Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do Brazowego Uroczyska


braza

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 44k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • braza

    10541

  • Agduś

    4690

  • DPS

    3621

  • wu

    2676

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ha ! To ja sporo zaoszczędziłam. U nas tak to wyglądało w 2013 roku

 

Ceny zabiegów: (które ponosi właściciel psa lub kota)

- sterylizacja kotki - 50 zł

- kastracja kocura - 25 zł

- sterylizacja suczki ważącej do 10 kg - 80 zł

- sterylizacja suczki ważącej powyżej 10 kg - 90 zł

- sterylizacja suczki ważącej powyżej 25 kg – 105 zł

- kastracja psa ważącego do 10 kg - 40 zł

- kastracja psa ważącego powyżej 10 kg - 60 zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u nas miasto poszło na całego;) najpierw darmowe czipowanie psów zafundowali mieszkańcom miasta a teraz dla zaczipowanych suk za darmo sterylizacja, ale moja ruda oczywiście nie raczyła zaczekać tylko sobie wywinęła początki ropomacicza i 350 zł poszłooooooooooo :rolleyes:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już nie pamiętam, ile nas to kosztowało. Z psicą się udało, bo była wiosną akcja sterylizacji za ryczałt w wybranych lecznicach. Jako że Emi duża i koszty samego znieczulenia byłyby wysokie, to wyszło nam pół normalnej ceny.

 

A z innej beczki zadanie zakupowe (jak znalazł przed kupowaniem prezentów):

Znajdujesz w sklepie wspaniały prezent za 97 zł. Niestety, budżet przed świętami zdechł, więc idziesz do sąsiadów. U nich też kicha, ale jeden pożycza ci 50 zł, drugi też 50 zł. Masz więc 100 zł. Kupujesz prezent za 97 zł i dostajesz 3 zł reszty. Złotówkę od razu oddajesz jednemu sąsiadowi, drugą drugiemu, a trzecia ci zostaje na tacę. Jednemu sąsiadowi wisisz więc 49 zł, drugiemu 49 zł czyli masz 98 zł długu i złotówkę na tacę. W sumie 99 zł. Gdzie się podziała złotówka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam ... obszczają :lol2:

:rotfl:

U nas za darmo to można po pysku dostać...

Reszta płatna i to słono... a jak jeszcze słyszą przez telefon, że dog albo widzą w przychodni to stawka razy X :mad:

Od roku chadzam do jednej wetki, która nie śrubuje stawek ale ona chyba naprawdę kocha psy... sama ma hodowlę i fajne podejście do zwierzów, Grucha to się cieszy zawsze na jej widok mimo pewnych nieprzyjemnych zabiegów :bye:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie kopania dołów - zakopaliśmy nieco goowna suni po ogrodzie i tam faktycznie nie kopie. Zresztą w ogóle ostatnio nie kopie, zobaczymy na wiosnę..;)

A że goowno w ziemi - jaki problem? - tam zaś jego miejsce:yes::yes:. Nawóz itp.. a po jakimś czasie już go tam ( w pierwotnej postaci..:cool:) nie ma.

My zresztą zakopywaliśmy dość głęboko (też działa..)

 

A jeszcze przy Bazylku to mieliśmy na działce (we Wrocku) kupkę piachu po remoncie i ostatecznie zostawiliśmy to dla niego bo pokochał to miejsce - latem dokopywał się tam zimnego piasku i chłodził w tym, a przez cały rok tam sobie właśnie kopał, jak miał taka potrzebę. Nazywaliśmy to PIESKOWNICA :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z tym gooownem to popróbuje

No może nie w kwiatkach bo się na wiosnę umazgam jak zacznę sama kopać :D

 

Pieskownicę mam ogromną. Jest sterta żwiru po budowie służąca jak punkt obserwacyjny dla stróżującej Kamili. Cały dzień na tej kupie siedzi ... drapie tam też ... ale to chyba nie tooo. W kwiatkach lepiej :sick:

