Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Uwaga - filolodzy budują dom !!!


Recommended Posts

Dużo się wydarzyło przez prawie 2 miesiące, choć nie ukrywam - liczyłem na więcej.

 

Przywykłem już jednak do tego, że każdy ma 1000 ważniejszych spraw niż zobowiązanie terminowego rozpoczęcia i zakończenia prac u mnie.

 

Ale po kolei:

 

nowi murarze nie są przesadnie szybcy ani super genialni, ale powoli robią swoje. Mury się wymurowały i przystąpili do stawiania działówek na dole.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/07bbfbf5.jpg

 

W tzw. międzyczasie przyjechała betoniarka i przywiozła beton pod wykopany już taras i wejście. Faciu miał przywieźć 3 m3, ale jakoś mu tak nalało więcej i było ponad 4. Niestety deszcze niespokojne zamieniły planowany dojazd w jezioro i beton został wylany 25 m dalej na folię. Na szczęście pomocni murarze zabrali się do pracy, podszalowali wyżej i wykorzystaliśmy całość betonu lejąc o 16 cm wyższy fundament (oszczędność jednej warstwy bloczków).

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/ec58a38f.jpg

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/533186dd.jpg

 

Po kilku dniach Inspekcja przybyła na kontrolę postępu robót.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/99f100e1.jpg

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/6232d5ee.jpg

 

W okolicy pojawiły się te matoły, które murowały nam dom do stropu. W międzyczasie były urodziny wnuczki, skręcona noga itd.

 

Mieli zrzucić i wylać ponownie wieniec nad garażem, skuć wypchnięty słup w salonie i kilka innych bzdetów.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/f9438545.jpg

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/660781af.jpg

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/e86891cc.jpg

 

Nie będę opisywał szczegółów, w każdym razie zrobili tylko wieniec (badziewnie - ale tego można się było spodziewać) lekko skuli słup (moim młotem - ich fleksa z tarczą diamentową się podobno jak raz spaliła)

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/5f5ab4c7.jpg

 

i podmurowali okno. Reszty prac odmówili i jak się odwróciłem na chwilę do garażu to skur....syny wsiedli do auta i zaczęli odjeżdżać. Podbiegłem spytać kiedy przyjadą i usłyszałem, że nie wiedzą. Zdjęć słupa oszczędzę, bo nie wszyscy czytający mają mocne nerwy.

 

O - już man ciśnienie 300/240 więc kończę rozważania na ich temat.

 

Jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek spotka na swojej drodze Mirosława Pisulę z Wieruszowa, lub usłyszy, że komuś stawia dom, albo ma stawiać - to proszę go ostrzec i skontaktować ze mną - u mnie i u sąsiada są 2 obiekty "referencyjne". I oprócz tego, że ma bardzo luźne podejście do pojęcia "wymiar" to na dodatek jest "cham, głąb, ćwok, żłób, nieuk, swołocz i woda na młyn odwetowców z Bonn". Aha - na dodatek permanentnie kłamie.

 

Po dłuższej chwili oczekiwania pojawili się cieśle (poleceni przez Secama).

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/e2b1b342.jpg

 

Zabrali się żwawo do roboty u skończyli raz, dwa. Co prawda były dwa małe potknięcia (jak na razie) ale zostały bez szemrania usunięte (a zapłacone już było 100% :o ).

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/7a3327c2.jpg

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/83952d39.jpg

 

W trakcie prac cieśli wraz z teściem postanowiliśmy w końcu coś konkretnego zrobić. Po 2 dniach naszym oczom ukazał się wucet:

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/a2a2426e.jpg

 

Przed wejściem dekarzy należało otynkować kominy (przynajmniej część nad dachem), ocieplić ściany nad salonem i garażem żeby nie zaciapać dachówek. Równocześnie wymurowały się ścianki tarasu i wejścia. W ich obrysie miejsce wiecznego spoczynku znalazły wszelkie gruzy, wieniec garażowy, resztki bloczków.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/3a4376cc.jpg

 

Dekarze w międzyczasie załacili i zafoliowali dach od strony wejścia, a po otynkowaniu komina resztę.

 

Przy okazji mieliśmy 3 razy domawianą nadbitkę. Wyszło tego ponad 100 m2, a ja krążyłem do castoramy po lazurę (v33 złoty dąb 4 letnia). Dekarze pomalowali pierwszy raz, a teść ze mną drugi. Kolor barzo ładny. Soczysty, wyraźny. Nam się bardzo patrzy.

 

Kilka dni później przy okazji zalewania stropu u sąsiada zalaliśmy pręty od słupów na tarasie i przy wejściu.

 

8 września przyjechały dachówki - mimo pierwotnej chęci na Tondach, po konsultacji z kilkoma źródłami zmieniliśmy wybór. Padło na Bogen Innovo 12 głęboko czarna glazura. Zapytanie złożyłem u wszystkich dystrybutorów Bogena w okolicy Wrocławia i najlepszą cenę dostaliśmy na cały system w hurtowni Szostak w Trzebnicy.

 

CDN...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 53
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Jeszcze kilka informacji frontowych...

 

Wejście do domu i taras przygotowane do zasypania piaskiem jednocześnie z obsypaniem domu.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/5890061e.jpg

 

Dach zakryty folią w 100% i prawie cały załacony. Niestety tartak w Żórawinie się nie spisał i ciągle brakowało łat i dowozili na raty.

 

Dzisiaj chyba dotrze ostatnich kilkadziesiąt metrów łat i dekarze nareszcie zaczną układać dachówkę.

 

Murarze skończyli murować ściany działowe na piętrze i pozostało im jeszcze podmurować okna do zadanej wysokości i skończy się murowanie.

 

Parter:

 

Kuchnia

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/878cf5cd.jpg

 

Hall i wejście do łazienki (P) i gabinetu (L)

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/be8b58c2.jpg

 

Salon

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/7c2fd4b6.jpg

 

Korytarz na górze

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/6a52b648.jpg

 

Nowy problem to czapki na kominie. Murarze się nie popisali i wymurowali je krzywo i na dodatek zamiast spadku miały zagłębienia, w których mogła zbierać się woda. Jako bonus nie zrobili dylatacji wokół rury szamotowej i kanalików do wietrzenia wełny.

