Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kaśki macieja faktów i wiadomosci z budowy komentarze


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 23,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • kaśka maciej

    7060

  • wu

    1884

  • mayland

    1356

  • braza

    1264

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Sprawozdanie pt. "Swiat wg blondynki"

Część 1: Blondynka na nartach :)

Zapakowawszy dosć spory samochód po sufit, z boxem na dachu blondynka i jej cała rodzinka pojechała na narty. W prawdziwe, wysokie góry. Oczywiście, wczesniej wysłuchała jakież to piekne trasy tam sa, jakie szerokie, bez muld i w ogóle miód malina. W sam raz dla kogoś kto uczy sie jeździć. Taaaa..

Dojechawszy na miejsce i rozpakowawszy się w cudnym drewnianym domku, zachwyciwszy się przepięknymi widokami wokoł blondynka & C.O. Ltd (sztuk 13 dorosłych, 12 dzieci) rozpoczęła aklimatyzację przy pomocy bacardi. Aklimatyzacja trwała krótko, gdyż długa podróż + 2 cuba libre spowodowały senność blondynki :D

Następnego dnia, uzbrojona w sprzęt po zęby blondynka i spółka poczłapala do gondoli. Gondola jechała, jechałaaa, jechaaaałłłłłaaaaaa i jechaaaaaaałłłłłłłłłłaaaaaaaaa co wzbudziło podejrzenie w blondynce, wszak trasy miały być łagodne. No dobra, w końcu po jakichś 10 minutach blondynka wysiadła z gondoli. No i rozgląda się za tymi ładognymi stokami i mimo, że wzrok ma sokoli nigdzi ich nei widzi :no: W końcu ktoś jej pokazał oślą łączkę :lol2:

Pojeździła trochę, ale c.o. Ltd stwierdziła, że świetnie sobie radzi i niech jedzie z nimi na poważne górki, a nie jakies pierdoły. No i blondynka posłuchala, wsiadła na kanapę i wio, na sam szczyt górki. Blondynka nie ma leku wysokości, ale to co zobaczyła przyprawiło ja niemalż o płacz. Najpierw się zaparła i stwierdzila: No way, czekam do wiosny,śnieg stopnieje. Potem wyzwała wszystkich, którzy namówili ją na to. W końcu po modłach do wszystkich świętych blondynka wzięla i zjechała. prezentując styl pt. "ratuj się kto może" :D i klnąc niemiłosiernie na swoją naiwność. Blondynka teraz już wie, że sorka, ale jak góry mają dobrze ponad 2 tysie metrow to eeee, nie ma lagodnych stoków. Choćby nie wiem co, nie ma i juz. No chyba, że ktoś jeździ już pierdylion lat to i owszem, może sa to łagodne stoki. Ale blondynka jeździ ( to nawet za dużo powiedziane, że jeździ; udaje jej sie zjeżdżać) raptem moze z 10ty raz ever.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następne zjazdy blondynki były już w lepszym, ale nadal dosć rozpaczliwym stylu. W czwartym dniu dzieci blondynki się oflagowały i stwierdziły, ze mają dość i że nie bedą już jeździć. Więc postanowiono pojechac na wycieczkę. Blondynka sie ucieszyla, bo myslala, że upłynni jakąś gotówkę na szopingu, ale nic z tych rzeczy. Reszta wycieczkowiczów postanowiła zwiedzić zamek, który kuuuurrrrrrna znajdował sie na szczycie gory:D Chiał nie chciał, blondynka musiała iść razem z resztą, gdzyż reszta średnio kumata językowo :D

Ostatni dzień to byl szał. Blondynka zjeżdżała jak Lindsay Vonn :cool: No, praaaaaaawiee ;)

Generalnie bilans na plus: zero kontuzji, mnóstwo frajdy z jazdy i nawet waga na plus (2kg fuckkkkk :bash: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kasia pisałaś o mnie :)

Kiedyś lat temu kilka wyjechaliśmy na Chopok... i z jednej górki nie mogłam zjechać na drugą górę.... tylko.... usiadłam na tyłku i spuszczałam się na dół, siarczyście klnąc ku.wa mać i płacząc niemiłosiernie w głos. Byłam sparaliżowana ze strachy... Góra wysoka jak diabli, nawet krzaczka czy trawki wystającej nie było. Nie było się czego złapać... I tak płacząc doczołgałam się do schroniska i później w dół musiałam zjechać... nooo masakra... Jakaś narciarka zatrzymała się i pytała mnie czy nie potrzebuję pomocy... niiiiieee ja się tylko bałam, a mam lęk wysokości.

Drugiego dnia jeździłam z asysta męża ... wybraliśmy się na szczyt jakiejś tam trasy... zeszłam, popatrzyłam w dół.... zakręciło mi się w głowie, zrobiło mi się niedobrze i nawet na kolejkę nie mogłam wsiąść z powrotem. Dodam, że byliśmy jedynymi zjeżdżającymi w dół... Za to odnaleźliśmy się ze znajomymi....

 

Od tego czasu nauczyłam się jeździć i lubię tylko szerokie traski, ale i czerwonymi też dobrze sobie radzę... Więc nie jest już źle....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiałam się z opisu blondynki. Moje pierwsze zetknięcie z nartami było podobne , tyle że w Szklarskiej Porębie jakieś 15 lat temu. Zjechałam na pupie w sam środek kolejki na wyciąg, na szczęście jakaś litościwa dusza mnie złapała, bo niżej to już przepaść była. Też znajomi zapewniali że górka łagodna, he, he . Teraz uwielbiam jeżdzić na narty i ty tez będziesz pewnie lubiła.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...