Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik budowy Z14


Recommended Posts

Witamy wszystkich, którzy przypadkiem lub celowo zajrzeli w to miejsce!

W miarę postępów prac, czasu i zapału będziemy relacjonować przebieg budowy naszego domku, ku przestrodze tym, którzy jeszcze nie zaczęli i ku pokrzepieniu tym, którzy już coś dłubią.

W zasadzie od zawsze wiedzieliśmy z żoną, że będziemy mieli swój własny domek, ale dopiero od niedawna zaczęła ta wiedza przybierać realne kształty i skutkować jakimiś działaniami. Projekt wybieraliśmy ponad rok. "Najpierw powoli jak żółw ociężale", by pod koniec ubiegłego roku przeglądać projekty w tempie 375.59 projektu na dzień ;) Priorytety mieliśmy w zasadzie dwa: dom ma być tani w budowie i wygodny. Początkowo skłanialiśmy się ku projektowi GIENIA z pracowni Horyzont (http://www.domnahoryzoncie.pl/pl/index.php?s=30&sid=5) i długo był on naszym faworytem. Jednak ponieważ był to projekt domu parterowego ze strychem do adaptacji, odstraszyły nas koszty stanu surowego (duże fundamenty, duży dach - więźba i krycie) choć dom ma raptem 98.2 m2 (100 m2 było naszym limitem). Przekalkulowaliśmy, że jednak parterowy z poddaszem użytkowym będzie lepszy. Teraz jednak doszły nowe kryteria wyboru. Dom musi:

- mieć nie więcej niż 110 m2 powierzchni użytkowej

- mieć dużą kuchnię

- kuchnię oddzieloną od reszty domu (nie otwartą na pokój dzienny)

- mieć spiżarkę

- mieć na parterze oprócz pokoju dziennego przynajmniej jeszcze jeden pokój

- mieć na poddaszu minimum dwa pokoje

- mieć na parterze łazienkę

- mieć osobną kotłownię (o rozmiarach pozwalających na montaż pieca na paliwa stałe)

- mieć dach dwuspadowy

- mieć kominek (lub możliwość łatwego doprojektowania kominka).

Oprócz tego powinien:

- być ładny

- być przestronny

- mieć ganek lub możliwość zrobienia ganku

- być taki, żeby trzeba było go jak najmniej przerabiać.

To chyba tyle. Trochę tego jest :) Nie dziwi więc, że ciężko było coś znaleźć w projektach gotowych, przynajmniej w ofercie dostępnej w internecie. Myśleliśmy też o projekcie indywidualnym, ale odstraszały nas koszty takiej usługi. Szczęśliwym trafem natknęliśmy się na projekt Z14 z pracowni Z500 (http://www.projekty.z500.pl/projekt/z14.html), który odpowiadał w zasadzie wszystkim kryteriom. Piszę w zasadzie, bo jest sporo większy od minimum, które zakładaliśmy na początku, ale cudów nie ma i te wszystkie nasze kaprysy trzeba gdzieś upchać. Później, gdy już mieliśmy kupiony projekt i gdy przeanalizowaliśmy go dokładnie wyszły jeszcze pewne szydła z worka, na które nie zwróciliśmy uwagi wcześniej, nie mniej jednak jesteśmy zadowoleni z wyboru i trwamy przy nim niewzruszenie. Rzecz jasna nie obędzie się bez przeróbek, ale raczej będzie ich niewiele. O tym jednak i o tych szydłach napiszemy później.

Obecnie jesteśmy na etapie papierologii stosowanej. Mamy już w rękach WZZT (warunki zabudowy i zagospodarowania terenu), warunki do przyłącza wody oraz złożone w odpowiednich instytucjach wnioski o wydanie warunków dla gazu i prądu w raz z nadzieją, że wnet je otrzymamy.

Przerażeni tym co się dzieje na rynku materiałów budowlanych ostatnimi czasy, gromadzimy materiały. Mamy już strop (belki i pustaki betonowe w systemie Teriva), bloczki na ściny zewnętrzne (beton komórkowy 500 z Kozienic), stal. W miniony piątek mieliśmy mieć bloczki fundamentowe, ale producent nie mógł się jak twierdzi dodzwonić do nas i umówić na przywóz. Jutro żoneczka będzie dzwonić za tymi bloczkami, bo są one w jej gestii. Prawdę powiedziawszy to, większość spraw załatwiała ona sama, ze względu na moją niedyspozycję, która przejawia się tym, że od miejsca zamieszkania do miejsca pracy dzieli mnie odległość 100 km oraz pewnymi sprawami natury rodzinnej, które powodują, że większą część tygodnia spędzam z dala od niej. Ale to się wkrótce zmieni, a nasz domek walnie się do tego przyczyni! Na swoje konto mogę zaliczyć kontakty z projektantem, zakup stropu i aktualne podchody w temacie kominów i oczyszczalni ścieków. No i oczywiście ten dziennik :D Kończąc na dzisiaj temat materiałów, dodam, że mamy zamówiony cement (który już dawno powinien być u nas, ale sprzedawca nawala :evil:) i bloczki na ściany działowe (komentarz taki sam jak do cementu, bo i dostawca ten sam, ale temu panu to my chyba już podziękujemy).

Chyba wystarczy jak na pierwszy raz, bo i tak nie wiem czy ktoś będzie chciał się przekopywać przez te wszystkie literki. Dla wytrwałych, dla tych, którzy mają już dość czytania oraz dla amatorów komiksów będzie teraz kilka zdjątek przedstawiających nasze miejsce na Ziemi.

 

Z lotu ptaka wygląda to mniej więcej tak...

 

Niniejszy fragment pochodzi z zasobu portalu geoportal.gov.pl

 

W tym miejscu mniej więcej będzie stał domek...

Na pierwszym planie widać nasz czereśniowy sad, posadzony w tym roku. Mam na myśli te cienkie patyczki :D

 

 

A tu panorama naszych włości, dokolutka...

 

Tutaj można zobaczyć tę samą panoramę, ale w oryginalnym rozmiarze.

 

A oto wspomniane materiały, na strop...

 

 

...i na ściany zewnętrzne

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pora nadrobić zaległości w dzienniku.

Poprzednio nie sprecyzowaliśmy, którą wersję zeta czternastego (nie mylić z efem szesnastym) będziemy budować. Otóż tę podstawową, bez garażu, bez wykuszu, bez odbicia lustrzanego. Wprowadzimy jednak pewne zmiany:

- podniesiemy ścianę fundamentową o jeden bloczek czyli około 13 cm razem z zaprawą, bo aktualne 30 cm ponad teren to trochę mało (jeżeli mam dobre informacje, to jest to minimum dopuszczalne przez normy i przepisy),

- podniesiemy ściankę kolankową o jeden bloczek czyli około 25 cm razem z zaprawą, bo projektowe 67 cm w zasadzie wyklucza jakiekolwiek zagospodarowanie tego kąta pod skosem; gdy będzie 92 cm to już można tam będzie czy to szafkę czy to łóżko postawić (nie będziemy ruszać kąta nachylenia dachu, ale wydłużymy za to krokwie o 30 cm, podobnie jak świercz),

- zlikwidujemy okna dachowe za wyjątkiem tego w pokoju, który znajduje się w prawym górnym rogu patrząc od frontu; wszystkie pomieszczenia na poddaszu dostaną okna w szczycie: łazienka i pokoje po prawej stronie (patrząc od frontu) 150x120 cm, a największy pokój okno balkonowe 150x210 cm,

- jeżeli okno balkonowe to i balkon będzie, między łazienką a największą sypialnią,

- zrobimy też okno w łazience na parterze (takie wąskie), ale najpierw albo coś zrobimy z kominem, albo kabina prysznicowa będzie musiała być asymetryczna, albo trzeba będzie odsunąć kabinę od ściany zewnętrznej, a wszystko to dlatego, że między kominem a przeciwległą ścianą jest mało miejsca (około 40 cm) i przy kabinie o rozmiarach 90x90 cm żadne okno otwierane nam tam nie wejdzie,

- dołożymy także dwa kanały wentylacyjne w kominie przy kominku, bo brakuje wentylacji w kuchni (te dziury w suficie koło okna i śpiżarni, to dla mnie żadna wentylacja); w sumie będą tam trzy kanały wentylacyjne: jeden od pokoju dziennego, drugi od kuchni i trzeci od wyciągu; do jednej z tych dziur przy oknie myśleliśmy podłączyć spiro do spiżarni, bo ona wogóle nie jest wentylowana,

- zamurujemy przejście między kuchnią a pokojem dziennym (po prostu nie jesteśmy zwolennikami takich połączeń),

- przy daszku nad wejściem wydłużymy krokwie podobnie jak świercz, bo od pierwszego wejrzenia raziło nas zadaszenie takie jak w oryginale, psuło cały front,

- w przyszłości chcemy zamontować okiennice (piszę: w przyszłości, bo drogie są jak diabli i nie wiem czy stać nas będzie na ten luksus od razu).

Te zmiany będą na pewno. Poza tym jeszcze zastanawiamy się czy nie obniżyć podłogi w spiżarni.