 

Pierwotny plan minimum zakładał, że dekarz zrobi obróbki czapek z jednego kawałka blachy i wyrobi porządne kapinosy.

Plan upadł.

Podjęliśmy decyzję o skuciu tych czapek i wymurowanie ich z klinkieru (2 warstwy), porządne wyrobienie spadku, dylatacji itd. W piątek ganiałem za pełną cegłą i na szczęście w jednym miejscu udało mi się dostać 60 cegieł i zaprawę. Nie przypuszczałem, że kupno pełnej czarnej klinkierówki to taki problem.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/e52dada5.jpg

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/e02a5099.jpg

 

Zobaczymy jaki będzie efekt.

 

Pozdrav

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...
  • 1 month później...

Zima powoli zwiera szyki do wymarszu, więc należałoby pomyśleć o budowaniu domu.

 

Jutro z niezawodnym teściem ruszamy skuwać ornamenty pozostawione przez mistrza świata w partoleniu i równać wylewkę z ostrych glutów przed układaniem papy.

 

Dzięki agagaj mamy umówionego pana Mietka, który wyrówna ściany przy koncertowo spieprzonych słupach betonowych narzucając warstwę tynku c-w.

Oprócz tego pozarzuca cementówką raki w wieńcach i podmuruje otwory okienne, które miały być kwadratowe, ale Pan Murarz zdecydował, że prostokąt będzie ładniejszy.

 

Zapadła też decyzja, że rezygnujemy z bocznego naświetla w drzwiach wejściowych. Fakt, że ładne to, ale względy praktyczno-ekonomiczne przeważyły.

 

Muszę oprócz tego podumać nad przesunięciem dolotu powietrza do kominka. Piec, który chcemy kupić ma wejście powietrza na tylnej ścianie, a nie od dołu. Dopóki nie ma posadzek to można robić wszystko.

 

Czeka mnie jeszcze praca koncepcyjna nad poprowadzeniem przewodów odkurzania centralnego.

 

A na deser zostawimy sobie rozgarnianie piasku z obsypania domu, żeby w miarę sensownie to wyglądało. Na pewno do końca lutego będę miał zajęcie.

 

Miałem nadzieję, że tynkarze wkroczą koło końca miesiąca, ale prognozy nadal niełaskawe. Mega1000 odmówiła zlecenia, ale podali mi namiar na grupę, z którą współpracują. Poczekamy - zobaczymy.

 

Posadzkarze też już byli na rekonesansie, pozostało mi jeszcze domówienie ceny i zakresu. Piasek już przyjechał.

 

Pozdrav

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Szczególny dziś dzień, nie to, że insz. Big Brother ma imieniny (choć też), ale równo 3 lata temu staliśmy się nabywcami działki od gminy.

 

W ramach wdzięczności gmina łaskawie skasowała należną kwotę i od tego czasu traktuje nas jak powietrze. Chociaż ... w sobotę pojechałem na front skuwać dalsze babole Mistrza Świata w Murowaniu patrzę ci ja ... i oczom nie wierzę ... droga została odśnieżona przez gminę. Nawet ten fragment, który sami sobie wybudowaliśmy na działce uprzejmego sąsiada oraz hipotetyczny, teoretyczny fragment, który powstanie kiedyś w przyszłości.

 

Jeszcze czeka mnie końcowa rozprawa z młotem udarowym w ręcach i wkucie pionów odkurzacza centralnego. Potem papa i tynkarze.

 

Pozdrav

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Prace zaczynają nabierać tempa. Przynajmniej na papierze ;-)

 

Po wielu dniach walki ze skuwaniem cegieł wystających pod wieńcem (zaraz wyjaśnię co i jak), czyszczeniem chudziaka przed położeniem papy i koncypowaniem przebiegu odkurzacza centralnego nadszedł czas na postępy w pracach - posadzki i tynki.

 

Skuwanie polegało na tym, że Mistrz Świata w Murowaniu zamiast położyć jedną warstwę bloczków wyżej postanowił, że umówione jest 2,70 "na czysto" i on nie wymuruje wyżej. Więc w swoim bystrym umyśle uknuł, że nie położy warstwy bloczków, tylko dwie warstwy cegieł. Jak pomyślał tak zrobił, tyle tylko, że pustaki, na których układał cegły są o 1 cm węższe od wspomnianych cegieł. Jak się nietrudno domyślić zasady sztuki murarskiej nakazywały wystawić ten centymetr (lub więcej) do wewnątrz - a co - niech tynkarz nie ma zbyt łatwo. W efekcie na niemal całej długości ścian nośnych musiałem w bajecznie wygodnej pozycji skuwać te wystające końcówki. Podczas skuwania odkryłem, że na fragmencie cegły zostały po prostu wrzucone luzem i potem zalane betonem.

Ile jeszcze odkryję "kwiatków" nie wiem, ale co dzień zdaję sobie sprawę, że jakbym go w sierpniu zadźgał prętem zbrojeniowym, to miałbym coraz bliżej do końca odsiadki.

 

Jak już gniazda odkurzacza zostały wkute i zapiankowane przyszedł czas na papę. Przed jej położeniem w ślad za poradą posadzkarzy pożyczyłem odkurzacz przemysłowy, żeby usunąć jak najwięcej syfu z chudziaka. Miało to zapobiec późniejszemu wydostawaniu się tego pyłu przez dylatację posadzek przy ścianach. Odkurzacz pracował z pełną mocą przez ok 45 min. Potem nieco spuścił z tonu. Wytrzepaliśmy filtr z miliona kilogramów syfu, ale nie poprawiło to osiągów. W efekcie odkurzanie trwało do późnej nocy i było wykonywane bez jakiejkolwiek ssawki, lecz samą końcówką węża. Końcówka podległa tuningowi, bo uzyskała skos ok 45 stopni od szorowania nią po betonie. Następnego ranka w wypożyczalni sprawdzono odkurzacz - jeden silnik się spalił - w ramach rekompensaty dostałem 50% rabatu i jeden dzień wynajmu palnika do papy gratis.

 

W piątek udało się wspólnie z teściem ułożyć papę na niemal połowie parteru. Problem stanowiły poukładane rury wod-kan i c.o.. Musieliśmy je osłaniać płytą z wełny mineralnej. Obyło się niemalże bez strat.