 

Agduś - głupia jakaś ta zagadka. Masz 98 zł długu i już. To co poszło na tacę - przepadło ... i to haracz ... nie dług :p

(albo się mylę ...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A z innej beczki zadanie zakupowe (jak znalazł przed kupowaniem prezentów):

Znajdujesz w sklepie wspaniały prezent za 97 zł. Niestety, budżet przed świętami zdechł, więc idziesz do sąsiadów. U nich też kicha, ale jeden pożycza ci 50 zł, drugi też 50 zł. Masz więc 100 zł. Kupujesz prezent za 97 zł i dostajesz 3 zł reszty. Złotówkę od razu oddajesz jednemu sąsiadowi, drugą drugiemu, a trzecia ci zostaje na tacę. Jednemu sąsiadowi wisisz więc 49 zł, drugiemu 49 zł czyli masz 98 zł długu i złotówkę na tacę. W sumie 99 zł. Gdzie się podziała złotówka?

 

Agduś, to się nazywa kreatywna księgowość :)

Siedzię i myśle, chodzi o liczby nieparzytse, ale za diabła nie wiem, gdzie haczyk. Ktoś wie???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasza Abra miała zastrzyki hormonalne - skończyło się nowotworem.

Nie mieliśmy takiej wiedzy, kiedy ją szczepiliśmy, gdybyśmy wiedzieli, poszłaby na sterylkę.

Teraz suni zastrzyki - w życiu!

Sterylka od razu.

 

Co do zadania Agduś - złotówka nigdzie się nie podziała i do niczego nie jest potrzebna.

Pożyczone zostało 100 zł, oddane 2 zł, mamy 98 zł długu, wszystko się zgadza. :cool:

Dodatkowa złotówka na tacę to dla ubogiej parafii sie przyda. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DPSia, ale ta złotówka faktycznie przy nieparzystych znika, mój mąż policzył taki ciąg zdarzeń, że można mieć, przy odpowiednim układzie pożyczania i zakupów 100 na plusie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dylemat… Nie chciałam wcześniej o tym wspominać, próbowałam sama dojść do jakiś konstruktywnych wniosków, ale ciągle mam wątpliwości. Pozwólcie więc, że trochę się uzewnętrznię.

Pisałam wcześniej, że Młoda wybiera się w ramach międzyszkolnego europejskiego programu wymiany młodzieży na Łotwę. Przez prawie rok przygotowywała się do tego wyjazdu najpierw duchowo, później już w grę weszły bardziej realne działania. No i 7 grudnia miała lecieć z Poznania do Warszawy a stamtąd do Rygi. Miała, bo ani Ona ani Jej koleżanka, z rodzicami której Młoda jechała 7.grudnia o 04.30 do Poznania, nie poleciały. Powód był cholernie prozaiczny: spóźniły się na samolot, bo 3 przewrócone TIR-y zatarasowały wszystkie pasy na drodze w wyniku czego około 50km od Poznania wpakowali się w potężny korek. Gwoli formalności dodam, że w tym dniu w kraju szalał orkan Ksawery. Rodzice koleżanki, stojąc w tym cholernym korku, łapali się różnych sposób żeby tylko umożliwić dziewczynom dojazd na to lotnisko: prosili o pomoc służby ratownicze (straż i Policję), ale ponieważ nie było zagrożenia życia spotkali się z odmową – co zresztą jest zrozumiałe i pretensji do tych służb o to mieć nie można, dzwonili do 3 korporacji taksówkarskich w Poznaniu, żeby chociaż na początek tego korku jakaś taksówka podjechała, a Mama koleżanki razem z dziewczynami podeszłyby do niej (nota bene jakieś 3-4 km w totalnej zadymie) – nic z tego, kierowcy obawiali się, że sami mogą w tym korku utknąć. Bocznymi drogami nawet jeśli wziąć pod uwagę jakiś cud, który pozwoliłby im się ruszyć z miejsca, nie było szans dojechać, bo zadyma śnieżna nawiała śniegu po koła. Kierowca – tata koleżanki – nie chciał ryzykowac utknięcia. W tym samym czasie trwała wymiana zdań i informacji pomiędzy nami, samochodem i nauczycielkami odpowiedzialnymi za wyjazd. Panie nauczycielki informację o korku i prawdopodobieństwie spóźnienia otrzymały po godzinie 7 – kilka minut. Odprawa była o 8.30. Nadmieniam, że na spotkaniu tydzień wcześniej i ja i mama koleżanki proponowałyśmy, aby cała grupa pojechała razem wynajętym busem – to koszt 50-70 zł, ale wszyscy będą razem. Niestety, pomysł upadł bo jak się okazałao Panie nauczycielki jechały dzień wcześniej do znajomych pozostałe dwie dziewczynki również, chociaż niezależnie. Panie stwierdziły, że nic zrobić nie mogą bo bilet jest promocyjny i dość mocno obwarowany różnymi warunkami. Ok.

