Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do Brazowego Uroczyska


braza

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 44k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • braza

    10541

  • Agduś

    4690

  • DPS

    3621

  • wu

    2676

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

O lemoniadzie poczytała i popatrzyłam smętnie na mój bez. Jeszcze by się nadał, ale nie mam kiedy. Choć nie powiem, wróciłam z konferencji wypoczęta. Umysłowo. Nagle wszystkie problemy zrobiły się dalekie, choć przez 4 dni. Jak wróciłam, to mnie dopadły.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się wkopałam w kurs - jutro po południu, cała sobota i ta większość niedzieli, której nie zajmie mi piknik szkolny. I weekend szlag trafił... A po nim poniedziałek z radą gogiczną i cały szalony tydzień z zakończeniem roku na deser. Coby nie było, że to koniec, to w niedzielę wieczorem ognisko klasowe i w kolejnym tygodniu dwudniowa rada gogiczna podsumowująca. Za to później wakacje - i to jest dobry powód, żeby jednak przeżyć wcześniejsze atrakcje. Za to pogoda się zrobiła wreszcie ludzka - upały sobie poszły, ogródek podlany.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przechlapane, tylko ma super, bo jej ogródek podlało. U mnie susza, kropli deszczu od dawna. To znaczy podobno coś padało, jak mnie nie było, ale po powrocie pomacałam ziemię, suchy wiór. Deszczu....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt - ogródek mam podlany i niezmiernie się z tego faktu cieszę. Z braku upałów też. Taka już dziwna jestem, że wolę nawet deszcz niż upały. A najlepiej trochę deszczu od czasu do czasu i temperatura w granicach 18-22 stopnie. Od wczoraj się kursuję. Niestety, o ile tematyka kursu bardzo ciekawa, o tyle te dwa dni zajęć niezbyt. Wczoraj i dzisiaj rano mieliśmy zajęcia z mistrzem stand up, który uwodził nas prezentując luz, zblazowanie i dowcipy. Owszem, kilka było nawet śmiesznych, ale ogólnie trochę żenada. Poza tym pan założył z góry, że podzielamy jego poglądy i mrugając oczkiem demonstrował swój rasizm i homofobię. Jak się domyślacie, całkowicie bez związku z tematem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas wczoraj od godz 15 woda zniknęła z kranów w naszej wsi i w okolicznych też :( Zaczęła ciurczyć ponownie dopiero po 21. A jeszcze rok temu burmistrz obiecywał, że takie rzeczy nie będą się działy. W końcu po coś zrobili 2 kolejne odwierty na 90 m :( i miało być bogat w wodę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będzie się działo i to coraz częściej. Wprawdzie niektórzy twierdzą, że ocieplenie klimatu to bajka, a jeżeli nawet, to i lepiej, bo mniej wydamy na ogrzewanie zimą. Dżówno prawda - zimy wcale nie muszą być upalne, za to lata i owszem. Będą susze, reglamentacja wody i zakaz podlewania trawników (misiwito, bo trawnika nie podlewam, ale kfiotki i warzywka to i owszem), od czasu do czasu jakaś spektakularna burza albo insza trąbka oraz upały od wiosny do jesieni. Ot, taka Kasandra się ze mnie zrobiła. Co ja robię? Szkolę się na kursie animatorów turystyki. Dzisiaj wreszcie było naprawdę ciekawie i na temat. Aż żal, że nie mamy więcej zajeć z tym facetem, bo wiele tematów tylko zasygnalizował, a mógłby powiedzieć o nich znacznie więcej. Zaliczyłam cały plan na dzisiaj! Było kursowanie, piknik szkolny (obowiązkowo, ale i tak od lat dobrowolnie na niego jeździliśmy) i dwa pokazy tańca w różnych dzielnicach Krakowa. Nawet wydruk z Librusa na jutrzejszą radę gogiczną zrobiłam. Jutro kawusia na śniadanie i może odpalę jakoś...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponuro? Pierwsze dwa bloki tematyczne były nudne, ale trza opanować (prawo i inne takie). Szkoda, że kiepsko poprowadzone. Za to trzeci okazał się ciekawy, a zajęcia bardzo mi się podobały. Żałuję tylko, że trwały tak krótko. Mamy mieć jeszcze jeden weekend teorii we wrześniu i trzydniowy wyjazd z zajęciami. Pewnie będzie trochę teorii, ale zapowiadają nam głównie praktykę, wiec bardzom ciekawa tych wyjazdów. Przeżyłam radę, nawet sprawnie poszło. Jutro się biorę za świadectwa. Musi mnie ktoś oświecić, bo jeszcze nie drukowałam z Librusa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co robi animator turystyki? Mnie się to kojarzy z dwiema rzeczami- pana od KO (o ile ktoś pamięta) i taką osobę zatrudnioną przez biuro podróży dla załatwiania spraw klientów na miejscu pobytu gdzieś tam. Jedno i drugie kojarzy mi się źle. W pierwszej wersji trzeba się szarpać ze znudzonymi Januszami, którym turystyka najbardziej kojarzy się z piciem pod palmą, w drugiej jeszcze gorzej, bo to ten sam Janusz, który mierzy odległość od plaży, co to miała być 100 m a jest 200 i należy się reklamacja i upust. Ale może nie mam racji i pod tą nazwą kryje się coś innego?