Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik budowy C 117 Joli i Krzyśka


Recommended Posts

Witajcie.

Po wielu tygodniach a nawet miesiącach, które upłynęły od chwili rozpoczęcia starań o własny dom, i od chwili rozpoczęcia budowy, postanowiliśmy założyć dziennik budowy. Dość nietypowo, bo od momentu gdy mamy już sufit nad głową [w ubiegłym tygodniu zalewaliśmy strop].

Dlatego też kilka następnych postów to będzie historia: od pomysłu i decyzji o budowie, po stan obecny. Postaramy się to opisać błyskawicznie i skrótowo, ale wydaje nam się, że bez tego dziennik byłby niepełny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 89
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Kilka słów o naszej rodzinie.

Stanowią ją trzy osoby: jak można się domyśleć z nicka: Jola, Krzysiek oraz ten najważniejszy, sześcioletni Miki. Jest jeszcze pies, a właściwie suka, bokserka [psy tej rasy towarzyszą naszej rodzinie można powiedzieć od dziesięcioleci].

Stan finansowy rodziny mizerny ale ustabilizowany. Oboje pracujemy w tzw. budżetówce.

Kilkanaście lat temu przeprowadziliśmy się z pięknego stołecznego miasta Krakowa na wieś i bardzo to sobie cenimy. W Krakowie pozostało niewielkie mieszkanie, które z roku na rok, a ostatnio z dnia na dzień przybierało na wartości. Postanowiliśmy zamienić mieszkanko w betonowej dżungli na domek poza [ale nie za bardzo poza] miastem. I tak od 2005 roku szukaliśmy działki budowlanej, a nasze wymagania były niebagatelne. Mała, niedroga, w dobrej okolicy, z dostępem do komunikacji i nie daleko do szkoły. W grę wchodziły tylko północne okolice Krakowa [musiała być blisko miejsca pracy].

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy takich wymaganiach nie można się dziwić, że poszukiwanie działki trwało ponad 1,5 roku. Okolice, którą sobie upatrzyliśmy znamy lepiej niż niejeden przedstawiciel biura nieruchomości [nawiasem mówiąc korzystaliśmy i z ich pomocy ale okazało się, że chcą zarobić kasę nie dając prawie nic w zamian]. Po wielu próbach znaleźliśmy ogłoszenie w necie bezpośrednio od sprzedającego. Działka okazała się pasująca do naszych wymagań, ale nie do końca przygotowana do sprzedaży. Pertraktacje i procedura przygotowania działki trwały od lutego do lipca 2006. Ale od tego miesiąca staliśmy się posiadaczami ziemskimi.

No to teraz „tylko” czekamy na plan zagospodarowania w gminie, wybieramy projekt do niego pasujący i szukamy ekipy do zbudowania domu.

 

http://images12.fotosik.pl/93/d3663f5bd2e89c9fmed.jpg

http://images22.fotosik.pl/165/b8f7d24ba64afc6bmed.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tylko kupiliśmy morgi zaczęliśmy rozglądać się za solidną ekipą budowlaną. Oglądaliśmy budowy w pobliżu naszej działki. Jedna z nich przyciągnęła naszą uwagę – ekipa szybko, solidnie buduje. Rozmawialiśmy z właścicielem: poleca, to Górale, bardzo solidni i nie piją tylko budują. Budowa obok: inwestor twierdził, że gdyby budował po raz drugi to wynająłby tych Górali od sąsiada, solidniejsi od jego ekipy i tańsi. Nawiązaliśmy kontakt - zbudują ale pytać na jesień [i wcale nie tacy tani].
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We wrześniu 2006 uprawomocnił się plan zagospodarowania przestrzennego gminy. W końcu dowiedzieliśmy co i jak można zbudować na naszej działce. Okazała się trudna do zabudowy. Początkowo myśleliśmy o domku bez garażu [chcieliśmy go dobudować w dalszej perspektywie jak wolno stojący]. Niestety dzięki temu, że mamy na działce wodociąg, pas drogi [dość szeroki] i ustaloną służebność na rzecz sąsiadów, nie ma miejsca na osobny budynek. Ponieważ mieliśmy „na oku” kilka projektów [przeglądnięte wszystkie dostępne katalogi od 2005 roku], wybór był dość prosty: padło na C 117 CODZIENNY.

