Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak zniech?ci? ?mije


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 155
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Sam temat wątku brzmi „ Jak zniechęcić...” a nie jak unicestwić, a to jest zasadnicza różnica.

Ale wsrod odpowiedzi padaly rowniez takie: UNICESTWIC

 

Zapewniam Cię, że osoby występujące na tym FORMU nie koniecznie muszą być bezduszni, nie czujący problemów otaczającego nas świata.

Jak wszedzie sa i tacy i tacy. Tyle, ze jak ktos nie ma sobie nic do zarzucenia w danej kwestii to nie moze osobiscie odebrac postow mjot1, bo jest takie stare przyslowie: uderz w stół a nozyce same sie odezwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, ale w tej kwestii sie mylisz...

 

JoShi, co chcesz przez to powiedzieć ? Czyżby Cię żywo interesował stan Mjota po trafieniu szlagiem ?...

 

Ale wsrod odpowiedzi padaly rowniez takie: UNICESTWIC

 

Żebyś miał jasność sprawy: lubię zwierzęta i to nie tylko te "futerkowe". Żyję w otoczeniu całkiem sporej grupki zwierzaków: 2 koni, 2 psów i 3 kotów. Z tego prawie wszystkie zwierzaki (za wyjątkiem klaczy) to zwierzęta porzucone, niechciane lub wręcz swego czasu maltretowane.

 

Mimo mojego pozytywnego nastawienia do zwierząt mogę sobie wyobrazić sytuację, że rzuca się mi do gardła jakiś obcy pies. Uznałbym to za zagrożenie i nie czekając na to, aż mi wbije zęby w krtań użyłbym wszelkich dostępnych mi środków obrony (do zabicia tegoż psa włącznie). Tak samo (wbrew pozorom) jest ze żmiją. A nawet gorzej: psa na ogół zauważysz i możesz zareagować, żmii możesz nie dostrzec. Zwyczajne ugryzienie psa raczej nie niesie ze sobą takich konsekwencji, co ugryzienie żmii. Rozdrażnionego psa możesz próbować uspokoić (choćby przez stanie w bezruchu), a co z podrażnionym (np. nadepniętym) gadem ?...

 

Powtarzam: na mojej działce mogą sobie spokojnie żyć ropuchy, zaskrońce i co tylko chce. Z tym jednym, stanowiącym potencjalne zagrożenie wyjątkiem. Nie twierdzę też, że rzucę się z kijem na każdą zauważoną żmiję. Owszem, będę starał się zapobiec ich obecności u mnie. Będę kosił trawę itd. Ale jak trafi się żmija na mojej działce, to nie będę bawił się w fakira, łapał i wynosił. Choćby dlatego, że raz: nie bawi mnie to, dwa: taka zabawa to też możliwe zagrożenie. A ja we własnym domu ryzykować nie zamierzam i nic mnie nie obchodzi co na to prawo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale dla przyzwoitości, jak byś się zachował w towarzystwie gdyby ktoś powiedział ogólnie jesteście tacy a tacy. Oczywiście uznał że Ciebie to nie dotyczy ......

 

Wybacz... Tak dla przyzwoitosci to zachowala. Jakos bylam rowniez w towarzystwie do ktorgo skierowana byla ta mowa... I co ? Ja nie mam sobie w tej kwestii nic do zarzucenie, wiec jakos mnie nie dzgnelo...

 

Ale jak trafi się żmija na mojej działce, to nie będę bawił się w fakira, łapał i wynosił. Choćby dlatego, że raz: nie bawi mnie to, dwa: taka zabawa to też możliwe zagrożenie. A ja we własnym domu ryzykować nie zamierzam i nic mnie nie obchodzi co na to prawo.

No coz... Widze, ze Twoja milosc do zwiarzat, podobnie jak i moralnosc sa baaardzo wybiorcze.

 

Poza tym nie wiem co ma lezenie na iglach (fakir) wspolnego ze zmijami (zaklinacz wezy). I chyba nie chodzi o tu, zeby ja lapac, tylko spokojnie, bez paniki przeploszyc albo wzroszajac ramionami obejsc, albo z zachwytem obejrzec (co kolwiek zrobisz ona i tak bedzie wolala uciec).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prosze zwrocic uwage na slowo prawo.

 

JoShi, mało mnie wzrusza Twoja ocena mojej moralności, jest mi ona obojętna. Natomiast co do prawa - zastanów się. Jeśli nasz kochany sejm wyda ustawę nakazującą wszystkim obywatelom pomalować sobie rzyć na zielono, to czy pobiegniesz w te pędy po farbę i pędzel ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi, mało mnie wzrusza Twoja ocena mojej moralności, jest mi ona obojętna. Natomiast co do prawa - zastanów się. Jeśli nasz kochany sejm wyda ustawę nakazującą wszystkim obywatelom pomalować sobie zyć na zielono, to czy pobiegniesz w te pędy po farbę i pędzel ?

