Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

cieczka


Agduś

Recommended Posts

Pytanie: po czym poznać, kiedy suczka jest płodna?

Dziwne pytanie jak na osobę, która ma już drugą suczkę...

Moja pierwsza sunia rasy kundel podhalański (z przewagą kundla) nie czyniła z tego tajemnicy. Jej cieczki były spektakularne i budziły zainteresowanie wszystkich psów w promieniu kilometra (co oznaczało baaardzo dużo psów, bo mieszkaliśmy w bloku). Psy biegały nie tylko za nią, ale też za nami, wchodziły do sklepów i biegły do nas, więc trzeba się było gęsto tłumaczyć, że to jednak nie nasze zwierzę. Jeden nawet wlazł za mną do szkoły i do klasy! Długo by o tym opowiadać!

Kiedy nadchodziły te krytyczne dni cieczki (a trwała dłuuugo), sunia, dotychczas opędzająca się od zalotników, zaczynała zachowywać sie zgoła odmiennie. Na widok psa rwała do niego ciągnąc nas na smyczy, przysiadała, jeżeli absztyfikant był mikrej postury i uprzejmie odchylała ogonek. Obrona jej cnoty była zajęciem baaardzo trudnym, ale udało się - nie miała dzieci.

Moja obecna sunia, arystokratyczna i rasowa, już trzeci raz przeżywa cieczkę. Właściwie można to poznać tylko po plamkach krwi (pierwsza w ogóle nie plamiła!) na podłodze. No, może psy są nią trochę bardziej zainteresowane, ale w końcu psy zawsze obwąchują suczki z tej samej strony. Natomiast sunia ogania się od nich zawsze tak samo. Tłumów psów czekających na jej wyjście też pod drzwiami nie ma. O tym, że Emi ma cieczkę dowiadujemy się dopiero widząc ślady krwi na podłodze. Początek trudno zauważyć.

I stąd to moje pytanie. Czy ona jest tak dyskretna dlatego, że jeszcze młoda, czy po prostu "ten typ tak ma". Po czym poznać, że może być płodna?

Boję się, że kiedyś nie zauważymy początku, a ona akurat zatęskni do macierzyństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 44
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Oznaką okresu płodnego jest krwawienie, ktore trwa ok. 14 dni. Z reguły najlepszy moment wychodzi ok. 9 dnia, ale to jest osobnicze. Stąd zreszta przy kryciu cyrk z testami progesteronu i wymazy.

Nie polecam stosowania tabletek czy zastrzyków hormonalnych. Można sobie narobić lepszych problemów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Pytanie do Agduś - z tego co pamiętam to Leonka. Moja niedługo skończy 8 miesięcy. Kiedy mogę spodziewać się pierwszej cieczki. Weterynarz mówi, że w każdej chwil, a ja myślałam, że przy dużej rasie pierwsza cieczka będzie później no i może rzadziej. Codziennie oglądam "to miejsce" :oops: , ale żadnych oznak nie dostrzegam. Jak oto było z Emi?

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z postu Agduś zrozumiałam,że nie zamierza prowadzić hodowli a jedynie obawia się o nieplanowane krycie-niespodziankę. Dlatego pisałam o sterylizacji lub lekach. Moja rhodesianka ma już prawie trzy lata a miała jak dotąd 2 cieczki - pierwszą gdy skończyła 15 miesięcy.Ale wet stwierdził, że to normalne u dużych ras i możliwe,że będzie miała tylko jedną w roku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emi pierwszy raz miała cieczkę mając około roku (jakieś 11 miesięcy chyba).

Rozważam kastrację, ale Emisia jest rodowodowa i śliczna, więc na razie zastanawiam się nad wystawianiem jej i potem ewentualnie szczeniaczkami (chociaż raz). I chciałabym i boję się, bom zielona w temacie wystawiania. :oops:

Jeżeli nie pójdę z nia na wystawę, to kastracja na pewno się odbędzie.