Balkon pierwotnie chcieliśmy drewniany, głównie z tego powodu, że nie trzeba go ocieplać i nie trzeba go niczym okładać, bo sam z siebie od razu jest wykończony i ładny. Projektant jednak odwodził nas od tego, argumentując, że:

- u nas nie ma tradycji robienia takich balkonów i trudno o fachowca, który zrobi to dobrze, tak żeby nie skrzypiało i było trwałe,

- drewno trzeba lepsze niż zwykła sosna, no chyba że z Gór Świętokrzyskich i na bank wysuszone,

- po jakimś czasie mimo konserwacji trzeba będzie taki balkon remontować, bo jednak to drewno,

- każdy element tej konstrukcji trzeba liczyć, a normy są restrykcyjne,

- będzie drożej za zaprojektowanie takiego balkonu i będzie to dłużej trwało.

Dlatego póki co w projekcie będzie żelbetowy i albo go ocieplimy i najwyżej obłożymy drewnem, albo i tak wybudujemy drewniany bez projektowania i może nikt się nie przyczepi, a jak się przyczepi to będziemy uzupełniać dokumentacje i doprojektowywać. Ponoć tak też można, co nie znaczy że jest to miłe,i łatwe i tanie. Dużo zależy też od elastyczności kierbuda.

Schody na poddasze zrobimy drewniane. Ładnie (kwestia gustu oczywiście), tanio i szybko. A ewentualne skrzypienie doda tylko smaczku i charakteru domowi. Ponoć w krajach zgniłego kapitalizmu zesnobowane ludziska płacą ciężkie pieniądze, za schody, które skrzypią od nowości i jeszcze wybrzydzają w kwestii dźwięku.

Wejście do spiżarni zrobimy jak świercz: przy wejściu do kuchni.

Nie specjalnie mamy pomysł na zamknięcie kuchni drzwiami, a chcielibyśmy żeby zapaszek gotującego się bigosiku (skądinąd rozkoszny) nie koniecznie roznosił się po całym domu.

Chcieliśmy też drzwi do kotłowni przesunąć bliżej ściany zewnętrznej.

Kominy chcemy nie murowane z cegły, ale z elementów w systemie proponowanym przez CJ Blok: keramzytowe pustaki, ocieplenie i wkład szamotowy. Kompletne kominy (oczywiście zestawiane indywidualnie) wraz z drzwiczkami, kratkami, daszkiem, kitem itp. są dość atrakcyjne cenowo (u nas cegła pełna kosztuje 1.70-2.20 PLN), a producenta mam pod ręką.

To z grubsza wszystko. Jak coś sobie jeszcze przypomnę to napiszę.

 

Cały czas zaopatrujemy się w materiały, żeby choć częściowo uciec przed coraz wyższymi cenami. Do tego co już mamy doszły wczoraj bloczki fundamentowe. Było po deszczu i kierowca nie chciał zjeżdżać z drogi na glebę, skutkiem czego wyładował palety na skraju działki; trzeba będzie to później wozić.

Dla zainteresowanych podsumuję dotychczasowe wydatki:

projekt 1390.00

mapa do celów projektowych 350.00

warunki do wody 99.00

stal (pręty #12) 0.44x3100=1364.00

stal (drut #6) 0.1x3100=310.00

bloczki BK 500 (24x24x59) 1050x8=8400.00

bloczki fund. M6 960x3.233=3103.68

strop Teriva belki 3.90 m - 31 szt.

strop Teriva belki 1.90 m - 2 szt.

strop Teriva pustaki stropowe 440 szt. 3398.82

RAZEM: 18415.50

 

Tyle kasy poszło, a nic jeszcze nie zrobione :( Planowaliśmy jeszcze zakup 10 ton cementu po starej jeszcze cenie 410 PLN za tonę, ale ostatecznie odeszliśmy od tego pomysłu, bo cement ma krótką przydatność do użycia i jest wrażliwy na wszystko, i na wilgoć i na temperaturę, więc oszczędność mogłaby być jedynie pozorna gdyby okazało się, że część materiału nie nadaje się do budowy. W najbliższym czasie czeka nas też wyprawa po drewno, mamy namiar na tartak pod Radomiem. Tanio, ale nie wiem jak z jakością. Pojedziemy, zobaczymy.

Póki co zbieramy faktury, bo liczymy na zwrot części podatku VAT, a konkretnie 15% jako różnicy między 22% obecnie, a 7% niegdyś. Dowiadywałem się w Urzędzie Skarbowym, że do końca 2007 r. jeszcze ten zwrot przysługuje. Mogłem w prawdzie kupić te materiały bez VATu, ale nie wiem jak to będzie przy odbiorze, czy nie trzeba będzie wykazać, że kupiło się wszystko legalnie. Poza tym np. gość od stropu bez faktury nie dawał atestu na belki, a podobno elementy konstrukcyjne wymagają posiadania takowego. Ciekawe co jeszcze jest tymi elementami konstrukcyjnymi?

Zadzwoniłem wczoraj do elektryków i dowiedziałem się, że warunki przyłącza już wysłali pocztą. Dzisiaj jeszcze ich nie było, ale jutro, pojutrze powinny być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj przyszły pocztą warunki do prądu i projekt umowy z ZE. To w zasadzie jedyna nowość i jedyny postęp.

Żoneczka przy okazji bytności w składzie budowlanym, w którym zaopatrywaliśmy się, zrobiła małą awanturkę o niesolidność, niesłowność i ogólnie olewactwo gościa z tym, że nie było go osobiście więc dostało się matce. Obiecała przekazać :D Chodziło o cement i bloczki na ściany działowe, które jak już pisałem, były zamówione kilka tygodni temu i gość miał dać znać gdy będą, żeby umówić się na dostawę na plac przyszłej budowy. Jak się okazało materiały owszem przyszły, ale pan sprzedawca ZAPOMNIAŁ SOBIE O NAS :evil: mimo tego, że zapisał sobie w zeszyciku. Chyba atramentem sympatycznym :evil: Gdy zamawialiśmy oba produkty, to bloczki były po 5 PLN, a cement po 410 PLN. Teraz są rzecz jasna droższe i przez jego głupotę będziemy stratni. Bloczki wynalazłem jeszcze po 5.50 PLN gdzieś indziej (będą po 20 maja) i w poniedziałek zamówimy, ale boję się, że cena może się zmienić. W dwóch składach, w których pytałem, dowiedziałem się, że sami nie wiedzą kiedy będzie dostawa, bo producenci maja już zaklepane terminy zbytu na cały rok i nowych zapisów nie przyjmują na ten rok. Paranoja :roll: Gość, który zawali z bloczkami dostanie jeszcze jedną szansę, jeżeli przywiezie nam bloczki w cenie 5.00-5.50 PLN, tak jak umawialiśmy się kiedyś. To również będziemy załatwiać w poniedziałek.

Dla miłośników materiałów budowlanych zdjęcie bloczków fundamentowych :D

 

Jest jeszcze 6 palet, ale ponieważ są takie same więc nie fotografowałem ;)

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kilku dni nic specjalnego, a związanego z budową, nie dzieje się. Projekt jest w adaptacji u architekta i ma być gotowy ze zmianami w tym tygodniu. I wszystko było by ładnie i pięknie, moglibyśmy występować o wydanie pozwolenia na budowę, gdyby nie jedna zgryzota. Otóż nasza działka główna (piszę główna, bo tuz obok mamy jeszcze drugą) ma w prawdzie 26 m szerokości od frontu i liczy sobie 28 arów, ale zamarzyły nam się latyfundia. Od dawna mieliśmy chrapkę na 14 arową działkę obok i traf chciał, że okazała się być do sprzedaży. W dodatku należy do jakiejś bliższo dalszej rodziny mojego teścia i rodzina owa chętnie nam to sprzeda. Targ był krótki, cenę ustalono satysfakcjonującą obie strony. Problem jednak tkwi w tym, że onegdaj jedynym właścicielem owej nieruchomości był mąż cioci Broni, który z nikim tego nie konsultując umarł ładnych parę lat temu. Rodzina nadal władała działką i czerpała z niej pożytki, no bo przecież była ich. I pewnie ten stan trwałby nadal gdyby nie ta sprzedaż. Zanim działka przejdzie na naszą własność musi zostać sądownie stwierdzone nabycie spadku i jakieś tam jeszcze kołomyje związane z wzajemnymi rozliczeniami wewnątrzrodzinnymi. Skłamałbym mówiąc, że nie wiedzieliśmy o tym, bo sprawa była nam znana, tylko, że teraz wszystko się odwleka w czasie, a my czekamy, bo awansem zagospodarowaliśmy już działkę i WZZT mamy wydane na obie parcele. Rozprawa przewidziana jest na 1 czerwca, na szczęście bieżącego roku. Liczymy, że skończy się na jednym posiedzeniu, bo bez własności nie możemy wystąpić o pozwolenie na budowę ani dostać warunków do przyłącza gazu.

Pazerni jednak zrobiliśmy się na ziemię, bo już ostrzymy sobie pazurki na kolejną działeczkę przylegającą do naszej od północy :D Gdybyśmy zdobyli i ją to w sumie mielibyśmy jakieś 96 arów! To ja bym był panisko, pan na włościach, ziemianin :D

Acha, i mamy obiecane od Pana Składa Budowlanego te bloczki na ściany działowe po 5 PLN na 4 czerwca. Pan się pokajał. Na przyszły raz Bilobil mu kupimy na pamięć, tylko mamy wątpliwości czy będziemy mogli to odliczyć od podatku. Może czosnek niech je?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Ostatnimi czasy w temacie budowy dzieje się niewiele, ale w najbliższych dniach powinno się to zmienić.

