Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do Brazowego Uroczyska


braza

Recommended Posts

Pan Demolka miał wykonać lwią część roboty i psińco! Jutro wraca do swojej pracy a ja zostałąm z pomalowanym salonem i z do pomalowania sypialnią, kuchnią, korytarzem i łazienką (łazienka najmniejszy pikuś bo jeszcze w miarę czysta).

Z buta Was nie puszczę bo jeszcze gdzieś mi po drodze zabłądzicie!

 

TARcia, dzięki! Też mi się podoba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 44k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • braza

    10541

  • Agduś

    4690

  • DPS

    3621

  • wu

    2676

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

"Wszystko zaczęło się w środę 15 maja. Pani M, znana sceptyczka i realistka, właśnie siedziała na swoim tarasie i rozkoszowała się świeżym powietrzem, kiedy nagle usłyszała dziwny trzask dobiegający z drugiej strony domu. Poderwała się i ruszyła kurcgalopkiem. Ledwie wychynęła zza węgła domu, kiedy zrozumiała, co było przyczyną donośnego dźwięku - zauważyła, że od przepięknego, dorodnego modrzewia, jej dumy i radości, oderwał się potężny konar.

- Motyla noga - zaklęła szpetnie i podeszła bliżej, żeby ocenić szkody. Konar leżał na ziemi. Jakimś cudem nie uszkodził ogródka skalnego, który pani M z ogromnym nakładem sił i środków urządziła pod drzewem. Chociaż to akurat ucieszyło panią M, fakt odłamania się konaru bardzo ją zasmucił. Z niepokojem patrzyła na świeżą ranę widniejącą na pniu i martwiła się, czy to aby nie zaszkodzi drzewu. Tu trzeba dodać, że pani M w tym momencie była jeszcze osobą sceptycznie zastawioną do cudów wszelakich, więc nie zauważyła tego, co rzuciłoby się natychmiast w oczy kogoś, kto z owymi cudami jest obznajomiony. Jako realistka pani M zastanawiała się, kogo poprosić o pomoc przy usuwaniu gałęzi. I tu nastąpiło kolejne niezwykłe zdarzenie tego dnia - akurat cudownym zrządzeniem losu, drogą przechodził pan B, sąsiad pani M, w dodatku trzymał w rękach piłę łańcuchową. Jak później powiedział naszemu reporterowi, sam nie wie, dlaczego akurat tego dnia wybrał się na spacer do lasu, ani dlaczego przypadkiem zabrał piłę łańcuchową. Poproszony przez panią M natychmiast przystąpił do pracy. Wprawdzie cierpiał ostatnio na silne bóle reumatyczne, astmę, nadciśnienie, palpitacje, paraliż lewej ręki, przykurcz mięśni szyi sprawiający, że wciąż wpatrywał się w ziemię, tiki nerwowe, zapalenie okostnej, nieustającą czkawkę i zgagę, ale że jest po prostu dobrym i uczynnym człowiekiem, nie odmówił pomocy. Pan B jest człowiekiem czynu, nie rozglądał się wokół, tylko żwawo odpalił piłę i zaczął ciąć konar na kawałki. Gdy skończył, wyprostował się, by wytrzeć pot z czoła. Był zaskoczony, bo nie czuł zmęczenia i zwykłych po takim wysiłku palpitacji serca, dokuczało mu za to silne pragnienie. Pani M weszła do domu, żeby poczęstować gościa kawą, więc nie miał kogo poprosić o szklankę wody. Wtem ujrzał u swych stóp tryskające z suchego piasku źródełko. Niewiele myśląc nabrał wody w złożone dłonie i napił się. Jak później opowiedział naszemu reporterowi, poczuł się, jakby coś cudownego spłynęło na niego. Ustąpiły wszelkie dolegliwości, ustała czkawka, zgaga przestała palić, sparaliżowana ręka odzyskała sprawność, a o bólach reumatycznych zapomniał. Spróbował pierwszy lat od siedmiu lat spojrzeć w górę i wtedy ujrzał to - CUD! Zobaczył, że odłamujący się konar odsłonił cudowny obraz - portret wiadomokogo.

Pani M zastała pocięte na kawałki drewno i pana B wpatrującego się ze zdumieniem w pień modrzewia."

 

Gorące Życie, nr 10, 2019

"To wydarzyło się trzy lata temu. Dzisiaj nie poznalibyście tego miejsca. Cudowny portret na pniu modrzewia wykazuje niezwykłe właściwości - drewno nie ściemniało ani odrobinę, choć pani M, znana wszystkim z uczciwości i nadludzkiej wprost prawdomówności (ci, którzy ją dobrze znają twierdzą, że wśród rodziny i znajomych krążyły opowieści, jakoby była osobą, która nigdy w życiu nie skłamała w najdrobniejszej nawet sprawie) zarzeka się, że nie używała żadnych środków konserwujących. Co środę, punktualnie o godzinie 11.47 ze źródełka zaczyna płynąć krystalicznie czysta woda. Jej świeży zapach przyciąga z lasu niewinne ptaszęta i drobną zwierzynę. Pod modrzewiem, w miejscu gdzie dawniej z trudem rosły w piaszczystej, nieurodzajnej glebie drobne roślinki, dziś kwitnie bujny i pachnący ogród. Jednak najważniejsze jest to, jak woda wpłynęła na życie ludzi. Już od rana gromadzą się oni na parkingu przy drodze (opłata co łaska, biedni dają 50). O 11.00 otwiera się szlaban na leśnej drodze i pielgrzymi ruszają gwarną gromadą (wstęp co łaska, biedni dają 30). Rozmowy szybko cichną, ludzie idą w skupieniu z naczyniami na wodę w dłoniach. Ustawiają się w kolejce przed furtką i wpatrują w miejsce, z którego za chwilę popłynie woda. O 11.47 rozlega się cichy szmer westchnień. Pani M dowiedziała się bowiem, że miejsce to wymaga ciszy, więc nikt nie śmie odezwać się głośniej, bo inaczej źródełko wyschnie. Powszechnie wiadomo też, że kto zakłóci spokój tego miejsca, nie zazna cudownego działania wody. Pani M ze słodkim uśmiechem na natchnionej twarzy rozlewa wodę do naczyń (100 ml opłata co łaska, biedni dają 100). Cała jej postać promieniuje dobrocią i miłością do ludzi, zwłaszcza tych słabych, potrzebujących pomocy. Delikatne muśnięcie jej dłoni przynosi im otuchę.

