Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

"Nie mamy pieniedzy bo dom budujemy"


pluszku

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 162
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

:lol: W końcu wątek o oszczędzaniu. :wink:

 

Tiaaa, dieta ŻP kosztuje dokładnie połowę :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem wystarczy pomyśleć.

Ja pracuję w Finansach i nauczyłam się w swoim małym domowym gospodarstwie robić i postępować wg.zasad: planowanie kosztów w stosunku do przychodów- czyli jeśli oblicze ile w danym roku mogę zarobić i jakie mogą być moje dodatkowe przychody wtedy planuje swoje inwestycje na dany rok .

Oczywiście od momentu budowy to wszystko troche się zmieniło a i tak przy budowie każda 100 luźna to jest dobrze przemyślana, bo ja to mam zasadę : " grosz do grosza " .Z doświadczenia też wiem ,że to bardzo trudne trzymać się takiej dyscypliny a już jak Ci coś wyskoczy to wogóle,no ale pieniądz lubi być w ruchu ,tak już ma.Poza tym jest też takie zjawisko ,iż w miare potrzeby rosną też Twoje możliwości , okazało się że ma się w sobie dodatkowe pokłady energii i wiedzy którą można wykorzystać i na tym zarobić.

No i jedno jest pewne : jak gospodarna kobieta w domu to budowa ma szanse iść do przodu :)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołączę do dyskusji, bo ciekawe

Ja należe raczej do grona tych oszołomów, co to nie mają a budują :D

 

Podjęliśmy budowę dosyć szybko, ale nie była ona spontaniczna i dziecinna - jak przeciwnicy naszego pomysłu sądza. Zdecydowaliśmy sie na budowę, bo mieliśmy trochę wkładu własnego - (mieliśmy własny domek w atrakcyjnym miejscu w mieście. Miał jendak tylko 2 pokoje i maleńką dzialkę)

własnych pieniędzy wystarczy nam jeszcze do dachu. Potem poprosimy bank o pomoc :wink:

 

Mój mąż pracuje, ale nie zarabia rewelacyjnie.

Albo inaczej - jego pensja jest śmieszna i gdyby nie umiejętności "dorabiania" byłoby kiepsko.

Ja "siedzę w domu" (uwielbiam to okreslenie 8) :D ) z dwójką dzieci. Pomału rozglądam sie za pracą.

Mam nadzieję, że wyrzeczenia skończą sie w momencie wprowadzenia sie do domku.

Wtedy chciałabym po prostu spokojnie żyć, spłacac co pozyczyłam i nie martwic sie o każda złotówkę.

 

Wielu tu pyta" Wyrzeczenia? W imię czego??" To ja odpowiadam - w imię tego, by być "na swoim". teraz czasowo mieszkając u tesciów wiem, że to jest bardzo, bardzo ważne. Krzywda mi sie tu nie dzieje, ale jest 100 albo 1000 drobizgów każdego dnia, które mi przypominają że nie jestem u siebie.

...

Wiec kiedy oglądam piękne czerwone szpilki za 250 zł, to przeliczam je na płytki albo pustaki :D I po namysle stwierdzam, że właściwie to w szpilkach nie chodze. I nie mam w szafie nic czerwonego :D

Itp itd....

 

Moja recepta jest taka:

Nie trzeba jeść chleba ze smalcem. Tzreba po prostu dwa razy pomyśleć przed zakupem czegoś zbędnego. A od czasu do czasu pozwolić sobie na małe przyjemności.

 

I dobrze jest :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym temacie CAŁKOWICIE zgadzam się z PATY. Poprostu nie wyobrażam sobie, że przez posiadanie domu moje dzieci nie pojadą już więcej na wakacje, ubranie kupię sobie, jak mi się stare potarga, a kawiarnię będę znać z filmów puszczanych w tv, bo na kino też mnie nie będzie stać. Nie jestem zwolennikiem szastania pieniędzy, ale na litość Boską, bez przesady!!!!

Znam kilka osób, które budując dom nie kupili sobie KOMPLETNIE NIC przez cały czas budowy, dziecko było ubierane przez jednych dziadków, a u drugich się żywili. KOSZMAR!!! Jak się na nich patrzy to wyglądają na zmęczonych życiem, bez jakiejkolwiek nadziei na poprawę.

Wydaje mi się, że niektórzy ludzie pochopnie podejmują decyzję o budowaniu domu, nie mając pojęcia co się z tym wiąże.

Fajnie jest mieć swój dom, ale jak stajesz się jego więźniem to już nie jest fajnie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym temacie CAŁKOWICIE zgadzam się z PATY. Poprostu nie wyobrażam sobie, że przez posiadanie domu moje dzieci nie pojadą już więcej na wakacje, ubranie kupię sobie, jak mi się stare potarga, a kawiarnię będę znać z filmów puszczanych w tv, bo na kino też mnie nie będzie stać. Nie jestem zwolennikiem szastania pieniędzy, ale na litość Boską, bez przesady!!!!