Wspomniana ciocia Bronia ostatecznie uregulowała sądownie sprawy własnościowe związane z "naszą" działką i 15 czerwca mija termin uprawomocnienia się decyzji sądu. W przyszłym tygodniu chcemy zatem sfinalizować notarialnie zakup gruntu, następnie zdobyć warunki do gazu (wg Krystyny z gazowni 2 dni) i zlecić projektantowi zaprojektowanie przyłączy. Projektant został już z resztą poinformowany o harmonogramie i prąd oraz wodę ma już robić. Liczymy, że do końca czerwca zdołamy złożyć wniosek o wydanie pozwolenia na budowę. Gdyby z przyłączami sprawa się z jakiś powodów przedłużała, zawsze możemy wystąpić o pozwolenie na budowę samego domu, a na przyłącza w drugim rzucie, podobno można i tak.

Z zakupów doszedł nam cement - 7 palet, 9.8 tony i 30 stempli 3 m.

 

Gdyby ktoś nie widział cementu na paletach to tak wygląda...

 

Zamówiliśmy też kominy. Piszę "zamówiliśmy", bo po przekalkulowaniu ceny cegieł i wkładu stalowego wyszło nam, że taniej będzie zrobić kominy tzw. systemowe czyli zestaw (dobierany rzecz jasna indywidualnie) składający się z pustaków keramzytobetonowych, wkładów szamotowych i ocieplenia. Do tego można jeszcze kupić pustaki wentylacyjne, daszki, drzwiczki. My zdecydowaliśmy się na ofertę firmy ZAPEL choć takie same kominy robi też CJ Blok. Obie firmy są spod Rzeszowa, ale przedstawicielstwa handlowe mają i poza województwem. Pod uwagę braliśmy te dwie firmy z uwagi na ceny, które są niższe od tych oferowanych przez np. Schiedel i Leier, a konstrukcja w zasadzie taka sama. Tak więc zamówiliśmy dwa kominy:

- 7.65 m (1 kanał dymowy #20 cm, 5 kanałów wentylacyjnych 14x14 cm),

 

- 6.85 m (1 kanał spalinowy #16 cm, 3 kanały wentylacyjne 14x14 cm).

 

Na marginesie materiałów poruszymy jeszcze jeden temat. Jak to widać na załączonych obrazkach, materiały składujemy na placu budowy. Jest niby w pobliżu sąsiedztwo, ale na dobrą sprawę wszystkie materiały leżą nie pilnowane. Stal i kominy póki co pozostawimy w składach, w których je kupiliśmy na przechowanie, bo jakoś nie mamy zaufania do uczciwości rodaków. Największy strach mamy z cementem, bo to towar chodliwy i łatwy do "buchnięcia". W ostatnią sobotę ogrodziłem go siatką. W prawdzie jeżeli ktoś przyjdzie z zamiarem kradzieży to ta siatka go nie powstrzyma, ale może chociaż zniechęci takich, którzy z nudów, głupoty czy zwykłej złośliwości zechcą coś pomajstrować przy nim. Niechby ktoś rozdarł folię, którą są opakowane palety i byle deszcz zrobi nam z cementu kamień. Do tej pory raz ktoś powyrzucał kilka bloczków fundamentowych na drogę, a drugi raz tubylcze dzieci zabrały jeden bloczek w pobliskie zarośla (wiadomo z relacji świadka), ale nie udało nam się go odnaleźć. Mamy jednak nadzieję, że nic złego się nie stanie.

 

Podliczając dotychczasowe i bieżące wydatki:

stemple 3 m 30x4=120.00

zaliczka na kominy 450.00 (całość ma kosztować 4500.00)

cement I Ożarów 9.8x460=4508.00

RAZEM: 23493.50

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Oj, ale sobie odpuściłem ten dziennik. Biję się w pierś... bum, bum, bum... Każdego dnia mówiłem sobie, że "jutro coś napiszę". Najwidoczniej to było najdłuższe jutro nowoczesnej Europy. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że w sumie mało się działo. Czas upływał nam na czekaniu aż ostatecznie i nieodwracalnie zostaniemy właścicielami działki cioci Broni, co w końcu się stało.

Od razu złożyliśmy wniosek o pozwolenie na budowę. Na wydanie wniosku czekaliśmy równe dwa tygodnie od 20 lipca do 3 sierpnia. Wcześniej rzecz jasna odebraliśmy od projektanta projekt po adaptacji (wraz z branżami czyli wod-kan-gaz), projekty przyłączy wodnego, gazowego i elektrycznego, mapę zagospodarowania terenu i projekt szamba. Całość dokumentacji: 1400 PLN. Przy okazji, gdyby ktoś z Sandomierza i okolic potrzebował usług architektoniczno-projektowych to z czystym sumieniem mogę polecić Pana Jacka - kompetentny, sumienny, życzliwy (szczegóły kontaktu mogę podać na prv lub mailem, bo nie wiem czy życzyłby sobie upubliczniania danych osobowych).

Czekając na wydanie pozwolenia rozglądnęliśmy się za kierownikim budowy, zwanym dalej kierbudem. Do wyboru było trzech kandydatów. Pierwszy z polecenia Pana Jacka, drugi obarczony odium zarozumiałości, trzeci ponoć pijak, który wszystko podpisze. Spotkanie z pierwszym wypadło w porządku. Rzeczowy, zainteresowany tematem, przyjechał na działkę, obejrzał projekt, podyskutował ogólnie o technologii, odpowiadał wyczerpująco na pytania, zadawał swoje. Na spotkanie z drugim przyjechałem spóźniony 2 minuty. Zastałem go już przy wyjściu, bo szedł właśnie do sąsiada, ale łaskawie zgodził się wrócić i porozmawiać. Na projekt nawet nie chciał spojrzeć, poruszania konkretów unikał jak ognia, o jakiejkolwiek umowie nie chciał słyszeć, swoją cenę podał skwapliwie: 1200 PLN i zapytał czy długo będziemy budować, bo jemu nie chce się przychodzić do nas co dwa miesiące i wyciągać po 50 PLN w przypadku gdyby budowa miała się przeciągnąć. Trzeciego kandydata odpuściłem sobie. And the winner is... PIERWSZYYYY!!! Z pierwszym spotkałem się powtórnie, dogadaliśmy szczegóły, zgodził się bez problemu podpisać umowę, nie robił problemów z przyjazdami na budowę (daleko nie ma), obgadaliśmy technologię pierwszych prac. W kwestii ceny przy pierwszym spotkaniu podał widełki 1000-1500 PLN, zaleznie od częstości wizyt, teraz uzgodniliśmy 1000 PLN. Zastrzegł też, że nie godzi się na podpisywanie się pod czymkolwiek po fakcie, np. chce zobaczyć zbrojenie przed zalaniem, z drugiej strony nie będzie robił problemów z ewentualnymi zmianami w trakcie budowy pod warunkiem uzgodnienia ich z nim, a nie stawiania go przed faktem dokonanym. Póki co wydaje się być OK, ale dopiero czas pokarze jak będzie układała się nam współpraca, więc nie chwalę dnia przed zachodem Słońca.

Na początku sierpnia zadzwonił do mnie Pan Tartak, że można odebrać drewno na więźbę. Szybko, bo umawialiśmy się na koniec sierpnia. W tym miejscu nadmienię, że drewna szukałem w lasach z okolic Gór Świętokrzyskich. W rejonie Sandomierza nie ma za dużo lasów i pradawna Puszcza Sandomierska jest tylko wspomnieniem. Drewno z tych lasów nie cieszy się najlepszą opinią, jest młode, rzadkie (ma grube słoje, bo szybko rośnie) i podatne na paczenie. Sąsiedzi niedawno kupowali drewno w okolicach Iłży i bardzo je chwalili, tak pod względem jakości jak i ceny, dlatego i my zdecydowaliśmy się szukać w tamtych rejonach. Dziwna sprawa. Tartak, do którego dostaliśmy namiary, za żadne skarby świata nie chciał nam tej więźby wyciąć. Najpierw dokładnie wypytał a skąd, a kto, a po co, a później stwierdził, że nie da rady. Dwa razy do nich dzwoniłem powołując się na ich wcześniejszych klientów, a oni jacyś tacy podejrzliwi byli. Może tam jakaś afera była? Kontrole czy co? W końcu dałem sobie z nimi spokój i w necie znalazłem adresy i telefony innych tartaków z tych okolic. Obdzwoniłem kilka, wytypowałem trzy i pojechałem tam na miejsce. Po wizji lokalnej zdecydowałem się na tartak w Rzeczniowie Kolonii (zainteresowanym mogę podać namiar). Sąsiad przywiózł mi wszystko Starem za 100 PLN (2x70 km). Na ile ja się znam, to drewno jest piękne. Żywiczne, pachnące, gęste słoje, ciężkie (dał nam nieźle w kość załadunek i rozładunek, choć przy załadunku dużą pomocą okazali się synowie właściciela tartaku).

 

Wykaz elementów więźby dostępny jest tutaj, z tym jednak zastrzeżeniem, że uwzględnia on pewne nasze zmiany oraz nie został on jeszcze zweryfikowany w praktyce, bo w tym momencie jeszcze więźby nie robiłem.

