego przekonać. Bedą się sprzeczać i dywagować dlaczego nawiewa a nie wywiewa im w łazience w czasie silnych mrozów, zamiast chwilę się zastanowić i po prostu zdławić wywiew w kuchni.

Mniemanie wielu ludzi, że ogrzewanie kominkowe i nadmuchowe wysusza mieszkanie jest błędne. Niektórzy nawet kojarzą kominek i nadmuch z suchym powietrzem zupełnie bezmyślnie. W ogóle nie zastanawiają się w jaki sposób wilgoć miałaby uciekać z mieszkania, w którym jest kominek zamknięty lub ogrzewanie nadmuchowe. Zastanawiałem się skąd się wzięło to mniemanie i jedynym wytłumaczeniem jest słuszna opinia o wysuszaniu mieszkania, w którym jest kominek otwarty. Ten jednak wymienia co najmniej kilkaset m3/h, podczas gdy kominek zamknięty tylko kilkadziesiąt m3/h. Stąd się to wzięło.

Zatem nie zawracaj sobie głowy nawilżaczem, tylko przeanalizuj wentylację w swoim domu. W okresie zimowym trzeba ją po prostu dobrze kontrolować, a wtedy wilgoć wytwarzana przez ludzi i czynności domowe wystarczająco uzupełnia ubytki wilgoci spowodowane wentylacją. Poza tym nie jest prawdą, że wilgotność powietrza jaką człowiek potrzebuje jest zawsze taka sama. Ważna jest też różnica wilgotności między tą w mieszkaniu a tą na zewnątrz. I w zimie optymalną w mieszkaniu jest około 40% a w lecie około 60%.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potrzeba nawilżania jest pozorna. Bierze się stąd, że w zimie domy są wentylowane zbyt intensywnie mroźnym bardzo suchym powietrzem, bo wentylacja grawitacyjna wtedy szaleje. Niestety prawie nikomu nie chce się wtedy regulować przepustnic w kratkach wywiewnych. A wiele osób tych przepustnic nie ma i nawet nie dostrzega potrzeby ich posiadania. Tymczasem dławienie wywiewów grawitacyjnych w zimie to konieczność, aby nie wysuszać mieszkań. Wiele osób nawet na tym forum trudno do tego przekonać. Bedą się sprzeczać i dywagować dlaczego nawiewa a nie wywiewa im w łazience w czasie silnych mrozów, zamiast chwilę się zastanowić i po prostu zdławić wywiew w kuchni.

Mniemanie wielu ludzi, że ogrzewanie kominkowe i nadmuchowe wysusza mieszkanie jest błędne. Niektórzy nawet kojarzą kominek i nadmuch z suchym powietrzem zupełnie bezmyślnie. W ogóle nie zastanawiają się w jaki sposób wilgoć miałaby uciekać z mieszkania, w którym jest kominek zamknięty lub ogrzewanie nadmuchowe. Zastanawiałem się skąd się wzięło to mniemanie i jedynym wytłumaczeniem jest słuszna opinia o wysuszaniu mieszkania, w którym jest kominek otwarty. Ten jednak wymienia co najmniej kilkaset m3/h, podczas gdy kominek zamknięty tylko kilkadziesiąt m3/h. Stąd się to wzięło.

Zatem nie zawracaj sobie głowy nawilżaczem, tylko przeanalizuj wentylację w swoim domu. W okresie zimowym trzeba ją po prostu dobrze kontrolować, a wtedy wilgoć wytwarzana przez ludzi i czynności domowe wystarczająco uzupełnia ubytki wilgoci spowodowane wentylacją. Poza tym nie jest prawdą, że wilgotność powietrza jaką człowiek potrzebuje jest zawsze taka sama. Ważna jest też różnica wilgotności między tą w mieszkaniu a tą na zewnątrz. I w zimie optymalną w mieszkaniu jest około 40% a w lecie około 60%.

 

To ja troszkę zaprzeczę Twojej teorii, praktyką.