W chwili gdy już było pewne, że nasze dziewczyny nie zdążą przyjechać jedna z Pań nauczycielek zaproponowała, żeby dziewczyny przyjechały autobusem z Poznania do Rygi – 17 godzin podróży, wyjazd o godz. 00.30. Pomysł został przez Panią rzucony po czym obie Panie wsiadły do samolotu i poleciały do Warszawy . W pierwszym momencie podłapaliśmy ten pomysł jak nadzieję na spełnienie marzeń chociaż dziewczyny – najbardziej zainteresowane – marudziły straszliwie, że nie chcą itp. W tzw. „międzyczasie” zadzwoniłam do naszej Veruni prosząc o gościnę dla 4 osób i przytulenie ich do północy żeby mogli w cieple i miłej atmosferze doczekać tego wyjazdu, Verunia – Kochana dziewczyna zgodziła się obce sobie praktycznie osoby przyjąć u siebie za co jestem Jej niezmiernie wdzięczna!!!!

Gdy po jakiś 2 godzinach w końcu dotarli do Poznania, po wizycie na lotnisku i bezskutecznej próbie przebukowania biletów pojechali na dworzec PKS. I tutaj zonk i otrzeźwienie: pan w kasie – przesympatyczny ponoć człowiek – odmawia sprzedaży biletów gdyż jak twierdzi: „Przewoźnik nie bierze na pokład osób nieletnich bez opieki dorosłych!!!” po czym na próby pozbawionych, jak się okazało, w tej chwili zdrowego rozsądku rodziców przekonania go żeby jednak spróbowac, bo kierowca też człowiek, dodaje: „Prywatnie Państwu powiem, że ja bym nie ryzykował wysyłania dziewcząt tymi liniami”. Razem z Mamą koleżanki miałyśmy tzw. gorącą linię, więc byłam cały czas na bieżąco w centrum wydarzeń i dlatego i mnie i Szanownego zamurowało dokładnie w tej samej chwili, w której zamurowało Rodziców koleżanki …. Pomyślałam tylko: matko, co ja robię???? Próbuję na siłę wyekspediować za wschodnią granicę w śnieżycy i zadymie własną córkę, nie mając pewności czy dojedzie czy gdzieś po drodze nie utkną w jakiś zaspach i oby tylko po polskiej stronie, a co jeśli już po tamtej!!!!

Pomysł oczywiście upadł. Dziewczyny wróciły do domu rozczarowane i rozgoryczone. I na tym by się skończyło …. gdyby nie mały szczególik …. ponoć mamy zwrócić za bilety….

Ale nie o to mi chodzi …. Chodzi mi o postawę nauczycielek …. powiedzcie, co o tym sądzicie…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co nauczycielki mogły zrobić?

