Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

"Nie mamy pieniedzy bo dom budujemy"


pluszku

Recommended Posts

Jak daleko posuwacie sie w swoich oszczednosciach od momentu gdy zapadła decyzja o budowie domu?

Przed budowa domu kazdy sobie żył po swojemu - jeden bogaciej inny oszczedniej.

Budowa domu to ogromny wydatek, w duzym stopniu finansowany z kredytu.

Dlatego każda złotówka wydana podczas budowy na sprawy nie budowlne to de fakto złotówka wydana na kredyt od której jeszcze trzeba zapłacic odsetki!!!

Jak tu nie zwariowac, gdzie jest sensowan granica w limitowaniu swoich dotychczasowych wydatkow?

Poniewaz z drugiej strony odmawianie sobie wszystkich przyjemnosci życiowych przez okres paru lat tez jest sporym problemem.

Rezygnacja z wielu rzeczy które sprawiały radosc, lecz teraz wpadaja pod topów "ciecia kosztów życia" dodatkowo wpływa stresująco.

Gdzie jest złoty środek - do którego miejsca warto ciąć koszty życia?

Nie pisze tu o sytuacji ekstremalnej: "od tej chwili kąpiemy sie w zimnej wodzie aby zaoszczedzic" lecz o wszelkich zyciowych przyjemosciach:

piwo, czekolada, urlop, pizza w knajpie, butelka wina przed snem po stresującym dniu, ciuchy, nowa komorka, rezygnacja z internetu/kablowki,

tańsza wedlina, postne ziemniaki zamiast obiadu z mięsem itd. itp.

w zależności od dotychczasowych upodoban na tych kosztach można miesiecznie i 500 zl zaoszczedzic - ale czy warto ?

bo czasami taka sama sytuacja/okazja/nastrój szybko może sie nie powtorzyc

 

jakie jest Wasze podejscie do tej sprawy ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 162
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Witam,

Ja wrzucam na luz ...

Mieszkam na parterze (nie wykonczonym do konca) z niewykonczonym poddaszem.

Piwko pije, jezdze na wakacje. Mam gdzie mieszkac, wiec sie nie spiesze.

Jedyne moje zmartwienie to zona, coby chciala miec wszystko zrobione juz, teraz!

Zawsze odpowiadam jej to samo - zarob forse i zrobimy wszystko od reki!

Pozdrawiam

Mirek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A my właśnie inaczej:

Nie mamy pieniędzy A BUDUJEMY!!! - poprostu...

od września bez pracy, kredyt zaciągnięty, a budowa, może i jak krew z nosa, ale idzie!!! Owszem, wielu rzeczy sobie i co najgorsze - dzieciom (!!!) wciąż odmawiamy, ale bez przesady, na żywności oszczędzać nie można! Jasne, nie mówię, że od razu codziennie na pizzę, czy do restauracji, ale i owszem, czasem trzeba nam trochę luzu i do kina z dzieciaczkami, czy na basen, jakaś wycieczka samochodem, pizza też i piwko. Ale wstrzemięźliwość i zdrowy rozsądek w wydawaniu tych nie naszych już pieniążków. Tak jak w budowaniu - kompromis pomiędzy ekonomią, a luksusem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My wzięliśmy nie za duży kredyt (znam osoby, które biorą dużo większy na mieszkanie, niż my za dom). Okres spłaty ustaliliśmy tak, aby raty nie były zbyt dokuczliwe. Nie chcemy mieszkać w domu, który będzie drukowany w czasopismach wnętrzarskich - nie budujemy domu klasy business, tylko ekonomicznej ;-) Wakacyjne wyjazdy rodzinne cenimy sobie bardziej niż np eksluzywną kuchnię ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety używam dużo tańszych kosmetyków. Na razie jakoś specjalnie nie odczuwam różnicy :o

Zrezygnowaliśmy z prywatnego lekarza, ale i tak chcieliśmy go zmienić, tyle że teraz zmieniliśmy na ZOZ (zobaczymy jak długo).

Nie byliśmy na wakacjach latem, w tym roku się też nie wybieramy (ale byłam z dzieckiem w zimie w górach :) ).

Skończyło się chodzenie do drogich knajp (i tak jako vege mieliśmy tam mały wybór), nawet w Green Wayu bywamy rzadko :wink: . Rzadziej kupujemy wino :oops: do obiadu.

Przestałam sobie kupować ciuchy, zaczęłam szyć, ale to też niewiele.

