Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do Brazowego Uroczyska


braza

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 44k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • braza

    10541

  • Agduś

    4690

  • DPS

    3621

  • wu

    2676

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

....siedziałam do 2.00 wstałam chyba po 6.00... Zimno u nas też jest jak diabli.. do lasu nie wchodze nigdy.. bo i po co.. jak las widze z mojej alejki.. nie lubię do takiego lasu wchodzić jak jest u nas.. co innego taki wysoki, czysty z mchem pod nogami.. taki jest w Borach Tucholskich...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zaraźliwe jest najwyraźniej. Też siedziałam do drugiej, też mam zimno i ponuro za oknem, też nosa za próg nie wychyliłam (biegać idę jutro na bieżnię). Jedynie o 6 nie wstawałam. Nawet w tygodniu nie wstaję o tej niechrześcijańskiej godzinie! Kole dziesiątej raczyłam uznać, że warto oko otworzyć, ale nie, że warto wstawać!

 

Ewa, jeżeli chcesz, to podam Ci nr konta. Dopisz, że to Szlachetna paczka i że na rower (zbierają też na węgiel). Wyślę na priva, bo to prywatne konto, ale z pełnym zaufaniem (moim i reszty ludzi, którzy się zrzucają, a Ty sama decyduj). Sryliarda przerzutek nie trzeba - ma mieć szerokie opony i bagażnik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja używam, ale sryliarda nie mam. W moim ulubionym ponad dwudziestoletnim Romecie mam 2x6, a w "nowym" 3x6. Nie powiem - wygoda to jest, zwłaszcza kiedy wracam z targu na objuczonym jak wielbłąd rowerku, a mam solidnie pod górkę.

 

Jakby ktoś chciał się do roweru dorzucić, to podam nr konta na priva.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HELP!

Co kupić dla 5 miesięcznego maluszka a raczej dla jego rodziców pod choinkę?

Coś sensownego, przyjemno-pożytecznego, związanego z tymże maluszkiem ......

Zamiast kupować każdemu osobny prezent, jakich dostaną multum jeżdżąc po całej rodzinie, chciałabym kupić jedną rzecz, z której się ucieszą i która się przyda ...... No i cena, wiecie, też dla ludzi...

Nie nie nie - to chyba niemożliwe, wszystko połączyć ..... :bash:

 

Brazunia, nie wiem czemu u Ciebie ale jakoś taki miałam pomysł................. zestaw zaglądających tu osób mnie chyba zasugerował i wzbudził nadzieję... :bye:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla wygody - leżaczek, nosidełko, składane łóżeczko podróżne, mata do leżenia i takie coś nad nią z wiszącymi zabawkami...

Dla pamięci - ładny obrazek, grafika jakaś, może być na zamówienie robiona, z dedykacją na odwrocie.

 

Jaw 90% na rowerze, 5% na piechotę i 5% autem. Znaczy kiedy sama albo z dziećmi się poruszam, bo dalej to busem albo autem z małżem, oczywiście.

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Violetta rozejrzała się wokół siebie. Wszyscy byli tak pochłonięci myślami o swoich możliwych podbojach erotycznych, że nikt nie zwracał na nią uwagi. Dała więc upust uczuciom skrywanym wcześniej tak głęboko, że nawet napój czarownic nie zdołał jej zmusić do zdradzenia ich przed innymi. Zawsze była dumna ze swego opanowania. Upewniwszy się, że żadna z jej zaaferowanych obecnością pięknych nieznajomych koleżanka tego nie zauważy, rzuciła się za niknącymi wśród drzew kolegami. Ona pragnęła tego samego, co oni – rusałki!

