Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Może ktoś ma jakieś doświadczenie i powie mi czy 2,5% dla agencji przy sprzedaży mieszkania to dużo czy mało?

 

My podpisując umowę z agencją na sprzedaż mieszkania wytargowaliśmy 1 %. Wyjściowo było 3%. Ale to Wrocław, agencji jest masa, więc musieli się liczyc z tym, że po prostu pójdziemy gdzie indziej.

 

Pozdrawiam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 98
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • 1 month później...
ja się zgadzam na góra 1,5 % ale i tak jestem na 99% przekonana, że sprzedam poza agencją. Mam wrażenie, że aktywność większości pośrednictw kończy się na podpisaniu umowy. A mam tych umów około 20. Ruszyło się dopiero jak sama dałąm ogłoszenia do internetu i rozwiesiłam ogłoszenia w okolicy i jestem przekonana że sprzedam właśnie bez pośrednika. Bo kupujący nie ma ochoty płacić 6 czy 10 tysięcy za tak naprawdę nic.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Ja muszę powiedzieć,że miałam ogromnego farta jak sprzedawałam swoje mieszkanie w czerwcu bo pierwszego chętnego na zakup miałam juz po 1 godzinie.

W końcu mieszkanie sprzedałam po 4 dniach za cenę wyższą od podstawowej o 17tys. :D , i mogłam wybierać w klientach ( licytowali się między sobą).

 

Zapewne pomógł mi fakt,że mieszkanie 2 pokojowe ( 42 m2) w niezłej lokalizacji ( Ursynów - Wawa).

Choć sądziłam,że wielu odstraszy 4 piętro bez windy, przy ruchliwej ulicy i do lekkiego remontu.

 

Pani w agencji była w szoku,że za taką cene poszło, bo stwierdziła,że wielka płyta to nie schodzi łatwo.

P.S. w końcu sprzedałam mieszkanie bez pomocy agencji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dałam wczoraj ogłoszenie na neta i jedynymi osobami jakie dzwoniły były agencje nieruchomości... - gdzie razem prowizja z podatkiem to 3% :o Ale jak sobie chcą szukać kogoś - to niech se szukają. ja w cuda juz chyba nie wierzę... Powieszam parę ogłoszeń gdzieś u siebie, dam do gazety i zobaczymy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, jak jest teraz, bo kupowalam mieszkanie w okresie najwiekszego bumu, w lutym 2007, ale wtedy bylam straszliwie wsciekla na agentow nieruchomosci, z ktorymi mialam do czynienia (a bylo ich kilku). Ich rola sprowadzala sie do podania adresu, proby podbicia ceny i ostatecznie pobrania prowizji (mnie zasugerowano w dodatku niewystawienie faktury, abym zaoszczedzila na Vacie... :-? ).

 

Mieszkanie, ktore kupilam bylo w stanie deweloperskim, z obnizonym sufitem. Agent nie mial pojecia, jak wysoki jest sufit - powiedzial, ze 3,20, a bylo... 3,90, :) podal powierzchnie z KW - 74 m2, a w rzeczywistosci jest... prawie 87... :) :) :) . Nie potrafil odpowiedziec nawet na pytanie, czy w mieszkaniu jest gaz. :-? O bardziej szczegolowych pytaniach nie wspomne. Jedynym objawem wysilenia sie bylo zalatwienia odpisu z KW za 30 zl... Nie mial pojecia, ile osob jest zameldowanych w mieszkaniu ani jak wysokie sa oplaty eksploatacyjne (strzelil na rybe). Generalnie gdyby nie skrupulatny notariusz, czulabym sie baaaaardzo niepewnie przy tej transakcji.