Jak pisałam, moja pierwsza atrakcyjna sunia nie krwawiła (pewnie jakoś się tak starannie wylizywała, że nie było sladów), więc nie mogłam skojarzyć krwawienia z odstawianiem ogona na bok. Emi teraz krwawi, a zalotników przegania. Zachowuje sie przy tym jak szczeniak, jakby nie rozumiała, o co im biega. Opędza się od nich, gdy ją wąchają, ale zaprasza do zabawy kłaniając się im nisko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emi pierwszy raz miała cieczkę mając około roku (jakieś 11 miesięcy chyba).

Rozważam kastrację, ale Emisia jest rodowodowa i śliczna, więc na razie zastanawiam się nad wystawianiem jej i potem ewentualnie szczeniaczkami (chociaż raz). I chciałabym i boję się, bom zielona w temacie wystawiania. :oops:

Zastanów się:) Suce to niepotrzebne do niczego, a jesli nie zamierzasz w przyszłosci prowadzic powaznej hodowli, to moze warto sobie darować. Obowiązki hodowcy nie kończą sie z chwilą sprzedazy malucha.

A pomysł wystawiania popieram jak najbardziej - to jest super zabawai przed sterylizacją warto sobie pobiegać po ringu, chociazby dla kilku pucharków na ścianie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No własnie nie wiem, czy tego chcę i nie będę wiedziała, jeżeli nie spróbuję. Z jednej strony wiem, że szczeniaki w domu (jeżeli do tego dojdzie) to nie jest tylko bajka, z drugiej kusi mnie to.

Najpierw chcę iść na wystawę, zaczaić się obok ringu z leosiami i obserwować. A potem się zobaczy, czy mnie to wciągnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No własnie nie wiem, czy tego chcę i nie będę wiedziała, jeżeli nie spróbuję. Z jednej strony wiem, że szczeniaki w domu (jeżeli do tego dojdzie) to nie jest tylko bajka, z drugiej kusi mnie to.

Najpierw chcę iść na wystawę, zaczaić się obok ringu z leosiami i obserwować. A potem się zobaczy, czy mnie to wciągnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No własnie nie wiem, czy tego chcę i nie będę wiedziała, jeżeli nie spróbuję. Z jednej strony wiem, że szczeniaki w domu (jeżeli do tego dojdzie) to nie jest tylko bajka, z drugiej kusi mnie to.

Najpierw chcę iść na wystawę, zaczaić się obok ringu z leosiami i obserwować. A potem się zobaczy, czy mnie to wciągnie.

Przepraszam, ale po wizycie na ringu i nawet zdobyciu BIS nie bedziesz wiedziała, czy mozesz być hodowcą. A "produkcja" szczeniat nie jest zajęciem ot takim sobie, co to raz spróbuję i zobacze czy mi smakuje.

Dla przykładu - po urodzeniu się naszego pierwszego miotu pierwsze 7 nocy było w zasadzie nieprzespane i nie da sie tego porównac do posiadania dzieci ( a szcześliwie odchowujemy dwoje).

Więc jesli nie zamierzasz rzucac pracy i poswięcić się psom - wystawy, wystawy, bez hodowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Izolowana jest - nie mam zamiaru liczyć na jej cnotliwość, bo mogę się przeliczyć. Teraz, po przeprowadzce, mamy na razie nieogrodzone podwórko, więc i tak nie biega nawet po ogrodzie sama. Jest wyprowadzana na spacery i obserwowana uważnie. Na szczęście chodzi posłusznie przy nodze, biega (niedaleko), gdy jej pozwolę i wraca na zawołanie, kiedy jakiś pies pojawi się na horyzoncie. Pozwalam czasem psom podchodzić do niej, żeby sprawdzić, jak zareaguje. Właśnie dzisiaj wieczorem mnie zaskoczyła - chociaż już od kilku dni nie krwawi i wydawało by się, że jest po cieczce, zaczęła odstawiać ogon w bok, gdy pies ją obwąchiwał! Biegła przy tym z nosem w mojej ręce, nie oddalając się na krok. A przed południem biegała przed domem luzem :o (tzn. ktoś z nas był przy tym, ale nie trzymaliśmy jej przy nodze ani na smyczy, bo zajmowaliśmy się dziećmi ujeżdżającymi rowerki!) O co w tym biega??? Ileż może trwać cieczka?

