Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Agroturystyka i konie na Pałukach


Recommended Posts

Po wielu miesiącach poszukiwań staliśmy się właścicielami niewielkiego siedliska położonego w sercu lasów Pojezierza Pałuckiego, w gminie Gąsawa. Miejsce to nazywane jest przez okolicznych mieszkańców Ameryką. Myślę, że Kolumb, gdy odkrywał swoją Amerykę, zastał dokładnie taki sam widok. Dzikie lasy, wyludniona okolica, cisza i pustka. Takie miejsce, jedynie przy wielkiej wyobraźni i włożeniu ogromnego wysiłku, mogło stać sie perełką współczesnej cywilizacji i kultury. Podobnie wygląda nasza Ameryka - zrujnowane budynki bez prądu, wody i drogi dojazdowej, pustelnia w samym środku lasu. Ale oczami wyobraźni widzę piękny dom otoczony kwiatami, rozbawione psy biegające po ogrodzie i stajnię, obok której na padokach pasą się szczęśliwe konie. Miejsce, do którego każdy chce przyjechać sam, z rodziną, bądź swoim pupilem, żeby odpocząć od zgiełku wielkich miast, w przyjaznym otoczeniu i malowniczej scenerii.

 

Chciałabym Wam wszystkim pokazać, jak taka oaza spokoju powstaje krok po kroku. Uwiecznić na zdjęciach cały wysiłek i pracę włożoną w spełnienie marzenia o własnym DOMU.

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/scan0001.jpg

 

Dodam jeszcze, że pochodzę z Mazur, ale Pałuki są rodzinną krainą mojej mamy. Dlatego zdecydowaliśmy się na powrót do jej korzeni. Bez jej pomocy nie byłoby naszych marzeń o własnym domu, ona zawsze będzie 'dobrym duchem' tego miejsca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz trochę przybliżę Wam moja Amerykę. Gospodarstwo znajduje się na Pojezierzu Pałuckim, w gminie Gąsawa. Najbliższe duże miasta to Bydgoszcz i Gniezno - do obu jest ok 40km. Do najbliższego sąsiada mamy półtora kilometra drogą, a na skróty przez las jest 800m. Do sklepu i najbliższej wsi jakieś 3 km, tyle samo do jeziora. Jest to stare, prawdopodobnie dobrze przedwojenne gospodarstwo leśne. Kupiliśmy je ponad 2 lata temu, w czasie, gdy było już opustoszałe od 5 lat. Przed nami mieszkała tam rodzina, ale życie jej potoczyło się bardzo smutno i zmuszeni byli to sprzedać. Prócz siedliska, byli właścicielami pięknego, pięciohektarowego kawałka ziemi uprawnej, ale niestety, sprzedali to wcześniej innej osobie. Teraz rośnie tam las. Szkoda, byłoby to idealne miejsce na łąki i pastwiska dla koni. Nam pozostały budynki wraz z przyległym podwórzem i małą łączką. Cała posiadłość znajduje się w środku lasu, zajmuje teren okolo jednego hektara. Mamy tam dwa budynki, jeden był budynkiem mieszkalnym, a drugi gospodarczym, chyba trzymali tam jakieś zwierzęta. Jednak budynki te są w kiepskim stanie i pewnie większą ich część będzie trzeba rozebrać. W tej chwili dojazdowej drogi praktycznie nie ma żadnej. Są to jedynie dukty leśne albo drogi prowadzące przez pola uprawne, zimą zasypane śniegiem, wiosną grząskie od błota, a latem zarośnięte chwastami. Jednak już bylismy w tej sprawie na rozmowie u wójta gminy i sprawa się pomalutku będzie polepszać. Mianowicie, do tego najbliższego sąsiada w tym roku gmina będzie prowadzić drogę asfaltową, a do naszego rancza nam tę drogę wyrówna. Na czas budowy takie rozwiązanie nam bardzo odpowiada. Pozostaje problem wody, ale tu chyba zdecydujemy się na budowę studni głębinowej.

Teraz na Waszą prośbę dołączam parę zdjęć, niestety jakość niektórych jest paskudna, ale nie mam wielkiego wyboru:

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Obraz021.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Zdjcie010.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Zdjcie014.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rok temu Jarek (mój Towarzysz Życiowy, w skrócie TZ) z psami spędził całe lato porządkując i grodząc teren. Jako tymczasowe miejsce zamieszkanie służyła im 'bonanza' - buda zwana również wozem taborowym. Nie byl to hotel pięciogwiazdkowy, ale na głowę nie padało.