W sobotę po zakończeniu skomplikowanej akcji logistycznej (o której inną razą) przy wsparciu przyjaciela ukończyliśmy papowanie parteru. O 23.45 zameldowałem koniec akcji krypt. "papa".

 

Na początku:

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-03-13001m.jpg

 

I przy końcu:

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-03-15002m.jpg

 

W ciągu kolejnego tygodnia poprowadziłem resztę rur do odkurzacza, przebiłem się przez strop do kuchni i poprowadziłem kanał do późniejszego przyłączenia okapu i zacząłem przemeblowywać dolot powietrza do kominka (pierwotnie był od spodu, a teraz będzie z tyłu).

 

Instalator w ubiegły piątek, sobotę i niedzielę porozkładał podłogówkę, zamontował filtr za wodomierzem i porobił kilka innych drobnych rzeczy koniecznych przed wylewaniem posadzek. W sobotę robił próbę ciśnieniową i niestety ciekło dość znacznie. Poprawienie zacisków na złączkach załatwiło sprawę. Manometr przez cały dzień pokazywał potem stałą wartość więc jest ok.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-03-24002m.jpg

 

Ponieważ dziś mieli wejść posadzkarze (w ubiegłym tygodniu rozłożyli większość styropianu), więc musiałem skończyć kilka drobnych rzeczy. M.in. osadzić odpływ liniowy do przyszłego prysznica w górnej łazience. Po długich przymiarkach i podkuwaniu wbiłem kołki w strop. Jak nietrudno się domyślić odpływ jest krzywo o ok. 4-5 mm - niestety widać to jak cholera. Konstrukcja odpływu uniemożliwia demontaż, więc przy zalewaniu betonem posadzkarz otrzymał prikaz, żeby doprowadzić to do porządku.

 

Dzisiaj rano wpadli posadzkarze, dokończyli układanie styropianu i mieli zaczynać robotę. Niestety cement zamawiany w ubiegłym tygodniu z zaznaczeniem, że MUSI dojechać najpóźniej o 8.00. O 9.30 zadzwonił posadzkarz, że cementu nie ma. Po kilku telefonach z hurtownią okazało się, że auto pojechało najpierw 15 km od nas i ma rozładować klinkier, a dopiero potem przyjedzie na naszą budowę. Posadzkarze mając poumawiane terminy na pomiary zawinęli się i przyjadą dopiero jutro.

 

CZY COŚ PSIA JUCHA MOŻE RAZ PÓJŚĆ JAK NALEŻY ?????????

 

Nerwy mnie trzaskają jak postronki ...

 

Zobaczymy jak pójdzie z tynkami ... Mają się pojawić w przyszłym tygodniu. Najpierw jednak muszę zagruntować posadzki (posadzkarz nie zalecił polewania wodą, lecz 6 dnia polanie z konewki gruntem- 0,5 l/m2) i kupić tekturę falistą do osłonięcia posadzek przed syfem tynkarskim. Na szczęście niedaleko domu jest dystrybutor w pieniądzach zbliżonych do folii (której tynkarze nienawidzą).

 

Na dodatek się dowiedziałem, że aby przyłączyć POŚ muszę złożyć wniosek o zamienne pozwolenie na budowę. I tu czkawką odbija się nam pani architekt-adapter, do której nie dotarło ani słowo mówione (w postaci informacji o planowanym POŚ-u) ani obrazki (w postaci planu zagospodarowania autorstwa bratowego, który podstemplowała z wrysowanym i opisanym w legendzie POŚ-em).

 

To tyle - idę leczyć nerwy ...

 

Pozdrav

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i za 1,5 dnia posadzkarze skończyli.

 

Jak czytającym nietrudno się domyślić ten etap również dostarczył mi emocji, sakrrrra...

 

Po zakończeniu wylewek na górze posadzkarz zadzwonił do mnie z pytaniem jaka ma być różnica poziomów między kuchnią a salonem. Jak zacząłem mówić, to nagle zrobiłem się siny ... potem czerwony ... a potem puściłem taką wiązankę, że mi wyświetlacz komórki zaparował.

 

ZAPOMNIAŁEM przypomnieć (bo mówiłem, ale ok 3 tygodnie temu) że w łazience będzie tylko 5 mm korek na podłodze i że trzeba zrobić uskok. Myślałem, że mnie szlag trafi na miejscu. Oczywiście problem nie jest skomplikowany technicznie, bo wylewka samopoziomująca załatwia sprawę. Jeden jedyny problem to dodatkowy koszt kilkuset złotych.

 

Ogólnie posadzki wyglądają ładnie, nie mogę wchodzić więc pozostaje mi pomiar organooczny. W przyszłym tygodniu wezmę niwelator i pomierzę.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-03-26002m.jpg

 

Po rozliczeniu się z wykonawcą (zostało jeszcze rozliczyć włókna PP i plastyfikator) zadzwoniłem, bo zapomniał mi oddać klucz. Przy okazji spytałem, czy porobione są spadki w kotłowni do kratki odpływowej. Mistrzu powiedział, że nie, bo powierzchnia była tak mała, że nie zmieściłaby mu się żadna łata, a tak to kafelkarz przełamie sobie to na kleju http://www.cosgan.de/images/smilie/teufel/d010.gif

 

Dzisiaj zadzwoniłem ponownie (po konsultacji z Big Brotherem), żeby dzisiaj dolali spadki, więc facio mi mówi, że teraz to już niemożliwe, bo odlezie i jedyne wyjście to skuwać posadzkę i wylewać na nowo. A tak w ogóle to usłyszałem pytanie - A po co tam spadki, jak się woda wyleje to i tak poleci do garażu. Ręce mi opadają. Czas przekuć kosy na sztorc.

 

Pozdrav

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Posadzkarze obiecali, że zrobią spadki. Wraz z kafelkarzem wyznaczyliśmy obszar, na którym mają zeszlifować posadzkę. I tak wybraliśmy minimalistyczną wersję ok 2 m2 do zebrania. Co prawda pojawili się, ale to co zostało zebrane jest troszkę śmieszne. Jak znowu się zrobi luźniej w domu to ich znów zawołam.

 

Posadzkikosztowały nas 41,40 PLN/m2 - robocizna i materiał. Posadzkarze zażyczyli sobie dość drogich włókien (jakieś amerynkanckie) i droższego plastyfikatora.

