Gosiek33 01.12.2014 09:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 Czego to ludzie nie wymyślą też jednej muszli będę potrzebować... ale czy takiej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 01.12.2014 09:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 Ale mnie dzisiaj w Energii SA rozbawili, pisałam na szajsbuku, ale tu i powiem: rozliczam się co miesiąc podając stan licznika. I w tym miesiącu nie moge podać bo ponoć mam niedopłatę na koncie więc system zablokował mi możliwość dokonania rozliczenia. Niedopłata opiewa na .... 0,02 zł!!!! Co ciekawe, na stronie widoczna jest nadpłata w wysokości 0,50zł ale .... ale dotyczy to Energa Operator ... O tej straszliwej sumie 0,02 zł nie ma nawet wzmianki!!!! Matkooooo, o co chodzi, ktoś mi to może wytłumaczy??? Bo ja nie kumam!!!! Korciło mnie, żeby te 0,02 zł wpłacić przelewem z banku, jakiegokolwiek, bo strasznie chciałam zobaczyć miny pracowników tegoż banku w tym momencie .... Dałam sobie jednak spokój, trudno, nie chce mi się jechać 9 km !!! niestety tez tak mialam i doplacilam przelewem nie doplacenie bedzie skutkowalo niemoznoscia podania stanu licznika i zablokowaniem po 1,5 miesiacu RR. Mozesz jeszcze napisac reklamacje i prosbe o przeksiegowanie tej nadplaty na konto niedoplaty. Glupiego robota:rolleyes: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 01.12.2014 10:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 Reklamacji pisać nie będę, nie chce mi się! Jeśli jutro nie wlezę znowu na konto to kolejnemu miłemu Panu napyskuję i zażądam przelania na konto!!! 1,5 miesiąca jeszcze nie minęło, więc okey. Ale to jaja są!!!! Gosiek, zaintrygowała mnie ta miska chyba jednak pozostanę przy Roce! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gagata 01.12.2014 10:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 Arnika, Agdus, Brazka - dzięki ! To już coś.. szukam..szukam.. Moja córa tez miała chodzik i nie miała problemów z tym padaniem na pysk A chwalebne było to, że przemieszczając się po domu w chodziku nie sięgała słodkimi rączkami do szafek i stołów... Tylko z tego co wiem, w chodziku nie non stop tylko co jakiś czas, żeby poprawnie się rozwijało. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 01.12.2014 12:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 Szkooooda, że nie pojedziesz zrobić przelewu, mogłabyś choć telefonem minę pani fotnąć... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 01.12.2014 18:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 No co Ty Depsia, jeszcze by mnie Pani w banku o naruszenie dóbr osobistych oskarżyła Wiecie co robię?? Szukam grzejnika do łazienki i do pralni .... straszliwie nudne zajęcie!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Moose 01.12.2014 20:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 Znam nudniejsze... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 01.12.2014 21:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 Popatrzyłam na te Duravity i kiedy ujrzałam cenę, natychmiast przestały mi się podobać. Czy nie można sensownego (brudoodpornego) klopika kupić za ludzkie pieniądze??? A odnośnie problemów z niedopłatą, to mam pytanie: czy w razie nadpłaty w wysokości np. 0,50 zł można zażądać zwrotu i omówić zapłacenia kolejnej kwoty dopóki nadpłata nie zostanie zwrócona? Bo jeżeli nie, to jest niesymetrycznie! Grzejniki - suszarki do ręczników - to my mamy nawet nabyte, tylko za cholerę nie chcą się rzucić na ściany w łazienkach. Jak je namówić? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 01.12.2014 21:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 mozna ale nie w tym przypadku, obecnie sa to dwie firmy, Braza zaplacic musi jednej a od drugiej żądac zwrotu. pewnie w ramach wspolpracy na podstawie pisma od kupujacego moga roznice przeksiegowac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 01.12.2014 21:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 Podejrzewam, że zachęcenie ich do przeksięgowania tych zawrotnych kwot wymagałoby wysłania kilku pism listami poleconymi i wyszło by drożej niż przelanie dwóch groszy. Jeżeli w ogóle jest to możliwe w sytuacji, kiedy kwoty są różne. Bądźmy realistami - żyjemy w kraju, w którym w każdy formularz trzeba wpisać pesel i datę urodzenia jednocześnie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 01.12.2014 21:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 w sumie nie, przez swoje konto prądowe napisalam dwa zdania i temat zostal zalatwiony. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 01.12.2014 22:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 Przywracasz mi wiarę w rozum, mocno nadwątloną. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Moose 01.12.2014 22:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 A serce gdzie...? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 01.12.2014 22:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 Na miejscu! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jea 01.12.2014 22:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 Cze Brazunia i dziewczyny:) A o jajka, to trzeba dbać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 01.12.2014 22:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2014 Myśl o zemście dodała mu sił. Już nie opierał się o drzewa. Szedł powoli z rękami wyciągniętymi przez siebie jak ślepiec. Był ślepcem w tych ciemnościach.„Ale rusałki były niezłe...” – nawet ogarnięty żądzą zemsty nie mógł zapomnieć o przecudnej urody zjawiskach.Wlokąc się powoli dostrzegł wśród drzew coś jasnego. Księżyc na chwilę wyłonił się zza chmur. „Czyżby???? – nie dowierzał własnemu szczęściu – Czyżby jedna z rusałek odłączyła się i schowała za krzakiem?” Przypomniał sobie książki Karola May’a i zaczął się skradać jak Indianin. Zaszedł ją od tyłu. Rozpierała go duma. Ma ją tylko dla siebie! Zdobył! W jednej chwili zapomniał, że znalazł się w tym miejscu przypadkiem i już był pewien, że to wyrafinowana strategia przyniosła go w miejsce triumfu. Natychmiast zapomniał o bolącym nosie i planach zemsty. Już tylko jakaś wątła myśl o przyszłych cudownych chwilach, kiedy to będzie opowiadał swoim pracownikom o tym, co zdarzy się za chwilę, opowiadał tajemniczo, półsłówkami, więcej sugerując niż mówić wprost... – ta myśl przemknęła przez jego głowę i zniknęła ustępując żądzy zdobycia Rusałki. Był pewien, że skrada się doskonale cicho, gdy nagle usłyszał jej głos.- Cześć! Dasz mi kurtkę? Zimno mi trochę.Zamurowało go na dobrą chwilę! Jak to? To one mówią? Jak ludzie? Marzną? Są zwykłymi kobietami???!!! Poczuł tak silny zawód, że nogi się pod nim ugięły.- Cześć – bełkotliwie wyjąkał przez nos, walcząc z nieposłusznym wciąż językiem, by wyartykułować coś zrozumiałego. – Proszę – podał jej swoją nieco podniszczoną kurtkę.- Dzięki. Też znudziło ci się to bieganie po lesie?- Taaak – odparł niepewnym głosem. – Victor de Rżyński – przedstawił się przytomniejąc nagle.- Wusia – odwdzięczyła się tym samym. – Widzę, że masz dosyć! – krytycznym wzrokiem zmierzyła jego pokancerowaną twarz. – Nieźle się urządziłeś.- Wpadłem na perkusję.- Słyszałam. Gwoździk pewnie był wściekły, co?- Chyba tak.- Nooo!, wyobrażam sobie.Na chwilkę zapadła cisza.- Co teraz zrobisz?- Nie mam pojęcia. Chyba pójdę za nimi – Victor postanowił nie zdradzać swoich prawdziwych planów nawet uroczej rusałce, która odarta z nimbu tajemniczości wcale nie straciła na urodzie. Mówiąc, skinął głową w kierunku domniemanej ucieczki jej koleżanek i zaraz tego pożałował. Nos odezwał się pulsującym bólem. Victor postanowił na razie nie wykonywać żadnych więcej gwałtownych ruchów głową.