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Zdjcie016.jpg

 

Prace rozpoczęto od podłączenia prądu i dokopania sie do odrobiny wody, która pozostała w studni. Słupy elektryczne były doprowadzone do gospodarstwa, niestety bez kabli i podłączeń. Po kilku tygodniach zmagań z zakładami elektrycznymi mamy upragniony prąd.

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Zdjcie019.jpg

 

Przy dzielnej asyście psów Jarek wycinał drzewa, wyrywał korzenie i karczował krzaki.

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Zdj_cie006.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Zdj_cie018.jpg

 

Cały teren został uprzątnięty ze śmieci i samorodnych drzewek i krzewów. Część działki z przeznaczeniem na ujeżdżalnię została wyrównana. Teraz wreszcie można zobaczyć jak wygląda całe siedlisko.

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Zdjcie011.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Zdjcie015.jpg

 

Po wykonaniu prac porządkowych przyszedł czas na grodzenie posiadłości. Na razie jedynie drewnianymi słupkami i siatką leśną.

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Zdjcie017.jpg

 

Pierwszy etap prac zakończony. Teraz zaczynamy robotę papierkową i spotkania biznesowe. Trzeba podjąć decyzję dotyczącą wody, czy budować studnię, czy wykosztować się na podłączenie do wodociągów. Zaczynamy rozmowy z gminą na temat drogi dojazdowej. Prawdopodobnie w tym roku część drogi będzie pokryta asfaltem. Zostaje jedynie półtora kilometra drogi do utwardzenia. Przed nami spotkanie z rzeczoznawcą i architektem. O wynikach tych rozmów bedę informowała na bierząco.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz plany. Widząc to miejsce natychmiast wiedziałam, jak to wszystko będzie wyglądało za kilka lat. Nie było ważne, że krzaki i samosiejki pokrywają całą działkę, a do budynków strach wchodzić, żeby na głowę coś nie spadło. Wiedziałam, że to jest właśnie to miejsce, widziałam biegające konie po padokach, gości leżących na leżaczkach pod drzewami owocowymi, bawiace się dzieci na placu zabaw i czułam zapach pieczonego ciasta dochodzący z kuchni. Tak to właśnie będzie wyglądało.

Całe piętro domu chcemy przeznaczyć na pokoje gościnne. Akurat jest miejsce na 4 pokoje z łazienkami i ogólnie dostępny aneks kuchenny i wypoczynkowy (dom ma wymiary zewnętrzne 18m na 8m). Na dole będa dwie prywatne sypialnie z łazienkami, małe biuro oraz salon - to część dla rodziny, a do wspólnego użytku kuchnia i duża jadalnia z kominkiem. Dobudujemy też taras przed wejściem, żeby można tam było jeść sniadania w letnie poranki albo posiedzieć wieczorami. W stajni (15m na 8m) znajdzie się miejsce na 6 boksów i siodlarnię. Część nad stajnią będzie przeznaczona na przechowywanie zapasów siana i słomy dla koni. Na razie mam jednego wierzchowca, ale w planach mam dokupienie przynajmniej pary mniejszych koni (hucułów, koników polskich albo haflingerów) oraz jednego lub dwa duże konie - małopolaki lub ślązaki, które nadadzą się do nauki jazdy dla dzieci, dla starszych osób na wycieczki po terenie oraz do zaprzegu. Wiadomo, że jak już się ma własną stajnię, to chce się mieć choć jednego źrebaka, dlatego ten większy boks będzie przeznaczony dla przyszłej mamusi. Nie wykluczam też możliwości przyjmowania prywatnych koni w pensjonat, dlatego plany dotyczące ilości koni nie są jeszcze takie ścisłe.

A co na zewnątrz? Cała działka ma około jednego hektara powierzchni. Dom i stajnia usytuowane są mniej więcej po środku, dzieląc posiadłość na dwie części. Jedna z tych części, trochę większa, będzie przeznaczona na wybieg dla koni. Na drugiej części będzie znajdowała się ujeżdżalnia oraz lonżownik, a taże część wypoczynkowa dla gości - miejsce na grilla, plac zabaw dla dzieci, sad.

W pobliskiej wsi mam także kupione około hektarowe pole. Musiałam dokupić kawałek ziemi, żeby całość mogła stanowić gospodarstwo rolne. Liczyłam kiedyś na dotacje dla młodych rolników, ale jak to w naszym kraju bywa, bez znajomości i uczciwie żadko kiedy można coś dostać, niestety. Pole jednak zostało. Myślę, że już w tym roku zadecyduję, co tam będę uprawiać. Owies dla koni, trawę na siano czy może wierzbę energetyczną do palenia we własnym piecu.

