Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Najlepiej na osiedlu takich domków. Za zwyczaj działki nie są duże, sąsiedzi nie będą uprawiać buraków.

... właśnie wczoraj posiałam buraki :lol: 2 rządki! Oraz fasolę i szpinak. Na osiedlu domków za miastem (3 km). Jak na mnie mało wiejska ta wieś i za blisko, no i działka tylko 1000 m (a i tak 500 czeka jeszcze na zagospodarowanie) ale mąż kategorycznie nie chciał dalej (bo ciągle nie umiem jeździć samochodem).

W mojej wsi (niestety) nie ma kur, ani krów, a jeszcze rok temu moje dziecko za ptaki domowe uważało kanarki i papugi, bo mieszkają w domu. (Teraz pewnie za domowe uważa jerzyki i coś takiego z brązowymi ogonkami szare, bo mieszkają w podbitce.) Robaki? No są - wieczorem komary. Pogryzły mnie przy sianiu tych buraków. Ale w dzień nie ma.

Najgorsze z tego, co napisała Sheena'z są dla mnie dziury finansowe na zrobienie wszystkiego tak, jak by się chciało i brak kogoś w rodzaju "pogotowia technicznego" (ale w bloku też przecież nie było).

W ogrodzie w końcu nie musisz mieć trawnika - możesz sobie wyłożyć kostką, kamieniem, wysypać żwirem i zrobić tylko klomby, albo posadzić iglaki dookoła.

Absolutną zaletą mieszkania na wsi (nawet tej bardzo blisko miasta) jest to, że jak wracasz do domu, to już po drodze (ostatnio wracałam autobusem i szłam z przystanku) - widzisz jak życie zwalnia - w tym bardzo pozytywnym sensie. Słyszysz ptaki, widzisz zieleń (albo świeży śnieżek), wyciszasz się - to jest dom, w którym się odpoczywa, a nie tylko przychodzi byle jak przespać.

Jakoś udaje się posprzątać, a czasem nie udaje się i wtedy nie jest ładnie posprzątane, tylko byle jak, co przy większej powierzchni tak strasznie nie rzuca się w oczy i piasek wnoszony przez psy jakoś tak mniej denerwuje, jak sobie siedzisz na tarasie, słuchasz ptaków (albo żab), zamykasz oczy na słoneczku... (Wysmarowana starannie filtrem, bo dostajesz plam, jak ja np. :wink: ). A duperele możesz pożyczyć od sąsiadów - o wiele lepiej znam tych, z którymi dzielę płot od półtora roku, niż tych z którymi dzieliłam klatkę schodową przez 10 lat (chociaż też byli mili).

Tak a propos babrania w ogródku- Sh'eenaz - uwierz mi - ja też nie luibiłam - w ogóle to myslałam że to cud że udało mi sie zachować przy życiu jukę, hoję i dwa kaktusy - reszta roślin które przewijały sie przez moje mieszkanie - nie przeżyła... :cry: (to były prezenty oczywiście - nie jestem sadystką z założenia - co najwyżej "z przypadku")

 

A teraz - mam nieduży - ok. 600 m kw ogródek -10 km od miasta - ale nowe osiedle - fakt - czasem nie mam juz sił (sama przygotowuję teren pod trawę) - ale sadzę też inne roślinki...i one żyją... powiem więcej - rosną jak oszalałe :o - dobrze im u mnie i to mnie zachęca :wink:

 

Ja kiedyś: defetystka, leniuch, i perfekcjonistka zarazem (tak tak to możliwe połączenie) dziś: tytan odprężającej pracy (ogród to dla mnie odtrutka dla pracy w biurze - zamiast śmierdzącej cudzym potem sali fitness), ja- zosia samosia (taczkę z piachem - mały pikuś)...w domu zwalniam...siadam sobie na kamieniu, drinka popijam i patrzę...patrzę...i słucham- świerszczy i ptaszków - i mam poczucie że coś TWORZĘ - że to drzewo może przeżyć moje praprawnuki- ale to Ja je tu posadzę - pomogę przetrwać - to właściwie Moje Drzewo...Widzę potrzebę Homeostazy...wiem że jestem jej częścią...