I generalnie mocno się ograniczamy. Na jedzeniu też, ale to akurat wychodzi nam na zdrowie - kupuję mniej słodyczy. Cotygodniowe wyprawy do kawiarni na Stare Miasto zastąpiłam pieczeiem ciasta w domu.

Nawet psy oszczędzają - zamiast gotowej karmy dostają gotowanego indyka z ryżem i warzywami- gotowa kosztowałaby 2 razy więcej, a to gotowane tylko im na zdrowie i urodę wychodzi.

Trudno się było odzwyczaić od pewnych rzeczy, takie oszczędniejsze życie wymaga więcej pracy np. w kuchni, ale czasem właśnie chyba wychodzi na zdrowie.

Trudno też mówić o komforcie psychicznym, ale teraz widzę ile niepotrzebnych rzeczy kiedyś kupowaliśmy, a bez których można się obyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Nie chcemy mieszkać w domu, który będzie drukowany w czasopismach wnętrzarskich - nie budujemy domu klasy business, tylko ekonomicznej ;-) ...

Mimo tego że "jesteś dziwna" bo nie lubisz wycieczek wnętrzoznawczych po Twoim domu to popieram Cie w całej okazałości :wink:

 

podobnie jak kofi nie chodzimy do drogich restauracji, pizze jemy raz na dwa tygodnie, wino raz w miesiacu (natomiast swojskie pijemy często), flakon perfum starcza mi na min. 6 miechów (nie psikam się nimi 14 razy dziennie) więc idzie to w miarę normalnie.

Ani się strasznie nie ograniczamy ani nie szastamy kasą. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wrzucam na luz ...

Mieszkam na parterze (nie wykonczonym do konca) z niewykonczonym poddaszem.

Piwko pije, jezdze na wakacje. Mam gdzie mieszkac, wiec sie nie spiesze.

Jedyne moje zmartwienie to zona, coby chciala miec wszystko zrobione juz, teraz!

Ja czasem wrzucam na luz, bo się inaczej nie da ale nie powiem, mam taki mały hamulec ręczny. Nie jeździmy na wakacje (trochę z powodu niedostatku pieniędzy a trochę dlatego, że wykańczamy dom własnymi rękoma). No i na ciuchach trochę oszczędzamy. Kina w Warszawie sa dla mnie za drogie, więc okazyjnie się zadowalam kinem w małym miasteczku. Kawiarnia, pizzeria itp zdarzają nam się, ale dość rzadko.

 

 

Jestem w stanie rozumieć oszczędzanie ale nie w każdym wydaniu. Nie rozumem na przykład ustawiania CO na 15 stopni i zakładanie trzech swetrów w ramach oszczędności (przypadek znany mi osobiście). Nie rozumiem też oszczędzania kosztem żywności (chociaż życia ponad stan też nie rozumiem), zdarzyło mi sie nie dojadać na studiach i mam nadzieję, że więcej do tego nie dojdzie.

 

Na pytanie "czy warto?" Odpowiadam od lat niezmiennie. Patrząc na mojego brata, który z żoną i dwójką dzieci buja się po wynajmowanych mieszkaniach odpowiadam bez wahania. Warto...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio zauważyłam na takich większych zakupach, że gdyby kupić każdą rzecz o złotówkę tańszą, to zaoszczędzi się gdzieś 50 PLN. Może to niewiele, ale razy 5, czy 6 to już daje 250-300 PLN. To juz można karnisz kupić :wink:

A np. złotówkę tańszy ser, albo papier toaletowy to można kupić niewiele tracąc na jakości.