 

http://projekty.muratordom.pl/pliki/dom_332_8.jpg

 

Jak tylko zdecydowaliśmy się co będziemy budować wybraliśmy się w okolice Limanowej – podpisać umowę na wybudowanie domu w stanie surowym otwartym z dachem i orynnowaniem. Rozpoczęcie budowy wg umowy początek czerwca 2007 [może koniec maja].

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adaptacja projektu trwała do końca roku, zmiany w projekcie były niewielkie: poszerzenie budynku [garażu] o 60 cm, strop monolityczny zamiast gęstożebrowego i prawdopodobnie ścianka kolankowa wyższa o 1 maxa [bo budujemy z ceramiki tradycyjnej czyli pustak max]. Przygotowanie dokumentacji, zapewnienia mediów i cała ta wstępna papierologia przeciągnęła się do połowy stycznia 2007. 22 stycznia złożyliśmy projekt z wnioskiem o pozwolenie na budowę w starostwie. Zaraz potem zakupiliśmy cegłę na cały dom [o przezorności!!!]. W lutym zamówiliśmy drewno na więźbę i szalunki. W pierwszych dniach marca otrzymaliśmy pozwolenie. Mieliśmy sporo fartu – obyło się bez problemów. Z tej radości zakupiliśmy dachówkę Rupp Ceramika Syrius antracyt – istne cudo. Do tego okna połaciowe w tej samej hurtowni – czyli mamy dach.

Tuż przed Świętami Wielkanocnymi mieliśmy zawartą umowę z kierownikiem budowy i przygotowane papiery do zgłoszenia rozpoczęcia budowy. Ale to już po świętach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Poniedziałek Wielkanocny byliśmy w drodze na EMAUS, kiedy odezwał się telefon: to „nasi” Górale czyli budowniczowie DOMU w stanie surowym zamkniętym. "Wie Pan moglibyśmy przyjechać w tym tygodniu, zrobimy ławice i będzie ok." O mało do rowu nie wpadłem! Wg uzgodnień mieliśmy rozpoczynać w czerwcu [ewentualnie pod koniec maja]. Niestety musiałem odmówić i usłyszałem z drugiej strony słuchawki westchnienie rozczarowania. Panowie uporali się szybciutko z budowami bo była ładna pogoda, praktycznie bez zimy, no i przyszła nasza kolej.

11 kwietnia zgłosiliśmy rozpoczęcie budowy. Zdecydowaliśmy się na wcześniejsze rozpoczęcie budowy – zadzwoniliśmy do Górali. Niestety zajęli się inną budową, ale umówiliśmy się na 7 maja, poniedziałek po długim, majowym weekendzie. A my mieliśmy się zająć pracą logistyczną: na działce nie było niczego. Było za to sporo czasu, więc spokojnie podchodziliśmy do tematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niedzielę 22 kwietnia błogi, zasłużony, niedzielny odpoczynek przerwał telefon od „naszych” Górali: „przyjeżdżamy w czwartek, szykujcie się!” Łatwo powiedzieć, ale jak zorganizować wszystko w 3 dni!? Dwa dni zajęło nam zorganizowanie całego przedsięwzięcia:

Geodeta zamówiony na czwartek rano, chce aby przy tyczeniu był majster. Stal zakupiona, transport w czwartek rano. Beton po trudach zamówiony na piątek 14:00 jedna partia, w sobotę druga. Największy problem z koparką – wszyscy w okolicach mieli zajęty termin. Znajomy pomógł, koparka się znalazła, ale niebotycznie drogo! Drewno na szalunki miało przyjechać na czas. No i jeszcze blaszak - miał stanąć, ale goście nie przyjechali.

 

A we wtorek, późnym wieczorem telefon od Górali: „nie przyjeżdżamy w czwartek tylko w piątek.” Ręce i nogi się ugięły.

