EZS 16.11.2014 15:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 Prababko, czy to rodzaj masochizmu? Nie podoba się ale malowałaś dwukrotnie? Może mas zapas niebieskiej farby? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Prababka 16.11.2014 15:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 Coś chyba w tym jest,EZS:)Pierwszy raz na próbę przełamania się a drugi-taka ładna satyna na próbce:)I pokryło ładnie na raz:)Została mi jeszcze,jasne:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 16.11.2014 15:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 Wiesz Prababko ... ubawiłaś mnie setnie:D Ja to wiem czego chcę tylko nie wiem, jak to zrealizować. Patrzę ci ja na ten przykład na odpływy liniowe .... patrzę ... patrzę .... czytam ... czytam ... i za cholerę niczego nie rozumiem. Ot życie ... Na pewno chcę szkło na ścianach w punktach newralgicznych, zywicę na podłodze i wiszące wszystko, co się da, mam dośc wymiatania kłębów kurzu i wydrapywania pazurami brudu ze szczelin!!!! No i pralnię chcę, taka osobną, z suszarnią, żebym nie musiała wątpliwie upiększać sobie góry dwa albo i trzy razy w tygodniu!!! I tak sobie myślę, że ja to wszystko będę miała ... tylko czy wcześniej nie zwariuję od nadmiaru informacji to już inna inszość Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Prababka 16.11.2014 16:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 No Braza-masz myślacego fachowca-wołasz,pokazujesz co i jak-on Ci powie,jakie masz możliwości,co kupi on lub kupicie razem i już.Po co Ci tak dużo wiedzieć??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 16.11.2014 17:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 tez ostatnio czytam o odplywach liniowych i juz wiem co i jak i skad takie roznice w cenach i jeszcze o wannach, kabinach, umywalkach i ceramikach czytam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arnika 16.11.2014 17:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 W jedną noc się wyspałam.. poprzedniej nie zmrużyłam oka... No i nie wiem jak funkcjonuję...Odpływ liniowy fajny jest.. nie mam go.. bo był po prostu za drogi.. i mam jaki mam, i też woda spływa... ao to chyba chodzi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 16.11.2014 18:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 TARcia oświeć mnie w kwestii odpływów liniowych. Ceny są tak porażające niektóre, inne w miarę dostępne - o co k... chodzi??? Masz rację Prababko, mojego Pana Demolke rzucę na pożarcie:D Arni, spoko. Od rodzaju odpływu nie zalezy nasze życie, to pewne. Dzięki Twojej białej łazience ja nabrałam ochoty własnie też na białą i taka bedzie - cieszysz się??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arnika 16.11.2014 18:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 Cieszę się, że moja łazienka jest dla Ciebie inspiracją... Kafle są naprawdę super.. nie są błyszczące, nie są matowe.. taka satynka... I powiem, że ta łazienka zostawiona była na sam koniec wykańczania domu.. bo nie miałam pojęcia co z nią zrobić... oglądałam setki kafli.. i te właśnie rzuciły mnie na podłogę... Dodam tylko może nieskromnie, że ona podoba się chyba wszystkim :_ Polecam białe kafle.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 16.11.2014 18:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 Łazienka wyszła Ci świetnie i gdy zobaczyłam biel, ile można z nią zrobić to stwierdziłam, że warto. Ale kafli nie chcę, będzie szkło lacobel i żywica, i niech ktoś myśli co chce:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 16.11.2014 18:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 Aż poleciałam sobie tę łazienkę oglądać! Noo, ładna jest! Jednakowoż ja lubię kolory i nasza, chociaż też w białych płytkach, ma granatowe ściany tam, gdzie są malowane. Braza, jestem niezmiernie ciekawa, jaka będzie Twoja łazienka, kiedy już zacznie powstawać. Bo skoro nie zaczynasz remontu jutro, to kto wie, ile razy jeszcze zmieni kolor... Jak ja się cieszę, że wszelkie dokształcanie się w tematach budowlanych mam z głowy! Zupełnie by mi się już nie chciało! Nie mam pojęcia, co to są odpływy liniowe. Tzn. dzięki wrodzonej i wypracowanej inteligencji potrafię sobie takowy wyobrazić, ale za cholerę nie wiem, na czym polegają trudności związane z jego wykonaniem i czemu jest horrendalnie drogi. I nie chcę wiedzieć. Nie muszę! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 16.11.2014 18:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 Arni, ja zerzne od ciebie wanne, bo ten laminat pierwszorzedny jest Braza, odpływ odpływowi nie rowny, po pierwsze patrze na ilość litrow wody jakie jest w stanie dany odpływ przyjac (przy deszczownicy chyba im wiecej tym lepiej) do tego szerokosc tez ma znaczenie, nastepnie glebokosc odpływu sa takie ktore maja 14 cm a sa tez takie ktore zamontujesz juz na 6 cm (te maja chyba mniejsza ilosc odbioru litrow) po kolejne z czego jest zrobiony (plastik / stal nierdzewna ) i dla mnie poza litrami odbiorowymi najwazniesze by nie mialy tzw. cofki i zeby smrodek sie nie wydobywal przy dluzszym nieuzywaniu (te sa najdrozsze) srednia polka z ravaka tez ma ten dynks. do tego sprawdzam co jest w danej cenie w komplecie czy tylko kratka z odplywem, czy jeszcze kolnierze uszczelniajace i inne duperele ktore sa niezbedne do montazu, tak bym nie musiala potem dokupywac jakis pierdol. bralam pod uwage w porownaniach: ravak, kesmet, ced'or, kessel, viega. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 16.11.2014 19:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 Punktualnie o 19.45 jego czerwony bolid zajechał z piskiem opon na parking. Uwielbiał to robić! Wiedział, że to szczeniackie, ale nie mógł sobie odmówić przyjemności szpanowania samochodem. Zatrzymał się tuż przy budce strażnika, wyjął elegancką walizkę z siedzenia pasażera i rzucił parkingowemu kluczyki, żeby zaprowadził samochód na jego miejsce.Obok stała grupka ludzi. Nie bez trudu rozpoznał w nich swoich pracowników. W sportowych, nieoficjalnych strojach wyglądali o wiele sympatyczniej niż na co dzień. Niektórzy popatrywali na niego z ukosa, najwyraźniej mając mu za złe nagłą zmianę planów na najbliższe trzy dni. Inni, najwyraźniej pogodzili się z losem i rozmawiali wesoło półgłosem.Nagle niezrozumiałe uczucie zadowolenia, które towarzyszyło mu od chwili opuszczenia biura, zniknęło jak zdmuchnięty płomyk świeczki. „Z czego ja się cieszę? Z perspektywy spotkania z Klotyldą Kociołek? Gdzie ten autokar? Mam nadzieję, że będzie porządny, bo inaczej narobią mi wstydu przed pracownikami!”- Panie Waldemarze – zwrócił się do strażnika – czy nie podjechał tu jeszcze żaden autokar?- Właśnie podjeżdża, panie prezesie.Victor z niepokojem rzucił okiem na podjazd. „Uffff!” - odetchnął z ulgą na widok pięknego autokaru lśniącego czystością olbrzymich, panoramicznych szyb. Jeszcze lepiej się poczuł, gdy zobaczył kierowcę. Był to sympatyczny facet średniego wzrostu, w średnim wieku, ubrany w garnitur („Nawet przyzwoity garnitur ma, nie to co inni kierowcy, ubierający się najwyraźniej na bazarze.”) i służbową niebieską koszulę oraz krawat z logo firmy „Uroczysko”. Gdy przekonał się, że poza kierowcą w autokarze nie ma nikogo (a przede wszystkim żadnej nieprzeciętnie wysokiej brunetki), poczuł, jak wraca mu dobry, no – prawie dobry.- Dobry wieczór państwu – kierowca zwrócił się do Victora i pracowników. Proszę podać mi bagaże, włożę je do bagażnika, a państwa zapraszam do autokaru.Victor kiwnął ręką na strażnika i parkingowego, który już zaparkował jego samochód i wrócił, żeby pomogli kierowcy, a sam wsiadł pierwszy do autokaru. Ukradkiem wyjął z podręcznej torby wodę mineralną i tabletkę aviomarinu. Spaliłby się ze wstydu, gdyby ktoś zauważył, że on – prezes firmy – musi jak dziecko zażywać aviomarin przed każdą podróżą autokarem. Połknął tabletkę ze złością, zdając sobie sprawę z tego, że za chwilę ogarnie go paskudna senność, a przez cały wieczór będzie przymulony i zmęczony. Lepsze jednak to, niż mdłości...Zajął, oczywiście, miejsce w