Znam kilka osób, które budując dom nie kupili sobie KOMPLETNIE NIC przez cały czas budowy, dziecko było ubierane przez jednych dziadków, a u drugich się żywili. KOSZMAR!!! Jak się na nich patrzy to wyglądają na zmęczonych życiem, bez jakiejkolwiek nadziei na poprawę.

Wydaje mi się, że niektórzy ludzie pochopnie podejmują decyzję o budowaniu domu, nie mając pojęcia co się z tym wiąże.

Fajnie jest mieć swój dom, ale jak stajesz się jego więźniem to już nie jest fajnie....

 

PS. Dodam tylko, że nie mówię tu o wakacjach na Karaibach, markowych ciuchach, czy wykwintym menu. Ot, normalny średni standard.

Pozdrawiam wszystkich budujących. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołączę do dyskusji, bo ciekawe

Ja należe raczej do grona tych oszołomów, co to nie mają a budują :D

 

Podjęliśmy budowę dosyć szybko, ale nie była ona spontaniczna i dziecinna - jak przeciwnicy naszego pomysłu sądza. Zdecydowaliśmy sie na budowę, bo mieliśmy trochę wkładu własnego - (mieliśmy własny domek w atrakcyjnym miejscu w mieście. Miał jendak tylko 2 pokoje i maleńką dzialkę)

własnych pieniędzy wystarczy nam jeszcze do dachu. Potem poprosimy bank o pomoc :wink:

 

Mój mąż pracuje, ale nie zarabia rewelacyjnie.

Albo inaczej - jego pensja jest śmieszna i gdyby nie umiejętności "dorabiania" byłoby kiepsko.

Ja "siedzę w domu" (uwielbiam to okreslenie 8) :D ) z dwójką dzieci. Pomału rozglądam sie za pracą.

Mam nadzieję, że wyrzeczenia skończą sie w momencie wprowadzenia sie do domku.

Wtedy chciałabym po prostu spokojnie żyć, spłacac co pozyczyłam i nie martwic sie o każda złotówkę.

 

Wielu tu pyta" Wyrzeczenia? W imię czego??" To ja odpowiadam - w imię tego, by być "na swoim". teraz czasowo mieszkając u tesciów wiem, że to jest bardzo, bardzo ważne. Krzywda mi sie tu nie dzieje, ale jest 100 albo 1000 drobizgów każdego dnia, które mi przypominają że nie jestem u siebie.

...

Wiec kiedy oglądam piękne czerwone szpilki za 250 zł, to przeliczam je na płytki albo pustaki :D I po namysle stwierdzam, że właściwie to w szpilkach nie chodze. I nie mam w szafie nic czerwonego :D

Itp itd....

 

Moja recepta jest taka:

Nie trzeba jeść chleba ze smalcem. Tzreba po prostu dwa razy pomyśleć przed zakupem czegoś zbędnego. A od czasu do czasu pozwolić sobie na małe przyjemności.

 

I dobrze jest :wink:

Trzymam kciuki za Was i za tym podobnym, co to budują bez worka pieniędzy, czyli za Siebie też :wink:

Bo co to za sztuka wybudować dom "palcem" :roll:

Aha !!! Jak miałbym zapłacić swojej żonie za "siedzenie w domu" to musiałbym oddać Jej co najmniej 4 swoje pensje, przeliczając to na włożony wysiłek. :oops:

Nie stać mnie na swoją żonę 8)

Takie czasy, tacy pracodawcy :x

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My bardzo oszczędzamy

Mąż jest nauczycielem ( MARNE ZAROBKI 1200ZŁ), ja nie pracuje zajmuje sie dwu letnim snykiem ( mam stypendium 400zł)

Pomagają nam finansowo rodzice, teście i mój dziadek

Oszczędzamy na pampersach, jedzeniu ( choć małemu kupuje co dusza zapragnie) ale my dość marnie jemy (choć nie wiem skąd wzięło mi się po zimie 2 kg nadwagi :lol: )

Ciuchy kupujemy rzadko, a przede wszystkim mój mąż zawsze mówi że jemu nic nie trzeba, muszę go zmuszać do kupienia czegoś nowego :roll: , małego ubieram w tzw. baltonach :wink: ale na pewno na tym nie traci bo ciuchy są tam pierwsza klasa, a sama od czasu do czasu pozwolę sobie na jakiś ciuch, wreszcie baba jestem 8) ale fryzjera (włosy dośc długie) czy kosmetyczki to ja dawno nie widziałam.

do knajp nie chodzimy, alkohol od święta, kometki przeważnie podróbki, wakacje - jakie wakacje :o nie ma szans, brak czasu brak kasy

ale dom stoi, mnóstwo serca i pracy własnej włożone,

my jako młode małżeństwo 24, 26lat mam juz swoje cztery kąty, jak narzazie bez kredytu, choć planujemy wsiąść jakieś 30tyś na płytki, panele, farby sprzęt agd i podstawowe meble, (wykończyć tylko parter) bo niestety nie dorobiliśmy się jeszcze niczego swojego, oprócz żelazka i suszarki :lol: :wink:

Ale dom kosztował nas dopiero 95 tyś, (w tym jest jeszcze styropian na elewacje i wylewki, cement na wylewki, który jest jeszcze nie wykorzystany) plonowaliśmy koszt budowy do wprowadzenia na 150tyś, ale musimy chyba jeszcze ciąć koszty, bo zostało nam jakieś 15tyś i niestety trzeba chyba wziąć kredyt

:(

ale sie rozpisałam :)

ale głowa do gury przyjdą lepsze czasy ( finansowe oczywiście) 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czytam i podziwiam. I cieszę się, że zaczynam budowe w wieku 42 lat. Bo tak naprawdę restauracje już mnie nie interesują (nie chce mi się), zamiast tego wolę pogrzebać w ziemi lub poczytać. Zycie towarzyskie zdechło od kiedy u nas i wśród znajomych zaczęły pojawiać się dzeci (niestety nie razem więc wiekowo niedobrane), wakacje były ważne, jak dziecko było małe - zmiana klimatu itd. Teraz wystarczy nam wyjazd na 1-2 tygodnie, wtedy jeździliśmy na miesiąc. Jedyną rzeczą, z której nie rezygnuję, to markowe perfumy, prywatny angielski dziecka. I mówiąc prawdę tej reszty mi nie żal. Ciuch czasem kupię, buty można kupić dobre i za 80 (skórzane), jak się poszuka.

 

Ale generalnie uważam, że taka rozmowa o oszczędzaniu jest bez sensu. Wiele osób po prostu rozmawia o innych światach. Np rozumiem Joan - że się dziwiła jak można żyć bez pracy i płacić kredyt. To oczywiste, że jeżeli dochód jest w granicach 1500 zł i zero oszczędności, to żadnej raty nie da się zapłacić. Jak ktoś ma doświadczenia tego typu (a ja miałam), to ma awersję do kredytów bo ma świadomość, że taka sytuacja może znowu się trafić. Jeżeli ktoś miał dochody po kilka tysięcy, to nawet jak żyje z zapasów to i tak ma świadomość, że prosperity wróci. Bo musi. W końcu było dobrze więc dlaczego ma nie być dalej. Więc zaciskanie pasa u jednych znaczy to samo, co super rozrzutność u innych :D

I bardzo trudno tu coś radzić. Ja osdzczędzać nie będę. Bo jako dziecku odmawiano mi wszytskiego (nowych spodni, bluzki, wymarzonej kurtki, magnetofonu) bo rodzice budowali dom. Z drugiej strony - dlatego, że oni wtedy budowali, ja mam gdzie teraz mieszkać, dostałam od nich mieszkanie w bloku. Więc jestem pełna zrozumienia dla oszczędzających lecz mam uraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wieczorem miałam straszną deprechę ale dzisiaj znalazłam ten wątek i zrobiło mi się o wiele lepiej, nie jestem sama!!!!! Nie mam pieniędzy, ciuchów nie kupuję sobie ale na dzieciach NIE OSZCZĘDZAM. Płacę za szkołę, gotuję obiady w domu (oszczędność 300 zł gdybyśmy znowu jedli na mieście), do kina nie chodzę, bo nie mam czasu, czekam na dvd, książek nie kupuję ale zapisałam się do biblioteki, gdzie mam wpływ na zamówienia. Jednak na randki z mężem chodzę, na kawkę. Z tego nie zrezygnuję i z wakacji też ciężko ale kilka lat temu mój wój powiedział mi, żebym przez 10 miesięcy odkładał po 200 zł na wakacje. Na pobyt na Mazurach starczy, za granicę nie wyjeżdzamy. Najgorzej jest z moją starszą córką, wyglądać chce ale od czego jest allegro :D :D :D :D :D :D

A domek będzie, bo jak nie będę miała sąsiadów to lepiej będzie mi spało, i wtedy będę miała jeszcze lepsze pomysły na życie. Czy my wszyscy nie powinniśmy kierować się rozsądkiem??????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BETI PODZIWIAM CIE I TRZYMAM ZA WAS KCIUKI !

Tym bardziej bo my jesteśmy w podobnej sytuacji.Swoją wypowiedzią dodałaś mi nadzieji ,ze jednak MOZNA ,że się da ,bo ja OGROOOMNIE pragnę mieć swój domek,my jednak mamy troche gorzej -pomoc rodziny odpada :( .

To fajnie że nie budują tutaj sami nadziani ,zarabiający po kilka tysięcy,że są też tacy biedniejsi jak my .

NAM TEŻ SIĘ UDA - PRAWDA? ? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jakos szczegolnie nie pamietam wiekszych wyrzeczeń ... na pewno nie byly jedzeniowo- imprezowych, moze ubraniowe - chwila zadumy czy warto kupic nowe buty(kiecke, plaszcz itp) czy moze paczke płytek do łazienki :)

 

za to mam dziwna ceche szczególna - im mniej mam pieniedzy tym bardziej lekkomyslnie i bez sensu je wydaje...

:-?

zupelnie nie wiem czemu :-? - jakies spaczenie psychiczne , jak kasa jest na koncie to wydaje normalnie w miare rozsadnie itp. , jak mam debet to kompulsywnie musze kupowac cokolwiek...

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...