To tyle planów, mam nadzieję, że wszystko sukcesywnie uda mi się zrealizować. Jak to ktoś kiedyś powiedział, że marzenia się spełniają tylko trzeba zacząć marzyć.

Teraz siedzę w domu i wymyślam projekty budynków. Architekt będzie dopiero dostępny w sierpniu, więc mam jeszcze troche czasu do namysłu. Razem z forumowiczami z voltahorse stworzyliśmy taką oto stajnię:

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/stajniaautocad.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteśmy po pierwszych rozmowach z rzeczoznawcą budowlanym. To taki pan, który korzystając z całej swojej wiedzy i mądrości powie nam, ile tak naprawdę z tych naszych ruinek będziemy mogli wykorzystać, a ile trzeba będzie zburzyć. Zbada fundamenty i ściany, wszystkie stropy i nawet piwnicę, do której myśmy jeszcze nie odważyli się zejść. Po pierwszej wizycie wszyscy jesteśmy nastawieni optymistycznie. Miejsce bardzo się panu podobało, a po pierwszych oględzinach stwierdził, że mury wyglądają solidnie i brak jest pęknięć. To by znaczyło, że wystarczyłoby rozebrać dach i stropy, a ściany do gzymsów zostawić takimi jakie są. To dobra wiadomość, ponieważ ściany zewnętrzne w domu mają około pół metra grubości, a to jest bardzo dobra izolacja. Może wystarczy wtedy tylko otynkować z zewnątrz, a może nawet dałoby się choć część zostawić bez tynków. Oczywiście, jeśli znajdzie się jakiś ładniejszy kawałek. Właściciele przed nami sporo przebudowywali ten dom, podejrzewam, że przez jakis czasy były tam dwa osobne mieszkania, które dopiero później połączono w jedno. Świadczą o tym nowsze cegły w byłych otworach okiennych i drzwiowych. Kolejnym etapem ekspertyzy będzie zbadanie fundamentów. Jak są głęboko wkopane oraz w jakim są stanie? Czy dadzą radę utrzymać jeszcze jedno piętro? Trzeba tylko przygotować teren, a mianowicie wykopac kilka głębokich dziur, aż do dna fundamentów. W ubiegłym tygodniu kuzyn Marek ze swoją dziewczyną Kasią zakasali rękawy i wzięli się za łopaty. Wykonali kawał niezłej roboty wykopując większą część wymaganych dziur. A muszę dodać, że tam ziemia jest twarda, gliniasta, a pogoda była raczej plażowa niż budowlana. Ogromnie im za tę pomoc dziękuję , nie ma to jak rodzina. I kolejna dobra wiadomość, znaczy dla mnie, a nie dla tych, ktorzy kopali. Fundamenty są baaardzo głębokie. Mam nadzieję, że tak samo solidne.

 

 

 

Wkleję parę zdjęć z robót ziemnych:

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Obraz013.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Obraz012.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/Obraz011.jpg

 

Kolejna wizyta rzeczoznawcy czeka nas w poniedziałek. Wtedy również odbędzie się spotkanie z architektem, żeby od razu skonfrontować to, co my chcemy tam budować z tym, co tam będzie można wybudować. Jestem bardzo ciekawa owoców tych rozmów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spotkanie z rzeczoznawcą nie odbyło się, niestety. Przesunięte na czwartek. Ale telefonicznie rzeczoznawca poinformował, że cała ekspertyza wykonana. Dlatego myślę, że jutro już wszystko będzie wiadomo. Architekt jutro dowie się, co chcemy z tego domu wyczarować, ale projekt będzie dopiero w sierpniu. Niestety, sezon urlopowy się zaczyna i nawet architekt ma prawo wypocząć. Nam to nie przeszkadza, bo i tak, jeżeli już będziemy budowę zaczynać, to dopiero na wiosnę przyszłego roku. Rzeczoznawca cały czas plusuje sobie u nas. Jeździł często na nasze rancho aż biedny urwał sobie coś pod samochodem na naszej zarośniętej drodze. Ale gmina obiecała do piątku wyrównać nam tę drogę, to już choć dojazd będzie łatwiejszy. Zdziwiona jestem, jak bardzo wójt gminy jest nam przychylny - np. droga będzie wyrównana na jego koszt. Aha, a ten rzeczoznawca będzie później na naszej budowie inspektorem nadzoru czy nadzorcą budowlanym. Nie bardzo jeszcze wiem, czym się taka osoba zajmuje, ale dobrze mieć już kogoś znajomego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety spotkanie za architektem przełożone na poniedziałek. Strasznie zajęty jest ten pan, ale jak mówiłam, nam się nigdzie nie spieszy. Mam tylko nadzieję, że jak już zacznie nasz projekt, to go skończy przed wiosną :). Ale za to pan rzeczoznawca uchylił rąbka tajemnicy ekspertycy. W skrócie wygląda to tak: fundamenty są dobre i zdrowe, ściany też, aż do gzymsów. Piętro będzie trzeba dobudować z pustaków komórkowych i zamontować lekkie pokrycie dachowe. Będę szczera, nic mi to nie mówi, nawet nie wiem co to są pustaki komórkowe i jaki dach jest lekki :oops: . Ale do wiosny się doszkolę. Może ktoś z forumowiczów mi w tym pomoże?

