netinka 09.05.2007 19:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Maja 2007 A teraz? srednia 4,73 "szkoda ze nie pasek"... Malkontenci. Nie lubię takich. Zupełnie jak moi. ECh:(, oczywiscie ze sie cieszą, są dumni... no ale zawsze czlowiek w miarę jedzenia chce wiecej... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 09.05.2007 20:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Maja 2007 Często rodzice patrzą na swoje dziecko jak na swoją własność. Sukcesy ( i porażki) dziecka wyznaczają ICH sukces życiowy (lub porażkę). Jestem specjalistką od "kopania się z koniem" ( czytaj : z rodzicami) Oni mieli ze mną piekło - z anioła przeistoczyłam sie w dość krótkim czasie w demona. Teraz wiem, że mieli w tym swój ogromny udział. Teraz wiem jak nie wychowywać swoich dzieci. Nauka ? A to jest bardzo wygodny temat - pilnują, pytają, dopatrują - przecież właśnie Cię wychowują !!! Tak uważają. Rodzice tez się mylą - to prawda. Ale czasem mają rację . Jeśli się mylą - trudno - twój wybór czy zaryzykujesz czy nie. Jesli mają rację ......... no to wrócisz do nich szybciej niż wyszłaś ALe na to nie ma metody. Wiem jedno : ranimy się wzajemnie, pomimo, że to co robimy wydaje nam się 'miłością'. Oni Cię baaardzo kochają, ale umieją to pokazać tylko tak. Inaczej nie umieją. Mając tę świadomość ZAWSZE będzie Ci łatwiej znieść ich "wyskoki". Na temat relacji despotycznej miłości rodziców to chyba mogę się doktoryzować. Nie zmienia to faktu, że to ich sposób na kochanie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lagerfeld 10.05.2007 16:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2007 hehe (taki śmiech z sympatią ps> nefer ile bieżesz za godzinę konsultacji ?? pieniądze to nie problem. Gorzej z terminami :) U mnie w pracy to już stały tekst : przyszłam do Ciebie na psychoterapię Wczoraj słyszałam 4 razy : 2 razy - rano i wieczorem- - bo koleżance rąbnęli samochód ( ale była to Skoda, więc nie ma co żałować , nie ?) trzy- przyjaciółka z problemem facetem , cztery - facet przyjaciółki, bo ma z nią problem CO JEST KUŹWA !!!!!!! A KTO MNIE POCIESZY ?????????????/ Forum Muratora :) to co piszesz jest dość charakterystyczne aczkolwiek dla mnie niezrozumiałe tzn. chodzi mi o te terminy a raczej rodzaj rad, których udzielasz. wydaje mi się, że są one (te rady of kors) z kategorii tzw. terapii szokowej co niektórych szukających pomocy może zniechęcać a niektórych wręcz fascynuje w doradcy w skrajnych przypadkach łapię się na tym, że z lubością sadysty jeżdżę sobie psychicznie na delikwencie/delikwentce. pewnie odreagowuję stresy z pracy ale niektórzy szukający pomocy to lubią (co nie dziwne jak sami przychodzą z problemami typu życie jest niesprawiedliwe a ludzie mnie wykorzystują inna sprawa to czy stosują się do takich rad czy tylko lubią posłuchać. moja przyjaciółka potrzebowała prawie trzech lat mojej dość brutalnej terapii aby zrobić tak jak radziłem. i dziś jest happy że aż rzyg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 10.05.2007 17:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2007 Nie jestem psychologiem. Jestem tylko osobą, która może na temat popatrzeć "z boku" i nazwać po imieniu pewne rzeczy. Niektórym to nie przechodzi przez gardło - a mnie tak :) NIe wiem czy to metoda uderzeniowa. Jak widzę głupotę to piszę "to głupota" a nie "to nieroztropność". Jak widzę, że ktoś kogoś wykorzystuje to mówię : "Nie dawaj się dymać" a nie "być może powinnaś zastanowić się nad wzajemnymi relacjami". Tak mam :) Jestem po prostu szczera do bólu. Ci , którzy mnie znają mogą być pewni, że nie usłyszą ode mnie ściemniania. To nie oznacza, że moja opinia jest najmądrzejsza :) O nieeeeee - ja już po prostu pewne rzeczy przerobiłam ale nie muszę mieć racji. Ja na szczeście niczego nie odreagowuję Jak mam kogoś objechać w robocie to robię to tam a nie w domu. Nie tak dawno na siłę, za włosy i za pysk wyciągnęłam moją koleżanke ze związku z alkoholikiem, który wydoił by ją do dna. Właczając w to przepisywanie jej mieszkania na siebie i jej karty kredytowe. NIe jestem Matką Teresą - gdybym była moja koleżanka dziś mieszkałaby pod mostem z wielotysięcznym długiem. Oczywiście - można się nie wtrącać..... i nie brać odpowiedzialności... Szukający rad powinni się po prostu zastanowić czy są gotowi na wysłuchanie czyjejś opinii nie do końca "zgodnej z oczekiwaną"... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lagerfeld 10.05.2007 17:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2007 Jak widzę głupotę to piszę "to głupota" a nie "to nieroztropność". Jak widzę, że ktoś kogoś wykorzystuje to mówię : "Nie dawaj się dymać" a nie "być może powinnaś zastanowić się nad wzajemnymi relacjami". ech, kiedyś też taki byłem i dawałem czadu w prostych żołnierskich słowach. wtedy narażałem się na opinię chama, prostaka i buca bo życie jest skomplikowane itp. więc postanowiłem się zmienić i dziś wyedukowany słowotwórczo mówię na okrągło a ludzie na to: ale koleś, o co ci k.rwa chodzi ??? ludzie to niby mają uszy a nie słyszą Tak mam :) Jestem po prostu szczera do bólu. nie zazdraszczam bo pamiętam że to jest tak samo trudne i bolesne dla tego kto daje rady ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
