Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze pod sosnami czyli nowe życie starej stodoły


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 32,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • DPS

    6661

  • braza

    3758

  • wu

    1831

  • Agduś

    1624

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Jesli koniecznie chcesz stosować Roudup, to polecam gąbkę, niezbyt mocno nasączoną nim, raczej zamoczoną i wyciśniętą. Rękawiczki na dłonie (KONIECZNIE!!!) i gąbką przec iągać i dotykać, wtedy zaaplikujesz tylko tyle, ile jest konieczne.

Generalnie - ręcznie da się to zrobić, tyle, że w ciężkiej gliniastej ziemi jest to trudne. My wyciągamy ręcznie, tylko że u nas piach, więc jest łatwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dochtór - ekologia to podstawa, ale nie cierpie radykalizmu w żadnej formie! ;)

Ani radykalizmu ekologicznego, ani radykalizmu wykorzystującego środowisko bez opamiętania! :p

 

A jak masz glębę zwięzłą i gliniastą to widły połamiesz, a perzu nie wydrzesz. :cool:

Paweł dwie pary połamał. :mad:

 

W końcu zdaje się czymś nakryłam ten perz (znaczy światło mu zabrałam i szlag go trafił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam bez wątpienia glinę. W strategicznych miejscach zrobiliśmy rewolucję dosypując lepszej ziemi, piasku, trocin, kompostu. Następnie to wszystko przeglebogryzaliśmy. Na warzywniak dosypaliśmy nawet ładnych kilak worków ziemi ze sklepu. No i są efekty - z tych miejsc uszlachetnionych można perz wyciągać i całkiem długie kawałki wychodzą. Niestety zawsze w końcu się urywa. On strasznie głęboko jest! Kiedy czasem kopię doły, żeby coś większego posadzić, to zawsze znajduję kłącza perzu.

Warzywniak Andrzej przekopał widłami (uśmiercając przy okazji chomika europejskiego, czego sobie do końca życia nie wybaczę). Ja lazłam za nim i wyciągałam te kłącza, które zostały (to właśnie po tej akcji zamknąwszy oczy widziałam kłącza perzu), bez mała przesiewałam ziemię palcami! I co??? Rośnie dalej! Fakt, że jest go znaaaacznie mniej, ale rośnie, czyli odrośnie! Na warzywniaku żadnej chemii nie stosuję (poza miedzianem na pomidory, ale to podobno można), walczę, ale wiem, że stoję na straconej pozycji :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie z Depśią gadałam. Wszystkich pozdrawia serdecznie ale nie ma czasu nawet aby trochę tutaj zerknąć. W ogóle nie ma dla siebie czasu. Mówila, że od od rana od 6 do 22 na nogach zapiernicza. Nawet głos miała zmenczony, choć usmiechnięty. Prosiła jeno wszystkich ukochać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czyli w sklepie i na targu pomidorów nie kupujesz :rolleyes:

Czemu?

Na SWOIM warzywniaku nie stosuję, bo przynajmniej wiem, po co się tak męczę uprawiając go. A w sklepach kupuję, bo nie mam innego wyjścia. Zresztą nawet, gdyby mnie było stać na zakupy w sklepach z różnymi eko-logami, to i tak nie bardzo wierzę w ich prawdziwość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak coś ma certyfikat, to znaczy, że jest ekologiczne i kropka.

Złamanie zasad to zwyczajnie zbyt wielkie ryzyko dla rolnika, musiałby oddawać wszystkie dotychczas pobrane dopłaty "ekologiczne", a wierzcie mi, że po zsumowaniu kilku lat - spooooro.

Ja niestety, zapracowana jestem bardzo ostatnimi czasy, ganiam jak pies za własnym ogonem od ponad tygodnia.

Upiekłam 24 chleby w zeszłym tygodniu, ale na festynie pogoda dopisała wspaniale, było sporo ludzi i został nam tylko 1 chleb. :D

Wszelkie rosliny u nas rosna jak głupie, w tej liczbie chwasty, więc dziabka w ciągłym ruchu jest.

Do tego goście, trzeba im przygotować domek i nakarmić ich, do tego ogród przydomowy, do tego przygotowanie wszystkich dokumentów na nadchodzące zebranie naszego stowarzyszenia.

No i oczywiście budowa - nie ma tak, że Sołtys buduje, a ja nic. Muszę co chwilę jechać coś dokupować z nim, muszę co chwilę iść pokazywać gdzie ja coś tam chcę, na przykład gniazdka albo jak obrobić framugę - tak czy siak...

Mam fatalne wrażenie, że nie panuję nad tym i nie ogarniam, nie daję rady - nie znoszę takiego uczucia, bezradność (bo to z tej kategorii, niemożność) chyba wszystkich wkurza na maxa.

No to lecę, kochani, utrzymujcie mnie tu jakoś na powierzchni, jeszcze muszę dzisiaj koniecznie pościel wymaglować, bo jutro goście przyjeżdżają.

Przepraszam, że nie zajrzę do wszystkich - nie dam rady, nie zdążę... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Depesiu, ja też to znam i rozumiem. Mój mąż nadaje teraz na takich jak Ty obrotach. Uspokoi się dopiero na zimę...

Ja jestem tą stałą, bezpieczeństwem dla maluchów, ja nie gnam i nie biegnę. Jeszcze nie mogę, choć już bym chciała ;)

 

Mocno Cię przytulam! Dasz radę! Trzymaj się i zatrzymaj się czasem choć na króciutką chwilkę. Popatrz jakie to wszystko co robisz jest piękne i ile radości dajesz innym!

 

Buziaki! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...