Kolejna prośba do forumowiczów. Szanowny Wciornasek zaoferował się pomóc mi w zrozumieniu trudnego zagadnienia uprawy wierzby energetycznej. Ale może ktoś jeszcze uprawia takie ziele przy swoim domu i dla swoich potrzeb? Czy jest szansa, że nie mając doświadczenia w uprawianiu czekogolwiek (no, może poza ziołami w doniczkach), oraz nie posiadając rolniczego sprzętu, za to dysponując sporą ilością wolnego czasu i kilkoma osobami do pomocy, uprawiać taką wierzbę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekam w dalszym ciągu na wyniki ekspertyzy rzeczoznawcy i spotkanie z architektem. Dziś mam wolną niedzielę, mój TZ na urlopie w kraju, więc siedzę sobie w domu sama z psiakami. W takim razie przedstawię Wam moją gromadkę i napiszę trochę o sobie.

 

To ja, Ewa, z wykształcenia matematyk, z zawodu koniarz:

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/ewcia.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/IMG_0499.jpg

 

Niestety w naszym kraju nie było możliwości robienia tego co się umie, ani tego co się lubi, za wynagrodzenie pozwalające wybudować choćby najmniejszy domek. Dlatego dwa lata temu wyjechałam do pracy w Anglii.

 

A to Jarek, mój Towarzysz Życiowy, najważnejsza osoba w moim życiu (oczywiście poza rodzicami):

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/jarus.jpg

 

Dzięki niemu mam szansę na wybudowanie naszego gospodarstwa. Facet, który pochodzi z dużego miasta i nie jest absolutnie koniarzem, jednak pracuje ze mną w stajni i planuje mieszkać w przyszłości w lesie. I tak już ponad 10 lat toleruje moje zwariowane pomysły i wspiera mnie w ich realizacji.

 

Nasze psiaki, rodzeństwo Cane Corso, Dolar i Ahimsa:

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/piesisuka.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/skoki2.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/skoki.jpg

 

Dzięki nim żyje nam się w Anglii raźniej. Po wielu miesiącach załatwiania dokumentów, zimą tego roku, dołączyły do nas. Teraz już prawie cała rodzina w komplecie.

 

Mój koń, Siwy, 8 letni folblut (o prawdziwym imieniu Dia-Bid):

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/siwek.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/siwek1.jpg

 

Od tego pana się zaczął cały pomysł na agroturystykę i własną stajnię. Pięć lat temu, gdy kupiłam tego konia okazało się, że ma problemy z nogami. Nie chciałam go sprzedać, bo z reguły takie konie trafiają wcześniej czy później do rzeźni. Ale jego cudowny charakter pozwoliłby mu na pracę z dziećmi. Dlatego pomysł, aby otworzyć własną stajnię, gdzie koń miałby zajęcie. Do tej pory sprawa z nogami się wyjaśniła i nie ma już żadnych problemów, ale pomysł pozostał. Na razie Siwy czeka na swoją wielką rolę, w międzyczasie uprzyjemniajac mi urlopy w Polsce:

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/skaczemy2.jpg

 

Mamy jeszcze jedno małe zwierzątko, Smutka (to jego imię, nie nastrój). Ten pan był pierwszy, mamy go już 6 lat, ale opiekuje się nim mama. Za długa podróż na takie małe serduszko:

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/smutek.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/smutekilapa.jpg

 

A to nasza praca, TZ pracuje na ziemi przy koniach, a ja jeżdzę:

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/naszapraca.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/pracajarka.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/galop.jpg

 

