Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do Brazowego Uroczyska


braza

Recommended Posts

Bez przesady :hug:

 

U nas przez 48 godzin równo padało. Taki fajny normalny deszcz. Zero wiatru. No, po prostu jak nigdy, jakby przyroda chciała pocieszyć, że nie będzie aż tak źle. :) Bardzo wdzięczna jestem, bo dużo pracy kosztowało mnie posadzenie 100 krzaczków truskawek. A dziś widzę, że wszystkie mają nowe listki. Będzie co podjadać :) :) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 44k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • braza

    10541

  • Agduś

    4690

  • DPS

    3621

  • wu

    2676

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

też u nas trochę popadało, ale z dachu szklarni raptem dwa wiadra duże zabrałam, czyli tego deszczu ilościowo nie było dużo, choć rozciągnięty w czasie. Truskawki odżyły. Ciekawe, dawniej człowiek się cieszył, jak było słońca a teraz jak jest deszcz ;) Tym bardziej, ze mam tzw pracę zdalną i jak świeci to mi szkoda siedzieć w chałupie no i ląduję w grządkach. A jak zimno i deszcz to moja wydajność bardzo wzrasta :) Inna sprawa, że i tak swoje muszę zrobić, jak siedzę w dzień w grządkach, to w nocy przy kompie.

W ogóle dziwnie się czuję. Żadna moja praca z pacjentami nie działa, mam tylko jedną podstawową pracę czyli naukową. Od dawna tak nie wypoczęłam. Popołudnia wolne! Takie zwolnienie obrotów dobrze mi zrobiło, przemyślałam i szukam prac dodatkowych może mniej ciekawych, niż dotychczasowe ale lepiej płatnych za godzinę i w mniejszej ilości. Bo przy tym kołowrocie, co miałam, to nawet nie mogłam pozwolić sobie na myślenie, człowiek tylko biegał z pracy do pracy. A życie gdzie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od dwóch dni znowu słońce i ciepło i nie podoba mi się to. Jutro jak nic znowu trzeba będzie podlewanie włączyć. Właśnie zamówiłam poduchy na fotele, leżaki i bujany kokon - będzie w dupcię mięciutko :wiggle:

 

Drewno przywieźli (pierwszą partię) i trzeba by je umieścić w "suszarni" pod leszczyną a chęci i sił wystarcza mi jeno na jakieś 2-3 taczki dziennie. W takim tempie to grudnia nie przewiozę! Trawę córcia dosiałą na zielonym tarasie, bo łyse placki świeciły. I jakoś się żyje!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry

Trochę wiadomości z mojego podwórka.

Jest bezpiecznie i zarazem trochę dziwnie. Że względu na wirusa zbója kontakt ze światem zewnętrznym jest ograniczony do minimum. Cała papierkowa robota idzie przez internet w związku z tym mamy nieprawdopodobny spokój. Nikt oprócz niezbędnego personelu portowego nie wchodzi na burtę statku. Armator dba o nas jak o personel szpitalny. Jakiś czas temu otrzymaliśmy specjalne ubiory ochronne, maski z filtrem, przyłbice i testy na zbója.

Ciekawe jest to że" lądowi "bardzo szybko zaakceptowali pewne ograniczenia. Prywatnie chciałbym aby tak pozostało kiedy minie ta pandemia. Odwrotnie niż na lądzie" zapieprzamy jam małe traktorki" bez chwili wytchnienia. To dobrze ponieważ nie mamy czasu myśleć o tym co się dzieje w "Waszym świecie".

