asia.malczewska 28.04.2007 19:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Kwietnia 2007 No i stało się - zaczynam mój dziennik! Trochę biłam się z myślami, że późnawo, bo przeprowadzka tuż tuż, że nie pamiętam wszystkiego, że coś mi ucieknie, że trochę musztarda po obiedzie, ale pomyślałam, że zrobię to właśnie dla mojego domu - dla mojej Starej Stajni, która z innymi właścicielami skonczyłaby pewnie rozbiórkowo ... Jeszcze mniej więcej półtora roku temu straszyła wszystkich pustymi "oczodołami" okien i bałaganem wewnątrz. Teraz powoli wraca do życia - juz w innej formie, bo nie konie, nie świnki i nie inne temu podobne tylko my - Nasza Czwórka Wariatów: klasyczne 2+2. Ale o tym będzie w następnych odsłonach. A przy okazji: niech żyje Komtur Mazurski i Dom pod Sosnami!!! Dzięki nim, każdemu z osobna, udało mi się dzisiaj usiąść do komputera i zacząć pisać. Komtur pomógł mi treścią swojego nie powtarzalnego dzienika, który zaczęłam czytać pasjami aż do bólu oczu, śmiejąc się i płacząc na przemian, oraz Domu Pod Sosnami - ziomkini z lubuskiego, która zachęciła mnie i wytłumaczyła, mam nadzieję skutecznie, zawiłości wklejania zdjęć. Tak więc, raz, dwa, trzy, próba ... klawiszy: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Amtla 28.04.2007 20:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Kwietnia 2007 Asiu Jestem zachwycona Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 28.04.2007 20:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Kwietnia 2007 Wszystko zaczęło się od tego, że Julka - moja starsza córeczka - nałogowo próbowała uciekać z blokowego placu zabaw. Zawsze nie bardzo skutecznie, bo ja lub Jacek, mój mąż, doganialismy ją w porę, ale mimo wszystko pod przemieszczające się samochody. Wtedy podjęliśmy decyzję, że kupujemy działkę, może niekoniecznie budowlaną, ale ogrodzoną - to był główny warunek. Mieszkamy na granicy polsko-niemieckiej, w 19 tys. miasteczku przy samym Parku Narodowym Ujście Warty. Może się przyzwyczailismy się już do czystego powietrza, ale słowo: nie czuć jakoś u nas w mieście tej "parkowej" atmosfery. Strefa ekonomiczna, sporo fabryk, bazar dla Niemców - to wszystko widać, ale żeby park ??? Raczej nie. Dlatego decyzja była krótka: szukamy na wsi. Rozpoczęło się szukanie po okolicach. Wiedzieliśmy, że szukamy czegoś niecodziennego, starego, bo nie gustujemy w nowych domach oraz dość blisko Kostrzyna nad Odrą - bo dziadkowie, sklepy, szkoły, rozrywka, etc. Z uwagi na fakt, iż jestem tzw. freelancerem, wsiadałam co jakis czas do samochodu z mapką okolic i wynajdywałam miejsca fajne lub mniej fajne. Odwiedzaliśmy stare młyny, opuszczone domostwa, szkoły, ale wszędzie albo ktos juz "zajął" (prawie jak za czasów mojej babci - tej z akcji Wisła ), albo już nie było co zajmować .... Wyznaczyliśmy sobie nieformalną średnicę ok. 10-15 km od miasta i szukalismy w takim promieniu we wszystkich możliwych kierunkach. Tak się akurat złożyło, że pierwsza miejscowość w stronę Gorzowa Wlkp., w której mieszka nasza druga para dziadków, to Dąbroszyn. Mała wieś, przecięta drogą, stare domy, spore działki no i zabytki ! I tu muszę się przyznać, że razem z mężem stanowimy parę wariatów na punkcie zabytków i staroci. Na szczęście jest tego trochę w naszych okolicach - jeśli do tej pory nie wiedzieliście, to serdecznie zapraszamy! Ów wyżej wspomniany Dąbroszyn (niemiecki Tamsel znany połowie wypędzonym ) to piękne i urokliwe miejsce. W samym środku znajduje się Pałac, zabytkowy kościół z podziemną kryptą i interesującym Parkiem Górnym i Dolnym. Kto chciałby coć niecoś poczytać, proszę kliknąć na link: http://www.witnica.pl/tamsel/indexpl.html lub ten: http://www.witnica.pl/?mod=news&cID=129 No i my właśnie tam znaleźliśmy swoje miejsce!