Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze U GAGATY


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 4,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Nasze podchodzą do gości każde na swój sposób. Carmen się obraża i wynosi z domu. Jeżeli jest zimno, a goście niezbyt aktywni ruchowo (znaczy nie szlajają się po całym domu), to ewakuuje się na górę i tam zaszywa. Tylko podejrzenie, że coś baaardzo dobrego może się znaleźć w zasięgu jej pyszczka, jest w stanie sprowadzić ją na dół. Bo nasza aryskotratka, gardząca wszystkimi poza nią samą, na widok/zapach/dźwięk żarełka natychmiast zapomina o swojej aryskotratyczności i zachowuje się jak, nie przymierzając, pies. Miauczy, mrauczy, ociera się, wyciąga na dowolną długość (byle sięgnąć pazurkiem), podlizuje się, dopomina, patrzy w oczy, kocha mnie, jest moim maleńkim koteczkiem, jest głodnym koteczkiem, lubi mnie... Kiedy kończę np. kroić mięsko, natychmiast zapomina o wszystkim i gardzi mną tak samo, jak całą resztą świata (nie wyłączając innych kotów). Mimo tej miłości do jedzenia, jest najszczuplejszym kotkiem w naszym domu.

Miśka ma fazy. W fazie "kota niezależnego" gości mierzy wzrokiem i lekceważy. W fazie "kota-pieszczocha" łasi się do wszystkich łącznie z gośćmi, namiętnie ugniata z potwornie głupią naćpaną miną, ładuje się na kolana i żebrze o głaskanie.

Rudy jest byłym facetem. Znaczy treścią jego życia jest żarcie i spanie. Goście, którzy jakoś się przyczyniają do wypełniania tego powołania, są mile widziani. Mogą karmić, głaskać śpiącego kotka, nosić go na rękach, stanowić ciepły materacyk. Jeżeli dobrze się sprawują, KotekRysio może nawet zgodzić się na noszenie w dowolnej pozycji (na niemowlaka, głową w dół itp.). Gość, czy domownik - co to za różnica? Imponujące rozmiary i masę uzyskał chyba tylko dzięki konsekwentnemu oszczędzaniu energii, której nie marnuje nawet na pobieranie pokarmu, nie wspominając o proszeniu, żebraniu, napraszaniu się itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Arcti :hug:

 

Mogę ale mi się nie chce... jestem bez pałeru bo organizm skumulował siły do walki z gojeniem się .... tego tam...

 

Jak komuś zaczyna się problem z ósemką to niech NATYCHMIAST idzie do dentysty.

Tyle chciałam powiedzieć.

Choćby sama sobie (:o) bo potem mi przejdzie i w te pędy zapomnę ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam dziewczyny :hug:

 

Ponieważ nieco mi lepiej opiszę jako memento głównie dla samej siebie...

Pewnie, nie zawsze tak musi być (Artcica...), ale ...

 

Osoby o słabych nerwach niech nie czytają.

 

A było tak – najpierw, dawno temu, za górami za lasami…ukruszył mi się kawałek dolnej lewej ósemki (co już było skutkiem jej wcześniejszego osłabienia, coś już tam się zaczęło wcześniej dziać). Ale nie towarzyszyły temu żadne inne objawy, nic się nie działo, szybko i chętnie więc o tym zapomniałam. Po jakimś czasie zaczął boleć mnie ząb.. któryś tam, gdzieś na dole z tyłu, nie umiałam sprecyzować… no ale przecież kto chodzi do dentysty przy takim pobolewaniu? Jakiś histeryk chyba… A poza tym – ja nie wytrzymam?? Przeszło.

 

Za jakiś czas – ból dopada mnie wieczorem, kiedy się kładęspać - jednego dnia, drugiego, zauważam, że ma to związek ze zmianą pozycji. Dodam, że każdego dnia bardziej… Muszę jakoś zareagować, więc – aspirynka! Działa !! Potem - dwie aspirynki (a co!) – jest pięknie, wszystko mija – ależ jestem dzielna i samowystarczalna. I wcale nie histeryzuję!