No tak, trzeba przeciez cos wymyslic jak sie nie ma powaznych argumentow, prawda ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Spróbuję jeszcze raz:

 

Polskie prawo obfituje w nieżyciowe lub po prostu głupie przepisy. I wprawdzie "dura lex, sed lex", prawa trzeba przestrzegać, ale mimo to żadne prawo nie przekona mnie, że słuszne, prawe i moralne jest tolerowanie niebezpiecznego zwierzęcia na swoim terenie. Idąc do lasu wiem, że moge na żmiję trafić, więc nie łażę tam boso, a jak już zobaczę ją - ominę szerokim łukiem, niech sobie żyje, grzeje w słońcu itd. Tym samym będę tego prawa przestrzegał. Napisałem wyraźnie i powtórzę jeszcze raz: każde zwierzę może sobie żyć w swoim środowisku.

 

Nie mam też nic przeciwko obecności jakichkolwiek gadów i płazów na mojej działce z jednym, jedynym niebezpiecznym wyjątkiem: zmii. W życiu nie zabiłem ropuchy, czy padalca. Często podczas przerzucania słomy w stajni w stogach trafiają się np. zaskrońce i to w sporych ilościach - również żadnego nie mam na sumieniu, a nawet zdarzało mi się odwodzić innych od pomysłów utłuczenia ich, czy złapania w celu hodowli w terrarium. Więc uważam, że w tej materii nie mam sobie nic do zarzucenia, a twoje opinie o mojej rzekomej "pseudomoralności", czy "wybiórczości" po prostu po mnie spływają jak woda po gęsi. Są po prostu bez znaczenia.

 

Po cichu przyznam ci się również, że nigdy w życiu nie zabiłem także żadnej żmii. Ale zrobię to, jeśli będzie trzeba. A moim zdaniem taka potrzeba wyniknie wtedy, gdy gad pojawi się w moim ogródku. Bo będzie stanowił nieoczekiwane, ukryte w trawie zagrożenie dla mnie i moich bliskich, zaproszonych znajomych, czy dla moich zwierzaków. Łapać żmii nie zamierzam, bo to dla mnie także ryzyko. Więc jakie mam wyjście ? Tolerować, przyzwyczaić się ? Nie zamierzam, w moim domu chcę się czuć swobodnie i bezpiecznie, po to przecież człowiek tworzy sobie swoje miejsce na ziemi. Zatem podsumujmy: wyłapywanie-nie, tolerowanie-nie, a stuprocentowo skutecznych metod zniechęcenia żmij do wizyt na mojej działce brak. Widzisz jakieś sensowne, satysfakcjonujące wszystkich rozwiązanie ?

 

P.S. 1. Jeżeli fakt, że mam swoje zwierzaki jest dla ciebie powodem do kierowania pod moim adresem zarzutów "wybiórczości" i "podwójnej moralności", to proponuję: zejdź na ziemię z chmur idealizmu i przejedź się na pierwszą lepszą wieś. Zobacz, jak niektórzy tam traktują zwierzęta. Skoro ja jestem "be", to ciekawe, co powiesz o nich ?...

 

P.S. 2. Starasz się z moich wypowiedzi odczytać tylko to, co ci pasuje, dzieki czemu możesz sobie pokrzyczeć. Resztę puszczasz "mimo uszu". Manipulujesz wypowiedziami. Uzurpujesz sobie prawo do bycia jedynym slusznym wykładnikiem moralności i prawości. Zacietrzewiasz się przy tym. A to tylko dlatego, że nie rozmawiasz z ekooszołomem, rozmawiasz z kimś, kto szanując przyrodę jednocześnie nie podziela poglądów ekstremistycznych. Z kimś, komu chlorofil nie uderzył do głowy. Tymczasem dyskusja wymaga, by spróbować zrozumieć, co ta druga strona mówi i nie potępiać "w czambuł" jej poglądów tylko dlatego, że są inne od własnych. Ja Twoja postawę przyjmuję do wiadomości, choć nie utożsamiam się z nią, szanuję twoje prawo do własnego zdania. Ty nawet nie próbujesz zrozumieć, co mówię. Widzisz jakieś sensowne możliwości dalszego rozwoju naszej wymiany zdań ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty nawet nie próbujesz zrozumieć, co mówię. Widzisz jakieś sensowne możliwości dalszego rozwoju naszej wymiany zdań ?

 

Oooo... To dosc ostry zarzut. Ekooszoloma moglam sobie puscic mimo uszu. Ale zarzut, ze wrzeszcze nikogo nie slucham i sie zacietrzewiam jest raczej bezpodstawny, rownie dobrze moglabym to samo napisac o Tobie.

 

Slucham, slucham... Uwazam jednak ze paniczny strzach przed zmija (naprawde to nie slyszalam nawet o jednym przypadku smierci po ukaszeniu zygzaczka w Polsce) jest rownie ekstremistyczna postawa co chuchanie na kazdy listek i kazdego robaczka.

 

Kazdy oczywiscie mowi: Niech sobie zyje w swoim srodowisku a od mojego podworka wara. Tylko, ze nikt nie bierze pod uwage tego, ze zanim nabyl swoja posiadlosc to to wlasnie bylo srodowisko zycia dzikich zwierzat, ktore prawa do wlasnosci ani granic nie rozumieja. Skoro z roku na rok metodycznie wypieramy zwierzeta z ich siedlisk to mozemu zrobic dla nich chociaz to, zeby ich jeszcze na dodatek nie zabijac.