Cała ta nasza gromadka czeka tylko na to, żebyśmy mogli już odremontować siedlisko i zamieszkać tam wszyscy razem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadeszła upragniona i długo wyczekiwana chwila spotkania rzeczoznawcy z projektantem i moją mamą. Ale generalnie nic nie wynikło znaczącego z tego spotkania. Trochę się niedogadaliśmy co do tego, od czego chcemy zaczynać i do czego zmierzać. Ekspertyzy końcowej też jeszcze nie ma, ale wstępne ustalenia już są. Ważne jest to, że projektantowi miejsce bardzo się podobało i raczej podejmie się tej roboty. To już duży plus. Tak jak już wcześniej mówiłam, kamienne fundamenty są dobre, zdrowe i mocne. Ściany będzie można częściowo zostawić, w niektórych miejscach rozebrać do nadproża. Całość ścianek wewnątrz trzeba będzie rozebrać. To dobrze, bo wtedy będziemy mieli nieograniczone możliwości wymyślania sobie układu wewnętrznych pomieszczeń. Stropy będą drewniane, jedynie nad pokryciem dachowym jeszcze będzie się trzeba zastanowić. Musi być lekki. Może ktoś ma jakiś pomysł? To tyle na razie. Następne spotkanie z rzeczoznawcą w połowie lipca. Chciał jeszcze wcześniej parę spraw przedyskutować z projektantem. A potem w sierpniu już projekty, a do tego czasu trzeba załatwić w gminie mapy do celów projektowych i decyzję o warunkach zabudowy. To będzie mama miała zajęcie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomość z ostatniej chwili, mama zapomniała mi wcześniej przekazać. Mamy wreszcie ładnie wyrównaną drogę prawie pod sam płot. Gmina się wykazała dobrą wolą. To teraz już można wygodnie i bezpiecznie, nie martwiąc się o zawieszenie, dojechać do naszego rancha. Czyli coś już się jednak zaczyna dziać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę zaniedbałam forum, jak i wszystko inne, prócz pracy. W związku z ogromną ilością opadów deszczu tego lata konie zaczynają wracać z łąk do stajni wcześniej niż zazwyczaj. Już w tej chwili prawie połowa skończyła swoje wakacje, reszta przyjdzie lada dzień. A to się wiąże z powrotem do długich godzin pracy, wiecznego zmęczenia itd. Z drugiej strony to dobrze, bo zaraz zaczną się treningi, wyjazdy na wyścigi i czas szybciej leci. Na dodatek część załogi jest w dalszym ciągu na urlopach, więc ci, którzy są na miejscu mają pracy za dwóch. No i już nie starcza czasu na zerknięcie na forum, a tym bardziej na napisanie czegoś sensownego. Ale też nic na razie takiego się nie dzieje, o czym koniecznie trzeba by pisać. Wniosek o mapki do celów projektowych złożony w urzędzie - trzeba czekać. Wniosek o ustalenie WZ pobrany - trzeba wypełnić. Nie bardzo wiem, co tam się wpisuje, bo nie mam pojęcia ile np. wody dziennie zużywa takie gospodarstwo, ale poszperam w internecie, to może znajdę jakąś podpowiedź. Zatem do sierpnia, czyli do spotkania z architektem, jedynie wszystkie sprawy papierkowe pozostały do załatwienia. Aha, zapomniałabym o najważniejszym. W międzyczasie powiększyłam swoje obszary ziemskie. Dokupiłam kawałek ziemi przylegający do mojego poprzedniego kawałka, tego niedaleko wsi. Teraz już jest działka wielkości ponad hektara, z dużym stawem i kawałkiem rowu, oczywiście rolna. Miałam plany prowadzenia tam uprawy wierzby energetycznej, ale to też jeszcze sprawa do przemyślenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months później...