Stan faktyczny:

- wentylacja machaniczna z odzyskiem ciepła

- kominek z wkładem + DGP

Przy temp. od zera wzwyż wilgotność w domu oscyluje na poziomie 35-45% zimą (latem dochodzi do 50%) jeśli się nie pali w kominku.

Przy mrozach (dłużej trwających) wilgotność spada do 25-30%.

Kilkukodzinne palenie w kominku zawsze (zawsze!) powoduje spadek wilgotności o ok. 10-15%. Kiedyś wilgotość spadła do 10% po trzydniowym paleniu w kominku i mrozie na zew. w ok. 20st. (zeszła zima).

 

Reasumjąc - nawilżacz przy kominku zawsze się przyda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie filtrujesz powietrza z zewnątrz (filtr na czerpni)?

Tak, ale tylko w lecie (przeciw owadom). Filtr w zimie gdy się pali w kominku hamowałby nawiew świeżego powietrza co byłoby bardzo niebezpieczne z chwilą awaryjnego palenia w kominku przy nie działajacym wentylatorze. A w zimie owadów prawie nie ma. Można wtedy dać tylko siatkę przeciw gryzoniom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)Przy temp. od zera wzwyż wilgotność w domu oscyluje na poziomie 35-45% zimą (latem dochodzi do 50%) jeśli się nie pali w kominku.

Przy mrozach (dłużej trwających) wilgotność spada do 25-30%.

Kilkukodzinne palenie w kominku zawsze (zawsze!) powoduje spadek wilgotności o ok. 10-15%. Kiedyś wilgotość spadła do 10% po trzydniowym paleniu w kominku i mrozie na zew. w ok. 20st. (zeszła zima).

Wyjaśnijmy sobie do końca o co tu rzeczywiście chodzi.

Otóż spalanie drewna w kominku nie potrzebuje wilgoci. Potrzebuje powietrza. Komin kominka tak samo wywiewa powietrze z mieszkania jak każdy wywiew grawitacyjny i jak każdy wywiew wentylacji mechanicznej. A na miejsce wywiewanego powietrza nawiewane jest do mieszkania suche powietrze z zewnątrz, zwłaszcza w przypadku mrozu bardzo suche. I to jest przyczyna wysuszania powietrza w mieszkaniu (nie licząc pochłaniania wilgoci przez mury i tynki w nowo wybudowanym domu). Kominek jest po prostu dodatkowym wywiewem grawitacyjnym w mieszkaniu. Więc jeśli ktoś o tym wie, to może i powinien ograniczyć wymianę powietrza przez pozostałe wywiewy tj. przez wentylację mechaniczną lub grawitacyjną wtedy gdy pali w kominku, a zwiększyć ją gdy w nim nie pali. Zarówno każda centrala wentylacyjna ma co najmniej 3 biegi, jak i każda kratka wywiewna wentylacji grawitacyjnej powinna być wyposażona w przepustnicę regulacyjną. I wtedy gdy pali się w kominku centralę należy przełączyć na niższy bieg lub zdławić trochę wszystkie wywiewy wentylacji grawitacyjnej. Ba - ale trzeba te przepustnice mieć! A kto je ma? W ilu domach z wentylacją grawitacyjną są? Tu jest pies pogrzebany.

Przez komin kominka zamkniętego ucieka mniej powietrza niż przez niezdławiony przepustnicą zwykły wywiew grawitacyjny. Tylko w czasie rozpalania w kominku, albo przy otwartych jego drzwiczkach ucieka tego powietrza więcej. Przy rozpalonym już kominku, gdy ilość podawanego do paleniska powietrza jest zdławiona, zapotrzebowanie kominka na powietrze wynosi około 4m3/h na 1 kW mocy nominalnej kominka (można to wyliczyć przyjmując z zapasem 10m3/h na 1 kg drewna, a nie 6-8m3/h jak podają niektórzy, wartość opałową około 4kWh/kg drewna i średnią sprawność kominka 65%). Czyli kominek o mocy 13kW wypuszcza kominem około 50m3/h powietrza. To 1/2 albo 1/3 zapotrzebowania na świeże powietrze całego mieszkania w czasie zimy.