Ale np. nie mogę oduczyć męża kupowania drogiej oliwy. To zwykle on wybiera i niestety nie oszczędza. Nie udało mi się też przesadne oszczędzanie z tabletkami do zmywarki, Te najtańsze były niestety kiepskie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja od razu zrobiłam założenie, że buduję dom możliwie mały, ale taki, który spełnia swoje funkcje i jest dostatecznie wygodny. W rezultacie wydałam na niego mniej więcej tyle, ile zakładałam, i eksploatacja też wychodzi nieźle. Jasne, że musiałam pilnować budżetu, ale nie było to kosztem dużych wyrzeczeń. Trochę jeździłam na wakacje, trochę chodziłam do knajp, ciuchy raczej na wyprzedażach, obniżyłam ubezpieczenie, uważałam na ceny pieluch itp. Nie miałam finansowego luzu ale też nie straciłam komfortu psychicznego i o to chodziło. Teraz trochę sobie oszczędzanie odpuściłam, no bo ile można. Ale pewnie niedługo zacznę, bo trochę kasy na boku daje mi poczucie bezpieczeństwa 8) .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie jest trudno odpowiedzieć na to pytanie bo przed zamieszkaniem w nowym domu ( a w zasadzie na budowie :wink: ) mieszkaliśmy po ślubie przez rok u rodziców i dopiero od niedawna zaczęło się nasze nowe,samodzielne - wspólne życie i gospodarzenie. Na jedzeniu na pewno nie oszczędzamy - mąż sobie tego nie wyobraza :wink: , wyjscia i wyjazdy rzeczywiscie się ukróciły - ale to chyba akurat z powodu małego dziecka a nie pieniędzy.

Takie większe poświęcenie dla budowy, które mam w głowie to sprzedaż fajnego auta( którym się krótko nacieszyliśmy bo w kilka miesięcy po zakupie padł pomysł kupienia działki i rozpoczęcia budowy) i motoru, o którym marzyliśmy od dawna i który sprawiał nam ogromna frajdę, no ale niestety utonał w morzu wydatków budowlanych... :-?

 

Ogólnie dysponowaliśmy jakąś tam pulą pieniędzy, które starczyły nam na wykończenie naszej połówki bliźniaka (stan surowy dostaliśmy w prezencie)i nie musieliśmy "obcinać wypłat". Obeszło się też bez kredytu - z resztą kto by nam dał - ja przecież nie pracuję :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zaczęłam oszczędzać na ciuchach. Cos nowego kupuję sobie jak juz muszę. Ubranka po dzieciach nie wrzucam do puszek tylko te w świetnym stanie wystawiam na Allegro. Do jedzenia kupujemy tańsze rzeczy np. częściej wybieramy coś z promocji w markecie albo pod koniec daty ważności. Do zjedzenia się nadaje, ale nie poleży w lodówce, takie na już.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze zaczęliśmy liczyć wydatki. Może nie obcięliśmy ich drastycznie ale zanim wyjmiemy z konta kasę i ją wydamy zastanawiamy się czy aby napewno to coś jest nam potrzebne. W tej chwili robimy opłaty za mieszkanie i doszły opłaty za dom - woda, energia, ochrona. To dodatkowe koszty do budżetu niestety i idą z bieżących przychodów. Mimo kredytu różne rzeczy niezbędne na budowę kupujemy również z pieniążków przeznaczonych na zycie i koszty utrzymania.

Wakacje? No cóż nie jesteśmy przyzwyczajeni do luksusu, nigdy nie jeździliśmy za granicę nad morza i oceany. Agro, namiot i już są wakacje. Mąż jest zapalonym wędkarzem więc łączymy jego pasję z moją (czytanie w cieniu drzew przy jeziorku) i jest ok.

Ciuchy? Uwielbiam ciucholand przy moim bloku (angielskie marki H&M, Mark&Spencer,Georg) i wyprzedaże.

Na jedzeniu nie oszczędzamy. Robimy takie zakupy jak dotychczas. Jedzenie w knajpkach ograniczyliśmy. Czasami zdarza nam sie zjeść coś u chińczyków czy pizzę. Oszczędność doprowadziła nas do tego, że mój małż nauczył się sam robić suszi :wink:

Nie chcemy odmawiać sobie przyjemności jeśli nie musimy. Nie chcemy czuć, że jesteśmy niewolnikami przez następne 30 lat tylko dlatego, że wzieliśmy kredyt. Nigdy nie byliśmy rozrzutni i może dlatego teraz łatwiej nam się żyje. Nie spłacamy jeszcze kredytu tylko odsetki od transz.

Mamy nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli wybierać między wyjściem do kina a wydaniem pieniędzy na coś do domu.

Pozdrawiamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najwięszą oszczędnością był odpowiedni projekt domu. Niewielki ale pojemny i prosty w budowie.

A co do oszczędzania...

No, jakoś nie mogę. Budowa kojarzy mi się z radością, i po prostu nie umiem połączyć tej radości z wyrzeczeniami :oops: .

Przed nami końcówka instalacji i wykończenie, wiemy że i tak i tak niedługo musimy wziąć kredyt.

