Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do Brazowego Uroczyska


braza

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 44k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • braza

    10541

  • Agduś

    4690

  • DPS

    3621

  • wu

    2676

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ale jakbyś miała inne psy, takie, które wcześniej nie miały kontaktu z tymi obecnymi, to poza ludzkim jedzeniem lubiłyby pewnie co innego niż białaski.

To samo z kotami. Nie przewidzisz, każdy lubi co innego.

Moja Spinoza uwielbia myszy i jeśli może sama upolować, to nie ruszy innego jedzenia, chyba, że kilka kawałeczków suchego. Ale zimą wsuwa serek wiejski. Innego sera nie tknie. Nie jada piersi kurczaka, ale indyka proszę bardzo.

Pasqal ma w sobie coś z twoich białasów. Tzn. musi sprawdzić co pani ma na talerzu i niektóre potrawy skubnie. Myszy nie jada. Uwielbia pstrąga i kurczaka pieczonego. Natomiast pochłonie niemal każde surowe mięso, byle chude. Za to serka nie lubi. Woli śmietankę.

I żebym ja te dranie rozpieszczała ;) Po prostu daję im surowe mięsko, bo to wychodzi taniej niż te różne torebkowe, których nigdy do końca nie zjadają, dzięki czemu dokarmiam jakieś okoliczne zwierzaki i sójki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osia, to u was w gminie jak się dostarczy kota, to go "startują"? U nas nie słyszałam, a kandydatów szczególnie do sterylizacji bym miała. Sąsiedzkie koty są policzone ale bywają też takie bezpańskie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa, rozejrzyj się, czy nie ma u was fundacji kocich. Oni „startują” koty bezpłatnie, pod warunkiem, że są dzikie i że zabiera się z powrotem tam skąd się przywiozło. Odbierasz kota po kilku dniach. Takiemu kotu znakują uszko wycinając trójkącik. Ja tak kilka kotów obsprawiłam.

U nas w gminie nasze wetki robią zabiegi po kosztach dzikuskom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kotami jest inaczej. One mają głęboko wimprintowaną ostrożność. Gdzieś głęboko instynkt dzikusa w nich siedzi.

Niedawno próbowałam złapać taką parkę młodych. 3 dni je nęciłam i skonczyło się klatką pułapką. Po prostu nie chciały podejść do cudownie pachnącego jedzonka jak byłam w pobliżu. Dopiero jak odeszłam na 10 metrów, to przybiegały i rzucały się na jedzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Imprint” znaczy się :) To słówko z „Diuny” Herberta. Rzeczywiście pojawia się tam tak, że bez kontekstu nie zrozumiesz, ale chodzi o coś w rodzaju prania mózgu pomieszanego z wydobyciem zachowań instynktownych.

 

Czytałyście może Margaret Atwood? Ja na razie zaliczyłam Oryks i Derkacz, Rok Potopu, MaddAddam. Świetnee są. Wspominam o nich, bo ostatnio pracując w ogrodzie nagminnie relokuję dżdżownice :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osia, to u was w gminie jak się dostarczy kota, to go "startują"? U nas nie słyszałam, a kandydatów szczególnie do sterylizacji bym miała. Sąsiedzkie koty są policzone ale bywają też takie bezpańskie.

Tak Ewa, u nas pod tym względem gmina bardzo cywilizowana i ta kobitka od tych historii też miła i zwierzaki lubi bardzo i zawsze stara się pomóc dom znaleźć a nie, że od razu do schronu i zapomnieć o problemie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nawet się dziś rozglądałam, ale w mieście nie ma gminy. Jest dzielnica. A w dzielnicy czarna dziura. Owszem, mogę kota zawieźć do weta, zapłacić za operację a potem zabrać. I co?? Przecież go trzeba wykurować jakoś. A jak zechce zostać?

Pod pewnymi względami miasta są trudniejsze do życia, niż wsie, gorzej zorganizowane.

 

Co do imprintu to słówko znane w medycynie. Bodaj z psychiatrii właśnie. A relokację znam i bez Margaret. Pewnie gdzieś się używa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O imprintingu pierwszy raz usłyszałam w kontekście wychowywania źrebaków.

 

Jeżeli gmina nie działa, to działają różne organizacje. Kiedy ukradliśmy kocicę z młodymi, to sterylkę załatwiliśmy dzięki jakiejś pani, która miała w domu całe mnóstwo kotów z interwencji i pomagała w takich sytuacjach. Wystarczyło nasze słowo, że kotka jest zaniedbana i nikt tego nie zrobi. Obiecałam, że po operacji kotka wróci tam, skąd przyszła i będzie tam miała schronienie oraz dokarmianie. Tak się stało. O dziwo właściciele jedynej zapewne w okolicy wysterylizowanej kotki nagle zaczęli pozwalać jej wchodzić do domu, a nie tylko mieszkać w schowku.

Poszukaj takich starszych pań, które prowadzą mniej lub bardziej formalne organizacje pomocy kotom. One mają umowy z wetami, którzy robią to po kosztach. Oczywiście te koszty można organizacji zwrócić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, on kocha koty. Ma dwa swoje, jeden bez łapy bo go pokiereszował jakiś sk.. a drugi nieco mało inteligentny, bo się urodził po tabletce poronnej danej kotce. Ten drugi się nazywa Fiutek :) Wujo go zwykle woła :lol2: A poza tym doskonale wie, który kot jest czyj a który niczyj, na swoim tarasie dokarmia całe stado. Więc je zna i obcego zaniedbanego od razu wyławia z tłumu znajomych :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...