Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Groźne psy sąsiada - co robić???


Recommended Posts

Kupiliśmy z mężem działkę. Na razie odwiedzamy ją, bo się nacieszyć nie możemy :D , przy okazji odchwaszczamy itd. Na naszej ulicy jest siedem działek i tylko jedna zabudowa. Facet, który tam mieszka, uznał, że chyba wszystko należy do niego.

Ostatnio spaceruję po mojej ziemi i nagle biegnie w moją stronę pies sąsiada, wilczur. W ostatniej chwili wskoczyłam do auta. Jedziemy do faceta i prosimy, żeby psy (sztuk 3) nie wychodziły poza jego płot, a on w kółko, że psy muszą nas poznać, są szczepione itd.

Straży gminnej w gminie nie ma, z urzędem gminy wolę nie zaczynać wojny :p , policja ma psy w nosie, bo ma inne priorytety.

A ja się tych psów boję!!!

Macie jakis pomysł?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 69
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Na pewno nie powinny biegać luzem...

 

Spróbować je poznać to nie głupie, tylko czemu "przymusowe" :roll:

 

Porozmawiała bym z sąsiadem, wyjaśniła że się np panicznie psów boję...

Nasyłanie jakichś władz, może i spowoduje że te psy zamknie, a może i nie... Na pewno natomiast pogorszy stosunki sąsiedzkie.

 

Ogrodziła bym swoją działkę dla poczucia bezpieczeństwa, jak inni właściciele działek sąsiednich się zjawią, i też będą mu zwracać uwagę to już chyba posłucha...

 

Swoją drogą nie rozumiem jak można tak nieodpowiedzialnie zajmować się psami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martadela, masz sporo racji. Ludzie są nieodpowiedzialni trzymając takie psy.

Wkurza mnie, że gdy rozmawiam z facetem, to on nie rozumie, że do mnie mogą przyjeżdżać goście, których psy znać nie muszą, że mam prawo bać się psów, że szczepienie nic nie da, gdy pies wygryzie mi rękę itd.

A ogrodzenie - szkoda mi kasy na coś, co potem zniszczą koparki, betoniarki itd.

Może jakieś towarzystwa animalsów zajmują się takimi tematami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psiarze z reguły mają to do siebie ze w hierarchii wartosci stawiaja wyzej swojego czworonoznego pupila niż człowiekai. Zmuszanie na siłe ludzi do przymusowego obcowania z jego psami to typowy objaw psiarskiej bezczelnosci i zaniku wrażliwosci na prawa innych ludzi. Oni podporzadkowuja wszystko i wszystkich potrzebom "psiaka" a reszte maja głęboko gdzieś. To człowiek ma sie dostosować do psa a nie odwrotnie, to człowiek ma pokornie znosic festiwal psiego jazgotu, znosic tony cuchnącego psiego łajna na trawnikach. Psiarze sa przy tym w dużej cześci chamscy, ordynarni i opryskliwi, czasem wręcz agresywni. Na najuprzejmiej zwrócona uwagę potrafią bluzgnąć furią i ujadać z piana na pusku niczym ich podopieczni. Terror psiarzy trwa w najlepsze i nic nie zapowiada zmiany. To niestety kwestia kultury włascicieli a bywa i tak że jedyna forma kultury jaka dysponują to zywe kultury bakterii na łapach ich czworonożnych ulubieńców
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątpię aby przekonywanie cos dało, choć rozmawiać trzeba. Niestety wygląda na to, ze to tylko kolejne pieski które jeszcze nikogo nie pogryzły. Współczuję Ci takiego sąsiada.

Mnie kiedyś na osiedlu "spotkał" taki duży pies, bałam się ruszyć aby go nie sprowokować. Właściciel sobie spokojnie chodził daleko od psa, a na moja cicha prośbę aby psa zawołał bo ja się go boje odpowiedział, ze jest to mój problem. No i co takiemu da rozmowa?

:-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

policja ma psy w nosie, bo ma inne priorytety.

Policja nie może mieć psów w nosie. Robisz oficjalne zgłoszenie, że niebezpieczne psy biegają i mają obowiązek przyjechać i sprawdzić. Szczególnie jeśli zeznasz, że np napadł na ciebie, był agresywny i musiałaś się schować do samochodu. Jeśli zbagatelizują trzeba sie poskarżyć wyżej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdybyś tak poszła do sąsiada i powiedziała mu np. że na twojej działce pojawiło się masę takich ohydnych ślimaków i jesteś zmuszona w kilku miejscach posypać jakąś trutką aby to coś wytępić. I jesteś pełna obawa, co by czasem tego czegoś niepotrzebnie nie zjadły jego pieski. I porosisz, aby je pilnował.