 

Niestety nie mialam kontaktu z wlascicielka, poniewaz mieszkala w innym miescie a facet skutecznie mnie od niej izolowal, chcac ugrac cos dla siebie. Gosc generalnie budowal napiecie od samego poczatku - mieszkanie bylo wystawione na gratce od 4 miesiecy, ale jak ja sie nim zainteresowalam, to ludzie drzwiami i oknami walili, nawet z Wroclawia... Potem dowiedzialam sie, do czego gosc zmierzal. Po tym, jak juz dostalam kredyt i zadowolona z tego faktu zadzwonilam do niego, ze mozemy sie umawiac do notariusza stwierdzil, ze to swietnie, bo wlasnie ten z Wroclawia mial jutro przyjezdzac ogladac mieszkanie. Odczekal kilka godzin i zadzwonil do mnie z wiadomoscia, ze niestety wlasciciel mieszkania (potem sie okazalo, ze to byla kobieta) sprzedaje to mieszkanie, aby kupic inne i ktos go zrobil w konia i sprzedal tamto, ktore mial upatrzone i jest jeszcze inne, ale jest o 20 tysiecy drozsze. :) :) :) Normalnie mieszkania sprzedaja sie jak kilo soli... No i co ja na to???? Przeciez skoro mam wklad wlasny (nie mialam, ale sie nie przyznawalam :p), to z pewnoscia jeszcze te pare groszy znajde... No i tu sie przeliczyl. Telefon wykonal do mnie w czwartek poznym wieczorem, przez caly piatek mialam wylaczony telefon i... poszlam na impreze. W poniedzialek zadzwonilam do niego o 9 rano i powiedzialam, ze albo pojutrze widzimy sie u notariusza, albo ja wycofuje swoja oferte. Gosc dostal pypcia... :lol: :lol: :lol: Powiedzial, ze wlasnie wczoraj (w niedziele) wlasciciel dzwonil do niego i powiedzial, ze ma jeszcze jakies tansze mieszkanie na oku i ze moze sie uda i ze zaraz oddzwoni. Oddzwonil za... minute. :lol: :lol: :lol: Jeszcze probowal zachowac twarz, ze wlasciciel idzie ogladac to mieszkanie o 16 i ze da mi znac. Powiedzialam mu, zeby sie nagral na sekretarke, bo bede przez caly dzien zajeta do poznego wieczora. Poszlam do fitness clubu, wlaczylam telefon dopiero o 11 wieczorem. Pierwsza wiadomosc z jakas sciema, ze mam zadzwonic, druga... ze jesli chce to w srode widzimy sie u notariusza. 8) Wnioski wyciagnijcie sami. :wink:

 

Gdyby nie agent, mieszkanie sprzedane byloby za ta sama kwote, za to ani ja ani sprzedajaca nie musialybysmy placic po 9000 prowizji. :roll: Agent kompletnie niczego nie gwarantuje poza zszarganymi nerwami. :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja właśnie sprzedałam mieszkanie!!! Tydzień było na gratka.pl, pierwszy telefon nie z agencji - obejrzeli, chcieli pomyśleć przez weekend i dziś jestem po dogadaniu się. Agencje - temat rzeka. Na chyba 5 agencji tylko jedna poprosiła o akt własności i 2 o księgę wieczystą. Reszta zrobiła zdjęcia i tyle. No i doliczyła prowizję do ceny mieszkania...Nawet 10 tys...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również jestem na etapie sprzedaży mieszkania,moja nieruchomość mieści się we Wrocławiu.Wystawiłem ogłoszenie na portalach branżowych mniej wiecej dwa tygodnie temu.Do chwili obecnej odezwaly się dwie osoby prywatne,oraz cała masa biur nieruchomosci (około 20)

 

Niestety do żadnych konkretów nie doszlo,osoby prywatne poprzestały na rozmowach telefonicznych,a biura nieruchomości na podpisaniu umów "otwartych" i zrobieniu zdjęć (pomimo,iż zapewniali o przyprowadzeniu potencjalnego klienta)

 

Zaczynam się zastanawiać,czy przypadkiem pracownicy biur nieruchomości (w większości prowadzący własną działalność gospodarczą - samozatrudnienie) nie otrzymują od swoich mocodawców drobnych wynagrodzeń finansowych za podpisaną umowę.I w związku z zastojem i brakiem prowizji z finalizacji transakcji kupna-sprzedaży,w ten sposób ratują swoje miesięczne dochody? (np. 30 umów podpisanych x 50,00 zl = 1.500,00 + stała podstawa wynagrodzenia)

 

Ewentualnie potrzeba wyrobienia tzw. targetu miesięcznego,kwartalnego,rocznego (wymagana przez mocodawcę ilość podpisanych umów = szeroka-atrakcyjniejsza oferta biura nieruchomości)

 

Sprzedaż mieszkania to dla mnie całkowicie nowy temat i dopiero go zgłębiam.