1. Polecieć zgodnie z planem z dwiema pozostałymi dziewczynami.

2. Próbować przebukować bilety na następny dzień.

3. Pojechać autobusem z całą grupą.

4. Zrezygnować z całej wycieczki i wrócić do domu.

 

Konsekwencje:

1. Dwie osoby tracą wyjazd i być może muszą zwrócić jego koszty (sprawa dyskusyjna ze względu na przyczynę - zdarzenie losowe ewidentnie). Pozostałe osoby jadą na wycieczkę zgodnie z planem. Pretensje do nauczycielek mają dwie rodziny.

 

2.

a) Próba przebukowania biletów udaje się: wycieczka zostaje skrócona o jeden dzień, trzeba zawiadomić dyrekcję szkoły (organizatora?) i uzyskać ich zgodę, trzeba uzyskać zgodę rodziców dwóch dziewczynek, którzy córki dostarczyli na czas, na skrócenie wycieczki i nocleg w Poznaniu, zapewnić ten nocleg i wyżywienie czterem osobom oraz jakieś zajęcie tym dzieciom. Pretensje mogą mieć dwie rodziny, dyrekcja i organizator (strona łotewska też).

b) Próba przebukowania biletów kończy się niepowodzeniem, pozostaje wybór między 1., 3. i 4.

 

3. Trzeba zdalnie (przez telefon albo internet) i szybko kupić bilety na autobus. Uzyskać zgodę rodziców dwóch dziewczyn, które są na lotnisku (już widzę, jak się zgadzają na jazdę autobusem przez 17 godzin zamiast lotu, jeszcze w dodatku w takich warunkach - sama bym się nie zgodziła, bo wiem, jak wyglądają i jak jeżdżą autobusy na wschód), zgodę dyrekcji szkoły, organizatora na skrócenie pobytu. Ponieść koszty biletów autobusowych i ewentualnie oddać organizatorowi za niewykorzystane bilety lotnicze.

 

4. Kompletnie bez sensu. Wszyscy mają pretensje, nauczycielki ponoszą koszty.

 

A swoją drogą, to jakim cudem cokolwiek latało przy takim wietrze???!!!

 

Nie wiem, czy nauczycielki próbowały cokolwiek zrobić, ale wydaje mi się, że pole manewru miały niewielkie. Mogły ewentualnie próbować przebukować te dwa bilety przed odlotem samolotu - może wtedy byłoby to możliwe - nie wiem, nie znam się zupełnie. Zostawiłyby bilety Karli i jej koleżanki do odbioru na lotnisku, a one poleciałyby dzień później. I to chyba jedynie sensowne rozwiązanie, jakie widzę w tej sytuacji. Tylko czy to było możliwe? Gdyby było, to wtedy miałabym pretensje. I chyba tylko wtedy.

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A byłyście na rozmowie zaraz po wydarzeniu u dyrektorki???????

Nie podoba mi się postawa nauczycielek... ile lat mają dziewczyny? wiem, że nieletnie..

A za bilety to które macie zwrócić...? za samoloty czy za pobyt... no bo w sumie jak z Waszej winy Dziewczyny nie dojechały, bo nie..., to koszty są po stronie rodziców...

Przykre to...

Najbardziej przykro to było dziewczynom... :(

 

 

Mieliśmy podobne doświadczenie X lat temu... wylatywaliśmy z Pragi na Kanary... opłacona impreza za naszą kasę.. znajomi również.... jest zima, styczeń/luty... nie możemy znaleźć lotniska za diabła.. zaspy, zawieje.. nam udało się na samolot dojechać na czas, a wzięliśmy zapasu kilka godzin.. i okazało się , że za wcześnie nie byliśmy bo ledwo na odprawę zdążyliśmy.. znajomi na lotnisko podjechali jak ... odlatywał samolot... niestety .. impreza im przepadła.. i to też ze względu na aurę.. i na brak informacji gdzie jest lotnisko... bardzo prosiliśmy aby opóźnili lot.. nic z tego....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...