- Nie radzę. Ale rób, co chcesz.- A nie mogłabyś mi pokazać, z której strony jest zamek?- Nie powinnam, ale niech ci będzie. I tak nędznie wyglądasz. Tylko nie mów, że to ja! – wskazała ręką kierunek.- A ty co zrobisz? - Poczekam. Przyjadą tu po mnie. Mam nadajnik (pokazała maleńkie urządzenie wiszące na łańcuszku owiniętym wokół kostki nogi). – Ale ciebie nie zabiorą. Nie licz na to.- Kim jesteś? Pracujesz tu?- Nie – zaśmiała się perliście. – Kumpele mnie namówiły. Anjamenka i Małgoś jeżdżą tu dwa razy w roku na wczasy fitness z atrakcjami. Przekonały i mnie. Zabawa rzeczywiście przednia, żadnych nudnych aerobików, a efekty są lepsze, ale ja nie dorobiłam się jeszcze takiej kondycji jak one. I w ogóle dzisiaj mam lenia.Z dali dobiegł jakby dźwięk silnika.- O, jadą już! Zmykaj lepiej – poradziła mu.Victor uznał, że to dobra rada i ruszył we wskazanym kierunku, licząc, że natknie się na miejsce ogniska. Blade światło księżyca chwilami przedzierało się przez chmury, więc szło mu się znacznie lepiej. Panie, siedzące pod wiatą, ledwie zauważyły, że ich koledzy oddalają się od ogniska w niezwykłym pośpiechu. Przed chwilą znudzone, zdegustowane wyraźnym odmóżdżeniem, któremu ulegli panowie, rozczochrane, lekko zmarznięte kuliły się przy dającym nieco ciepła żarze dogasającego ogniska czekając niecierpliwie na wozy. Teraz uległy cudownej metamorfozie pod wpływem pięknego widoku. Wprawdzie ratownicy byli w pełni ubrani, ale żadna z nich nie mogła zapomnieć widoku ich absolutnie doskonałych, muskularnych, opalonych ciał. Pośpiesznie uporządkowawszy fryzury oraz garderobę i rozwijały właśnie cały arsenał kobiecych sztuczek: powłóczyste spojrzenia spod rzęs, uśmiechy Gioccondy, wystudiowane ruchy dłoni odgarniających niewidzialne kosmyki włosów. Bez względu na wiek, doświadczenie czy też stan cywilny były jednak tak onieśmielone, że żadna się nie odezwała. Adonisi również milczeli, ale jakby inaczej – nie nieśmiało, zawodowo raczej. Stanęli ramię w ramię i szepcząc coś taksowali wzrokiem klientki Uroczyska. Jedynie Kasia zachowała resztki zdrowego rozsądku, co nie umknęło uwagi zjawiskowych panów. Jako najstarsza w tym gronie realnie oceniała swoje szanse. Zamiast więc wdzięczyć się i trzepotać rzęsami, spoglądała krytycznym wzrokiem na koleżanki, które najwyraźniej poszły w ślady tak pogardzanych jeszcze przed chwilą kolegów. Tylko ona, starając się z zawodowego przyzwyczajenia obliczyć ile pań będzie walczyło o względy każdego Apolla, zauważyła nieobecność Violetty i zaniepokojona zaczęła się rozglądać, próbując przebić wzrokiem ciemność.Tymczasem obiekty uwielbienia wcale nie stały tylko po to, by dać się podziwiać. Ich szepty panie zinterpretowały, oczywiście, jako wymianę uwag na temat kobiecych wdzięków, więc włożyły jeszcze więcej energii w swoje działania. Jakże by się zdziwiły, gdyby usłyszały ich rozmowy!- Są 23 baby, gdzie się podziała jedna? Niech się któryś dyskretnie ruszy i poszuka!- Cholera! może ją stratowali?!- Spoko, ta jedna pognała za rusałkami – Faun mi powiedział przed chwilą.- Kurde! Klotylda nie meldowała, że jedna woli rusałki! Zawaliła wywiad!- Spoko, jakoś sobie z nią poradzą. Faun pognał za nimi.- To jeden z nas będzie miał mniej roboty.- Eeee tam! Lepiej popatrz na tę starą. Z nią nie będzie lekko!- Może też jest inna?- Nie, inna nie jest, po prostu zakompleksiona albo realistka. To ta, która całe popołudnie siedziała w bibliotece. Ledwie ją Adelajda namówiła na basen.- Z takimi najtrudniej.- Biorę ją na siebie, ale za to będę miał o jedną mniej.