Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Rozwod czy ratowanie malzenstwa


RBK

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 181
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

RBK, nie skupiaj się na nim. Skup się na dziecku i na sobie. Masz wspaniałe dziecko, zrób coś dla niego, wyjdź z nim gdzieś, daj mu poczucie ciepła, szczęścia, spokoju - czyli to, czego dziecko potrzebuje najbardziej. Egoizmem będzie z Twojej strony skupianie się na swojej utraconej miłości, zamiast na dziecku. To dziecku należy się Twoja miłość i uwaga, a nie temu fąflowi, który Was zostawił. :evil:

Idź z dzieckiem na zakupy, na bal dziecięcy w karnawale, wyjdź z nim na plac zabaw wiosną i idźcie razem do kina albo na dobry obiad w restauracji czy McDonald's. Zajmij się dzieckiem, nie użalaj się nad sobą, bo niczego dobrego to nie przyniesie. Czas się podnieść, zacząć leczyć rany i zapominać, żyć normalnie.

Przepraszam, jeśli jestem trochę brutalna, ale uważam, że ktoś powinien Ci to powiedzieć. W Twoich wypowiedziach w ogóle nie mówisz o dziecku, nie wiemy, jak ono cierpi i jak ono to znosi. Skup się na tym - nie na sobie. Troska o dziecko pomoże Tobie zapomnieć, a dziecku przetrwać trudne chwile bez ojca.

Czuje się porzucone, niekochane przez ojca, zastanawia się czy ono w jakiś sposób nie przyczyniło się do tego, że ojciec Was zostawił. Musisz dziecku wyjaśnić, że niczemu nie jest winne i że to nie jest tak, że było niewystarczająco dobre i dlatego tata odszedł w siną dal.

I pamiętaj - choćby Cię nie wiem jak korciło - nigdy nie mów dziecku, że jego ojciec to drań i że Was nie kocha. Przeciwnie - zapewniaj je, że co prawda nie kocha już Ciebie, ale dziecko jest przez niego bardzo kochane, że jest najważniejsze, że tata zrobi dla niego prawie wszystko. I pamiętaj, że mówisz to po to, aby dziecku zapewnić poczucie bezpieczeństwa i miłości. Bo tak naprawdę nie Ty ani on jesteście tutaj najważniejsi, tylko Wasze dziecko i trzeba mu pomóc jak najlżej przez to przejść.

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was - Ciebie i dziecko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wyjazdu... myslalam o tym. On bardzo by chcial zebysmy wyjechali.... Mial by nas z glowy.

Ale jakos jeszcze nie czuje ze powinnam jechac. Oprocz tego nie bardzo mam gdzie....

 

Miotam sie bardzo. I czuje ze najgorsze jeszcze przede mna - rozwod, a potem ogladanie ich razem.......

 

Nie przezyje tego.

Wszyscy uwazaja ze dam rade, ze jestem silna. Ale to bzdury!!! Jestem bardzo slaba, jak male dziecko. Bezbronna i bardzo skrzywdzona.

 

Wszyscy uwazaja ze to minie.....

A ja jakos czuje ze juz zawsze bede nieszczesliwa, ze sobie z tym nie poradze.

 

Nie wiem jak bedzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze będzie...

DPS bardzo mądrze powiedziała - myśl o sobie i naprawdę o tym co dalej. Jak się męczysz na miejscu i widujesz ich ciągle razem, naprawdę wyjedź. To nie będzie porażka, tylko ulga dla Ciebie i dodatkowy impuls.

Silna jesteś, za jakiś moment to zobaczysz :) Tylko to "teraz" trzeba jakoś przeżyć :)

Ile lat ma dzieciaczek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem ze dziecko najwazniejsze. zawsze mialam z nim bardzo dobry kontakt. Wchodzi w wiek nastolatka - skonczyl 11 lat.

Wiele godzin z nim rozmawiam. Chociaz czesto on nie chce rozmawiac o sytuacji, o tacie. Staram sie aby czul sie bezpieczny. Ciagle mu mowie ze go kochamy.