Opisałem swoje pierwsze odczucia i jestem ciekaw jakie doświadczenia mają pozostali użytkownicy forum i sprzedający swoje nieruchomosci?

Czy posiadacie jakieś informacje odnośnie moich przypuszczeń?

 

p.s.

 

- prowizje w moim przypadku wahały się między 1,5 - 2,9% + VAT (w jednym przypadku nie płacę wogóle prowizji przy finalizacji transakcji)

 

- we Wrocławiu budynki z wielkiej płyty podobno również cieszą się dużym zainteresowaniem w odróżnieniu od pozostałych nieruchomości - są znacznie tańsze (tak jak ich wynajem - studentów we Wrocławiu nie brakuje) i mniejsze metrażowo,a o kredyty na droższe inwestycje nadal trudno!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Nie wiem, jak jest teraz, bo kupowalam mieszkanie w okresie najwiekszego bumu, w lutym 2007, ale wtedy bylam straszliwie wsciekla na agentow nieruchomosci, z ktorymi mialam do czynienia (a bylo ich kilku). Ich rola sprowadzala sie do podania adresu, proby podbicia ceny i ostatecznie pobrania prowizji (mnie zasugerowano w dodatku niewystawienie faktury, abym zaoszczedzila na Vacie... :-? ).

Nie potrafil odpowiedziec nawet na pytanie, czy w mieszkaniu jest gaz. :-? O bardziej szczegolowych pytaniach nie wspomne. Generalnie gdyby nie skrupulatny notariusz, czulabym sie baaaaardzo niepewnie przy tej transakcji. Gdyby nie agent, mieszkanie sprzedane byloby za ta sama kwote, za to ani ja ani sprzedajaca nie musialybysmy placic po 9000 prowizji. :roll: Agent kompletnie niczego nie gwarantuje poza zszarganymi nerwami. :-?

Dodam tylko, że w moim przypadku agent niczego nie obejrzał, nie sprawdził i nie miał takiego zamiaru dopóki nie miał przyprowadzić klienta.

Dałem ogłoszenie do gratki z zaznaczeniem, że nie chcę agencji, agentów itp. Mimo to wydzwaniali jak głupi. Potem pojawiło się w necie jeszcze wiele ogłoszeń z moimi zdjęciami i z moimi informacjami lekko zmienionymi (np balkon był albo go nie było) i nadal dzwonily agencje. Jak sie wkurzyłem, obdzwoniłem wszystkie te agencje, które oferowały moje mieszkanie i zażądałem wycofania ogłoszeń, bo zaśmiecają obraz rynku i dowiedziałem się, że to niemożliwe!!! Koniec końców zgłosił się klient bezpośrednio i po sprawie.

Agencjom NIE!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

W swoim życiu chyba koło 10 razy przechodziłem tansakcje kupna i sprzedaży nieruchomości, w tym chyba 6 razy samodzielnie (czyli z żoną), resztę jako dziecko swoich rodziców. Wszystkie bez agencji. Była jedna próba kupna razem z agencją - spory dom dwurodzinny na spółkę z moimi rodzicami, wart tej ceny, którą wystawiono. Niestety, agencja nie poinformowała o zastrzeżonym przez miasto pierwokupie, w związku z planowaną tam obwodnicą. To było parę lat temu i ten pierwokup był chyba w planie zagospodarowania. Dziś chyba miasto wycofało się z pierwokupu, przejeżdżając tam niedawno widziałem nowopostawioną salę bankietową, właśnie na tym zastrzeżonym obszarze.. Dom kupił ktoś inny, bo wykonano w nim potrzebne prace remontowe (dach).