 

W ubiegły czwartek przyjechał materiał na tynki z Mega1000. Samą robotę robi ekipa związana z nimi. Przez pierwsze dni gruntowali ... i to jak gruntowali. Jak leciało, nie tylko po ścianach i suficie, ale też dosyć obficie po czujkach alarmowych. Czujki (kiedyś białe) zażółciły się znacznie. Mistrzowie mieli je pozakrywać, ale im ze łba wyszło najwyraźniej. Jeśli któraś padnie, to będą musieli zapłacić za nową.

 

Od wtorku rozpoczęli osadzanie narożników i klejenie zbrojeniowej siatki w narożnikach i na łączeniu betonu z porotermem, lub belek z garami.

 

Przy okazji po raz kolejny Mistrz Świata w Murowaniu dał znać o sobie. Wraz z zaprzyjaźnioną szlifierką z tarczą diamentową poszerzaliśmy otwory drzwiowe (jakoś 1-1,5 cm węższe im wyszło) a potem modyfikowaliśmy perfekcyjnie wylany wieniec wkoło pustki na schody. Prawdopodobnie pozostanie mi jeszcze jedne akcja, tym razem rozprawa z dziełem drugiej ekipy, ale to już pryszcz.

 

Dzisiaj oczom moim ukazał się ... TYNK !!!!!!!!!!!!

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-04-09005m.jpg

 

Na razie w górnych pokojach, ale wrażenie niesamowite.

 

Aaaaaa - byłbym zapomniał - w szale uniesień równą posadzką, z głupia frant zmierzyłem wysokość pomieszczeń i okazało się, że MŚwM równie nowatorsko podszedł do stropu nad salonem i kuchnią. Wysokość między lewą a prawą stroną różni się o 3-3,7 cm. Po konsultacjach i naradach zdecydowałem, że oprócz wyciągnięcia jak najbardziej do poziomu krawędzi nad oknem tarasowym reszta zostanie położona równo, tyle że pod skosem. Trudno - naprawa tego kosztowałaby znowu furę kasy, a gołym okiem tego nie widać.

 

Jutro tynkowany ma być korytarz na piętrze wraz z ich przedłużeniem na parterze, a w sobotę mają się zabrać za tynk w salonie. Potem już powinno być z górki.

 

Pozdrav

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Tynki skończone - nie jest źle, ale zachwycać się też nie ma czym. Trzy razy podchodziłem do odbioru i ciągle jakieś drobiazgi były.

 

Oprócz tego mimo kupienia 240 m2 tektury falistej i 200 m2 folii na podłogi posadzki zasyfione są koncertowo. Co to jest za nacja ci tynkarze to nie mam pojęcia. Poleciłem im, żeby niewyrobiony tynk wrzucali do dołu w tarasie ... nietrudno się domyślić, że niewyrobiony tynk stanowił znikomą część masy wsypanej do dołu. A więc były tam - butelki pet z herbatą, puszki po paprykarzu szczecińskim, pety, chleb, margaryna i inne odpadki bytowe. Przy sprzątaniu miałem niewymowną przyjemność przegrzebania tego dziadostwa własnoręcznie.

 

Oto dom po tynkowaniu:

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-04-26002m.jpg

 

Ciemny prostokąt to kaseta na drzwi przesuwne - nie schnie bo jest stalowa.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-05-09004m.jpg

 

Tu już wyschło - na dodatek w kadr załapał się nowy nabytek ...

 

Odbyła się też jazda próbna ;-)

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-05-09001m.jpg

 

W międzyczasie zwiozłem gres do kotłowni i garażu - oczywiście hit sezonu za 13 zł/m2 z casto.

 

Niestety dylematy wystrojowe zmusiły mnie do przesunięcia płytkarza o 2-3 tygodnie - miał zaczynać jutro. Prawdopodobnie do tego czasu będziemy już w zgodzie z samymi sobą.

 

Obecnie górna łazienka teoretycznie, hipotetycznie prawdopodobnie będzie oklejona tubądzinem caffeteria.

 

Pierwszy wybór, czyli Azulev Bonjour odpadł z przyczyn kosztowych i być może znajdzie schronienie w dolnej łazience.

 

Dylematy dotyczące elewacji również zaczynają się klarować - prawdopodobnie elewacja będzie oliwkowa, a cokół, część elewacji i kominy okleimy czarnymi lub grafitowymi płytkami.

 

Przy wystroju wnętrza korzystamy z pomocy pani Beaty - plastyczki i dekoratora z I.ea. Po pierwszych koncepcjach widzimy, że możemy liczyć na jej wyczucie przestrzeni i koloru.

 

Jutro powinna przyjechać wełna mineralna zamówiona w mega1000. Jakoś u nich jest tak, że faktura była z firmy z Katowic. Facet dzwonił do mnie w sprawie dostawy i okazało się, że 5 palet przyjedzie w poniedziałek, a jedna we wtorek. Miał mi podać nr do kierowcy, ale chyba zapomniał. O 13 w sobotę sam zadzwoniłem i trochę się uniosłem, bo mnie zaczął straszyć, że jeśli nie odbiorę to mi rockwool naliczy 500 opłaty za nieodebranie towaru. Uświadomiłem Panu, że zawsze nie ma mowy, żebym 2x w ciągu tygodnia urywał się z roboty, bo komuś w rockwoolu pasowało, żeby podzielić dostawę do mnie. Za kilka godzin zadzwonił facet z M1000 i załagodził sprawę.

 

Mam nadzieję, że od jutra lub wtorku wraz z teściem rozpoczniemy ocieplać poddasze.

 

Trzymta kciuki ...

 

Pozdrav

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
W Niedzielę moja żona Dorta (na forum Dosia) urodziła syna. Po porodzie wystąpiły poważne komplikacje po których została poddana 10 godzinnej operacji ratującej życie, podano jej 24 jednostki krwi. W tej chwili nieprzytomna w stanie ciężkim czeka na kolejną operację która ma odbyć się we wtorek. Lekarze proszą o zabezpieczenie jak największej ilości krwi. Wszystkie osoby które mają grupę krwi A+ lub dowolną każdą inną (jeśli jest inna podmieniana jest na właściwą z banku krwi) są proszone o oddanie krwi w punkcie krwiodawstwa We Wrocławiu przy ulicy Czerwonego Krzyża 5/9 , na pobranie należy zgłosić się z dowodem osobistym i po posiłku, w rejestracji proszę podać „ krew dla Doroty Pal ”. Telefon do punktu 071 371 58 10 / 071 371 58 12

W imieniu Doroty oraz naszym dziękuję wszystkim za pomoc Grzegorz (Secam)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Ufff, poddasze ocieplone między krokwiami. Oprócz kilku dni wysiłku kosztowało to trochę wytrzymałości oczu, bo przy założonej masce okulary parują w sekundę.