 

Chociaz jak czasami widze jak tatus to wszystko traktuje - mam ochote wykrzyczec wszystko!!! Ale wiem ze to dla dziecka nie jest dobre.

Wiec robie dobra mine do zlej gry. Widze jak on bardzo cierpi.

 

Dzisiaj jestem sama. Dziecko zostalo na kilka dni u dziadkow.

Siedze sama w domu i zastanawiam sie dlaczego tak sie stalo...... Jak mam dalej zyc....

Nie jest to latwe. Wrecz przeciwnie - jest bardzo trudne.

 

Ciagle wracam do przeszlosci chociaz wiem ze to nie ma sensu. Ale bylam taka szczesliwa......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choroba, wiadomo, że to nie jest łatwe... Coś było - rodzina, bezpieczeństwo, teraz się zawaliło.

Masz na miejscu jakichś przyjaciół do pogadania? W necie powie się wiecej, ale chyba lepiej się na żywo wypłakać i wyzłościć ;)

Na pewno nie jesteś bewolną kobietką, tylko Ci ciężko.

W sumie dobrze, że mały ma lat 11, a nie 3 czy 5 - wtedy takie rozstanie z tatą to byłby dramat. 11-latek rozumie już wszystko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie. 11-latek wszystko rozumie. I jest mu bardzo zle. Maly czlowieczek np 4latek musialby to zaakceptowac. Mysle ze im starszy tym gorzej. Chociaz .... chyba zaden wiek nie jest dobry na takie rzeczy. Ja mam 35 i nie moge sobie z tym poradzic.

Przyjaciol mam wielu. ale czasami juz wydaje mi sie ze nie powinnam im siedziec na karku. Kazdy ma swoje zycie. A tu ja - taka placzliwa......

Bardzo wiele dla mnie robia. Jestem im bardzo wdzieczna za wszystko. Ale czuje ze juz najwyzszy czas wziasc sie za siebie. Tylko nie potrafie jeszcze....

 

I zastanawiam sie jak to jeszcze dlugo potrwa. I boje sie ze sie z tego nie otrzasne.......

 

A tak bym chciala poczuc juz spokoj

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja Ci powiem tyle: będzie Cię to boleć jeszcze bardzo, bardzo długo...wiem, choć to ja chciałam rozwodu i nie było zdrady...to nie byliśmy razem przestaliśmy się kochać, miałam bardzo małe dziecko, dzis wiem, że mąż przestał mnie kochać jak zaszłam w ciążę, nie dorósł do bycia ojcem, choć deklaracje były inne, dziś jest moja 6 rocznica ślubu, a 3 lata po rozwodzie, całe 3 lata jest mi ciężko, ale najgorszy był pierwszy rok, cały rok, ale nie poddałam się, żyję, pracuję, ostatnio nawet się bawię i flirtuję i moje dziecko jest szczęśliwe i może ja za chwilę będę, nie zadreczaj się, musisz otaczać się ludźmi, chcesz mów o tym, nie chcesz nie mów, ważne byś nie patrzyła wstecz...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że Ci ciężko, ale nie ma co jęczeć. Weź się za zorganizowanie życia sobie i dziecku. Nie siedź nikomu na karku z żalami, zajmij się życiem. Czy dziecko zostawało wcześniej po kilka dni u dziadków? Bo jesli nie, to nie jest dobrze, że teraz zostaje, mimo tego, że dziadkowie chcą dla niego jak najlepiej. Jednak - mały/a zastanawia się - co się stało? Matka też nie chce być ze mną i ma inne, ważniejsze sprawy?

Skup się na dziecku i zrób wszystko, aby czuło, że jest kochane i potrzebne. Nie podrzucaj go nikomu, bo wtedy czuje się jak kukułcze jajo. Haloooooo!!!!! Czas się obudzić i wziąć za siebie!!!! Dziadkowie są daleko? Jeśli nie, to dołącz jeszcze dzisiaj do nich i do dziecka.

