braza 27.10.2008 11:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 Agduś, zapomniałaś Waćpani o perkusji ... te dźwięki będą chyba najlepszym tłem dla napadów Depsi w roli Jozifa z Bazin Aaaa i jeszcze ... rozumiem, że cała akcja imprezy integracyjnej musi odbyć się o jakiejś przyzwoitej (czyt.: w miarę ciepłej) porze roku ze względu na te powabne nagie ciała rusałek... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wu 27.10.2008 12:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 dzień dobry WC ładniusi moża już korzystać Brazula niekoniecznie ciepłą porą roku bo chłód raczej stymulująco działał będzie na gonione i goniących akcja nieco tempa nabierze a poza tym jesienią takie urocze mgiełki się snują i pozwolą ukryć pewne mankamenty urody rusałek a ten opis bagienka w wykonaniu Agduś bajeczny Agduś śmiało może dreszczowce pisać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 27.10.2008 12:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 UROCZYSKO VELCOME TO Victor siedział jak posąg wpatrując się nieruchomym wzrokiem w umowę leżącą na mahoniowym blacie biurka. Czuł niczym nieuzasadniony strach, bezsensowny, ale przejmujący do szpiku kości. Usiłował otrząsnąć się z tego wrażenia, jednak nawet podwójna whiski nie pomogła. Jakieś 20 minut wcześniej wybierał się na lunch. Biuro już opustoszało. Właśnie wkładał marynarkę od Prady, gdy usłyszał za drzwiami jakieś podniesione głosy. Dizajnerskie lustrzane drzwi otworzyly się gwałtownie i progu ujrzał dwie kobiety. Pierwszą była jego własna sekretarka - Violetta - długonoga blondynka o sylwetce modelki. Była idealna - zgrabna, opalona, pięknie i z wyczuciem umalowana i... zupełnie nie w jego typie! No ale cóż - image firmy wymagał poświęceń. Violetta bezskutecznie usiłowała zatrzymać w drzwiach drugą kobietę - jej przeciwieństwo. Ten widok pozbawił Victora oddechu na dobrą chwilę. Kobieta była o głowę wyższa od Violetty (co samo w sobie było już wystarczającym usprawiedliwieniem zdumienia Victora), miała śnieżnobiałą cerę, czarne długie do pasa włosy, czarne oczy, brwi i nieprawdopodobnie długie rzęsy, karminowoczerwone usta i doskonale obojętną minę. Nie zważając na wysiłki Violetty wpłynęła (tak, jej sposobu poruszania się nie można było nazwać chodzeniem) do biura. Victor, pokonując obezwładniający bezruch, wykonał w stronę Violetty jakiś gest, który miał znaczyć "w porządku, możesz wyjść na lunch". Przy okazji strącił z biurka stos papierów i popielniczkę, która bezgłośnie spadła na puszystą srebrną wykładzinę. Kobieta podpłynęła do niego wyciągając białą dłoń o niesamowicie długich, polakierowanych na czarno paznokciach. Cała była ubrana na czarno, ale jej długa szata nie sprawiała wcale wrażenia żałobnej. Victor przez moment wahał się, co ma zrobić. Uścisnąć tę dłoń? Pocałować ją? W końcu zdecydowal się na pocałunek, ale kobieta zaskoczyła go silnym, męskim uściskiem. Czując, jak jego ręka jest zgniatana jakby imadłem, osunął się na fotel, zapominając o konwenansach. Jego gość, jakby nie zauważył tej niegrzeczności. Zjawiskowa piękność usiadła na fotelu naprzeciw biurka, rozejrzala się po pomieszczeniu, uśmiechnęła ironicznie, jakby komentując w ten sposób dokonania najmodniejszego projektanta wnętrz biurowych, którego projekt kosztował majątek (nie wspominając już o kosztach realizacji) i przystąpiła do rzeczy.- Klotylda Kociołek. - Niski, mroczny głos wibrująco rozdarł ciszę.Co??? Mózg Victora zachowywał się, jakby zostal polany ciekłym azotem. O co chodzi? Co to znaczy "Klotylda Kociołek"? Przedstawia się? Nie! To niemozliwe, żeby takie zjawisko nazywało się Klotylda Kociołek!Klotylda spokojnie odczekała chwilę potrzebną Victorowi na zrozumienie tego, co się wokół niego dzieje. Jej twarz znów nie zdradzała żadnych uczuć.- Aaaa... eeee... Victor de Rżyński - przedstawił się w końcu chrapliwym, jakby nieswoim głosem. Coś jakby cień półuśmiechu przez ułamek sekundy pojawił się na jej ustach. Oczy pozostały nieruchome.- Pracownicy pańskiej firmy są niezintegrowani. Zorganizujemy panu imprezę integracyjną, jakiej nikt inny nie może zaproponować. Proszę podpisać umowę. - Jej niesamowity głos przywoływał na myśl jakieś średnioweiczne zamczysko, lochy, brzęk łańcuchów i zawodzenie ducha czarnej (a jakże by inaczej) damy.- Ale ja... nie myślałem...- WIEMY, że pan nie myślał. MY myślimy za naszych klientów. Proszę podpisać. - Ale kiedy?, gdzi? , co? Ja nie wiem... - Victor nie zauważył nawet insynuacji, jakoby nie myślał...