Życzę Wam szybkiego powrotu do " normalności " i trzymajcie się zdrowo

 

Immimgham, GB

 

Szanowny Pan

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
ooo Braza, dobrze ze cie zlapalam. Apropo tych tabsow na kleszcze. Wiesz, ze bravecto wypuscilo krople o dzialaniu identycznym jak tabletki tylko nie obciążaja tak zoładka i reszty. Dzialaja 3 miesiace. Producent podaje, ze oddzialowywanie na krew 1/3 tego co w tabletce. Zawsze to pociecha, ze nie 3/3 a 1/3. Wetki mi polecily, pierwszy raz zastosowalam, bomba. Bialasy ostatnio chorowaly, starszy ma problemy z trzustka a maly po leczeniu po trutce mial wyjalowiony caly uklad zołądkowo-jelitowy. Nie chcialam dowalac im tabletka. Oproc tego ze kleszczon jak juz sie wpije od razu dead, to maja jeszcze dzialanie odstraszajace. Moje zaczynaja 2 miesiac, jak dotad bez problemow. A kleszczy u nas opor. To tak tylko informacyjnie wrzucam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oooo TARcia dzięki! W lipcu pewnie będę pytać, jak na razie tabletki działają. Pomiziaj białasy!

 

 

 

Se tak myślę...i myślę...i myślę...i nic nie wymyśliłam to idę.

Edytowane przez braza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14.12.2019: tego dnia wyruszyłem do pracy. Świat wokół mnie wirował. Ludzie przemieszczali się bez składu i ładu jednakże podążając tylko w sobie znanym kierunku. Ten wydawałoby się chaos był czymś naturalnym. Częścią naszego jak zawsze niepoukładanego życia i przypadkowości. Śmiech, żarty, poklepywania, wzajemne obejmowanie się czy też trzymanie za ręce nie było niczym niezwykłym. Jednakże gdzieś tam głęboko w cieniu czaiło się niebezpieczeństwo zupełnie ignorowane i lekceważone z racji jego odległości i nierealności.

Dotarłem na statek w jednym kawałku bez żadnych problemów w międzyczasie podróżowania. Dni zaczęły płynąć swoim ustalonym marynarski rytmem, aż do 3 marca 2020. W tym dniu pojawiły się pierwsze oznaki zaskoczenia i mimo, że katastrofa wirusowa ruszyła w świat nadal nikt specjalnie się tym nie przejmował. Kiedy dotarliśmy do Hiszpanii podjęto już pierwsze kroki w kierunku ograniczenia kontaktów międzyludzkich. W mediach rozpoczęto podawanie komunikatów o ilości zakażeń. Liczby nie były zatrważające, ale oddawały obraz tego co może się wydarzyć zwłaszcza, że nikt nie wiedział jakie mogą być rzeczywiste skutki zdrowotne powodowane przez wirusa. Owszem z Chin przekazywano różne informacje, specjaliści ,wirusologowie wypowiadali się na ten temat, ale wszystko to nadal brzmiało niezbyt poważnie i raczej naukowo jako ciekawostka niż ostrzeżenie. Takie można było odnieść wrażenie.

10 marca w Polsce było zaledwie 11 przypadków i wszyscy byli szczęśliwi, że koronawirus trzyma się od nas z daleka.

Po Hiszpanii była Holandia. Nacisk na ograniczenie kontaktów wzrósł chociaż w tym kraju było zaledwie 800 przypadków i to gdzieś na wschodniej granicy. Nadal nikt nie zamykał sklepów, centrów handlowych i miejsc publicznych. To było około 14 marca.

Kiedy pod koniec miesiąca dotarliśmy do Rosji. Tam już wprowadzono restrykcyjne przepisy w kontaktach międzyludzkich, a „Dziadzia dobrodziej” w osobie prezydenta Rosji dał „maluczkim” tydzień urlopu….i to była ta kropla która rozpoczęła pandemię w tym kraju. Oczywiście wszyscy byli zachwyceni perspektywą płatnego urlopu i całe to towarzystwo ruszyło tłumnie wypoczywać. Po urlopie lawina ruszyła i wbrew wszystkiemu nie chce się zatrzymać.

My tymczasem krążyliśmy po Europie dostarczając zamówione towary, obserwując sytuację w Europie ,gdyż to nas najbardziej interesowało. Poszczególne kraje zaczęły zamykać granice i nagle setki tysięcy ludzi nie mogły wrócić do domu.

