Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze pod sosnami czyli nowe życie starej stodoły


Recommended Posts

Za to kiedyś o mało nie dostałam w łeb łabędziem! Przechodziłam przez most, wiatr pi...ł. Łabędź nie wyrobił na zakręcie, porwało go i śmignął mi tuż przed twarzą. Wylądował szczęśliwie na wodzie.

A nalot krakowskich gołębi? Też lepiej twarz zakrywać, bo te spaślaki zupełnie nie panują nad skrzydłami!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 32,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • DPS

    6661

  • braza

    3758

  • wu

    1831

  • Agduś

    1624

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Eeee, Ona taka gościnna jest, że nam nawet te ornitologiczne rozważania wybaczy.

O rrrany! Właśnie Małgo oświadczyła, że "w sobotową noc nie lubi spać"! :o Strach się bać! I wygadała, że maja zamiar w nocy przygotować dla nas śniadanie i podać nam rano do łóżka, a potem iść spać! :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jurek, na miłość boską, czy Ty spać nie możesz? :o

Słuchajcie, wszystkie ptaszki przepięknie świergocą, aż się chce z łóżka zleźć! 8)

To dlatego, że one od Was są, te ptaszki. :D

I stoją. :oops: 8)

Kochana! Juryś to o takiej porze śpi snem sprawiedliwym :oops: :oops:

u nas też ptaszki świergolą i mi spać nie dają :D

Buziaki - Gosia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ptaszęta Wy moje kochane, chciałam z Wami wczoraj wieczorem pogadać, ale nie było szans, łącza przeciążone, za nic nie chciało mi polączyć. :-?

Ale i tak się cieszę, że odptaszkowujecie. :D

Maksiu, ja nie wiem, dlaczego Frosia się dziwi, że chcesz się umyć. :o

Frosia, pamiętaj o umyciu pleców. :D

Brazunia i Agduś, nigdy nie zastanawiałam się jakoś czy ptaszki w moim mieście to mewy, czy rybitwy. :roll:

Może warto chociaż na stare lata się nauczyć, to trochę skorzystam przy Was. :D

 

Rrmisia - Ty to jednak litości nie masz, aż zaplułam się wczoraj na myśl o Twojej sałatce. :oops: Mojny pozdrowiony, kazał rączki całować. Oczywiście Tobie, nie Staremu. :lol:

 

Gosia an-budowa - no mogłam się tego spodziewać, właściwie nie wiem, czemu ja od razu nie pomyślałam, że to Ty. :D

 

U nas od dwóch tygodni już nie było ani kropli deszczu. :(

To, co można uratować, staramy się ratować podlewaniem, ale przecież wiadomo, że deszczu nic nie zastąpi.

I nie zanosi się na deszcz.

Owoce schną na krzakach i drzewach, zboże mikre, warzywa tyle, że po podlewaniu nie usychają - ale o rośnięciu nie ma mowy. Ziemniaki stoją jak zaklęte. Nie wiem, co z nich będzie.

Już mamy szczerze tego dość.

BARDZO POTRZEBUJEMY DESZCZU.

 

Czy ktoś ma jakieś znajomości i mógłby nam coś załatwić? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj macie rację, drze się toto (znaczy ptaszyska) od samego rana, spać nie daje, kto to widział, żeby wstawać w niedziele w pół do szóstej brrr, no ale co robić jak ćwierkoty nadają... okna nie zamknę bo się uduszę....

 

a deszczu kochana to nie było u mnie od 5 tygodni...to jest dopiero rozpacz... zakaz wstępu do lasu.... tak więc najpierw z sikawką proszę do nas...

 

no ale jest jeden pozytyw... trawa nie rośnie i kosić co tydzień nie trzeba... tylko jakaś taka żółta się zaczyna robić...

 

wiem wiem ... bredzę... ale niewyspany jestem...

 

pozdrawiam

m.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry.

Jest sucho i zapowiadaja talie upalne lato. My podlewamy. Mamy dwa wodomierze i z tego jednego rozliczamy podlewanie działki. Na wsi woda nie kosztuje tyle co w miescie ale i tak jestem ciekawa ile zapłacimy. Z pieknej trawy w tym roki nici. Nawet o tym nie myslimy. Podlewamy głównie jabłonie bo zapowiadają się piękne owoce. W dodatku nasz rejon ma najniższy wskaźnik opadów deszczu na Mazowszu :-? Jak zabraknie w wodociagu to bedziemy musieli ciagnąć wodę z zalewu :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś siedzieliśmy wieczorkiem na plażym nad jeziorem średnim koło Turawy. Było ognisko, gitara, na której brzdąkał taki jeden i przeraźliwie zawodził "Annę Marię" (mam uraz do tej piosenki od tego czasu). W końcu nie zdzierżyłyśmy z kumpelą i zaczęłyśmy wyć do księżyca, zapowiadając, że nie przestaniemy, póki Gwoździu nie przestanie "śpiewać". Tego znów nie zdzierżyli inni i włączyli magnetofon w maluchu Gwoździa. Oczywiście moja kumpela zakręcona na punkcie Indian wepchnęła kasetę z południowoamerykańską muzyczką indiańską. Jakoś nas ta muzyczka natchnęła i zaczęłyśmy tańczyć wokół ogniska. Susza była, więc stwierdziłyśmy, że to taniec deszczu. Dołączyli do nas prawie wszyscy (głównie gliniarze) oprócz Gwoździa, który wolał (poważnie), że to grzech i będziemy się smażyć w piekle za to. Oczywiście to nas zdopingowało do jeszcze bardziej szalonego tańca. Nagle... zagrzmiało i lunęło prawie jednocześnie! Zerwał się wiatr tak silny, że w jednej chwili na dużym jeziorze fale miały ponad metr wysokości. Gwoździu rzucił się do malucha, który zaczął grzęznąć w mokrym piasku. Taniec deszczu zadziałał. Spróbujcie. Jakby co, to zaklinanie deszczu w drugą stronę też opanowałam i to nawet wiele lat wcześniej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...