- Proszę podpisać! - to już nie była prośba!Victor wiedział, że podpisze tę umowę. Jeszcze usiłował zadać jakieś pytanie, poprosić u możliwość przeczytania umowy, ale wystarczyło spojrzenie czarnych oczu rzucone spod tych niezwykłych rzęs, by zrezygnowal z oporu. Nawet nie wiedział, kiedy wziął z jej ręki złote pióro. Bezwiednie złożył swój podpis we wskazanym czarnym paznokciem miejscu i opadł bezsilnie na fotel. - Dziękuję. Ręczę, że będzie pan zadowolony z naszych usług. Pańscy pracownicy również. Proszę przeczytać umowę i nasz folder. Do widzenia.- Do widzenia - szepnął bezgłośnie. Nawet nie próbował wstać, gdy wypływała z biura. W powietrzu unosil się jej niepokojący zapach - jakby zimnego powietrza znad bagien, jakichś kwiatów i ziół i... strachu. Po godzinie,mniej więcej, na tyle odzyskał siły, że mógł nalać sobie whisky i spojrzeć na umowę. W nagłówku znalazł nazwę ośrodka organizującego imprezę: "UROCZYSKO" - przeczytał. Pracownicy wracali z lunchu. Nie wiedzieli jeszcze, że będą się integrować w "Uroczysku"... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 27.10.2008 12:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 Boszszeeee... Agduś klękam przed Twym talentem!!!! Kto będzie grał Victora!!!!!??????? Rany boskie, a Klotyldę????!!!!!! Czy jest na świecie takie zjawisko, które może ją zagrać??????? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Piątka 27.10.2008 12:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 no jak to, no Agduś.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wu 27.10.2008 13:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 Agduś normalnie mnie zatkało pisz kobieto pisz napisz książkę Uroczysko będzie hicior sama kupię i będe czytac kobieto masz talent chylę czoła domagam sie chociaż co wieczór takiej porcyjki coby sobie przed snem poczytać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 27.10.2008 13:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 Agduś, skup się i napisz ciąg dalszy. Ja jadę do księżniczki.... miłego popołudnia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 27.10.2008 18:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 No a ja, znaczy Depsia, znaczy wiedźma z pomocnicą - gdzie jestem? Domagam się barwnego i szczegółowego opisu naszych działań na bagnach albo i w lesie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
efilo 27.10.2008 19:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 No kochana Coben wymięka. Ależ masz lekkie pióro. Szok szok szok!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anjamen 27.10.2008 19:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 łoł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wu 27.10.2008 20:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 no gdzie lekturka do podusi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mokka 27.10.2008 22:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 Tymczasem w Uroczysku przebiegał okres przygotowawczy do pierwszego wręcz rytualnego przyjazdu gości. Z pośród mgieł wychylało się stare Zamczysko, przez okoliczną ludność Uroczyskiem zwane, do którego prowadziła aleja z dwustu lip złożona. Interesu doglądała czcigodna Braza we własnej osobie. Osoba o przenikliwym spojrzeniu, energicznym kroku , dobierająca personel według jej tylko znanych zasad i reguł. Kiedy jako swoją przedstawicielkę posłała do miasta niejaką Klotyldę Kociołek na okolicznych mieszkańców padł blady strach. Braza miała opinię osoby o wybitnie wyrafinowanych gustach jeśli chodzi o sposób spędzania wolnego czasu. Ludzie widzieli nie raz, a może nawet nie dwa, jak Braza galopowała na swoje klaczy tak szybko i bezszelestnie jak wiatr. Klacz miła tak donośne rżenie, że po jego usłyszeniu nikt wolał swojej siedziby nie opuszczać. Okalające zamczysko mokradła odwiedzała Czarna Dama ze swoim krwiożerczym psem a właściwie to chyba nawet suka była. Najstarsi ludzie gadają, że owa Dama pojawia się tylko przy pełni księżyca, a wtedy jej suka biega po wsi i zagania okoliczne koty do zamczyska. Biada temu , kto w obejściu jakiegokolwiek kota zostawi, suka Baskervillów ,bo tak przez swoją panią jest zwana ,nieprzejednana bywa w ich tropieniu. Gdy księżyc w nowiu , suka z czarna damą szukają nietoperzy które na pobliskim 500letniem dębie sypiają. Dama ta ma śmiech tak przeraźliwy, ze kto tego doświadczy