Nadmieniam, że kominek nie potrzebuje tego powietrza dodatkowo - niejako poza potrzebami ludzi. Kominek zużywa powietrze zużyte, jeśli pobiera je z pomieszczenia, a jeśli ma zamknięte palenisko, to pobiera je bezpośrednio z zewnątrz i wtedy zupełnie w bilansie wymiany powietrza w ramach wentylacji nie uczestniczy.

 

Wiem, że potrzebny jest jakiś wysiłek, aby to co napisałem przeczytać (bo nie jest to 2- lub 3-zdaniowy post jakich większość na tym forum), a jeszcze większy wysiłek jest potrzebny, aby to zrozumieć. Bo komuż chce się śledzić obliczenia, które tu przedstawiam? Bądźmy realistami. Wszyscy jesteśmy leniwi. Ja też. Mnie też zdarza się nieraz czytać po łebkach czyjeś wywody. Dlatego rozumiem dlaczego tak ciężko przekonać do tego co wyżej napisałem. Zwłaszcza że jest to sprzeczne z obiegową opinią, którą kiedyś przyklejono do kominków, że wysuszają powietrze w mieszkaniach.

Podobnie kiedyś, i jeszcze nadal teraz, kaloryfery w blokach mieszkalnych, a nie wadliwą w nich wentylację, obwinia się za wysuszanie powietrza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjaśnijmy sobie do końca o co tu rzeczywiście chodzi.

Otóż spalanie drewna w kominku nie potrzebuje wilgoci. Potrzebuje powietrza.

...

Kominek zużywa powietrze zużyte, jeśli pobiera je z pomieszczenia, a jeśli ma zamknięte palenisko, to pobiera je bezpośrednio z zewnątrz i wtedy zupełnie w bilansie wymiany powietrza w ramach wentylacji nie uczestniczy.

...

Ciekawe, a ja myślałem, że potrzebuje i zużywa tlen. Chociaż w zużytym powietrzu też go trochę jest.

 

Komin kominka tak samo wywiewa powietrze z mieszkania jak każdy wywiew grawitacyjny i jak każdy wywiew wentylacji mechanicznej. A na miejsce wywiewanego powietrza nawiewane jest do mieszkania suche powietrze z zewnątrz, zwłaszcza w przypadku mrozu bardzo suche. I to jest przyczyna wysuszania powietrza w mieszkaniu (nie licząc pochłaniania wilgoci przez mury i tynki w nowo wybudowanym domu).

...

Podobnie kiedyś, i jeszcze nadal teraz, kaloryfery w blokach mieszkalnych, a nie wadliwą w nich wentylację, obwinia się za wysuszanie powietrza.

Coś mi tu nie pasuje.

W pierwszym zaznaczonym fragmencie piszesz, że nawiewanie mroźnego powietrza z zewnątrz powoduje wysuszanie powietrza w mieszkaniu. Rozumiem, że ma to miejsce przy sprawnie działającej wentylacji.

Z drugiego zaznaczonego fragmentu wynika zaś, że to nie kaloryfery, wbrew powszechnemu mniemaniu, powodują wysuszanie powietrza w mieszkaniu tylko wadliwa, czyli niesprawna w nich (tych mieszkaniach) wentylacja.

Nie sądzisz, że te dwa fragmenty są ze sobą sprzeczne?

 

Kominek jest po prostu dodatkowym wywiewem grawitacyjnym w mieszkaniu. Więc jeśli ktoś o tym wie, to może i powinien ograniczyć wymianę powietrza przez pozostałe wywiewy tj. przez wentylację mechaniczną lub grawitacyjną wtedy gdy pali w kominku, a zwiększyć ją gdy w nim nie pali.