Może poskutkuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z psiarzami faktycznie jest czasami strasznie....

 

U mnie na osiedlu jest np niezrównoważona Dalmatyńczyca która rzuca się na wszystkie psy...

Zwracanie uwagi właścicielce, kończy się zawsze wiązanką z jej strony... :roll:

Dopiero ostatnio wpadłam na to by powiedzieć jej że przepisy w mieście mówią jasno: pies na smyczy.

I że jak ma takie kłopoty ze swoim psem to ja jej szkolenie zafunduje :) .

Od tej pory jak mnie widzi to od razu sukę łapie.

 

Drugi podobny egzemplarz to "Maxiu" breneńczyk, kiedyś na spacerze z moimi psami widzę pędzącego z daleka w naszym kierunku olbrzyma...

Myślałam że umrę... właściciela nie widu ni słychu, krzyczę na całe gardło: Proszę odwołać psa!!!

Z za krzaków wyłania się pani krzycząc Maxiu Maxiu... pies nic... finał był taki że ja moim kazałam zostać, a Maxia odprowadziłam jej, bo przed nią uciekał...

Z Panią to pół biedy gorszy jest Pan Maxia który twierdzi że jego pies jest łagodny i może biegać luzem, a jak moje są agresywne to powinnam z nimi poza osiedle chodzić :roll:

 

Na właścicieli Maxia podziałało dopiero gdy powiedziałam że mój pies ma ciężką grzybicę zakaźną :lol: :lol:

 

Pozdrawiam,

Marta

 

Ps te środki odstraszające kiepsko działają...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie jeśli zeznasz, że np napadł na ciebie, był agresywny i musiałaś się schować do samochodu. Jeśli zbagatelizują trzeba sie poskarżyć wyżej...

 

Albo pójśc z bejsbolem i okna powybijać?

Strasznie wojownicza jesteś, Joshi :-)

To chyba niefajnie zaczynac stosunki sąsiedzkie od wojny.

 

Skąd wiesz, że zaraz agresywne i napadły? Może po prostu ciekawe były i przybiegły zobaczyc kto to przyjechał? To nie zmienia faktu, że mozna sie dużego psa od samego widoku przestraszyć, ale nieładnie tak nadinterpretowac :-)

 

Oczywiscie to absolutnie niedopuszczalne, żeby właściciel puszczał je samopas, ale proponuję rozmowy i spokojną perswazję. Naprawdę pójść jeszcze raz i powiedzieć, że się po prostu boicie i że Wam to przeszkadza, bez awantur, ale stanowczo. Może do faceta powoli dociera juz, że komuś to przeszkadza i zacznie psy zamykać. A jak mieszkał sam w okolicy to pewnie kręcili sie złodziejaszki i puszczał psy do pilnowania (nie usprawiedliwiam takiego zachowania, ale próbuję zrozumieć).

 

Zaprzyjażnienia się z psami nie proponuję (choc ja bym tak pewnie zrobiła), bo jak Boba się psów boi to trzeba to uszanować. Wiem jak to jest, bo kilkoro moich znajomych tak ma (choc do mojego oczarka juz sie przyzwyczaili :-)).

 

Pozdrawiam

zielony_listek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo pójśc z bejsbolem i okna powybijać?

Strasznie wojownicza jesteś, Joshi :-)

To chyba niefajnie zaczynac stosunki sąsiedzkie od wojny.

Wcale. Mam prawo nie bać sie chodzić po ulicy, ale w obronie własnego prawa nie zamierzam łamać prawa i niszczyć cudzego mienia. Jeśli mnie tak oceniasz to musze Ci powiedziec, ze się bardzo mylisz bo nie prane niczego innego niż świętego spokoju i żadne wojny sąsiedzkie do szczęście nie są mi potrzebne.

 

Mam sąsiadów, którzy specjalnie wypuszczali psa poza podwórko, żeby się załatwił. Pies przy okazji atakował ludzi między innymi mojego męża na naszym ganku. Po zwróceniu uwagi uświadomili mi, ze to nie możliwe bo pies jest stary i łagodny i nikogo nie atakuje. Co do tego, ze załatwia się na moim podwórku nawet sie nie ustosunkowali.