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To też. Jednakowoż jest to kurs dla nauczycieli, którzy mają się naumieć rozmawiania z biurami podróży jako klienci zamawiający usługę (to akurat mniej mnie interesuje, bo jakoś sobie radzę) oraz samodzielnego organizowania wycieczek. To drugie jest ciekawe, aczkolwiek nie odważę się organizować wycieczki klasowej sama. W tym roku miałam dwie czterodniowe. Jedną robił kolega ze szkoły, który prowadzi od lat klub podróżnika i ma wprawę. On załatwiał i umawiał, ale my (wychowawczynie) musiałyśmy trzymać kasę, płacić wszędzie, pilnować, coby zdążyć na umówioną godzinę. Drugą organizowało biuro. Oczywiście była droższa, ale za to napchana atrakcjami do wypęku. Zebrałam i wpłaciłam kasę i nic więcej mnie nie interesowało. Była pani pilot, która dbała, żebyśmy zdążyli wszędzie, wiedziała, co, gdzie, kiedy, którędy dojechać itp. Do tego jeszcze pomagała ogarniać dzieci. Z mojego punktu widzenia ta druga była zdecydowanie lepsza. W dodatku ewentualne pretensje, że coś nie tak, byłyby do biura podróży, a nie do mnie. Luksus. W takim razie po co ten kurs? Ano po to, żebyśmy stworzyli jakieś kluby podróżnicze w szkołach. Kolega wprawdzie prowadzi, ale on się specjalizuje w górach - Gorce, Pieniny i Tatry, ewentualnie Słowacki Raj - tylko tam jeździ. W dodatku zabiera małą grupkę chłopców. Taka elita. Póki oni nie skończą szkoły, nowi nie mają szansy się załapać. A ja myślę o różnych podróżach - pociągiem, autobusem, pieszo, na rowerze może nawet, bliżej, dalej... Kilka osób ten kurs robi, więc można by jeździć na zmianę, zabierać różne grupy w różnych kierunkach i celach. Ogólnie po to, żeby coś zobaczyć. Niewielkie grupki takich, którzy nie będą marudzili, że warunki zbyt mało luksusowe, że w pociągu nie było kelnera itd.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mi przypomina mojego ulubionego profesora z LO :) Pierwsza wycieczka w I klasie. W pociągu wszyscy chłopcy ubzdryngolili się na amen. nasza wychowawczyni przerażona, pan profesor nic- chodził po przedziałach i "nie zauważał" picia. Dojechaliśmy w góry. Chłopcy wytoczyli się, pan profesor założył im plecaki (bo chłopcy mieli dzwigać jedzenie) i szliśmy przez prawie 8 godzin. Wytrzeźwieli po pierwszym podejsciu. Do końca wycieczki nikt nie pomyślał o piwie nawet a na następną jak jechaliśmy, to cała klasa grzecznie spała, żeby potem dać radę na szlaku. Żadnych ekscesów :) I dziwne, ale wszyscy chcieli z nim jeździć! Może też będą cię tak wspominać ;) Nawiasem mówiąc siedzę w Gdyni w hotelu z widokiem na Dar Pomorza. Fajnie jest, nie pada.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam taką wychowawczynię w LO, za którą naszych 8 klasowych chłopaków dałoby się pokroić. My dziewczyny też :) Ale to chłopcy stanęli raz murem jak w Krakowie facet ją mało wybrednie zaczepił. Ona była świeżo po studiach i niewiele różniła się od nas wyglądem. Zrobiła się z tego mała awantura, ale facet zniknął.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa, to było dawno i nieprawda. Dzisiaj nauczyciel nie zabierze klasy na wycieczkę pieszą w góry, bo się zmęczą. Po prostu nie pojadą, kiedy przedstawi program. Owszem, są jednostki, które to lubią, ale całej klasy się nie da. W tym roku mieliśmy w programie jeden dzień łażenia po górach. Już na początku część programowo została z tyłu i marudziła. Współczułam koleżance, która na ochotnika szła na końcu i podziwiałam ją, bo mnie by szlag jasny trafił. Marudzili tak, że z pewnością nagadałabym im coś, czego nagadać nie powinnam. No nikt mi nie powie, że zdrowe dziecko (część marudzących była z klasy sportowej, więc przebadani nawet) jest śmiertelnie zmęczone po piętnastu minutach marszu! Podejście delikatne (jeżeli ktoś zna, to drogą samochodową wzdłuż Czarnego Potoku do schroniska na Jaworzynie Krynickiej), droga w cieniu, ja nie widziałam żadnego powodu do marudzenia. Gdyby im zaproponować chodzenie po górach przez kilka dni z dobytkiem na plecach, to pojechałoby kilka osób. Nie wspomnę już, jaką chryję urządziliby rodzice. Natomiast jeżeli będą to wyjazdy dla elitarnej grupy wybrańców, po pierwsze zgłoszą się ci, którzy będą chcieli jechać, po drugie my możemy zabrać tych, którzy się odpowiednio zachowywali na poprzednich wyjazdach. W efekcie może być całkiem miło. A pomysłów na kierunki mam mnóstwo! Ciekawe tylko, czy by nam pozwolili na wyjazdy w dni szkolne, czy tylko w weekendy. No bo ciężko daleko jechać tylko na dwa dni. A co do bycia ulubioną nauczycielką, to nie jestem pewna, bo ja wredna z natury jezdem ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...