Długo mnie nie było. Już tłumaczę dlaczego. Zmieniliśmy pracę, przeprowadziliśmy się i nie mieliśmy dostępu do internetu przez kilka miesięcy. W naszej starej pracy zaczęło się psuć już pod koniec wakacji. Sporo ludzi odeszło lub poprostu nie wróciło z urlopów, konie zaczęły wracać z łąk, a ludzi do pracy nie przybywało. Zaczęło robić się niebezpiecznie ciężko. Na dodatek szef, który i tak nigdy do najmilszych nie należał, zaczął przechodzić samego siebie w byciu wrednym. Dlatego nie było powodu, aby dłużej szargać nerwy i nadwyrężać zdrowie tym miejscu i trzeba było rozejrzeć się za nową posadą. W naszym przypadku nie było to łatwe, musieliśmy znaleźć miejsce, gdzie będziemy mogli pracować oboje i gdzie będziemy mogli zamieszkać razem z psami. Wysłaliśmy kilkadziesiąt ofert do różnych stajni, wykonałam sporo telefonów, byliśmy na kilku rozmowach. W końcu znaleźliśmy. Też stajnia wyścigowa, tylko płaska, na północy kraju w chrabstwie Yorkshire, praca od zaraz z możliwością zamieszkania z psami, tymczasowo przy stajni, póki nie znajdziemy czegoś do wynajęcia. Idealny układ, więc natychmiast złożyliśmy wymówienie i zaczęliśmy się pakować. Z tym wymówieniem też były problemy, bo mimo, że angielskie prawo daje tydzień okresu wypowiedzenia, to trener chciał nas zatrzymać dłużej. Pomimo jego gróźb i awantur postawiliśmy na swoim i w połowie sierpnia zapakowaliśmy siebie i psy, i wyjechaliśmy szukać szczęścia na północy. W nowej pracy najważniejsze, to że jest naprawdę fajnie, ogromna stajnia, sławny trener i dużo bardzo dobrych koni. Po trzech miesiącach siedzenia w ciasnym domku letniskowym znaleźliśmy dom do wynajęcia, podłączyliśmy internet i jestem z powrotem. Teraz nadrobię zaległości i już będę prowadzić zapiski na bieżąco.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło. Przez ten czas, gdy nie miałam dostępu do świata, dojrzewały dokumenty w biurach i sprawy załatwiały się same (może nie tak całkiem same, nad wszystkim czuwał nasz dobry duszek - moja mama). Trzeba było złożyć wniosek o ustalenie warunków zabudowy oraz wiosek o mapki do celow projektowych, a to już sprawa bardziej skomplikowana. To jest bardzo stare gospodarstwo, zbudowane jeszcze przed wojną, niezamieszkałe od lat, dlatego mapki były gdzieś, w miejscu nie do końca dającym się zlokalizować. Gmina nie mogła poradzić sobie z tym zadaniem i Bydgoszcz musiała przyjść z pomocą. Trochę to wszystko trwało, ale w końcu mamy upragnione warunki zabudowy, mapki, wszelkie stosowne opinie i pozolenia od konserwatora zabytków, wydziału ochrony środowiska i innych bardzo ważnych urzędów. Teraz tylko trzeba zrobić projekt, otrzymać pozwolenie na budowę i można zaczynać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z racji zmiany pracy udało nam się dostać kilka dni urlopu. No to nie zastanawiając się długo, zapakowałam walizkę i wybrałam się na krótki wypoczynek do kraju. I bardzo dobrze się stało, bo udało nam się umówić na spotkanie z projektantem i omówić wszystkie sprawy związane z budową. Projektantem będzie człowiek, który robił nam ekspertyzę. To ten sam pan, któremu cała Ameryka bardzo się podobała i myślę, że podejdzie z sercem do całego projektu. W skrócie przedstawiłam mu, co chciałabym mieć w tym domu, jaką ma pełnić rolę, jakie są priorytety i z czego możnaby ewentualnie zrezygnować. Trzeba pamiętać, że jest to adaptacja starego budynku i nie wszystko udźwigną stare mury, i to, że nie każa fanaberia będzie warta zachodu i ponoszenia dodatkowych kosztów. Dodatkowo opisałam mu jak będzie wyglądała stajnia, choć na początku nie chciałam ruszać tego drugiego budynku, dopóki nie wybudujemy domu. Ale projekty mozna robić razem, zawsze to mniejsze koszty, a poza tym, jeśli przynajmniej nie zabezpieczymy stajni, to gotowa nam się rozlecieć, bo jest w znacznie gorszym stanie niż dom. Teraz będziemy w kontakcie i myślę, że uda nam się osiągnąć kompromis i przynajmiej na papierze wyczarować piękny, przytulny i z klimatem dom dla rodziny i gości. Projekt obu bydynków ma być gotowy do końca stycznia, a do końca marca będziemy mieć całą dokumentację potrzebną do uzyskania pozwolenia na budowę. Terminy nam bardzo odpowiadają. Teraz czekam na pierwsze szkice.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze wkleję parę zdjęć z jesiennej wizyty na Ameryce. Prawie zmierzch i mgła tworzą niesamowity nastrój:

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/jesien1.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/jesien3.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/jesien5.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/jesien4.jpg

 

A to zdjęcie z zumi.pl. Taka podłóżna polanka w środku lasu, z dwoma równoległymi prostokącikami budynków, to moja Ameryka. Widać? Jak nie, to zakreślę :)

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/amerykasat.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprzedaję mieszkanie. Niestety. Odwlekałam decyzję o jego sprzedaży jak tylko mogłam najdłużej. Zawsze to była jakaś bramka awaryjna, takie 'wrazieczego'. Ale trzeba wreszcie ruszyć z budową, bo jak nie teraz, to kiedy? Wszystko robi się coraz droższe, a oszczędności wcale w tak zatrważającym tempie nie przybywa. Mieszkanie jest nowe, ładne, nieduże. Mam nadzieję, że znajdę kupca, któremu się spodoba i doceni moją pracę włożoną w wykończenie go. A naprawdę włożyłam w nie dużo serca. Pamiętam jak chodziłam na budowę od pierwszego dnia jej istnienia. Oglądałam pnące się mury bloku, zmieniałam położenie ścianek, potem projektowałam wnętrze, każdy szczegół, każdy kolor ściany, każdą półeczke, płytkę... Zresztą sami zobaczcie.

 

Salon z aneksem kuchennym, poddasze, okno w dachu:

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/mieszkanie/salon.jpg

 

Kuchnia, robiona na zamówienie, niedokończona niestety. W planach jeszcze był barek. Żółty i granatowy, moje ulubione kolory:

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/mieszkanie/kuchnia1.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/mieszkanie/kuchnia3.jpg

 

Sypialnia, mała, ale przytulna. Kolor na ścianie ma nazwę 'cierpka cytryna', ale słodko się spało:

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/mieszkanie/sypialnia.jpg

 

I moja chluba, własnoręcznie zaprojektowana i dopilnowana, żeby było tak jak powinno - łazienka:

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/murator/mieszkanie/lazienka.jpg

 

No i tak mi jakoś szkoda. Nie da być się w dwóch miejscach jednocześnie, a wiem, że do Giżycka już na pewno nie wrócę z tej racji, że mój TZ nie znosi tego miasta. I choć razem czekaliśmy na to mieszkanie, to chyba nie byliśmy tam zbyt szczęśliwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

Mam kilka bierzących informacji dotyczących budowy, choć sama budowa jeszcze nie rozpoczęta na dobre.

 

Ciągle czekam na projekty. Jestem w stałym kontakcie z projektantem, ale na razie muszą mi wystarczyć zapewnienia, że wszystko jest na dobrej drodze. Na razie dostałam szczegółowy kosztorys:

Projekt domu - 2000zł

Projekt budynku gospodarczego (stajni) - 2000zł

Projekt instalacji elektrycznej - 500zł

Projekt instalacji wodno-kanalizacyjnej - 500zł

Kosztorys - 500zł.

Nie mam pojęcia jakie w danej chwili obowiązują ceny projektów, ale kwota 5500zł wydaje mi się do przyjęcia. Zwłaszcza, że to jest projekt adaptacji starych budynków, a nie nowego domu. Co o tym sądzicie?

 

W dalszym ciągu mamy problemy z prądem. Na razie mamy taką prowizoryczą linię, ale na czas budowy będzie nam potrzebna większa moc. Pewnie trzeba będzie całą linię na nowo podciągać. Poza tym chciałabym też pozbyć się jednego z dwóch słupów na mojej działce, a kable umieścić pod ziemią. Na razie wszystkie wnioski i pisma wysłane, czekamy na decyzje.

 

Kolejny dylemat to woda i ścieki. Nie wiem na jaką studnię się zdecydować i co zrobić ze ściekami. Z racji tego, że na działce będzie też wybieg dla koni, to studnię trzeba umieścić w stosownej odległości od niego. A co ze ściekami, czy wybudować przydomową oczyszczalnię czy lepiej szambo? Ilość osób mieszkających w domu nie będzie stała. Wiadomo, że w sezonie będą goście, wtedy więcej ścieków będzie 'produkowane'. Może ktoś z forumowiczów coś poradzi?

 

Mieszkanie, o którym wcześniej pisałam już prawie sprzedane. Lokatorzy, którzy w nim mieszkają zdecydowali się na kupno i w tej chwili czekają na kredyt z banku. Z podpisaniem umowy za bardzo mi się nie spieszy, ponieważ od sprzedaży mieszkania do otrzymania pozwolenia na budowę nie może minąć więcej niż pół roku (sprawy podatków i darowizny). Myślę, że akurat się zmieszczę ze wszystkim w czasie.