 

W środę odkręcałem to co zmontowaliśmy na czwartek: stal na piątek raniutko, drewno jeszcze wcześniej, koparka o 8:00, blaszak jeszcze w środę, tylko w innej firmie, beton zgodnie z zamówieniem [budowlańcy twierdzili, że zdążą na czas]. Z geodetą umówiłem się na czwartek po południu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czwartek 26 kwietnia. Data rozpoczęcia naszego wielkiego rodzinnego przedsięwzięcia! O 17-tej miał być na działce geodeta, a ja o 16-tej zostawiłem na asfalcie w Krakowie cały olej z samochodu. Samochodzik ma 8 lat i nigdy dotąd nie zawiódł! Złośliwość przedmiotów martwych! Akcja ratunkowa: brat odholował mnie na parking, bratowa w międzyczasie podstawiła cienkasa od rodziców. Na działce pojawiłem się z lekkim opóźnieniem. Budynek został jednak wytyczony. Pierwszy wpis w dzienniku budowy został dokonany! Mimo przygody z samochodem nikt z nas nie przewidział grozy następnego dnia!! A było tak:

Raniutko zerwał mnie telefon od dostawcy drewna – był już na działce i czekał. Kilka minut i byłem w drodze na budowę [od dziś to nie „działka” tylko „budowa”]. Dechy i stemple już są. Punktualnie o 7:30 podjechała koparka, a Górali nie ma! Przyjechali z opóźnieniem ale szybko zabrali się do roboty. Zanim się zorientowałem to „załatwili” sobie prąd od sąsiada, wykonali stanowiska do zbrojenia. Majster dyryguje koparkowym, który w międzyczasie zaczął zdejmować humus i plantować teren. Dojechała i stal, czyli wszystko zapowiadało się nadspodziewanie dobrze. Ale ok. 10:00, kiedy zbrojenie szło w zastraszającym tempie, koparka zaczynała kopać rowy pod ławy [beton miał iść bez szalowania w ziemię] zadzwonił telefon, na wyświetlaczu pojawił się przedstawiciel betoniarni – znowu chcą potwierdzić dostawę – pomyślałem [robili tak kilkakrotnie aby być pewnym, że nie zrezygnowałem z zamówienia]. O jakże się pomyliłem. Pan serdecznie mnie przeprosił i stwierdził, że betonu nie będzie bo mają awarię linii produkcyjnej. U mnie stan przedzawałowy. Przerwałem prace [nie można było kopać bo w razie deszczu robota poszła by na marne]. Rozpocząłem telefonicznie negocjacje z wszystkimi betoniarniami w okolicy transport chociaż kilku kubików. Bez szans, zamawiać trzeba na kilka dni przed a nie na kilka godzin. W jednej betoniarni przedstawiciel dał mi cień nadziei: jedna budowa może wypaść i mogę wskoczyć na jej miejsce ale nie daje gwarancji stuprocentowej. A ja MUSIAŁEM mieć 100% gwarancji dostawy. Po 2 godzinach negocjacji zrezygnowany oddałem telefon żonie. GDZIE DIABEŁ NIE MOŻE..... załatwiła! Dostawa o 17:00, druga w sobotę ale godzinę to oni mieli wyznaczyć. Prace ruszyły na nowo. Za koparkę zapłaciłem jak za woły [ponad 2 godz. przestoju jak za godz. pracy]. Beton przyjechał, wykopy zostały zazbrojone i zalane.

 

http://images21.fotosik.pl/247/fc2f83dc319b3796.jpg

 

http://images21.fotosik.pl/247/d25e051dee012532med.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/301/3920a77e2972bf23med.jpg

 

http://images20.fotosik.pl/301/21bd72b810c0f6f1med.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po weekendzie, podczas którego świętowaliśmy rozpoczęcie inwestycji [wcześniej nie było okazji] pojawiliśmy się na budowie z podziwem patrząc na efekty dwudniowych zmagań. I wtedy nasz entuzjazm zniknął niczym kamfora. Fundamenty są za niskie!! Z salonu wychodziło się prosto na skarpę – fundamenty utopione!! A działka wydawała się prawie równa. To „prawie” to wygląda tak: różnica wysokości po przekątnej 1 m! Dlaczego nie zauważyliśmy tego od razu? Gdzie był kierownik budowy, gdzie majster, a gdzie inwestorzy??