Tu się z Tobą zgadzam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjaśnijmy sobie do końca o co tu rzeczywiście chodzi.

Otóż spalanie drewna w kominku nie potrzebuje wilgoci. Potrzebuje powietrza.

...

Kominek zużywa powietrze zużyte, jeśli pobiera je z pomieszczenia, a jeśli ma zamknięte palenisko, to pobiera je bezpośrednio z zewnątrz i wtedy zupełnie w bilansie wymiany powietrza w ramach wentylacji nie uczestniczy.

...

Ciekawe, a ja myślałem, że potrzebuje i zużywa tlen. Chociaż w zużytym powietrzu też go trochę jest.

Ja wiem, że Ty wiesz, a Ty wiesz, że ja wiem, że spalanie drewna to głównie łączenie się węgla z tlenem. Ale czekaj TY ZŁOŚLIWCU ŁAPIĄCY ZA SŁÓWKA - pobiję Cię Twoją własną bronią. Kominek potrzebuje i zużywa powietrze, a nie tylko sam tlen, bo nie potrafi z powietrza odfiltrować samego tlenu, tylko ciągnie go razem z azotem i paroma jeszcze innymi gazami do swojego paleniska a stamtąd już tylko jedna droga - w komin. Nie zwróci tych niezużytych gazów z powrotem do mieszkania. No i co? Warto tak łapać za słówka?

 

Komin kominka tak samo wywiewa powietrze z mieszkania jak każdy wywiew grawitacyjny i jak każdy wywiew wentylacji mechanicznej. A na miejsce wywiewanego powietrza nawiewane jest do mieszkania suche powietrze z zewnątrz, zwłaszcza w przypadku mrozu bardzo suche. I to jest przyczyna wysuszania powietrza w mieszkaniu (nie licząc pochłaniania wilgoci przez mury i tynki w nowo wybudowanym domu).

...

Podobnie kiedyś, i jeszcze nadal teraz, kaloryfery w blokach mieszkalnych, a nie wadliwą w nich wentylację, obwinia się za wysuszanie powietrza.

Coś mi tu nie pasuje.

W pierwszym zaznaczonym fragmencie piszesz, że nawiewanie mroźnego powietrza z zewnątrz powoduje wysuszanie powietrza w mieszkaniu. Rozumiem, że ma to miejsce przy sprawnie działającej wentylacji.

Z drugiego zaznaczonego fragmentu wynika zaś, że to nie kaloryfery, wbrew powszechnemu mniemaniu, powodują wysuszanie powietrza w mieszkaniu tylko wadliwa, czyli niesprawna w nich (tych mieszkaniach) wentylacja.

Nie sądzisz, że te dwa fragmenty są ze sobą sprzeczne?

Nie - mój DOBRODZIEJU i ŁASKAWCO - nie ma żadnej sprzeczności. Pisząc o "wadliwej" wentylacji w blokach wcale nie miałem na myśli "niesprawnej". To już tylko Twoja wolna interpretacja. Wcześniej przecież napisałem o tym, że wywiewy grawitacyjne powinny mieć przepustnice regulacyjne, i że należy je tymi przepustnicami dławić, aby wysuszanie powietrza w zimie polegające na zbyt intensywnej wentylacji ograniczać. W tym wypadku również nie wątpię, że doskonale mnie zrozumiałeś, tylko nie mając się do czego przyczepić, znalazłeś taką rzekomą sprzeczność. Szukaj dalej. Może jeszcze coś znajdziesz.

Wątpię tylko czy poza Tobą będzie to jeszcze kogoś bawić. Osiągniesz tylko jedno - obydwu nas nikt już nie będzie czytać w tym wątku. A może Ci o to właśnie chodzi. Jeśli tak, to jesteś bliski sukcesu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżu, możesz dopowiedzieć na moje pytanie: czy filtrujesz powietrze w dolocie?