Rzyraf Czym się różni HODOWCA od zwykłego czlowieka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzyraf Czym się różni HODOWCA od zwykłego czlowieka?

 

Wiedzą,wiedza, wiedzą, pasją, mozliwościami, umiejętnościami, priorytetami, świadomościa dalszego doskonalenia, wyszukiwaniem (na przykład)na jakie sympozja można jeszcze pojechac bo beda potrzebne do hodowli, znajomością swojej rasy i psów wystaepujących w okolicy z danej rasy etc.

Ktoś kto zamierza hodowac, nie zadaje takich pytań, jak ile trwa cieczka, poniewaz na pólce ma Kynologię, Hodowlę Psów(obie przeczytane), w ulubionych dogomanię, na outlooku grupę weterynaryjną etc. Itp, itp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, tam... kiedyś mieliśmy szczeniaki (2 razy), i nie trzeba było przy nich siedziec ani wstawać w nocy :o Suka sama sobie radziła, z tego co pamiętam, to rodzice czuwali tylko przy porodach. Przez pierwsze 2 tyg. też bezproblemowe, potem zaczęło się rozłażenie po domu, więc ojciec wstawił dechy między ościeżnicę drzwi. Były jakieś wizyty ze związku kynologicznego w celu obejrzenia i opisania szczeniaków, potem szczeniaki zostały sprzedane (dopiero po 8 tygodniach zaczęliśmy je oddawać), co było bardzo przykre :cry:

 

Mama gotowała im jakieś specjały, według wskazówek hodowcy naszej suni.

 

Co do cieczek - nasza pierwsza sunia była straszną latawicą, tzn. przez ileśtam pierwszych dni krwawienia było ok, psy latały, ale je odganiała, więc wyprowadzaliśmy ją nawet bez smyczy, niestety później hormony uderzały jej do głowy, zapierała się jak koza, widząc psa, i trzeba było ją brać na ręce i zwiewać :-?

Druga suka była zupełnie bezproblemowa, nawet w tych dniach odstawiania ogona i tak była zainteresowana bardziej zabawą (taki wieczny szczeniak z niej był), ale nie ryzykowaliśmy i zawsze zmykaliśmy do domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, tam... kiedyś mieliśmy szczeniaki (2 razy), i nie trzeba było przy nich siedziec ani wstawać w nocy :o Suka sama sobie radziła, z tego co pamiętam, to rodzice czuwali tylko przy porodach. Przez pierwsze 2 tyg. też bezproblemowe, potem zaczęło się rozłażenie po domu, więc ojciec wstawił dechy między ościeżnicę drzwi. Były jakieś wizyty ze związku kynologicznego w celu obejrzenia i opisania szczeniaków, potem szczeniaki zostały sprzedane (dopiero po 8 tygodniach zaczęliśmy je oddawać), co było bardzo przykre :cry:

 

No właśnie..... to jest ta drobna róznica między miec szczeniaki a hodowac....

Zgaduję, ze nie jest to jakas duza rasa, proponuje odchów większej rasy i np. problemy ze zgniataniem szczeniąt przez suki, albo z wypychaniem większych przez młodsze od sutka ( u mnie przy 10 szczeniakach rożnica była taka, ze największy miał w którymś momencie 2kg a najmniejszy ok. 1kg). Do tego stała kontrola oczu, uszu, odchodów etc. Od końca drugiego tygodnia dokarmianie, kilka razy dziennie, Odrobaczanie od 2 tygodnia, codzienna zmiana posłań. Do tego - socjalizacja szczeniąt, wstępne szkolenia, można długo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam zamiaru włączać się do dyskusji, czy odchów szczeniąt jest problemem, czy też nie, bo nigdy żadna moja sunia szczeniąt nie miała. Moje pytanie było wywołane nieodpartym wrażeniem, że hodowcy to taki zamknięty klan ludzi, którzy uważają się za lepszych od reszty pospólstwa i nie dopuszczają myśli, że ktoś z plebsu mógłby dołączyć do ich grona. Oczywiście urodzili się oni z wiedzą na temat kynologii i nigdy jej nie musieli nabywać.