Kolejnym zakupem było pokrycie dachu. Zdecydowaliśmy się na dachówkę cementową. Do wyboru mieliśmy IBF, Brass, Euronit. Przedstawiciel IBF (jedyny do jakiego udało nam się dotrzeć) zraził nas tym, że 80% swojego wykładu poświęcił wywodom na temat jaki to inni producenci robią szajs. Poza tym nie przedstawił żadnej rewelacji cenowej. Odwiedziliśmy hurtownie oferujące Brassa i Euronit i zdecydowaliśmy się na dachówkę celtycką w kolorze ceglastym Brassa. Widzieliśmy taką na kilku domach i spodobała nam się, a poza tym mogliśmy ją kupić po 2.65 PLN za sztukę dachówki podstawowej, bo pochodziła ze zwrotu. Gość remontował pokrycie dachu, kupił tę dachówkę, ale okazało się, że ma za słabą więźbę, więc wymienił dachówki na blachę. Myk był w tym, że mogliśmy kupić ją bez faktury. W tak zwanym jednak międzyczasie, spotkaliśmy się z dekarzem (gość ma bajkowy wprost ogród, dużo by pisać!), który powiedział nam, że właśnie w bieżącym tygodniu otwarty został nowy sklep z pokryciami dachowymi założony przez chłopaków, którzy pracowali poprzednio w innym składzie tej samej branży, i że na starcie żeby ściągnąć klientów dają duże rabaty. Pojechaliśmy i rzeczywiście konkretni, mili ludzie, wycenili nam dach bardzo korzystnie, a po krótkim targu dorzucili jeszcze parę rabatów. Z tym, że aktualnie nie mieli celtyckiej Brassa, ale Euronit, podwójne S, ceglaste. Zamówiliśmy razem z dodatkami, obróbkami, oknem dachowym, wyłazem, membraną. Za jakiś tydzień gość dzwoni, że mogą mieć podwóje S z Brassa w powłoce Lumino i czy chcemy zamienić. Chcieliśmy. Ostatecznie kupiliśmy to ceglaste podwójne S Brassa. Po 2.55 PLN za dachówkę podstawową!

 

Szczegółową wycenę przedstawię następnym razem, bo nie mam przy sobie faktury.

Zakupiliśmy też piach wiślany (trzy wywrotki po 10.5 tony) i żwir granulacji 8-16 mm (jedna wywrotka 10.5 tony) oraz folię budowlaną (dwie rolki po 4x25 m).

 

Doszło też 500 sztuk połówek cegieł klinkierowych ALFA od CRH do obłożenia kominów, wiadro i taczki.

 

Podsumowanie wydatków i zakupów (bez pokrycia dachu):

dokumentacja (adaptacja projektu, mapa zagospodarowania, przyłącza) 1400

drewno na więźbę (5.6 m3) 3200 (+100 transport)

piach wiślany 960

żwir (8-16 mm) 700

folia budowlana 200x1.14=228

cegły klinkierowe 500x1.60=800

wiadro 5.99

taczki 140

RAZEM: 31027.49

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj zacznę od zaległości związanych z zakupami. W zasadzie kupiliśmy już cały dach i wygląda to mniej więcej tak:

denko gąsiora Firafix 2x26.10=52.20

denko gąsiora Standard 17.68

podpórka z gwoździem 20x2.40=48.00

uszczelka grzbietu Figarol 14x21.50=301.70

folia paroprzepuszczalna Divoroll Pro 165x4.08=673.20

blacha płaska (2x1.25) 8x69.75=558.00

wkręty ocynkowane 250x0.16=40.00

taśma Wakaflex (28 cm) 8x45.14=361.12

listaw do Wakaflexu (2 m) 4x14.56=58.24

gąsior 36x11.69=420.84

klamra gąsiora 36x1.21=43.56

dachówka podstawowa 1400x2.55=3570.00

dachówka szczytowa lewa 45x18.04=811.80

dachówka szczytowa prawa 45x18.04=811.80

Przypomnę, że dach będzie kryty dachówką cementową Brassa podwójne S, z powłoką Lumino, w kolorze ceglastym.

Do tego doszły jeszcze:

okno dachowe Fakro FTS-V (78x140 cm) 880.49

obróbka okna Fakro EZV 217.40

wyłaz dachowy Fakro WSZ z obróbką (54x75 cm) 302.39

bloczki BK (12x24x590) 510x5.00=2550.00

RAZEM: 42745.91

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie przechodzimy do konkretów! Należy się w tym miejscu jednak kilka słów wstępu.

Wykonawcę wybraliśmy kierując się różnymi względami, choć prawdę powiedziawszy nie mieliśmy wielkiego wyboru. Nie stać nas na korzystanie z usług firm, które są po prostu droższe, co niekoniecznie musi iść w parze z jakością usług. W sumie rozmawialiśmy z trzema wykonawcami. Jeden z nich, bardzo polecany, którego efekty działania widzieliśmy na własne oczy i o którym inwestorzy wyrażali się w samych superlatywach, niestety okazał się być zajęty aż do przyszłego roku. Drugi i trzeci wykonawca w zasadzie charakteryzowali się tym, że nie słyszeliśmy o nich złego słowa. Decyzja padła na jednego z nich, bo był tańszy. Pan Marek mieszka w sąsiedniej wsi obok teściów, buduje w okolicach dalszych i bliższych od dawna i w zasadzie nikt secjalnie nie narzekał na niego. Nie są to jakieś szczególne rekomendacje, ale lepsze takie niż żadne. Liczymy się z tym, że trzeba będzie ludzi pilnować i znać się na wszystkim. Umówiliśmy się, że robią począwszy od wykopu fundamentów do więźby. Do prac specjalistycznych jak kopanie rowów pod fundamenty czy robienie więźby będą oczywiście oddzielni fachowcy. Za całość robót wykonawca zgodził się na wynagrodzenie w wysokości 10000 PLN.

 

6 sierpnia 2007 roku

ZACZĘŁO SIĘ...

 

Dostałem urlop na dwa dni (poniedziałek, wtorek), co jest warte zaznaczenia, bo nie jest to doświadczenie, które mnie często spotyka. Umówiłem się z wykonawcą o 8:00. Nie dogadaliśmy się gdzie. Ja czekałem w domu, on na placu przyszłej budowy :D Ładnie się zaczyna, nie ma co :D W końcu z godzinnym opóźnieniem zeszliśmy się w jednym miejscu. Razem z wykonawcą wytyczyłem budynek. Jestem geodetą. Za godzinkę mieli być kopacze. Byli. Był. Jeden. Nie wyglądał na kopacza. Za schludny. Ogolony, nie zionął alkoholem, nie wyrażał się. Dziwna sprawa. Kiedy jednak wziął się do roboty przestałem mieć wątpliwości. Gdyby dać mu wolną rękę w tej chwili byłby już w Chinach. Albo na środku Oceanu Atlantyckiego. Zależy w którą stronę by kopał. W tym miejscu muszę pochwalić grunt czyli po prosty glebę. Jest zwarta, spoista, ilasta. Nic się nie obsypuje, woda głęboko. A jaka urodzajna! Trzeba uważać gdzie się pluje pestkami z wiśni, bo nim się obejrzysz będziesz mieć taki wiśniowy sad, że niech się Czechow schowa :D

 

Kopacz skończył pracę w dwa dni.

W piątek zbrojarze zbroili zbrojenie, a rozrewolweryzowany rewolwerowiec rozrewolweryzował... :D W sobotę o 6:00 stawili się na gruncie betoniarze w liczbie czterech plus pan Marek. Wspólnie z teściem zamontowaliśmy w studni pompę, przywieźliśmy pożyczoną od sąsiada betoniarkę, pożyczyliśmy od innego sąsiada prąd ("siłę"), nalaliśmy wodę do tzw. koliby i reszta w rękach betoniarzy i pana Marka. Kręcili beton aż miło. Pi razy oko proporcje zgadzały się z przepisem z Muratora. Być może w betoniarni zrobiliby lepszy, choć nie każdy pracownik betoniarni dałby za to głowę, ale coś musieliśmy zrobić z tymi 10 tonami cementu kupionego w czerwcu. Na szczęście skamieniały częściowo tylko 1-2 worki na 3 palety, w miejscach gdzie pękła folia. Ranek zapowiadał piękny słoneczny dzionek, ale oczywiście w środku roboty spadł deszcz. Lunęło jak z cebra, robota stanęła, za chwilę przejaśniło się. Za jakąś godzinę znowu pompa, z tym, że tym razem nie myślało rozchmurzyć się i siąpiło już non stop. Tak więc zalewanie ław dokończone zostało w deszczu. Kierbud twierdzi, że nie powinno to im zaszkodzić. Oby miał rację i wiedział co mówi. Kierownik póki co wywiązuje się z obowiązków. Parę dni wcześniej obejrzał wykopy, teraz był raz gdy zaczynali zalewać i drugi gdy kładli zbrojenie. Obejrzał, zaakceptował.

Uważny czytelnik zauważył zapewne, że nie wspomniałem o szalunkach. Otóż technologię wykonania fundamentów przyjęliśmy następującą: w wykonane wykopy wkładana jest folia o szerokości 4 m, której fragmenty łączone są na zakład, wywijana jest ona i przymocowywana na brzegach wykopów, w nią lana jest kilkucentymetrowa (około 8-10 cm) warstwa betonu, na to zbrojenie i zalanie betonem na gotowo. Następnie na ławach zostaną wymurowane ściany fundamentowe z bloczków, do nich będzie przymocowany styropian, na zewnątrz wspomniana folia jako pionowa izolacja przeciwwilgociowa, a na wierzchu ścian ta sama folia będzie założona na siebie tworząc warstwę izolacji poziomej.