- OK- To do dzieła!Cudowne istoty postąpiły pół kroku naprzód. Na rachitycznych ławeczkach zapanował nagle ruch – każda z pań usiłowała tak się przesunąć, żeby to właśnie koło niej zrobiło się miejsce. Te, które usiadły na pieńkach i jednoosobowych zydelkach, nerwowo zastanawiały się, w która stronę je przesunąć, by znaleźć się w pobliżu obiektu uwielbienia. Ławeczki nie mogły tego wytrzymać. Najbardziej chybotliwa rozłożyła się na czynniki pierwsze dosyć szybko, kolejne poszły w ślad za nią. Kobiety podrywały się szybko z ziemi starając się zrobić to z wdziękiem i wyglądać na rozbawione sytuacją. Doskonały instynkt podpowiadał im, że okazywanie braku poczucia humoru nie zwiększy ich szans w trudnej rywalizacji. Jak to się stało, że już po chwili każdy z mężczyzn stał w otoczeniu czterech pań, żadna z nich nie zauważyła. Nie było przepychanek, wybierania (może dlatego, że byli do siebie tak podobni), odliczania... Jakoś samo się tak stało. Tylko jedna grupka była mniej liczna. Kaśka, zamiast wtulić się w obiekt marzeń z okrzykiem „Tak mi zimno!”, chwyciła „swojego” ratownika za rękaw kurtki i zaczęła domagać się wszczęcia natychmiastowych poszukiwać Violetty.- Spokojnie, nie martw się o koleżankę, moja śliczna – odpowiedział zmysłowym głosem, patrząc jej głęboko w oczy – właśnie wraca do zamku z naszym kolegą. Spotkaliśmy ją idąc, gdy usiłowała zbierać patyki na ognisko. Powiedziała, że woli wracać piechotą z nim, niż czekać tu na wóz.- To na pewno była ona? Skąd pan... skąd wiesz?- A któżby to mógł być? Przecież widziałem ją na basenie. A swoją drogą ciekawe, że tylko TY zauważyłaś nieobecność koleżanki... Jesteś... niezwykła – dodał namiętnym szeptem, zbliżając usta do jej ucha.Kaśkę, wbrew jej chęciom, ogarnęło jakieś niezwykłe drżenie. Za to Ewelina i Bożena, uwieszone u ramion obiektu westchnień, poczuły się lekko zaniepokojone. W pierwszej chwili każda z nich czuła, że wygrała los na loterii. No, może pół losu. Nie dość, że miały tego cudownego faceta we trójkę, to jeszcze jedną z rywalek była stara (pewnie ma ze czterdzieści lat!), nieśmiała i jakby nieobecna myślami Kaśka z księgowości, z którą tylko o książkach i nudnych filmach można było porozmawiać. Tymczasem Bóg piękności najwyraźniej właśnie na nią zwrócił uwagę i coś jej szepcze namiętnie do ucha! Ewelina w dodatku usłyszała jego pierwszą wypowiedź i wyobrażenie przepięknej Violetty, która miała ratownika na własny użytek sprawiło, że mało jej szlag na miejscu z zazdrości nie trafił. Na moment straciła cały animusz, oddając bezwiednie pole koleżankom. Niemożebnie przejęte, usłyszały człapanie końskich kopyt i skrzypienie wozów dopiero, kiedy te były już prawie na polanie. Zza zasłony ciemności wyłoniły się przepiękne, kare konie ciągnące wóz.- Drogie panie, – przemówił miękkim, zmysłowym głosem jeden z ideałów męskiego piękna – panowie oddalili się za naszymi koleżankami w głąb lasu na piechotę, ale wam proponujemy wygodniejszą podróż wozem. Zapraszamy – wykonał szeroki gest dłonią, co nie było łatwe, zważywszy, że u każdego ramienia wisiały mu dwie kobiety. Wsiadanie trwało dosyć długo, gdyż żadna z pań nie chciała ani na moment puścić zdobytego z trudem kawałka swojego obiektu adoracji. Jednak, głównie dzięki dyskretnej pomocy panów, którzy wykazali się niebywałą siłą fizyczną, delikatnością i zmysłem organizacyjnym, wreszcie się to udało.- Czy wracamy prosto do zamku, czy życzą sobie panie odbyć przejażdżkę do starej wieży? – zapytał woźnica. – Księżyc właśnie zaczyna wyglądać zza chmur. Może być pięknie – kusił. Niepotrzebnie – żadna z obecnych nie miała zamiaru skracać czasu przebywania pod czułą opieką swego Adonisa. Chichotały, wiercąc się na ławach i wtulając w rozkosznie umięśnione męskie ramiona pod pretekstem konieczności ogrzania się w nich. Wsuwały zziębnięte dłonie pod ich kurtki, obejmowały cudownie twarde męskie ciała, wyczuwając pod palcami silne mięśnie. Głęboko wciągały powietrze wdychając zachwycający zapach niewątpliwie bardzo drogiej wody toaletowej zmieszany z delikatną wonią samców, którzy odbyli szybki spacer przez las. Pomysł woźnicy