Niektórzy wypijają wodę od razu. Ileż razy odbyły się w tym miejscu cudowne wydarzenia! Iluż ludzi odeszło porzucając kule, wózki i białe laski! Pan B, sąsiad, który pierwszy zaznał dobroczynnego wpływu wody spod modrzewia, zbiera te niepotrzebne już przedmioty i odnosi do szopki, z której wędrują one do potrzebujących. Inni wiozą wodę do swych domów, dzielą się nią i używają do różnych celów opisanych w ulotce, którą można za drobne dobrowolne datki (biedni dają 20) kupić na parkingu po drugiej stronie drogi."

 

Cała Prawda, nr 17, 2022

 

"Mała wioska w Zachodniopomorskiem ożywiła się gospodarczo od czasu, kiedy pani M rozpoczęła lukratywną działalność. Wraz z panem B założyli biznes, trafiając idealnie w potrzeby rynku. Pani M natchniona rozmową z koleżanką napisała szczegółowy biznesplan i uzyskała dużą dotację na ożywienie gospodarcze terenów rolniczych. Zaczęła od drobnych nakładów na instalację hydrauliczną. Kilka metrów rur i cicha pompka elektryczna. Wraz z koleżanką napisała kilka ulotek, broszurek oraz książkę. Publikacje w miejscowej prasie sprawiły, że pojawili się pierwsi klienci. Ich pozytywne opinie sprawiły, że dzisiaj trzeba wykupić bilet z dużym wyprzedzeniem. Później trzeba było zainwestować w porządne ogrodzenie posesji, a zwłaszcza dorodnego modrzewia. W utwardzenie drogi zainwestowała gmina, widząc profity, które przynosiła ta działalność. Porządny parking na 200 samochodów i 10 autokarów urządził sąsiad, właściciel ziemi rolnej położonej przy drodze publicznej. Zarabiać zaczęła firma drukująca ulotki, broszury i książki oraz wiele drobniejszych podmiotów produkujących pamiątki i naczynia na wodę. Niezwykłość pomysłu pani M polega na tym, że w przeciwieństwie do innych tego typu miejsc, woda spod modrzewia nie tylko uzdrawia ludzi, ale także doskonale wpływa na żywotność urządzeń AGD (pralki, zmywarki), działanie środków czystości, skuteczność zabiegów kosmetycznych i ma wiele innych zastosowań. Tak to dzięki pomysłowi przedsiębiorczej kobiety niewielka wioska stała się znana w całej Europie, a jej mieszkańcy bogactwem dorównują obywatelom najzamożniejszych europejskich państw. Bierzmy przykład z pani M."

 

"Ogłoszenie płatne:

Jak cudownie rozmnożyć pieniądze.

Kursy biznesu przez internet.

Ostatnie miejsca!

Skorzystaj, dzisiaj promocja na hasło "modrzew".

Jutro będzie dwa razy drożej.

Certyfikaty, faktury.

 

Pani M"

 

Tętno Biznesu, nr 6, 2025 r

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No co? Zawsze kiedy siedzimy sobie z Brazą i myślimy, to wpadamy na genialne pomysły. Czasem dotyczą one sposobu urządzenia świata (jaka szkoda, że nikt nas nie słucha...), czasem tworzymy biznesplany. Tym razem natchnęła mnie przeczytana na fejsbuczku informacja o proboszczu z jakiejś wsi, który właśnie taki biznes rozkręca, tylko my poszłyśmy dalej. Tutaj w skrócie przedstawiłam podstawowe założenia planu. Wena mnie cisnęła i po prostu musiałam.

Gdyby ktoś się nie połapał, pani M to Braza. Pan B nie ma pierwowzoru w rzeczywistości. Modrzew z boczną gałęzią jest jak najbardziej prawdziwy.

Żałujcie, że nie możemy zostać dyktatorkami świata. Jak my byśmy Was urządziły...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że ogłupienie naszego społeczeństwa da wam wielkie możliwości rozwoju. Swoją drogą, czy zna ktoś jakiegoś płaskoziemca? Bo mnie się wydaje to tak nieprawdopodobne, że aż niemożliwe. taka kaczka dziennikarska.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście chyba nie znam, ale skoro ludzie pewnej opcji jest w Polsce tak wielu, że dali tej opcji zwycięstwo, a ja znam ich zaledwie kilku, to być może żyjemy we wszechświatach równoległych.

Wyczytałam ostatnio, po co utrzymują nas w mylnym przekonaniu o kulistości Ziemi. Jest to przecież cholernie droga mistyfikacja. Otóż Ziemia jest, oczywiście, płaska. Na jej krawędziach znajduje się to, co my, naiwniacy, uważamy za bieguny. Za ścianą z lodu natomiast istnieje jeszcze jeden kontynent, przepiękny, czysty ekologicznie, zamieszkiwany przez rzeczywistych panów tego świata. My tyramy, żeby oni mogli żyć w niebywałym luksusie, którego nawet nie potrafimy sobie wyobrazić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...