W obecnej chwili ławy dojrzewają, a całość wygląda tak:

 

Uważny czytelnik zauważył być może również, że nie zdejmowaliśmy tzw. humusu. Otóż do ostatniej chwili decyzja nie była ostateczna, jednak przeważyły argumenty o dużych ilościach piachu, który później trzeba będzie wsypać i ubić, poparte opiniami kilku niezależnych osób oraz przykładami domów, które stoją na humusie i nic się nie dzieje, ani pod względem konstrukcyjnym, ani organicznym. Jeszcze raz wspomnę, że ziemię mamy solidną, zwartą. W tym momencie już i tak tego nie odkręcimy. Nie namawiamy do takiej praktyki innych, ale i nie odwodzimy od niej, pomimo lansowania przez Muratora obowiązkowego zdejmowania humusu. Dla uspokojenia sumienia najwyżej włożymy siatkę w podłogę na gruncie.

 

Jak wspomniałem wcześniej na zalewanie ław pożyczyliśmy betoniarkę, bo nasza okazała się być niewarta naprawy, do dalszych prac jednak kupiliśmy betoniarkę. Wykonawca ma swoją, ale gdy powiedzieliśmy, że mamy to wywiózł ją pod Warszawę, bo tam też równolegle buduje. O ile jednak pożyczona betoniarka była na tzw. "siłę", o tyle naszą kupiliśmy na 230V, bo siły nie mamy, a 230V mamy i w ten sposób nie będziemy robić przyłącza budowlanego, choć mamy już warunki do niego, i zaoszczędzimy 1300 PLN.

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Przez te dwa miesiące od ostatniego wpisu trochę się działo, trochę nie działo. Siłą rzeczy zrelacjonujemy ten okres w telegraficznym skrócie, ale postaramy się zwrócić uwagę na sprawy wymagające zaakcentowania.

 

Naturalną koleją rzeczy przy budowie na ławach fundamentowych wzniosły się ściany fundamentowe z bloczków betonowych. Ponieważ droga biegnąca wzdłuż naszej działki jest trochę wyżej niż działka, która lekko obniża się od drogi, wymurowaliśmy ściany wysokie na cztery bloczki, żeby nie "utopić" domu. W tym miejscu zwracamy uwagę na zaplanowanie na tym etapie otworu w ścianie fundamentowej (najlepiej od strony zachodniej) do późniejszego poprowadzenia tamtędy nawiewu do kominka, jeżeli oczywiście kominek jest planowany. Tu kolejna uwaga, żeby pamiętać o zrobieniu podejścia dla rury do nawiewu również w płycie betonowej pod kominek. My zapomnieliśmy i trzeba będzie trochę kuć. Zrobiliśmy też przejście dla rury kanalizacyjnej na zewnątrz domu. Na tym etapie zostały też wykonane fundamenty pod kominy i ściany działowe.

Po postawieniu fundamentów zasypaliśmy je ziemią z wykopów i przywiezionym piaskiem ubijając jednocześnie kolejne warstwy zagęszczarką (75 PLN netto/dobę).

Wreszcie coś wylazło ponad ziemię...

 

 

W tym momencie nastąpiła mała rewolucja. Żona przekonała mnie (pomijam zastosowane metody, zajmie się tym w przyszłości IPN) do wykonania wykuszu, a w zasadzie ryzalitu, ale nie będę się mądrzył. Z samego rana była szybka wizyta u projektanta z pytaniem czy da się - da się. Potem u kierbuda czy można - można. I na końcu u generalnego wykonawcy zwanego fachowcem (w dalszej części "fachowcem") czy zrobi się - zrobi się. Wykusz będzie w pokoju dziennym.

 

Wyjście na taras przenieśliśmy na boczną ścianę. W wykuszu trzy okna: dwa 90x150 cm i jedno w środku 150x150 cm. Wykusz w całości schowany pod okapem (nasz okap został powiększony już wcześniej do 80 cm), ale ze względów praktycznych i tak trzeba będzie nad wykuszem wydłużyć połać dachu żeby zrobić okap i nad wykuszem. Wykusz ma za zadanie urozmaicić bryłę domu, dodać zachodnie światło w salonie i poszerzyć tenże salon. Tak wygląda on w stanie baaardzo surowym (wnętrza jeszcze bez ścian działowych).

Widok z kuchni...

 

 

Widok z wyjścia na taras...

 

 

Widok trochę z boku...

 

 

Widok, hmm, od tyłu...

 

Pod wykusz trzeba było zrobić wykop na fundamenty. Pomimo otrzymania instrukcji ustnych i na papierku "fachowcy" wykopali takie rowy, że zamiast planowanego 1 m wykusz miałby 1.70 m. Dobrze, że zauważyliśmy w porę i poprawili wykop zbliżając go do ściany domu na właściwą odległość. Gdy byliśmy w pracy "fachowcy" zdążyli zalać ławę pod wykusz i wogóle im nie przeszkadzało, że wykop po poprawce miał ponad metr szerokości. Ława teraz też tyle ma.

 

Z pomocą znajomego hydraulika rozprowadziliśmy kanalizację na parterze. Dla zainteresowanych podajemy zestawienie elementów, które zużyte zostały do tego celu, jednakże zwracamy uwagę, że nie prowadziliśmy rur dokładnie tak jak w projekcie, w związku z czym rodzaj i ilość elementów do realizacji zgodnie z projektem może być trochę inna niż u nas.

 

Dalsze prace obejmowały wznoszenie ścian działowych, kominów, wykonanie nadproży. W łazience na parterze zrobiliśmy okno. Poszerzyliśmy drzwi wejściowe do 100 cm. Komin do kominka został włożony w ścianę, przez co jest więcej miejsca przy wejściu do kuchni. Wydłużyliśmy kotłownię o 10 cm kosztem wiatrołapu.

Klocki na komin - pustak, rura i wentylacja

 

Przymierzaliśmy do kotłowni piec na miał, groszek z podajnikiem tłokowym oraz zasobnik na cwu. Powiem tyle, że według mnie i moich pomiarów powinno się to wszystko zmieścić i dać obsługiwać, ale będzie ciasno. W tej chwili jeszcze nie wiemy na co się zdecydujemy - gaz czy paliwa stałe, ale w końcu trzeba będzie podjąć decyzję. Dyskusja o kotłowni i kotłach do Z14 była już tutaj, ale chętnie podejmę temat raz jeszcze jeśli ktoś będzie zainteresowany.

 

W tym tygodniu planowane jest układanie i zalewanie stropu oraz schodów.

 

Korzystając z dnia urlopu i pogody zaimpregnowaliśmy z żoną drewno na więźbę. Było sporo przekładania i zeszło nam niemal cały dzień. Użyliśmy koncentratu Dekolit KD (poszło około 7.5 litra) i opryskiwacza ogrodniczego. W najbliższym czasie będziemy przekładać drewno z powrotem to opryskamy je jeszcze raz.

 

Teraz trochę żalów. Trochę, bo jak opadły emocje to już nawet nie chce mi się o tym pisać.

"Fachowcy" mieli kilka przestojów. A to jeden miał kolizję drogową na grzybach (autentyczne), a to po weselu dochodzili do siebie do czwartku, a to majstrowi przyplątało się zapalenie oskrzeli, a to deszcz padał, a jak nie padał to kończyli budowę gdzieś indziej. Ostatecznie mamy jakieś 3-4 tygodnie w plecy. Do tego dostawca kominów dostarczał nam je 2 tygodnie, a z ust nie schodziła mu śpiewka "będę szczery" i "na 100%". Samo życie.

 

Spostrzeżenia z tego etapu budowy:

- "spiżarnia" klaustrofobicznie mała (więcej dyskusji na ten temat w komentarzach świercza,

- klatka schodowa - wąskie gardło, dosłownie,

- wykusz - zdecydowanie trafna decyzja,

- kotłownia dobra do pieca gazowego, kłopotliwa do pieca na groszek, węgiel (ciekawa dyskusja na ten temat tutaj.

 

Wydatki:

gwoździe 3" 3 kg 14.40

gwoździe 4" 3 kg 13.80

tarcze Flex 230 (do dużego Boscha) 3 szt. 19.20

pustaki stropowe 10 szt. 30.00

deski 1" (4.5 m) 30 szt. 350.00

deski 1" (3 m) 10 szt. 100.00

kominy 3175.49 (+450.00 zaliczki)

folia izolacyjna 0.5 mm (0.5x50 m) 66.00

folia izolacyjna 0.5 mm (0.25x50 m) 40.00

piach (ok. 10 ton, do zasypania fundamentów) 250.00

przewód elektryczny (3x2.5 mm) 30 m 122.95

gniazdo gumowe (IP44 1F 16A) 1 szt. 13.11

wtyczka (WB-6 16A) 1 szt. 2.46

cement I Ożarów 500 kg 240.00

kanalizacja (wg zestawienia) 279.47

styropian (Termo Organika 5 cm) 2.1 m3 459.93

styropian (Termo Organika 5 cm) 0.3 m3 59.00

folia budowlana 40m2 72.40

gwoździe 3" 5 kg 23.50

gwoździe 4" 3 kg 14.10

wapno hydratyzowane (Bielik) 510 kg 255.00

stal (pręty #12) 15 szt. 0.165x2462=406.24

stal (pręty #12) 17 szt. 0.187x2460=460.00

impregnat do drewna (koncentrat Dekolit KD) 10 l 160.00

piach (ok. 20 ton, do murowania) 660.00

RAZEM: 50032.96

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strop ułożony, schody oszalowane. Chcieliśmy aby te pierwsze stopnie w holu były tak wyprofilowane żeby można było wchodzić na nie z boku, ale mimo, że "fachowiec" namozolił się przy tym co niemiara to wyszedł taki dziwoląg, że jak zgramy zdjęcia z aparatu to pokażę, bo to warto zobaczyć. Jest za mało miejsca żeby zrobić tak jak myśleliśmy, więc powróciliśmy do projektu.