W końcu rządy pod naciskiem społecznym zdecydowały się na organizację „Lotów do domu”. Konsekwencje tych decyzji odczuwamy do dnia dzisiejszego. Brak odpowiednich regulacji, utrzymywania dystansu i przestrzegania podstawowych zasad higieny doprowadziły do tego, że tłumy ludzi na lotniskach zarażały się wzajemnie i bez świadomości tego zjawiska. Do naszego kraju w ciągu kilku tygodni powróciło kilkaset tysięcy ludzi. Niestety część z nich była w rejonach już skażonych wirusem.

Ogólnie to druga połowa marca tak naprawdę dała co niektórym powód do podjęcia naprawdę poważnych decyzji w walce z wirusem. Ktoś powie, że to niespotykana sytuacja i będzie miał rację, ale są i tacy którzy twierdzą, że zwykła grypa powoduje więcej problemów. Tak, oczywiście ,ale z grypą żyjemy kilkaset lat , a z wirusem ledwie kilka tygodni.

Wracając do głównego tematu to wirus obnażył bezsilność ludzkości z nagłym pojawieniem się czegoś nieznanego. Uderzył w nas z każdej strony i pokazał jacy jesteśmy słabi technologicznie i moralnie. Udowodnił, że globalizacja w tej formie jest dla rodzaju ludzkiego zabójcza. Ujawnił skrajne poglądy i najniższe instynkty rządzących którzy bezlitośnie działają w ogłupianiu i dezinformacji społeczeństwa. Oczywiście nie wszyscy, ale do tej grupy należy zaliczyć rządy Polski, Białorusi, Rosji, Wielkiej Brytanii oraz USA.

Nasze państwo i nasi obywatele w ciągu ostatnich 80 lat doświadczyli tyle cierpienia i upokorzeń, że trudno uwierzyć w to co się dzieje w kraju. Granice jakiejkolwiek przyzwoitości, prawdy i poszanowania praw ludzkich zniknęły. Rządzący, a właściwie jedna osoba w postaci „zwykłego posła” robi co chce z nami. Jak to możliwe? Jak mogliśmy być tak ślepi i dopuściliśmy do takiej sytuacji?

Bałagan jaki właśnie jest tworzony będziemy sprzątać latami. Mam tylko taką nadzieję, że kiedy moja córka rozpocznie swoje własne życie będzie już jako tako posprzątane i będziemy wracali na drogę demokracji i porządku.

Z drugiej strony moralna część naszych stosunków polsko – polskich jest tak zdewastowana, że nigdy nie wróci do poprzedniego stanu.

Z racji wykonywanego zawodu jestem odcięty od kontaktu z wirusem. W mojej pracy przede wszystkim stawiamy na bezpieczeństwo załogi. Kontakty zawodowe z innymi ludźmi są ograniczone do niezbędnego minimum. Mamy pełne wyposażenie ochronne i medyczne. Zdajemy sobie sprawę, że gdyby doszło do zakażenia wtedy statek przestaje pracować, a my zarabiać. Pływamy i zawijamy do portów najbardziej skażonych krajów, a jednak udaje się nam unikać problemów pewnie dlatego, że wszyscy są świadomi ogromnego zagrożenia jakie może spowodować wstrzymanie dostaw towarów statkami. Są kraje na tym świecie których egzystencja w takim przypadku byłaby niemożliwa.

Ze względu na zamknięcie granic wymiana załóg jest ograniczona lub wręcz niemożliwa. Mój kontrakt skończył się 2 miesiące temu i do chwili obecnej nie wiem kiedy wrócę do domu. To jest trudna sytuacja dla wielu marynarzy. Duża część z nich znacznie przekroczyła dopuszczalny prawem limit czasu pracy na morzu, niemniej jednak zdają sobie sprawę, że tak musi być i muszą wytrzymać jakiś czas. Wytrzymać fizycznie i psychicznie.