 

Jednak kiedy wypuszczony pies zaatakował moją sąsiadkę idąca do pracy miarka sie przebrała. Zaatakowana kobieta darła się tak głośno, że obudziła mnie (a powiem Ci, że to nie jest łatwe) śpiąca na tyle domu (od frontu dzieliło mnie troje drzwi). Odgoniłam psa strzelając na wiwat z wiatrówki (jednak to nie jego wina, ze ma głupich i nieodpowiedzialnych właścicieli), odprowadziłam spłakaną kobietę kawałek, żeby sie upewnić, że sytuacja się nie powtórzyła i uznałam za stosowne zgłosić sprawę na policję. Z tego co wiem wizyta policji i pouczenie sie odbyło.

 

Kilka tygodni później będąc przed domem znów zauważyłam, ze ktoś od sąsiada uchylił zdalnie bramę, żeby piesek pobiegał. Zadzwoniłam na policję. Odbyła sie druga wizyta rozmowa z sąsiadami, którzy potwierdzili moją wersje i kolejne pouczenie. Od tej pory pies jest wyprowadzany na smyczy. Tak więc można a wojny nie ma. Może mnie nie lubią a może nawet nie wiedzą, że to ja (policja nie informuje o tym kto zgłaszał).

 

 

Skąd wiesz, że zaraz agresywne i napadły? Może po prostu ciekawe były i przybiegły zobaczyc kto to przyjechał? To nie zmienia faktu, że mozna sie dużego psa od samego widoku przestraszyć, ale nieładnie tak nadinterpretowac :-)

Przykro mi, ale prawo jest prawem. Każdy ma prawo posiadać psa ale inni maja prawo nie bać się obcych psów. Ja prawa nie złamałam, a i mam czyste sumienie, bo próbowałam polubownie. A za chamstwo uważam, żeby mi ktoś narzucał czy ja się mam z jego psem zaprzyjaźniać, czy nie. Co z tego, ze merda oonem i nie warczy, a ja wiem czy nie zareaguje nerwowo na jakiś mój ruch? Mam prawo bać się obcych psów i żądam respektowania tego prawa w miejscach publicznych a już szczególnie na własnym podwórku.

 

Oczywiscie to absolutnie niedopuszczalne, żeby właściciel puszczał je samopas, ale proponuję rozmowy i spokojną perswazję.

To chyba nie rozumiesz, ze najczęściej są to działania bezskuteczne, chociaż też uważam, że od teo trzeba zacząć jednak zarówno w moim przypadku jak i w przypadku osoby, która zaczęła ten wątek jak i w innych opisanych tu sytuacjach właściciele psów są odporni na sugestie i starają się narzucić swój punkt widzenia nie biorąc pod uwagę innych. Mam tez sąsiada, który miał wyjątkowo głupiego i agresywnego dalmatyńczyka, który wylazł przez otwarta bramę i capnął moją siostrę (na szczęście miała grube janesy i zrobił sie tylko siniak). Mój mąż poszedł do niego, zwrócił mu uwagę, pan grzecznie przeprosił i sytuacja się nie powtórzyła a pies sie gdzieś wyprowadził.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie wojownicza jesteś, Joshi :-)

To chyba niefajnie zaczynac stosunki sąsiedzkie od wojny.

Wcale. Mam prawo nie bać sie chodzić po ulicy, ale w obronie własnego prawa nie zamierzam łamać prawa i niszczyć cudzego mienia. Jeśli mnie tak oceniasz to musze Ci powiedziec, ze się bardzo mylisz bo nie prane niczego innego niż świętego spokoju i żadne wojny sąsiedzkie do szczęście nie są mi potrzebne.

.

 

Joshi, nie wiem, czy zauważyłaś usmieszek na końcu mojego zdania o wojowniczości. Wyluzuj, kobieto! Wiem, że masz problemy z kręgosłupem i z lekarzami (własnie miałam odpisywac na Twój wątek o kręgosłupie). Przepraszam, że tu robie wycieczki do tego watku, ale wiem, że jak cos boli to człowiek drażliwy jest.

 

Dajcie temu chłopu szansę! Może przemyśli sprawę, może wystarczy rozmowa!