 

UWAGA: ten post był pisany przez 4 dni, więc występuje zakrzywienie czasprzestrzeni w treści ;-)

 

Wtorek (rano):

 

Po ociepleniu zabraliśmy się z teściem za zabudowę poddasza. Niestety nie doceniłem złożoności problemu, a brak doświadczonego konsultanta sprawił, że udało nam się zrobić jedynie grzybki na jednym skosie i wyznaczyć poziom sufitu w jednym pokoju.

 

Dalej powiedzieliśmy PAS. Rozmawiałem z naszym wykończeniowcem-kafelkarzem i uzgodniliśmy, że jeśli teść, albo ja będziemy razem z nim to robić to nie będzie problemu. Samemu nie chciał się mordować, bo robota idzie powoli.

 

Miał wejść wczoraj, ale zadzwonił, że potrzebuje jednego dnia, żeby dojść do siebie, bo w sobotę wrócił z nrd. W związku z tym, że mam włączony tryb "Termin mi wisi" to się tym nie przejąłem - jedynie teść był już spakowany, żeby jechać na budowę (ma 60-70 km) i musiałem odwołać.

 

Wtorek (popołudniu):

 

Jakoś naszemu kafelkarzowi te regipsy nie idą ... ma trudności z wyznaczeniem skosów, z wykminieniem jak obrobić okna... Wspomniał wprawdzie lojalnie, że nie robił skosów nigdy, tylko stawiał ścianki z G-K, a że jest naprawdę sumienny, to miałem nadzieję, że da sobie radę.

Nietety wątpliwości miałem tak wielki, że we wtorkowy wieczór zadzwoniłem do sąsiada, u którego regipsów było ze 600 m2 i miał majstra, z którego był zadowolniony.

Krótki telefon - pan Leszek jest akurat wolny i za wykonanie całości pod malowanie z gruntowaniem chce 30 PLN/m2 - bez dodatków na obróbkę okien itd.

Klina miałem tylko jednego - nasz znajomy kafelkarz zostaje do przyszłego tygodnia z ręką w nocniku, ale jestem na siebie zły (jak bardzo wiem tylko ja, kol. Małżonka i teść, którzy słyszeli całą samoocenę bez cenzury).

 

Środa:

 

Rano w końcu zadzwoniłem do kafelkarza i odbyłem z nim mało zręczną rozmowę. Przyjął to chyba trochę z urazą, że mu nie wierzą, że zrobi dobrze, ale powiedział, że na pewno regipsiarz zrobi to lepiej od niego.

Ze względu na fatalną koordynację dostaw musiałem go prosić o chwilę odpoczynku i wejdzie na powrót w przyszły poniedziałek - ja zaczynam urlop budowlany, więc będę ciągle na miejscu.

Umówiłem regipsiarza z panią Beatą (dekorator), żeby przekazała mu projekt zabudowy łazienki, żeby wiedział jak robić przedściankę i zabudowę pod prysznicem.

W czwartek mają zaczynać.

 

Czwartek:

 

Próbuję się trochę odprężyć i uciekłem na Rajd Polski - dzisiaj po raz pierwszy od kilku lat usłyszałem ryk WRC i zobaczyłem mistrzów w akcji na szutrze.

Ale to jest super impreza, echhhh...

 

Pozdrav

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Kolejna przerwa w pisaniu upłynęła pod znakiem zabudowy poddasza i dalszej walki z wełną sakrrrra ...

 

Zabudowa poszła sprawnie i czasowo, i jakościowo. Zajęło to panom 3 tygodnie i 1 dzień. Zdjęcia są w aparacie nad morzem, więc będą wstawione inną razą.

 

W tzw. międzyczasie pojawił się Big Brother i wspólnymi siłami ociepliliśmy cały strych, uprzednio umocowawszy podłogę. Pierwotny zamysł stabilizacji podłogi dzięki płytom OSB na pióro-wpust sprawdził się tylko częściowo, bo po pierwsze płyty były przerzucane 134 razy w tę i nazad, a po drugie tynkarze je tak zasyfili, że nerwa dostałem aż.

 

Tak czy owak strych w ciągu jednego weekendu z najgorętszego stał się najchłodniejszym pomieszczeniem w domu.

 

W miniony weekend wraz z teściem ukończyliśmy akcję "wełna". Wcześniej pociąłem prawie wszystkie konieczne formaty i zacząłem wkładać w krokwie w garażu. Zrobiłem tylko 2 ramy z 5 i resztę zrobiliśmy wspólnie. Najgorsze były miejsca w okolicy kosza, bo tam była wyższa matematyka przy wycinaniu wełny.

 

W niedzielę zaczęliśmy walczyć ze schowkiem przy pokoju Inwestorka. Wysokość pomieszczenia ok 80 cm. Teść podawał przycięte arkusze a ja szukałem wygodnej pozycji. Na leżąco, na klęcząco, na siedząco, w kucki, na czworaka, Jezu Kolczasty jaka to mordęga była.

 

Przerwę w pracy umiliły nam ruskie pierogi mamusi zrobione na grillu.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/DSC00249.jpg

 

Koniec końców ocieplone jest już wszystko i nareszcie nie ma dziur, którymi wlatują kopciuszki - zadomowiły się u nas na dobre. Kilka gniazd wyleciało co prawda z wnętrza domu, ale kolejnych kilka jest od zewnątrz.

 

W sobotę pojawili się panowie od rekuperatora i rozprowadzili na strychu przewody, wybili dziury na czerpnię i wyrzutnię i pomontowali ramki do mocowania anemostatów. W związku z tym, że nie chciałem wyrzutni na zachodniej ścianie (80% czasu wieje od zachodu) to panom zabrakło rur. Umówiliśmy się, że uzupełnią to przy montażu centrali.