Beton zamówiliśmy wczoraj w betoniarni, która miała najlepszą cenę, ale po dwóch godzinach zadzwonili stamtąd, że zepsuła im się pompa i musieliśmy zamawiać gdzieś indziej. W każdym bądź razie dzisiaj około 15 powinno się zacząć zalewanie. Oby jeszcze pogoda dopisała.

Musimy jeszcze dzisiaj dokupić 10 prętów #12, bo z tych 17 kupionych parę dni temu zostało 2. Gdzie to się podziewa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jaja! Wszystko było gotowe do zalewania. Beton zamówiony na 15. Wtem wiadomość: węzeł betoniarski stanął, betonu nie będzie. No to robimy szacher-macher: nie ma betonu, ale jest pompa, więc bierzemy samą pompę, a beton od innego, któremu zepsuła się pompa, ale ma sprawny węzeł. Około 12 leje. Około 13 leje. Umawiamy się z betoniarnią, że do 14:30 damy znać czy jest pogoda i czy decydujemy się na betonowanie dzisiaj. O 14 telefon. Pompa też się zepsuła. Dzwonimy do trzeciego betoniarza: też ma zepsutą pompę. A pogoda jak na złość piękna, rozpogodziło się. Szukamy innych w dalszej nawet okolicy, ale nie znaleźliśmy. Ostatecznie zrobiła się 16 i po ptokach. Jutro zaczynamy od nowa. Ta pierwsza pompa ma być naprawiona na jutro. Zobaczymy.

Sprawdzamy na jutro pogodę w internecie. Na Wirtualnej Polsce ma padać, szukamy dalej. Na Interii pada, szukamy dalej. Na Onecie pada trochę mniej. Zachęceni tym rezultatem szukamy dalej. Na IMiGW dość pogodnie. I tego się trzymajmy! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W piątek od rana szukamy betonu, bo pompa nie naprawiła się. Żona w pracy, ja w pracy i do tego na oficjalnym spotkaniu służbowym lekko półśredniego szczebla, telefonicznie załatwiamy sprawę. Mamy namiar na dwie betoniarnie spoza Sandomierza. Obie mają potwierdzić do godziny 11 czy będzie beton czy nie. O 11 okazuje się, że możemy wybierać, bo obie mogą beton zrobić i przywieźć. Analiza kosztów wskazuje na "Transdźwig" z Tarnobrzega. Zamawiamy dostawę na 16, bo wcześniej się nie da. O 16:40 przyjeżdża i rozstawia się pompa, chwilę później jest gruszka. Leją. Gdy jedna gruszka kończy, przyjeżdża druga. Zimno, wiatr urywa głowę, ale nie pada. Kończymy o 18:30. Nareszcie! Ogółem na strop, balkon i schody poszło 10 m3 i jeszcze 0.5 m3 na lewo od kierowcy za pół ceny pod ganek.

Na szczęście noc minęła bezdeszczowo i bez przymrozków. Rano okazało się jednak, że teść (mój, nie żony) nie wytrzymał i o 3 nad ranem pojechał na budowę zobaczyć czy wszystko w porządku :)

Od spodu

 

Zalany strop, trochę nierówny

 

Balkon

 

Schody - ze stropu

 

Schody - z zabiegu

 

Schody - z holu

 

 

A teraz najlepsze. Następnego dnia po zalaniu zorientowaliśmy się, że generalnie schody zostały spieprzone. Szalował je "fachowiec", oglądał szalunek kierbud, a i tak jest strzał. Ostatni stopień przed stropem ma tę samą wysokość co pozostałe i to jest OK, ale jego górna krawędź jest na tym samym poziomie co reszta stropu! Jak teraz na strop położymy styropian, wylewkę i podłogę to ostatni stopień podniesie się do góry o grubość tych warstw! Ostatni stopień powinien być w stanie surowym niższy od pozostałych, o taki:

 

Teraz nie pozostaje nam chyba nic innego jak dorobić sztucznie jeszcze jeden stopień na górze, niższy od pozostałych, o wysokości warstw wykończeniowych. Z tego płynie następujący morał, na który uczulamy wszystkich budujących: trzeba znać się na wszystkim, wszystko przewidzieć i dokładnie kontrolować wykonawców. Najlepiej wziąć urlop na czas budowy, ale to w naszym przypadku nierealne :(

 

Obiecaliśmy pokazać "ciekawe" rozwiązanie schodów, które zaserwował nam "fachowiec". Oto ono:

 

To jednak przerobiliśmy zawczasu.

I jeszcze kominy:

W kuchni, schowany w ścianie, wystaje około 14 cm

 

W kotłowni

 

 

Koszty:

beton B20 10 m3 (z dojazdem i pompą) 2840.00

RAZEM: 52872.96

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
  • 2 weeks później...

Pogoda nareszcie się zlitowała i roboty ruszyły. Chciałoby się rzec, że z kopyta, ale... Skwituję to jednym zdaniem, bo szkoda czasu na żale. "Fachowcy" ostatnimi czasy mają ciąg do kasy, ale nie do roboty. Była mała awanturka i teraz musimy ich każdego dnia niemal siłą na budowę dowlekać, ale jak coś zaczęli to mają skończyć. Umówieni byliśmy z nimi również na więźbę, ale zrezygnowaliśmy z niej, bo boimy się żeby jej nie schrzanili, a poza tym goni nas czas, bo prawdziwą zimę tylko czekać. Tak więc "fachowcy" zajmują się murarką, a do więźby i pokrycia dachu wzięliśmy ludzi, na których mieliśmy już wcześniej namiar i polecenie od małżeństwa, u którego już robili. Na ich korzyść przemawiał też fakt, że oferują rzeźbienie końcówek krokwi wg naszego lub ich projektu, na co mieliśmy już dawno chrapkę. Widzieliśmy też ich robotę i podobało nam się.

Do chwili obecnej powstały zatem ściany szczytowe i kominy (nie mamy jeszcze zdjęć z tego etapu). Kominy obłożymy połówkami cegły klinkierowej (o której pisaliśmy już wcześniej), a zakończenie i kapinos będzie z pełnej klinkierówki, której dokupiliśmy w tym tygodniu 60 sztuk. Przed domem powstał ganek i schody, których zdjęcia przedstawimy gdy zdejmiemy szalunek. Wykopane i zalane zostały również fundamenty pod taras. Jak wyjdzie ponad ziemię to będą zdjęcia. To z czego jednak najbardziej się cieszymy to więźba i pięknie rzeźbione końcówki krokwi. Więźba nie jest jeszcze skończona, bo cieśle czekali aż "fachowcy" zrobią schody i zakotwią uchwyty pod słupki ganku oraz ściany szczytowe. W tej chwili dekarze kładą dachówkę na innym domu, bo do nas przyszli w tzw. międzyczasie, ale o nich się nie boimy. Ten tydzień jest dość pogodny i staramy się to wykorzystać, jednak rano i w nocy jest kilka stopni mrozu i musimy dodawać do zaprawy środki przyspieszające wiązanie i uplastyczniające zaprawę. Nie bardzo nam się to podoba, ale nie mamy wyjścia, bo inaczej zaprawę mróz zetnie i skruszy się, a nie zwiąże. Oby tylko te dodatki naprawdę działały.

Jak nie urok to przemarsz ruskich wojsk. Oprócz niechęci do skończenia roboty główny "fachowiec" ma problemy z sercem i nie chodzi bynajmniej o stan zakochania. Już raz niedawno był przez tydzień w szpitalu, a dzisiaj znowu źle się poczuł i zjechał w ciągu dnia z budowy. Z jednej strony chcemy żeby dokończył co zaczął, bo gdzie teraz i za jakie pieniądze znajdziemy innego fachurę, ale z drugiej jak chłop jest chory to nie chcemy być jego gwoździem do trumny. On jednak twierdzi, że zrobi swoje do końca (tak twierdzi dopiero po wspomnianej wcześniej awanturce). Tak więc miały być dzisiaj kominy obmurowane klinkierem, ale nie są, a niż z nad Skandynawii coraz bliżej.

Jak widać na załączonym obrazku domek przyoblekł się w więźbę. Nasze krokwie mają długość 6.30 m i już widzimy, że są za krótkie. Tzn. są krótsze niż nasze wyobrażenia. Chyba niedoszacowaliśmy wysokości murłaty i ścianki kolankowej (ściankę mamy na 4 bloczki), które dają w sumie ponad 1.2 m wysokości, a miało być około 90 cm, i ostatecznie okap jest wyżej niż planowaliśmy. Nie jest tragicznie, ale nie tak miało być. Myślę, że 7 metrowe krokwie byłyby w sam raz. W tej chwili od surowej ściany odstają nam około 80-90 cm, ale do tego dojdzie jeszcze 15 cm styropianu. Liczymy, że gdy będzie już położone pokrycie dachu, rynny i zrobiony ganek, to całość będzie nadal zgrabna.