Chętnie. To będzie już druga odpowiedź na prawie to samo pytanie. Pozwól więc, że tylko zacytuję swoją odpowiedź pierwszą.

Tak, ale tylko w lecie (przeciw owadom). Filtr w zimie gdy się pali w kominku hamowałby nawiew świeżego powietrza co byłoby bardzo niebezpieczne z chwilą awaryjnego palenia w kominku przy nie działajacym wentylatorze. A w zimie owadów prawie nie ma. Można wtedy dać tylko siatkę przeciw gryzoniom.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam podobne obserwacje - używam nawilżacza pokojowego, choć gdybym mógł, chętnie wstawiłbym kanałowy do głównego "szybu" DGP.

W gruncie rzeczy nie jestem zdecydowanym przeciwnikiem nawilżania i rozumiem, że ktoś wymagający może oczekiwać większej wilgotności niż 35% w zimie. Bo przy dużych mrozach nawet przy najlepiej wyregulowanej wentylacji chyba więcej nie da się uzyskać bez nawilżania.

Tylko po pierwsze - uważam, że zanim zacznie się nawilżać, chyba lepiej najpierw osiągnąć najwyższą możliwą wilgotność powietrza bez nawilżania dzięki prozaicznemu wyregulowaniu wentylacji. A po drugie - chyba warto najpierw zrozumieć skąd się wilgoć w powietrzu bierze, jak ją zatrzymać, jak ucieka z mieszkania, że nie kominek ją "pożera" tylko wentylacja zmniejsza. I myślę, że dopiero wtedy, gdy proste i tanie sposoby się w pełni wykorzysta (a nie tylko o wilgotność chodzi, ale również o złotówki wypuszczane wywiewami wraz z ciepłem), to dopiero wtedy można sięgać po nawilżanie.

Ponadto warto zdawać sobie sprawę, że nawilżanie kanałowe niesie ze sobą określone zagrożenia. Róznorakie grzybki lubią wilgoć i ciepełko, jakieś tam bakterie także itd. Problem znany w klimatyzacji. Ale to już inna bajka, której nie znam dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Przepraszam, nie doczytałem

 

2) Eksperymentowałem w temacie nawilżanie-dławienie wentylacji. Bez dławienia przy ostrym grzaniu wilgotność spada do 25%, przy dławieniu maksymalnie osiągam 29-32%. Różnica zauważalna, choć nie powalająca. Wydaje mi się, że zwiększyłaby się, gdyby za oknem zrobiło się mroźno.

 

3) Pytania dodatkowe - jakimi średnicami rozprowadzasz powietrze za wentylatorem? Czy w związku ze zwiększony znacząco ciągiem zamontowałeś większą liczbę kratek wywiewnym/anemostatów w pomieszczeniach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjaśnijmy sobie do końca o co tu rzeczywiście chodzi.

Otóż spalanie drewna w kominku nie potrzebuje wilgoci. Potrzebuje powietrza.

...

Kominek zużywa powietrze zużyte, jeśli pobiera je z pomieszczenia, a jeśli ma zamknięte palenisko, to pobiera je bezpośrednio z zewnątrz i wtedy zupełnie w bilansie wymiany powietrza w ramach wentylacji nie uczestniczy.

...

Ciekawe, a ja myślałem, że potrzebuje i zużywa tlen. Chociaż w zużytym powietrzu też go trochę jest.

Ja wiem, że Ty wiesz, a Ty wiesz, że ja wiem, że spalanie drewna to głównie łączenie się węgla z tlenem. Ale czekaj TY ZŁOŚLIWCU ŁAPIĄCY ZA SŁÓWKA - pobiję Cię Twoją własną bronią. Kominek potrzebuje i zużywa powietrze, a nie tylko sam tlen, bo nie potrafi z powietrza odfiltrować samego tlenu, tylko ciągnie go razem z azotem i paroma jeszcze innymi gazami do swojego paleniska a stamtąd już tylko jedna droga - w komin. Nie zwróci tych niezużytych gazów z powrotem do mieszkania. No i co? Warto tak łapać za słówka?