 

Mieliśmy też miłą wizytę Megany i Michała, którzy na chwilę wybawili nas od pracy przy wełnie ;-) Goście wzorowi - mieli ze sobą termos z wrzątkiem, kawę i ciasto. Dziękujemy za odwiedziny i poczęstunek. Następnym razem pamiętaj o spódnicy ;-)

Po dokonaniu inwentaryzacji stali zbrojeniowej para świeżo upieczonych budujących udała się w nieznanym kierunku w celu dalszego rozmyślania o nadchodzących rozstrzygnięciach materiałowych.

 

Dzisiaj rano powrócił jeszcze pan Marcin żeby przesunąć podejście do baterii wannowej i prysznicowej oraz poprawić odpływ do bidetu. Ma też rozłożyć rury do i od solarów, żeby można było zabudowywać strych płytami.

 

Jutro wraca pan Janusz - płytkarz i gnamy z kafelkowaniem. Pani Beata już oddała projekty obu łazienek - jeszcze tylko musimy ustalić kolor fug.

 

Waham się ciągle przy wyborze baterii. Z jednej mańki chcielibyśmy mieć pod prysznicem i przy wannie termostaty. Tu bardzo dobrze pasuje nam Kludi Zenta - cenowo przede wszystkim.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/8.jpg

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/bateria.jpg

 

Jednak baterie umywalkowe i bidetowa są niezbyt ciekawe.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/umywalka.jpg

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/bidetowa.jpg

 

Myślę, żeby tu wziąć Hansę Polo - szczerze powiedziawszy nawet bardziej mi pasuje do termostatów. Poza tym ma ogranicznik otwarcia strumienia wody, co jest bezpieczne i praktyczne. A wyglądają tak:

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/hansaumywalka.jpg

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/hansabidet.jpg

 

Rozstrzygnęły się też problemy z kabiną prysznicową na górze - przynajmniej na papierze - zobaczymy co wyjdzie w praniu.

 

Pozdrav

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Nie pisałem kupę i hoho, jak mawiał ojciec Rainmana.

 

Zmieniłem robotę, więc się czas trochę skurczył, ciekawe co na to Einstein ...

 

Na budowie zadziało się sporo, ale po kolei.

 

Najpierw obiecane fotki zabudowy poddasza:

 

Łazienka i zabudowa przy kabinie prysznicowej.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-07-05005m.jpg

 

Górny korytarz i wyłaz:

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-07-05002m.jpg

 

Panowie naprawdę godni polecenia - oprócz tego robią mnóstwo innych rzeczy, osadzanie parapetów, ogrodzenia itp. Wychodzi im całkiem dobrze.

 

Po jednym nieudanym podejściu wrócił kafelkarz i pomaaaaaału zaczął tworzyć.

Przyznam, że gdyby nie jaka taka znajomość to pewnie straciłbym cierpliwość, bo co chwila rodził się jakiś babol.

Fakt, że nie mogliśmy się zdecydować na kilka rozwiązań, ale wielokrotnie zrobił nie tak jak sobie tego życzyliśmy. Ostatecznie z górnej łazienki zostało jeszcze skuć ok 0,5 m2 i przykleić te same płytki zlicowane z wanną, a nie schowane pod jej krawędź. W tym miejscu ma być kabina ze ścianką nastawioną na wannie. Taka mniej więcej, tyle, że w lustrzanym odbiciu a drzwi będą wahadłowe.

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Ateascianaskrocona.jpg

 

W końcu po skuwaniu, burzeniu i ponownym murowaniu zakończył górną łazienkę i pralnię. Teraz czekamy na parkieciarzy, którzy na podłodze, fragmencie ściany i obudowie wanny położą mozaikę z teaku.

W obecnej chwili łazienka wygląda tak:

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-08-20007m.jpg

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-08-12002m.jpg

 

W pralni króluje brąz:

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-08-20006m.jpg

 

Rozliczenie prac na górze stanowiło dla mnie sporą niespodziankę - negatywną niestety. Na dół zapowiedziałem panu płaską taryfę za wszelkie prace, które będzie wykonywał. Przystał w pierwszym odruchu, ale kilka dni później zaczął wspominać, że się jeszcze zobaczy.

 

Od poniedziałku rozpoczął prace w garażu:

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-08-27009m.jpg

 

i kotłowni:

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-08-27005m.jpg

 

Kupiliśmy też płytki na ściany w kotłowni i przy zlewie w garażu za zawrotną sumę ok. 9 zł/m2.

 

Płytki w kotłowni będą się kładły po zakończeniu gresów w salonie i wiatrołapie. Pierwsze już leżą. W tym miejscu będzie koza i tv. Dalszy ciąg pójdzie pod oknem tarasowym.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-08-27004m.jpg

 

Z pozostałych rzeczy budowlanych, to nareszcie zamówiłem bramę garażową i zacząłem rozmowy z ociepleniowcami. Jedni od asi22 mają dać wkrótce znać jaki termin gwarantują.

Oprócz tego rozpoznawaliśmy kwestię elewacji drewnianej, która jest w projekcie i nie chcemy z tego rezygnować. Koszty są jednak zabójcze, bo wszystkiego jest 15-20 m2 i nikt nie chce negocjować cen.

Części elewacji, które będą okładane płytkami klinkierowymi oraz tynk strukturalny zostawiamy na wiosnę.

 

Może za miesiąc uda się dokończyć ogrzewanie i solary, jest trochę przeszkód i nie mamy na to wpływu.

 

W lipcu załatwiłem zgłoszenie na POŚ i już wytyczone jest miejsce do kopania. Czekam, aż sąsiad będzie betonował wieniec, żeby wylać płytę pod POŚ i drugą pod zbiornik na solankę ze zmiękczacza.

 

Myślałem, że garaż i schowek zabuduję G-K z teściem, ale czasu mam tak mało, że jednak zlecę to p. Leszkowi. Czekam tylko jak zakończy obiecane prace u sąsiada.

 

To tyle na dziś. Jak mi coś przyjdzie na rozum to napiszę.

 

Pozdrav

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months później...

Jezusie, Maryjo, Józefie Święty - jak spojrzałem na datę ostatniego postu to mnie zawstydziło aż.

 

Do pisanie jest trochę ale postaram się streścić wszystko, żeby nie wyszło z tego Quo vadis.