 

A pomyślec że jeszcze rok temu wdarłam się tu z Rundapem, dla wygody chciałam sadzić tuje i siać równiusieńki trawniczek - dziś wiem ile robali sobie żyje w tej ziemi-i niech sobie siedzi (dżdżownice dokupiłam - w ilości siła :wink: ...)- nie mogę na siłę z tym wszystkim walczyć...raczej się cieszyc i korzystać z uroków...

:wink:

Ja bym chciala miec dom - śliczne drogi dojazdowe, sklep za rogiem , szkola (przedszkole) za 3 rogami :), sasiedzi (mili!:)) pare metrów obok ....

Najlepiej na wydzielonym osiedlu z obsluga tego osiedla (np. techniczną - naprawy , odsniezanie itp.)

I ewentualnie mozliwoscia wynajecia - pracownika z sekcji ogrodniczej :lol:

Taką "willę w mieście".

To nawet od czasu do czasu moze bym posadziła jakies zielsko żeby było ze "tymi recami" sadzone i rosnie (o dziwo! :o :lol: )

Ale nie upierdliwe koszenie trawy, wyrywanie chwastów, kopanie jakiegos klombu (mąż tez nienawidzi chyba takich robót ogródkowych jak równiez prac remontowych)

 

No cóż zostaje mi obrabowanie banku ew. wygrana w totka :lol:

Mam/miałem podobne dylematy, ale geneza jakby inna. Pochodzę ze wsi, nie wyobrażałem sobie życia w bloku. Po ok. 10 latach widzę tegoż zalety, jak i wady. Buduję dom, który będzie taką coca-colą light czy też piwem niskoalkoholowym ;) tzn. wszystkie zdobycze infrastruktury miasta na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie tylko/aż 8 km do ścisłego centrum.
:wink:

Ja bym chciala miec dom - śliczne drogi dojazdowe, sklep za rogiem , szkola (przedszkole) za 3 rogami :), sasiedzi (mili!:)) pare metrów obok ....

Najlepiej na wydzielonym osiedlu z obsluga tego osiedla (np. techniczną - naprawy , odsniezanie itp.)

I ewentualnie mozliwoscia wynajecia - pracownika z sekcji ogrodniczej :lol:

Taką "willę w mieście".

 

Takie rzeczy proszę pani, to tylko w Miami.

 

U nas w Polszcze drogi dojazdowe (poza Wisłostradą) są dziurawe i nieśliczne, w sklepie za rogiem można kupić wyłącznie Królewskie albo gulasz w słoiku, sąsiedzi wcale nie są mili i palą opony a w przedszkolu za rogiem jest huśtawka bez siedzonka.

 

Naprawdę trzeba mieć motywację, żeby porywać się na budowę. A nie tylko "nie mogę nie docenić własnego domu". Osobiście doradzam - siedź gdzie siedzisz. Nic nie zmieniaj, bo masz dobrze.

:wink:

Ja bym chciala miec dom - śliczne drogi dojazdowe, sklep za rogiem , szkola (przedszkole) za 3 rogami :), sasiedzi (mili!:)) pare metrów obok ....

Najlepiej na wydzielonym osiedlu z obsluga tego osiedla (np. techniczną - naprawy , odsniezanie itp.)

 

no cóż ja tak prawie mam no może oprócz sklepu za rogiem. Do najbliższego mam 800m i dobrze bo bym za częsato po piwo biegał. Dom jak dobrze wybudujesz to nie będzie problemu z prądem wodą itd. Ja przynajmniej mieszkam już 8lat i wypadało by jedynie pomalować ściany. Bawić się w ogrodnika też nie lubię co od razu zasygnalizowałem żonie jeszcze przed przeprowadzką. Mała działka 6ar i trawka strzyżona na krótko, nie powinno być problemu z meszkami i komarami (nie mają się gdzie schować) Cyba ,ze działka nad rzeką lub sąsiedzi chodują haszcze. W blokach się dusiłem!!!

