braza 15.06.2007 22:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2007 Pierwotnie tytuł brzmiał: "Wdzięczne (M07) budowanie Brazy" Po drodze zgubiło się i "wdzięczne" i "budowanie" zostało tylko Brazy .... siedliskowanie . No, z tym budowaniem to chyba jednak lekka przesada. Na dzień dzisiejszy stan tego budowania wygląda następująco: 1.Działka (niezbędna, żeby postawić dom) - brak. 2.Szmal na działkę - brak (banki jakoś nie pchają się drzwiami i oknami. Wniosek: reklamy kłamią). Kolejnych braków nie ma co wymieniać, bo skoro nie ma najważniejszego elementu, to efekt wiadomo jaki. To po kie licho w ogóle ten 'Dziennik Budowy'? Też nie wiem. Może literacko chciałam się sprawdzić? A może coś w tym jednak jest... bo na brak jednego nie mogę narzekać - marzenia o własnym kawałku świata (banalnie to brzmi, ale co tam). Marzenia były już od kilku lat. Były wielkie. O własnym kawałku świata właśnie, o porannej kawie na tarasie, o psie wylegującym się w słońcu na trawce, o dziecku bawiącym się bezpiecznie w ogródku ... Ech! Cudne te marzenia były. BYŁY, bo w krótkim czasie i ja mój Szanowny Pan Małż zostaliśmy po chamsku ściągnięciu z niebiesiech na starą Matkę Ziemię. Upadek był, nie powiem, ździebko bolesny. A bolało tym bardziej, że o glebę rzucili nas ci, których cała reszta świata - bo my już nie - nazywa rodziną. Na kilka lat obraziliśmy się w związku z tym na marzenia, na dom, na trawkę, na taras i w ogóle na wszystko, na szczęście nie obraziliśmy się na siebie. Przetrwaliśmy! Córcia zdążyła nam przez ten czas wyrosnąć z zabaw w piaskownicy, ale nic straconego, niedługo zacznie przyjmować gości. No i od jakiegoś roku, może półtora nastąpił wielki come back naszych marzeń. Niestety, życie to jeden wielki kompromis pomiędzy priorytetami, coś za coś. Stąd aktualnie brak gotówki na pewne rzeczy i ukłony w stronę banków, ale za to przyszłość zapowiada się już nieźle. I pewnie za parę miesięcy nie byłoby dylematu pt. skąd wziąć szmal na działkę gdyby nie fakt, że jestem stworem niecierpliwym i wszystko chcę od razu. Ooops! Przyznałam się głośno! Mój Pan będzie wniebowzięty! No qrczę. Chyba się rozkręciłam za bardzo. Trzeba mi tak delikatnie przyhamować z tymi popisami literackimi. Podsumowując ten mój pierwszy dzień pisania dla, mam nadzieję szerokiej, publiczności powiem tak: od czegoś trzeba zacząć - dawno temu, nie mając jeszcze wieży stereo z odtwarzaczem płyt CD kupiliśmy z Szanownym Panem Małżem 2 płyty CD (nawet pamiętam, jakie: Joe Cocker i E.L.O.), wieża pojawiła się na wyposażeniu naszego mieszkanka dopiero po kilku miesiącach. A więc, dlaczego teraz nie zacząć od Dziennika budowy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 16.06.2007 20:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2007 Ciąg dalszy mojego pseudobudowania (jeszcze pseudo). Odrobina historii, takie ciut, ciut. Wszystko byłoby normalnie, jak wielu ludzi mieszkalibyśmy dalej w wielkim mrowisku zwanym blokiem, gdyby nie nasi przyjaciele. Jakieś 8 lat temu wzięli i się wyprowadzili z naszego miasta do Borów Tucholskich (Rytel) i przez tak około 2 lata tyle ich widzieliśmy. Ale minęły 2 lata i dostaliśmy zaproszenie od tychże wspomnianych przyjaciół na wakacje. Żadne cuda. Domek letniskowy, zaadaptowany do mieszkania całorocznego, działeczka wielkości chusteczki do nosa – ale mnie osobiście poraziło!! Własne COŚ. Dwa przepiękne psiaki, co do których nikt nie ma pretensji że żyją, kwiatki, trawka, zbity z bali stół biesiadny i murowany grill. Spokój, cisza, las, dokoła, grzyby (najwięcej kurek) – żyć nie umierać. No i wtedy właśnie zrozumiałam, że żyję w klatce i dalej tak nie chcę. Zupełnie bezwiednie, podczas którejś z wizyt w MPiK-u złapałam w ręce katalog projektów gotowych. Bez sensu. Po wyjściu zastanawiałam się, na ki gwizdek mi ten katalog?! Ale był, zapłaciłam i już mi się nie chciało wracać i go oddawać. A w tym katalogu było to właśnie cudo http://images27.fotosik.pl/25/22e76e7dac77c2e1med.jpg Ależ mi się spodobał!! Zaparłam się, że ten i koniec. Nadmieniam, że to tzw. kanadajczyk (nie bardzo jak na warunki lokalne, no ja bym się bała, że go zmiecie w czasie sztormu), do tego parterowy z piwnicą, więc już zupełnie nie