 

Około początku września prace zakończył płytkarz, popełniając po drodze kilka mniej lub bardziej irytujących wpadek wynikających z nieuwagi, nadmiernej pewności siebie lub bezmyślności.

Przy rozliczeniu próbował mnie przećwiczyć z ceną, ale zapłaciłem tyle ile mu powiedziałem, wzbudzając jego focha, bo znowu za płytki chciał skasować ok 60 PLN plus zabudowa spłuczki, plus półki, plus pińcet, plus dodatek za krzywe ściany, plus rozłąkowe, plus szkodliwe, plus.... echhhhh...

 

Generalnie rzecz biorąc nie dziwię mu się, bo żeby wyżyć pracując w takim tempie faktycznie trzeba wołać wysoką stawkę.

 

Na koniec okazało się, że jedna płytka w górnej łazience pękła na cięciu i trzeba ją wymienić - pan J. bardzo był nierad, bo fuga epoksydowa, bo znowu powrót do tej przeklętej łazienki. Tak czy owak musiał tam wrócić żeby poprawić spitoloną zabudowę wanny. Zrobił co musiał, ale już po zapłaceniu okazało się, że fuga na zabudowie a co gorsze przy tej jednej wymienianej płytce ma ciemniejszy kolor. Spojrzałem na faktury i na wiaderko - wszystko gra. Zapytany pan J. stwierdził, że poprzednio robił na raz połówkę wiaderka, a teraz zrobił z ćwiartki i może stąd różnica. Ma to poprawić, ale szczęśliwy jest z tego powodu niezmiernie.

 

Na początku września w końcu zamontowaliśmy POŚ. Sąsiad koparką zrobił dół, podsypaliśmy go jedynie cementem i wstawiliśmy zbiorniki. Po zalaniu wodą sprawdziłem poziomy i okazało się, że pierwszy zbiornik był niżej niż drugi (pewnie po zalaniu wodą siadło trochę podłoże). Cóż było robić, pompa dziarsko wypompowała zawartość i z krzyża wyciągnęliśmy zbiornik. Po skorygowaniu dna zbiornik wylądował na powrót w dole. Poziomy już ok.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-09-05006.jpg

 

Rozpoczęliśmy akcję zasypywania. Sąsiad przyjechał koparką i łyżką przemieszał piasek z wykopu z cementem i takim szarym budulcem zasypaliśmy oczyszczalnię. Jeszcze na wierzch styrodur i wyrównanie terenu.

Po zakopaniu wygląda tak jakby ktoś zakopał stary parowóz ;-)

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-10-17005.jpg

 

Pan Leszek zrobił zabudowę schowka i garażu a zaraz potem pojawiła się brama garażowa.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-10-17002.jpg

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-10-18004.jpg

 

Nareszcie około połowy października byliśmy gotowi żeby pan Marcin powiesił kaloryfery, zamontował zbiornik cwu i przygotował się do montażu kotłowni.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-10-18006.jpg

 

Kocioł przy jechał chwilę później. Bardzo czekałem na ten moment, bo zbliżała się zima i bałem się o instalację.

 

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-10-31001.jpg

 

Za chwilę o dalszych zmaganiach z kotłem podczas pracy.

 

Równolegle z montażem kotłowni przyszli mistrzowie od ocieplenia. Początek był dobry, praca szła wartko. Rano przyjechałem zobaczyć postępy, bo umówiliśmy się, że siatka i klej idzie dopiero po odbiorze warstwy styropianowej. Wszystko cacy, szczeliny zapiankowane, okna obrobione, rozpoczęło się wiercenie pod kołki - zezwoliłem na dalsze prace na wschodniej ścianie.

Po kolejnych kontrolach zaczęły się schody: styropian nie podepchnięty pod krokwie, szczeliny zapiankowane na 0,5 cm tak, że wypadał po dotknięciu. Ale najbardziej mnie zalała krew, jak stojąc którejś niedzieli przed wschodnią ścianą zauważyłem pod klejem i siatką ślady kołków tylko w max 10 miejscach (tych, które nawiercili w mojej obecności przy pierwszym odbiorze). Gwoździem posprawdzałem łączenia płyt w miejscach gdzie nie widać było kołków. Jak się nietrudno domyślić, kołków ani widu, ani słychu. Pognałem do blaszaka sprawdzić ile jest kołków. I co? Z 800 zostało 20-30 szt. Z ciśnieniem 500/450 wetknąłem gwoździa w miejsca gdzie miały być te nieliczne kołki. Pudło - nie było ani jednego - zapchali wyfrezowane otwory styropianem i zakleili siatką. W krótkich męskich słowach poinformowałem pana, że w poniedziałęk o godz. 7.00 przyjeżdżam i zastaję na miejscu komplet kołków, a na temat jakości prac pogadamy osobiście. Główny majster wymówił się, że to jago pracownicy ukradli i odebrał im kołki i nie pracują już u niego. Akurat !!! Nie miałem jednak zdrowia na prowadzenie dochodzeń. Ważne, że w końcu nie dałem się wydymać. Niestety pod siatką znalazły się dwie ściany bez kołków. Na dużej ścianie pofrezowali otwory nacinając siatkę i kładąc dodatkową warstwę siatki i kleju. Na ścianie wejściowej pozaklejali kołki łatkami z siatki i prawdopodobnie będzie ich czekać w tym roku przed tynkiem siatkowanie i klejenie tej ściany. Inspekcje przeprowadzałem nawet o północy bo mnie krew zalewała.

W sumie przy odbiorze nie miałem zastrzeżeń co do końcowego efektu, ale na jednej ścianie jest spora nierówność, której gołym okiem nie widać, ale pod łatą wyszła. Wyceniliśmy to na 300 zł. Po ociepleniu domek wygląda tak:

Ściana wschodnia:

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-10-31003.jpg

Ściana wejściowa:

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-11-02001.jpg

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-11-07002.jpg

Ogród:

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-11-07006.jpg

i ściana zachodnia:

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-11-07001.jpg

Po zakończeniu prac przy ociepleniu zrobili jeszcze parapety zewnętrzne z podokienników ceramicznych. Okna nareszcie od zewnątrz były kompletne.

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-11-26002.jpg

 

Pod koniec listopada w końcu umówiłem dekarzy i instalatora na końcowy etap instalacji, tzn. wieszanie solarów. Poszło sprawnie i po kilku godzinach prace zakończono.