Oczywiście, że masz prawo się bać! Oczywiście psy nie maja prawa biegac luzem! Wyraźnie to napisałam, ale chyba nie doczytałaś...

Ludzie na agresje reaguja agresją. Na kulture też czasem reaguja agresja, ale warto próbować! Na policję, Straż Miejską itp. jeszcze będzie czas.

 

A szczerze: nie wiesz co się tak naprawdę stało, a namawiasz do składania zeznań, że pies był agresywny. Czy to jest zgodne z prawem? Zastanów się!

Z mejla Boba Budowniczej wynika, że pies biegał samopas i że wbiegł na obcy teren - to jest prawda. Podbiegł do niej, ale nie ma nic o ataku czy napaści!

 

Nie mierz wszystkich jedna miarką! Że Ty spotkałaś się z agresywnymi psami, nie znaczy że w tym przypadku tez tak jest. U mnie kręci sie po okolicy kilka dużych psów i mnie to nie przeszkadza, całkiem sympatyczne są. Oczywiście nie powinny! Oczywiście! Ale to takie sympatyczne leniwce, bardzo miłe :-)

 

Mój pies nie wychodzi poza posesje sam. Kiedy jesteśmy "między ludzmi" jest na smyczy, w autobusie obowiązkowo kaganiec (choc bardzo rzadko jeżdzimy).

I ciągle mnie zaskakują wspaniałe reakcje niektórych ludzi.

Przykłady: przystanek autobusowy, deszcz, pies na smyczy i w kagańcu, siedzi grzecznie. Kobieta nadepnęła mu na ogon, pies zapiszczał. Kobieta przeprasza, ja że to ja przepraszam, a obok dziecko patrzy przestraszone na matkę.

I co matka mówi? Mówi: nie bój się, pieska zabolało, przestraszył sie i piszczy żeby mu pomóc, pogłaskaj pieska. Dziecko zachwycone mizia psa, pies zachwycony. A mogła się rozedzrec na całą ulicę i policje wzywac. Choć to akurat bez sensu by było, bo pies na smyczy i w kagańcu i nikomu nic nie zrobil, piszczał bo go zabolało. I wyrośnie dziecko osrożne, ale umiejące zrozumiec świat, a nie rozwydnrzony bachor z fobiami :-)

 

Pozdrawiam

zielony_listek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi, jak to miło że sa jeszcze na swiecie osoby rozsadne i zdrowo myślące, takie jak ty. Niestety ten typ postawy jest obcy wiekszosci psiarzy-terrorystów. Równie dobrze ktos mógłby paradować w miejscach publicznych z nabitą bronią, strzelać na wiwat a zaniepokojonych przechodniów uspokajać że ma pozwolenie, aktualne badania psychiatryczne i jest z natury łagodny. Z psami jest o tyle gorzej niz z bronia ze moga "wypalic" bez istotnego powodu, nie trzeba tu pociagniecia za spust. Wystarczy że np. ktoś gorzej sie czuje, jest chory, pies jako drapieżnik instynktownie wyczuwa słabosć potencjalnej ofiary i to może skłonić go do ataku. Wystarczy potknąć sie, kichnać, czy zakrztusic, głupie bydle moze to zinterpratować jako przejaw agresji, sygnał do ataku. Wystarczy też zwykły lęk, oczywista reakcja na widok zębatej bestii, to też jako przejaw słabosci moze zachecać psa do ataku. Na nic rytualne zaklęcia psiarzy "proszę sie nie bać", to naturalna reakcja organizmu, równie dobrze mogliby zalecać:proszę sie nie pocić w upał lub nie mieć gesiej skórki kiedy jest zimno.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi, jak to miło że sa jeszcze na swiecie osoby rozsadne i zdrowo myślące, takie jak ty. Niestety ten typ postawy jest obcy wiekszosci psiarzy-terrorystów.

Kurcze, żeby nie było. Ja tez mam psa. Duże czarne bydle, mieszaniec ON i sznaucera olbrzymiego. Pies na spacerze jest absolutnym pacyfistą i nic o nie obchodzi ale to mnie nie zwalnia z obowiązku zakładania psu kagańca, kolczatki i skutecznego przywoływania psa kiedy ktoś sie zbliża. Ja szanuje fakt, ze mimo iz mój pies jest łagodny i nigdy nikogo nie ugryzł, to ludzie nie znając go mogą się po ludzku bać czarnej zębatej bestii.