pasa. Ale miał to coś, a co to jest to za diabła nie wiem Może ganek... . Jakby nie było, mojemu Szanownemu też się bardzo spodobał i postanowiliśmy, że w najgorszym wypadku damy architektowi do zaprojektowania, ale bryła zewnętrzna ma być właśnie ta. Dom zupełnie mi się na mózg rzucił. Załatwiłam sobie nawet program architektoniczny do projektowania i namiętnie, całymi dniami „budowałam” wirtualnie nasz domek. Wpadliśmy z Szanownym w jakiś amok, zaczęły się poszukiwania działki, dostaliśmy namiar na fajnego i rzetelnego fachowca. I nagle – koniec Błędne koło - zostaliśmy z potwornymi długami (swoimi), których nie mogliśmy spłacać, i spłacaliśmy potworne długi (nie swoje), które musieliśmy spłacać . Ale minęło i „to se ne vrati, Pane Havranek”, chociaż wielu z naszych znajomych w czoło się puka na wiadomość o naszych planach, bo jak twierdzą ”wam się jeszcze w tym wieku chce użerać z budową?” Na mnie patrzą jak na chorą umysłowo, bo wszyscy wiedzą że to ja będę musiała wszystkiego dopilnować. Mój Szanowny większą część roku spędza poza krajem. A ja wiem swoje! Tak, zachciewa się!! Każdy wiek jest dobry do realizowania własnych celów! Skoro nauczyłam się jeździć konno po czterdziestce to i dom wybuduję! Cd chyba nastąpi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 17.06.2007 06:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Czerwca 2007 Nastąpi! To chyba to taka kokieteria była Jako się rzekło, kłopoty finansowe można powiedzieć, przestały występować w formie budzącej nasz wstręt aczkolwiek mogłoby być lepiej (zawsze może być lepiej) i tak od jakiegoś czasu nasza chęć posiadania tego swojego światka jak ten bumerang, powróciła. Katalog z owym cudem kanadyjskim, schowany wprzódy głęboko w stercie gazet, wylazł teraz na wierzch i tenże rzeczony kanadyjczyk w oczy mnie kłuł swoją urodą przecudną. I tak usiedliśmy sobie z Szanownym Panem pewnego wieczoru wygodnie i doszliśmy do wspólnych wniosków, że możemy oto oficjalnie powrócić do akcji pk.: „Raj nasz własny”. Przez ten czas naszego obrażania się na dom pojawiła się na rynku taka masa katalogów projektów gotowych, że czy chciałam, czy nie musiały mi się w ślepia rzucić, chociaż ów wspomniany kanadyjczyk nadal świat mi przesłaniał. I tak jakoś w marcu, w przypływie natchnienia nieziemskiego, zdjęłam z półki sklepowej pokaźne tomisko Murator. Projekty gotowe. Wiosna 2007. W prezencie płyta sidi była. I na własny pohybel chyba wzięłam i zaczęłam to coś oglądać, chociaż tak na dobrą sprawę wcale nie byłam mocno zainteresowana, no bo przecież to białe cudo z gankiem we mnie tkwiło. 78 strona tego katalogu wzbudziła mój lekki niepokój, albowiem ponieważ oczom moim ukazał się Wdzięczny (wersja energooszczędna). Ręka mi drgnęła, ale dzielnie dalej przerzucałam stronice. Kolejne strony wcale mojego niepokoju nie uciszyły, wręcz przeciwnie, ale miałam wyraźne preferencje co do tego, jak ma nasz dom wyglądać i nie dawałam się ponieść emocjom. A preferencje były i są nadal takie: oczywiście nie za duży (tak do 130m2), z poddaszem użytkowym, ale na dole ma być pełne, niezależne mieszkanie ze wszystkimi ułatwiającymi życie pomieszczeniami (sypialnia, łazienka, pom.gosp.) no bo latka lecą i kto wie co będzie dalej. Góra dla córci. Projekty były piękne, ale aż do strony 255 żaden mi ciśnienia nie podniósł z powodu tychże preferencji właśnie. A na str. 255 ciśnienie skoczyło mi do 250. Oczom moim ukazał się ten oto widok. http://images23.fotosik.pl/25/13fae8b918acb98cmed.jpg Wszystko ma! Tylko czemu on psia krew taki duży?! Wzięłam parę głębokim oddechów, zapaliłam papieroska (bo ja nałóg jestem) i jeszcze raz popatrzyłam na to cudo. Nijak nie mogłam się przyczepić. To, co ewentualnie mogłoby przekreślić jego szanse u mnie dało się w sposób bezbolesny zmienić. Duży? Toż tylko 9 m2 większy niż chcemy, drogie bawole oczko? można z niego zrezygnować a dom i tak nic nie straci na urodzie, łazienka na dole nie za wielka? można ściankę przesunąć! Była jeszcze szansa, że Szanownemu Panu się to cudo nie spodoba. Ale gucio! Spodobało się i Szanownemu Panu! Efekt - tak na 95% kupujemy właśnie ten projekt. Produktem ubocznym tej decyzji jest to, że absolutnie niezgodnie z zasadami rozpoczęliśmy poszukiwania działki do tego właśnie projektu! Rany! Przekleństwo jakieś? Znowu nie od tej strony zaczęliśmy! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 17.06.2007 22:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Czerwca 2007 Po takiej burzy myśli nadszedł kolejny etap - rozglądanie się za elementem podstawowym , czyli działką. No i tutaj pierwsze schody, bo i owszem, działki w okolicach naszej Perły Bałtyku bywają, ale ceny!!! Gminne grunty (w miarę jeszcze tanie) rozpłynęły się jak mgła poranna, prywatne i owszem występują tylko że po pierwsze wcale nie w nadmiarze, a po drugie to ceny z nóg zwalają. Trochę mi więc mina zrzedła, ale tylko chwilowo. Rozpoczęła się akcja rozpytywania i przepytywania wszystkich krewnych i znajomych królika też, sprzedaż lokalnych gazet za naszą sprawą lekko wzrosła, szczególną popularnością cieszyły się oczywiście działy sprzedaży nieruchomości, ale psińco! Pusto! Powariowali ludziska i wszyscy na hura rzucili się kupować sobie prywatne raje! I jak to w życiu bywa przez przypadek zupełny pewnego dnia, rozmawiając z właścicielem stajni, w której z córcią jeździmy konno (przynajmniej próbujemy ) dowiedziałam się, że tuż obok jakiś Pan ma takową działkę do sprzedania. Noooo! Bliskość do stajni o mało nie przysłoniła mi racjonalnego myślenia. Jak tylko mój Szanowny Pan przyjechał na parę dni z tych swoich kursów wysokich, polecieliśmy ją oglądać. Przez tę stajnię, jak mówiłam, zgłupiałam doszczętnie i o mały włos dałabym się w to wmanewrować, a jak widać na załączonym poniżej obrazku, mielibyśmy niezłą zachwostkę . http://images30.fotosik.pl/53/50e7b9d424b9be80med.jpg Spadek terenu wyraźnie widoczny, do tego media Bóg wie gdzie, a cena – ho,ho,ho! Ale na szczęście resztki rozsądku jeszcze we mnie tkwiły i zawołałam do pomocy koleżankę moją dobrą, której atutem w tym momencie było akurat to, że trzeźwo, bez emocji myślała. Pierwsza przymiarka do raju – niewypał. Powietrze ze mnie zeszło, otrząsnęłam się i od nowa ruszyłam szukać. W którejś z gazet znalazłam dwa ogłoszenia o działkach i to w niedalekiej odległości, a w necie, na stronie biura nieruchomości też dwa ogłoszenia, ale działeczki już trochę dalej. Telefon to fajny wynalazek i przez ten fajny wynalazek dogadałam się z Panią od Działeczki położonej jakieś 6 km stąd. Umówiliśmy się w Boże Ciało, na przystanku obok naszego bloku, prawie jak na randkę z nieznajomym z tym, że znakiem rozpoznawczym zamiast róży w zębach był rodzaj i kolor samochodu. Mieliśmy z Szanownym Panem nadzieję, że nie zaczepimy innych, Bogu ducha winnych ludków, którzy przez przypadek na ten przystanek akurat podjadą . I co się okazuje? Pan od Działeczki to nasz znajomy! No, ale znajomości znajomościami, a bussines is bussines. Przejechaliśmy w miłej atmosferze te kilka kilometrów i znaleźliśmy się w ... zupełnie innym świecie! Cisza, spokój, po jednej stronie drogi nieduża wieś, po drugiej nieduże skupisko domków. Sielanka! Działeczki, jak się okazało, są trzy do sprzedania, ale nam wystarczy jedna Nasi znajomi obszarnicy też tam zresztą dom budują, są właśnie na etapie wykańczania (sami nie wiedzą kto? kogo?). Obejrzeliśmy dom (porterówka, naprawdę ładna) i poszliśmy zwiedzać. I zobaczyliśmy coś takiego http://images27.fotosik.pl/53/14ac517259f2ec51med.jpg Poniżej Szanowny Pan robi za zachodnio-południowy narożnik działki. http://images28.fotosik.pl/52/b9b2f1ea39b14666med.jpg Wszystko, jak we wzorcu: wjazd od północy, teren właściwie równy, okolica przepiękna z ogromnymi szansami, że tak zostanie, bo to teren chroniony, media przy działce (oprócz gazu, ale blisko). Ufff! Trudno mi było twarz pokerzysty zachować bo wszystkie trzy działki piękne, ale najbardziej spodobała nam się ta najmniejsza – niecałe 1500m2. Cena niemała, nie powiem, ale wiadomo, coś utargować zawsze można. No i tu popełniłam błąd. Zupełnie niepotrzebnie powstrzymałam się od głośnego wyrażenia mojego zachwytu działką i zainteresowania jej ewentualnym kupnem. Nigdy nie byłam dobrym handlowcem, targować się też niestety nie umiem, a ci którzy według mnie znają się na tym lepiej zawsze mi powtarzali, że w handlu najważniejsze to nie pokazać, że nam na towarze bardzo