 

Błyskawicznie podjęliśmy decyzję: podnosimy fundamenty o ok. 40 cm. Najlepiej fundamentowymi bloczkami betonowymi. Panowie przyjadą i domurują [dodatkowa dniówka]. Trudno będzie znaleźć bloczki o odpowiednich wymiarach. I jeszcze jedno: nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Gdybyśmy zauważyli od razu, że fundamenty są zbyt niskie, to najprawdopodobniej zrobilibyśmy szalunek o te 40 cm wyższy i dolali betonu. Tymczasem od strony garażu już teraz jest dość wysoko i w takim przypadku musiałbym wjeżdżać samochodem chyba przy pomocy windy. Wobec tego garaż zostanie na obecnej wysokości, podniesiemy tylko resztę budynku.

Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Szczęśliwie udało się kupić odpowiednie pustaki betonowe, ekipa przyjechała, domurowała i pojechała.

Następny etap to izolacja fundamentów dysperbitem [wykonana osobiście] i wykonanie kanalizacji i przyłącza wody. Z tym ostatnim poszło niezwykle szybko – formalności w gminie trwały mniej niż godzinę, wykonawca to zaprzyjaźniony z nami sympatyczny facet – w sumie w ciągu dwóch dni mieliśmy wodę na działce [a właściwie w domku, którego jeszcze nie było]. W tzw. międzyczasie udało się wykonać przyłącze prądu. Aby budowa była gotowa na przyjęcie pierwszej partii cegieł musieliśmy jeszcze wykonać zasypkę fundamentów i podłogę na gruncie, na której mieliśmy złożyć palety z materiałem. Wszystko poszło dość sprawnie, Górale budowali po drugiej stronie miasta więc przywiozłem dwóch z nich na pół dnia i zamówiona wcześniej grucha betonu została wylana na podłogę. Pierwszy etap budowy został zakończony.

 

fudament "utopiony":

http://images29.fotosik.pl/2/4d0a626a5a9ca1e5med.jpg

 

woda w "domku":

http://images24.fotosik.pl/2/4ad4e69f844d65c1med.jpg

 

fundament podniesiony i zasypany

http://images28.fotosik.pl/2/0df54b0a6b57842bmed.jpg

 

podłoga i pierwsza paria cegieł

http://images23.fotosik.pl/2/0fad6b1be11a9093med.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasza ekipa pojawiła się na budowie 5 czerwca, tuż po pierwszej dostawie cegieł. Pole działania było dla nich przygotowane: prąd, woda, wapno, cement i cegły, a nawet nadproża – wszystko było w zasięgu ręki. Po pierwszym dniu pracy majster stwierdził, że braknie cegieł [a następna dostawa dopiero w następny wtorek] i jeżeli tak, to po Bożym Ciele nie przyjadą bo idą na inną budowę i nie będzie ich kilka tygodni!!! Na szczęście okazało się, że cegielnia może dostarczyć cegły już w piątek po święcie a w następny wtorek przywiozą ostatnią partię zamówienia. Czasami brak cierpliwości do „naszych panów” jak ich ochrzciła małżonka. „Panowie” też z tego powodu, że to oni rządzą i decydują co, jak i kiedy wydarzy się na budowie. Hasło na ten sezon budowlany brzmi: „nasz budowlaniec – nasz pan”. Doszło nawet do tego, że nie chcieli nam wybudować okien na wysokości wybranej przez nas tylko tak jak zwykle budują [„bo później ktoś powie, że chałupę stawiał piekarz a nie murarz”]. A że Górale to uparty naród, to długo musieliśmy tłumaczyć, że ten dom jest dla nas a nie dla nich. W sumie to sympatyczni ludzie, doskonali fachowcy i pracują tak jakby im dostarczono jeszcze ciepłe, parzące cegły [potrafili przerobić całą dostawę cegieł w 2,5 dnia!].

W każdym razie wybudowanie ścian na parterze, zaszalowanie stopu i jego uzbrojenie zajęło pięcioosobowej ekipie 7 dni. W środę 13 –tego czerwca o ósmej wieczorem zalany został strop i nasza ekipa następnego dnia, po wybudowaniu ścian kolankowych i wykonaniu wieńca, przeniosła się na inną budowę, nam pozostawiając polewanie betonu i przygotowanie do następnego etapu budowy tzn. sprowadzenie więźby, dachówek, kominów itp. ONI przyjadą za 2-3 tygodnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz czas najwyższy na "galerię".