Ja całe życie mieszkałam na wsi a wybudowałam sie w mieście i niedługo się przeprowadzam. Myslałam ,że jestem jedyna na tym forum tzn .zamiast z miasta na wieś ja ze wsi do miasta.A tu proszę- inni też wybudowali sie w mieście . No naprawdę mi ulżyło. Na wieś będe oczywiście zaglądać(,bo domu w którym jeszcze mieszkam nikomu nie oddaję),nie bedzie to juz jednak moją codziennością..
Ja całe życie mieszkałam na wsi a wybudowałam sie w mieście i niedługo się przeprowadzam. Myslałam ,że jestem jedyna na tym forum tzn .zamiast z miasta na wieś ja ze wsi do miasta.A tu proszę- inni też wybudowali sie w mieście . No naprawdę mi ulżyło. Na wieś będe oczywiście zaglądać(,bo domu w którym jeszcze mieszkam nikomu nie oddaję),nie bedzie to juz jednak moją codziennością..
Ja całe życie mieszkałam na wsi a wybudowałam sie w mieście i niedługo się przeprowadzam. Myslałam ,że jestem jedyna na tym forum tzn .zamiast z miasta na wieś ja ze wsi do miasta.A tu proszę- inni też wybudowali sie w mieście . No naprawdę mi ulżyło. Na wieś będe oczywiście zaglądać(,bo domu w którym jeszcze mieszkam nikomu nie oddaję),nie bedzie to juz jednak moją codziennością..

Muszę zacytowac sama siebie - bo właściwie wygadałam się w innym poście - ale temat ten sam :-?

Wszystkiemu winien jest chyba pośpiech w jakim przyszło nam żyć. Bo tak sobie myslę, że gdyby nie ciśnienie które nam towarzyszy na co dzeń - to decyzje o tym czy zamieszkać w domu czy mieszkaniu byłyby bardziej trafione.

Mieć czas aby:

A) poszukac właściwej działki - sprawdzić lokalizację - zrobić pełny wywiad środowiskowy pod kątem sąsiedztwa, natężenia hałasu w dni "od zawietrznej" , dojazd po roztopach, poznac jakość gleby pod uprawy rododendronów, ilość mrówek, komarów i innych robali...itp.itd

 

B) kupic taka działke i sie nie budować - sprwdzić czy na pewno mi się chce spędzac godzinę dziennie w korkach zanim sie dojedzie do "mojego miejsca na ziemi"...wybadać sąsiada "w akcji" - jak zareaguje na dźwięk kosiarki załączonej w niedzielę o - powiedzmy 6-stej rano - i odwrotnie , itp. itd

 

c) pobudowac się ale nie rezygnowac z mieszkania w mieście...robic sobie testy - gdzie lepiej sie wysypiam, gdzie wygodniej robic przyjęcia dla znajomych, tip. itd

 

I przez cały ten czas prowadzic "monolog wewnętrzny" - wsłuchać się w siebie , swoje potrzeby i na bieżąco konsultowac te monologi z bliskimi

 

Ja podjełam decyzje o budowie domu w tydzień - podobnie było z wyborem działki i projektu domu - scenariusz podobny do wielu z Was - sprzedaliśmy mieszkanie - życie na walizkach, kredyt...nie było czasu na analizowanie...

Ale nie żałuję...chyba nam się udało...domek jest komfortowy, ale tani w eksploatacji, działka stosunkowo mała -"do ogarnięcia", dojazd do pracy zajmuje mi 20 minut, hipermarket - 10 minut - właśnie robią nam drogę lokalną - wreszcie zobaczę jaki kolor ma karoseria mojego samochodu...

A Ja naprawdę kochałam miasto (ruch, działanie, róznorodność, możliwości)- ale korzystam z "uroków" miasta (Warszawa) sporadycznie - taka równowaga była mi i mojej rodzinie potrzebna...chyba już mi sie nie zmieni...