Nie żyjemy ponad stan, ale wyjścia do Pizzy Hut czy Mc'Donalda nie mogę trakować jako luxus. Jak chcę sobie buty kupić, to wydaje mi się że te 150 zł i tak jest niczym w stosunku do całej budowy.

Pocieszam się też, że sporo kasy wytargowałam (mój mąż jakoś nie potrafi i nie lubi się targować). I np. kiedy "urwałam" 1.200 zł na cenie całego dachu z robocizną, to od razu pomyślałam o jakiejś nagrodzie dla mnie :wink: Przecież gdyby to mój mąż załatwiał dach to te 1200 zł poszłoby do obcych ludzie, a tak zostanie w dobrych rękach :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie - pomóżcie mi to zrozumieć:

jak można zbudowac dom nie mając pracy:

Nie mamy pieniędzy A BUDUJEMY!!!

 

no może naiwna jestem ale brak mi tu rzetelności wypowiedzi: pytam więc: jak mozna bez pracy utrzymac rodzinę, spłacac kredyt i kończyć budowę? (lub choćby jedną z tych rzeczy) :o :o

 

jak mąż został bez pracy kilka lat temu -ja z pensją 1500 zł -z dziećmi "z potrzebami"(pampresy, odżywki) - mieliśmy ooogromny stres - było kilka miesięcy chudych - starczało tylko na podstawowe potrzeby i opłaty.

 

Teraz mamy stabilna sytuację, ale dom zassał nam portfele i konta bankowe (jedno na 30 lat)....wakacje( Może) pierwsze od czterech lat, nauczyłam się robić oszczędne zakupy - przyjemności są, ale pod warunkiem że zaoszczędze na czymś innym - tak dla spokoju ducha ("odkryłam" mleczko Ziaja, szampon Bambino, zakupy w Lidlu (mają wiele tanich i dobrych produktów), itp, itd....

 

ale nie wyobrażam sobie budowy domy w gorszych okolicznościach finansowych - nie mówiąc o budowie z bieżących dochodów...za pięćdziesiąt lat może byśmy skończyli...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joan - to, że sobie nie wyobrażasz, wcale nie znaczy, że tak nie można!!! Rozpoczęliśmy budowę, jak jeszcze miałem pracę. Wcześniej mieliśmy już zakupioną działkę z całą papierologią urzędową, więźbą na dach, ogrodzoną i obsadzoną różnymi drzewami - jednym słowem zagospodarowaną (nawet drenaż pod przyszły domek wykonałem). Wtedy jeździliśmy na wakacje po świecie nawet i 3-4 razy do roku, szastaliśmy kasą na prawo i lewo. Myśleliśmy też o funkcjonalnym i komfortowym gniazdku i dlatego mamy już świetnie urządzony obecny dom. Niestety w zeszłym roku pracę straciłem, a kredyt zaciągnęliśmy prawie 10 miesięcy wcześniej... Ale dzisiaj nasz domek jest w dość zaawansowanym stanie: mamy stolarkę, elektrykę, tynki, teraz robię ocieplenie poddasza i suchą zabudowę, a niedługo (chyba nawet na dniach) będziemy mieli prąd podpinany, bo przetarg na podwykonawcę w ENIONIE już rozstrzygnięty. Mamy też doprowadzoną do kotłowni wodę, ale niestety jeszcze jej nie rozprowadziliśmy po budynku, kanalizę też sam wykonałem... Powiem szczerze, że jest coraz ciężej, ale dzięki teściom, którzy nas wspierają jak mogą (czasem finansowo, czasem materialnie, a czasem po prostu pomogą przy niektórych pracach), jeszcze dajemy radę. Postanowiliśmy do końca wakacji zamieszkać, obojętnie na jakim etapie byłaby budowa, bo zamiast miesięcznie 500,00 zł płacić za wynajem obecnego domu, to wolimy tą kasę zainwestować w nasze 4 kąty. Zresztą jednym z warunków umowy kredytowej, jest dokonanie odbioru użytkowego w przeciągu 24 miesięcy od uruchomienia I-ej transzy! Wyboru wielkiego nie mamy.

Także podsumowując, droga Joan, sytuacja zmusza do podejmowania decyzji, nawet takich, o jakie wcześniej nawet nie mogliśmy się podejrzewać!!!

A życie, to po prostu sztuka dokonywania wyborów, oby tylko najtrafniejszych...

 

Pozdrawiam OPTYMISTYCZNIE!!!

 

:D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...