Gnali pomiędzy drzewami nie bacząc na gałęzie drapiące ich twarze, potykali się, przewracali, wstawali i utytłani w błocie biegli dalej. Victor nie był najszybszy. Wlókł się w ogonie stawki. Ze zdumieniem zauważył, że wyprzedziła go jego własna sekretarka. Wydało mu się, że słyszy głosy pogoni gdzieś z lewej strony, więc skręcił ostro i runął na ziemię po raz kolejny tego dnia. W dodatku padając wywołał tyleż niespodziewane co niesamowite efekty dźwiękowe. Sądząc po następujących po sobie głuchych łomotach i brzękach musiał w pełnym pędzie wpakować się wprost w perkusję. Leżał bezwładnie jak worek. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów miał ochotę po prostu się rozpłakać. Czuł się okropnie! Był potłuczony, zaplątany w perkusję, z trudem łykał powietrze, bo coś boleśnie ugodziło go z splot słoneczny i w dodatku potwornie bolał go nos! Przez dłuższą chwilę nawet nie drgnął. Całe jego jestestwo protestowało przeciwko podejmowaniu jakiejkolwiek aktywności zarówno fizycznej jak i umysłowej. Ktoś powinien teraz wezwać pogotowie! Marzył jedynie o oddaniu swego zmasakrowanego ciała w ręce specjalistów, którzy fachowo ocenią szkody i jakoś je naprawią, uprzednio faszerując go dużą dawką środków przeciwbólowych, a najlepiej po prostu podając mu narkozę. Jednak nie zanosiło się wcale na to, że jego marzenie się spełni. Odgłosy pogoni oddaliły się. Było cicho. Prawie cicho, bo zdał sobie sprawę, że słyszy donośne sapanie nad sobą. „To jakieś dzikie zwierzę. Niech mnie zje i wreszcie się to skończy!” – pomyślał, ale i to życzenie się nie spełniło. Nie widząc innego wyjścia, otworzy oczy. Jak mógł się spodziewać, przed sobą zobaczył glebę. Nawet czuł jej zapach mimo wściekłego bólu nosa. Powoli wysunął rękę w jego stronę. Bał się tego, co może poczuć, gdy go dotknie. Rzeczywistość wcale nie okazała się przyjemniejsza niż oczekiwania – z prawej dziurki jego nosa sterczał jakiś patyk, po którym spływała ciepła, lepka krew. Rozżalił się nad sobą i po jego policzkach pociekły łzy. Zaczął powoli się zbierać z ziemi, próbując ustalić położenie wszystkich kończyn. Padając, wyciągnął ręce przed siebie, więc z nimi nie było problemu, gorzej z nogami, które dokładnie zaplątały się w jakieś pogięte rurki. Lewa tkwiła w ogromnym bębnie i wyjmując ją, zdjął sobie but. Wciąż chlipiąc wydobył go z wnętrzności instrumentu i założył na nogę. Patyk nadal sterczał z nosa i koniecznie trzeba było się tym zająć. Na samą myśl o wyciąganiu go, zrobiło mu się słabo. Walcząc z mdłościami usiłował macając oblicze rękami ocenić straty. Wytarł rękawem ubłocony język, który w międzyczasie zmniejszył rozmiary i dał się zmieścić w jamie ustnej. Dotknął nosa i jęknął żałośnie. Płacz spowodował, że jedyna drożna dziurka nosa zatkała się uniemożliwiając normalne oddychanie. Otworzył więc usta, łapiąc powietrze jak ryba na piasku. W tym momencie, jakby jeszcze było mało, głośniejsze sapnięcie przypomniało mu o nieznanym towarzyszu. Podniósł wzrok. Gdyby jeszcze miał siłę z pewnością w tym momencie wrzasnąłby przeraźliwie i rzucił się do ucieczki. Jednak w tym momencie nie miał sił, więc patrzył w czającą się nad nim postać jak ofiara węża. Stojący nad nim człowiek (?) był niewątpliwie tym wirtuozem perkusji, którego gra zniszczyła kolorowe witraże w jego głowie. Świadczyła o tym pałeczka dzierżona w dłoni. „Powinien chyba mieć dwie pałeczki. Czemu nie ma drugiej – zastanawiał się przez moment. – Co mnie obchodzą jego pałeczki? Mam to w nosie!” – zreflektował się po chwili. I rzeczywiście – miał to, a dokładniej tę pałeczkę, w nosie! Załkał żałośnie kolejny raz, wyobrażając sobie, że jej właściciel zaraz postara się odzyskać swoją własność. I na pewno nie zrobi tego wystarczająco delikatnie. Jednak perkusista nie drgnął nawet, wciąż sapiąc i wpatrując się w Victora. „Grał jak szatan” – przypomniało się nieszczęśnikowi określenie, które przyszło mu na myśl, gdy słuchał nawiedzonej solówki. Z niepokojem zaczął przyglądać się ciemnej postaci, szukając rogów, kopyt i ogona zakończonego strzałką. Z lekką ulgą zauważył, że żadnego z tych artefaktów nie widać. Perkusista był wysokim mężczyzną odzianym w czarne skórzane spodnie i takąż kurtkę. Zamiast najczęściej widywanych w takim stroju napów miał zwykłe gwoździe umieszczone jak naboje w męskim gruzińskim stroju ludowym. Włosy, oczywiście, długie i czarne, trochę poplątane zasłaniały część groźnego oblicza. Równie czarna była jego trójkątna wypielęgnowana bródka. W ogorzałej, pokrytej modnym trzydniowym zarostem twarzy lśniły ciemne oczy. Spojrzenia nie można było uznać za przyjazne nawet przy ogromnej dozie dobrej woli.