 

A dla tych wszystkich, którzy mi kibicowali przy zmianie pracy i szukaniu lokum dla mnie i dla psiaków mam radosną wiadomość. Mianowicie, nasz trener niedawno kupił gospodarstwo, niedaleko naszej stajni. Będzie budował tam boksy dla koni i remontował dom. I spytał, czy nie chcielibyśmy tam z psami zamieszkać. Wspaniała wiadomość. Cały czas borykamy się z problemami mieszkaniowymi, a to by było doskonałe rozwiązanie, blisko do pracy, dużo miejsca dla psów i przede wszystkim za niewielką opłatą, czyli więcej pieniążków uda mi się odłożyć na budowę mojego rancza.

 

I ostatnia, trochę niemiła wiadomość. Od kilku tygodni jestem w klubie 'samotnie budujących swoje domy'. Ale się nie załamuję i tym bardziej chcę wyremontować ten dom, może potrwa to trochę dłużej, bo samemu trochę wolniej zdobywa się środki, ale na pewno mi się uda. Prawda?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Trochę się ruszyło z papierami. Projektant podrzucił mi pierwsze rysunki. Dziś cały dzień spędzam przy komputerze i je ulepszam. Budynki są dość niewdzięczne do przebudowy - długie i wąskie. W środku domu nie ma za wiele miejsca na wszystko, co bym tam chciała zmieścić. Ale nie chcę wszystkiego burzyć i stawiać na nowo, bo to by trzeba się starać o nowe warunki zabudowy. Poza tym jednak wolę zostawić budynki przynajmniej w tym kształcie w jakim je zastałam. Dlatego wnętrza są dość proste, nawet siermiężne. Zaletą jest to, że połowa domu jest podpiwniczona. Planujemy na dole zmieścić kotłownię, pralnie i suszarnię oraz, może, letnią kuchnię ze spiżarnią. Za poradą Gagaty zdecydujemy się na oczyszczalnię, na początek wstawimy mały zbiornik, a jak ruszymy z interesem to dostawimy większy. To jest chyba najkorzystniejsze i najtańsze w eksploatacji rozwiązanie. Zobaczymy jak to wyjdzie.

Na razie wklejam projekt stajni. Wyszło mi boksów na 6 koni, z czego w jednym boksie można zmieścić dwa kuce lub klacz ze źrebakiem. Zmieściłam dodatkowo małą paszarnię i siodlarnię, a skład słomy i siana zmieści się nad stajnią.

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/stajnia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało mi się zrobić parter. Po prawej stronie salon (może zmieści się kominek), toaleta dla gości oraz sypialnia z łazienką. Po lewej stronie jadalnia z przejściem do kuchni. W jadalni, po wiejsku, będą ławy i kominek. Kominki chcemy mieć wolno stojące, typu 'koza'. Z jadalni wyjście na taras. Na końcu jest kolejna sypialnia z łazienką, schody na piętro, a pod schodami małe biuro. Zejście do piwnicy, niestety, jedynie z zewnątrz, na lewej ścianie szczytowej. Jeśli się uda, to będą też drzwi wyjściowe z kuchni, wtedy nie będzie problemu z dostępem do piwnicy. Oczywiście przed domem duży taras, z miejscem na stoliki, żeby można było zjeść posiłek, czy posiedzieć wieczorem.

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/ameryka/parter.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months później...

Witajcie kochani!

 

Przede wszystkim przepraszam wszystkich za tak długą nieobecność na forum. Bardzo dużo się działo, dzieje i będzie dziać, więc postaram się trochę nadrobić zaległości, a potem już lecieć na bieżąco.

 

Oto przyczyna mojej nieobecności na forum:

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/baby/3007200812tc.jpg

 

http://i9.photobucket.com/albums/a74/biala2004/baby/23007200912tc.jpg

 

Tak, tak. Zostaniemy rodzicami. :D :D :D Maleństwo powinno pojawić się na świecie 6 lutego. W tej chwili ma około 3 miesięcy, ale już dało się mamusi porządnie we znaki. Przez ostatnie 2 miesiące czułam się tak paskudnie, że nawet nie miałam siły zajrzeć do komputera, nie mówiąc już nic o napisaniu czegoś sensownego. Jednak udało mi się przetrwać ten paskudny okres i teraz już będzie coraz lepiej. Tak myślę. W każdym razie czuję się coraz lepiej, mam więcej sił i energii, i wykorzystam to do pochwalenia się co tam na budowie się dzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...