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 28.04.2007 20:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Kwietnia 2007 Męczy mnie trochę to, że nie wiem czy umiem wklejać zdjęcia, dlatego też muszę to natychmiast sprawdzić - dla tych, którzy jeszcze się nie domyslili - jestem spod znaku Barana, więc muszę, choćby nie wiem co!!! http://www.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7329308_200.ts1167407889000.jpg umiem! yes! yes! yes! (Panie Kazimierzu, przepraszam za kopiowanie, ale ja z Gorzowa ... pozdrawiam serdecznie !!!) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 29.04.2007 17:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Kwietnia 2007 Asia - gratuluję! I dziękuję za miłe słowa. Załóż jeszcze komentarze, żeby tutaj nie zaśmiecać karteczek... Zapraszam do grupy zielonogórskiej, bo mimo wszystko myślę, że znajdziesz tam swoje miejsce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 30.04.2007 13:47 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Kwietnia 2007 Z uwagi na to, że poszukiwania wymarzonego miejsca nie przynosiły rezultatu, założylismy sobie nastepujący plan: powiadomić kogo tylko się dało, że szukamy i ... nie czekając szukać dalej! Aż tu nagle zadzwoniła koleżanka z informacją, że ktoś zamierza sprzedać gospodarstwo i że może nam się spodobać. Gospodarstwo znajdowało się właśnie w Dąbroszynie, ale ... dość blisko głównej drogi. Nie miałam specjalnej nadziei na to, że będzie to właśnie TO miejsce, ale pojechałam ... z wrodzonej ciekawości. Nie byłam pewna, czy trafię, jednakże okazało się, że sprzedający umieścili na ogrodzeniu duży, rzucający się w oczy napis: SPSZEDAM GOSPODARSTWO. Hmm, to tutaj . Najpierw zapragnęłam rozejrzeć się przez ogrodzenie - dobra, przyznam się od razu - panicznie boję się wioskowych psów - więc stanęłam przed domem i wyciągając szyję gapiłam się na rzeczone gospodarstwo. Nagle, tuż przed moimi oczami pojawiła się mała, zgrzybiała staruszka - usmiechnięta - ale i tak myslałam, że umrę z wrażenia - do dziś nie wiem, jak to się stało, że tak bezszelestnie wynurzyła mi się w czasoprzestrzeni mnie otaczającej. Może to po prostu zasługa gęsto porastającej roślinności ? Weszłam na podwórko - było pełne płotków i płoteczków - ujrzałam stajnię i wiedziałam, że nie obchodzi mnie jak wygląda dom, ogród i wszelkie inne dobra - STAJNIA - tylko to się liczyło. Piękna, długa, piętrowa, widać było od razu, że ma swój ukryty potencjał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 30.04.2007 14:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Kwietnia 2007 Hmm, z tym potencjałem to chyba przesadziłam - tylko ja go ujrzałam w tej pamiętnej chwili, bo mąż który pojawił się pod wieczór celem ponownego obejrzenia działki jakoś go wtedy nie zobaczył. Natomiast zgodził się na zakup. Trochę trwało, zanim Pani zdecydowała sie na sprzedaż, mniej więcej od końca maja do połowy sierpnia, ale udało się - mogliśmy dopełnić formalności i cieszyć się nabytkiem.No i zaczęło się: biwaki, grille, etc. etc. Wszyscy chcieli zobaczyć nasze gospodarstwo, bo wokół zanjomi kupowali tylko i wyłącznie 'łyse' działki. A u nas - same skarby - starocie, przepastne szafy, garnki - rozpoczęło się myszkowanie. My, nie znający jeszcze papierkowej krzątaniny budowlanej, leżeliśmy sobie do góry brzuchami, pojadając grilowaną kiełbaskę, popijając hmm - tu już różnie - zamiast zacząć walczyć. Zabraliśmy się do pracy około ... grudnia. I mielismy za swoje ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 30.04.2007 14:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Kwietnia 2007 A walka miała okazać się trudna, wyczerpująca i - dla nas laików - wydająca się nie do wygrania. Cóż, wiadomość dla niecierpliwych, którzy tak jak ja "idą" przeczytać książkę na jej końcu, żeby mieć pewność, że wszystko będzie ok, udało się załatwić wszystko w najlepszym porządku Nasza stajnia wymagała projektu, nasza wieś nie posiadała planu zagospodarowania przestrzennego, wpadlismy w tzw. Naturę 2000, czego jeszcze chcieć ? Nerwów z zelaza chyba Najpierw zabralismy się za projekt