Ząb przestaje atakować, chętnie o nim znów zapominam.

 

Mija jakiś czas – ooo… ból powraca… Szybko aspiryna ale - jak to?? - nie działa! Próbuję innych środków (bo przecież kto ma czas i pieniądze na dentystów ?) – i nic, boli.

I wtedy nadchodzi najgorsza noc w moim życiu (tak wtedy myślałam, ale nie – najgorsza była dopiero przede mną) – boli mnie wszystko, cała lewa strona – połowa szczęki, lewe ucho (jak przy zapaleniu ucha – kto miał ten wie co to za cholera), połowa brody, oko… i NIC NIE POMAGA! Zaczynam marzyć o dentyście – KOCHAM DENTYSTÓW! Dlaczego nie mogę TERAZ, NATYCHMIAST (środek nocy) umówić wizyty??

Chwilę rozważam wyjazd na ostry dyżur do szpitala w Miliczu ale kiedy pomyśle, że w moim stanie znajdę się w jakiejś obcej poczekalni, po nocy, z takimi sierotami jak ja w kolejce – wolę męczyć się we własnym łóżku. Mokra ściera na ryj i próbuję spać, bezskutecznie – bez przerwy mnie boli aż do godz. 3.00 kiedy to jakimś cudem zasypiam (sterta środków przeciwbólowych) i budzę się, nadal z bólem o 6.00.

 

Szukam dentysty w necie, jest piątek i cały dzień wydzwaniam, nie mogąc się dodzwonić, nikt nie odbiera (familijna specyfika małego miasteczka). A ponieważ jakoś czuję się znośnie – nie robię paniki…. W końcu znajduję namiary na gabinet, który budzi moje zaufanie, zgłasza się poczta głosowa i słyszę to, co już wcześniej wyczytałam na ich stronie - zarejestrować się można w godzinach pracy a w piątki to tylko do południa, a jest już po więc postanawiam jechać w poniedziałek już bez dzwonienia (czynny od 12.00) i być dobrej myśli. Generalnie czuję się naprawdę nieźle ale świeże wspomnienie nocy każe mi nie lekceważyć tematu i planuję wybrać się w poniedziałek NA 100 %.

 

Tymczasem nadchodzi noc ….. Zasypiam w nie najgorszej kondycji, po iluś prochach ból jest stłumiony a połączeniu z ogromną sennością (poprzednia noc!) – śpię. Śpię do 1.00 po czym – budzę się a raczej COŚ mnie budzi. Trzeźwieję błyskawicznie bo słyszę jakiś hałas! Dochodzę do siebie szukając jego źródła i znajduję … w mojej głowie! Brzęczy, dzwoni, piszczy, nie wiem jak to nazwać, w uchu, w obu uszach, w całej głowie – sama już nie wiem. Wiem natomiast (kilkudniowe złe samopoczucie + brak normalnego snu + ciemno + noc itp. itd..), że NA PEWNO mam raka mózgu. To koniec. KTO POPROWADZI SIEDLISKO??? Muszę natychmiast mojej córce (przypominam – obecnie od 3 lat z mężem w Niemczech koło Holandii) wszystko przekazać! Chcę schodzić do komputera natychmiast, myślę w panice o testamentach (????) a jednocześnie mam przebłyski typu – przecież nie mogę straszyć córki, która jest w ciąży! A owo dźwięczenie nie ustaje, próbuję zatykać uszy (bez sensu..) , nakładam na głowę poduszkę, słabo mi, pocę się…chyba zaraz umrę.