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-11-21001.jpg

Pozostało jeszcze napełnienie glikolem i wio... W słoneczne dni przy mrozach po 15 stopni w baniaku było ponad 30 stopni. Bardzo mi się to podoba ;-)

 

Teraz o kotle - ze względu na jego układ (komora spalania przed zbiornikiem paliwa) przewód od czopucha do komina jest dość długi - około 1,5 m. Podczas odpalania, po wstępnym zadymieniu całej okolicy i domu oczywiście piec zaczął się pocić. Pan Marcin powiedział, że to normalne i wkrótce ustanie. Miał rację, jednak po kilku dniach zastałem w naszej wspaniałej czystej kotłowni taki widok:

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2009-11-24003.jpg

Ściany, kocioł i podłoga zasyfione smołowatą mazią, która nie puściła po użyciu rozpuszczalników, po kilku konsultacjach postanowiłem zatrzymać kocioł i ocieplić przewód. Ocieplenie prowizoryczne z wełny 5 cm załatwiło sprawę.

Nagle zaczął się jednak pojawiać komunikat o przegrzaniu podajnika oraz dym w zasobniku. Kocioł nie ma zabezpieczenia wodnego przeciw cofnięciu się ognia, jedynie przy dużej temperaturze przepychają do komory spalania świeże, chłodne paliwo. Znowu telefony i forum - przegrzewa się na podtrzymaniu bo jest za duży ciąg. Można go zmniejszyć wstawiając w przewód kominowy regulator ciągu. Razem z trójnikiem i przesyłką to ponad trzy stówki.

Pozostał tylko problem cofającego się dymu. W końcu poradzono mi, żeby zamontować w końcu nawiew do kotłowni - przesuwałem to w czasie, aż w końcu to zrobiłem i od kilku dni spokój.

 

Przed świętami pan Leszek osadził parapety wewnątrz i zakończył gładzie w salonie, gabinecie i hallu dolnym i górnym. Myślałem, że to wystarczy, ale jednak tynki były tak spieprzone, że zdecydowałem się na usługi trolli od Secama. W kilka dni zakończyli prace, potem dwa razy przyjechali na poprawki i gładzie są w całym domu.

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2010-01-31003.jpg

 

No i w końcu drzwi wejściowe - po długim miętoleniu tematu i rozważaniach: drewno-blacha trafiliśmy na drzwi Art-Tom spod Oławy. Najpierw porozmawiałem z panią z działu sprzedaży, potem z firmą, która sprzedaje te drzwi a na końcu skontaktowałem się z właścicielem. Namówiłem go na upusty dla Grupy Wrocławskiej i sam dostałem drzwi w niezłej cenie.

Pozostaje tylko uzupełnienie styropianu wkoło drzwi i zrobienie prowizorycznego odbojnika, żeby nie wydrzeć drzwi z zawiasami.

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/2010-02-13001.jpg

 

Ostatnio pani Beata zaprojektowała nam kominek. Zmieniła się koncepcja. Już nie ma kozy, bo byłaby za blisko telewizorni. Wkład arysto narożny w skromnej, prostej zabudowie.

http://i33.photobucket.com/albums/d93/trabi-wrc/Budowa/KOMINEKITV.jpg

Casting ma wykonawcę wyłonił pana Andrzeja. Zdjęcia jego prac nastrajają optymistycznie, ale wolę na razie nic nie mówić.

 

Jak sobie tak patrzę, że większość mojego pisania to jakieś wpadki, miny i partactwa, to myślę sobie, że chyba jakoś ponadstandardowo nas trafia.

 

Aha - teraz wisienka na tort - w listopadzie dostałem zapalenia płuc i dość długo byłem na chorobie. W związku z chorobą i depresją pracowniczą miałem dość słaby czas. W zakupionym świeżo samochodzie zaczęło chrupać w półosi, w aucie żony pękła chłodnica i zagotowała silnik z wizją na gruuuubą naprawę wartą połowę wartości samochodu. W zasadzie bzdury, bo to tylko sprawa kasy, ale dobijało mnie to strasznie. Po drodze wydarzyło się kilka mniej lub bardziej osłabiających epizodów, ale apogeum przyszło w pewien czwartek. Otóż pojechałem na budowę, żeby dostarczyć podokienniki, uzgodnić pewne sprawy z p. Leszkiem i doglądnąć zagrody. Umówiłem się z p. Leszkiem, że obmuruje mi wejście rury spalinowej przez ścianę do komina. Pan Leszek spytał, czy mam zaprawę do szamotu. Poszedłem więc do blaszaka pamiętając, że z komina zostało jeszcze wiaderko zaprawy. Zacząłem się rozglądać szukając zaprawy, a że w blaszaku rządzili ociepleniowcy to wszystko było poprzestawiane. Wszedłem, stanąłem pół kroku od wejścia, obróciłem się w lewo i dostrzegłem znajome wiaderko. Zrobiłem krok w jego kierunku.......... i dostrzegłem trzonek grabi pędzący w moją stronę. Nie zdążyłem nic zrobić. Zaokrąglona końcówka trzonka przysoliła mi prosto w oko. Myślałem, że się ocielę. Siadłem w sekundzie na ziemi i na ślepo zacząłem szukać czegoś zimnego. Po kilku chwilach, otworzyłem prawe oko i poszedłem przemyć oko. Spróbowałem je otworzyć i zobaczyłem wszystko na biało. Szlag, jeszcze to na dodatek. Nadszedł pan Leszek, zobaczył, że się trzymam za oko i pyta co się stało. Powiedział co i jak, a on na to: Hehe to tak jak w kreskówkach. ;-)

Trochę puściło mi ciśnienie. Za jakiś czas doszedłem do siebie i oprócz żałosnego wyglądu przez kilka dni nic się nie stało. Samochód żonki po wymianie chłodnicy okazał się cudem ocalony.

 

Na dodatek wyniki badań wskazały, że drugi pokój dziecięcy będzie miał lokatora (lub lokatorkę) ;-) Depresyjne stany prawie natychmiast prysły, przesunęliśmy sobie termin przeprowadzki na lato i teraz podchodzimy do tego na luzie.

 

Mam nadzieję, że mimo zakończenia finansów w najbliższej przyszłości będę miał wkrótce co pisać.

 

Pozdrav

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...