- Ja... przepraszam... Nie chciałem panu zniszczyć... tego pięknego sprzętu... Ja oczywiście pokryję wszystkie straty... Niechcący rzecz jasna... Te rusałki... Wie pan... Biegliśmy... To głupie, wiem... Z naddatkiem zapłacę ... I straty moralne... Pan wyceni, oczywiście... Mogę już wypisać czek... Tylko wrócę do zamku... Wrócimy... – Plątał się coraz bardziej widząc, że jego słowa nie wywarły żadnego wrażenia na perkusiście. Może było w tym trochę winy nie całkiem sprawnego jeszcze języka i pałeczki wciąż tkwiącej w nosie.

W dodatku mózg, chyba pod wpływem bólu, zaczynał jakoś działać. Pierwsza w miarę trzymająca się kupy myśl nie należała do najmilszych. Doszedł mianowicie do wniosku, że perkusista musi należeć do zespołu grającego Black Metal albo coś pokrewnego. A to oznacza – rozumował – że albo jest satanistą, albo na takowego pozuje. Victor zapragnął gorąco, by ta druga ewentualność okazała się prawdziwą. Myśl, że właściciel kupy złomu, która niedawno była lśniącą perkusją, mógłby przygrywać kapeli ludowej lub zespole dziecięcym typu Arka Noego jakoś mu nie zaświtała. Postanowił, że jakby co, to będzie udawał wyznawcę szatana.

- Pięć tysięcy – odezwał się wreszcie perkusista. Jego głos nie zabrzmiał, jak się tego spodziewał nieszczęsny Victor, jakby wydobywał się z grobowca. Był to całkiem przyjemny, niski głos, ale całkowicie beznamiętny, jakby wyprany z uczuć. – Jutro! – dodał. Okręcił się na pięcie i odszedł wciąż dzierżąc osieroconą pałeczkę.

Victor, zaskoczony tym, że żyje, przez chwilę nie mógł uwierzyć własnemu szczęściu. Powoli uspokajał się i mógł w miarę realnie ocenić sytuację. Nie była różowa. Pałeczka nadal tkwiła w jego prawym otworze nosowym. Oddychając przez usta czuł smak spływającej z nosa krwi. Zebrał się w sobie i zaczął delikatnie wyciągać ciało obce. Poczuł przeszywający ból. Gdyby nie było tak ciemno na pewno zobaczyłby mroczki przed oczami. Już miał kolejny raz rozżalić się nad sobą, gdy wreszcie zrozumiał, że to nic mu nie da. Pociągnął jeszcze raz. Natężenie bólu osiągnęło pewien poziom i nie rosło. Pałeczka powoli wysuwała się, a Victor dokładnie czuł jak przegroda nosowa wraca na swoje miejsce. Szarpnął szybciej, by nie przedłużać tej męki, i uwolniony od pałeczki zwymiotował.