został przyjęty przez aklamację. Nawet Kaśka, zaintrygowana sytuacją, nie protestowała. Siedziała blisko swego „przydziałowego” ratownika objęta jego prawym ramieniem i słuchała czułych słów inteligentnie przeplatanych cytatami z literatury. Jak on to zrobił, że Ewelina, która na sekundę nie puściła jego rękawa, znalazła się obok Bożenki, międląc rękaw jej płaszczyka? Jedynie poszkodowana zastanawiała się nad tym, przeżywając gorycz porażki.Zasłuchana w piękne słowa amanta Kaśka powoli zapominała o swych przemyśleniach, którym oddawała się jeszcze przed chwilą, Już jej nie interesowało, jak to się stało, że nie tylko wolne siksy, ale i stateczne szczęśliwe mężatki zachowywały się, jakby ktoś wyczyścił ich pamięć ze wspomnień dotyczących wspaniałych chłopaków, kochających mężów, ślicznych dzieciaczków, domków na przedmieściach z labradorami na wycieraczce.W powietrzu świsnął bat i konie ruszyły gwałtownie. Zachowywały się zupełnie inaczej niż wtedy, gdy wiozły ich na ognisko. Zrównoważone, posłuszne najdelikatniejszym drgnieniom lejców, teraz stały się nagle ognistymi rumakami. Chrapały niespokojnie, potrząsały głowami i długimi grzywami, rwały naprzód z widocznym trudem utrzymywane w ryzach. Szły pięknym zebranym kłusem, wysoko wyrzucając nogi. W słabym świetle księżyca było widać ich imponujące białe szczotki na pęcinach, lśniące grzbiety i wygięte w pałąk szyje. Woźnica prawie wisiał na lejcach.Zachowanie koni nie wzbudziło niepokoju pięknych pań. Nie zauważyłyby niczego nawet, gdyby konie nagle oderwały się od ziemi i pociągnęły wozy nad koronami drzew. Jedyne myśli, jakie miały w tym momencie dostęp do ich głów dotyczyły cudnych młodzieńców i sposobów zdobycia ich względów.Ewelina szybko wpadła na pomysł, jak przekuć swoją pierwszą porażkę w sukces i władowała się bez skrupułów na kolana uwielbianego mężczyzny. Bożenkę zatchnęło ze złości, ale, oczywiście, nie dała tego po sobie poznać. Mózg Eweliny pracował jak najdoskonalszy superkomputer w agencji kosmicznej, przetwarzając dane i tworząc symulacje przebiegu oraz efektów różnych działań, które mogłaby podjąć. Uwzględniając, że przy tym ani na moment nie przerywała błyskotliwej konwersacji mającej na celu pogrążenie rywalki, można było tylko podziwiać moc obliczeniową jej zwojów mózgowych. Ewelina była naturalną blondynką, więc jej działania zadawały kłam obiegowym opiniom na temat inteligencji pań obdarzonych tym pięknym kolorem włosów.Konie rwały teraz wyciągniętym kłusem. Gdyby którakolwiek z kobiet mogła choć na moment oderwać wzrok od cudnej męskiej twarzy, z pewnością zauważyłaby piękno harmonijnego ruchu tych zwierząt. Coraz szybciej jadące wozy podskakiwały na wybojach. Dzięki temu można było się jeszcze mocniej wczepić, wkleić, wpasować, prawie wrosnąć w męskich opiekunów, co panie skwapliwie wykorzystywały. Panowie wykazywali się nadzwyczajnymi przymiotami ducha i ciała. W tych niesprzyjających warunkach, skrępowani niezliczoną ilością kobiecych (wcale nie tak słabych) kończyn, byli opiekuńczy, szarmanccy i prowadzili z czterema jednocześnie wielbicielkami błyskotliwe konwersacje tak, by żadna nie czuła się niedopieszczona.Ewelina natomiast wpadła na iście szatański plan. Najpierw zsunęła się z kolan swojej zdobyczy, tłumacząc, że pewnie mu teraz niewygodnie. Oczywiście, kokieteryjnie wspomniała coś o swoim zbyt wielkim ciężarze (doskonale wiedziała, że jest idealnie szczupła – inaczej nie odważyłaby się na takie słowa), prowokując komplement na temat swojej sylwetki. Zsunęła się tak sprytnie, że wylądowała między Bożenką a... No właśnie! Jak on ma na imię? Od początku zwracał się do nich po imieniu, więc nie przedstawiali się sobie.- Nie dosłyszałam twojego imienia – szepnęła mu na ucho.- Bazyli – odparł głośno.