pierwszym rzędzie. Pracownicy zostawili puste miejsca także w drugim szeregu foteli. Kierowca wsiadł, jeszcze raz przywitał wszystkich przez głośniki i zapowiedział dwuipółgodzinną podróż. Autokar ruszył z parkingu i jechał ulicami miasta. Sądząc z odgłosów dobiegających z tyłu, większość pracowników firmy już w autokarze zaczęła się integrować. Powinien nasłuchiwać uważnie, o czym rozmawiają, kto z kim itp., ale poczuł już działanie aviomarinu. Zrezygnowany oparł głowę o zagłówek i zapadł w męczącą drzemkę pełną jakichś koszmarnych wizji. Zobaczył niezbyt rozległy, ale za to upstrzony niezliczoną ilością strzelistych wieżyczek różnej wysokości zamek górujący ze wzgórza nad równinną okolicą. Zamek pogrążony był w ciemnościach. Tylko w jednym oknie na wysokiej wieży paliło się jakieś żółte pełgające światełko. Wokół zamku też było ciemno, ale w świetle księżyca widział przemykające cienie, opary snujące się nad bagnem... Obudziło go donośne wycie wilka.Victor otworzył oczy zlany potem. Znajdował się w ciepłym wnętrzu eleganckiego autokaru. Za sobą słyszał wesołe głosy pracowników biura. Nazbyt wesołe nawet, co świadczyło o tym, że do integrowania się przystąpili w typowo polski sposób. Autokar właśnie zjechał z głównej drogi, co wywnioskował ze zwolnienia tempa jazdy i nieustającego kołysania na licznych wybojach. Wywoływało to głośne wybuchy radości i okrzyki irytacji, gdy cenne napoje integrujące rozlewały się po podłodze autokaru. - Cholera! Bydła narobią i będzie wstyd! – szepnął pod nosem Victor i pokonując obezwładniającą senność wstał ze swojego miejsca. Niełatwo było w kołyszącym się jak statek na sztormowym morzu autokarze przemieścić się z godnością do tyłu, gdzie impreza trwała w najlepsze. Spojrzał przy okazji na zegarek świecący na desce rozdzielczej – minęło zaledwie półtorej godziny jazdy, co wróżyło jeszcze godzinę tego tańca św. Wita po wybojach.Na widok zbliżającego się szefa rozmowy ucichły. Victorowi, choć lekko nieprzytomnemu, zrobiło się głupio. Zamiast więc przystąpić do opieprzania podwładnych, jak to zamierzał, wyciągnął rękę po kieliszek. Natychmiast ktoś nalał mu alkoholu, więc wychylił toast za udaną imprezę integracyjną. Czuł, że powinien teraz zacząć jakąś rozmowę, opowiedzieć, co ich czeka w „Uroczysku”, ale przecież sam nie wiedział... Posiedział więc chwilkę czując, że rozmowa się nie klei i pod pretekstem konieczności przeprowadzenia rekonesansu na niższym poziomie autokaru opuścił towarzystwo. Choć wcale nie odczuwał gwałtownej potrzeby, musiał zejść do autokarowej toalety. Nawet nie próbował z niej skorzystać – przy takim kołysaniu szanse trafienia do celu były bliskie zeru. W dodatku poniewczasie uświadomił sobie, że łączenie aviomarinu z alkoholem to nie najlepszy pomysł. Z trudem wrócił na miejsce, szczęśliwy, że swój mocno niepewny chód może zrzucić na kołysanie pojazdu i zwalił się na fotel jak worek ziemniaków. Wizje, które wywołały połączone siły leku i koniaku (podłej marki zresztą), sprawiły, że pół godziny później znów obudził się zlany zimnym potem. Zamek był ten sam, co w poprzednim śnie, ale latały wokół niego wiedźmy, upiory i nietoperze, goniły go po jakichś chaszczach, wykrotach i bagnach wilki zamieniające się w wilkołaki, wabiły swym śpiewem piękne rusałki, które pod dotknięciem jego ręki stawały się gnijącymi trupami, zimne ręce chwytały za kostki nóg... Kiedy udało mu się wreszcie otworzyć oczy i kolejny raz stwierdzić, że to tyko koszmary, miał cichą nadzieję, że nie krzyczał ani nie jęczał na tyle głośno, by ktoś mógł go usłyszeć. Sen, choć męczący, sprawił, że czuł się już trochę lepiej. Spojrzał na zegarek, wskazówki już nie rozmazywały mu się przed oczami. Zorientował się, że powinni dojeżdżać na miejsce. Z tyłu autokaru panowała cisza. Pracownicy zmęczeni integrowaniem się zapadli w drzemkę. Wyglądnął przez okno. Autokar nadal kołysał się na wybojach. Jechali przez las, po jednej stronie był wysoki, gęsty, po drugiej znacznie rzadszy, gdzieniegdzie połyskiwały w świetle księżyca jakby kałuże, nad którymi unosiły się jakieś mgły. Księżyc był w pełni, więc widział całkiem wyraźnie na wpół uschnięte drzewa z rozcapierzonymi gałęziami.Nagle silnik zakrztusił się raz i drugi i zgasł. Kierowca spróbował zapalić, ale odgłosy, które dobiegły jego uszu nie brzmiały zbyt optymistycznie.