W końcu wstaję (na stojąco jest nieco lepiej niż na leżąco), otwieram okno i wystawiam głowę na zewnątrz, żeby mnie nieco otrzeźwiło (podejrzewam, że dopadł mnie atak paniki i muszę go zwalczyć, przeczekać, nie wiem..), ciut pomaga, kładę się z powrotem, w głowie nadal dźwięczy, myślę czy nie iść na spacer po nocy ale obawiam się, że spacer po ciemku może jednak nie być czymś, co mi dobrze zrobi.. Ponieważ jednak jestem diabelnie niewyspana organizm domaga się swoich praw i w którymś momencie czuję senność…. pojawia się nadzieja i faktycznie – zasypiam. Rano budzę się z szumem w głowie ale dużo słabszym.

Czuje się jak cudem uratowana …

 

Jakoś (nie najgorzej, sytuacja z poprzednich nocy nie powtarza się, prochy znów pomagają), udaje mi się dociągnąć do poniedziałku.

Dalej już nie opisuję, tak czy owak wszystko co przeżywałam u dentysty i chirurga blakło w zestawieniu ze wspomnieniem owych nocy.

 

Krótko mówić żyję a p……….onej ósemki już nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż Kochana ... Ja osobiście panicznie boję się dentystów!! Panicznie!! Twoje przeżycia, wybacz mi proszę serdecznie, nie zrobiły na mnie większego wrażenia bo ... przeżywałam dokładnie to samo, z podejrzeniem raka mózgu włącznie!!! Najbardziej wqrwiające jest to, że same sobie gotujemy ten los, co wcale nie oznacza, że jeśli nie daj Swaroża, znowu jakaś zębina zacznie o sobie przypominać nie zrobię tak samo, jak dotąd czyli czytaj: będę czekała do chwili, w której ból każe mi kochać dentystów!!!!!

 

A w tej chwili świat jest znowu piekny, prawda????:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ojjjj:sick:

 

 

jestem na pierwszym etapie...

 

może nie dożyję pokochania dentysty:p... skoro dawno, dawno temu...

 

 

I pomyśleć, że moje dziecię zawsze wolał odo dentysty niż do fryzjera:sick:

 

:no: nie, nie... nie masochista...

 

skubanieńki nawet jednej dziurki nie ma to i nie dziwne, że lubi do dentysty:p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i ja właśnie Brazunia dla Ciebie, dla siebie i dla NAS WSZYSTKICH opisałam tę historię - może, jakby co nie daj Swaroża... - sie przeczyta i sie pójdzie. OD RAZU.

 

Arctisiu droga - no ... ja trzymam kciuki :yes::yes:

 

Tak tak - żyć się znowu chce :p, jeszcze jem jedną stroną ale to mały pan pikuś jest :D:D

Edytowane przez Gagata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O moich przeżyciach na fotelu dentystycznym można by niezły horror nakręcić. "Stomatolog szkolny" - chyba więcej nie muszę tłumaczyć. Jedno połamane oparcie fotela (podłokietnik dokładniej), jedna pogryziona dentystka - to z mojej strony. Jednak z reguły to ona była górą. Efekt? Moje uzębienie po latach spędzonych w fotelach prywatnych dentystów i zostawionych u nich kilku dobrej klasy samochodach przypomina dobrze odrestaurowaną starówkę zabytkowego miasta. Nauczona doświadczeniem teaz nie czekam aż zacznie łupać. Z reguły (znaczy "prawie zawsze") chodzę, kiedy coś się zaczyna dziać (prawie od razu...). Tylko, kiedy sobie pomyślę, ile to kosztuje, to się poważnie zastanawiam, czy nie mądrzej by było sobie sztuczną szczękę załatwić...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako dziecię niewinne pogryzłam, skopałam i stłukłam dentystkę ... chociaż nie, to nie była dentystka, to była sadystka. I co gorsza znajoma mojej Mamy ... Od tamtej pory ... eee, nawet nie ma co mówić .... niektórzy wiedzą ...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie gryzłam i nie kopałam, ale boję się panicznie, histerycznie, straszliwie... :oops:

Wchodząc od razu anonsuję, że jestem histeryczką stomatologiczną i nie dam się dotknąć bez znieczulenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...