Po co Ci te kilka dni bez dziecka? Będziesz się spokojnie użalać nad sobą? Nie tędy droga. Wierz mi, że ono cierpi bardziej od Ciebie i dłużej. Ty za jakiś czas zapomnisz, znajdziesz innego faceta albo jakąś pasję życiową. Ono już do końca życia będzie porzucone przez własnego ojca. I nie znajdzie zastępstwa, więc weź się za zapewnienie dzieciakowi poczucia bezpieczeństwa. Masz być przy nim, a nie podrzucać go dziadkom. I ma Cię widzieć spokojną i zdeterminowaną, a nie rozmemłaną i ciąle bolejącą nad sobą. Tym dziecku nie pomagasz.

Wiem, brutalna jestem, ale takie jest życie. Weź się z nim za bary, bo przegrasz życie swoje i dziecka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mlody czesto zostawal u dziadkow. Bardzo lubi tam jezdzic. Dlatego zostal z nimi na kilka dni. Prawdopodobnie jutro juz bedzie w domu ze mna.

Staram sie byc przy nim. Wspierac go. Organizowac mu czas.

Martwie sie tym ze on ostatnio bardzo lubi zostawac sam w domu. Dawniej tego nie chcial. Zawsze chodzilam z nim na rozne zajecia. Mimo ze ma 11 lat potrafi duzo. Uczy sie dwoch jezykow, bardzo dobrze plywa, jezdzi na nartach, lyzwach, gra w pilke nozna, troche siatkowke i koszykowke, jezdzi na rowerze. Zawsze spedzalam z nim godzinami na zajeciach dodatkowych (nawet byla szkola pamieci). Bo on to lubil. Teraz nie chce nic. Najchetniej siedzialby w domu - i to sam. Nie wiem czy powinnam go zmuszac do zajec nadobowiazkowych.

Wiem ze nie wolno mi sie uzalac nad soba - dziekuje za tego kopa. To jest mi potrzebne!!!

 

Musze wziasc sie w garsc - chociaz tak bardzo mi brakuje mojego meza.....

Nie wiem jeszcze tylko jak to zrobic....

A moze wiem tylko jeszcze tego nie potrafie......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest dobry czas, żeby zacząć się martwić. Taka zmiana osobowości może być oznaką wielu bardzo groźnych dla Twojego dziecka rzeczy - od depresji (jednym z charakterystycznych objawów jest niechęć do kontaktów z ludźmi i brak aktywności życiowej, taka osoba najchętniej wcale by się nie ubierała rano i nie wychodziła nigdzie z łóżka) po jakieś nałogi, które chce przed Tobą ukryć. Musisz bardzo uważnie obserwować, czy nie zmienił kolegów, czy w jego pokoju nie znajdziesz różnych podejrzanych przedmiotów - od jakichś substancji po strzykawki lub kleje itp. Natychmiast wybierz się do psychologa (najpierw możesz bez dziecka) i zreferuj mu sytuację. Opowiedz co się dzieje (tylko nie rozwodź się nad sobą). Psycholog powinien z Twojej opowieści wyłuskać ewentualne groźne symptomy i udzielić Ci rady co do dalszego postępowania.

Zawsze taka zmiana osobowości jest sygnałem zmian na gorsze, więc Mamo - do roboty i pomóż swojemu dziecku zanim będzie miało głęboką depresję lub (nie daj Boże) wpadnie w jakiś nałóg albo w złe środowisko. Zrób to szybko - bo jak będziesz nadal skupiona na sobie zamiast na nim, to okaże się pewnego smutnego dnia, że już nie możesz mu pomóc.

Wystarczy, że Ty zostałaś skrzywdzona, nie pozwól, aby spotkało to też Twoje dziecko. DO ROBOTY!!!! I trzymam kciuki - pisz, co się dzieje, zdaj relację z wizyty u psychologa, a przede wszystkim - bądź z dzieckiem, idźcie gdzieś razem i spróbujcie bawić się śmiesznym filmem w kinie albo zjeść wspólnie dobry posiłek. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psycholog niewiele więcej powie ;) - trzeba iść dalej. Jedenastolatek też to przeżywa - ja bym ze swoim rozmawiała, próbowała pokazać co dalej - niech nie traci gruntu pod nogami. Tylko trudno być dla kogoś oparciem, jak sie samemu go potrzebuje...