- Cholera! – usłyszał Victor – Zabrakło paliwa! Byłem pewien, że dojedziemy, ale te korki w mieście...Pasażerowie na tylnych siedzeniach zaczęli się niespokojnie ruszać. - Dojechaliśmy już? Wysiadamy? Co tak ciemno? Gdzie jesteśmy? To jakiś las! Gdzie ten ośrodek? Co jest? Panie kierowco! Gdzie jesteśmy? Co się dzieje?- Szanowni państwo – głos kierowcy odezwał się z głośników – jest mi niezmiernie przykro, ale zabrakło paliwa. Znajdujemy się niecały kilometr od „Uroczyska”. Możecie państwo poczekać w autokarze aż dotrę do ośrodka i wrócę tu z paliwem, ale w autokarze zrobi się niedługo zimno. Możecie tez wziąć najpotrzebniejsze rzeczy i iść na piechotę, co zajmie wam najwyżej piętnaście minut.- Czy nie może pan wezwać pomocy przez komórkę?- Niestety, tu nie ma zasięgu.Ta informacja spowodowała, że wszyscy sięgnęli po swoje komórki i wyciągając wysoko ręce oraz biegając po całym autokarze usiłowali złapać zasięg. Kierowca miał rację – żadna sieć nie miała zasięgu w tym miejscu.Oczy wszystkich skierowały się na Victora. Mimo później pory i zimna miał ogromną ochotę przespacerować się. Czuł, że nocny chłód pozwoli mu oprzytomnieć po działaniu aviomarinu zaprawionego koniakiem. - Ja idę. Oczywiście, jeżeli wolicie zostać, zostańcie w autokarze – starał się, żeby zabrzmiało to przyjaźnie i nieautorytatywnie. Chyba mu się udało, bo kilka osób postanowiło zostać. Jednak, gdy okazało się, że zostają same kobiety, ta grupka zaczęła się wykruszać.- Jolka, zostań, co się będziesz tłukła po nocy... Basia, a ty zostajesz? - Ja idę! - Nieee, zostańcie...W końcu okazało się, że idą wszyscy. Powoli ubierali się w ciepłe swetry, wyciągali najpotrzebniejsze rzeczy z bagażnika. Tymczasem kierowca wskazał Victorowi drogę.- Tędy państwo pójdziecie. Ta droga jest prosta, nie ma żadnych rozgałęzień. Na pewno traficie. Ja już pójdę, bo zanim państwo się spakujecie, będę w połowie drogi. Autokaru nie trzeba zamykać – tu nikt nie przychodzi.Wreszcie ruszyli. Na przedzie, oczywiście, Victor. Za nim cała grupa. Nikt nie chciał iść na końcu.Księżyc oświetlał drogę i las. Teraz już było wyraźnie widać, że po prawej stronie mają bagnisko, a po lewej stary las pełen wykrotów. Victor poczuł dreszcz, gdy któreś miejsce przypomniało mu jako żywo widok z jego koszmarów sennych „taki sam korzeń i to drzewo z dziuplą, tylko wilkołaka brakuje” – pomyślał wzdrygając się. Początkowo droga była prosta, ale dziwnie szybko zniknęły za nimi światła autokaru („akumulator się rozładuje” – pomyślało kilkoro z nich, ale nikt nie miał ochoty wracać, żeby zgasić światła i samotnie gonić grupę). Posuwali się niezbyt szybko, wpadając co chwilę w koleiny, dziury i kałuże. Dosyć szybko większość doszła do wniosku, że trzeba było zostać w autokarze, nawet kilka osób głośno wypowiedziało tę myśl, ale nikt nie zaproponował powrotu. Przecież kierowca obiecał, że to niedaleko. Buty już i tak są przemoczone, alkohol się skończył, więc lepiej iść przed siebie. W każdej chwili spodziewali się spotkać kierowcę wracającego jakimś samochodem z kanistrem paliwa. Droga dłużyła się. Każdemu już zdążyła przemknąć przez głowę myśl, że zabłądzili, ale droga, choć kręta nigdzie się nie rozgałęziała, a księżyc dobrze ją oświetlał.Nagle któraś z kobiet pisnęła:- Światło! Tam, na bagnach! – Wszyscy spojrzeli we wskazane miejsce licząc na ujrzenie świateł w oknach ośrodka. Jednak wskazane światełko było za małe i wyraźnie się przemieszczało. Nasłuchiwali odgłosów jakiegoś silnika, ale, poza pohukiwaniem nocnego ptaszyska i bulgotaniem bagna, panowała cisza. Poczuli się nieprzyjemnie. Wspomnienia sennych koszmarów nachalnie nasuwały się Victorowi, który bezskutecznie usiłował odpędzać te wizje. Światełko zniknęło. Ruszyli znów przed siebie. Kolejny pisk rozdarł ciszę:- Coś mnie dotknęło!!!!Męski rechot, który wybuchnął w tym momencie nie pozostawiał żadnych wątpliwości.