Poniżej trzy zdjęcia dokumentujące etap opisany powyżej. W nastepnym poscie przedstawię stan obecny naszego CODZIENNEGO

 

http://images29.fotosik.pl/2/012c0c9e446c679amed.jpg

 

 

Widok z dolnej łazienki na drzwi wejściowe. Ci, co znają projekt zauważyli na pewno, że ścianka pomiędzy wiatrołapem a schodami jest wydłużona. Ale o tych i kilku innych zmianach potem.

 

http://images27.fotosik.pl/2/618f89a253f1102cmed.jpg

 

Ponieważ nasz strop jest inny niż w projekcie, konstruktor przeprojektował zbrojenie. Skończyło się tym, że musieliśmy dokupić ok. tonę stali, a pod ścianką działową między górną łazienką [nie zmieniamy jednak jej lokalizacji] a sypialnią zostało wykonane imponujące wzmocnienie.

 

http://images28.fotosik.pl/2/bd225bc272a74942med.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak obecnie wygląda nasz dom:

 

http://images28.fotosik.pl/2/21640c1ec06c0619med.jpg

 

A to młody inwestor asystuje przy polewaniu stropu. Między nim a inwestorką widać wspomniane wcześniej wzmocnienie stropu.

 

http://images29.fotosik.pl/2/04340157e03d7eb5med.jpg

 

Jak nam wytłumaczono jest to niezbędne z uwagi na dużą rozpiętość stropu. Betonu też weszło sporo - 14,5 kubika [razem ze schodami].

 

http://images24.fotosik.pl/2/0bdaca3e0846c9ebmed.jpg

 

 

Widok od drzwi wejściowych: wiatrołap został wydłużony i zrezygnowaliśmy z wnęki na szafę przy łazience.

 

http://images29.fotosik.pl/2/b94e5b0435ba0fe8med.jpg

 

Imponujęce okno w salonie.

 

http://images27.fotosik.pl/2/d57efb28bbebe881med.jpg

 

Widok z salonu w kierunku przedpokoju i schodów

 

http://images30.fotosik.pl/2/a24e42013581f977med.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz trochę w temacie schodów. Otóż nasi kochani budowlani, począwszy od geodety poprzez kierownika budowy i majstra, popełnili na początku pewien błąd, a raczej nieścisłość. Wyznaczone gabaryty budynku zostały wg projektu, ale wg wymiarów razem z ociepleniem. Wobec tego dom nasz okazał się szerszy i dłuższy o powójną grubość ocieplenia. A ponieważ my poszerzyliśmy garaż o 60 cm, to nasz dom okazał się całkiem sporym budynkiem. Wyznaliśmy majstrowi naszą niechęć do schodów zabiegowych, a on pokiwał głową ze zrozumieniem i powiedział, że coś wymyśli. No i wymyślił. Ściana między wiatrołapem a schodami została wydłużona, ściana kominkowa skrócona. Dzięki wykorzystaniu systemów kominowych i wentylacyjnych IBF oraz lekkiemu przesunięciu ścian w stronę i kosztem garażu, powstało miejsce na PRAWDZIWE schody. Zresztą popatrzcie sami:

 

http://images29.fotosik.pl/2/1a5171f60076e7eamed.jpg

 

http://images23.fotosik.pl/2/572154dfd902b02dmed.jpg

 

http://images23.fotosik.pl/2/afa99eb6c0a69680med.jpg

 

http://images30.fotosik.pl/2/91c26ee18bdb5fedmed.jpg

 

A do spiżarni będzie się wchodziło od strony salonu. Rozwiązanie nie jest najlepsze, ale za to zyskujemy ścianę w kuchni bez drzwi pod schody - co pasuje do naszej koncepcji urządzenia kuchni.

 

http://images24.fotosik.pl/2/21dcedf46465ca6cmed.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to jeszcze kilka "widoczków":

 

strona południowa, czyli widok od przyszłego ogrodu:

 

http://images23.fotosik.pl/2/234e3e010bf5b216med.jpg

 

Południowo wschodni narożnik:

 

http://images28.fotosik.pl/2/b268b7c9f0bc47acmed.jpg

 

Widok od strony drogi:

 

http://images28.fotosik.pl/2/14704566eb1390f6med.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz proza życia. Zamówione i zadatkowane systemy kominowe okazują się nie do zdobycia. Miejsca na kominy w stropie pozostawione a tu kominów BRAK. Podobno producent ma problemy z wełną do ocieopleń. Jak tu stawiać dach gdy nie ma kominów?