joan 11.05.2007 06:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Maja 2007 Podziwiam ludzi którzy potrafią nazwać rzecz po imieniu - a nie tak cip cip cip, gładkie słówka i w około...bleee A trudne tematy wymagają mocnych słów - tu potrzebne są chamskie "k...wa" i "pier...lic to wszystko"...co więcej - mnie sie wydaje że te brzydkie (a fuj ) słowa odblokowują jakoś zakumulowaną agresję - takie pokur..enie w samotności baaardzo pomaga... Oczywiście trzeba się trochę na życiu znać i wiedzieć kiedy wstrząsy sa "na miejscu" a kiedy nie...Nefer to chyba wie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ewunia 11.05.2007 17:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Maja 2007 Mam 19 lat... dlatego sie zastanawiam, po co ci ten kłopot? wspólne zamieszkanie, to więcej obowiązków niż przyjemności a ty sie powinnaś teraz zajmować zupełnie innymi sprawami, niż prowadzenie domu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ewunia 11.05.2007 17:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Maja 2007 Mój narzeczony nie wierzy w Boga, nie będzie ślubu kościelnego, dzieci nie będą ochrzczone. To mojej mamie najbardziej przeszkadza. a tobie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
netinka 11.05.2007 18:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Maja 2007 Tak mam 19 lat? I co z tego? To co chciałabym zrobić z moim życiem jest moje... najwyżej będziesz mogła powiedzieć "A nie mówilam, po co Ci to"... Hmm.. po prostu chce tego i kropka... Mówiłam że mysle inaczej.. Mi nie przeszkadza, przecież kazdy ma prawo do wolnosci slowa, wyznania itp. Jestem tolerancyjna... Dzieki pozdrawiam Nie chciałabym zeby zabrzmialo to jak KRZYK, po prostu to dla mnie ważne... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 11.05.2007 18:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Maja 2007 Ja też uważam, że łapę w ogień trzeba włożyć samemu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
netinka 11.05.2007 18:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Maja 2007 Ja też uważam, że łapę w ogień trzeba włożyć samemu To uważasz że źle robię, myślę? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 11.05.2007 19:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Maja 2007 Ja też uważam, że łapę w ogień trzeba włożyć samemu To uważasz że źle robię, myślę? Uważam, że nikt za Ciebie życia nie przeżyje. Będziesz podejmować swoje decyzje i sama za nie płacić. A propos płacić. Może spróbować zamieszkać niezależnie, żeby sie dowiedzieć jak to jest płacić rachunki ? Jak rozumiem chcesz studiować. Czy myślisz, że Twój ukochany będzie Cię utrzymywał ? A jak sie odkocha i wystawi Ci walizki ? Weź kochana ten ślub i to zanim z nim zamieszkasz, żebys się nie okazało, że jestes głeboko w dupie... Raczej nie jesteś w stanie sama sie utrzymać... chyba ....to co spowrotem do mamy ( tej niedobrej, ale utrzymującej) ? Ale oczywiście on Cię kocha nad życie i Ty jego. Tylko życie pokazuje, że czasem to tylko puste gadanie. I to częsciej niż żadziej ( w tym wieku) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
netinka 27.06.2007 14:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Czerwca 2007 No i jestem, po długiej przerwie. Czy coś się ruszyło w Naszej sprawie? Można powiedzieć, ze tak. Znaleźliśmy wspaniały domek teraz tylko czekamy na wszystkie potrzebne pieniążki, kredyty i nie kredyty. Trochę to zajmie, niestety. Mam nadzieje, że nikt nie sprzatnie domku nam sprzed nosa:(. A dzialka. Ech szkoda gadac:/. Zadnej potrzebnej informacji od rodziców nie dostałam. Kiedy dowiedziałam się co nieco od urzędów, to oni na to... "no jasne, przecież tak jest..", a ja nic nie wiedzialam:/.Czułam się jak glupia, kiedy w urzędzie mowiła : " a pani co? Włascicielka? i nic nie wie:|" Wydałam niepotrzebnie pare złotych, polatałam nie 3 dni, ale 3 tygodnie. No ale cóz. Co już mam to moje, niech się w nos pocałują. Jak skapnie trochę grosza to pewnie, bede najkochansza córką:/. Hehe, tak się nalatałam za tymi papiurami, a to jeszcze nie wszystko, że troszkę żal, że się nie wybudujemy, no ale cóz... Mam nadzieje, że niebawem, za kilka miesięcy pochwalę się domkiem . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.