Otarł usta, wysmarkał potężnego krwawego gluta i powoli wstał trzymając się drzewa. Zaczął iść w stronę ogniska. Przynajmniej tak mu się zdawało. Z każdym krokiem czuł, jak wracają mu siły. Dojdzie do ogniska, weźmie pochodnię i znajdzie drogę do cywilizacji... Zapalniczkę ma – sprawdził. Poda tę całą Brazę i jej powalone towarzystwo do sądu. Z torbami ich puści, gdy zażąda odszkodowania! Straty moralne oceni wysoko!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gagatko, spoko, możesz do upojenia!!!! Nie podpowiem za bardzo, w kwestii prezentu, ale odradzam chodzik. Moja Młoda nauczyła się chodzić bez niego i przynajmniej umiała upadać na ręce a nie pyskiem na twarz, co namiętnie robiły znajome dzieci korzystające właśnie z chodzika. Karla miała taki stoliczek Fisher Pric'a z guziczkami w kształcie zwierzątek uruchamiającymi odgłosy tych zwierząt. Jako 6-7 -miesięczne bobo uwielbiała w to naparzać bezmyślnie ale bardzo szybko zorientowała się, że przemyślane działania dają o wiele lepsze rezultaty!! Spróbujcie z Fisher Pric'em właśnie, to sprawdzona firma!

 

Gwoździk, mój Ty Kochany Ocynkowany Przyjacielu :bye::p

 

 

Mam dość stelaży pod wc podwieszane, misek takowoż podwieszanych, spłuczek i przycisków!!!! Nie wiem, co nabywac osobno, zestawy mnie korcą, bo przynajmniej nie muszę się tego wszystkiego uczyć :bash: Raaaaatuuuunkuuuuuu!!!!!

 

Wstałam o 08.30 - taka byłam - i smędziłam się w szlafroku do 11.00

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brazula ja kupiłam stelaże podtynkowe Grohe z przyciskami w komplecie a do tego osobno kupowałam michę z deską wolnoopadającą w komplecie bo taniej było, z Grohe zadowolona jestem odpukać póki co wsio się ładnie buja :) a co do uczenia jedyne co to rozstaw śrub montażowych na stelażu i na kibelku zgodne być muszą a przeważnie są ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O widzisz Wusia i o to mi chodzi: prosto i przejrzyście! Ja do Grohe też się przymierzam, są teraz całe zestawy nawet z miskami, ale w oko wpadła miska Duravitu bez krawędzi ... Ciekawe co jeszcze wymyślę .... Aktualnie kombinuję z grzejnikiem ... Matko, za co???????

 

Arni, ja tę powieść "zgrywam" sobie razem Wordzie, jakby co zawsze mogę mailem podesłać!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam ochotę na jedną z tych misek:

 

Bezrantowa Duravitu "Dura Style"

http://armatex.nazwa.pl/allegrofoto/Image.ashx.jpg

 

i Roca Gap Clean Rim posiadająca ponoć mnóstwo otworów pod rantem rozprowadzających wodę w różnych kierunkach (o kierunku w górę nic nie piszą :D)

http://photos05.redcart.pl/templates/images/thumb/131/0/0/pl/0/templates/images/products/131/b202d27abcab4aa8cb40bc41d387b009.jpg

 

Wiecie coś może na temat tej bezrantowej? Jak ona się sprawuje?

 

Ale mnie dzisiaj w Energii SA rozbawili, pisałam na szajsbuku, ale tu i powiem: rozliczam się co miesiąc podając stan licznika. I w tym miesiącu nie moge podać bo ponoć mam niedopłatę na koncie więc system zablokował mi możliwość dokonania rozliczenia. Niedopłata opiewa na .... 0,02 zł!!!! Co ciekawe, na stronie widoczna jest nadpłata w wysokości 0,50zł ale .... ale dotyczy to Energa Operator ... O tej straszliwej sumie 0,02 zł nie ma nawet wzmianki!!!! Matkooooo, o co chodzi, ktoś mi to może wytłumaczy??? Bo ja nie kumam!!!!

Korciło mnie, żeby te 0,02 zł wpłacić przelewem z banku, jakiegokolwiek, bo strasznie chciałam zobaczyć miny pracowników tegoż banku w tym momencie .... Dałam sobie jednak spokój, trudno, nie chce mi się jechać 9 km !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...