Zamówliliśmy rynny galleco w kolorze grafitowym oraz wszystkie [chyba?] akcesoria do dachówek.

Zdecydowaliśmy się dokupić jeszcze dwa okna dachowe. Będzie prawie tak jak w projekcie tzn. łazienka i pokój po przekątnej po jednym oknie a pozostałe pokoje po dwa okna połaciowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kominów dalej nie ma! W sobotę zrobiłem turę po składach budowlnych aby ewentualnie zamienić na inne systemy. Nie ma takiej możliwości: okres oczekiwania na realizację zamówienia ok. 1,5 miesiąca, bez gwarancjii dotrzymania. Byliśmy też na budowie, którą obsługują "Nasi Górale". To niesamowite, ale dach b. skomplikowany z oknami typu "bawole oko" zmontowali w 4 dni! Pozostało im ułożenie dachówek i przyjeżdżają do nas. A my bez kominów i bez więźby [jak na razie]. Więźba miała przyjechać w sobotę i... cisza. I znowu wszystko na zapalenie płuc! Przestaliśmy się przejmować - najwyżej skończą we wrześniu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj byliśmy w kilku składach. Znaleźliśmy kominy do odbioru w 3-4 dni. Systemy Leier, prawie kompatybilny wymiarowo z naszym niedostępnym IBF. Tylko ta cena - będzie chyba z 1,5 tyś więcej! :evil: No a jak już będą kominy to trzeba je obudować nad dachem klinkierem. Wybraliśmy Terca stratus. Ładne, drogie i niedostępne od ręki [przynajmniej w wersji pełnej].

Widzieliśmy się też z "naszymi budowlańcami". W połowie przyszłego tygodnia mają rozpocząć więźbę [zakładając, że tartak wywiąże się z umowy i przywiezie drewno przed sobotą].

 

http://images30.fotosik.pl/9/d9d23927f65904bb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

System kominowy Leiera to już wspomnienie. Zamówiłem Schidla, kompletne w dobrej cenie [tzn. nie droższe niż Leier]. Mają przywieźć w środę.

W sobotę o godz. 21 odebraliśmy telefon od naszego dostawcy więźby - właśnie załadował i wyjeżdża! Więźba wylądowała na stropie około północy. Niesamowite ilości!!! W trakcie rozmowy wydało się, że nasz dostawca więźby jest w kontakcie z naszymi budującymi i mówili mu, że przyjeżdżają do nas w poniedziałek [a byliśmy umówieni na czwartek!]. W niedzielę rano wiadomość się potwierdziła. Panowie przyjechali w poniedziałek ok. 9 tej - do tej pory udało nam się zaimpregnować Fobosem mniej niż 1/2 więźby [nocne Polaków roboty!]. Resztę robiliśmy na bieżąco. W każdym razie wczoraj wieczorem konstrukcja dachu już stała. Dziś przymierzają się do daszków, z tym że od rana leje. Relacja foto nieco później.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jest tak: daszki, tzn. ich konstrukcja już są na budynku. Konstrukcja dachu została uzupełniona o tzw. płatwie pośrednie, co zdecydowanie wzmocni więźbę i ułatwiło rozmieszczenie okien i kominów wśród krokwi [przez poszerzenie budynku był z tym pewien problem]. Nasz cieśla to extra fachura - zrobił konstrukcję dokładnie tak jak chcieliśmy. Daszki faktycznie są dość wysoko nad wejściem, ale nie aż tak żeby zmieniać dach wzorem Iwony i Marty. Nam się podoba! Zobaczycie na zdjęciach [spróbuję je wkleić dziś wieczorem]. Daszki podparliśmy na tymczasowych słupach, a słupy docelowe prawdopodobnie pojadą do suszarni [to zależy od kosztów]. Niestety nie zdążyliśmy drugi raz zaimpregnować drewna, więc czeka nas nielada gimnastyka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...