zależy. Zemściło się to na mnie, ale po kolei. Działka nam się spodobała i w sumie tylko jako formalność potraktowaliśmy obejrzenie jeszcze jednej, w tym samym rejonie, ale od kogoś innego. No, nieeee! Porażka absolutna: teren lekko podmokły, rów z zatęchłą wodą z jednej i z drugiej strony, wjazd od południa, no i gwóźdź programu ... zero kanalizy w perspektywie, a więc szambo! Daliśmy sobie spokój całkowity. No i błąd mój polegał na tym, że nie zadzwoniłam w tzw. międzyczasie do naszych znajomych obszarników. Niestety, jakaś pomroczność jasna mnie ogarnęła i w swojej naiwności stwierdziłam, że obejrzymy jeszcze te dwie oddalone od nas działeczki tak dla uspokojenia sumienia. Ot, głupia ... . W piątek (3 dni temu) zadzwoniłam do naszej Pani Obszarniczki i czego się dowiaduję? Na dwie z tych trzech działeczek, w tym tą mniejszą, jakaś zagramaniczna pani zrobiła przedpłatę! Przylatuje 18 lipca i będzie wiadomo, którą weźmie! Myślałam, że się pochlastam. Słów, jakimi wyrażałam swój stan umysłowy nie będę przytaczać, bo nie nadają się do powielania w porządnym towarzystwie. Jesteśmy umówione na jutro na rozmowę, może jakoś się dogadamy. Te dwie pozostałe działeczki też są piękne i większej straty nie poniesiemy, ale jednak ... . Wniosek nasuwa się jeden: nie czekać z decyzjami, jak się coś spodoba. Brać od razu. Trzymajcie kciuki i przesyłajcie dobre fluidy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 18.06.2007 21:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Czerwca 2007 Do luftu dzień. Nic nie zrobiłam, nic nie załatwiłam. Tylko płakać . Z Panią od Działeczki – chała, nie wyszło, wzięła i wyjechała, będzie jutro. Miałam dać ostatni kontrakt Szanownego do tłumaczenia – też chała, nie było tłumacza – co za tym idzie skompletowanie dokumentów do banku – trzecia chała. Tak to ja się nie bawię. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 19.06.2007 14:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Czerwca 2007 Chyba dobrze się stało, że nie dotarłam do tłumacza, bo wychodzi na to, że byłyby to wyrzucone pieniądze. Małe, bo małe ale wyrzucone. Niestety, pewne znaki na niebie zaczynają wskazywać na to, że z kredytu będzie Jedna Wielka Chała!!! Z przyczyn jak najbardziej od nas niezależnych już w tej chwili, a mianowicie rzeczonej powyżej „ukochanej rodzinki” (tfu!!!) , której kredyt jeszcze spłacamy. W BiK-u ta swołocz jest i Santander chyba zrejteruje. Co prawda na rynku banków jak mrówek w mrowisku, ale jakoś się drzwiami i oknami pchać nie chcą, no i ten BiK!!! Spróbujemy w innych bankach ale z moim pozytywnym myśleniem to w tej chwili strasznie krucho . Z Panią od Działeczki umówiłyśmy się na piątek – tylko niech mi ktoś powie po kie licho ja się umawiam? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 20.06.2007 17:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2007 Jestem WŚCIEKŁA!!! Jestem tak WŚCIEKŁA, że kobra indyjska jest przy mnie bez szans – jakichkolwiek. Ilość zebranego we mnie jadu wystarczyłaby na zaopatrzenie niezłej kolonii tych przemiłych zwierzątek. Skończyło się budowanie brazy! Przynajmniej na razie, na czas bliżej nieokreślony. Chyba że banki zmądrzeją i przestaną kierować się li tylko i wyłącznie tym, co było, a zaczną doceniać to co jest. Koniec, kropka, skończyła się bajka. Jesteśmy niestety niniejszym zmuszeni do sprzedaży mieszkania, czego baaardzo chcieliśmy na razie uniknąć, bo przecież gdzieś do cholery trzeba mieszkać, zanim ten dom powstanie, a jak znam życie i swoje psie szczęście, trochę nam z tą transakcją zejdzie. I po ki gwizdek było zaczynać ten Dziennik !?!? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 22.06.2007 17:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Czerwca 2007 Rekord w pluciu jadem znowu należy do mnie, ulżyło mi więc i ... no ... kontynuuję. W jakieś uzależnienie od tego Dziennika chyba wpadłam, ale trudno się dziwić, bo komputer, tak jak papier, przyjmie wszystko. Fajnie jest tak sobie popisać, można walić w klawiaturę ile sił, a ona i tak nie odda. Z obiektami żywymi raczej by ten numer nie przeszedł bezboleśnie. No to sobie w tę klawiaturę walę. Ogólnie dobrze nie jest ale tutaj serdeczne dziękuję Anoleiz i Agdusi za ciepłe słowa i podtrzymanie mojego stanu umysłowego na normalnym poziomie!!! Zrobiłam rundkę po bankach, które w tak fajowski sposób umiliły mi życie i powiem tak ... Jestem w szoku! Naszych danych w tych konkretnych bankach już nie ma – rozwiały się jak dym z zepsutego pieca – nikt nic nie wie!! Zanosi się na ciężką pracę wykopaliskowo-odkrywkową w przepastnych archiwach central tych banków, żeby w ogóle można było stwierdzić kto, kiedy i po ki gwizdek takie dane zamieszczał w BIK-u!! Skoro nie ma dokumentacji o tych zapisach w bankach, to logika mówi, że żaden bank sam z siebie tych zapisów nie usunie, no bo nic o nich nie wie!! Dżises Krajst – błędne koło!!! Umówiłam się z Panią od Działeczki (który to już raz?? )konkretnie na jutro i aktualnie nic nie wskazuje na to, że termin mógłby ulec zmianie. No, ale do jutra do 20.00 zostało ze 12 godzin, tak więc wszystko się może zderzyć . A umówiłam się na przekór wszystkiemu, bo my strasznie z Szanownym chcemy mieć tę właśnie a nie inną działeczkę w posiadaniu i coś w tym kierunku trzeba robić. Teraz czeka mnie jeszcze twórczość literacka w postaci pism do Wielkich Central banków i muszę wysilić swój intelekt niepomiernie, co by w sposób jasny, logiczny i przystępny wyłożyć o co mnie chodzi. Nie wiem jak mi ten logiczny, jasny i przystępny sposób wyjdzie, bo mam totalne kongo w łepetynie . Dla rozjaśnienia tej pomroczności robię kawulca i zaczynam się realizować literacko. O! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 23.06.2007 21:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Czerwca 2007 Literacko się zrealizowałam, nie powiem, a co z tej twórczości wyjdzie się zobaczy w najbliższej przyszłości. Spotkanie z Panią od Działeczki odbyło i owszem, upłynęło w bardzo przyjemnej atmosferze, ale co najważniejsze ... chyba wbrew rozsądkowi swemu własnemu Pani od Działeczki powiedziała, że doskonale rozumie moją desperację, też by się wkurzyła na cały świat i banki wszystkie razem wzięte, i że Ona osobiście jest w stanie tę działeczkę dla nas ... odłożyć na bok!! Cieplutko mi się zrobiło, ale z euforią jeszcze zaczekam, aż podpiszemy umowę przedwstępną. W chwili obecnej bowiem nie wiadomo którą działeczkę kupi ta zagramaniczna Pani, co to przedpłatę zrobiła, ale cichutko szepnęłam Pani od Działeczki, co by spróbowała tę zagramaniczną Panią do tej naszej z lekka zniechęcić. Do 15.lipca, czyli do finału zakupów zagramanicznej Pani będę pazury żarła ze zdenerwowania . Nastrój z lekka mi się poprawił, a w poniedziałek spróbuję znaleźć ten bank, co to z niecierpliwością ogromną oczekuje, aż się pojawię i poproszę o kredy i tenże bank owego kredytu z radością dziką mi udzieli Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 24.06.2007 18:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2007 Dzięki wspaniałym i jakże ciepłym dziewczynom z Forum: Anoleiz , Białej, Domkowipodsosnami, Agdusi humor mi się znacznie poprawił i żeby utrwalić się w tym pozytywnym nastawieniu wkleję jeszcze zdjęcia działeczki naszych marzeń, a ponieważ jeszcze teraz nie wiem, która nią zostanie, wkleję trzy – a co!! Któraś w końcu, do diaska, będzie naszym małym światkiem. Osobiście jestem przekonana, że warto o nie zabiegać, no ale ja nie jestem obiektywna, za bardzo uczuciowo podchodzę To jest ta ulubiona, zachodnia granica z sąsiadem http://images26.fotosik.pl/52/768b4d1889e5c9e2med.jpg To ta druga - prawda że też ładna?\ http://images29.fotosik.pl/53/32608ae0637f3fd8med.jpg I trzecia http://images27.fotosik.pl/53/f95d80dfc78f427amed.jpg Mam nadzieję, że nie daję za dużo zdjęć i Szanowna Redakcja nie wręczy mi żółtej kartki Okolicę już opisywałam, sielsko i marzycielsko jest wkoło, aczkolwiek z lekka nieswojo mi się robi gdy pomyślę, że będę musiała zrobić prawo jazdy bo bez jeździdełka na dłuższą metę się tam nie da. Nie takie rzeczy jednak ludzie robią, gdy bardzo chcą A jutro (poniedziałek) więc „Lance w dłoń, mościa panno i do boju!!!” Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 26.06.2007 19:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Czerwca 2007 Poniedziałek sobie spokojnie minął, moją radosną twórczość literacką wysłałam do samych wysokich Derektorów banków i teraz tylko czekać pozostaje, co też z tego będzie. Wiadomość bardzo dobra – mój Szanowny Pan świetnie sobie poradził z pierwszym egzaminem na tych Jego kursach wysokich, jutro drugi – ale ja się nie martwię, z tym też sobie poradzi. Ha! Mój Szanowny Pan, chociaż mężczyzna, to inteligentny jest i doskonale wie, że zdane egzaminy są wprost proporcjonalne do posiadania przez nas własnego światka – znaczy się – zdany egzamin = odpowiedni papier = więcej kasy. Proste!!! A jak już z tą tarczą wróci to wtedy wzmocnionymi siłami natrzemy na flanki wroga (znaczy się banki). Nastrój mam tak bojowy, że gotowa jestem z gardła im (tym bankom ) szmal wyrwać. O! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 26.06.2007 21:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Czerwca 2007 Zrobiłam sobie dzisiaj przerwę na zregenerowanie sił i postanowiłam zrobić to na łonie natury. W naszej Perle Bałtyku mieszkam od urodzenia i tak jak z przysłowiowym szewcem bywa, nad morze wybieram się raz od wielkiego dzwonu . Okazja się nadarzyła, bo mam pożyczone dziecię u siebie, no i zamiast bruk szlifować wybrałyśmy się szlifować plażę. Aparat sam wskoczył do plecaka . Do budowania ma się to ni jak, ale co tam, warto czasami się zapomnieć Tak wyglądają zadowolone dzieci(1 własne+ 1 pożyczone) i zadowolony pies http://images25.fotosik.pl/25/d6133a9a84b7d2b0med.jpg A morze to jednak cud natury jest http://images27.fotosik.pl/25/ea1300f88e96f951med.jpg I chociaż zmokłyśmy ww powrotnej drodze niemożebnie, warto było Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 30.06.2007 19:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2007 Szanowny Pan, czy w smak mu to, czy nie, ale obietnicy dotrzymał i na koński grzbiet wskoczył, i nawet zgrabnie mu to poszło. Ja też więc słowa dotrzymuję i taki oto mały fotoreportażyk z tego Wielkiego Wydarzenia przedstawiam. Odprawa z Kierownikiem Zamieszania czyli trenerem http://images24.fotosik.pl/25/95b505723adb9fb1med.jpg zaowocowała dosyć pewnym (jak na pierwszy raz) dosiadem. http://images30.fotosik.pl/25/3190d641e5af7d9cmed.jpg Później już było co raz łatwiej (tak przynajmniej twierdził Szanowny Pan) i przyjemniej.Nawet wygibasy robił, taki był http://images26.fotosik.pl/25/52794bf5fd0c23b3med.jpg Szanowny Pan po pół godzinie powiedział ze stoickim spokojem: „Podoba mi się to”. A więc uczcijmy „narodziny” nowego Koniarza. http://users.uj.edu.pl/~bubula/boze_narodzenie/szampan.gif A budowanie - no cóż, narazie spuśćmy zasłonę milczenia Czekamy na odpowiedzi z banków. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 03.07.2007 18:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2007 Obym nie przedobrzyła, psia krętka i za wcześnie nie cieszyła, ale po wczorajszej rozmowie w pewnym banku (jak wyjdzie cóś z tego podam nazwę) jakby nam ździebko humorek wrócił. Możemy bowiem przynajmniej teoretycznie wziąć kredyt łączony na działkę i na budowę. Wyjdzie z tego jakaś niemożebna do wyobrażenia suma, nawet wnikać nie próbuję jaka, no ale ... A dzisiaj odebraliśmy z poczty list polecony z bardzo dobrą wiadomością od Pana Dyrektora pewnego banku, który to Pan Dyrektor poinformował nas, że i owszem, przychyla się do prośby naszej i niniejszym każe dane wykasować w BIK-u i , jak wskazuje dopisek jakąś bankową ręką zrobiony, stosowne pisemko wysłano do tego BIK-u dn.28.06.2007r. No to pierwsze koty za płoty! A ja tak się bawiłam z nudów w Paint-cie i wymyśliłam sobie cóś takiego na parterze naszego Wdzięcznego. Wersja pierwsza oryginalna http://images23.fotosik.pl/52/de2b6b4466750a33.jpg Wersja druga – autorstwa mojego (to zresztą widać, Matejko to ja nie jestem) http://images30.fotosik.pl/53/b481287ad7c080f0.jpg I jeszcze prawdziwy majstersztyk sztuki moja wizja dachu bez bawolego oczka – Ta – Dam!!! http://images25.fotosik.pl/25/eb6a029f7f72e984med.jpg No i właśnie w związku z zamiarem unicestwienia tegoż bawolego oczka mam pytanko do Szanownych Państwa Budujących. Czy nie zmniejszy to (unicestwienie; przyp.autora) w sposób drastyczny powierzchni pokoi na poddaszu. Dla lepszego poglądu oto wersja oryginalna z bawolim oczkiem: http://images27.fotosik.pl/25/33a63d74110b749f.jpg ...i wersja po jego unicestwieniu - to ta krecha ni przypiął ni wypiął na dole http://images29.fotosik.pl/53/6464072890ef3b62.jpg Mam też nieprzepartą ochotę zmienić kąt nachylenia dachu z 30st. na chociażby 35st. ale nie wiem, jak się do tego ustosunkuje architekt no i sama autorka projektu. Ogólnie poprawki właściwie żadne, a to chyba dobrze wróży naszym funduszom Ale się zrealizowałam twórczo, normalnie jestem z siebie dumna A, i proszę nie mówić mi, że z bawolim okiem to ten Wdzięczny jest ładniejszy bo ja to bardzo dobrze wiem, ale nasze finanse nie i raczej tego piękna nie wytrzymają. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 08.07.2007 15:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lipca 2007 Nie lubię zagramanicznych pań, a w szczególności nie lubię kanadyjek, o! Mało, że sama jedna z buciorami mi się wtryniła i sprzątnęła działkę sprzed nosa, to teraz jeszcze jakąś psiapsiółkę przyciągnęła i obie przylatują, żeby sobie obejrzała i wybrała. Źle im w mordę jeża w tej Kanadzie, po ki gwizdek się tu pchają!!?? Nadzieja, że się im nie spodoba jest nikła bo to cudowne miejsce. Pomimo tej nikłości nadziei, trzymajcie proszę kciuki, żeby tym zagramanicznym harpiom nie przypadło do gustu. Tylko się poszatkować przyjdzie ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 12.07.2007 20:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Lipca 2007 O działeczce to jeszcze nic nie wiadomo, nie mogę się dodzwonić do Pani od Działeczki Te zagramaniczne harpie miały dzisiaj przylecieć (a może samolocik się gdzieś po drodze musiał zatrzymać... ). Zastanawiałam się, czy też by czegoś śmierdzącego faktycznie nie rozlać w okolicach (za radą Agdusi), ale nic mi do łba nie przyszło i dałam sobie spokój. A niech tam. Dochodzę tak powoli do chyba najmądrzejszego wniosku – jeśli ta działka ma być nasza, to żadna zagramaniczna harpia jej nam nie odbierze – jeśli nie ma być nasza – nic nie poradzimy. Nie będzie ta, to będzie inna.(Ale wolałabym tą!!!) A co by nie zgnuśnieć dokumentnie podjęłam próbę wykombinowania czegoś sensownego w naszej przyszłej łazience. Sądziłam, że skoro ta przyszła łazienka dwukrotnie będzie większa od teraźniejszej to ja ze śpiewem na ustach będę mogła ją urządzić. Naiwniaczka!!! Problem polega na tym, że siedzi w niej swołocz pt.: komin i zajmuje landara od groma miejsca. Czy można go przesunąć całkowicie do pom.gosp.?? (to ta szarzyzna po prawej). Cholera, musi być można, bo inaczej to załamka. Mało tego, ponieważ łazienka będzie powiększana kosztem korytarzyka to i drzwi do pom. gosp. diabli wezmą. Wymyśliłam więc sobie, że takowe przejście zrobię w łazience, a co?? Toż nie będę przez garaż latać z jedną parą skarpetek do prania!! No i mam niezłego klina, bo jak tę łazienkę urządzić!!!??? Nadmieniam, że z wanny raczej zrezygnujemy. Popatrzcie na oryginał: http://images26.fotosik.pl/53/d0351c36582df0e4.jpg No i teraz na to, co wymyśliłam w związku z powiększeniem łazienkowej przestrzeni życiowej: http://images23.fotosik.pl/53/3c14f2146060ffc0med.jpg Małe coś te rysuneczki wyszły, ale nie wiem jak zrobić, żeby były większe W prawym rogu przy oknie to właśnie ta swołocz komin, wymiary (na projekcie) 64x76. Drzwi muszą się zmieścić też na prawej ścianie. Wymyślcie coś, bo ja już sił nie mam, co się namęczyłam z tą cholerą to już moje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 13.07.2007 17:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Lipca 2007 No i po zawodach. Piątek, 13-go – nie jestem przesądna ale od dzisiaj nie lubię tego dnia Działki sprzedane, wszystkie, nam pozostaje tylko powzdychać. Psia krew!! Nie lubię kanadyjek (jestem konsekwentna i nadal piszę przez k a nie przez K, bo ich nie lubię!!!) Ponownie przypadnie nam w udziale rola wspierających sprzedaż prasy lokalnej i TP SA. Będziemy czytać, dzwonić i jak ogary szorować z nochalami przy ziemi po każdym wyniuchanym tropie. Zapowiada się ciekawy okres wycieczek krajoznawczych. Eeee, w nosie mam taki interes Ale Wdzięcznego i tak postawię, nawet na chusteczce do nosa. Bo nam się podoba, bo jest taki jak chcemy i w ogóle ma w sobie coś O! Zabieram się do realizowania twórczego w paint-cie w zakresie łazienki i tego nieszczęsnego komina, może coś mi z tego wyjdzie. A Szanownych Czytających prosze o rady, co zrobić z kominem?? Czy moge go beztrosko wywalić do pom.gosp.?? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 22.07.2007 21:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lipca 2007 Ot, i powstał problem. Namierzyliśmy 3 działki w bardzo rozsądnych cenach, nawet nieźle się podpaliliśmy co do nich, a tu się okazuje, że żadna nie ma kanalizacji Płomyk nadziei tli się i owszem, bo gmina ma podobno pieniądze z Unii na inwestycje, ale w naszym pięknym kraju nad Wisłą nic nie jest pewne. Czasu nie mamy, nauczeni poprzednim doświadczeniem boimy się, że nam sprzątną te działki sprzed nosa. Na Forumowiczów można liczyć, to pewne – dziś pytanie, dziś odpowiedź – parę osób sporo powiedziało mi o POŚ (czy BOŚ, nie wiem w sumie, jak to się nazywa) i chyba się jednak na którąś z tych działek zdecydujemy. Położone są w dwóch różnych miejscach, mniej lub bardziej odległych od miasta. Mały opis z pokazem Działka pierwsza, jakieś 6-7 km od miasta. Miejsce ładne, dojazd dobry nawet z dwóch stron - można od strony wsi, można i od tzw. kolonii po ubitej drodze. http://images29.fotosik.pl/53/5f55e12424c47bd9med.jpg Zdjęcie robione ok. 11.oo wjazd od południowego-wschodu http://images28.fotosik.pl/53/03ba74d074f72ae0med.jpg I zdjęcie ze strony biura, robione chyba tak jakoś pod wieczór i baaardzooo dawno temu. Pan skorzystał z okazji i też robił żeby odnowić zbiory http://images24.fotosik.pl/53/3b4061fe5d476068.jpg No i działki sztuk 2, które mnie i córcię chwyciły za serce, bo po drugiej stronie drogi są konie, a miejsca wkoło do jeżdżenia skolko ugodno. Nie mogliśmy jednak za cholerę wypatrzeć jakiś palików granicznych, a jest tam niezły kawał pola, jak widać. Tak więc nie mamy pojęcia, które to tak faktycznie są tymi „naszymi”. Z planu otrzymanego z biura wynika, że te "nasze" znajdują się tak na wysokości tego lasku, circa ebaut http://images23.fotosik.pl/53/1bd8a1536e2ee17emed.jpg Świetną sobie zresztą wybraliśmy porę dnia na zwiedzanie i robienie zdjęć, a mianowicie tak gdzieś kole 20.00, co zresztą widać po jakości. No, trudno. http://images28.fotosik.pl/53/d551d0456b63f0c9med.jpg http://images29.fotosik.pl/53/e2348620299d6238med.jpg Problem z nimi polega na tym, że dojazd do miasta jest utrudniony, brak jakiejkolwiek komunikacji, za przeproszeniem, publicznej, pozostaje więc niestety nauka jazdy. Dałoby się przeżyć, ale gorsze jest to, że w bliskości działki nie ma żadnych mediów. Odległość od wody to jakieś 150-200 m. Koszt dociągnięcia tego może być spory. Ale szansa na kanalizę jest podobna jak przy pierwszej, bo to ten sam Fundusz i podobno mają czas do końca 2008 roku. Podobno Burzę mózgów mamy niezłą, sami nie wiemy co robić, ale papiery do banku składamy, a niech tam. Co ma być, to będzie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 24.07.2007 20:47 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lipca 2007 Problem sam się rozwiązał. Te ostatnie 2 działki sprzedane i to daaawnooo temu. Facio – właściciel miał w nosie biura nieruchomości i sprzedał je prywatnie, nie informując o tym fakcie nikogo . W głosie przedstawiciela biura wyczułam jad i odnoszę wrażenie, że dla facia-właściciela lepiej będzie, jeśli nie pokaże się w tym biurze przez najbliższe 100 lat. Dobrze, że go nie znam, bo chyba zrobiłabym mu krzywdę Miła wiadomość – poznałam osobiście Agduś i Jej wspaniałą Rodzinkę. Cieszę się bardzo i mam nadzieję że Agduś nie żałuje przejechanych kilometrów. Wspólna jazda na padoku na szczęście doszła do skutku (przez pewien czas wydawało się, że gucio z tego będzie; przyp.autora) i dała mi wiele radości. Agduś jeździ świetnie i wcale nie widać kilkuletniej przerwy. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy miały okazję razem pojeździć. Dzięki Agduś Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 25.07.2007 21:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2007 Na budowie, w dzień targowy, takie słyszy się rozmowy: http://pl.youtube.com/watch?v=hVC49F70_xE Nie mogłam sobie darować Nie raz jeszcze pewnie do tego wrócę, jak zaczną mi akumulatory wysiadać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.