na własne uszy od zmysłów odchodzi , a koń w obłęd wpada i jeźdźca z grzbietu zrzuca. Byli i tacy śmiałkowie co damie w oczy zajrzeć chcieli ,a ową sucz Baskevrillów pragnęli poskromić. Na nic zdały się nocne koczowania na moczarach i wywabianie suczy najpiękniejszymi kotami. Dama owa ma wzrok tak przenikający, ze nim ranne wstały zorze śmiałkowi owi przez jej sukę rozszarpani zostali. Suka ,a może to i pies ,tego nawet najstarsi ludzie sprawdzić nie zdołali ma węch tak doskonały, że jak na moczary śmiałek wchodził, ona swoja panią trzykrotnym lizaniem po twarzy budziła. Zwierze to budzi wielkie przerażenie, jego muskulatura jest wstanie powalić 4 woły, a kły ma tak dorodne jak odyniec z boru. Czarna Dama uprząż suce przywdziewa ,piękną smycz przypina i wyruszają nocą na moczary. Dama owa to kobieta w sile wieku, muskularna jak i jej suka, krok ma zdecydowany z natury bywa porywcza i okrutna , braku jakiegokolwiek posłuszeństwa nietolerująca. Wraz z suka pokonują mokradła i do owej Brazy się udają, tylko cienie w okiennicach można zobaczyć, a dźwięk tłuczonego szkła pozwala sie domyślać w jakim celu Czarna Dama tam przybywa. Tak było i tym razem. W tych hulankach suka też udział bierze, swojej pani na krok nie opuszcza i warcząc złowieszczo obwieszcza Czarnej Damy przybycie. Czarna Pani mokradła pokonuje bezszelestnie, czarna koronowa suknia nie raz zahacza o okoliczne chaszcze, tak też było owego dnia. Ps.To rys mojej postaci, muszę mieszkac na moczarach i suka musi gnębić koty, tyle chciałam w sojej sprawie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jamles 27.10.2008 22:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 za scenariusz to Oskar pewny jest Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 27.10.2008 23:22 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 Nic nie zapowiadało przyszłych zdarzeń. Dzień wstał piękny, chociaż mroźny. Promienie słońca wesoło połyskiwały między bajecznie kolorowymi liśćmi. Okoliczni mieszkańcy, niepomni już grozy przebijającej się w nocy od zamczyska, ochoczo wylewali się z domów na tarasy i do ogródków wypić poranną kawę. Nieprzytomne ze szczęścia koty rozbiegły się po okolicy w poszukiwaniu gryzoni i ptaków, które zresztą mądre mądrością iście szatańską nosa z kryjówek nie wyściubiały. Jeno stara babcia Grzybkowa mamrotała coś pod nosem o złu budzącym się z długiego snu i czyhającym niebezpieczeństwie. Nikt jednak nie słuchał starej kobiety, nawet rodzina przyzwyczajona do bajdurzenia babci Grzybkowej nie zwracała uwagi na to jej mamrotanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 27.10.2008 23:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 Ponieważ nie nadążam za obowiązującymi trendami - powiem tylko DOBRANOC Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 27.10.2008 23:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 Nefercia, skup się bo warto Miłych snów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 27.10.2008 23:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 Nie da rady - moje bejce piętro niżej sie awanturują - musze zmienić miejsce pobytu Jutro nadrobię Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 27.10.2008 23:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2008 Łooooo, to masz atrakcje Ale jutro zajrzyj i ... przyłącz się Papa!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Piątka 28.10.2008 07:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2008 Przyszłam się przywitać po lekturze Mokki mam wrażenie, że a la Wiedźmin by się przydał.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 28.10.2008 07:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2008 Tymczasem wiedźmy (doświadczona wiedźma miała młodą pomocnicę w swoim szatańskim dziele), jak co dnia, chichocząc piskliwie strasznym głosem, szykowały wywary wieczorne. Do kotła wrzucały niewinne żabki, pajączki i jaszczurki, a koty, które miały szczęście umknąc w nocy przed suką baskerville'ów, za dnia na baczności przed wiedźmami mieć się musiały, bo wiedźmom ich oczy potrzebne były.Wieczorem wiedźmy zwiedzionych przez rusałki i fauna gości Brazy poiły owym płynem ohydnym, powodującym zmianę nastroju, pobudzenie irracjonalnego kozaczego ducha polskiego i owoż goście, pogrążając się coraz głębiej w bagnach, chichotali radośnie, niepomni swego losu i oczekującego na nich gniewu małżonek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.