A świerszcze w tym roku naprawdę ciężko pracują starając się utwierdzić mnie w przekonaniu o słusznosci dokonanego wyboru...

A świerszcze w tym roku naprawdę ciężko pracują starając się utwierdzić mnie w przekonaniu o słusznosci dokonanego wyboru...

A u nas żaby!

A ptaki najgłośniejsze są tuż przed świtem :)

Ptaki też - nawet sobie zamieszkały w mojej podbitce (mam dwa gniazda) - no trudno - wynagradzaja mi braki w wełnie pieknym śpiewem :wink: - siedzi taki sobie na rynnie a ja przez otwarte okno , myjac zęby przyglądam się i teraz wiem jak wygląda ptak "na żywo"(śmiesznie się puszy i kiwa) - nawet szkoda mi go trochę było - bo w te deszcze sidział taki mokry na drucie i śpiewał jak wariat i żadna ptasica go nie chciała - a on takie wygodne gniazdko przygotował (wszak zakładam że to facet - zbudował dom a teraz kobiety sobie szuka - mądra ta przyroda - ludzie czasem tę kolejność nieco zaburzają... :oops:

 

A tak a propos świerszczy - czy to w ogóle normalne żeby o tej porze roku - i w dzień i w nocy tak "świerszczyły"?Chyba głucha dotąd byłam na te odgłosy przyrody, ale sądziłam że świerszcze to raczej pod koniec lata?

joan zacytowała samą siebie, bo faktycznie wątki dotyczą podobnej sprawy :)

c) pobudowac się ale nie rezygnowac z mieszkania w mieście...robic sobie testy - gdzie lepiej sie wysypiam, gdzie wygodniej robic przyjęcia dla znajomych, tip. itd

 

Już cztery lata tak właśnie "testuję" i nadal widzę plusy i minusy jednego i drugiego rozwiązania. Narazie wybrałam miasto, ale to dlatego, że działkę mam jednak dość daleko od pracy i szkoły mojego dziecka (26 km). W mieście nie miałabym za to właśnie poczucia tego zwolnienia tempa, które mam jadąc na wieś, tej przyrody, jeziora itp. Nie umiałabym jednoznacznie zachęcić nikogo do mieszkania w domu, tym bardziej na wsi. Tak samo chętnie wyjeżdżam jak i wracam. Ale jest coś, co wg mnie przemawia za domem jednoznacznie - przestrzeń gospodarcza. W domu i na działce jest tyle miejsca, że nie kombinuje się gdzie coś schować a często właściwie upchnąć. Rowery, motory, narzędzia, jakieś namioty czy inne "klamoty" to nie problem.

Ale jest coś, co wg mnie przemawia za domem jednoznacznie - przestrzeń gospodarcza.

 

Zamiast powiększać przestrzeń "gospodarczą" lepiej redukować ilość klamotów.

Chrońmy środowisko!

:wink:

Zamiast powiększać przestrzeń "gospodarczą" lepiej redukować ilość klamotów.

Chrońmy środowisko!

 

Nie chodzi mi o gromadzenie gratów ale o wygodę i swobodny oddech. Nawet liczący się ze środowiskiem człowiek ma "ekologiczne" klamoty. Np. rowery. Powiedzmy, że każdy w rodzinie ma rower i już robi się lekki problem, gdzie je trzymać. Suszenie prania. Mało piękne suszące się pranie w łazience albo na balkonie, który w bloku przeważnie nie ma rozmiarów tarasu. Narzędzia. Chce się uciąć byle deseczkę, to kombinacja gdzie to zrobić. Na parkiecie, na krześle czy na stole? Oczywiście na kolanie. A w domku – warsztacik z imadełkiem :) Mopy, proszki (niezbyt ekologiczne ale każdy ma) większe zakupy, śmierdzące żarcie dla psa czy kota, rolki, walizki ... a tam, nie rozpisuję się, bo chyba każdy wie o czym mowa.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...