„Bazyli???!!!” Cóż to za imię? – zastanawiała się przez moment. - Chyba rodzice go nie kochali! – skonstatowała. – Nieważne! Jest cudny nawet jako Bazyli!Teraz, siedząc pomiędzy nim a Bożenką, powoli odsuwała biodra jak najdalej, spychając koleżankę i jednocześnie kładąc się niemal na jego kolanach. Zanim Bożenka oburzona postępowaniem Eweliny i zaskoczona dziwnym imieniem cudu zorientowała się, co jej grozi, na kolejnym wyboju spadła z wozu na ziemię. Ewelina, przewidując donośny krzyk zepchniętej, wybuchnęła nagle perlistym śmiechem, który zaskoczył Bazylego, zajętego konwersacją z Kaśką.Poczynania Eweliny pilnie śledziła Klaudia, siedząca naprzeciwko niej. Ponieważ znajdowała się w identycznej sytuacji – pomiędzy swym wybrańcem a Olgą – postanowiła powtórzyć ten doskonały manewr. Już po chwili radosny śmiech Klaudii zagłuszył krótki krzyk Olgi. „Pewnie straciła przytomność. Chyba uderzyła o krawędź wozu spadając.” – zauważyła Klaudia. Jakoś to spostrzeżenie nie wywarło na niej większego wrażenia.Nagle konie, być może spłoszone urywanym krzykiem Olgi, poderwały się do szaleńczego galopu. Droga nawet w dzień nie nadawała się do takich wyczynów, teraz, nocą tylko chwilami oświetlana przez księżyc, tym bardziej!Konie gnały na oślep. Zadarły głowy do góry, z ich półotwartych pysków na drogę kapały płaty piany, rozszerzone chrapy połyskiwały wewnątrz krwistą czerwienią, w oczach widać było szaleństwo. Spod kopyt sypały się iskry, gdy podkowa trafiała na kamień. Woźnica nie ustawał w wysiłkach, by zatrzymać rozpędzone bestie z piekła rodem. Wstał i zawisł całym ciężarem ciała na lejcach. Nagle, jakby tknięty przeczuciem, wiedząc, że nie uda mu się ich zatrzymać, wybrał stosowny moment, gdy obok drogi nie było drzew tylko krzaki i rzucił się w nie zeskakując z wozu. Zostawił roznamiętnione towarzystwo na pastwę losu i szatańskich rumaków. Wylazł z krzaków trochę sponiewierany, otrzepał się i przez chwilę spoglądał w stronę oddalającego się wozu. Tętent kopyt, chrapanie koni, skrzypienie drewnianego wozu i dudnienie kół cichły szybko w oddali. Rozejrzał się, wyjął zza pazuchy krótkofalówkę i powiedział do niej:- U mnie wszystko zgodnie z planem. Odszukajcie tę lesbijkę na bagnach zanim ją koledzy zobaczą, bo może narobić kłopotów. WracamPodszedł do wysokiego krzaka o charakterystycznym butelkowatym kształcie i wyjął zza niego motorower. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 02.12.2014 11:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2014 Z energią załatwiłam, przelałam im dychę i już. Okazało się, że przegięłam z oszczędzaniem - za listopad wyszło 280 zł Chyba muszę trochę mniej oszczędzać Ta miska Duravitu kosztuje 535 zł ale deska do niej 455 - no jaj jakieś!!!!!! Ale widzi mi się, bo ma te deskę płaską, prawie jej nie widać .... W kwestii grzejników, ja muszę mieć porządny, dobrze grzejący bo inaczej za cholerę się w tej łazience nie rozbiorę, a jak brać prysznić w ubraniu???? No i kombinuję jak żółw pod górę .... Znalazłam panelowe Dimplexu ze szklanym frontem ale czy się sprawdzi??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arctica 02.12.2014 13:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2014 Nie miała baba kłopotu... to robi se łazienkę nic nie podpowiem bo ja na takich luksuśnych hamerykanach się nie wyznaję Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 02.12.2014 13:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2014 Daj sobie matę elektryczną na podłogę a do tego elegancki mini grzejnik jako wieszak ręcznikowy. Albo wcale. Mata ma ten plus, że nie szpeci, wychodzi taniej i wilgoci na podłodze nie ma. A to wc to chyba z ceną powiesisz? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TAR 02.12.2014 13:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2014 taka specjalnie wielka naklejona Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.