 

Podbitkę kupiliśmy od ręki, co nas mile zaskoczyło, choć musieliśmy po nią jechać prawie 60 km. Do jej pomalowania użyliśmy impregnatu Tikkurila Valtti Expert w kolorze orzech (będą zdjęcia). Impregnat ten ma podaną wydajność 20 m2/l i jest to zgodne z prawdą. Impregnat ma być odporny na na działanie wody i UV, poza tym elementy nim pomalowane w zasadzie będą chronione przed bezpośrednim działaniem opadów i słońca, tak więc myślę, że odnawiać nie będziemy musieli zbyt często. Myśleliśmy wcześniej o podbitce z PCV z Gamratu lub Plastivanu (widzieliśmy w sklepie wystawkę Plastivanu i nawet nieźle to wyglądało), ale jak znaleźliśmy cieślę, który rzeźbi bajeczne zakończenia krokwi zdecydowaliśmy się na takie krokwie, a co za tym idzie na drewnianą nadbitkę. Wybraliśmy z żoną wzór ozdobienia krokwi, a reszta to już dzieło cieśli. Jego syn wymyśla te wzory i starają się nie powtarzać w najbliższej okolicy tych samych. Te krokwie to jedna z nielicznych rzeczy, które nam się bardzo udały na tej budowie.

 

 

Na plac budowy przywieźliśmy też dachówki, które do tej pory leżały jeszcze u sprzedawcy. Akurat na następny dzień przysypał je śnieg więc wiele nie widać, ale może chociaż kolor.

 

W kwestii zakupów dokładną listę przedstawiamy poniżej. Papa ma służyć jako izolacja oddzielająca mury od więźby. Pod murłaty też miała iść papa, ale akurat nie mieliśmy więc położona została folia wytłaczana, ta sama co pod ściany parteru. Kupiliśmy też paczkę wełny mineralnej (w rolce) do ocieplenia stropu nad wykuszem, ale po namyśle wymienimy ją na płyty, więc póki co nie doliczamy tego zakupu.

 

Wydatki:

nadbitka 60 m2 x 21=1260.00

impregnat Tikkurila Valtti Expert (2x10 l) 211.00

cement I Ożarów 500 kg 240.00

wapno hydratyzowane (Bielik) 120 kg 57.00

stal (pręty #12) 4 szt. 72.00

stal (walcówka #6) 60 kg 127.00

bloczki BK (12x24x59) 150 szt. 690.00

cegła klinkierowa pełna CRH Alfa 60 szt. 330.00

papa na tekturze 20m2 49.00

gwoździe 4" 2 kg 17.00

gwoździe "papiaki" 0.5 kg 4.25

MROZOBET (dodatek do betonu),MROZOPLAST (dodatek do zaprawy) 30.00+25.00=55.00

piach (wywrotka Liaz) 320.00

RAZEM: 54834.21

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Dzisiejsza relacja będzie bardziej fotograficzna, a mniej opisowa. Generalnie ostatnimi czasy trwała akcja "Betonowy Beret" czyli pokrywanie dachu. Sprowadzony z pobliskiej stacji inseminacyjnej buhaj... Żartowałem :D

Fachowcy (fachowcy z pełną odpowiedzialnością pisani bez cudzysłowia) od więźby i dachówki uwijali się od świtu do zmierzchu. Na krokwie nad okapem nabili nadbitkę, którą wcześniej pomalowali opisanym wcześniej impregnatem Tikkurila Valtti Expert.

 

Na pozostałą część krokwi nabili deseczki o tej samej grubości co nadbitka, żeby zniwelować uskok, który powstał po nałożeniu na krokwie nadbitki. Na to poszła membrana i kontrłaty. Zamontowali jedyne okno dachowe oraz wyłaz na dach. Wyłaz umieszczony został na tylnej połaci dachu, ponieważ wejście na strych będzie w holu na poddaszu w pobliżu komina i łazienki, a chodziło o to, żeby wyłaz nie wypadał bezpośrednio nad wejściem na stryszek.

 

W tak zwanym międzyczasie powstał też ganek. Na ganku jest pełne deskowanie, bo chcemy żeby na nim podbitka w całości była widoczna.

 

 

Kolejne etapy to rozmierzenie i przybicie łat oraz układanie dachówka po dachówce. W sumie samo układanie dachówek szło bardzo sprawnie. Każdy z czwórki dachowców wiedział co ma robić i widać, że mieli te puzzle już opanowane.

 

Jedna z dachówek została zastąpiona specjalnym kominkiem wentylacyjnym do odpowietrzenia pionu kanalizacji. Niestety, choć drogi jak diabli, wykonany jest z tworzywa sztucznego. Kolor ma taki sam jak dachówka, ale nie przylega tak dobrze jak ona. Może jednak z czasem ułoży się.

 

A tak wygląda styk ganku z okapem:

 

Pierwszy rząd dachówek na okapie nad rynną zabezpieczony został specjalnym plastikowym grzebieniem z kratką wentylacyjną, który ma zapobiegać zagnieżdżaniu się pod dachówką ptaków.

 

Rynny kupiliśmy firmy GALECO, z PVC, brązowe, 130 mm. Nie mocowaliśmy rynien do deski czołowej lecz do ich montażu użyte zostały haki nakrokwiowe. Rur spustowych na razie nie montowaliśmy. Pewien problem wynikł z tyłu na zadaszeniu wykuszu, które ma kształt trapezu i nie można było dostać takich kształtek rynnowych. Ostatecznie powstał układ jak na zdjęciu, z częściowym orynnowaniem wykonanym z blachy.

 

Zestawienie materiałów i wydatków będzie następnym razem.

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months później...

Najwyższa pora obudzić się z zimowego snu (choć co to za zima była) i przedsięwziąć coś w temacie budowy. Potrzeby budowlane mamy w pierwszej kolejności takie: podłoga na gruncie na parterze, ścianki działowe na poddaszu, korekta położenia otworów okiennych. Rozglądaliśmy się już od jakiegoś czasu za ekipą i doszliśmy do wniosku, że chyba wszyscy zdatni do czegoś budowlańcy wyjechali do Irlandii. Nie mniej jednak jeden z wykonawców wyróżnił się in plus i zgodziliśmy się na jego usługi. Jeżeli nie zawiedzie naszego kredytu zaufania to może liczyć na darmową reklamę wsród naszych znajomych, rodziny, szanownych forumowiczów i wszystkich innych poszukujących rzetelnego wykonawcy. Dodatkowo fachman zaoferował nam wykonanie przyłącza wody, na które po analizie kosztów zgodziliśmy się również. A koszty są takie: 2000 PLN + 7% VAT za wykonanie 32 m przyłącza (w tym 5 m przewiertu pod drogą), materiały (w tym rury osłonowe przy kolizjach z telefonem, gazem i drogą) oraz wszelkie uzgodnienia i załatwiania w wodociągach.

Trochę wcześniej na naszej posesji znaleźliśmy karteczkę od elektryka, który reklamował swoje usługi i powoływał się na Panią z Sąsiedztwa, u której ostatnio robił instalację. Poszliśmy do Pani z Sąsiedztwa i ta wystawiła elektrykowi pozytywną opinię. Zobaczyliśmy się zatem z nim osobiście i po rozmowie wstępnie uzgodniliśmy warunki i termin roboty. Całość instalacji elektrycznej wraz z materiałami i naszymi fanaberiami ma kosztować nie więcej niż 4000 PLN.

Tak więc w piątek rano przyjechała koparka i jeden fizyczny. Szast-prast i około 13 było już po robocie. Nie za bardzo wiem co się działo w tzw. międzyczasie, bo po wytyczeniu trasy przebiegu przyłącza i poczekaniu aż ręcznie odkopią gaz, pojechałem do pracy. Wieczorem obejrzałem efekt pracy i jedyny zarzut miałem do usytuowania skrzynki nad zasuwą przy wcince, bo za bardzo wystawała ponad ziemię, a położona była na działce sąsiadów.

 

Telefon do wykonawcy. Ten stwierdził, że wodociąg magistralny położony jest płytko i przez to klucz do zasuwy jest za długi, ale albo całkiem usunie skrzynkę razem z kluczem, albo skróci klucz. Tu wyjaśnienie: może usunąć skrzynkę nad tą zasuwą, bo mam jeszcze drugą zasuwę położoną na naszej działce (wykonawca uzgodnił to w wodociągach, bo twierdzi, że lepiej mieć takie coś u siebie niż u kogoś). Dzisiaj wodociągi zgodziły się, aby tę pierwszą skrzynkę usunąć.

 

Dzisiaj również uzgodniłem z wykonawcą położenie ścian i otworów drzwiowych na poddaszu. Wprowadziliśmy pewne zmiany do projektu w tym temacie. Tak najogólniej to poszerzyliśmy garderobę, poszerzyliśmy drzwi i odsunęliśmy drzwi od ścian, aby uzyskać między drzwiami a ścianami przynajmniej 50 centymetrową przestrzeń. Jutro mają murować te ściany, więc zilustruję to wszystko zdjęciami, a na życzenie konkretnymi wymiarami.

Teraz kilka słów na temat wspomnianej korekty położenia otworów okiennych. Otóż po zmianach w projekcie umknął naszej uwadze pewien szczegół. Odległości otworów okiennych w łazience na poddaszu, w pokoju obok łazienki na poddaszu oraz drzwi tarasowych w pokoju dziennym na parterze są rzędu 2-5 cm od ścian działowych. Nawet nie będzie jak powiesić karniszy. Oprócz tego okno w łazience na parterze jest dla odmiany za daleko od ściany kotłowni, w związku z czym koliduje nam z planowanym usytuowaniem kabiny prysznicowej. Tak więc musimy w jakimś rozsądnym zakresie (zasięg nadproży), przesunąć otwory okienne, z jednej strony domurować, z drugiej tyle samo wyciąć.