 

 

Kobieta nadepnęła mu na ogon, pies zapiszczał. Kobieta przeprasza, ja że to ja przepraszam, a obok dziecko patrzy przestraszone na matkę.

I co matka mówi? Mówi: nie bój się, pieska zabolało, przestraszył sie i piszczy żeby mu pomóc, pogłaskaj pieska. Dziecko zachwycone mizia psa, pies zachwycony. A mogła się rozedzrec na całą ulicę i policje wzywac. Choć to akurat bez sensu by było, bo pies na smyczy i w kagańcu i nikomu nic nie zrobil, piszczał bo go zabolało. I wyrośnie dziecko osrożne, ale umiejące zrozumiec świat, a nie rozwydnrzony bachor z fobiami :-)

Wiesz. Jak się trafia na normalnego psiarza to i łatwiej o normalną reakcję, choć przyznam, ze i tu bywa różnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy że np. ktoś gorzej sie czuje, jest chory, pies jako drapieżnik instynktownie wyczuwa słabosć potencjalnej ofiary i to może skłonić go do ataku. Wystarczy potknąć sie, kichnać, czy zakrztusic, głupie bydle moze to zinterpratować jako przejaw agresji, sygnał do ataku.

 

:o :o :o

 

takich psów to ja jeszcze w życiu nie widziałam...

 

Wiem jedno, że z rzekomo łagodnych ras typu labrador, spaniel itp łatwo można zrobić psychopatę i szczekacza, ale to nie jest wina tych psów tylko ich właścicieli i braku odpowiedniego wychowania i socjalizacji.

 

Ja np boje się małych piesków takich jak Jorki i Latlerki, czemu?? bo ich właściciele w dużej mierze w ogóle ich nie wychowują bo "takie maleńkie to nie groźne".

 

Wiele razy widziałam pędzącego "kochanego pieseczka" z jazgotem w moim kierunku na cała długość rozciąganej smyczy... Kończącego efektownym szarpnięciem i wzbiciem się w powietrze na ok 0,5 m

Kilka razy idąc z moimi psami byłam wręcz zaatakowana przez takiego mikrusa... i co w tedy? taka mała wsza gryzie mojego psa w łapę, a ja mojego "potwora" nie puszczę by się obronił bo on samą łapą może to cudo niechcący poturbować.

 

Nie wiem czemu wszyscy myślą duży pies = groźny pies

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem jedno, że z rzekomo łagodnych ras typu labrador, spaniel itp łatwo można zrobić psychopatę i szczekacza, ale to nie jest wina tych psów tylko ich właścicieli i braku odpowiedniego wychowania i socjalizacji.

Ależ nikt nie twierdzi, że to wina psów...

 

 

Nie wiem czemu wszyscy myślą duży pies = groźny pies

Normalna ludzka reakcja. Musisz przyznać, że jakby co to łatwiej się obronić przed ratlerkiem, niż przed 50-cio kilowym psem. To chyba o to chodzi.

 

 

zielony_listek co do rzekomeo namawiania do zeznania, ze pies był agresywny. Oczywiście miałam na myśli takie zeznanie wyłącznie w sytuacji kiedy pies jest rzeczywiście agresywny. Sądziłam, że to jasne. Fałszywe zeznania to w końcu łamanie prawa, a jak można wymagać od innych szanowania prawa jeśli samemu się je łamie? Aż taka hipokrytka nie jestem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja owszem spotkałem. Mechanizm jest prosty, kiedy jestem np. osłabiony, przeziebiony, bez energii, obserwuje wzmożona agresję psów. Częsciej niz zwykle miotają sie, pienią i ujadają agresywnie w moim kierunku. Kiedy wyszedłem po operacji ze szpitala z ręką w gipsie nasiliło sie to szczególnie. Mój kolega cierpiący na depresje jest permanentnie wściekle obszczekiwany przez kipiące agresją "kochane psiaki" Nie wymyśliłem tego sobie. Tu nie ma co wytrzeszczać ślepek tylko nieco poobserwować otaczajacy świat a nie idealizowac go. A to ze drapieżnik atakuje zwłaszcza osłabione ofiary jest tak elementarną, powszechnie dostępną wiedzą ze nie widze powodu rozszerzać tematu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...