 

Dla jasności sytuacji: dzień dzisiejszy 25 maja w liczbach to : 21631 zakażonych, dzisiaj 341 przypadków na godzinę 1730,przypadków śmiertelnych 1007 , dzisiejsze śmiertelne 11.

Tak mówią oficjalne liczby. Na początku pandemii były 4 komunikaty dziennie, ale z jakiegoś niewyjaśnionego powodu MZ przeszło na dwa. Rano 1030 i po południu 1730. Co prawda w GB podają jeden komunikat dziennie i nikt nie protestuje, ale u nas zmiany odbywają się na zasadzie „ my wiemy lepiej”, a społeczeństwo ma się dostosować.

Pewne jest to, że nikt na całym świecie nie był w stanie przewidzieć skutków jakie może nieść jedno ognisko zarazy i jak należy postąpić. Nikt nie znalazł lepszej recepty od samoizolacji i dystansu społecznego. Różnica pomiędzy wirusem w Wuhan /Chiny/, a wirusem w innych krajach polega na tym, że tam było to jedno skupisko natychmiast odizolowane, a w Europie i innych kontynentach tych skupisk w osobach pojedynczych ludzi było setki tysięcy. I to była główna przyczyna tak szybkiej ekspansji wirusa poza Chinami. Jak wcześniej wspomniałem zanim ktokolwiek podjął drastyczne kroki w przeciwdziałaniu wirusowi było już za późno. Pozostała tylko walka o zmniejszenie skutków pandemii.

Zdrowie wszystkich ludzi to jedno, a skutki ekonomiczne to drugie.

Dzisiaj czyli 31.05.20 ponad 23000 zakażeń. Od wczoraj w kraju możemy chodzić bez maseczek, ale…. nie wszędzie. Transport publiczny, miejsca zgromadzeń , tam nadal one obowiązują . Mimo, że nadal wirus wszędzie szaleje, no może oprócz Nowej Zelandii to ludzie zaczynają powoli opuszczać swoje ”więzienia”.

Jak to będzie? Wielu z nas czuje się niekomfortowo wychodząc bez tej zasłony na twarzy, inni patrzą podejrzliwie odsuwając się na wszelki wypadek. Zostaliśmy odczłowieczeni i w pewien sposób pozbawieni godności. Dlaczego? Wytłumaczę na prostym przykładzie. Wychodzimy z domu bez maski i mimo że możemy , ale nadal odczuwamy niepokój czy właściwie robimy i pewnego rodzaju zawstydzenie jak kogoś jeszcze spotkamy idącego w maseczce. Trzy miesiące i aż trzy miesiące przewróciły nasz świat do góry nogami.

W stanie wojennym musiałem otrzymać specjalną przepustkę kiedy miałem jechać do szkoły. A jak wygląda teraz podróż przez Europę?

- zgłoszenie zamiaru podróży należy dokonać z 72 godzinnym wyprzedzeniem

- posiadać własnoręcznie podpisaną deklarację zdrowia wg określonego wzoru w dniu wyjazdu z zaznaczeniem braku kontaktu z osobą/osobami zainfekowanymi w ciągu ostatnich 14 dni, odwiedzone kraje w ciągu ostatnich 30 dni

- zaświadczenie pracodawcy o celu podróży z gwarancją całkowitej odpowiedzialności za podróżującego

- zaświadczenie ze Związku Transportowców że jestem tzw. key worker

- „list żelazny” pracodawcy z danymi osobowymi, gwarancja zdrowotną , miejscem repatriacji , danymi podróży oraz gwarancję pełnej odpowiedzialności finansowo – karnej z wieloma podpisami i pieczątkami pod spodem

- specjalny dokument wydany przez władze kraju z którego wyruszam pozwalający podróżować po tym kraju i przekroczyć granice

I tym sposobem dotarłem do końca mojej podróży po krainach koronawirusa aby wkrótce zawitać do Lasu i delektować się jego wspaniałą izolacja od świata zewnętrznego.

Brzmi nieco dziwnie, ale co nie jest dziwnego w tym czasie?

Marsylia 31.05.2020

Szanowny pan

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...