- Głupi kawał! – warknął Victor i panie mogły być spokojne, że nikt go nie powtórzy. Tym bardziej więc zaskoczył wszystkich kolejny wrzask- Tam! Tam się coś rusza!!! – Rzeczywiście, powierzchnia bagiennej kałuży była wyraźnie wzburzona, coś bulgotało.- To metan – wyjaśnił ktoś trzeźwo, ale jego głos nie brzmiał zbyt pewnie.- Coś za nami idzie!- Tam! Zaświeciło oczami! To wilk!- Gdzie ten ośrodek?? – w glosach brzmiała już wyraźna panika, gdy zza zakrętu wyłoniła się wreszcie brama ośrodka z gotyckimi literami „Uroczysko”. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 16.11.2014 20:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 U nas w najprostszej wersji jak się da powstaje ta mikrołazieneczka.Ale nie będzie zupełnie biała, ja lubię jednak ciepłe kolory. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 16.11.2014 21:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2014 No i znowu się zaczytałam ..... W mojej tez będą kolory .... później:yes: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Prababka 17.11.2014 14:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2014 Białe jest eleganckie i spokojne dopóki jest białe:)I po 30 latach mi się znudziło.Pomalowałam salon na ecru,przyszła córka znajomych;pytamy czy jej się podoba po malowaniu?Ona;a tu było malowane?serio???Dzień dobry,Braza:)Powiem Ci coś wesołego:wróciłam od lekarza ...na jutro:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 17.11.2014 14:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2014 a ja nie mam kafli po calosci, tam gdzie sa - sa biale, reszta scian malowana akurat tym, co mi w duszy gra aktualnie na dole jasniutki szary a u gory "rzymski poranek" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 17.11.2014 17:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2014 Siemka Prababko!! Jak Ty to zrobiłaś??? Z tym lekarzem?? W kwestii łazienki to tak: jak dotąd białe zwycięża znając jednak siebie pewnie coś zmienię w tzw. "trakcie". Może jedną szufladę w szafce zrobię kolorową albo na suficie pier...ę szary szlaczek:D Nie wiem, w tej chwili mam ochotę na biały kolor i dodatkami zmieniać co tydzień łazienkę: np. z granatowo-czerwono-białej na szaro-wrzosowo-pomarańczową albo seledynowo-żółto-czarną ... W takim wnętrzu kolory można zmieniac co tydzień choćby ręcznikami! Myślałam o białej podłodze (żywica) ale w tej chwili skłaniam się ku leciutko szarej jednak, a może i popielatej, biały kolor to jednak brudzący jest! A ściany będą osłonięte tylko tam, gdzie istnieje absolutna konieczność pozostałe fragmenty będą malowane i to daje mi wiele możliwości!!Za to na pralnię nie mam w ogóle pomysłu wiem jednak, że trzeba ją zrobić!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 17.11.2014 17:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2014 Brazka ja mam w obu lazienkach biale podlogi i to najglupszy moj pomysl byl zaluje ze jednak nie sa to szarosci. na tym bialym cholerstwie widac wszystko, kazdy paproszek, kazdy wlosek, zreszta tak samo jak na ciemnych kaflach. chyba najlepsze sa posrednie kolory. o fugach przy bialych kaflach to nawet nie wspomne, w kazdym razie pasowalyby one bardziej do szarych jak do bialych Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 17.11.2014 19:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2014 Ano i właśnie dlatego nie chcę kafli na podłodze i uparłam się na żywicę. Próbuję to ogarnąć ale mam chyba jakiś defekt umysłowy .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 17.11.2014 20:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2014 eee tam niewazne czy zywica czy kafle - biale sie za bardzo brudzi tzn. wszystko na tym widac. co innego zamleczone drewno, na nim nic nie widac moje schody biale zamleczone sa w tym wzgledzie idealnym przykladem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.