stajni. I tu, już na początku pożałowaliśmy, że leżelismy sobie do góry brzuchem całe lato i jesień, zamiast pobiec do architekta. Rzeczony architekt od razu ściągnął nas na ziemię, pokazując nam stertę dokumentów do przygotowania. Następne 3 miesiące mieliśmy z głowy ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 30.04.2007 14:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Kwietnia 2007 Zaczęłam rozwodzić się nad dokumentacją, zapominając o dokładnym przedstawieniu naszego gospodarstwa Oprócz stajni na działce znajduje się jeszcze dość sporych rozmiarów dom, podobno z początków XIX wieku, garaż na "małogabarytowy" samochodzik, sławojka, oraz pomieszczenie na opał. Trzy ostatnie wybudowano oczywiscie na dziko. Działka ma prawie pół hektara, lecz jest dość wąska. Podzielono ją na dwie części - jedna część to budowlana, a druga rolna. Jest też ogród, a właściwie był do tej pory - w budowie niestety nie ma dla niego zbyt wiele miejsca, oraz wspaniałe drzewka owocowe: śliwy, jabłonie, wiśnie, mirabelki, mniam mniam ! Tyle opisu. Wracając do dokumentacji - zawsze myslałam, że to co ns spotkało przy okazji jej kompletowania, to dopust boży. Weszłam na forum Muratora, a tu tylko gorzej. Pocieszyło mnie to trochę nie żebym lubiła, jak inni mają gorzej, o nie! Tylko w tłumie raźniej jakoś... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 30.04.2007 14:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Kwietnia 2007 O czym to ja miałam ... a projekt ! no właśnie, projekt. Od początku wiadomo było, że musimy zaadoptować stajnię - pomieszczenie gospodarcze niemieszkalne - na mieszkalne, dlatego musieliśmy rozpocząć poszukiwania architekta, który: 1. podejmie się tego zadania 2. zrobi to tak, że nie narazi się na szybką i raczej bolesną śmierć z moich rąk Znaleźliśmy takiego, który nie przerazil się zbytnio moimi wizjami i nie uciekł po pierwszym spotkaniu - jednak sądząc po kwocie, jaką zażyczył sobie w zamian za usługi musiała mu to zrekompensować Trudno, musielismy się zgodzić, tym bardziej, że w okolicy nie było więcej biur, które miałyby w swoim portfolio projekt przebudowy pomieszczenia gospodarczego na mieszkalne. Po pewnym czasie naszym oczom ukazał się taki oto dom: http://www.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7327881_104.ts1167402108000.jpg i bardzo nam się spodobał!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 01.05.2007 14:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Maja 2007 Ach, ten architekt! Zagonił mnie do roboty, aż mi tchu zabrakło. Od gminy do konserwatora, od konserwatora do Enei, następnie do MZK, itp, itd. Wtedy w styczniu 2006 wydawało mi się, że za nic nie zdążymy i przejdzie nam roku budowy, ale o dziwo - udało się dopiąć wszystko do marca. Zaczęłam powoli rozglądać się za ekipą, oczywiście uczciwą, fachową - taką 'the best". Wierzcie, albo nie, ale znalazłam taką ! Nie powiem, żebym tak sama z siebie - pomoc nadeszła w porę ze strony mojego ... sprzedawcy materiałów budowlanych, który prywatnie jest stałym i długoletnim klientem mojej szkoły językowej. Widocznie był zadowolony z moich usług, dlatego polecił sprawdzonych fachowców. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 03.05.2007 21:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Maja 2007 Nie wiem jak inni, ale najbardziej na świecie bałam się, że nie poradzę sobie z ekipą budowlaną. Być może to taka trauma z przeszłości, kiedy remontowałam pomieszczenia mojej firmy i Pan, który się napatoczył, wyniósł mi prawie wszystkoco mu powierzyłam . Jeszcze dzis na jego widok przenoszę się z jednej strony ulicy na drugą, tak aby mu czegoś przypadkiem nie przetrącić Postanowiłam jakoś przekuć ten mój lęk na pozytyw - po pierwsze obiecałam sobie, że będę korzystać tylko z ekip poleconych przez dobrych znajomych (no cóż, jeszcze nikogo z mojego grona nie straciłam ... więc chyba jest dobrze), po drugie od razu