Każdy, kto zaczyna mysleć o hodowaniu psów, a do tego grona nie należy, jest podejrzany o wszystko, co najgorsze. Na pewno będzie psy źle traktował, glodzil i nie pójdzie z nimi do weterynarza, bo mu szkoda będzie pieniędzy. Oczywiście też niezbędnej wiedzy nie zdobędzie.

Na pewno nie będę chciała poświęcić hodowli psów całego życia. Mam jeszcze wiele innych ciekawych rzeczy do zrobienia i psy nigdy nie znajdą się na pierwszym miejscu (przed dziećmi???).

Zastanawiam się tylko, ile psów rodowodowych byłoby na świecie, gdyby założyć, że znikają te, które nie urodziły sie w prawdziwych hodowlach. Dobrze, że jest grono pasjonatów, dla których hodowla psów jest całym życiem, ale, gdyby tylko ich psy brały udział w przedłużaniu i doskonaleniu rasy, to szybko doszłoby do chowuwsobnego. Dlatego też nie widzę nic złego w "posiadaniu szczeniaków", jeżeli zostanę spełnione pewne warunki, by suka i szczenięta były zdrowe, odpowiadały wzorcowi rasy i oczywiście miały rodowody (wiem, ze upraszczam, ale nie chce mi się tu rozpisywać) oraz trafiły w odpowiednie ręce.

Nie biorę się nigdy za coś, na czym kompletnie się nie znam. Zazwyczaj staram się zdobyć wiedzę, zanim zacznę to robić. Dlatego też na razie żadnej decyzji nie podjęłam. Przyznam szczerze, że w znacznym stopniu zniechęca mnie do rozpoczęcia tej przygody świadomość konieczności nawiązania kontaktów z ludźmi, którzy juz teraz traktuja mnie z góry, bo... nie należę do ich klanu. (Nie wszyscy, zdarzyło mi się uzyskać kilka rad od ososby życzliwej i chętnej do dzielenia się swoją na pewno ogromną wiedzą.)

Przyznaję, że na razie nie miałam czasu na zgłębianie wiedzy, bo byłam zajęta budową. Nie przeczytałam Kynologii ani Hodowli psów, ale czytać umiem, więc chyba sobie z tym poradzę. Na dogomanii bywam, na razie czytam.

Znałam kiedyś dziewczynę, która z hodowli yorków zrobiła sobie zawód. Jej psy były ważniejsze niż dzieci. Jeździła na wystawy i w ogóle chyba spełniała wszystkie kryteria, by być hodowcą. Ona nigdy nie ukrywała, że robi to dla pieniędzy, a nie z miłości do tej rasy. Wybrała yorki "bo mało jedzą, a szczeniaki są drogie". Myślę, że tych poglądów nie wygłaszała wobec koelgów - hodowców, więc pewnie uchodziła za wzorowego członka ich klanu.

Ja oczywiście nie sugeruję, że każy tak do tego podchodzi, ale bywaja i tacy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do cieczek - nasza pierwsza sunia była straszną latawicą, tzn. przez ileśtam pierwszych dni krwawienia było ok, psy latały, ale je odganiała, więc wyprowadzaliśmy ją nawet bez smyczy, niestety później hormony uderzały jej do głowy, zapierała się jak koza, widząc psa, i trzeba było ją brać na ręce i zwiewać :-?

Druga suka była zupełnie bezproblemowa, nawet w tych dniach odstawiania ogona i tak była zainteresowana bardziej zabawą (taki wieczny szczeniak z niej był), ale nie ryzykowaliśmy i zawsze zmykaliśmy do domu.

To dokałdnie tak, jak moje. Tylko pierwsza była wielorasowa, druga jest arystokratką.