 

Już dawno mamy wybrane okna, ale czekamy z zamówieniem aż zrobione zostaną te korekty, aby mieć pewność co do wymiarów otworów.

W sobotę poprawiłem usytuowanie muszli klozetowej w łazience na parterze. Pierwotnie była tak jak w projekcie, ale zdecydowaliśmy się umieścić ją pod oknem koło prysznica.

 

Umieściłem też rurę doprowadzającą powietrze do kominka (średnica 160 mm). Na pierwszym zdjęciu widoczne osłonięte folią podejście do kominka, a wzdłuż ściany po warstwą piasku biegnie rura aż na zewnątrz i kończy się poza murem w odległości od niego równej grubości przyszłej izolacji. Wlot powietrza umieszczony jest od zachodniej strony budynku.

 

Przed wylewką na parterze muszę jeszcze zrobić w kotłowni kratkę odpływową i ujście kondensatu z pieca od komina do kanalizacji.

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Ścianki na poddaszu są gotowe. Murarze uwinęli się z nimi w 2 dni.

Widok z łazienki

 

Widok z sypialni nad kotłownią

 

Garderoba

 

Zamieścimy jeszcze zdjęcie tzw. spiżarni. Wejście do niej w tym momencie jest tak jak w projekcie, ale zdecydowaliśmy, że je zamurujemy a nowy otwór wybijemy w ścianie przy wejściu do kuchni, podobnie jak ma świercz.

 

Jak tak dalej pójdzie to okaże się, że lepiej by było murować ściany wogóle bez otworów na drzwi i okna i zrobić je dopiero teraz :)

Po ściankach przyszła kolej na podłogę na gruncie. Poszło 6m^3 betonu klasy B-10.

 

Wspomniane we wcześniejszym wpisie kratka odpływowa i ujście kondensatu w kotłowni wygląda mniej więcej tak jak na poniższym zdjęciu.

 

Ta stercząca pionowo rura posłuży do podłączenia rurki łączącej piec gazowy (w przypadku zdecydowania się na kondensacyjny) lub odskraplacz w kominie (w przypadku zdecydowania się na gazowy piec konwencjonalny) z kanalizacją w celu odprowadzenia skroplonego kondensatu. Oczywiście ta obecnie pionowa rura będzie ułożona w posadzce. Miałem zalać betonem kotłownię w piątek (bo nie zalaliśmy jej razem z resztą parteru), ale pogoda nie dopisała, lało cały dzień, tak więc ubiłem jedynie piasek.

Dokonane zostały również korekty położenia otworów okiennych, o których pisaliśmy wcześniej. Jutro podam ostateczne wymiary otworów człowiekowi od okien i jeżeli wycena nadal będzie interesująca zamawiamy. Zdecydowaliśmy się na okna Prestige+ z firmy DAKO z Nowego Sącza. Jednostronny kolor złoty dąb, profil VEKA Perfectline AD pięciokomorowy, okucia WINKHAUS, szyba 1.0, w oknie tarasowym klameczka Winclick do otwierania od zewnątrz.

 

Zestawienie okien przedstawimy po złożeniu zamówienia, bo może jeszcze będą jakieś zmiany rozmiarów.

Od poniedziałku trwa zakładanie instalacji elektrycznej i antenowej. Uzgodniliśmy z elektrykiem położenie gniazdek, włączników, lamp itp. Postaramy się zamieścić schemat rozmieszczenia wszystkich elementów instalacji, bo trochę zmieniliśmy ją w stosunku do projektu.

Teraz nadrabiamy zaległości w wydatkach. W tym miejscu chciałbym jednak najpierw złożyć hołd mojej WSPANIAŁEJ MAŁŻONCE, która wielkim nakładem sił sporządziła wniosek o zwrot części podatku VAT za materiały budowlane. Złożymy go na dniach do urzędu skarbowego i poinformujemy później jak się sprawa potoczy.

WYDATKI (rozliczenie ścianek działowych poddasza i podłogi na gruncie będzie następnym razem):

rynny GALECO (PCV, 130 mm) 30 m 316.50

łączniki do rynien 3 szt. 45.78

zaślepki do rynien lewe 6 szt. 58.98

zaślepki do rynien prawe 6 szt. 58.98

wylot rynien (130/100 mm) 5 szt. 129.25

haki do rynien nakrokwiowe 50 szt. 502.00

grzebień okapu z kratką wentylacyjną 30 m 199.80

taśma Wakaflex (28 cm) 3 m 142.17

listwa do Wakaflexu 2 m 14.52

klin uszczelnienia kosza (5 cm) 8 szt. 10.32

wełna Isover "Uni-Mata" (15 cm) 6.9 m2 176.64 (do oceplenia stropu nad wykuszem)

kratki wentylacyjne (14x14 cm) 10 szt. 40.00

folia paroprzepuszczalna Divoroll Pro 18 m2 73.44

dachówka z kominkiem wentylacyjnym 167.00

rura PCV kanalizacyjna (160 mm) 2 m 34.50 (dopływ powietrza do kominka)

zaprawa do klinkieru Kreisel 25 kg 21.50

wkręty FT/FS-3545 1 kg 11.00

wsporniki belki (8x15 cm) 12 szt. 90.00

pręty gwintowane ocynkowane (#12) 6 szt. 29.40

nakrętki ocynkowane (#12) 1.41 kg 16.64

podkładki ocynkowane (#12) 1.46 kg 13.07

RAZEM: 56985.70

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Na liczne prośby wiernych czytelników dziennika (lbryndal) postanowiliśmy zredukować przerwy między kolejnymi wpisami :) Mało piszemy, bo nie dzieje się nic efektownego.

Mamy skończoną elektrykę w środku i czekamy na nowe warunki do przyłącza, bo zmieniliśmy moc przyłączeniową. Jak tylko je dostaniemy składamy wniosek o wykonanie przyłącza.

Żona oglądała efekty pracy tynkarzy, którzy aktualnie robią u znajomych i jest zachwycona. Znajomi również wystawiają ekipie pozytywną laurkę, więc wstępnie zaklepaliśmy już u nich termin.

Jutro idę do sąsiada hydraulika, żeby zabierał się za wodę.

W najbliższy piątek mają być gotowe okna i w przyszłym tygodniu umówiliśmy się na ich montaż.

Od dłuższego czasu rozglądamy się za drzwiami wejściowymi. Objechaliśmy już kilku producentów większych i mniejszych i za każdą wizytą mieliśmy nowego faworyta :) Ostatecznie jednak wrócimy najprawdopodobniej do pierwszego.

 

Drzwi będą drewniane (sosna), ocieplone, grubości 60 mm, ościeżnica o przekroju 65x120 mm z progiem dębowym, uszczelka elastyczna w skrzydle i ościeżnicy, bolce antywyważeniowe, zamek listwowy, dwa zamki i najważniejsze... witraż :) Witraż taki jak poniżej albo szkło piaskowane z bardzo podobnym motywem (nie mamy zdjęcia).

 

Dla zainteresowanych przedstawiamy skany z folderu, bo nie ma tych wzorów na stronie producenta.

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Nasz domek w ubiegły czwartek wzbogacił się o okna i drzwi zewnętrzne (tymczasowe). Okna przyjechały prosto z fabryki, fabrycznym transportem, a wraz z nim przyjechali monterzy. Cała akcja wraz z rozładunkiem trwała 3 godziny. Okna zostały zamontowane i wstępnie wyregulowane. Ostateczna regulacja będzie miała miejsce w momencie zakończenia wszelkich prac przy oknach, a więc po otynkowaniu szpalet i montażu parapetów. Monterzy skrzętnie i bezproblemowo reagowali na moje uwagi (raptem dwie).

 

Rodzaj okien opisany został wcześniej, a dzisiaj podajemy zestawienie rozmiarów i ilości:

parter

1465x1435 - 4 szt.

565x535 - 1 szt.

865x1435 - 2 szt.

1465x2295 - 1 szt.

565x1135 - 1 szt.

poddasze

1465x1135 - 3 szt.

1365x2095 - 1 szt.

Drzwi wejściowe powstały ze starego skrzydła i futryny, którą zrobił sąsiad-stolarz. Kolejny gość na parapetówkę :) W sobotę zaś została podjęta ostateczna decyzja odnośnie drzwi wejściowych. Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią będą te z witrażem, ponieważ mają witraż :) a oprócz tego będą wysokie na 230 cm. Ten producent jako jedyny zrobi drzwi o tej wysokości i da na nie gwarancję. Inni gwarancję dawali na drzwi o wysokości max 210 cm, a nam zależało na wyższych, ponieważ mamy taki otwór, którego góra równa się z oknami. Nie chcieliśmy naświetla, bo jest koszmarnie drogie i nie podoba nam się, a znowu niższe drzwi bez naświetla, naszym zdaniem, źle wyglądają (wystarczy spojrzeć na pierwsze zdjęcie).

Trochę opóźnią się instalacje i tynki. Hydraulik wchodzi jutro, a tynki za dwa tygodnie.

 

WYDATKI

okna wraz z montażem 8995.00

RAZEM: 65980.70

Edytowane przez Redakcja
usunięcie nieaktywnych zdjęć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...