narzucałam sposób rozliczania się (wspólnie ustalaliśmy ile za co i kiedy płatność), po trzecie starałam się zawsze podpisać umowę, aby mieć wszystko na piśmie. Podczas poprzedniego remontu Pan że go tak nazwę "remontowy" nie chciał rozmawiać z "babą" i traktował mnie jako zło konieczne. Żeby temu zapobiec, z uwagi na fakt, iż mój ślubny ma bardzo dużo zajęć związanych z pracą, starałam się utrzymać ciągły kontakt z kolejnymi ekipami remontowymi: osobisty, telefoniczny, itp. Ale do rzeczy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 07.05.2007 07:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2007 Dobra, to teraz postaram się pokazać po kolei etapy remontu - może ktoś też chciałby sobie odnowić podobną ruinę ? będzie miał jak znalazł ... Zresztą, to mój dług - wobec pewnego bardzo miłego Pana Kuffita, którego poznałam w trakcie wizyty w Mierzęcinie, gdzie odnawia sie pasjami takie ceglane stajnie, jak moja. Przy okazji - dziękuję bardzo za pomoc i mam nadzieję, że odwiedzi nas Pan, jak będzie gdzie przyjmować gości ? Serdecznie zapraszam!!!! Na samym początku było ciężko, bo niby projekt był, ale stajnia po wysprzątaniu pokazała swoją całą zawartość, wraz ze swoimi zaletami ale też i wadami. Niby strop był ok, bo odcinkowy i masywny, ale jak chodziliśmy po nim, to się chwiał i ze zgrozą myślałam o tym, że mają tam mieszkać moje dzieciaki, nie mówiąc już o tym, że moje zamiłowanie do antyków łączy się z tym, że nie są to mebelki lekkie z paździerza ... Jak to wytrzyma ??? Zdecydowaliśmy wówczas, że nalezy mieć ograniczone zaufanie do architekta - wiecie: papier cierpliwy, można wszystko namalować i napisać, a dom domem i musi być bez wpadek. Przypadek sprawił, że w tym samym okresie wybraliśmy się na Święto Konia w Mierzęcinie, gdzie oprócz niewątpliwej urody koników, podglądaliśmy jak remontuje się podobne naszemu budynki. Wtedy postanowiliśmy zasięgnąć porady praktyka - i to był strzał w 10!Pan, który zarządzał całym projektem okazał się być fanatykiem tego, co robił. Z własnej nieprzymuszonej woli przyjechał prawie 100 km do naszej ruderki, obejrzał ją pieczołowicie, zabrał nam projekt i polecił zadzwonic do siebie za jakieś dwa tygodnie. Bylismy zdumieni - ktoś chce coś zrobić dla nas - kategorycznie odmawia wynagrodzenia i na nasze nieśmiałe pytanie czy możemy oddać chociaż za dojazd robi obrażoną minę ... No cóż, czy ktoś jeszcze nie wierzy w anioły ? Bo ja wierzę!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 07.05.2007 07:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2007 Po jakiś dobrych 2 tygodniach zapakowaliśmy się do samochodu i przybylismy do Pałacu w Mierzęcinie. Pan czekał na nas ... w swoją wolną sobotę ! (nota bene, Pan pochodzi z Poznania i specjalnie dla nas nie pojechał do domu - myslałam, że z krzesła spadnę, a było to już w mojej zaawansowanej ciąży ...). dostaliśmy się na niesamowite "szkolenie praktyczne" dotyczące odnawiania i remontowania starych budynków, łącznie z zaleceniami związanymi z prawidłową podcinką muru, zabezpieczeniem pomieszczeń, w których przebywały zwierzęta, wymianą stropu, okien, itp itd. Boziu, czułam wtedy, że ktoś nad nami czuwa! że całe przedsięwzięcie musi sie udać!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 07.05.2007 08:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2007 W czasie naszej wizyty w Mierzęcinie pozwolono nam obejrzeć prace, które trwały w jednej ze stajni adoptowanej na sale bilardową. Ponizej kilka zdjęć z wyprawy: najpierw "wykład" i dzielna "studentka" notująca wszystko w kajecie: http://images22.fotosik.pl/107/835db8e72197523bmed.jpg następnie sposób zastąpienia kolumny podtrzymującej schody poprzez "wklejenie" elementu w strop odcinkowy: http://images22.fotosik.pl/107/464df73ce3774dc8med.jpg bardzo mnie wtedy zachwyciła podłoga z cegiełek:http://images20.fotosik.pl/314/cf088dd7c83cb468med.jpg ogólnie wizyta bardzo nam ułatwiła cały proces remontowy - jeszcze raz chylę czoło przed Panem Kufitem!!!! Pozdrowienia od wariatów dąbroszyńskich! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 07.05.2007 08:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2007 A nie pokazałam Wam jeszcze , jak wyglądała stajnia przed sprzątaniem. Ha! to było naprawdę wyzwanie ... http://www.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7329332_1024.ts1167407937000.jpg- to kuchnia .... http://www.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7329385_1024.ts1167408099000.jpg- a tu bez śmieci, bezposrednio przed piaskowaniem elementów metalowych a już po podcince muru - wiwat moi fachowcy! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 07.05.2007 08:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2007 dla porównania pokażę kuchnię na obecnym etapie - muszę, bo inaczej pęknę z niecierpliwości : http://www.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/9882367_1024.ts1176571537000.jpg z mała zmianą, że teraz już podłogę zafugowaliśmy i stoi sobie mój wielki stół kuchenny!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
stej 01.06.2007 20:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2007 jeszcze raz jestem pod wrażeniem poyslu z cegłami już nie mogę się doczekać aż mojej Połówce pokażę pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 02.06.2007 16:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2007 Ale się opusciłam w pisaniu Aż mi się wstyd zrobiło, jak zobaczyłam, że ostatni raz napisałam coś sensownego 7 maja ... ale tak to niestety jest, jak się człowiek narobi cały dzien, to później nawet pisać się nie chce, a zwłaszcza o tak dawnych sprawach. Ale do rzeczy, Po powrocie z Mierzęcina zabraliśmy się za rozbiórkę stropu, piaskowanie elementów metalowych i podcinkę budynku. Rozbiórkę i podcinkę wykonała nasza ekipa budowlana - bardzo sprawnie!, natomiast piaskowanie zleciliśmy firmie, która na co dzień zajmuje się piaskowaniem radzieckich cmentarzy. Jeżeli chodzi o piaskowanie, to nie było łatwo - najpierw nie mogliśmy znaleźć kogoś, kto zechciałby przyjechać do nas, a lokalna firma wypięła się na nas i kazała nam siedzieć i czekać, aż przygotują kosztorys - do tej pory czekamy, a było to w okolicach lipca-sierpnia zeszłego roku. Wreszcie zadzwoniłam do biura numerów i poprosiłam o wykaz wszystkich firm zajmujących się piaskowaniem. Okazało się, że jest ich sporo - tylko część z nich piaskuje elementy u siebie - zwykle jakie mniejsze formy. Po obdzwonieniu wszystkich znalazłam b. fajną firmę niecałe 20 km od nas - to się nazywa fart. Właściciel przyjechał, pomierzył odkryte belki metalowe i wyliczył, że wyniesie to ok. 3 tys. złotych. Ustaliliśmy, że zacznie od poniedziałku. Byłam szczęśliwa, że wszystko pójdzie gładko, ale czy tak rzeczywiście było ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 02.06.2007 16:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2007 Pewnie każdy się domyslił, że jakby poszło gładko, to bym tak nie pisała ... Oczywiście pojawiły się kolejne kłopoty. Firma przyjechała, profesjonalnie zaopatrzona w piaskarkę, ubrana w kombinezony, czapeczki, itd. Piaskujemy! długo to nie trwało ... po chwili okazało się, że jest zbyt wilgotno, piasek się bryli i po robocie. K...rcze! Dlaczego ja zawsze mam takiego pecha ?! Na szczęście firma była naprawdę profesjonalna - nie zostawiła nas w tym nieszczęściu i znalazła nam kogoś, kto miał jeszcze bardziej profesjonalne maszyny i mimo, że ustalaliśmy cenę za piaskowanie z pierwszą firmą, ta druga nie podniosła jej nawet o złotówkę! Zaczynałam wierzyć, że musi się udać !!! Po piaskowaniu moi panowie pociągnęli belki minią i rozpoczęli mozolne budowanie stropu. Było ciężko, ponieważ tego stropu było jakieś 113 m2. Po zakończeniu wyglądało to mniej więcej tak: http://img517.imageshack.us/img517/9890/p3020007er9.th.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.