Pierwsza w ogóle nie krwawiła, więc teraz nie miałam pojęcia, jak się ma krwawienie do "odstawiania ogona" w czasie. To chyba sprawa indywidualna, bo Emi, wbrew umieszczonym powyżej informacjom, nie była zainteresowana psami podczas krwawienia w ogóle, za to teraz, kilka dni (juz tydzień) po ustaniu plamienia, wrecz przeciwnie. Mam wrażenie wprawdzie, że ona sama nie wie, czego chce, bo niby ogonek w bok, ale zaraz ukłon i zaproszenie do zabawy. Wcale do psów nie ciągnie. A w każdym bądź razie nie bardziej, niż, gdy zwyczajnie ma ochotę na zabawę. Nie mam więc większych problemów na spacerach. Zresztą te psy sa raczej płochliwe, wystarczy tupnąć i zmykają od nas. Jedyny kłopot to ten, że Emi nie lubi się załatwiać na smyczy, więc muszę z nią dłużej pochodzić, żeby wreszcie zrozumiała, że jej nie spuszczę i nie ma innego wyjścia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam zamiaru włączać się do dyskusji, czy odchów szczeniąt jest problemem,.........

Agduś

Hodowcy nie uważają się za kogoś innego - po prostu mają taki zawód/hobby i zdają sobie sprawę ile wymaga to pracy, czasu etc. Nie ma tez problemu z wejściem w ten zaczarowany krąg, kazdy jest przyjmowany bardzo chętnie i z oklaskami. I nikomu nie zarzuca się, ze nie pójdzie do weta, bedzie głodził etc.Chyba że ni eprzjedziesz przeglądu hodowlanego:). A że sa niesnaski pomiędzy roznymi hodowcami - to sa jednak tylko ludzie.

Ale nie jest tu wazna opinia innych hodowców, tylko właśnie potencjalnych nabywców. Rola hodowcy nie kończy się z chwilą oddania szczeniecia w nowe ręce. Moga wystapić choroby, problemy, nabywcy moze się coś odwidzieć np. znam przypadek renomowanej polskiej hodowli, gdzie właściciel oddał psa, bo ten robił za duze kupy. Na dodatek wykonał ten manewr po prostu przywiazując psa do ogrodzenia hodowli.

Hodowla to naprawde nie znaczy ot, tak urodzić szczenięta. Hodowla ma służyc doskonaleniu rasy - to znaczy, ze np. trzeba jechać za granicę do krycia, żeby zapewnić lepszą pulę genetyczną (na przyszłość, zeby nie kryć jednym psem z okolicy) i lepszy wynik miotu.

Wielu hodowców nie powinno być hodowcami. Własnie toczy się kilka dyskusji na ten temat. Są hodowle, które mają w nosie psa po odejściu z hodowli i nic ich nie interesuje dalszy los. Są takie, które z włascicielami sa cały czas w kontakcie i gotowe służyć pomocą - polecam prześledzenie kilku straszych dyskusji na tym forum(np. uzytkownika Agnieszka1).

Może i mniej byłoby psów rasowych gdyy zniknęło część hodowli, ale z drugiej strony zniknęłoby wiele psów ze złym charakterem, odbiegajacych znacznie od wzorca.

Tematem na inny wątek jest swiadomosć kupujacego psa rasowego i kryteria wyboru - gdyby to było inne, wiele hodowli padłoby lub poprawiło swój poziom, poniewaz nie znaleźliby nabywców.

Niestety, moze tak być, ze psy będa musiały (założmy na jakiś okres) być przed Twoimi dziećmi. A przynajmniej na równym poziomie. Jeżeli więc z góry zakładasz że beda na któryms tam miejscu, to daruj sobie.

Aha - nie znając sytuacji, nie pisz na temat chowu wsobnego:):):):):) Grono pasjonatów jest dość szerokie:):)

A co do yorków - jezeli warunki hodowli i wspólpracy tej Pani były ok, to ja nie widze problemu. A uwierz mi, ze między hodowcami, kazdy znał jej prawdziwą motywacje i cele. To bardzo szybko wychodzi, zreszta chyba ja w kazdej pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...