 

To przykre, ze uwazasz, ze jedyna metoda pozbycia sie zmii z dzialki jest jej zabicie. Staram sie Ciebie przekonac, ze to nie prawda (i kto tu nie slucha...) Wystarczy patyk albo szczypce do kielbasek i wiaderko z pokrywka spokojnie i bez paniki. Rozumiem, ze potrafisz odroznic zaskronca od zmii, ale czy to samo dotyczy padalca, weza eskulapa, czy gniewosza plamistego (wszystkie gatunki o ubarwieniu i wzorach podobnych do zmii) ? Czy tez wszystkie w czambul poddane beda eksterminacji na wypadek, gdyby okazaly sie zmija ?

 

Kazesz mi sie przejechac na wies i zobaczyc jak ludzie traktuja zwierzeta. Tak sie sklada, ze mieszkam na wsi, to tak gwoli scislosci. Nigdzie nie mowilam, ze Twoja postawa jest gorsza niz wszystkich innych ludzi i chcialabym, zebys nie odbieral tego w ten sposob. Jedyne co mam na celu, to przekonac cie, ze zabijanie zwierzecia w tej konkretnej sytuacji jest bez sensu i zupelnie niepotrzebne.

 

Mowisz, ze w polskim prawie jest wiele bzdurnych przepisow. Tak sie sklada, ze ochrona zwierzat to prawo miedzynarodowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekooszoloma moglam sobie puscic mimo uszu.

 

Masz kolejny dowód na to, że nie czytasz dokładnie. Sprawdź jeszcze raz, do kogo odnosiło się to słowo.

 

Uwazam jednak ze paniczny strzach przed zmija

 

Nie paniczny, tylko chłodno racjonalny.

 

nikt nie bierze pod uwage tego, ze zanim nabyl swoja posiadlosc to to wlasnie bylo srodowisko zycia dzikich zwierzat

 

W moim przypadku było to pole uprawne.

A argument o tym, że kiedyś to było naturalne środowisko... Cóż, kiedyś było to także naturalne środowisko dinozaurów - i cóż z tego ?

Świat się zmienia, środowisko też. Człowiek jest częścią przyrody, a jego domy - częścią środowiska. Problem nie polega na tym, że są daleko idące zmiany, a jedynie na tempie tych zmian.

 

mozemu zrobic dla nich chociaz to, zeby ich jeszcze na dodatek nie zabijac.

 

I znowu nie czytasz dokładnie mojej odpowiedzi, więc powtórzę po raz trzeci: wyjątek robię tylko dla żmii w moim ogródku z uwagi na potencjalne zagrożenie i wysokie ewentualne konsekwencje spotkania. Chętnie zmieniłbym stanowisko w tej sprawie, gdyby tylko istniała jakaś w pełni skuteczna metoda pozbycia się żmii z działki.

 

Wystarczy patyk albo szczypce do kielbasek i wiaderko z pokrywka spokojnie i bez paniki.

 

Ale ja w ogóle nie mam zmiaru się w to bawić ! Jak byłem dzieckiem, to rozbrajałem znalezione w lesie pociski - teraz nawet by mi to do głowy nie przyszło. Zmądrzałem, nie ryzykuję w imię takiej, czy innej idei. I to samo odnosi się do żmij.

 

czy to samo dotyczy padalca

 

Tak

 

weza eskulapa

 

Tak

 

gniewosza plamistego

 

Tak. Jak mam Ci to udowodnić ?

 

(wszystkie gatunki o ubarwieniu i wzorach podobnych do zmii) ?

 

No niezupełnie i tylko w pewnych okolicznościach :)

 

Czy tez wszystkie w czambul poddane beda eksterminacji na wypadek, gdyby okazaly sie zmija ?

 

Znowu nie czytałaś dokładnie poprzedniego posta...

A w ogóle dlaczego uważasz, że każdy, kto dopuszcza możliwość zabicia żmii jest imbecylem, panikarzem i oszołomem (trzy w jednym) ?...

 

Nigdzie nie mowilam, ze Twoja postawa jest gorsza niz wszystkich innych ludzi i chcialabym, zebys nie odbieral tego w ten sposob.

 

A jak mam inaczej odebrać ? Za to, że sprawuję opiekę nad paroma zwierzakami otrzymałem dwa ostre epitety...

 

zabijanie zwierzecia w tej konkretnej sytuacji jest bez sensu i zupelnie niepotrzebne.

 

Zatem podaj alternatywną metodę zapewnienia mi świętego spokoju, proszę. Rozwiej moje możliwości co do prawdopodobieństwa bycia ukąszonym przez nadepniętą żmiję, kryjącą się gdzieś w trawie na łące położonej pod lasem...

 

Mowisz, ze w polskim prawie jest wiele bzdurnych przepisow. Tak sie sklada, ze ochrona zwierzat to prawo miedzynarodowe.

 

Dobrze, ale nie zmienia to wymowy mojego zdania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...