No i nic. Może nie zwróciłeś na to uwagi, ale wstawiając w swoim poście trzeci cytat, w którym piszesz, że "Kominek jest po prostu dodatkowym wywiewem grawitacyjnym w mieszkaniu" napisałem "Tu się z Tobą zgadzam". Chodziło mi tylko o to, że w spalaniu uczestniczy tlen, a pozostałe gazy po prostu przelatują przez kominek tak jak piszesz.

 

Komin kominka tak samo wywiewa powietrze z mieszkania jak każdy wywiew grawitacyjny i jak każdy wywiew wentylacji mechanicznej. A na miejsce wywiewanego powietrza nawiewane jest do mieszkania suche powietrze z zewnątrz, zwłaszcza w przypadku mrozu bardzo suche. I to jest przyczyna wysuszania powietrza w mieszkaniu (nie licząc pochłaniania wilgoci przez mury i tynki w nowo wybudowanym domu).

...

Podobnie kiedyś, i jeszcze nadal teraz, kaloryfery w blokach mieszkalnych, a nie wadliwą w nich wentylację, obwinia się za wysuszanie powietrza.

Coś mi tu nie pasuje.

W pierwszym zaznaczonym fragmencie piszesz, że nawiewanie mroźnego powietrza z zewnątrz powoduje wysuszanie powietrza w mieszkaniu. Rozumiem, że ma to miejsce przy sprawnie działającej wentylacji.

Z drugiego zaznaczonego fragmentu wynika zaś, że to nie kaloryfery, wbrew powszechnemu mniemaniu, powodują wysuszanie powietrza w mieszkaniu tylko wadliwa, czyli niesprawna w nich (tych mieszkaniach) wentylacja.

Nie sądzisz, że te dwa fragmenty są ze sobą sprzeczne?

Nie - mój DOBRODZIEJU i ŁASKAWCO - nie ma żadnej sprzeczności. Pisząc o "wadliwej" wentylacji w blokach wcale nie miałem na myśli "niesprawnej". To już tylko Twoja wolna interpretacja. Wcześniej przecież napisałem o tym, że wywiewy grawitacyjne powinny mieć przepustnice regulacyjne, i że należy je tymi przepustnicami dławić, aby wysuszanie powietrza w zimie polegające na zbyt intensywnej wentylacji ograniczać. W tym wypadku również nie wątpię, że doskonale mnie zrozumiałeś, tylko nie mając się do czego przyczepić, znalazłeś taką rzekomą sprzeczność. Szukaj dalej. Może jeszcze coś znajdziesz.

Wątpię tylko czy poza Tobą będzie to jeszcze kogoś bawić. Osiągniesz tylko jedno - obydwu nas nikt już nie będzie czytać w tym wątku. A może Ci o to właśnie chodzi. Jeśli tak, to jesteś bliski sukcesu.

No skoro pisząc o "wadliwej" wentylacji nie miałeś na myśli "niesprawnej" wentylacji to zmienia postać rzeczy. Z tego wynika, że zimą nadmierna, zbyt sprawnie działająca wentylacja grawitacyjna (czasami tak bywa) jest niestety wentylacją "wadliwą". Tu mogę się z Tobą zgodzić. Oby tylko inni czytelnicy tak samo to zinterpretowali. Szkoda, że od razu nie wyjaśniłeś obszerniej co masz na myśli pisząc o "wadliwej wentylacji".

 

Wasze dywagację są bardzo ciekawe i ta wymiana informacji może być dla kogoś przydatna. Tylko nie wiem czy zauważyłeś, że oprócz mnie i nurniego nikt inny się nie wypowiada, nie zadaje pytań... i raczej nie wynika to z moich uwag.

Ale piszcie dalej. Wiedzy i doświadczeń nigdy za dużo.

 

Dociekliwość to moja wrodzona wada, niestety :wink:

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...