Mistrzostwem w przeprowadzaniu trudnych transakcji jest chyba moja mama. Najpierw w latach 70-tych uporządkowała stan prawny i doprowadziła do sprzedaży swojego gospodarstwa. Dawniej na wsiach znaczącą cześć umów kupna i sprzedażyzawierano bez notariusza, częśc z nich to nawet nie pisemnie, tylko ustnie. Sporo tez było zamian, aby całe pole mieć jak najbliżej zabudowań. Zajęło jej to ponad rok.

Drugi przypadek to kupno niewielkiego domku w 1997 r. Właścicielka okazała się wypisem z KW sprzed kilkunastu lat. W dobrej wierze dostała zadatek. Gdy pobrała aktualny wypis, to okazało się że hipoteka tego domku jest obciążona na większą kwotę, niż oferowano do sprzedaży. Układanie się z bankami i prywatnymi wierzycielami-żyrantami, doprowadziło do tego, że zostało tej pani na półroczny(?) wynajem innego lokum. Poźniejsze wymeldowanie tej pani w drodze decyzji urzędowej - gratis...

To były trudniejsze przypadki - pozostałe to prościzna, jakieś tam zwykłe wyrysy, wypisy, odpisy i takie tam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak już pisałam w innym wątku też mówię kategoryczne NIE agencjom. Ich aktywność ogranicza się tylko do podpisania umowy. Jak już twardo stawiałam że podpisuję umowę tylko w momencie kiedy przychodzą klientem- to większość dzwoniących w ogóle rezygnowała. Dwa razy się dałam nabrać, że mają klienta bardzo, bardzo zainteresowanego ale muszą mieć podpisaną umowę itp itd oczywiście nigdy żaden klient z nimi nie przyszedł. Najbardziej zirytowała mnie jedna pani pośredniczka, która niemal krzyczała na mnie że chcę taką wysoką cenę :evil:

Sprzedaliśmy bez pośrednika i bardzo się z tego cieszę bo i ja i kupujący mamy po jakieś 7000 w kieszeni ;)

A co do sposobu sprzedaży to ogłoszenia w internecie i papierowe ogłoszenia w całej okolicy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Ja myślę, że można na własną rękę i w pełni zgadzam się z użytkownikiem, który zrobił remont mieszkania, wysprzątał je, a później podpisał z kupcem umowę przedwstępną.

 

Polecam artykuły na ten temat z krótkimi poradami:

mieszkania w cenie

umowa przedwstępna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę powiedzieć jak wyglądała sprzedaż w Poznaniu w 2008 roku we wrześniu. I tu chciałam wyrazić moją opinię o agencjach nieruchomości

 

WYstawiłam sama kontrolnie mieszkanie na gratce i paru innych darmowych serwisach.

 

Miałam małe mieszkanie- 33 m2- na nowym osiedlu- dwuletnie- dobrze wyposażone, przerobione na dwa pokoje, ładnie urządzone (wszyscy pytali, czy urządzał je architekt- nie, urządzałam je sama)

 

Znalazło się wielu chętnych, także agencji.

Z założenia chciałam je sprzedać bez pośrednika, bo wiedziałam, że na tym osiedlu mieszkania są poszukiwane, na dodatek raczej przez młodych ludzi. Nie chciałam więc ani ja, ani, aby kupiec ponosił dodatkowe koszty.

 

Z 5 agencji które się do mnie zgłosiły, 4 chciały umowę na wyłączność a także, abym usunęła moje ogłoszenia z internetu. Dwie z nich chciały, abym ja także płaciła im prowizję za sprzedaż. TYlko jedna z osób, która do mnie przyszła znała się na cenach nieruchomości w okolicy. Czterech podało mi zaniżoną wycenę o około 40 tysięcy w stostunku do uzyskanej ceny.

 

WIększość poznańskich agencji zatrudnia studentów do robienia zdjęć i przywiezienia umowy. Nie mają oni pojęcia o rynku nieruchomości.

 

Sprzedałam meiszkanie w przeciągu tygodnia od wystawienia na gratce, oczywiście bez pośrednika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...