Ale trzeba - dużo ludzi przecież traci naprawdę kochanych bliskich w wypadkach i (jakoś) żyją dalej :cry:

Mam też troszkę wrażenie, że dalej idealizujesz swojego męża, a przecież to wszystko chwilkę musiało trwać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może niedokładnie się wyraziłam - chodzi o to, aby psycholog posłuchał Mamy i spróbował określić, czy u dziecka nie ma charakterystycznych zachowań dla depresji lub nałogów. Jeszcze raz podkreślam - taka zmiana osobowości u dziecka, które kiedyś miało mnóstwo zajęć, a teraz chce się izolować, jest bardzo, ale to bardzo niepokojąca. Koniecznie trzeba to sprawdzić.

Aha, RBZ - staraj się nie zamęczać syna rozmowami, żeby nie musiał pełnić roli Twojego spowiednika albo powiernika - jest na to o wiele za młody, jego psychika nie wytrzymałaby takiego obciążenia. I jeszcze raz - weź się za to wszystko i trzymam kciuki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje bardzo za rady. Potrzebuje takich slow. Bardzo sie zmartwilam tym wszystkim. Moj syn poki co o wszystkim mi opowiada. Nie sadze ze cos moze sie dziac. Chociaz wiem ze jest mu ciezko. staram sie rozmawiac z nim ale nie naciskam. Jak chce skonczyc rozmowy - to konczymy. Chce byc dla niego oparciem.

Macie racje - biore sie za niego!!

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I za siebie 8) :D

Ja gdybym przeżyła cos traumatycznego, też przez jakiś czas nie miałabym ochoty na basen, łyżwy i koszykówkę. To raczej zrozumiałe.

On sie po prostu musi znowu poczuć bezpiecznie, musi czuć się kochany i potrzebny. Jakoś to wszystko przetrawić - w końcu on ma mniej danych i pewnie do końca nie wie, dlaczego wyszło jak wyszło...

U was (chyba) jeszcze nie jest najgorzej - nie ma targów, wzajemnego obwiniania się, wciągania w walkę dziecka, wyrywania go sobie. Naprawdę, dacie sobie radę, mocno trzymam kciuki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nazywacie to epidemią. "To", czyli coraz liczniejsze rozwody i tym podobne wątpliwości. Myślę, że kiedyś żyło się krócej, więc i małżeństwa trwały krócej. Kiedyś od kobiet wymagano wierności, a dzielni wojowie mogli gwałcić, utrzymywać i gromadzić niewiasty.

Moim skromnym zdaniem (wiem, że to zdanie niepopularne) nie ma czegoś takiego jak miłość do grobowej deski. Wiem takze, że człowiek się zmienia z biegiem lat. Wychodzisz za sportowca, po latach masz kanapowca. Żenisz się z szarą myszą, a po latach zmienia się w wampa (i odwrotnie oczywiście). Nagle ktoś się męczy, potrzebuje oddechu od tej "grobowej deski". Dla mnie to krótka piłka. Nie pasuje, do widzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

amalfi w zupelności się z Tobą zgadzam.

Ludzie się z czasem zmieniają i niekoniecznie do siebie pasuja. Albo się nie zmieniają- wyszłam za wiecznego chłopca i takim pozostał- i też zaczyna im to przeszkadzać.

Małżeństwo to wielka sztuka kompromisu i dialogu ( czasami nawet głośnego). Wiadomo, że do milości nie można nikogo zmusić, ale

 

. Dla mnie to krótka piłka. Nie pasuje, do widzenia.

 

to takie trochę obcesowe. Bo własnie, co z dziećmi?! Tez przestają pasować?

 

No i co z druga połową, która nie doszła jeszcze do tego punktu, że jej nie pasuje? Mówisz na drugiej randce, że jak Ci przyjdzie do głowy że Ci nie pasuje to poprostu krótka piłka? Niezależnie, czy po miesiącu, czy po 20 latach? Przeciez osoba, z która się wiążesz jest człowiekiem, zapewne wartościowym, skoro kiedyś zwróciłeś na nia uwagę. Ma duszę i uczucia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...