agnieszkakusi 28.03.2007 11:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Marca 2007 Właśnie zadzwoniła do mnie koleżanka, której córka chodzi razem z moją Sylwią do żłobka. Wiktoria ma niespełna dwa lata i do tej pory bardzo chętnie tam chodziła. Od kilku dni koleżanka ma problem, bo Wikotria nie chce chodzić do żłobka, budzi jej się w nocy z płaczem, robi kupkę w pieluchę (chociaż od jakiegoś czasu robiła tylko na nocnik), jak ściąga jej pieluchę to płacze: "nie pukaj pupy". Wczoraj rozebrała ją i okazało się, że dzieciak ma czerwony tyłek tak jakby dostała na niego lanie. Dziś dostała histerię i za nic nie chciała zostać w żłobku. Koleżanka dzwoniła do mamy innej dziewczynki (2-letniej) i okazało się, że ta również od kilku dni nie chce słyszeć o żłobku mimo, że do tej pory było wszystko ok. Sylwia nic mi nie wspominała, żeby coś się działo, nie widzę po niej żadnych dziwnych reakcji, niechęci do żłobka. Dziś rano w śmiechu podpytałam pielęgniarkę z grupy, która Sylwią przyjmowała, jak tam grupa sprawująca władzę (moje dziecko i dwóch chłopców ), a ta do mnie w złości, że tak wariują, że muszą ich...rozsadzać . NIe zwróciłam na to uwagi, ale po tym telefonie koleżanki zaczynam się zastanawiać co tam się dzieje. Od jakiegoś czasu wychowawczyni jest na zwolnieniu lekarskim i nie będzie jej do końca kwietnia. Jest właśnie ta pielęgniarka (niezbyt lubiana) i dwie młode dziewczyny jako opiekunki. Zastanawiam się w jaki sposób sprawdzić co się w tym żłobku dzieje. Rzecz jasna porozmawiam dziś z córką, ale nie wiem na ile będą to prawdziwe historie, a na ile "dziecięcy odbiór zdarzeń" . W między czasie zadzwoniłam do koleżanki, kórej syn jest w tej grupie trzymającej władzę (zresztą strasznie w mojej córce zakochany ) i zapytałam czy Julek cos jej wspominał. Mówiła, że nie, ale go podpyta i odezwie się wieczorem. Poradźcie, co można w takim wypadku zrobić, jak sprawdzić co się tam dzieje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 28.03.2007 11:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Marca 2007 natychmiast idż do dyrektorki i zgloś. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 28.03.2007 12:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Marca 2007 ale to nie dotyczy mojego dziecka i nie wiem czy jest na 100 procent pewne. To chyba mama tej dziewczynki powinna to zgłosić, nie mogę za kogoś tego robić. Porozmawiam dziś z córką i jedynie umówię się z innymi mamami, aby porozmawiać i coś ustalić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 28.03.2007 13:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Marca 2007 Pogadaj z innymi rodzicami. Może któraś pani przekroczyła pewną granicę... nie wiadomo. To się zdarza. Byłabym czujna. W razie czego - trzeba szukać czego innego. Łatwiej zmienić żłobek niż wychować panią "wychowawczynię". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kaśka maciej 28.03.2007 15:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Marca 2007 Takie rzeczy trzeba koniecznie załatatwiać od ręki!! Koleżanka musi porozmawiać z tą panią, a jak nic nie pomoże, do dyrektora na skargę. Jeśli i to nic nie da ( a może nie dać) wtedy jest coś takeigo jak Zarząd Przedszkoli i Żłobków i tam trza sie udać. Ja tak miałam w przedszkolu u córki. Pani nie mówiła, pani krzyczała. Nie wytrzymałam i spytałam się, czy mogłaby ciszej mówić do tych dzieci. A pani na to, że jest zmęczona, a te dzieci tak głośno się bawią Sytałam więc grzecznie (kulturą osobistom trza zwalczać chamstwo) czy pani dyrektor o takim zachowaniu wie?? Jak ręką odjął... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 28.03.2007 18:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Marca 2007 podpytywałam córkę i mam mętlik w głowie. Raz twierdzi (sama, bez sugestii), że jak dziecko nasika w pieluchę to ciocia krzyczy "fuj" i daje klapsa na tyłek i pokazuje mi jak, a zaraz mówi, że dzieci nie robią w pieluchy. Na pytanie czy ciocia kiedyś dała jej na tyłek powiedziała, że nie. No, ale ona od lipca nie nosi pieluchy. Cały czas przewija się imię jednej "cioci", jak pytam o inną to mówi, że ta dzieci nie bije Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 29.03.2007 07:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Marca 2007 Koleżanka powinna pogadać z dyrektorką, a zaraz potem Ty. Wtedy nie zbagatelizuje problemu. Mój maluch, który płakał ... wychodząc z przedszkola, w tym roku - po zmianie obu wychowawczyń - przestał chcieć chodzić. Mój mąż zaczął drążyć i rozmawiać z owymi paniami, a kiedy one zaczęły używać sformułowań w stylu "przeszkadzał w prowadzeniu zajęć", "chwila nieuwagi i Filip kopnął Daniela", "to może pan postraszy Filipa, niech zobaczy...", wiadomo było, że kompletnie sobie nie radzą. Odbyliśmy kilka poważnych rozmów z dyrektorką, bardzo zresztą fajną kobietą, panie się trochę "poprawiły", w końcu jedna z nich odeszła i na jej miejsce przyszła fantastyczna, ukochana przez Daniela pani Marzenka - bardzo młoda - ale widać że ma ten dar Boży potrzebny do nauczania. W porówaniu z tą drugą - kosmos. W przypadku agresji wobec dziecka i takich nerwowych reakcji natychmiast bym poszła - bez pretensji - raczej z prośbą o pomoc, bo dziecko się zniechęciło, jeśli w ten sposób to ujmie, dyrektorka sama powinna dostrzec problem i szukać jego źródła. A Ty możesz zapytać, w jaki sposób możesz pomóc, bo słyszałaś, że Sylwia troszkę rozrabia, w ten sposób dowiesz się jaki stosunek do dzieci ma dyrektorka. Jeśli powie wywracając oczami, że tak, mała rozrabia, jest nieznośna, to raczej szukaj innego żłobka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.